wtorek, 25 sierpnia 2015

Tak preferuje te sałatki do spasteryzowania na zimę,w wyniku ,chyba jakiegoś odruchu atawistycznego.To w mojej podświadomości zakodowała  susza.I właśnie.............dziś w warzywniaku na przeciw widziałam gruszki Faworytki,zwane przez Państwa Klapsami .Jeszcze twarde ,o pięknej,bez plam skórce  [znaczy oprysków było ho,ho i jeszcze więcej] ale co z tego były bardzo małe.Ktoś może powiedzieć .............niedorosły.Nie,nie.U faworytki proces rośnięcia ustaje po 15 sierpnia.Wtedy należy je  zrywać i położyć by osiągnęły dojrzałość  konsumpcyjna,bo zbiorcza  minęła własnie 15 sierpnia.Pozostawienie ich na drzewie mija się z celem.Tylko spowoduje ,że owoce będą mączyste w smaku.Bo owoce grusz maja dwa terminy:jeden zbiorczy,drugi konsumpcyjny.Ale wracając do ich wielkości.To najlepszy dowód na to,że nawet głęboko korzeniące się grusze ucierpiały od braku wody.Jak na nie patrzę,to przypominają mi się  gruszki mojej młodości  o nazwie Cebulki.Właśnie były małe,ale bardzo soczyste i słodkie.I jak tu z takich małych Faworytek zrobić marynowane.Ileż to obierania.Ale będę musiała.Nie dałoby mi  spokoju,bo przecież jest to  mój sposób na życie.Bo to sprawa pokoleniowa.Moja babka,moja matka no i ja  ciągnę to dalej,bo to zupełnie jak obciążenie dziedziczne.A potem? a p[otem rozdaje z rymowankami na wieczku.Ale lubię dawać.

A czy ja podawałam Państwu przepis na marynowane gruszki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz