Moje doświadczenie w zbieraniu i przetwarzaniu grzybów jest doświadczeniem ,wieloletnim.
I Bory Tucholskie i Puszcza Notecka i Podkarpacie ze swoimi nie tak wielkimi kompleksami jak puszcze,ale za to obfitujące w grzyby rzadko spotykane gdzie indziej w ..........rydze.Pamiętam jak onegdaj spotkałam je w rowie odprowadzającym wodę.Okazało się,że było ich 117 sztuk przepięknych zdrowych .Rydze są wyśmienite smażone na maśle ,a jakże smaczne w zalewie octowej , tj. marynowane.Należy tylko unikać zbyt częstego dotykania bo od tego ciemnieją i niech tam sobie pociemnieją smażone,ale te marynowane ? One ładnie wyglądają w słoikach ,gdy zachowają pierwotny kolor.By to uzyskać ,by tej barwy nie zepsuć należy przy obieraniu,przeglądaniu i przygotowywaniu do obgotowania naszykować wodę zakwaszoną i w takiej płukać.Gotować w osolonej,ale także zakwaszonej wodzie.Natychmiast po ugotowaniu nakładać do słoików,choć muszę tu podać do wiadomości jak robiły to nasze babcie.Nie tylko postępowały tak z rydzami,ale ze wszystkimi innymi marynowanymi grzybami.Następnego dnia zalewę wodno- octową zlewały i po przegotowaniu zalewały ponownie.Robiły to trzykrotnie.Wówczas każde grzyby nabierały przepięknego koloru.Sprawdziłam to na podgrzybkach. Wierzch kapeluszy był bardzo ciemnobrązowy a spód żółty jak wielkanocny kurczaczek.Z tą jednak różnicą,że trzeciego dnia sporządzałam świeżą nowa zalewę,w proporcji : 3 szklanki wody,1,5 szklanki octu ,2 łyżki soli i pół szklanki cukru.I ładne to i smaczne ,a jak apetyczne w swoim uwięzionym w słoiku wyglądzie..................chciałoby się powiedzieć ...................jak żywe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz