Onegdaj też ucierano galaretkę z porzeczek czerwonych i białych.Najlepiej pół na pół.To jest np 1 kg.obranych z szypułek białych i 1 kg czerwonych i do tego dodawano [o zgrozo] 2 kg cukru,a niektóre gospodynie dawały jeszcze więcej i to ucierano w makutrze. Makutra,to misa kamienna lub gliniana z rowkami w środku,by pałką o te rowki dobrze utrzeć cukier.A ucierało się w sumie dwie lub trzy godziny,z przerwami oczywiście.Jaka "wyszła" piana na wierzch to oznaczało koniec pracy.Potem nakładano to do słoiczków i przykrywano mokrym ,zmoczonym w spirytusie celofanem.Jak celofan wysechł ,to wyglądał jak szyba ,tak był dobrze" naciągnięty" na słoik.Kolor tej galaretki przypomina mi kolor młodego wina podawanego do posiłków we Francji.
No - i wiśnie.W szklany balon nasypywano warstwami wiśnie i cukier,wiśnie i cukier i po obwiązaniu otworu muślinem stawiano na parapecie okiennym.A parapety wtedy były bardzo szerokie.Dziś by się nie zmieścił.Po kilku tygodniach sok zlewano a wiśnie zalewano octem tak by tylko były nim pokryte.W zimie dodawano do różnych dań.Tylko my z Marylką jadłyśmy je bez żadnych dań.Ot ,po prostu same.W zimie wszystko co przypominało owoce było dobre.Sok z wiśni nalewano w butelki ,przeważnie po wódce.A wówczas do wyboru,były,aż dwie wódki: jedna z czerwoną kartką [ta lepsza] i druga z niebieską kartką [ ta gorsza].Szkło tych butelek było bardzo cienkie i trzeba było uważać by nie potłuc.Potem się korkowało i lakowało.Lak był w sztabkach i należało bo rozgrzać od świecy by już jako płynny oblepił korek i otwór butelki.W zimie taki sok dodawano do herbaty,a były tak jak wódka ,też dwie do wyboru,ale obie okropne......".Ulung: i" Grużińska"I nawet dobrze zrobiony sok nie był w stanie zmienić tego okropnego smaku.Sok ten przechowywano , w celu zrobienia z niego "TATY Z MAMĄ".Wiecie co to? To sok,zmieszany pół na pół ze spirytusem. Aha, spirytus miał brązową kartkę.Ale musiał postać by się jak to wówczas mawiano "przegryzł".Gryzł się czasem kilka tygodni i tak np.wódkę na Święta Bożego Narodzenia robiono na początku listopada.A tak jeszcze na koniec wracając do kartek na butelkach,to spirytus denaturat miał kartkę koloru niebieskiego i trupią główkę.Dziś jest tylko niebieska kartka ,trupia główka zniknęła............czy to oznacza,że wypicie jego nie kończy się już śmiercią? I z tym pytaniem pozostawiam Państwa do jutra.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz