piątek, 19 października 2018
Któregoś dnia dopadało śniegu,oj dopadało.Spoglądałam przez okno ,a puchowa pierzynka była coraz grubsza .Ale cóż ? - byłam w pracy.Moja myśl jednak była na działce i liczyłam i obliczałam,czy pnie drzew już są skryte w śniegu,czy jeszcze nie.Wyszło mi ,że tak.I co z tego,że je owinęłam by uchronić przed ogryzaniem kory przez zające,dzikie króliki lub jakiekolwiek myszowate.W tej sytuacji będą poruszały się po powierzchni śniegu i ogryzały korę na wysokości jaką dosięgną,zatem będą niszczyły korę na konarach moich drzew owocowych.W przypadku gdy ogryzą ją dookoła ,to spowoduje to pogryzienie,zniszczenie wiązek sitowo naczyniowych,tych małych rureczek którymi wiosną powinny krążyć soki.Przerwanie transpiracji,to automatycznie śmierć gałęzi czy konarów.W taką pogodę samochodem się nie dojedzie.Pozostaje zatem środek lokomocji miejskiej .Na szczęście od niego do działki było tylko kila set metrów.Decyzja zapadła.Zaraz po pracy ,po 15 - tej, jadę..............................
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz