sobota, 4 czerwca 2016

Czas coraz bogatszy w warzywa ,dobry czas.Warto jadać je teraz ,by" naładować akumulatory" na zimę.O ! i właśnie proponuję kalafior,ale surowy 1 mały lub połowa średniego,zetrzeć część szczytową,tj różę na tarce o grubych oczkach ,lub drobno posiekać i do tego dodać dwie papryki:najlepiej  jedną czerwona,drugą żółtą,oczywiście oczyszczone i pokrojone w drobną kostkę,a że warzyw coraz więcej to i pojawia się też papryka ostra i ją w niewielkiej ilości proponuję dodać.Dodać majonezu kilka łyżek posolić i posłodzić i podawać do  kolacji jako dodatek do wędliny i pieczywa.Bardzo wzbogaci smak każdej potrawy ,taka surówka a witamin w niej.........................ho,ho ho.

I to tyle, jutro być może będę,ale krócej,bo mnie czeka wielka uroczystość.









I jak tu pisać ,teraz o mszycach? O ! nie,daruje to sobie,bo wolę podać jeszcze jeden przepis na smaczna surówkę,z warzywa kapustnego.
Warzywa kapustne,może nie wszystkie w grupie,ale z pewnością kapusta włoska jest bardzo bogata w wapń.Zatem wskazane jest ,choćby czasem,zamienić kalafior na tę kapustę.Szczególnie winny taką roszadę ,taką zamianę stosować Panie,bo są bardziej podatne na odwapnienie kości jak Panowie.I choć powszechnie wiadomo.,że wapno to mleko i jego przetwory i także [o dziwo] sardynki,to jednak pokarm winien być urozmaicony ,więc może "nawapnować się"czasem włoską kapustą.Ale jak to zrobić by poza tym,że będzie zdrowa,była jeszcze smaczna.?Proponuję główkę kapusty włoskiej przekroić na 4 części.Krótko, 10,15 minut gotować w osolonej wodzie.Potem wodę odlać i dobrze kapustę osączyć na sicie .Ułożyć na blasze ,lub blaszanym półmisku wysmarowanym masłem i odkroiwszy głąby z każdej ćwiartki ułożyć je tymi odcięciami do spodu.|Pewną ilość [dowolną] kiełbasy pokrojonej w plasterki powkładać ,podważając nieco liście.Nie będzie to trudne,bo liście są już miękkie.Ilość kiełbasy wg. upodobania.Teraz wszystko posypać tartym ,raczej ostrym serem i zapiec w piekarniku do miękkości,aż ser się rozpuści.Polecam też ,osobom lubiącym ostre jedzenie,by co 5,czy 6 plasterek kiełbasy obtoczyły w ostrej papryce,jednak bez przesady.I nie myślcie sobie Kochani,że to nie jest smaczne.To nie jest smaczne,.....................to jest pyszne.
Zapewniam Was Kochani,że wyśmienicie smakuje i komponuje się idealnie z gotowanym mięsem.Bo -  jeżeli już mięso,to od czasu do czasu  winno być gotowane,bo takie nie ma,i bardzo dobrze,że nie ma węglowodorów aromatycznych.No - powiedzmy,niezbyt zdrowych.Co nie oznacza,że od czasu do czasu....................itd.ale wracam do :

SURÓWKA Z KALAREPKI.
=======================
Będą potrzebne 2,lub 3 średnie kalarepki, 4 marchewki i 4,lub 5 łyżek oleju i 2 łyżki tartego chrzanu ,sól i 1 łyżka cukru. Przygotowane składniki należy obrać ze skórki i dla wygodniejszego trzymania pozostawić korzeń u kalarepki.I właśnie,trzymając za ten korzeń,zetrzeć ją na tarce o dużych oczkach pozostawiając jednak jakąś jedną czwartą  jej.Tę część przy korzeniu bo może być łykowata i nie tak delikatna jak część szczytowa .Marchew natomiast nie na tarce,tylko potraktować strugaczką do warzyw,by uzyskać cienkie  i długie wiórki.Teraz wymieszać wszystko z chrzanem i olejem i cukrem [koniecznie] i solą.To jest ....................pyszne.Nie tylko zdrowe ,ale i smaczne.

I co to jeszcze takiego zdrowego posiadają warzywa kapustne?
KALAREPKA.To także warzywo kapustne,bardzo,ale to bardzo zdrowe.Bo wiecie co?.Bo ,ona w swoim zgrubieniu,zatem tym co jest w niej zmagazynowała wszystko to, co najlepsze dla człowieka.Poza witaminami i sulforafanem,tym "przeganiającym "szkodliwe substancje ,które w efekcie końcowym budowałyby komórki rakowe,jest jeszcze ona bogata w INULINĘ.A co to takiego?To jest to co wszystkim,absolutnie wszystkim jest potrzebne,ale szczególnie osobom z podwyższonym poziomem cukru,czyli chorym na cukrzycę.To inulina  łagodzi objawy tej choroby.Ponad to potrzebna jest wszystkim ludziom,bo jej brak w organizmie, to jak balon bez powietrza.Rośliny wiedza,że należy ją magazynować i np.jest też jej dużo we wszelkich głąbach .kapust,lub salaty.A moja sąsiadka mówi na te głąby kaczany,bo to po litewsku,bo tam się urodziła.Ale - jak się zwał tak zwał a ten magazyn np.w głąbach,czy w zgrubieniu kalarepki ma posłużyć za pierwszy pokarm dla tych roślin w drugim roku prawy.W drugim,by uzyskać nasiona .Jednak przebiegły człowiek,wykorzysta ten pokarm dla siebie.I dobrze i tego się trzymajmy.

Zatem co?..............zatem surówka z kalarepki.Ja, jako ten niespokojny kuchenny duch stworzyłam tę surówkę w takiej kompozycji.Innej jak podawałam kiedyś.
"Gdyby zazdrość przynosiła gorączkę,cały świat  miałby dreszcze."duńskie.
O ! -  i z tym się zgadzam,a Wy? drodzy Moi Czytelnicy?

Ale,ale ,my tu sobie gadu gadu ",a tam Niemcy się zbroją,a Ruskie już w lesie stoją,"mawiał mój sąsiad Stefan i to mobilizowało go do pacy na działce."A tam ", powtarzał dość, często."Bo ty wpadniesz na chwilę i zrobisz  więcej jak ja przez godzinę", co oczywiście  nie było prawdą.Ja wiem o co mu chodziło.Jemu chodziło o pochwałę,jak to ładnie  i z pewnością,ładniej jest na jego działce ,jak na mojej.I wcale nie należy się temu dziwić,bo człowiek potrzebuje pochwały i akceptacji - stwierdziłam sama  po przedwczorajszym wykładzie.

O ! - właśnie  .Warzywa kapustne .Jakie to maja właściwości zdrowotne i jak i ,pod jaka postacią je konsumować by poza tymi właściwościami jeszcze były smaczne......................

piątek, 3 czerwca 2016

Tak,tak,już jestem po wykładzie.Wykładzie o zdrowym żywieniu,który wg.mnie był udany.Nie wiem tylko,czy wg.słuchaczy także.I co też mówiłam tam o kapustnych?Wiele informacji które już Państwo znają, ale  powtórzę,że do do tej grupy zaliczają się: kapusta biała i czerwona i kalafior i brokuł,jarmuż,kalarepka  i kapusta pekińska .Mają bardzo dużo witamin,ale witaminy jak to witaminy,giną w czasie gotowania,zatem najlepiej spożywać  te warzywa na surowo,ale kto docenia też zawarty w nich SULFORAFAN ,ten spożywa je także po obróbce termicznej,bo ten składnik,nie ginie nigdy.Będzie np,w bigosie odgrzewanym któryś raz.A, działanie jego jest bardzo,ale to bardzo pożyteczne .Robi porządek w naszym organizmie,a przede wszystkim niszczy ,likwiduje,zapobiega powstawaniu nowych komórek rakowych.Bo komórki rakowe,to komórki olbrzymy,to patologia to Makro fagi  a on patologii nie toleruje.Zatem biorąc choćby to pod uwagę zaproponowałam   na przystawkę,lub na kolację bukiet z jarzyn,zdrowy,kolorowy i nawet można się nim najeść.

Półmisek wyścielać porwaną na drobne kawałki sałatą ,a na nią wysypać puszkę groszku,bez wody,oczywiście ,a na to poukładać  ugotowane,ale  nie przegotowane różyczki kalafiora i brokuła.Miedzy nie 3,lub 4 jaja ugotowane na twardo i podzielone  na ćwiartki i pomidorki koktajlowe pokrojone na połówki.Wszystko polać majonezem ,tak średnio i posypać drobno posiekanym szczypiorem.Każdy zsuwa sobie porcję na talerz z półmiska [tak najwygodniej] i miesza dowolnie doprawiając ewentualnie solą ,a nawet odrobiną cukru. I kto sporządzi taką przystawkę ,przyzna,że jest bardzo kolorowa i smaczna.I to tyle,ale to nie wszystko o kapustnych,to tyle na dziś,bo kapustach jak o II winie Światowej ,mogę nieskończenie pisać.
Żadna z wymienionych już mszyc nie "przebije"tej okrutnej o nazwie MSZYCA BURAKOWA.Bo proszę sobie wyobrazić,że jej  smakuje prawie wszystko.Można ja spotkać,na burakach,bobie,maku,fasoli,jaśminowcu i na innych roślinach uprawnych i dziko rosnących.Pisałam o niej kiedyś jak to zasiedla szczyty bobu i jak łatwo ja tam zniszczyć,obcinając zaatakowane szczyty,pod warunkiem wczesnego siewu bobu.Wtedy możemy sobie na to pozwolić,bo nie wyrządzamy tym krzywdy roślinie.Jest fioletowo-czarna i tworzy liczne kolonie.Pokryta woskiem,więc się błyszczy.Akurat ,ta mszyca bardzo smakuje larwom biedronek i innym owadom.Ale jakże często niszczymy larwy biedronek,nie kojarząc ich z dorosłymi osobnikami,bo wyglądem zupełnie  się różnią.Są -  ciemnoszarego koloru,z czerwonymi kropkami po bokach i są długie,nie okrągłe.
O - ta to się dopiero śmiesznie nazywa:MSZYCA WIŚNIOWO-PRZYTULIOWA.To typowa brunetka wśród mszyc.Jest bardzo czarna i błyszcząca i łatwo ją zauważyć jak żeruje na końcach pędów wiśni i czereśni ,przy okazji ,zwijając liście.Ponieważ ma w zwyczaju licznie występować,to w wyniku tego zasychają końce gałązek,co jest zjawiskiem o tyle negatywnym,że tegorocznych przyrostów nie będzie,ale ....................Uwaga ! Czasem przyczyna zasychania jest zupełnie inna.To  nie szkodnik ,to choroba o której wcześniej wspominałam,MONILIOZA.Zatem decydując się na oprysk ,trzeba wiedzieć,przeciw czemu chcemy pryskać,czy przeciw mszycom,czy chorobom.I widzicie ,jakie to ważne umieć rozpoznawać,by nie pomylić preparatu owadobójczego z grzybobójczym.
Ale - po co  właściwie mamy znać szkodniki,znać mszyce?,być może spytacie Państwo.A choćby po to,żeby walka z nimi była skuteczniejsza.Toż,na wojnie też się robi najpierw rozpoznanie,a dopiero potem atak.No chyba,że ma się doniesienia od szpiega,czy szpiegów,jakie miał w czasie II wojny Światowej "lis pustyni",Erwin Romel i odnosił początkowo zwycięstwa,co było  niezrozumiałe dla sprzymierzonych,ale jak szpieg "wpadł" sukcesy się skończyły.No - tak,a ma być o mszycach.Przepraszam Was Drodzy moi Czytelnicy.Nie należy mi pozwolić ani mówić ,ani pisać o II wojnie Światowej,bo skończyć nie potrafię i już,już...........................mszyca
No - i mam dylemat.Czy dalej "męczyć" mszyce ,czy ....................Niech  jednak ,o kapustnych będzie na zakończenie ,bo znać wszystkie występujące w przyrodzie szkodniki, jest dość istotne.A jak nie wszystkie,to choć wszystkie mszyce.Ponieważ opisuję ich wygląd, a nawet wygląd ich jaj ,proponuję skonfrontować to z żywymi na działce.Pamiętam jak wiele ,bardzo wiele lat temu też to robiłam i tak czułam się jak moja sąsiadka po rozwiązaniu krzyżówki,na które ja  nigdy nie mam czasu,a szkoda.
Nieco filozoficzne w swej treści to przysłowie,ale,mam nadzieję,że się Państwu spodoba.
"Jedyny przypadek,kiedy zaczyna się pracę od szczytu - to kopanie dołu"ftancuskie

czwartek, 2 czerwca 2016

Być może,że niektóre sprawy są już Państwu znane ,bo o nich pisałam,ale dzisiejsi  słuchacze ich nie znają.
WARZYWA KAPUSTNE.
====================
Jest to bardzo liczna grupa warzyw,bo poza kapustą białą i czerwoną jest jeszcze kalafior  ,brokuł,brukselka ,kalarepka ,jarmuż i kapusta pekińska.Oczywiście ,nie będę mówić o  uprawie,tylko o właściwościach zdrowotnych,bo  nie będę mówić do działkowców,ale warto by wiedzieli,że jednak uprawiane amatorsko,są z pewnością zdrowsze,bo nie potraktowane nawozami sztucznymi  ani środkami ochrony roślin.A kupne? Tego przecież nie wiemy.Wystarczy, tylko intensywne nawożenie i jeden lub dwa opryski preparatami chemicznymi i jakby powiedział mój sąsiad Stefan................."zdrowie diabli wzięli".A mogłoby być tak pięknie  tak dużo witamin i jeszcze SULFORAFAN,co to naprawia w organizmie  ,co tylko naprawić może np: zlikwiduje część wolnych rodników,które ,owszem w organizmie mamy ,byle  nie były w nadmiarze.A co to takiego?To zdeformowane atomy .Zdrowy atom ma w środku neutron i proton ,a na orbicie krążą elektrony.Elektrony to, tacy strażnicy ładu i porządku a, te zdeformowane maja tylko jeden elektron  i to one kradną z naszych zdrowych atomów  elektrony.Proces ten trwa.Komórki,które były zdrowe i które ze zdrowych atomów się składały utleniają się ,wysychają.Proces podobny do rdzewienia ,utleniania metalu.Ale jest na to rada między innymi tenże SULFORAFAN  zawarty w warzywach kapustnych,to on też niszczy komórki rakowe,bo komórki rakowe ,to w bardzo ogromnym uproszczeniu powstają gdy jest systematyczne działanie na zdrowe komórki szkodliwych czynników : środków ochrony roślin,spalin samochodowych wędzonego  mięsa,grillowanego mięsa i choć o tym już pisałam  ,powtórzę :długiego forsownego treningu.
Jak i ;pod jaka postacią jadać warzywa kapustne...................o tym nie dziś.
MSZYCA ŚLIWOWO - TRZCINOWA. .To jedna z najgroźniejszych  mszyc występujących w ogóle ,a na działkach w szczególności..Tworzy,w porównaniu do innych bardzo duże kolonie.Jest popielato -seledynowa i tworzy kolonie,na liściach i na na pędach, i gdyby to tylko to - o nie.Jeszcze jest to mszyca wędrowniczka i można ją spotkać jak spaceruje po pniu drzewa.A takie ,niewiniątko, ,bo nie powoduje ani deformacji  liści ,ani ich przebarwień.Ale.......................,przy jej licznym występowaniu,dochodzi do spadku plonu,że  nie wspomnę o przenoszeniu o zawlekaniu o zarażeniu drzew śliwowych groźną chorobą wirusową o nazwie SZARKA ,tj.ospowatość..
Nie wypada  mi zakończyć taką smutną informacją ...................zatem,mała część mojego dzisiejszego wykładu..................
I,aż nie wiem,czy Państwa straszyć,czy nie ?  ............bo jest czym,bo ta mszyca jest naszym największym wrogiem.
MSZYCA PORZECZKOWA I AGRESTOWA.Jak można wnioskować ,biorąc pod uwagę nazwę ,nie robi jej to różnicy,czy żeruje na porzeczce,czy agreście..Tworzy na samych szczytach pędów  porzeczki lub agrestu duże kolonie,a że jest wybitnie towarzyska ,tylko blisko siebie ,najbliżej położonych liści.I jest to "oczywista oczywistość",cytując pewnego klasyka,że wzrost tych pędów jest zahamowany i prowadzi też,do spadku mrozoodporności.A wystarczy opryskać tylko same końcówki pędów,bo tylko tam mszyce  są.Bo to  nie przędziorki,jak zaznaczyłam w poprzedniej informacji.I jest to dość istotne by się ich pozbyć,bowiem,przecież krzew winien choćby o kilkanaście cm powiększyć się w danym sezonie,bo ,miedzy innymi ,w ten sposób się odmładza.
Może ,trochę przesadzam z informacjami o mszycach ,ale ileż,to razy przekonałam się,że amatorzy ogrodnicy ,mało,bardzo mało wiedza na ten temat.Wprost ,nagminne jest mylenie ich, to jest mszyc z przędziorkami  i co za tym idzie stosowanie nieprawidłowych preparatów.A przecież są drogie ,no i praca ,jak to się mówi "idzie na marne".A wystarczy wiedzieć,że ,gdy jest ciepło,ale sucho to taką pogodę lubią przędziorki,a gdy ciepło i wilgotno to taką pogodę lubią mszyce i że przędziorki  dość szybko się ruszają,a mszyce prawie wcale.Także i to,że przędziorki można spotkać na całej roślinie ,a mszyce tylko na najmłodszych ,często jeszcze nie zdrewniałych pędach drzew i krzewów,a na innych roślinach - po prostu,na najmłodszych liściach.Co zaś ,tyczy się preparatów ,to przędziorki winny być niszczone preparatami zwalczającymi pajęczaki,bo do  nich się zaliczają.Natomiast mszyce,preparatami owadobójczymi,bo do owadów mszyce się zaliczają.
No  - to teraz.......................
No - to jestem i jak widać "robię" na drugą zmianę.Mam w plamie mszyce,i zdrowe odżywianie.Ten drugi temat to, to  o czym dziś będę mówić w swoim wykładzie,ale to tylko jego część.Może w następnych spotkaniach napiszę więcej.Zanim to jednak nastąpi ...........przysłowie:
"Kto mówi prawdę,winien mieć w pogotowiu przed drzwiami osiodłanego konia."hiszpańskie

Oj ! - bo nie lubimy prawdy o,nie.

środa, 1 czerwca 2016

Oj ! - dzieje się dzieje.Przyroda pokazała jaka może być i podlała,ale, zbyt intensywnie grządki i właśnie się okazało,że należało przed tym związać  niektóre rośliny ozdobne,choćby np.kosaćce,zwane irysami,bo właśnie kwitną.Nie wskazane jest by leżały kwiaty ich na ziemi,bo przez nie dość szybko "wejdą sobie choroby grzybowe,które potem widać na liściach pod postacią ordzawień,lub plam.I tak jak należy teraz ściąć leżące kwiaty,tak też należy potem po pojawieniu się wymienionych objawów,także ściąć chore liście.Ale  to dopiero w lipcu lub sierpniu ,bo wtedy  przeważnie pojawiają się choroby.
Należy także związać inne wysoko rosnące ,na ewentualność powrotu ulew i burz.I  nie oglądając się na to czy jeszcze one będą ,czy nie spulchnić,wzruszyć glebę bo korzenie także bardzo potrzebują powietrza,a poza tym takie spulchnienie uniemożliwia parowanie.Niech ta woda opadowa jak jajdłużej  pozostanie w glebie,co poznajemy po tym,że po spulchnieniu wierzchnia warstwa jest sucha..................ale za to ,zaraz pod nią jest wilgotna i tego się trzymajmy.

Uf..........chyba trochę odrobiłam zaległości.
A poza tym?co tak jeszcze dzieje się na działce?
MSZYCA PORZECZKOWO-CZYŚCIECOWA..I tak się składa,że ta mszyca jest bardzo łatwo rozpoznawalna  i najlepiej znana przez amatorów ogrodników,a to z powodu miedzy innymi corocznego jej występowania.Wiele rzeczy może nas zawieźć , ale ona nie.Ona pojawi się,bez wątpienia i to dość wcześnie wiosną..Żerowanie jej ,jak wielu innych mszyc,prowadzi do zmian wyglądu liści ,a więc do ich deformacji ,szczególnie na porzeczce czarnej .Tę upodobała sobie najbardziej.Oprócz deformacji, także ma miejsce zmiana ich barwy na purpurową,fioletową, lub żółtą.W każdym przypadku ,zmiany koloru liści, prowadzi do uniemożliwianie  odżywiania krzewu.Mszyce spotkać można na spodniej stronie liści już...........................wiecie, kiedy? Pod koniec maja lub na początku czerwca.Zatem ,zainteresujmy się porzeczkami.Bo jeszcze trochę tam ona  pobędzie by  za miesiąc  przenieść się na drugiego żywiciela [stąd, taka podwójna nazwa],na żywiciela letniego,którym jest czyściec.Ale na tym nie koniec jej wędrówki ,albowiem ,jesienią powróci  na na porzeczki i zimuje pod postacią czarnych ,błyszczących jaj,zauważalnych na końcówkach pędów po zrzuceniu liści przez krzewy,lecz przez powiększające szkło.Pamiętam jak onegdaj chciało mi się je niszczyć mechanicznie,kiedyś chciało.Teraz radzę oprysk z naparu tytoniowego lub  jakiegoś innego,równie skutecznego ,nie jesienią lecz teraz,zaraz po zauważeniu mszyc.I w tym miejscu znowu coś mi się przypomina.Dawno,dawno temu był taki preparat,który niszczył   także złoża jaj ,ale po dokładnych badaniach okazał się jednak bardzo toksyczny.No - to szczęście,że go już nie ma.
Mszyce jabłoniowe omówiłam - wydaje mi się ,dość dokładnie  i schodzę niżej,znacznie niżej,bo do  krzewów porzeczkowych i będzie to.....................
BAWEŁNICA KORÓWKA.Brzmi ,jakby to nie mszyca  ,a jednak to ona.Ten gatunek jest wyłącznie związany z jabłonią i na nieszczęście dla niej ,a na szczęście dla nas bardzo łatwy do zauważenia,bowiem jej duże kolonie zlokalizowane na korze jabłoni pokryte są  śnieżnobiałym woskowym nalotem.Na drzewach starych,zaniedbanych występuje najczęściej , i to co jest w tym miejscu bardzo ważne,to to,że poprzez to właśnie żerowanie i powodowanie ran umożliwia wnikanie w te rany grzybom pasożytniczym.Zatem jest dwa w jednym.Jak zaznaczyłam wcześniej spotkać ją można na starych ,bardzo starych drzewach jabłoni.Ale ,najgorsze jest to,że może też "atakować" drzewka młode i   tu jest bardzo groźna ,bo zbyt szybko "daje sobie radę" z tak młodym i jeszcze delikatnym organizmem.Zatem ,nie należy ,nie reagować na pojawienie się jej  na starych przeznaczonych do likwidacji drzewach.To poważny błąd ,bo to siedlisko szkodnika pojawi się niebawem na młodych egzemplarzach drzewek u nas lub u sąsiadów ,tym bardziej,że walka  z nim jest łatwa ,bo miejsca gdzie się znajdują  są,dobrze widoczne.Należy je opryskać choćby tym preparatem który wcześniej  polecałam o nazwie PIRIMOR  w aerozolu .Przed tym jednak należy zniszczyć  patykiem ,lub jakimś narzędziem ,np. pazurkami o trzech zębach białą woskową powłokę.I -  tak jak w przypadku ,każdej walki,że szkodnikiem oprysk za kilka dni powtórzyć i jeszcze raz powtórzyć.Akurat, to jest najprostszy i najłatwiejszy sposób.
Nadrabiając zaległości,wypada mi teraz wrócić do przerwanego tematu MSZYCOWEGO.Bo warto znać wroga.Bo gdy go dobrze poznamy,jego wygląd i jakie "atakuje rośliny'  i jakie ma zwyczaje,to walka z nim będzie o wiele łatwiejsza.I -  właśnie,za moment taka dziwna, taka  nietypowa mszyca.Czasem mylona z innymi szkodnikami  ,a jednak to mszyca.
Od czego zacząć walkę z mrówkami w domu? Należy sprzątnąć wszystko to co jest dla nich   pokarmem,zatem pieczywo  [ okruszynki jego też] ciastka ciasta ,cukier owoce itp. Pozamykać w szczelne opakowania,schować do lodówki.Potem starać się zauważyć skąd się do naszego domu  one przedostają.Często są to wywietrzniki ,rury wodne lub kanalizacyjne tzn obok  nich, a nawet niewielkie szczeliny w murze ,przy ramach okiennych ,lub drzwiowych.Tam należy wysypać proszek do pieczenia .Ta niewielka,ale jednak zasada niszczy je,lecz nie natychmiast.Musi to potrwać,aż zajdzie reakcja chemiczna ,z kwasem,którym mrówka jest pokryta.Można też je odstraszać .I tu - najskuteczniej odstrasza je rozłożona w pobliżu  otworu z którego wychodzą ,świeża mięta,ale spora ilość  ,ot - choćby jedna garść.Ze względu na wysokie temperatury i szybkie wysychanie za tydzień należy miętę wymienić na nową.No - i w ostateczności,pozostaje nam wyłożenie trującej przynęty  [do nabycia w sklepach ogrodniczych] ,którą to one zaniosą do  swojego tymczasowego siedliska, nie mając pojęcia o tym,że tym zniszczą całą populację.To tyle o mrówkach i jak sobie z nimi poradzić.Tyle mojej wiedzy na ten temat ,teraz ,a kiedyś było,tylko   tyle:"wapno,rozsyp na drodze komunikacyjnej mrówek wapno".
"Jeśli chce czegoś przeznaczenie,na nic zda się przezorność."perskie

O! -  i właśnie przeznaczenie tak chciało bym  nie mogła popracować dla Was  - Drodzy moi Czytelnicy ,a to za sprawą ,,............prądową.Remontowo - prądową.W tym miejscu przypomina mi się takie pytanie powtarzane ustawicznie w PRLu. Co to jest komunizm?"Komunizm jest to władza Radziecka plus elektryfikacja." No - i widzicie Kochani, jaka to poważna sprawa stanęła mi na przeszkodzie.
Ale już  rozpoczynam odrabianie zaległości.Tylko, pozwólcie mi na odrobinę prywaty ,na początku,bowiem u mojej koleżanki Marylki  ,po kilku dniach nieobecności jej w domu "wprowadziły się mrówki".Te zwykle najzwyklejsze ,czarne ,nie czerwone.Czerwone bowiem o popularnej nazwie  Faraonki ,niszczy się inaczej i nasze rodzime także inaczej.A może u Państwa jest podobny kłopot w domu,bowiem jest to czas gdy mrowiska opuszcza pewna grupa tych owadów z nową,młodą królową i szuka dla niej stosownego miejsca.

poniedziałek, 30 maja 2016

Bo,to,że wszystko jest dobre,lecz nie w nadmiarze.Że , zbyt wysoka temperatura zdecydowanie szkodzi roślinom nawet takim ciepłolubnym jak papryka i pomidory i obniżenie jej, przez zacienianie i wietrzenie jest koniecznością.Bo - ,proszę sobie wyobrazić ,że jeżeli akurat kwitną np .pomidory,a temp, jest powyżej +30 st. to  występuje tzw  sterylność pyłku.I co ? i to,że do zapylenia nie dochodzi i nie ma zawiązywania owoców.Taka sama sterylność ma też miejsce gdy średnia dobowa temp. jest niższa jak + 7 st.co jak widać,akurat to zupełnie nam nie grozi.A  - ogórki?O ! tu można wyraźnie zauważyć działanie ciepłego i suchego powietrza.Maciupkie,maciupenieńkie owoce ich usychają i opadają - nie rozwijają się,nie rosną.A o takich warzywach jak sałata czy rzodkiewki to aż przykro pisać i na nie patrzeć,bo sałata  
"wybija" w pęd kwiatowy i podobnie zachowują się rzodkiewki .Próżno szukać ich soczystego korzenia.Jest mały,chudy i zdrewniały.I to wszystko wina  - niestety tej nieprawidłowej jak na tę porę roku temperatury.................toż to rzodkiewka i sałata "potrzebuje" tylko + 15 st.

I tak to już jest.Co jednym służy ,innym,niestety nie.Ale głowa do góry,bo podobno "idzie " niewielkie,ale jednak ochłodzenie.No i ja idę ,bo właśnie  pojawili się Panowie Elektrycy  - na razie na klatce schodowej ,a potem............................ a potem ,to wole nie myśleć. Jednak, obiecuje - że jeżeli tylko będzie możliwe to jeszcze dziś coś napiszę.
Zatem - co z tymi nasadzeniami pod osłonami?.Przeważnie są to pomidory ,papryka,ogórki,ale także bywa,że posadzona jest sałata  lub rosną wysiane wcześniej rzodkiewki.Zanim zajmę się warzywami ewentualnie tam uprawianymi,pragnę Państwa uczulić na panującą wewnątrz temperaturę.Co robią hodowcy ?Oni szyby malują mlekiem wapiennym,to jest roztworem wapna i wody.A po co ? spytacie być może.A po to by właśnie obniżyć temperaturę przez zacienie  i po to by odbijały się promienie słoneczne od białego koloru,co jest przecież powszechnie znane.W zależności w jakim miejscu na działce usytuowana jest np. szklarnia ,podlega intensywniejszemu,lub mniej intensywnemu nasłonecznieniu,nagrzaniu.Mam taką radę:Stosowałam to wielokrotnie.a mianowicie rzucałam na dach szklarni starą firankę i jej cztery końce przywiązywałam do szklarni by wiatr jej nie powiał.Mogła sobie tam być ,nawet przez kilka miesięcy i mogła być  w każdej chwili zdjęta    gdyby zaistniała  taka potrzeba,gdyby pojawiły się ,dni pochmurne,to tylko była zwijana na jeden bok.Nawet,jeżeli nie mamy firanki,to cokolwiek winno zacieniać choćby sam szczyt,sam dach.Bo co ? być może spytacie ponownie.Bo to..............................że
"Pokusa ludzi zwodzi mieszkiem,śmieszkiem,grzeszkiem".polskie
To przysłowie na dziś,i mam dylemat bo mnie chyba już pokusa nie dotyczy. 

Ale, co tam  - to nieistotne.Istotne jest to,co się dzieje na dworze.Jak na tę porę,to jednak za duże upały i jak mawiała pewna działkowiczka:"rośliny się jeszcze nie zabrały ,a już je przypieka"\To zabrały,to należy rozumieć,że nie wytworzyły,nie rozwinęły dużych  korzeni.I tak ,jak w lipcu taki sam upał nie szkodzi roślinom ,tak teraz szkodzi.Oczywiście  nie wszystkim jednakowo,ale jednak.Do tych ,którym taka pogoda nawet bardzo sprzyja to  są to np pomidory i papryka.Jeżeli tylko będą podlane ,to może sobie być ciepło w maju takie jak w lipcu.
A, jeżeli chodzi o pomidory w szklarniach,czy w tunelach foliowych,to...............................

niedziela, 29 maja 2016

Pani Kasiu ,ma pani śliczną bluzeczkę.A widział Pan na mnie kiedyś coś brzydkiego?.Tak,pana kierownika .
A odlewanie ? a podlewanie staje się obowiązkiem jak mycie zębów,ale jak często podlewać działkę i czy wszystkie rośliny jednakową ilością wody.?Zasada jest taka.To co aktualnie plonuje ,co wiąże owoce i to obojętnie czy w końcowej fazie jak choćby truskawki,czy w początkowej  ,jak  jabłonie,i te i te potrzebują wody.Oczywiście pisze to na podstawie warunków pogodowych panujących w  Łodzi.Bo jak żółkną po skoszeniu trawniki,to już jest  o  tej porze roku to jest bardzo źle.A na działce ,tam,podejrzewam,trawniki nie żółkną ,bo są także podlewane .Jeżeli chodzi natomiast o zagonki z warzywami to szczególnie należy intensywnie podlać te które wiążą, plon i tak np,fasola, jeszcze nie kwitnie,a groszek, o ten już ,tak.Czy też np.bób.A wszystkie one z jednej przecież grupy, z grupy strączkowych.Kierujemy się jednak tym,czy więcej wody,czy mniej tym ,w jakiej fazie wzrostu jest roślina .Czy widać już małe strączki,czy nie?
A  pomyśleliście przypadkiem o tym,że warto by ściółkować glebę na zagonach.Rozkładając np ..miedzy jednym rzędem  roślin ,a drugim skoszoną trawę,lub kompost.Bo - proszę sobie wyobrazić,że to co ma zamiar "pójść w gwizdek",tj wyparować ,zatrzyma się na wyłożonej ściółce i wróci do gleby.To luksus jaki możecie dać swoim roślinom ................bo co? A bo to,że pod ściółką  nigdy nie ma przesuszenia wierzchniej warstwy gleby.Nigdy nie obumierają, nie usychają znajdujące się  tam korzenie włośnikowe  te ,co to zaopatrują i w wodę i w jedzenie.No - tylko jednej jedynej ,a mianowicie  truskawki  nie należy ściółkować trawą ,bo z powodu,wilgotności właśnie ,owoce zachorowałyby na szarą pleśń.Ale przecież są jeszcze inne  materiały do tego służące np. w truskawkach czarna agrowłóknina.A  także i kora? ,toż to idealny materiał do ściółkowania przeznaczony.
Aha ! i jeszcze to....................Jeżeli borówka amerykańska ma obficie plonować i mieć duże owoce to w okresie kwitnienie potrzebuje mgły,zamgławiania,zraszania.To takie  nietypowe w porównaniu do innych krzewów,choćby takich jak agrest,czy porzeczki.Tych nie zraszamy,ale też i one tego nie potrzebują w odróżnieniu do borówek które to w swoich siedliskach naturalnych rosną nad brzegami zbiorników wodnych.
Czy zauważyliście,że mrówki poruszają się po tych samych trasach,po tych samych ,wydeptanych przez nie ciągach komunikacyjnych,np przy samych brzegach różnych ścieżek w ogrodzie przy brzegach płyt.Widać jak jedne idą w tę, stronę a inne z tej strony wracają.Bo wzajemnie się informują o aktualnej sytuacji.Nie zboczą z wydeptanego szlaku,bo nie wiedziałyby gdzie iść i co tam robić.A,że ,przeważnie są to różne krawędzie i brzegi ,można tam  wysypać wapnem,tak,tak,po prostu wapno."Władują "się w to wapno leżące tam gdzie ich szlak komunikacyjny, jak dwa razy dwa jest cztery,bo jak wspomniałam wcześniej zboczenie z kursu byłoby podróżą bez celu. Ale co z tym wapnem?.Z tym wapnem ,to jest to,że ono jest silnie działającą zasadą,a mrówka pokryta jest kwasem mrówkowym.Wapno wchodzi w związek chemiczny z kwasem i wiadomo..................że ,jeżeli jeszcze pamiętam pozostaje sól i reszta kwasowa ale póki co mrówka ,bez swojej chroniącej ją powłoki cielesnej jak człowiek bez naskórka,żyć nie będzie.
Pamiętam jak kiedyś na pewnej działce ,pewien działkowicz skarżył się na plagę mrówek.Chodziły,owszem chodziły i tam i na powrót i nawet nie odstraszały je poległe od wapna towarzyszki,a było od nich ,aż czarno na białym wapnie.Na żadnej innej działce tyle  nie było.Co jest ?zastanawialiśmy się wspólnie.Nigdzie nie było ani małego ami dużego kopca zagłębionego.O ! nie dawało to żyć.Aż ...............nagle EUREKA.Po zdjęciu jednej płyty ukazał się właśnie zagłębiony ,bo pod płytą kopiec.Piękne korytarze,dokładnie widoczne i na kilkanaście takich płyt ,było kilkanaście mrowisk,kopców.Stąd ta ilość.Wszystkie zostały potraktowane wapnem i położono na nie ponownie płyty.Po kilku dniach  inwazja mrówkowa ustała ,a i sąsiedzi zauważyli,że u nich też mrówek nie ma.Zatem,te,z tej działki "obsługiwały " ,też obce działki,obce mszyce.A jeżeli chodzi o mszyce,to bez przynależnym im mrówkom po prostu zginęły,bo przyzwyczajone do obsługi do "wydojenia ich" z nagromadzonego cukru ,giną,bo tenże cukier ,jego kryształki powodują rozerwanie powłok mszycy.
Tak,jakoś jest każdego roku,że o tej porze tj. miedzy  połową maja ,a połową czerwca pojawiają się i mogą wystąpić  w ogromnych ilościach mszyce.To jest ich czas,ich 5 minut.Bo - jak pisałam wcześniej już po tym czasie wiele z nich opuszcza rośliny wstępnie zasiedlone ,że tak to nazwę i przenosi się na drugie rośliny żywicielskie,stąd zresztą u niektórych podwójna nazwa,jak choćby mszyca jabłoniowo-babkowa.Zatem, jeżeli decydujemy się na jakikolwiek oprysk ,to należy wykonać go właśnie  teraz,bo teraz jest ich najwięcej,teraz mają swoje apogeum.Ale także ,nadal należy też walczyć z mrówką ogrodową,bo w odróżnieniu od mrówki leśnej nie jest pod ochroną i w odróżnieniu od niej nie usypuje kopców na powierzchni ziemi.Buduje kopce zagłębione.A przy okazji : będąc w lesie:  nie należy niszczyć tam kopców mrówkowych,nie należy,bo są pod ochroną i nie należy,bo jak zobaczy to leśniczy,to mandat gwarantowany.Pewna osoba ,która złapała dużego szczupaka ,chcąc zachować jako trofeum jego głowę ,położyła ją na kopcu w lesie.Po kilku dniach  był czyściutki,.Pozostały tylko same kości.Nie, to naprawdę nie ja.Mnie takie duże okazy się nie trafiały,choć łapałam ,oj łapałam różne ryby.A teraz?A teraz pozostały wspomnienia . I nie pozostały w Pilicy  takie jak onegdaj ,[ 60 lata],ryby.Ale wracając do mszyc,a właściwie  do mrówek,to sprawa ta jest znana i ja też o tym pisałam jak to one pięknie,żyją sobie w symbiozie,ale gdzie tam w symbiozie.To mrówki hodują mszyce by bez trudu otrzymać od  nich nagromadzony cukier,podłączając się do otworu odbytowego mszyc. Zadowolenie jest obopólne.Jednak,przecież nie trwa,to ustawicznie.Przychodzą do swoich mszyc raz na jakiś  czas  a tu "stop",bo na drodze komunikacyjnej przeszkoda ,bo taśma klejąca ,o czym pisałam już, albo,albo jeszcze coś innego,np...................
Są dwa pilne tematy: cd o mszycach i podlewanie i od czego mam zacząć?Aha ! rozumiem ,o mszycach.
Uśmiechnijcie się ,proszę Drodzy moi Czytelnicy..............bo oto ,takie przysłowie:
"Napisz na rogach diabła "dobry anioł" i wielu w to uwierzy.amerykańskie.
Pozostawiam ,bez komentarza.