piątek, 27 lipca 2018

J. Tuwim :
Młody buchalter Sejdenwesch biega zdenerwowany po biurze :
- Adek,co ci jest ? - pyta prokurent.
- Słuchaj, !  Leoś -  Oświadczam ci poważnie : jeżeli szef nie cofnie tego co powiedział - rzucam  posadę.
- Mowy nie ma żebym został  ! 
- A co ci szef powiedział ?
- Że ma mnie dosyć ! Żebym sobie poszedł na zbity łeb.
Przy podlewaniu warzyw należy w pierwszej kolejności podlać te które bardzo płytko się korzenią ,potem te które płytko się korzenią, a potem pozostałe:
I tak np. ogórek sięga tylko do 20 cm i jeszcze do tego nie więcej ma na szerokość.To przy takiej temperaturze  konieczne jest podlewanie co drugi dzień ,bo w przeciwnym razie plon będzie niewielki ,niezgrabny i beczułkowaty i choć w tej chwili ogórki już "rozłożyły" się na całym zagonie ,wodę dostarcza się tylko w miejscach gdzie ogórki wyrastają,gdzie je posialiśmy.Podlewanie liści jest niewskazane ,bo właśnie teraz są najbardziej podatne na różnego typu choroby grzybowe,np,na mączniaki.Płytko  w glebie mają korzenie cebulowych,w tym ,przypominam także pory.Następnie warzywa liściowe,takie jak szpinak,czy salaty ,które 
"fiksują " w czasie takiej temperatury i wyrastają w coś co zupełnie  nie przypomina ich typowego wyglądu.Najmniej cierpią warzywa korzeniowe ,co nie oznacza,że ich podlewać nie musimy..................z zastrzeżeniem ,że na pewno musimy selery ,bo choć zaliczają się do korzeniowych ,to ich ojczyzną  są bagna i mokradła.Tam jeszcze dziś można je spotkać ,jednak nie w Polsce.
Moja rada : podlewać należy bez instalacji  najprzeróżniejszych zraszaczy .Samą wodą wprost do gleby,bo właśnie jest czas występowania na liściach drzew owocowych  drobnych plamistości
 i brunatnych,a na krzewach ,także ozdobnych różnych mączniaków.

Woda , woda to coś bez czego nie ma życia.Nie mniej potrzebują jej ptaki.Proszę,nie zapomnijcie o naszych pomocnikach w uprawach i zorganizujcie im jakieś poidełka ,byle dość płytkie ,ale szerokie .Takie by woda zbyt szybko nie wyparowała.I - proszę pamiętać by ją systematycznie uzupełniać.Jeżeli nie mamy takiej możliwości,to lepiej tego  nie rozpoczynać ,bo przyzwyczajone ptaki ,że tam zawsze jest woda ,gdy jej nie zastaną mogą paść z powodu braku jej.
Bez względu na to o jakich roślinach myślimy,gdy temperatura w dzień  [ w południe w cieniu ] przekracza 30 stopni ,to zjawiska tego do pozytywnych zaliczyć nie można,bo im cieplej,tym wyparowywanie wody  intensywniejsze.Woda wyparowywana jest całą powierzchnią liścia i im ta powierzchnia większa tym wyparowywanie intensywniejsze.Ale wiele roślin ma zdolność do magazynowania wody w np.grubych łodygach,w korzeniach,a nawet w owocach i w przypadku braku jej w glebie ,czerpią ją  nawet z owocu i wtedy można zauważyć,że   owoce się marszczą. Z tego wynika jeden następujący wniosek: .............................pomimo,że drzewo przecież jest takie duże,to i długie ma korzenie,.............................to może je nie podlewać ? PODLEWAĆ,PODLEWAĆ PODLEWAĆ, bo korzenie nie wszystkich drzew są długie .Wiśnie,brzoskwinie nektaryny i inne pestkowe - niekoniecznie. Z resztą ,niejednokrotnie o tym pisałam,że do budowy plonu [ owoców ] potrzebna jest woda.

Woda potrzebna jest także :....................
No ! - i własnie.zadzwoniła moja koleżanka z zapytaniem czy przypadkiem ta temperatura mi nie zaszkodziła ? A przyszło jej to do głowy gdy przeczytała co napisałam.Zatem co mi pozostaje ? Pozostaje mi udowodnić ,że nie.

I teraz będzie ,też o temperaturze i o roślinach .Jak one się czują gdy jest ona  taka wysoka ?
Idzie chłop przez las.Wraca z olejarni z butelka oleju,bo onegdaj olej "wybijały " regionalne olejarnie.A jaki ten olej był smaczny,tak się miał do obecnego uzyskiwanego zupełnie  inną metodą jak ja do Kubusia Puchatka.
Zatem idzie  z olejem przez las,ale właśnie jakiś ptaszek śpiewa :...........łolij,łolij,łolij............więc mu odpowiada :" Tak tak ptaszku ,olej ".......................lecz w tym momencie rozglądając się za ptakiem uderzył w drzewo i potłukł butelkę ......................a ptaszek :"Wyloł.wyloł,wyloł.
A o czym miałoby być przysłowie jak nie o .:........................
Słońce tak dobrym, jak i złym świeci.   [polskie ]
O ! - ale coś się zaczyna chmurzyć ..................w Łodzi.Burze są zapowiadane.
Onegdaj w czasie burzy ,nie zważając na niebezpieczeństwo  pewien złodziej zakradł się do pewnego ogrodu bo upatrzył tam sobie dorodną banię.Powoli zbliżał się do niej korzystając z błyskawic,które oświetlały mu drogę.Szedł i tak sobie mówił :"|Mignij Panie urwę banie ,mignij Panie urwę banie".Wtem poczuł uderzenie kija przez plecy.A to właściciel się na niego zaczaił i wymierzył ten raz.On ,na to "Jak żeś mi Panie mignął,tak ażem  się wzdrygnął ".

A przy okazji : bania ,to po prostu dynia,Bania to rusycyzm.A to co przytoczyłam przed momentem to taka opowiastka rodem z Rudy Pabianickiej
Jeszcze pamiętam inną bardzo infantylną,ale  też treśći ich  była kierowana do ludzi prostych,nie do uczonych:..................

czwartek, 26 lipca 2018

J. Tuwim :
Jako prezent ślubny ofiarowałem młodej parze serwis do herbaty na 12 osób.A ty co,im dasz ?
- Sitko na 24 osoby.
Tyle lat już piszę porady dla działkowców i  przez tyle lat pisząc o uprawach szklarniowych nie pisałam o cieniowaniu,bo też nie było takiej potrzeby,nie było takich upałów i do tego utrzymujących się przez dłuższy czas. Z pewnością zwróciliście uwagę na szklarnie u plantatorów w tej chwili są one  pobielone.To- potraktowano tak szyby szczególnie te usytuowane na dachu.Biały kolor,powszechnie wiadomo odbija promienie słoneczne i w ten sposób  nie maja one siły sprawczej takiej jak przez czyste szyby,ale ten sposób,choć jest powszechny,dla amatorów raczej kłopotliwy,szczególnie gdy szklarnia jest dość wysoka.Proponuję zatem ,kto ma  taką możliwość i ma starą firankę,lub firanki ,wykorzystać je do cieniowania dachu szklarni .Sznurki i zapinki do bielizny w tym miejscu mogą okazać się przydatne.Tak chroniłam moją szklarnie przez wiele lat i oświadczam,zdaje to egzamin,a w przypadku zmiany pogody i pojawienia się pochmurnych dni jest łatwiejsze w usunięciu jak wapno.
Sprawa jest bardzo prosta jeżeli osłoną jest filia.Należy ją unieść po bokach ,by spowodować przewiew ,ale przypadkiem NIGDY,ABSOLUTNIE NIGDY,nie zdejmować jej całkowicie.Owszem można ją zdjąć ,ale nie wtedy gdy  gdy praży słońce bo ono spowoduje nieodwracalne poparzenie  roślin.Ewentualnie w jakiś pochmurny ,ale nie deszczowy dzień.Zatem jest to trochę skomplikowane.Moja rada jest następująca: To co napisałam na początku.Zdjąć ,czy zwinąć,czy zrolować same boki, a dach pozostawić.

A szklarnia? co z nią czynić,jak postępować w taki upał,od wielu lat nie spotykany...............przyznacie ,prawda ?  Inna pogoda ,inna temperatura,inne nasze postępowanie.
A co z roślinami ? Jak je ochłodzić ?..................Nie należy przypadkiem potraktować ich tak jak
 ludzi i polewać wodą.Widziałam efekt takich działań onegdaj jak pewna osoba tak właśnie potraktowała rosnące w szklarni  krzaki pomidorów i urządziła im fontannę.Woda lała się po szybach  i po roślinach i nawet podniosły się i pojędrniały ,ale za kilka dni na liściach pojawiły się brunatne plamy.Zostały stworzone warunki do powstania choroby pochodzenia grzybowego,a te warunki to wysoka temperatura i wysoka wilgotność.Ktoś może zapytać ,..........."A to nie zaraza ziemniaka "...................nie ! ,bo z kolei do powstania tej choroby potrzebna jest niska temperatura ,a wysoka wilgotność.

Co zatem z tymi biednymi ,umęczonymi roślinami szklarniowymi i pod osłonami ?
Sprawdziłam to na sobie wiele razy i wiem,że jest skuteczne i w związku z tym podaję z czystym sumieniem..................sposób na ochłodzenie.
Było to ponad 60 lat temu,gdy jako nastolatka tańczyłam w pewnym zespole przy  zakładach  
Harnama w Łodzi.To były znane zakłady i znany zespół baletowy.Jak na tamte czasy dość wysoko oceniany i z tej przyczyny otrzymywał zezwolenia na występy zagraniczne.Wielka mi zagranica : Rumunia,Bułgaria ,Węgry,Czechosłowacja ,ZSRR.NRD,ale jednak.Wiedzą to tylko ci którzy żyli w tamtych czasach ,że otrzymanie zezwolenia na opuszczenie kraju graniczyło z cudem.Ale nie o tym chciałam pisać.Chciałam pisać o tym,że przed takimi wyjazdami odbywało sie wiele wprost morderczych prób.W krótkich chwilach  odpoczynku nasz nauczyciel,chyba nawet pamiętam jego nazwisko: Dowgirt zezwalał nam na uzupełnienie płynów pod postacią zaparzonej mięty,która to podawane była w wiadrach z łyżka wazową i do tego poobijane metalowe kubki,a ochłodzenie ? A ochłodzenie to podstawienie rąk pod kran i puszczenie na okolice nadgarstków strumieni zimnej wody.Po kilku minutach odczuwało się wyraźny efekt ochłodzenia.
Można sobie zatem wyobrazić jaki tłok panował w zakładowych umywalniach.
A ja do dziś nie lubię smaku i zapachu mięty.Przez prawie trzy lata wypiłam jej hektolitry.
Nie wiem jak u Was,Drodzy Moi Czytelnicy,ale w Łodzi w Dzielnicy Bałuty,na Żubardziu, przy ul Kasprzaka ,a szczególnie pod nr. 68 ,na pierwszym pietrze panuje ogromny upał.
Nawet komputer parzy .
Nie zwalnia mnie to jednak  z zacytowania stosownego przysłowia :
Gdzie słońce świeci,tam i cień być musi.  [ polskie ]
A  ! - niech tam ,niech będzie więcej tych słonecznych przysłów :
Jak wejdzie wyżej słońce przyjdą letnie miesiące.  [ polskie]
Gdy słonce w radę z grzmotami wchodzi,posuchę zwykle przywodzi .  [polskie ]
I chyba dziś radzą,słonce z grzmotami ..................tak coś mi sie wydaje.

Wydaje mi się także ,że winniśmy być ostrożni i z rozwagą korzystać z promieni  słonecznych,a najlepiej z nich zrezygnować i na te 10 ,11 dni zafundować sobie cień i oszczędzać siły i nie polewać się na działce zimną wodą,bo to przynosi tylko chwilowa ochłodę,a za kilka dni ,być może przeziębienie.
Ja radziłabym.:........................................

wtorek, 24 lipca 2018

J Tuwim :
Dookoła szerokiego jak bania słupa reklamowego w centrum miasta ,toczy się urżnięty 
" na zielono " jegomość.
Ten proceder kotłowania trwa już  kilka minut.
- Wreszcie pijak mówi z rezygnacją :
- Nie ma co ! Kaput ! Zamknęli mnie !
Co z tymi tulipanami ? zastanawiamy się czasem ? Dopiero co ścięte ,a maja zwieszone główki.
 Nie ma się co zastanawiać.Należy je tylko ustawić na jakiś czas pod lampą,w stosownej odległości.Niebawem się wyprostują.

Ogniste chryzantemy przed wstawieniem do wody należy "uszczelnić ".W tym celu końcówki łodyg należy chwilę potrzymać nad płomieniem świecy.

 Na niektóre rośliny ozdobne  źle działają owoce,zatem nie powinny stać w pobliżu.Aromat dojrzałych owoców  przyspiesza ich więdniecie.

Przetrzymanie dłużej róż w wazonie ,nie jest rzeczą łatwą,ale  nie niemożliwą.Dobrze jest codziennie skracać im odrobinę łodygi,podcinając je na skos ,ale i wzdłuż.

Narcyzy : Im wody daje się niewiele,bo  przy zbyt dużym pobraniu wody,bo maja jej pod dostatkiem , kwiaty stają się szkliste.Łodygi narcyzów   wydzielają  śluzu.Zapobiegnie temu  zanurzenie łodyżek na 5 minut w gorącej wodzie.

Bez ma tendencję do szybkiego więdnięcia."Wybijemy mu to z głowy " jeżeli końcówki łodyg na długości 5 cm. oskrobiemy.Przed wstawieniem go do wazonu należy na kilka minut końce  włożyć do ciepłej wody.I jeszcze to : Bez w  pączkach nie rozwinie sie w wazonie.

Nie ulega wątpliwości,że codziennie zmieniana woda w wazonie przedłuża żywotność kwiatów,ale także nie należy nigdy  pozostawiać na łodydze liści by się moczyły w wodzie.
Miękkie łodygi obcina się prosto,twarde - na skos.

Przedłuża żywotność kwiatów wsypana do wody szczypta cukruj,lub wrzucona miedziana moneta.Cuchnięciu wody w wazonie zapobiega wrzucony do niej kawałek węgla drzewnego.

Bukiet zawsze winien mieć luz,nie powinien być ściśnięty,a na noc  wazon lepiej jest przestawić w chłodne miejsce.

Kwiaty z własnego ogrodu : Jest taka zasada .....................rozwinięte obcina się rano ,
 w pączkach - wieczorem.
W czasie deszczu kwiatów się nie ścina,bo szybciej więdną.

Lekko zwiędniętym kwiatom w wazonie pomoże wrzucona do wody tabletka aspiryny.Wazonu z kwiatami nie ustawia się w słońcu,ale także w przeciągu.W upalne i suche dni,takie jak teraz należy kwiaty w wazonie zraszać.

Uwaga !- na storczyki.One nie lubią zimnej wody.Dłużej zachowają swój piękny wygląd gdy woda w wazonie jest letnia.

A tulipany - one maja tendencję do tworzenia korka w łodydze,co uniemożliwia pobieranie wody i z tej przyczyny należy od czasu do czasu przekłuwać końce łodyg szpilką.

 I jeszcze o tulipanach :..........................
Mimo wszystkich zabiegów,zwiędły kwiat nie odzyska zapachu.  [wietnamskie ]
Jest stosowna pora na kwiaty cięte,na przywiezione  z działki i wstawione do wazonu.Jest też stosowna pora na porad kilka na ten temat:

poniedziałek, 23 lipca 2018

A sałatkę z papryki po Portugalsku robi się w następujący sposób :
4 szt. dorodnej,czerwonej słodkiej papryki i 4 szt,żółtej umyć ,przekroić i usunąć z środka nasiona, podobnie postąpić z dwoma strąkami papryki ostrej .Pokroić w średniej  szerokości paski  te słodkie i tę ostrą i przesypać  jakąś przyprawą kulinarną zamiast solą np Kucharkiem,Wegetą,lub Ziarenkami smaku.Na tę ilość papryki winny być 3 ,może 4 łyżki ,także 6 łyżek cukru.Pozostawić na kilka godzin ,by zmiękły i puściły sok, po czym dodać  wg.własnego smaku  octu balsamicznego i kilka łyżek oleju,lub oliwy.Całość nałożyć do słoiczków,zalać   pozostałym sokiem  .Zamknąć słoiczki i spasteryzować  około  15 minut.A w zimie,a w zimie ,to dopiero jest mniamniusie.
I właśnie idę to robić.
Natomiast ,jeżeli chodzi o cebulowe ,to poza tulipanami postępuje sie z nimi podobnie jak chodzi o porę sadzenia,która to jest także związana z porą kwitnienia.
W tym miejscu wypada mi zwrócić uwagę Państwa na często popełniany przez działkowców błąd , a mianowicie ścinania jesienią pędów klematisów.Robi się to dopiero wiosną,bo wiosna sama pokarze które pędy  są suche i  trzeba je usunąć ,a które nie.My mamy jednak naturę sprzątaczek i lubimy wszystko posprzątać po zakończonej wegetacji.
Mój sąsiad Stefan bardzo lubiący wszystko wycinać i obcinać  aby się nie zapomniał na  swoich klematisach  rozpiętych na metalowych kratkach umieścił niezmywalny napis " STOP ,NIE WYCINAĆ ".
W drugiej połowie lata i jesienią przesadza,rozsadza,odmładza się wszelkie ozdobne które już przekwitły,zachowując następującą kolejność : najpierw te które kwitły wcześnie,wiosną ,przechodząc po kolei do tych które kwitły niedawno,dając im jednak trzy tygodnie by po kwitnieniu przeszły w stan tzw.oszczędnej wegetacji.
Natomiast te,które  dopiero szykują się do kwitnienia  należy pozostawić do przyszłego roku i wczesną wiosną je rozsadzić i odmłodzić.Reasumując : kwitnące wiosną i w pierwszej połowie lata rozmnaża się w drugiej połowie lata lub jesienią  ,a kwitnące późnym latem lub  jesienią rozmnaża się wiosną.
Wiosną rzadko bywają upalne dni ,ale latem  czy  jesienią  i owszem.Zatem do sadzenia należy wybrać albo odpowiedni dzień [pochmurny] ,albo porę dnia [ przed wieczorem].
Niektóra ,bardzo delikatne rośliny o delikatnych liściach,dobrze będzie przez pierwszy dzień cieniować,kładąc na nie choćby gazetę i przyczepiając ją do ziemi patykiem.
Niejednokrotnie słyszałam od pewnej działkowiczki .........." O ! - ja takie kwiaty kiedyś miałam",stwierdzała to z pewnym żalem w głosie spoglądając na  jakieś kwitnące aktualnie u mnie rośliny,ale ona akurat tak się nadawała  do pracy na działce,jak ja do moskiewskiego baletu w roli łabędzia.Wszelkie informacje dotyczące upraw po prostu do niej nie trafiały.Bo zdawałoby się,że BYLINY skorą są roślinami wieloletnimi ,to raz posadzone winny corocznie wznawiać wegetację na wiosnę  i generalnie tak się dzieje,ale jednak po pewnym czasie należy zmienić stanowisko,należy je przesadzić rozsadzić ,z prostej przyczyny : Nie tylko dla tego że "wyjadły " wszystko co do jedzenia miały na tym miejscu ,ale także wydzieliły do gleby pewne zbędne im substancje,których nagromadzenie w glebie  jest po prostu szkodliwe dla tej właśnie rośliny,bo to jest tak jakby kazać człowiekowi  żyć we własnych odchodach. I tak jak nawożenie można zawsze uzupełnić,tak nijak nie da się "wywieźć " odchodów i co ? i tylko należy zmienić miejsce i w to nowe rośliny posadzić.
Ale tu jest pewna zasada.którą należy przestrzegać i stosować...................
Kiedy uczciwy człowiek dostanie się przed sąd ,to tak jakby biały koń wpadł w błoto.  [kałmuckie ]
Oprócz przysłowia ,na początek coś,co wprawia mnie zawsze w dobry humor,może i Państwa wprowadzi także ?
"Idzie Grześ przez wieś niesie w worku zioła.Zioła mu sie rozsypały cała wieś wesoła."
A  teraz jeszcze   c.d. przypomnień co już teraz należy na działce wykonać.....................

niedziela, 22 lipca 2018

J Tuwim.
Pan do lokaja :
- Założę się ,że Franciszek wypalił mi papierosy !
- Bardzo pana przepraszam,ale ja z zasady nie zakładam się.

Oczami wyobraźni widzę jak wyglądają kosaćce , zwane  też irysami.Część liści uschła ,a 
na pozostałych są brązowe plamy.Tak one sie zachowują w tych warunkach pogodowych i gdy są po kwitnieniu.I co ? i należy  liście z plamami niezwłocznie wyciąć,bo po co hodować choroby.Także dołożyć je do wywożonych z działki odpadów.
Na niektórych krzewach ozdobnych i na niektórych roślinach ozdobnych,być może po ostatnich deszczach pojawi się,lub już się pojawił mączniak właściwy,dający obraz jakby ktoś posypał liście mąką.
Pamiętam jak onegdaj mój sąsiad Stefan oskarżył swojego sąsiada Mariana zwanego Ćućmokiem,że wylał na jego krzew wodę z mydłem i jak woda wyschła pozostał osad mydlany.
Ileż ja się musiałam natłumaczyć ,że sąsiad nie zawinił.Niezbyt był przekonany,ale w sukurs przyszły mi moje krzewy.Na nich także pojawił się mączniak."A mnie kto polał moje krzewy mydlaną wodą ? - pytałam".I by całkowicie był przekonany,kupiłam stosowny preparat i opryskałam moje krzewy  i przy okazji i jego krzew i oświadczyłam - "Zobaczysz co to za skuteczny preparat,niszczy osad z mydła ".Na taki oprysk można sobie pozwolić ,bo przecież  z krzewu ozdobnego nie zbiera się żadnych owoców,a wiec nie ma potrzeby obliczania karencji."A jaki to preparat ?" dopytywał Stefan.A był to wtedy albo Śiarkol,albo Saprol.
No - to teraz jestem trochę spokojniejsza,że pomimo niedzieli przekazałam co jest istotne,w tej chwili,co jest najpilniejsze.
W kwaterze sadowniczej ...........pozbierać,koniecznie pozbierać, wszystkie opadłe z drzew, zepsute owoce.Owoce porażone przez najprzeróżniejsze choroby ,przeważnie pochodzenia grzybowego.Nie należy ich dawać na kompost,należy je wywieźć i wyrzucić poza działką ,a to z powodu by "przerwać łańcuch " przenoszenia choroby z drzewa na ziemie i z ziemi  na drzewo.Niejednokrotnie nie zdajemy sobie sprawy co może zrobić wiatr i deszcz . Oba zjawiska są wyśmienitymi  przenosicielami zarodników grzybów.Jest im to zupełnie obojętne czy z dołu do góry,czy  z góry w dół.
Nie należy też dawać na kompost zepsutych owoców bo one zdecydowanie  go zakwaszają.
A jak już wszystkie opadłe owce są wyzbierane,to być może należy wygrabić liście leżące pod drzewem i jeżeli posiadają plamy,czy plamki [ plamki liście wiśni ]  należy dołożyć je do zepsutych owoców,bo też są siedliskiem chorób.Dobrze będzie zrobić przegląd krzewów agrestów i czarnej porzeczki,czy przypadkiem na końcach pędów nie pojawił sie amerykański mączniak agrestu.lub  nie zwijają się liście na porzeczkach bo tam żeruje najwięcej mszyc.Bez żalu obciąć je i także wywieźć z działki.
No cóż  ? - na opadające liście wiśni lub czereśni nic już teraz poradzić nie można. Procesu tego nie da się zatrzymać.Świadczy to tylko o tym że  w stosownym czasie nie wykonano oprysków zapobiegawczych.
I tak to bywa jeżeli latem przez dłuższy czas utrzymują się deszcze,a potem wysoka temperatura.Wtedy dla chorób  grzybowych są doskonałe warunki do namnażania.
Ale przecież także namnażają się leśne grzyby.W Bieszczadach podobno jest ich duży wysyp.
Wracając jednak na działkę.................to następna pilna sprawa.....................
Sprawa dość pilna,bo i prace pilne na działce - po ostatnich deszczach,ale przed tym ,jak zwykle przysłowie :
Idący przodem nie znają pośpiechu,idący z tyłu muszą gonić.  [ polskie ].
Zatem co teraz ,jak najszybciej wykonać na działce  ?