sobota, 5 marca 2016

Przepraszam za te  fiksowania mojego komputera w wyniku czego powstały aż dwie wersje szarlotki.I na koniec.
Stara ludowa prawda:
-Wyślij głupka po flaszkę,to przyniesie jedną.
SZARLOTKA DLA ZAPRACOWANYCH.Najlepiej udaje się w prodiżu,bo prodiż piecze od góry,a tylko góra tego,tj pieczenia wymaga.Należ y prodiż wysmarować masłem i ułożyć na dnie 2,lub 3 warstwy biszkoptów .Na to  słoik przesmażonych ,gotowych jabłek,a na  to kruszonkę tj ze trzy łyki masła pół szklanki  maki i tyle cukru by powstała kruszonka,Kruszyć to w dłoniach ,posypać na jabłka i piec do zrumienienia wierzchu.Szarlotka gotowa.A wicie jak jest najpyszniejsza.?Najpyszniejsza jest z bitą śmietana na każdej porcji.Też jest w handlu gotowa do użycia .A tak wyglądała pierwsza wersja niedokończona.
Zatem do wyboru.Która wersja lepsza?
Piszę to już trzeci raz Zatem krótko:Prodiż  wysmarowany masłem z kilkoma warstwami biszkoptów.Na to, porcję przesmażonych jabłek,że słoika ,a na to kruszonkę,z pół szklanki maki  3 łyżek masła i niepełnej szklanki cukru,należy nie zarabiać tego,tylko lużno pokruszyć i tym przykryć jabłka.Najlepiej udaje się ta szarlotka w prodiżu bo piecze od góry i o to chodzi.Gdy ta góra się zarumieni ,to po wystudzeniu jest szarlotka gotowa.Najsmaczniejsza z bita śmietaną na wierzchu każdej porcji,też do nabycia w handlu ,w spreju.A teraz ,przypominam jeszcze,że jest to SZARLOTKA DLA ZAPRACOWANYCH. 
No i fiksuje coś dziś fiksuje mi komputer,ale postaram się .A właśnie dzwoniła moja koleżanka z propozycją bym podała przepis na szybkościową szarlotkę jaki jej podałam kiedyś.
Prawda,czasem bywa okrutna.Otóż , nie ulega wątpliwości, ,że szkodniki,tak jak i choroby,wybierają egzemplarze słabe nie dokarmione ,zaniedbane.Stąd moje ciągłe doinformowywanie o tym jakie to o iglaki należy dbać.Podlewać zimą gdy jest taka możliwość bo gleba rozmarznięta  ,a korzenie króciutkie oj ! ,króciutkie,a pić się chce bo jest ciągle wyparowywanie wody poprzez igły.Wszak to rośliny zimozielone .I nawożenie które można już rozpocząć.Napisałam rozpocząć,bowiem lepiej jest  wykonać to  np. w taki sposób: teraz po pół garści pod iglaka i za dwa tygodnie tak samo i za  trzy tygodnie podobnie.{ Ale uwaga ! młodych,posadzonych wiosną to nie dotyczy}I to będzie wystarczające nawożenie,a potem ,już tylko podlewanie gdyby była susza A te młode ewentualnie dopiero w następnym sezonie nawozimy,chyba,że sproszkowanym obornikiem ,to może być w trzy tygodnie po posadzeniu .To wtedy tych szkodników o których zaraz,teraz,nie będzie.
Ot ,choćby roztocze z rodziny przędziorkowatych,reprezentuje na iglakach,przędziorek sosnowiec.Jest tak mały,że nie jest widoczny gołym okiem.Bardzo lubi,i tam pasożytuje przeważnie:na sośnie,cyprysie,jałowcu,modrzewiu,sośnie świerku i żywotniku [tuja].I po co ja to wymieniam.Po ;prostu jest wszędzie,na każdym iglaku.Wysysając soki ,powoduje przebarwienie igieł na żółto,w końcowym efekcie stają się one brązowe.Ważna cechą rozpoznawczą tego szkodnika jest także pojawienie się pajęczyn  na pędach ,a także,guzowatych narośli.Na moim osiedlu jest taki jeden iglak opanowany przez tego szkodnika przy ul.Bydgoskiej 46.Kto ma tę możliwość może zobaczyć jak to wygląda............ale z daleka,z daleka,by nie przenieść go  przypadkowo na działkę..
A walka z tym szkodnikiem jest uciążliwa i długotrwała.Należy stosownym preparatem np.Rufast opryskać chore egzemplarze raz na miesiąc,rozpoczynając w maju i kończąc w sierpniu.


A z ta zupą pomidorową,to było tak:"Jakby ją sporządzić  jak najszybciej i by była jak najsmaczniejsza,zatem ZUPA POMIDOROWA DLA ZAPRACOWANYCH. I kto by przypuszczał,że będzie smakowała dzieciom  mojej koleżanki.Zawsze wybrzydzali.........."..znów pomidorówka"? A ugotowana w taki szybkościowy sposób im smakuje.
A ten  sposób,to:: 2,3,skrzydełka drobiowe,2,3 kostki rosołowe,2 l wody,garść mrożonej włoszczyzny i 4 lub 5 łyżek ryżu. To należy zagotować i potem na wolnym ogniu jeszcze pogotować kilkanaście minut,od czasu do czasu  mieszając.I to mieszanie to ta praca  - właśnie.Bo potem należy zostawić zupę na godzinę lub dwie ,niech ryż dobrze się rozklei ,po czym dodać dobrego soku pomidorowego i porcję śmietany 18% [ jest taka z przeznaczeniem do zupy i się nie waży]Gdy to się zagotuje,zupa nieco zrzednie od soku i śmietany,należy wyjąć skrzydełka drobiowe,obrać z kości,pokroić na male kawałki  i dodać do zupy.Dodać do niej KONIECZNIE jedną cebule obraną ze skorki i ponacinaną od dołu i od góry,ile się da.Zagotować zupę  z cebulą i niech pozostanie w niej.Po zgotowaniu dodać posiekanego zielonego koperku.Opis ,nieco przydługi ,ale wykonanie  szybkie............czyż nie?
I taką pomidorówkę lubią dzieci mojej koleżanki,a ich ojciec skwitował to tak"bo one bardzo lubią zupę krem ,a ona taka właśnie jest."I to tyle.

A teraz już ............
A co ta ciocia wymyśliła?Otóż - musiałam wziąć pod uwagę prośbę ich mamy.............."'tylko nie wymyślaj niczego skomplikowanego,bo ja na to nie mam czasu".Zatem - szybkie i nie skomplikowane,a nieznane jeszcze chłopcom,to: BUDYŃ Z NADZIENIEM. "O - to jest do przyjęcia ,zawyrokowała moja koleżanka.Dzieci są jeszcze w  wieku "podstawówkowym " i mleko jeszcze  winni dostawać,choć czasem się buntują,ale ciocia im tłumaczy,że jak już skończą podstawówkę i pójdą do gimnazjum...................."a to wtedy już gimnazjum nie będzie",wyśmiewali się z niedoinformowanej ciotki.No  - dobrze,ale wracając do budyniu,to najlepiej by był śmietankowy ,lub waniliowy,sporządzony jak zwykle z tym ,że na dno każdej kompotierki lub kokilki  daje się obranego i pokrojonego w drobną kostkę banana.  Ale to byłoby zbyt mdłe,więc dla zaostrzenia smaku owoc kiwi,także po obraniu ze skorki i pokrojeniu w kostkę wymieszany z bananem.Sprawdziłam,że lepszy jest  ten deser jak zaleje się owoce gorącym budyniem, a posypanie po wierzchu kilkoma rodzynkami  ,wieńczy dzieło.No - i dowiedziałam się...................."ciociu,to jest pyszne".

A co z ta zupa pomidorową?Jeszcze tylko to,a potem o szkodnikach iglaków,,bo być może Państwo na  tę informację czekają.
"Ciociu,wymyśl coś "..............."Ciociu ,masz zupę pomidorową?".Tak oto przywitali mnie synowie mojej koleżanki,zanim ona zdążyła coś powiedzieć.Było to kilka dni temu i właśnie dowiedziałam się,czy to co"wymyśliłam    im smakowało.O tym za moment bo na wstępie dziś takie refleksyjne przysłowia:
"Najciężej w życiu ,ma ten, kto usiłuje uniknąć trudności".
"Niełatwo jest iść przez życie ,kilkoma drogami jednocześnie."

Nie - absolutnie ,nie miałam na myśli żadnego,żadniusieńkiego polityka,cytując to drugie przysłowie.

piątek, 4 marca 2016

Ile razy znajdę klucze do sukcesu,to zawsze znajdzie się ktoś,kto zmieni zamek.
I jeszcze dziś tylko to:Nie wiem który to już raz przypominam" DZIAŁKOWCOM PARAPETOWCOM" by zbyt wcześnie nie siali papryki ,ni pomidorów.Prawidłowy termin to czas po 20 marca.I wiecie co,?Ci niecierpliwi  siejący wcześniej wyhodują rośliny wybiegnięte ,chudziutkie,bo szukające światła,bo przy temperaturze pokojowej słońce wg,tych roślin powinno zachodzić znacznie,o! znacz nie później.Hodowcy doświetlają  je specjalnymi lampami żarowymi.I znam taka sytuację :Dwie działkowiczki  posiały paprykę w domu.Jedna w końcu lutego,druga w końcu marca,.Nieprawidłowo rosnące u tej pierwszej musiały być posadzone SKOŚNIE do ziemi,by ponad jej powierzchnie "wyprowadzić "tylko wierzchołki roślin.Inaczej się nie dało,takie były cienkie i długie,by się poprzewracały ,a ta prawidłowo prowadząca rozsadę,nie musiała tego robić i o dwa tygodnie wcześniej zbierała plon,co jest  oczywistą  oczywistością bowiem rośliny ukośnie posadzone muszą wybudować dodatkowe korzenie z tej części pędu,który znalazł się pod ziemią.Na to potrzeba ,niestety czasu.Ot -  i to tyle,A OSTRZEGAM,OSTRZEGAM   i obym później nie pisała A OSTRZEGAŁAM,OSTRZEGAŁAM.
Jestem,jestem,jestem,ale jak to o tej orze,to na krótko .Zatem zaległe lekcje odrobię  ,taki mam zamiar ,  jak Bóg pozwoli - jutro
Przysłowie przestroga:
"Kto zmienia kochanki jak rękawiczki - najczęściej chodzi w używanych."
I wiecie co?.Pewna osoba powiedziała mi,że woli używane,bo lepiej przylegają do dłoni.Ot - samo życie.Ale z kolei  podobało mu się,to:
"Może szybki numerek,"zaproponował małżonek,na co żona odpowiedziała."A to były jakieś wolny ?"

Już się miało "ku  północy"| jak  wymyśliłam dla mojej koleżanki Eli,postną sałatkę.Jest ona tak szybka i tak łatwa w wykonaniu,że robi się sama .Może i Wam ,drodzy Państwo też będzie smakowała,bo mnie bardzo,a jeszcze jak przez noc postała w lodówce,to dziś................pycha,pychotka,bo wszystkie jej składniki wymieszały ze sobą smaki i zapachy.

A oto i ona:1 puszka konserwowej kukurydzy,1 puszka ziaren fasoli ,nie szparagowej,tylko w ziarnach.Najsmaczniejsza jest czerwona.1 słoiczek marynowanej maciupenieńkiej cebuli i 1 słoiczek [niekoniecznie ]marynowanych ząbków czosnku.To wszystko to półprodukty,które bez trudu można kupić w lepszych sklepach.A jeżeli to są półprodukty,to całe produkty ,to tylko pęczek szczypioru 1 papryka i 3,lub 4 filety solonych śledzi,które należy wymoczyć 2 godziny w wodzie.I teraz to co zajmie nam kilka minut,to pokrojenie papryki, i śledzi w kostkę i posiekanie szczypioru.Wszystkie półprodukty w słoiczkach,czy pudełkach metalowych należy pozbawić  zalewy,w której były.Potem wszystko wymieszać,dodać kilka łyżek oleju i 1 łyżeczkę cukru  i do lodówki to,do lodówki.A potem? a potem,co ja tam będę pisała,to należy spróbować.

czwartek, 3 marca 2016

NIE PIJ GDY PROWADZISZ  !,za dużo się rozlewa.

-Pomyślałem,żeby się ożenić.
-No i co?
-No i nic.Pomyślałem,pomyślałem i  mi przeszło.
Jeżeli zamierają młode pędy iglaków,ale  nie teraz,nie teraz,,tylko latem,to może być to szara pleśń.To też choroba grzybowa i jakże często spotykana na różnych roślinach ,nawet tych jadalnych,bo choćby  na szczypiorze,na natce pietruszki,na zawiązanych owocach papryki itp.No - to czemu miałoby jej nie być na iglakach?.W lata deszczowe,lub na terenach podmokłych rośliny te mogą nagle pokryć się szarym nalotem.I jeszcze raz przypominam,że nie teraz,bowiem do wystąpienia tej choroby poza dużą wilgotnością powietrza i gleby potrzebna jest jeszcze wysoka temperatura.Chore pędy,należy wyciąć i rośliny opryskać Rowralem,lub Sumileksem.Ewentualnie jakimś innym, preparatem ,ale o podobnym działaniu.I jak widzicie,używam sobie do woli z tymi preparatami,podaje proponuje,bowiem wiem,że nie są one stosowane na rośliny przeznaczone do konsumpcji.W innym przypadku jestem dość powściągliwa.
I co jeszcze?A jeszcze ,też mogą się pojawić grzyby sadziowe-czernniowe.Mogą pokrywać iglaki czarnym nalotem.Nie dość,że pasożytują,że takie iglaki brzydko wyglądają,to jeszcze utrudniają asymilację,po prostu duszą rośliny '"te małpy"jakby powiedział mój sąsiad Stefan i nie wiem co mu te zwierzęta zawiniły,że tak je  przedstawia w złym świetle.I się nie dowiem.Te właśnie dwie choroby mogą pojawiać się na roślinach lub nie.Nie................to posadzenie ich na stanowiskach suchych,przewiewnych i dobrze nasłonecznionych.
W kilku spotkaniach  z Państwem opisałam najczęściej występujące choroby i jak łatwo zauważyć,są one przeważnie pochodzenia grzybowego.Pojawiają się wówczas gdy ma miejsce nadmierna wilgotność gleby i powietrza.A także ,dość istotne jest,że chorują przeważnie rośliny,słabe ,niedożywione,zaniedbane.Jak o  nie dbać ,jak dokarmiać i czym i kiedy podawałam we wcześniejszych postach.

Ale,nie nie,proszę się nie cieszyć,że to już koniec,że to wszystko co może iglaki trapić.Bo jeszcze mogą dokuczać im szkodniki.O tym,jednak już nie dziś.Bo dziś jeszcze tylko.....................


Tak ,wyszło ,niestety,tak dziś wyszło,że dopiero teraz mam chwilę czasu,dosłownie chwilę i jeszcze nie wiem na pewno,ale podobnie może być jutro.Jednak, proszę się  nie martwić Drodzy Moi Czytelnicy ,odrobię tę lekcję ,odrobię.Zdaję sobie z tego sprawę,że wiele pracy mnie czeka.

A jeżeli chodzi o pracę ,to proponuję takie przysłowie:
"Gdyby przez pracę można było osiągnąć bogactwo,młyny,należałyby do osłów."rumuńskie.

Jeżeli ktoś czeka na cd. chorób iglaków to właśnie  oto one:

środa, 2 marca 2016

W ramach dnia uśmiechu:
Polscy złomiarze są stanowczo ZA wybudowaniem tarczy antyrakietowej.
Jeśli chodzi natomiast o te nowoczesne choroby,to i tak najskuteczniejsze są tradycyjne metody.N grypę A1/H1,najlepszy jest gorący C2H5OH.Podobnie z reszta jak na ADHD,najskuteczniejszy jest tradycyjny wpierdol.

Przepraszam za wulgaryzm,ale bez niego dowcip nie byłby śmieszny.
Co jeszcze ,może spotkać pozornie zdrowe iglaki?Piszę pozornie,bo niektóre choroby rozwijają się powoli,początkowo nie pokazując objawów. Mogą być to choroby grzybowe  pni i gałęzi.Pasożytujące grzyby wywołują nekrozy kory i zgorzele,lub zrakowacenie.Te pierwsze powodują zapadanie się kory ,a zrakowacenia odwrotnie.Powoduje to w efekcie końcowym usychanie gałęzi i obumieranie pędów.To co jest bardzo łatwe do zauważenia, to rdza kory,szczególnie takich iglaków jak sosna ,wejmutka i jodła.Czasem jednak objawy chorobowe się różnią .Mogą być to np .wrzecionowego kształtu nabrzmienia,zgrubienia w różnych miejscach na gałęziach,a także pędy mogą zostać wyraźnie zniekształcone..W miejscach pierwotnego pojawienia się  grzybów rdzawikowców,widoczne są skupiska ,zamknięte ,lub otwarte  pylące ,.A pył początkowo jest żółty ,na koniec brązowy.
Chore fragmenty ,czasem całe gałęzie należy usunąć a cięcia zasmarować jednym z preparatów  np.:SIARKOL,LUB SAPROL.A że  preparaty się ustawicznie zmieniają należy zastosować aktualnie dostępne w handlu o podobnym działaniu.

Zbyt dobrze byłoby gdyby to już koniec kłopotów  z tymi roślinami.O nie,jeszcze o nich będzie,oj! będzie,ale dziś pragnę przypomnieć,że po zimie wszystkie iglaki mogą mieć "smutny wygląd",że tak to nazwę.A dla czego  spytacie być może?A dla tego,że przecież są one roślinami zimozielonymi ,a przez igły wyparowują  ogromne ilości wody ,a tu korzenie króciutkie ,sięgnąć wody nie ma jak.I to jest przyczyna.Dla tego przypominałam w stosownym czasie tj. zimą,że jak jesteśmy na działce ,a iglaki maja sucho,to dobrze będzie je podlać,Tak,tak,zimą też,bo w odróżnieniu od drzew liściastych nie" wstrzymują"wegetacji ,tylko ją spowalniają.
Do bardzo małokalorycznej zupy potrzebna jest młoda kapusta.Może być też ubiegłoroczna  ,ale z młodej zupa smaczniejsza.Są  jej dwie wersje.Bardzo mało się od siebie różnią.Zatem:

Poszatkować niedużą główkę białej  kapusty  i dwie cebule i dwie słodkie papryki i to wszystko  zalać wodą tak by było tylko nią pokryte.gotować bez pokrywki .Po 20 min. gotowania dodać 2 duże pomidory pokrojone w kostkę,lub pomidory z puszki.Dwie kostki rosołowe i albo mielony pieprz,albo ostrą paprykę w proszku.W tej zupie nie ma ziemniaków,ale jest gęsta od warzyw.Winna być ostra w smaku.To pierwsza wersja.A druga.?.....................to tylko dodanie do niej usmażonego fileta drobiowego,dobrze przyrumienionego na maśle i pokrojonego w kostkę.O ! taka z filetem to coś niezwykle smacznego  bo mięso dodane ,przecież na końcu ,już po ugotowaniu ,zachowuje swój smak i nie jest" wymoczone" wcześniejszym gotowaniem.............to po prostu jest pyszne i by stanowiło całość  obiadu [ejn top] można dodać do tej zupy przyrumienione na patelni  kawałki razowego chleba .

Wiem,wiem choroby iglaków czekają,
Tak właśnie jest w tej chwili na dworze ,jak to tło a zrobiłam je  tak by było radośniej..Zaraz o kaloriach,a właściwie o pewnej bardzo mało kalorycznej zupie która jest smaczna i zdrowa  i prawie bez kalorii,ale przed tym jeszcze:
Mąż wchodzi do sypialni.Żona  nie śpi.Niesie szklankę wody i dwie tabletki Aspiryny.Żona pyta dla koko to.?Dla ciebie odpowiada mąż.Ale mnie głowa nie boli,stwierdza żona ..............A ,MAM CIĘ..............cieszy się mąż.

I potem,ubyło ,oj ! ubyło kalorii.
Wyszło słońce i jego  oblicze już jest zdecydowanie wiosenne.Jest tak jak na Syberii. Opowiadała mi moja rodzina,że tam wiosna przychodzi nagle.Śnieg potrafi stopić się w dwie doby i szumią pełne wody strumienie a za dwa tygodnie zakwitają łąki,ale,ale to wszystko się dzieje na przełomie  kwietnia i maja i jak mawiają  tubylcy,"A u nas dziewiac miesiacow zimy,a tak to krugom wsio leto."Oj ,trzeba wiele dobrego samopoczucia i determinacji  by się tak pocieszać.Póki co ,tu na szczęście nie Syberia ,gdzie głodnym niemowlakom dawano do ssania kawałek kalosza,"A to Polska  właśnie "Jak zauważył   Stanisław Wyspiański w "Weselu".Zatem wypada się śmiać i radować  i na tę okoliczność takie przysłowia:

"Kto się nigdy nie śmieje,od tego zimno wieje."polskie.
"Pan Bóg dał ci twarz,ale śmiać ,to już musisz się sam."irlandzkie.
"Śmiech nie tylko czyści zęby,ale oczyszcza też zmarszczki z kurzu."angolskie.

O ! to ostatnie,to coś dla mnie.A czy wiecie ,że 1 minuta śmiechu,to 12 kalorii mniej.Śmiejmy się !

A jeżeli chodzi  o kalorie to........................

wtorek, 1 marca 2016

"-Kochanie,jubiler był zamknięty.Kupiłem ci jogurt"
"- Właściwie to ja żony się nie boję,tylko jak jej to powiedzieć"?
Pada - nie szkodzi,że śnieg.Już od  teraz wody na działki za dużo nie będzie.Jeszcze bowiem "funkcjonują" kanaliki ,którymi ona przedostaje się do głębszych warstw i nie jest to wyobrażalne jak piękne "jeziora '" są tam pod ziemia,głęboko i jak niebawem wszystko będzie działo się odwrotnie,bo przez te kanaliki jak przez kominy będzie następowało podsiąkanie do płytszych warstw gleby.Już  niedługo .Przewiduję za ,trzy cztery tygodnie jak wierzchnia warstwa gleby zacznie wysychać,jak promienie słoneczne,coraz silniej operujące to spowodują.A iglaki ?spytacie,być może? i słusznie z resztą.A iglaki jako rośliny  , o krótkich korzeniach,o korzeniach,których najwięcej znajduje się tuż pod powierzchnia,będą szczególnie z tego faktu zadowolone.Ale wracając do chorób tych roślin.W poprzednim ,wczorajszym odcinku skupiłam się na chorobach korzeni.Jednak,też mogą one opanowywać części nadziemne..Choroby grzybowe igieł,to różnej barwy i kształtu plamy.W następstwie czego igły obumierają i opadają.Także z żywotnika ,tj tui,choć ona nie ma igieł tylko łuski.No - to opadają łuski.W chorobie  tej,tak jak i w chorobie grzybowej korzeni ,skuteczne będą [kilka] opryski preparatami Bravo i Topsin.Jeżeli jakakolwiek choroba grzybowa wystąpi,to przede wszystkim jest to spowodowane,zbytnim zagęszczeniem iglaków ,a to z kolei brakiem wyobraźni przy ich sadzeniu.Często,już na początku popełniony błąd ,mści się potem przez wiele lat i preparaty niszczące chorobę ustawicznie są w użyciu.Może zatem warto się zastanowić czy nie za gęsto ,aby moje iglaki rosną?.Dobrze jeżeli są zdrowe ...............ale jeżeli nie?Każda roślina bowiem potrzebuje ,by "owiał ją wiatr" i to ze wszystkich stron.Czy tak jest u Was ,Moi  Czytelnicy.?Jakże często,nie.Jakże często,przez zagęszczenie sami "fundujemy" roślinom choroby, w myśl zasady,że jak wilgotno,że jak  ciemno,że jak ciepło...................to wszelkie grzyby rosną.

Chorób iglaków cd , już nie dziś.Bo dziś tylko jeszcze.................
Tak jakoś trudno mi się przestawić ,bo emocje biorą górę.I fakt niejednokrotnego obwiniania ,że nie zorientowaliśmy się ,my,żyjący wtedy ,że nastąpiła okupacja po okupacji.I tak to często trzeba było się tłumaczyć: DLA CZEGO ? a ja to już mam specjalnego pecha,nadzwyczajnego,bo do tego wszystkiego byłam gorsza od innych ,bo ruda ,jak płomień i piegowata.W tamtych czasach,to ktoś niepełnowartościowy i często radości innych mnie nie dotyczyły.Dziś ,piegi zginęły włosy posiwiały ,więc wyglądają jak blond  i nikt nie wierzy,że kiedyś były rude,co upoważniało moich rówieśników do różnych wyzwisk.Ot - i to  tyle.Jednak już zaraz :

Choroby iglaków,bo przecież na to czekacie prawda? a nie na moje" smuteczki" i ich opis.
Zanim jeszcze przejdę do tematu Iglaki,pozwólcie,że pewne danie postne podam do realizacji mojej Koleżance Eli.
Droga Eluniu,!to się robi bardzo szybko.Ugotuj jakieś duże kluski  ,a na patelni usmaż kilka pieczarek z cebulą.Dodaj kluski i wymieszaj.Dopraw do smaku sola i pieprzem.Następnego dnia to samo,tj kluski ,ale na patelni usmaż cebulę z papryką dopraw do smaku i także wymieszaj z kluskami .A jeżeli nie lubicie klusek,to w zamian może być ryż ugotowany na sypko,też tak jak i kluski ,na dwa obiady.Polecam do tego sok z jakichś cytrusów.
"To krew żołnierzy ,tworzy wielkość  generałów ".włoskie.
Jakimże  innym przysłowiem  mogłabym rozpocząć dzisiejszy dzień.Dziś bowiem w Polsce ŚWIĘTO ŻOŁNIERZY  WYKLĘTYCH.  To jest tych którzy  ginęli pomimo zakończonej wojny.To Oni zrozumieli dużo wcześniej jak inni Polacy,że okupacja się nie skończyła,tylko inne przybrała oblicze.A my ?,a czemu my byliśmy nieświadomi?czemu się nie zorientowaliśmy?.Czasem i mnie takie pytania są zadawane.Bo...........nie było radia,telewizji,internetu a gazety podawały tylko dobre wiadomości.Skąd mieliśmy się dowiedzieć.Przecież wszystko szlo w dobrym kierunku.Odbudowywaliśmy  parafialny kościół .Religia była w szkołach.Kto chciał ten chodził do kościoła  .Nikomu niczego nie zabraniano.To była wolność.A nawet cała jednostka wojskowa stacjonująca na Lublinku {lotnisko] uczestniczyła we mszy w niedzielę.Pamiętam  to dokładnie  i  że jak zaśpiewano............"Boże coś Polskę.."..................to śpiew  w  wykonaniu żołnierzy niósł się po okolicznych łąkach i chyba był słyszany w pobliskim Rzgowie.Tak było do końca lat czterdziestych.Dopiero potem nastąpiła radykalna zmiana.Zlikwidowano religię w szkołach ,a harcerstwo nie było już harcerstwem.To byli pionierzy na wzór.............no,nie ważne.I dopiero wtedy zaczęliśmy się orientować,że coś jest nie tak jak było na początku.Także sąsiedzi na podwórku toczyli dyskusję pt:"Co tam panie w polityce?."Ano gemafony politycznie gadały".Tak ,tak ,te gemafony,to oczywiście megafony umieszczone na słupach,a gadały coraz bardziej politycznie.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Wg sondażu - 58 % Polaków  nie wierzy w reinkarnację.Natomiast 42 % jest przekonanych,że takie pytanie im już ktoś zadawał kiedyś.
Czy wiecie jak się smaży naleśniki francuskie - nie?Ja  też nie.No to razem się dowiemy.
Łyżkę masła sklarowanego utrzeć z 6 żółtkami,rozprowadzić pół litrem mleka i wsypawszy tyle maki aby ciasto było lejące,lecz trochę gęściejsze jak na normalne naleśniki ubić wszystko mocno i pozostawić w cieple na 2 godziny.Smażyć na bardzo gorącej z tłuszczem patelni.Gdy usmażone,składać je w w chusteczkę i nie przysmażając już posypać cukrem i skórką cytrynową  i skropić sokiem z cytryny.
Jestem zawiedziona,a Wy Kochani moi Czytelnicy.Cymes to to nie jest.A a pro po cymes,czy wiecie,że cymes to tłuszcz z baraniego ogona?...........brrrrrrrrr.
Oczywiście ,chorób  iglaków jest więcej, ale pozwolę sobie opisać je   w późniejszym terminie.Dziś jeszcze o tym jak postąpić ze zdrowymi ,teraz,na przedwiośniu.Można już zastosować pierwsze nawożenie najlepiej nawozem specjalistycznym służącym do nawożenia roślin kwasolubnych to jest miedzy innymi iglaków,po jednej garści w okolice drzewa ,nie przy samym pniu ,bo tam nie ma korzeni włośnikowych.No - jednak z pewnym zastrzeżeniem.NIE CISY.CISY NIE SĄ KWASOLUBNE. .Informowałam o tym wcześniej ,ale może jednak powtórzę ,że wywodzą się z gór Kaukazu  ,a góry te są wapienne.Zatem co?,zatem tam gdzie rosną CISY , stosuje się inny nawóz np Fruktus i co czwartą jesień posypuje miejsca w których one rosną wapnem............choćby jedną garść po drzewo..
Co jeszcze jest ważne teraz i zawsze.Wszystkim iglakom bardzo szkodzi psi mocz.No - niestety.Tylko wyższe ogrodzenie może pomóc iglakom,bo psom to jest obojętne  czy siusiają na iglaka,czy na płotek.

I co jeszcze jest ważne?Jeszcze to by nie deptać tam gdzie rosną.Bo niejednokrotnie pod butami mamy jakieś nie pożądane  np. grzyby glebowe.Suche gałązki ...............to te najniżej na roślinie należy obciąć.................a te wyżej................te wyżej nie maja prawa być suche.

I jak już wspomniałam cd .tego tematu jutro,a dziś,może jakieś danie postne ze starej książki? a może nie postne?
Wypoczywanie w cieniu tych roślin ,jest  bardzo wskazane - bo zdrowe,pisałam wczoraj o iglakach i ich właściwościach leczniczych,górnych dróg oddechowych,ale także działają na człowieka uspokajająco.bardzo szybko się zasypia w ich cieniu i nawet nie wiadomo kiedy.Taki  sen - choćby krótki jest więcej wart jak całonocny.Aby jednak iglaki spełniały tę pożyteczną misję w stosunku do człowieka,należy o  nie dbać..Podlewać,pielić i dokarmiać,choć z tym pieleniem,to byłabym bardzo ostrożna.Najlepiej gdy chwasty tam nie rosną co nie jest takie trudne do zrealizowania.Już kiedyś podpowiadałam  Państwu ,by pod tymi roślinami rozsypać warstwę kory.Aby jednak deszcz jej nie wypłukiwał należy wokół ją ogrodzić ,stosując plastikowe lub drewniane [ te ładniejsze ] niziutkie plotki.I może właśnie ,należałoby po ostatniej zimie nieco kory dosypać.Jej warstwa winna wynosić 3,lub 4 cm.Przy takiej grubości chwasty nie rosną,co jest niezmiernie ważne,bo........................Najbardziej zagrażają tym roślinom różne grzyby  [niewidoczne] glebowe,o ! jakże często.I wiecie co ? Z ogromnym upodobaniem osiedlają się w miejscach zranionych przy pieleniu.Jak jakimś narzędziem uszkodzimy korzeń.Na tych miejscach się namnażają, a potem na podstawie pnia.I co się dzieje ?Powstają ,najprzeróżniejszego kształtu zgorzele,a zgorzele to też martwe tkanki.Mogą być suche,ale  i mokre.Rozpocznie się proces zapadania kory i w końcu śmierć drzewa,lub krzewu.Tak ,tak,tak się to kończy.I teraz może już Was przekonałam ,że kora ,to nie moje widzi mi się ,ale że jest bardzo pożyteczna,bo dzięki niej wszelkie narzędzia nie kaleczą korzeni,bo nie ma takiej potrzeby,bo chwasty nie rosną,że już nie wspomnę o tym,że ograniczone jest parowanie i przez to gleba wilgotna.Gdyby coś takiego się wydarzyło,to ten chory egzemplarz  należy wykopać z jak największą  bryłą korzeniową i spalić a glebę po wykopaniu jego zdezynfekować i także zdezynfekować  rosnące nieopodal iglaki.Będzie to polegało na dwukrotnym podlaniu w odstępach jednego miesiąca,jedną konewką wody z jakimś preparatem grzybobójczym.W sklepach ogrodniczych poradzą Wam jakie są aktualnie w sprzedaży  niszczące grzyby glebowe.Mnie znane są ciągle i niezmiennie Bravo,lub Topsin.W miejscu po usunięciu chorej rośliny  nie należy sadzić nie tylko iglaków,ale także i innych drzew i krzewów.

Jakże ja  nie lubię pisać o chorobach i szkodnikach ..............ale co zrobić jak i to jest konieczne
"Gdy zdycha zwierze juczne,pozostaje po nim siodło,gdy umiera człowiek,pozostaje po nim dzieło."
To przysłowie ,osmańskie ,zatem bardzo stare.A ja dodam od siebie:
Gdy umiera ogrodnik pozostają po nim drzewa i opłakują tę stratę.Tak,tak,przyroda nie jest taka milcząca jakby się wydawało.Po mnie też będą płakać te ,które ja posadziłam.I to - choć takie pocieszenie..

Także, posadziłam iglaki i o  ich teraz.Wszak ,to co wczoraj to tylko był wstęp.

niedziela, 28 lutego 2016

Ale się rozpisałam...............o tak n, ie może być..................to na koniec.

90 % twoich problemów,można rozwiązać za pomocą google.Na pozostałe 10 % wystarczy wódka.

A ode mnie  i niechby była zimna.
Korzystam często z tego przepisu choć ma 100 lat bo jest mało kaloryczne.Podaje tak przyrządzoną rybę z ryżem na sypko i z typową surówka z kiszonej kapusty,która składa się  z kapusty oczywiście i marchewki ,co najmniej trzy w paseczkach,które uzyskuje się używając skrobaczki do warzyw i o tej porze roku,że szczypioru,a wiosną z też struganej kalarepki.Jest posłodzona i z olejem.............pycha.
W ramach tego schodzenia na ziemię przepis na KARPIA,ALE MOŻE TEŻ BYĆ  PSTRĄG LUB LIN.
RYBA DUSZONA ,PO ŻYDOWSKU.
Oczyszczoną posolona i popieprzoną rybę i pokrojoną w dzwonka odłożyć.W tym czasie poszatkować włoszczyznę i posiekać drobno  7,lub 8 cebul.Dać łyżkę ,dużą masła ,zalać litrem wody i pod przykryciem poddusić. posilić i dać też łyżkę cukru,wymieszać.Gdy już jarzynka miękka,ułożyć na niej w rondlu kawałki ryby i dusić jeszcze około pół godziny na bardzo wolnym ogniu,by się ryba nie rozpadła.Wydać na  gorącym półmisku na jarzynach i po wierzchu polać sosem.
Ot -  i danie postne,przy okazji.
WINA PODAJE SIĘ :
- przy ostrygach,białe reńskie,lub burgundzkie-
- po zupie,hiszpańskie
- przy rybach , francuskie
- przy pieczystym,,francuskie ,lub lekkie węgierskie.--
-po pieczystym do deseru szampańskie.
- razem z ponczem mrożonym,francuskie.

TEMPERATURA WIN .
- Reńskie bardzo zimne.Francuskie  białe również zimne.
-Czerwone temp.20 stopni.
-Inne stare węgierskie i hiszpańskie 12 - 13 stopni.
Szampańskie,zamrożone i na lodzie.

Ale teraz już schodzę na ziemię.
Przyjmowanie gości ponad 100 lat temu.Porady autorki wspomnianej książki.
Na większych przyjęciach miejsce pierwsze jest po środku stołu.Gospodarz domu nie powinien zajmować swojego miejsca,dopóki wszyscy goście miejsc nie zajmą.Pani domu ,wydawszy przed tym wskazówki, siedzi przy stole wesoła i uśmiechnięta.Co najwyżej może dawać służbie oczami znaki.
Służba ma być czysto ubrana,męska we  frakach i białych rękawiczkach,damska w czarnym ubraniu i eleganckim białym fartuszki,ma zbierać talerze.
Czarną kawę podaje się w salonie.O ! byłoby tego do pisania,oj ! było,ale że na nic się teraz  [tak myślę ] nie przyda,to może coś co się przyda?
Chyba jednak ten temat jakoś zanudził Państwa,to dalszy jego ciąg przeniosę na jutro,a tym bardziej,że chcę "rozprawić" się z chorobami i szkodnikami iglaków,choć już kiedyś o tym pisałam,ale teraz w aspekcie,nadchodzącej wiosny,bo po zimie wszystko może się zdarzyć.

A co do wspomnianej książki  i tam zawartych  przepisów,to rozpocznę od ciekawostki:
I CO TAM SŁYCHAĆ NA DZIAŁCE ,CO SZEPCZĄ MIEDZY SOBĄ IGLAKI ?
Obserwuję,że coraz częściej są sadzone na działkach i są dopełnieniem walorów estetycznych i zdrowotnych.Pisałam o tym wcześniej,jak to w ciepły  [ już niedługo ] słoneczny dzień 1 godzina na leżaku przy iglakach leczy nasze przewody oddechowe.To olejki eteryczne wydzielane przez iglaki mają takie właściwości.Im cieplej im bardziej słonecznie tym leczenie intensywniejsze.Należy głęboko ,przez nos wciągać powietrze i ustami wypuszczać.Może się od tego zakołować w głowie,ale co tam, wszystko co w oskrzelach i płucach zalega ,po tygodniu wdychania spalin samochodowych ,w których  jest tyle szkodliwych substancji,jak choćby metale ciężkie i benzoapiran [nie jestem pewna czy tak się pisze] ale jak się zwał ,tak zwał .Można się pozbyć ich ,oczyścić górne drogi oddechowe gdy poleżymy w samo południe w pobliżu iglaków.W samo południe bo  wtedy wydzielanie olejków eterycznych  jest najintensywniejsze.
Mam tylko wątpliwości,a wątpliwości bo nie potwierdzone przez Polskich badaczy przyrody,czy zdrowe są Tuje, to jest..............po polsku Żywotniki.Wiele publikacji zagranicznych twierdzi,że nie są zdrowe,że przecież kiedyś nie uprawiano ich w ogrodach,tylko na cmentarzach,bo tam już nikomu szkodzić nie mogły.Ale, fakt jest faktem,że jasnozielone młode przyrosty obserwowane na wiosnę ,młode pędy Tui są trujące,zatem uwaga na dzieci  by nie rwały ich nie brały do buzi i psy "odkurzacze", co to wszystko biorą do pyska.Wiem................w tym miejscu ,ktoś może mi powiedzieć:jest wiele roślin trujących i rosnących na działce.Owszem,zgadzam się,ale teraz piszę tylko o iglakach.
No i co?................co dalej? czy zanudzać  o iglakach?,a może coś zez starej książki kucharskie ?

W iglakowym  temacie winna się znaleźć porada "co zrobić s choinka bożonarodzeniową"?,bo wystawiona w chłodne i widne miejsce pokazuje,że żyje ,bo właśnie teraz ,lub wcześniej końcówki pędów zazieleniły się ,młodą jasną ,wiosenna zielenią,bo była podlewana,bo piszę o choince [najczęściej to Jodła] zakupionej w pojemniku.Znam wiele takich egzemplarzy ,które z powodzeniem się przyjęły i rosną na działkach.Jednak ,zdrowiej dla drzewka byłoby ,wystawić je do ogrodu,lub na balkon jak najwcześniej,załóżmy  ,po trzech tygodniach przebywania w pomieszczeniu.Przed sadzeniem potrzebny jest bowiem czas na zahartowanie się  drzewka.A ,jeszcze biorąc pod uwagę tegoroczną zimę,to takie wystawienie na zewnątrz nie wyrządziłoby szkody.Proszę wziąć to pod uwagę na przyszłość,a teraz,pogodzić się z tym,że być może,te młode pędy uschną.Nawet jeżeli ,to przeważnie urosną potem nowe.Wszystko to będzie zależało od przebiegu pogody.Proponuję zawieźć choinką na działkę  i przez dwa ,trzy tygodnie ją hartować tj,przyzwyczajać do gorszych jak w pomieszczeniu warunków.A kto ma szklarnie lub jakieś inne widne ,ale chłodne pomieszczenie ,przetrzymać ja tam przez pierwszy tydzień.Jeżeli po okresie hartowania ,będzie nadal wykazywała żywotność,można ją posadzić,ale  uwaga ! nie w miejsce zwapnowane jesienią .Pomijam właściwości parzące wapna ,lecz konieczność uprawy w glebie KWAŚNEJ.I powinno się udać  -  chyba,że sprzedający  był nieuczciwy i drzewko nie posiadało korzeni.Tak niestety się zdarza.

I już cd. o iglakach.
NIEDZIELA ,KOCHANI ! CZAS NA MIŁOŚĆ.Może zatem,takie przysłowia  :

"Kto się kocha powoli,to go głowa boli".................no - to wiele wyjaśnia.
"Kłótnie zakochanych są bezbolesne."...................czyż nie tak?
"Kłótnie zakochanych są jak wystrzał,krótkie i głośne."

 Jak na początek niedzieli to wystarczy tej miłości.

Może o iglakach ?,wszak to bardzo zdrowe i dekoracyjne rośliny  i coraz częściej spotykane  na działkach.Pisząc zdrowe, mam na myśli,że zdrowe dla człowieka  ,a dla siebie - no różnie to bywa.
Zatem na początek: