Rok 1996 ,czerwiec i lipiec w Paryżu.Zapytana co mnie urzeka,co przeniosłabym do Polski ,odpowiedziałam ,ze : skwery na ulicach bardzo ukwiecone,telefony komórkowe i ciepło i pogodne dni.Pewnego wieczora po wycieczce statkiem po Sekwanie na brzegu na termometrze o godzinie 21 -ej było 21 stopni ,a u nas wtedy niezmiennie deszczowy lipiec.
Poza pogodą ,wcześniejsze moje marzenia zostały niebawem spełnione .Pogoda dopiero teraz,ale mnie nie cieszy,a wydawałoby się ,że o to mi chodziło.Jak to czasem samej sobie trudno jest dogodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz