W prawdzie czasu mam dziś niewiele,bardzo niewiele,ale są dwie sprawy niecierpiące zwłoki.
Pierwsza sprawa ,to lepsze i zdrowsze wykorzystanie dyni jak na spolszczoną ,amerykańską przebierankę.
Mam jakiś dziwny sentyment do tego warzywa,bo w czasie okupacji hitlerowskiej zupa z niej to było coś wyśmienitego.Bywała rzadko.Częściej zupa z brukwi lub czarnej rzepy.A ziemniaki ?
A ziemniaki przeważnie nie bywały,że nie wspomną o chlebie,który także bywał rzadko ,jeżeli można nazwać chlebem coś co powstało z wymieszania otrąb,mąki z kasztanów i z suszonych pokrzyw.
Bo - jeżeli chodzi o dynię to:..........................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz