sobota, 14 marca 2015

Aha ! jutro też będzie wiersz o tematyce związanej z wyborami prezydenckimi.
Nie ,drodzy Działkowcy,nie zapomniałam o Was .Spotkamy się jutro,jak Bóg pozwoli.
MOJE RADY PRAKTYCZNE !

Deseczki ,po siekaniu cebuli,czosnku,krojeniu ryby,możesz potraktować suchą solą i zimna wodą,[radziłam tak wcześniej],ale także i szybko ,pocierając deskę połówką cytryny.Pozbędziesz się w ten sposób przykrych zapachów.

Aby usunąć resztki ciasta ,z wałka ,posyp go solą i wetrzyj ją ręką.I po problemie.

Pojemniki na pieczywo ,szczególnie drewniane,ale nie tylko,po dłuższym używaniu mogą zapleśnieć w środku.Nie będzie to miało miejsca jeżeli co jakiś czas wytrzesz wnętrze szmatką nasączoną obficie octem i pozostawisz do wywietrzenia pojemnik otwarty.

W ekspresach do kawy i czajnikach bezprzewodowych pozbędziesz się kamienia  ,jeżeli raz na kwartał zagotujesz wodę z octem.Dotyczy to z resztą ,zwykłych czajników także.

Jeżeli raz na tydzień do odpływu zlewozmywaka wsypiesz garść sody i wlejesz czajnik wrzątku,zgubisz przykre zapachy i nie doprowadzisz do niedrożności odpływu.Wiem,że są specjalne do tego preparaty,ale ta metoda jest tańsza.

Jeżeli zatyczki do zlewozmywaka mają tendencję do "nie trzymania się w otworze",przetrzyj brzeg takiej zatyczki drucianym zmywakiem.

Po  smażeniu,pieczeniu i gotowaniu potraw,można cały dom ,nie tylko kuchnię nawonić miłym zapachem,gotując kilka goździków w wodzie,na wolnym ogniu ,przez godzinę.Przy okazji nawilżysz powietrze.

Nie będzie mrówek i innych owadów ,gdy w kątach szafek rozłożysz ,gałązki mięty,ruty,lub wrotyczu.Podobno odstrasza mrówki też natka marchwi,tak twierdzi pewna osoba.

No ,spaliło się ,przypaliło.............cóż trudno.Przykrego zapachu pozbędziesz się zagotowując w szerokim,naczyniu,w małej ilości wody ,cytrynę pokrojoną w plasterki.

Aby uniknąć rozprzestrzeniania się zapachów ,w czasie smażenia ,ustaw miseczkę obok z gorącym octem.


Pianino,to moje ,początkowe,utrapienie stawało się rozrywką.Marzeniem było zagrać Czardasza Monthiego i Etiudę Rewolucyjną Chopina.A gdy się to udało ,to gra sprawiała przyjemność.Mieliśmy wówczas  psa,a właściwie sukę Psotkę i ta kudłata małpa wyła jak grałam coś smutnego.szczególnie upodobała sobie melodie  którą z kolei uwielbiał mój ojciec.Grałam i śpiewałam ,często na jego życzenie,a zaczynało się to ..........jakoś tak...."O,maj Papa..........'"Psotka wyła a ojciec płakał.Im był starszy,tym dłużej i wycierał łzy w zasłonę ,bo siedział przy oknie na bujanym wiklinowym fotelu.Czasem "wpadała" mama i strofowała "zostaw tę lambrekinę w spokoju.Bo tak się wtedy nazywało zasłony.Pianino było bardzo przydatne na Świata  Bożego Narodzenia,ale wówczas kolędy grałam na przemian z ojcem.On na harmonijce ustnej.Gorzej przedstawiała się sprawa jak w piękny letni dzień mama zarządziła rodzinne śpiewanie,głównie  starych pieśni patriotycznych i ludowych.Znam je do dziś.Tam odgłosy zabawy rówieśników z podwórka ,a tu.....................ojciec oznajmiał "ratuj się kto może ,bo matka  po kantyczki  sięga".A były dość "obfite",zatem dwie godziny z głowy.Znajomość gry na pianinie przydała też mi się jak zdawałam do szkoły Aktorskiej.[pisałam o tym we wcześniejszych postach].Otóż takie wylosowałam pytanie:"Kantata o Stalinie "to jaki to gatunek muzyczny?..........ha,ha,ha,pomyślałam.Myślicie,że "tu mnie macie".Moja odpowiedź zadziwiła  jury  i nawet zanuciłam.............."Wzbił się orzeł z grani wysokiej"............ .Ale zdarzały się różne wpadki zdających.Pewna osoba zapytana,kto to tył Ilia Elenburg?odparła ."Kochanka Hitlera".I tak to się kończą moje wspominki pianinowe.Wyprowadziłam się i nie zabrałam pianina ze sobą.Jednak umiejętność ,wprawdzie kulawe ,pozostały i pozostały wspomnienia i pewno jeszcze czasem do nich wrócę.A co do Psotki to raz popisała się umiejętnością gryzienia w taki sposób,że z  mojej książki do Historii  zjadła cały grzbiet,tak,że każda kartka  była oddzielnie.Ojciec skomentował to tak..............."widzisz ,podzieliła się z tobą wiadomościami,ty z środka ona z grzbietu."."ciekawe,która zaliczy lepszą ocenę?

A teraz............
A teraz pozwólcie,że zakończę moje fortepianowe [pianinowe] wspominki.
Jestem,ale bardzo obolała,bo to co wczoraj było,to  IMPLANTY ZĘBOWE.Wyobraźcie sobie robienie dziur w szczęce.Do przyjemności raczej tego zaliczyć nie można.Muszę jednak obiektywnie przyznać ,że "złote ręce" Pana Doktora i Siostry Instrumentariuszki łagodziły  dyskomfort.Napisałam z dużej litery ,bo na to zasługują.Z resztą atmosfera gabinetu robi swoje,a przecież tworzą ją ludzie.DZIĘKUJE IM.

piątek, 13 marca 2015

Jak to onegdaj bywało?Moja nauka gry na pianinie po dwu latach przebiegała bardziej prawidłowo.Zaczęłam już sama wybierać co chce umieć grac.Wybór jednak nie był zbyt duży.Ukazał się album  pt."25 Pieśni Radzieckich",a za kilka miesięcy," 40 Pieśni  Radzieckich".Ten pierwszy był ciekawszy.Grałam zatem ,i  muszę przyznać że były to same przeboje tamtych czasów,bardzo melodyjne i nie trudne do powtórzenia.O burzanach i taczankach roztawiankach i burłakach,naprawdę ładne melodie. Nadszedł zatem czas indywidualnej nauki.Nauczycielka nie była już potrzebna.W mojej klasie umiał o wiele lepiej ode mnie grać Antek.Antek był wysokim ,przystojnym chłopcem,ale jakimś takim bez ikry.Spotykaliśmy się u mnie gdy miałam problemy muzyczne,chętnie pomagał je rozwiązać.I to wszystko.Wspominając go teraz przyszło mi do głowy ciekawe wydarzenie jakie miało miejsce na lekcji polskiego.Zadano nam  przeczytać jakąś lekturę związaną tematycznie z Leninem.W tejże  podane było,że Lenin płynął kilka godzin  rzeką by dostać się na pewien targ.Wiedział że to dzień handlowy i liczył na sporą ilość słuchaczy,do których chciał przemawiać.Do opowiedzenia treści lektury "wywołany"został właśnie Antek.Stał w ławce,więc można mu było podpowiadać............."że  Lenin płynął i że na targ"............ i tu koniec,bo polonistka podeszła do niego bliżej i wypytywała........." i co dalej,co dalej"? Praktyczny z natury Antek odpowiedział ..........." i kupił ser"...............''. i co dalej ?"nalegała polonistka , " jeszcze kupił masło" opowiadał Antek ale koncept mu się skończył i cierpliwość polonistki też.A gdyby nie podeszła bliżej podpowiedziałoby się  cała treść i nie byłoby  "siadaj ,dwója".Antek "mocny" z polskiego nie był ,ale za to pięknie grał na pianinie.I został muzyce wierny.

to tylko tyle na dziś Kochani ,bo już idę..............O nie chcielibyście tam iść.Jak przeżyje odrobię jutro wszystkie zaległości.
Tyle mam do przekazania,ale większa "porcja" wiadomości jutro.Dziś mam do załatwienia coś,czego z pewnością nie chcielibyście mieć.I o tym też jutro.

a teraz cd."Jak to onegdaj bywało".

czwartek, 12 marca 2015

Jeszcze o tym nie pisałam.Już od  45 roku ,jak moi rodzice okazyjnie kupili pianino,postanowiono............,niestety padło na mnie,że ktoś się musi uczyć na  nim grać .No i okazało się ,że ten ktoś ................już wiecie kto.Przychodziła  w każdy wtorek i piątek na półtorej godziny nauczycielka polecona przez kogo? nie wiem.Była to starsza pani o rosyjskim nazwisku ,bardzo sympatyczna.Ale najgorsze to to,że zadawała lekcje i w międzyczasie trzeba było ćwiczyć.Posłużył mi do tego Różycki z elementarzem pianisty.I zaczęło się : przeokropne gamy i pasaże,bardzo nudne.To coś takiego jakby po schodach ,wchodzono i schodzono.Zupełnie mi to nie odpowiadało.A tu jeszcze latem otwarte okno i śmiechy i zabawy moich koleżanek i kolegów dobiegały z podwórka.Wymyślałam najprzeróżniejsze przeszkody by nie ćwiczyć,ale w tamtych czasach głos dziecka się nie liczył.Raz nawet w czasie malowania pokoju lekcja się odbyła.Zdjęto zasłonę z pianina i dalej do "roboty".Przełykałam łzy i grałam, jeżeli to grą nazwać można.A pan Wacław  [ malarz] na drabinie usiłował nucić to co ja grałam.On usiłował i ja usiłowałam .W sumie było to żałosne,a moja nauczycielka podsypiała na tych lekcjach,czemu  ja się nie dziwię.Aż tu nagle  przez otwarte okno [no,na pewno ,nie niechcący] wpadła piłka  wprost na głowę nauczycielki,co spowodowało jej ,może zbyt nagle przebudzenie ,bo krzyczała ......'"idi suda,idi suda." Ona, na co dzień mówiąca po polsku ,nagle mówiła po rosyjsku.Nawet nie było to zbyt dziwne,bo wiadomo,że pochodziła z Moskwy.Ale co dalej z tą piłką?Odbita od głowy "wylądowała" w wiadrze z misternie dobraną farbą.Misternie ,bo malarz długo dobierał kolor wg życzenia mojej mamy.A jak już dobrał ,to rzekł ,"to mi to przypomina  mieśiączkę biedronki,ale skoro pani się podoba"? Zawsze na swój sposób interpretował kolor.Do drugiego pokoju ............pamiętam  powiedział," a ten to jak błysk tramwaju."Ale przy okazji wyszło na jaw,że nauczycielka śpi.Ja o tym nigdy nie wspominałam,bo było mi to "na rękę".Mama zaczęła "drążyć temat"i...........przyparta do muru przyznała się ,że w nocy nie śpi bo córka stoi nad nią ze strzykawką i chce ją otruć.Oczywiście jak to na moja mamę przystało skontaktowała się z córką i wtedy wyszło na jaw,że moja nauczycielka jest psychicznie chora ,czego po niej nie było widać i tak pięknie opowiadała o przedrewolucyjnych czasach w Rosji,jak to np w tetrze smażono konfitury na scenie,bo tak wynikało z treści spektaklu,lub pito z samowara najprawdziwszą mocną herbatę i zawsze wtedy pachniało ,czy to konfiturami czy herbatą.Zresztą dziadek,też to wspominał.Chciałabym doświadczyć  czegoś takiego.A co było dalej..............o tym jutro i ile z tej nauki zostało?.A potem jeszcze o moim balu maturalnym,bo obiecałam to Panu Piotrowi,mężowi Madzi.Pozdrawiam Oboje.Pozdrawiam też moich Czytelników.
Tak,tak,przyszła wreszcie ta ciotkamalinka.Czasem tak mi coś wypadnie ,że i rano nie mogę nić napisać,a zawsze rezerwuje ten czas na bloga.Aha! a dla Działkowców mam taką informację.Nie martwcie się to już ostatnie podrygi zimy,z resztą pisałam o tym wcześniej jak było ciepło,"że to jeszcze nie to".

A teraz ..............".Jak to onegdaj bywało"?

środa, 11 marca 2015

I to tyle na dziś. Rehabilitantka na mnie czeka.Jeszcze do końca tego tygodnia.Potem mam nadzieje więcej czasu poświęcić na prowadzenie bloga bo, to przecież Święta Wielkiejnocy się zbliżają,więc może jakieś przepisy i porady kulinarne co?
Wiele osób przetrzymuje na klatkach schodowych , w garażach i innych pomieszczeniach w zimie rośliny balkonowe.Najczęściej są to pelargonie.O tej porze ,można zauważyć ,że rozpoczęły już wegetację Czas intensywnej [wiosennej] wegetacji jest najlepszym czasem na pobieranie sadzonek w celu ich ukorzenienia.Taka sadzonka winna mieć  kilkanaście cm długości.Z dolnej części obrywa się  liście  [3,4] i pozostawia na 24 godz,celem obeschnięcia [ to ważne].Po tym czasie sadzimy do doniczek z dobrą ziemią,tak by kilka oczek [te po oberwaniu liści] znalazło się w ziemi.Dla pewności można końce sadzonek potraktować ukorzeniaczem do sadzonek zielnych,maczając je w nim.Dobrze będzie przykryć sadzonkę np obciętą końcówką od butelki plastikowej.Przy panującej pod przykryciem wilgoci ukorzenianie jest najpewniejsze.Sadzonki można też umieści w skrzynkach balkonowych, w których będą rosły latem na balkonie.UWAGA  ! nawożenie można zastosować dopiero po  miesiącu,nie wcześniej.Natomiast ubiegłoroczne rośliny ,już można podlewać wodą z nawozem do ROŚLIN KWITNĄCYCH, tylko takim ,bo przecież najbardziej chodzi nam o obfite kwitnienie A gdy przyjdzie czas wystawienia i jednych i drugich na zewnątrz,robi się to stopniowo przyzwyczajając rośliny  do innych warunków .Pierwszego dnia ,na 3 godz.następnego na 6 godz. itd ,w przerwach wstawiając je do pomieszczenia.Nazywa się to hartowaniem.I lepiej będzie dla roślin,by były to dni pochmurne,by ich nie poparzyć.Nie,nie,nie,nie  należy myśleć,że"jak słońce świeci to jest cieplej".W maju i w dni pochmurne jest już ciepło.A pochmurne,to zdrowsze dla choćby pelargonii ,które wtedy należy przyciąć,pozostawiając  20,30 cm długości pędy.Przekonacie się jakie będą silne i zwarte.W zakończeniu tego tematu informuje ,że płynny nawóz dodawany do wody może być za każdym podlewaniem,nie jak napisane jest na opakowaniu,że raz na jakiś czas.Wówczas Wasze rośliny będą budziły podziw okolicznych mieszkańców.Mnie jest to znane od dawna.A w roku ubiegłym ,nawet robiono zdjęcia mojego balkonu.I jak Bóg da dożyć zapraszam w lipcu .Przy ul Kasprzaka nie ma drugiego takiego balkonu.
Zmatowiałe szkło należy umyć wodą ze sporym dodatkiem soli.Do płukania użyć tylko zimnej wody.

Aby kieliszki do wina ,delikatne  i kruche  nie pękały wkładaj do gorącej wody bokiem,a nie od dołu.A tak w ogóle do zmywania tychże i delikatnej porcelany należy dno zlewozmywaka wyłożyć ręcznikiem.

Aby zniknęły tłuste plamy z naczyń ,myj je z dodatkiem octu.

Nie należy myć w zmywarce  sztućców ze stali nierdzewnej ze srebrnymi lub posrebrzanymi,sztućcami .Srebro może ulec uszkodzeniu.

Naczynia aluminiowe:W celu usunięcia przebarwień,zagotuj w nim skorki od jabłek,sok cytrynowy , a najlepiej rabarbar.Garnków aluminiowych nie należy moczyć zbyt długo w wodzie i nie przetrzymywać w nich potraw,bo prowadzi to do odbarwień i odpryskiwania metalu.

Zużyte szczoteczki do zębów  po wygotowaniu,można użyć do mycia miejsc trudno dostępnych i tak np. do tarek,sitek od maszynki do mięsa itp.

Jutro cd porad ,a dziś jeszcze informacje dla  DZIAŁKOWCÓW DONICZKOWCÓW.
Zaraz kilka praktycznych rad,ale proszę wybaczyć,jeżeli się powtarzam.

wtorek, 10 marca 2015

Na zakończenie dzisiejszego spotkania ,takie przysłowie: "Najszybciej dojdziesz do celu na ulubionym koniku swojego szefa"

Oj ! przysłowia to jednak mądrość narodu.
I cóż ja mam zrobić.Już wiem........napisać prawdę.Cebula jest bardzo wymagającym warzywem,jeżeli chodzi o strukturę gleby.Ponieważ korzenie jej sięgają zaledwie 20 cm,na głębokość,na szerokość ,z resztą także,to na tej malej przestrzeni musi mieć wszystko co potrzebne do jej wzrostu.To nie buraczek, który  "penetruje ",oj, penetruje  nawet do głębokości 80 cm.Ponadto cebula ,ta z siewu jest  niezmiernie wrażliwa,właściwie na wszystko  tj i na choroby i na szkodniki i może się zdarzyć ,że jeszcze dziś stała ,a jutro już leży,bo albo "je" ją Śmietka cebulanka,albo niszczy któryś z mączniaków  [choroby grzybowe].Z tych powodów radzę uprawiać ,cebulę dymkę.To większe prawdopodobieństwo uzyskania plonu i do tego w czasie gdy jest lato,gdy jesteśmy na działce i gdy właśnie potrzebna jest cebula do sałatki pomidorowej.Cebula dymka bowiem jest cebulą wcześniejszą jak siewna.I tu przypominam o uprawie współrzędnej  z marchwią.Niedoinformowanych odsyłam do wcześniejszych postów..Znam też pewną osobę ,która na czas kwitnienia wiśni [około 2 tygodni przykrywa zagonek agrowłókniną .Bo wtedy właśnie "szaleje " Śmietka cebulanka.Tym oto sposobem odgradza tę muchówkę od cebuli.Ani wcześniej ,ani później jej nie ma.A właściwości zdrowotne tego warzywa są nie do opisania.Nie będę wymieniać witamin jakie posiada bo chyba posiada wszystkie,ale ,co jest ważne ,też pewien hormon roślinny o nazwie glukokimia,który zapobiega cukrzycy i leczy obniżając poziom cukru u osób chorych.Leczy też zapalenie gardła,krtani,zatok a jej antyseptyczny sok  likwiduje trądzik.Przy uporczywym kaszlu można sobie samemu sporządzić syrop z cebuli i cukru.Cukier można zastąpić miodem,ale uwaga!  osoby uczulone na miód.Już  o tym pisałam,ale pozwolę sobie przypomnieć,że kiedyś i cebula i czosnek nie były chowane w szafkach.Wisiały w różnych ażurowych pojemnikach w kuchni ,by mieć je pod ręką.i  działały na nasze,a szczególnie dzieci drogi oddechowe,bardzo pozytywnie.A działo się to przy pomocy pary.Wszak w kuchni ,się gotuje.To związki allilowe tak dobroczynnie działają,tak leczą.Zatem gdzie te warkocze czosnku,gdzie cebula w siatce?MAM NA TO RADĘ ,BY WRÓCIŁ I CZOSNEK I CEBULA NA SWOJE OD WIEKÓW WYWALCZONE MIEJSCE.Można kupić [jest duży wybór] haczyków na klej,na taśmę klejącą co to" wytrzymuje" i dwa kg.Na tych haczykach powiesić  wybrany plastikowy pojemnik,ażurowy.W sklepach gospodarstwa domowego dostanie się różne rozmiary .Niektóre są bardzo ozdobne i można je dobrać do wystroju kuchni.Będzie ładnie i zdrowo.A na zakończenie.Jeżeli lubimy cebulę smażoną ,ale nam szkodzi,bo po niej czujemy  się źle,proszę spróbować  przed tym ją sparzyć wrzątkiem.


Witam Działkowców......czas ustosunkować się do cebuli.
Do kiosku podchodzi młody człowiek i prosi zapałki.Ponieważ babcia sprzedająca nie reaguje ,to mówi głośniej.Też brak reakcji.Zatem prawie krzyczy "poproszę zapałki".Na to babcia sprzedająca '"czego  tak  krzyczysz.,przecież słyszę.Z filtrem ,czy bez."?
W ogródku zielnym powinna znaleźć się Czarnuszka siewna ,zwana też Czarną kolendrą.Mnie podoba się cała jej "koperkowata' nieco w wyglądzie cała roślina,ale także delikatne jak mgiełka  niebieskawe kwiatki.Dorasta do wysokości ,tylko 30 cm [niech zatem rośnie przy brzegu zagonka,czy ogródka zielnego].Nieco wyższa od niej i blisko spokrewniona jest Czarnuszka damasceńska.Należy je wysiewać bardzo płytko i najlepiej to miejsce zaznaczyć lekkim zagłębieniem i posypanym po wierzchu piaskiem.Dokładnie uklepać.Kiełkuje po dłuższym czasie i stąd te obwarowania.Choć w wielu publikatorach  zaleca się dodanie  nasion szybciej kiełkujących ,jak np sałata dla wyznaczenia miejsca siewu Czarnuszki,nie jestem za.Ponieważ można przy usuwaniu sałaty zniszczyć to zioło.Lubi ciepłe i słoneczne stanowisko bo wywodzi się z rejonów Morza Śródziemnego,natomiast , zupełnie nie ma wymagań co do gleby.Roślinę zdobią nie tylko kwiaty,ale też mieszki nasienne,zatem to co spostrzeżemy jesienią.Można je użyć do kiszenia i marynowanie ogórków,a piekarze [niektórzy] jako posypkę do pieczywa.Nadaje mu ostry smak.Ale u mnie zawsze był sprzeciw sąsiada Stefana  " nie zrywaj tego,tak ładnie wygląda""Jesień na działce zawsze ładnie wygląda ",odpowiadałam.
Będą ,będą różne porady praktyczne,bo widzę,że są chętnie czytane .Będą   jutro a dziś za moment  ZIOŁA,
Szew do sprzątaczki:"Proszę posprzątać windy." Na każdym piętrze Panie Dyrektorze "?

poniedziałek, 9 marca 2015

A do Was Drodzy Działkowcy  napiszę jutro.Dziś przestrzegam przed zbytnim pośpiechem.Nie wszystko można już robić w tzw."terenie".To jeszcze nie wiosna.Jeszcze dni będą" poszarpane" ze,zmienną pogodą.Ustabilizowana dopiero przyjdzie około 20 ego,tak wynika z moich obserwacji.Teraz w dni słoneczne proponuje  WIETRZENIE POMIESZCZEŃ ,bo nie wszyscy wiedzą ,że takie nie wywietrzone,wilgotne,są nie zdrowe tzn.przebywanie w takowych jest niezdrowe.A ubrania robocze lepiej zabierać ze sobą,za każdym razem.............no do póki się dobrze nie wywietrzy,aż zginie zapach wilgoci i stęchlizny.
WIOSNA,TO SPRZĄTANIE...............PRAWDA?
Mycie okien,proponuje wykonać w dni pochmurne i wilgotne,by szyby zbyt szybko nie wysychały,bo tylko odpowiednia długość polerowania nadaje im BŁYSK.Polecałam mój ulubiony płyn do mycia we wcześniejszych postach ,zatem tylko wspomnę,że robię go sama ,mieszając w równych częściach naftę ,kredę i wodę,ale jeżeli macie inne,lepsze  ,proszę bardzo ,ale namawiam do powrotu  metody naszych babek,które do ostatecznego polerowania używały gazet,ale z czarnym [nie kolorowym]  nadrukiem.Będzie się nam dobrze nimi pracowało ,gdy będą mocno pogniecione.

Przed myciem okien proponuje oczyścić grzejniki po zimie.Wyobrażam sobie ile tam kurzu,a dostęp utrudniony.Proponuje kij od szczotki owinąć niewielką gąbką  i nałożyć na gąbkę skarpetkę od czasu do czasu ją płucząc.Takim" urządzeniem" dotrze się wszędzie

Jeżeli masz kominek,to zbieraj do specjalnego pojemniczka fusy od kawy i herbaty Wykorzystasz je w momencie usuwania z kominka popiołu,posypując nimi popiół po wierzchu.Nie będzie się kurzyło.

Aby ładnie pachniało w pomieszczeniu,w momencie rozpalania kominka wrzuć nieco skórek cytrynowych wysuszonych.


A na koniec.Chyba już o tym kiedyś pisałam,ale a pro po kominka. W Szkocji.kraju znanym z oszczędności,właściciel kominka wraca do domu a na kanapie siedzi diabeł i jak to diabeł jest czarny.Właściciel pyta "jak się tu dostałeś"? Diabeł odpowiada "przez komin".Właściciel chwyta za telefon ,a diabeł prosi:"nie dzwoń na policję,już idę".Na to on."Nie dzwonię na policję ,tylko do kominiarza,by w tym miesiącu nie czyścił komina.
A teraz ,trochę praktycznych porad.
                                                            Wypróbowałam je osobiście.
Na kaloryczny obiad proponuję porcję ziemniaków"utłuczonych z łyżką masła ,a że ma być bezmięsny do tych ziemniaków cebulę po francusku,którą robi się tak:4 duże cebule należy pokroić w grubsze plastry [ok. 4 mm].Moczyć je w mleku ,a potem w mące zmieszanej z solą i pieprzem,i smażyć w dość dużej ilości tłuszczu.Podawać na gorąco wprost z patelni.

Nawet  nie myślę ile bym przytyła po takim obiedzie..Ziemniaki z masłem ,o czym być może nie wszyscy wiedzą to bomba kaloryczna i ni jak się mają do ziemniaków nie kraszonych.Ale jest to pyszny obiad............a ta chrupka cebula..........mniam,mniam.
Ty tylko dla odchudzających i odchudzających ,postawiono mi wczoraj zarzut.A ja chciałabym  przytyć.Chciałabym zjeść taki obiad co ma dużo,bardzo dużo kalorii i jest bezmięsny.No ! to nie będzie proste pomyślałam ,ale zaraz potem o , nie,nie ,mam coś dla niej.  

niedziela, 8 marca 2015

A to przed rozstaniem dziś,bo idę zaraz poświętować.

Dziadek z wnuczkiem są na spacerze Wnuczek pyta "co to'?  "To pomnik z marmuru odpowiada dziadek"."A czyj pyta wnuczek"?".Dziewicy orleańskiej"odpowiada dziadek"."A dla czego  orleańskiej "pyta wnuczek"."Bo z Orleanu "odpowiada dziadek".A dla czego dziewicy",pyta wnuczek."Bo z marmuru"odpowiada dziadek.
PAW WIOSNĄ
=============
Ciepły powiew zbudził pawia.Do kurnika weszła wiosna.
Dumnie zamiótł świat ogonem,bo przez zimę wydoroślał.
Puszył się ,nadymał ,tupał i tokował i tokował.
A za płotem przyczajony lis go bacznie obserwował..
Krew się w ptaku gotował  i buzowały  hormony ,
bo pawiczki młode spostrzegł , a on właśnie szukał żony.
Wszystko szło już ku dobremu,bowiem paw się zdecydował,
aż tu nagle lis wyskoczył,ten co się za płotem chował.
Zimna kąpiel im przerwała ,apetyty i zaloty.
Paw zmoczony,lis zmoczony,więc minęły im ochoty,
na podrywy i konsumpcję,obaj marzą o ręczniku.
Ale zaraz ! skąd ta woda? Tyś to sprawił ogrodniku.

Czyś miał polać mnie czy trawnik?Zapomniałeś o trawniku?
Jakiś piękny,takiś głupi,tak ogrodnik mu odpowie.
Gdybym nie interweniował,już by było po twej głowie.
Morał tego oczywisty,bowiem ,tak z treści wynika:
Gdy wybierasz się na randkę ,weź ze sobą ogrodnika.
A teraz będzie z okazji wiosny,wiosenny wiersz.
Z OKAZJI DNIA KOBIET,WSZYSTKIM KOBIETOM,DUŻO RADOŚCI MIŁOŚCI I SZACUNKU OD KOBIETY, CIOTKIMALINKI