Nie wiem jak u Was ,Drodzy Moi Czytelnicy ,ale u mnie t.j.w Łodzi jest ciepło i słonecznie.Pogoda się zbuntowała i ma dość tych smuteczków.Przez lata jakie dane mi bylo przeżyć była bardzo różna,Często odgarniało się śnieg z grobów ,a równie często bylo tak ciepło,że posiadacze futer i kożuszków się pocili.Onegdaj było oczywiste,że na cmentarz trzeba się ubrać " po zimowemu ".I pachniało naftaliną oj ! - pachniało.A jakże inaczej wyglądały groby.Myślę o latach 40 i 50 ubiegłego wieku.Pomniki ,spotkać można było tylko te wykonane przed wojną .Były rzadkością.Przeważnie groby ziemne,z ziemi otoczone były deskami .Na Święto Zmarłych chodziło się drugiego listopada,nie pierwszego,ale pamiętam
że 2 listopada był dniem wolnym od pracy .Potem to zmieniono i przy okazji zlikwidowano i inne Święta Kościelne .Był to czas uporczywego,wciskającego się przez drzwi i okna stalinizmu .Był to czas ,gdy powtarzano przy wielu okazjach ,że " Religia ,to opium dla mas".Najśmieszniejsze w tym smutnym czasie było to,że głoszący to nie wiedzieli co to jest opium.Mój ojciec,który z uporem im to uświadamiał stwierdzał,że istotne jest to,że wiedzą co to masy ale i to nie zawsze było im znane, nie zawsze.To był czas "Dyktatury proletariatu".Proletariat dyktował,nie zawsze sam wiedząc co dyktuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz