wtorek, 28 czerwca 2016

Tematowi ............JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO  poświęcę jutro więcej czasu.A dziś tylko tyle:
No - to jest pogodna niedziela końca lat 40-tych.Jeszcze wszyscy są szczęśliwi z powodu zakończenia wojny .Jeszcze późniejsza ogłupiająca propaganda nie działała.Jeszcze ludzie nie byli podzieleni np. na tych co chodzą do kościoła i na tych   co nie chodzą.Chodzili  wszyscy,bo byli stęsknieni Boga,księdza i kościoła,bo przez wiele lat tego nie mieli.Zatem spotykamy się z sąsiadami  i  idziemy przez łąki pełne kwiatów i czystej wody [jeszcze] w rzece Ner.Tak czystej,że były tam nawet raki.Uporządkowanej ,oplecionej faszyną w której to właśnie raków się szukało  która zabezpieczała brzegi przed obrywaniem w okresach wiosennych wylewów.A kaczeńców,a stokrotek miliony na tej  łące,ale mama poganiała",bo się spóźnimy do kościoła".A szło się na godzinę 9- tą .Potem była jeszcze jedna msza o 10 -ej  i suma o 12-ej.My ,jak większość  sąsiadów [zatem szło się razem],zawsze na 9-tą .W tej mszy uczestniczyli [jeszcze wtedy] stacjonujący na pobliskim lotnisku Lublinek żołnierze.Jak weszli do kościoła jak" trzasnęli" obcasami ,a jak potem zaśpiewali.................."Boże coś Polskę.............'"to radowało to ogromnie wszystkich,bo to nasze,polskie wojsko ,tak wytęsknione prze  5 lat.Teraz można było napatrzeć się do woli........................zatem patrzyliśmy i patrzyliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz