sobota, 10 grudnia 2016

Dowcip wędkarski.
- Biorą ?
- Nie bardzo.....
- Złapał pan coś?
- Jednego .
-I co pan z nim zrobił ?
- Wrzuciłem do wody.
- Duży był ?
- Taki jak pan i też mnie ...............
Życząc smacznego rozstaje się z Państwem do poniedziałku,bo chyba jutro się nie spotkamy.
Zmodyfikowana przeze mnie SAŁATKA NIEMIECKA.
Gdy byłam dzieckiem mam ja robiła właśnie na czas postów .
Składała się z ziemniaków cebuli śledzi  i  tłoczonego na zimno oleju.By była smaczniejsza i bardziej wytworna ja robię ją tak : gotuje 6, 7, średnich ziemniaków w łupinkach,studzę,obieram  z łupinek i kroję w kostkę.Dodaję dwie średnia cebule ,także pokrojone w kostkę i do tego 1 małą puszkę  [  [Anszuła] obojętne czy pod postacią filecików czy koreczków.Miażdżę je widelcem i mieszam z ziemniakami i cebulą .Dodaje 4 ,5 łyżek dobrego oleju smakowego, o smaku np. czosnkowym.Amatorom czosnku polecam też dodanie 2,3 ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę.I jak w każdym innym przypadku cebulę po rozdrobnieniu na kilka minut posypuję 
 1  łyżeczką cukru.To zupełnie zmienia jej ostry smak.
Ale Uwaga ! - ta sałatka bardzo wzmaga apetyt i jeszcze to................. Jest wyśmienitą przystawką  ,a czysta ,zimna wódka pasuje do niej jak żaden inny alkohol.
Po ilości "otwierań " poznaje ,że moi Drodzy Czytelnicy zajęci są innymi sprawami.Czyżby już świątecznymi ?  No - tak,czas na mycie okien stosowny ,bo temperatura dodatnia, a ja przypomniałam sobie jeszcze jeden przepis sałatkowy.Aha ! - wczorajsze sałatki moja koleżanka zaakceptowała z uwagą,że ta czerwona  trochę jest za ostra.A wiecie co powiedzieli jej synowie ?.............Nie, nie ciociu ona jest pyszna.Ot ! - młodość inaczej smakuje potrawy.
A ta ,którą mam na myśli,to......................
A dla czego to odradzam wykonywanie teraz.........[..w tych dniach] jakichkolwiek prac na działce.Bo teraz jest gleba bardzo nasiąknięta wodą  i udeptywanie jej,bez czego przecież  nijak  nie można ominąć ,będąc tam to niszczenie jej struktury.A już ,chodzenie po trawie................O! - to jest dla niej zabójcze.Kiedyś  tłumaczyłam  mojemu sąsiadowi,że depcząc darninę ZRYWA SIĘ JEJ KORZENIE, oczywiście  tylko wtedy gdy jest ona bardzo  nasiąknięta wodą.Można to łatwo poznać .Po wejściu na trawnik "zapadamy " się pod własnym ciężarem.Jednak, mój sąsiad chciał sprawdzić czy to prawda.No ! - i się przekonał ,że prawda,a wiosną ?A wiosną sprawa się" rypła" ,używając słownika młodzieżowego.I wiecie co ?  Wiosną ,każdy ślad  był widoczny pod postacią " ",żółtej  stopy".Dopóki się nie zregenerowały te żółte stopy,mój sąsiad w pobliżu ich chodził ze spuszczoną głową,spodziewając się,że coś na ten temat powiem.Ja ,jednak byłam uparta i nic nie mówiłam co dla niego było większą przykrością   jak jakakolwiek uwaga z mojej strony.Ślady się zazieleniły,zreperowały w lipcu bo darnina tak ma,że się potrafi zregenerować,ale po co się przekonywać ,że tak jest ?
Te uwagi zawarte powyżej dotyczą trawnika obficie nasiąkniętego wodą.Niebawem,gdy gleba zamarznie ,będzie można po nim chodzić.

Bo...................np. nie powinny pozostać wyowocowane pędy malin.Mam tu na myśli i jedne i drugie maliny ............................Ale,ale ,tylko te pędy z których zbierano owoce.Maliny tradycyjne,to jest te ,które  owocują w czerwcu winny mieć pozostawione pędy,które urosły w odchodzącym właśnie  roku,bo taki mają niestety zwyczaj,że w jednym roku rosną a dopiero  w następnym wydają owoce.Na czas zimy NIE POWINNY POZOSTAĆ  STARE,bo one są wylęgarnią chorób i szkodników i zagrażają młodym.Zatem ,nie należy wycinania ich pozostawiać do wiosny,bo wiosną będzie to przysłowiowa musztarda po obiedzie.Natomiast maliny owocujące na pędach jednorocznych o tej porze zupełnie nie przypominają tamtych .Na  zagonku, z tymi malinami nie ma żadnych pędów.........................ale  rośliny jako takie są .Są  ich korzenie ,z których wiosną wyrosną pędy.Reasumując .......................mam nadzieje że tak jest : na jednym zagonku z malinami są pozostawione młode pędy, a na drugim nie ma nic.
Wykonywanie teraz tych prac nie jest zbyt wskazane bo..................
"Po pracowicie spędzonym dniu,poduszka jest słodka ."angielskie.
"Dnia minionego i w sto koni nie dogoni."polskie.
O ! - tego dnia, ja z pewnością nie będę gonić.Nie wiem jak u Was,Drodzy ,moi Czytelnicy,ale tu ,w Łodzi jest to dzień bardzo ponury,deszczowy i zanim się rozwidni , już robi się ciemno .Tak było wczoraj i tak  przewiduję też i dziś.Jedyna pociecha w tym,że już od wtorku będzie mroźno i śnieżno.Aż mi się nie chce wierzyć.Może zatem te przewidywania pogodowe na podstawie zachowań księżyca,które podawałam  kilka dni temu się sprawdzą ? Oby !

A, ciekawa jestem ,czy wszystkie prace na działce wykonane ?..............................

piątek, 9 grudnia 2016

NAJWAŻNIEJSZE ,TO BYĆ SZCZĘŚLIWYM, BEZ WZGLĘDU NA TO CO POWIE PSYCHIATRA.
SAŁATKA CZERWONA  w ,niezakłóconym niczym  czerwonym kolorze to :
1  puszka czerwonej fasoli  1 mała czerwona papryka drobno posiekana i 1 cebula czerwona także,drobno posiekana ,nieco soli,, 1 łyżeczka cukru ,odrobina ostrego sosu Chili ,lub Tabasco i  5 łyżek oleju..............wymieszać Też jest odmienna w smaku od pozostałych.
I tak oto wprowadzić można kolory na stół  świąteczny ,w czasie gdy tych kolorów jesteśmy pozbawieni,bo szaro,bo dzień krótki ......................i bardzo cierpią  podlegający depresji.Ale już  niedługo ,zamiast ubywać dnia będzie przybywało.
Jeszcze "chodzą mi po głowie " dwie sałatki .Przemyślę i spróbuje.Jedna z n ich to klasyczna jarzynowa.I - to nieprawda,że im więcej w niej składników tym lepsza.Ale o tym już nie dziś.Odpoczynek mi się należy.
Aha ! -jeszcze tylko to :Z czerwonej fasoli nie wystarcza odlewanie  płynu w którym była w puszcze.Dobrze jest dać ją na sito i przepłukać zimną gotowaną wodą ,bo czasem jest ona zbyt zagęszczona co w sałatce nie jest pożądane.
ŻÓŁTA SAŁATKA  składa się ;
1 puszka kukurydzy , 10 , lub 15 dkg, tartego ostrego sera i jedna mała cebula drobno posiekana i 5 łyżek majonezu , nieco soli  i gałki muszkatołowej  pół łyżeczki i tyleż cukru.Wszystko razem wymieszane stanowi doskonały smak i zupełnie odmienny od smaku poprzedniej sałatki i przyznacie,że pracy  przy jej tworzeniu ,także niewiele.Taka - sałatka dla kobiet bardzo zapracowanych .Podobna w wykonaniu  jest też następna, w kolorze czerwonym.
Pierwsza sałatka jest w kolorze ZIELONYM: Podaje w małych porcjach,które można powiększyć.
1 puszka zielonego groszku .4 łyżki drobno posiekanego  selera naciowego 2 jaj na twardo i 4 łyżki majonezu .Do tego 1 spory pęczek drobno posiekanego szczypioru.Wszystko razem wymieszać ,posypując po wierzchu jeszcze odrobiną szczypioru. 
W takich proporcjach zrobiłam tę sałatkę,spróbowałam i nieco posoliłam i dodałam łyżeczkę cukru i jeszcze trochę majonezu.Dla mnie ..................pycha.
I przyznacie ,że pracy przy niej niewiele i że można ja zrobić dzień lub nawet dwa wcześniej nie na ostatnią chwilę ,by nie paść ze zmęczenia jak to przed świętami i przed przyjściem gości.Cała praca,ta w ostatniej chwili ,to wyjęcie z lodówki.
Podobnie jest  z sałatką w kolorze żółtym................zdecydowanie żółtym.A pracy przy niej jeszcze mniej.

"||Nie warzy miarka,ale dobra kucharka"polskie.
"Kucharz zawinił ,kota powiesili."norweskie.
"Nie wszyscy są kucharzami,co noszą długie noże."niemieckie.
Właśnie wyszłam z kuchni.Od wczoraj pracowałam nad kolorowymi sałakami.Czasem myślę,że nie  jestem normalna.Jakieś odchylenia  zwane :KULINARNE  chyba mam.Ale wymyśliłam trzy sałatki ,w trzech kolorach.A ponieważ mam trzy, jednakowej wielkości salaterki ,już je napełniłam  i w zestawie trójkąta ładnie się prezentują.Ciekawa jestem co orzeknie moja koleżanka ? a co jej chłopcy ? Oczywiście, nie powinni spodziewać się jakiejś rewelacji bo przecież wykorzystuje znane wszystkim warzywa i pozostałe składniki. Tym razem -  jednak  chodziło mi o zachowanie kolorystyki.Trzy sałatki,trzy kolory.
A zatem ......................

czwartek, 8 grudnia 2016

Chorego informuje lekarz,że już ma diagnozę z której wynika ,że choruje na raka.Pacjent zorientowany ,iż  pozostało mu niewiele  życia prosi lekarza by rodzinę poinformował,że on umiera na AIDS .
-Dobrze - mówi lekarz ,ale ma pan w tym jakiś cel ?
- Oczywiście ,panie doktorze.Jak pan tak powie to będę pierwszym  w wiosce,który umrze na tę chorobę.Poza tym ,nikt już nie dotknie mojej żony,a wszyscy ci ,którzy ja do tej pory dotykali......................wyobraża pan sobie co poczną? To moja zemsta nie z za groby ,a przed grobem.
Czy myśleliście już ,Drodzy moi Czytelnicy co podać na Święta ...................?,bo ja myślę  Myślę,że jak zawsze będzie  wędlina , ale sałatki będą miały większe powodzenie.W tym roku "IDĘ W KOLOR"  i co jeszcze ? i to by można je było przygotować wcześniej i by pracy przy przygotowaniach było niewiele.O rezultatach moich przemyśleń   i doświadczeń poinformuję  Państwa.
Śnieg na działkach utrzymuje się na  iglakach i na roślinach nie gubiących liści na zimę..............np. na :BUKSZPANIE ZWYCZAJNYM.
Własnie teraz  jest zielony .Jego liści okrywają nadal  pędy ,z natury dość gęste.I nawet teraz mają ciemnozielony kolor i są błyszczące.Ogromną jego zaletą jest niespotykana  u innych krzewów wyjątkowa podatność na cięcie.Daje się formować i prowadzić tak jak sobie tego życzymy,i z tego powodu jest najczęściej  wykorzystywany na żywopłoty.Także ,po odpowiednim cieciu ,można z niego formować ,przy zastosowaniu 2,3 roślin  ciekawe w formie,kształtne kule.
 Ogromna jego zaletą jest to,że wolno rośnie,zatem pracy przy cięciu i formowaniu jest niewiele.Zakwita wiosną ,ale jego drobne kwiatki nie stanowią ozdoby.
Jest też  krzewem nie wymagającym intensywnego nawożenia.Co najwyżej 1 raz na przedwiośniu  jakimś nawozem mineralnym dla.................ROŚLIN ZIELONYCH.Urośnie na każdej glebie ,nawet bardzo ubogiej ,bardzo piaszczystej.Dobrze znosi suszę.
Kto chciałby mieć te krzewy,czy ten krzew to może je posadzić  NA POCZĄTKU MAJA ,LUB PÓŹNYM  LATEM  z dużą bryłą korzeniową,bo tak się postępuje z krzewami zimozielonymi.
A na działkach ,śnieg topnieje...................co najwyżej utrzymuje się na........................
W  prezencie winno się dawać to co obdarowany lubi najbardziej.A jak najbardziej lubi np. piwo ?,spyta ktoś ? to lepiej dać mu piwo jak skarpetki. Tak uważam Można jednak prezent wzbogacić  obdarowując  piwem markowym z własnoręcznie  wykonanymi naklejkami.A może poprosić dzieci by wykonały jakieś rysunki i nakleić je po drugiej stronie butelki ? A może zamieścić  wierszyk o humorystycznej treści.To byłoby i wesołe i sprawiło obdarowanemu przyjemność,bo dostał to co lubi.Inaczej ma się sprawa z mężczyznami  którzy mają jakieś hobby.Jak to jest wędkarstwo ,to można udać się do sklepu  dla wędkarzy i poprosić osobę tam sprzedającą o zaoferowanie jakichś nowości z tej dziedziny.Podobnie postąpić z innymi hobbystami.Oni zaopatrują się w sklepach  tylko im znanych ,specjalistycznych.Coś tam  z pewnością  znajdziemy.
Jest jeszcze taka rzecz która usatysfakcjonuje i wędkarza i myśliwego i działkowca...................... to nieprzemakalna kamizelka z ogromną ilością kieszeni i kieszonek.To coś  co Oni tak lubią jak my kobiety szpilki.To też jest do nabycia  w sklepach wędkarskich ,czy myśliwskich.
Uffffffffff ,spociłam się od tego wymyślania ,ale moja koleżanka jest chyba zadowolona ,bo jej mąż się "załapał " w tę grupę hobbystów.
"Choć ma piękne obyczaje,kto pyszny,brzydkim się staje."polskie.
"Pycha przed upadkiem chodzi."polskie.
"Pycha się w niebie urodziła,a w piekle mieszka".polskie.
O ! - i warto to wziąć pod uwagę.O sobie myślę, o sobie.Obiecuje poprawę.

I jakby to było gdyby moja koleżanka ,a jednocześnie wierna czytelniczka nie wymyśliła  dla mnie jakiegoś tematu,jakiegoś zadania.............".Kobietom łatwiej kupić prezent,ale co kupić 
mężczyźnie  ?." powiedziała to w nawiązaniu do mojej  porady dotyczącej prezentu pod postacią kwiatów.Tak mi to jakoś przyszło do głowy,bo przypomniałam sobie o storczykach ,że one wyjątkowo  dostarczają w nocy tlenu ,podobnie jak i skrzydłokwiat.Bowiem inne tlen pobierają i z tej przyczyny nie powinny stać  w pomieszczeniach gdzie się śpi....................no i się 
"wpakowałam " w temat prezentowy.I co tu wymyślić dla panów ?........................

środa, 7 grudnia 2016

Niniejszym uprzejmie informuje,że moje stanowisko do tej odezwy, którą zacytuję ,jest absolutnie  ambiwalentne.

"Drogie feministki,przestańcie  zastępować facetów kotami.Jeżeli żaden nie jest w stanie z tobą wytrzymać nie zmuszaj do tego,biednego ,niewinnego  zwierzaka."
JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO  ?  JAK BYWAŁO ?
Nadchodziły dni ciężkie nie tylko dla ptactwa.Także dla człowieka.Zimy bowiem w końcu lat 40 -ch były nie takimi łagodnymi  zimami jakie są  teraz.Opał tj. węgiel był ............"na przydział ".Należało się tylko tyle i nic ponad to.Zatem oszczędzano go i w związku z tym "szły w ruch " pierzyny.Przez lato i jesień leżały na antresoli ,a teraz były wyjmowane i co było oczywiste  musiały powisieć na dworze ,na mrozie co najmniej  8 godzin,by zginęły "wszystkie zarazki " ,tak mówiono wówczas ,a i dla pierza było wietrzenie i mrożenie wskazane .Wyobraźcie sobie jakie  zimne wracały do domu .Wtedy to palono solidnie w piecach i je ogrzewano .Ogrzanie jednak musiało trwać.Szlo się spać po 22 ej. co  bardzo mi  odpowiadało i wtedy też była kąpiel.....................no, no, no, nie dziwcie się tak.By uzyskać ciepłą wodę do kąpieli należało napalić pod kotłem  w którym była woda ,a   jak już wspomniałam opał oszczędzano.To był zawsze bardzo ciekawy wieczór ,bo nie musiałam iść wcześnie spać i mogłam uczestniczyć w dyskusjach dorosłych.A zawsze miałam coś do powiedzenia.Ojciec wzdychał , "Że też ona, dziś właśnie jak jest tyle jest ważnych spraw do omówienia nie śpi".Ale niebawem zasypiałam, co chyba go satysfakcjonowało.Uśpiła mnie pierzyna pachnąca wiatrem.Już prawie przez sen słyszałam jak ojciec zamyka paleniska w picach pokojowych i cieszyłam się że jutro jeszcze będzie ciepło ,bo piece to ciepło długo "trzymały".A  potem ? A potem ,różnie bywało .Przeważnie palono raz na kilka dni.Taki to przechodziłam zimny  wychów.
W Święta jednak było wszędzie ciepło i widno.Paliły się w żyrandolach wszystkie żarówki.
Śpią sobie snem zimowym pod śniegiem najprzeróżniejsze rośliny.Często  wieloletnie ozdobne ,o których mówi się ,że to są byliny ,to jest takie rośliny ,które corocznie na wiosnę wznawiają wegetację.Czasem też typowe dwuletnie.Dwuletnie to są takie które by zakwitły  potrzebują dwóch lat. Ot  !- choćby  malwy.Często rozmnażane z tzw.samosiewów .I takie samo się wysiewające powtarzają cechy rośliny macierzystej,czego nie można powiedzieć np.o bratkach i stokrotkach.Po  co  o tym piszę ? Pisze o tym,gdyż wielu działkowców ,wielu amatorów ogrodników jest zawiedzionych ,czemu te wysiane obok ubiegłorocznych tu rosnących nie są takie  jak one.Bo te ,zdawałoby się popularne i proste w uprawie rośliny wymagają specjalnych terminów wysiewu ,a potem przesadzania itp.To nie jest niemożliwe do spełnienia ,ale nie opłacalne.
A ,wracając do malw ,tak bardzo polskich ,tak pięknie prezentujących się na różnych "płótnach" przez  wielu malarzy ...............one też "nie są bez winy"  .Są bowiem podatne na choroby i szkodniki ,a co za tym idzie często  liści ich to nie to czego się spodziewaliśmy.Można wykonywać opryski ,ale czy warto ? Czy warto ,jeżeli można zamienić je na inne ,też o wysokim wzroście  i niezawodności  w hodowli .To cała grupa DZIELŻANÓW .Są ,żółte pełne i żółte pojedyncze  z brązowymi środkami  i całe brązowe ...............a hodują się same.To nimi można zasłonić jakieś niechciane widoki ,tak samo jak malwami.Nadają się także  na  kwiat cięty .Ustawione w dużym  wazonie na podłodze sięgają stołu i wyżej.Pięknie komponują się z ciemnymi meblami.
Śnieg jest dla wielu roślin bardzo dobrym okryciem.Choć nie zawsze.Bywa zabójczy ...............tak,tak bywa zabójczy gdy hamuje dostęp powietrza do nich. A kiedy tak jest ?Jest tak wtedy ,gdy na leżący śnieg spadnie deszcz a potem zamarznie.Często wówczas, na różnych plantacjach z różnymi roślinami  plantatorzy robią dziury w śniegu. Jest to  jednak zjawisko rzadko występujące.Myślę tu o powłoce lodowej  i długości jej utrzymywania.Zmieniające się dość często warunki pogodowe są  w tym przypadku dobrodziejstwem .
I co jeszcze jest pod śniegiem ?.................
A   co też kryje się pod śniegiem,na działce ?........................
"Gdy śnieg pada i pada, suche lato zapowiada."polskie.
" W końcu wychodzi na jaw ,co spoczywa pod śniegiem."polskie.
Był to już koniec roku 1944 ,gdy zginęła,przepadła pewna piękna dziewczyna.Piękna to ona była , ale reputację nie miała dobrą.Mówiono,że zadaje się z okupantem co było w oczach rodaków wielkim przestępstwem.Znikała matce, czasem na kilka dni.Gdzie była i co robiła nikt tego nie wiedział,ale wracała  zawsze w jakichś nowych nie tylko ubraniach,nawet futrach.Aż tu  właśnie w grudniu przepadła.A że to nie były czasy by można było zgłosić zaginięcie to matka łykając łzy sama spędzała Święta Bożego Narodzenia.Przy którejś odwilży coś wyłoniło się spod śniegu.To była ona,ta opłakana przez matkę tajemnicza córka. Zwłoki pod śniegiem w pobliżu domu przetrwały kilka tygodni.W dłoni trzymała klucz nie pasujący do żadnego zamka.Od czego on był - tę tajemnicę zabrała ze sobą na tamten świat  a także i to kto pozbawił ją życia.Takie  to wówczas były śniegi,,takie śniegi.

wtorek, 6 grudnia 2016

Coś Ty najlepszego zrobił ? - wita zona męża wracającego z pracy.
Gosposia złożyła wymówienie ,bo podobno ordynarnie nawymyślałeś jej przez telefon !
- A to nie byłaś Ty ?
To była SAŁATKA ŚLEDZIOWA.Ja jednak nazwałabym ją fasolową bowiem fasoli było trzykrotnie więcej jak śledzia.Śledzia wymoczonego,bo wtedy były  tylko mocno solone ,z beczki.I załóżmy ,że na  1 szklankę śledzi  dodawano 3 szklanki ugotowanej ostudzonej fasoli ;PIĘKNY  JAŚ .Umyślnie tak napisałam ,bo nie jest t o głupi jaś  jak mawiają niektórzy .Takiej odmiany nie ma.Wracając jednak do sałatki to dodawało się do niej  zawsze tyle małej cebuli ile było szklanek fasoli.Mała cebula  drobno pokrojona a na koniec kilka łyżek oleju ,ale wtedy tłoczonego na  zimno o ciemnozielonym kolorze.Toż to było pyszne.A do popicia na kolacje w dzbanku,dużym dzbanku ,kompot z żurawiny.Czasem z tej żurawiny rzadki,bardzo rzadki  kisiel ,taki pijano  w ojczyźnie mojego  jednego z moich dziadków ,dziadka Liwina Kompotu lub kisielu było sporo,bo jak to po śledziu pić się chce.I jeszcze to.By cebula do śledzia  była smaczniejsza ,należy ja posłodzić . W tym przepisie 1 łyżeczka,na 3 cebule. Sałatki takiej robiło się więcej bo mogła w chłodzie postać nawet dłużej jak  1 tydzień.Dziś sprawa jest  o wiele mniej skomplikowana ,bo są w handlu tuszki śledziowe solone,które poza  wymoczeniem [krótkim ] nie wymagają żadnej pracy.Co najwyżej pokrojenia na niewielkie kawałki.
Zatem ,spróbować warto.Życzę smacznego.
 A JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO ?
Że o tej porze był śnieg nie było niczym dziwnym.Czasem tylko na same święta "ścisnął  mróz ".Tak się mówiło  o mrozie. Jadano dania postne,co było dużą uciążliwością dla rodzaju męskiego. Woleli mięsko Ja jednak dobrze wspominam te postne dania.Te kotlety z ziemniaków  z  sola i pieprzem,koniecznie pieprzem  z  zeszkloną cebulka w środku i chrupiącą skórką,a do tego surówka z kiszonej kapusty i marchewki.Jadano to co było dostępne.Czy wyobrażacie sobie,że np nie znano kapusty pekińskiej,ani kiełków,ani zielonej sałaty w zimie też nie było,że nie wspomnę o rzodkiewkach ,zielonych ogórkach czy pomidorach.
Często na kolację był  chleb [przepyszny] razowy z masłem i do tego sałatka z....................
Dziś  Św.Mikołaja .Ale to nie dziś przynosi on prezenty.A  ,właściwie czemu nie ? Czy to będzie dziś,czy 24 grudnia ,zawsze ma on problem co przynieść ,czym obdarować. ? No - to ja mu podpowiem.Ponieważ pewna osoba w roku ubiegłym taki właśnie prezent otrzymała i była nim zachwycona autentycznie i szczerze ,nie udawała, ztem polecam.Proszę się nie obawiać,że już jest znany taki prezent ,bowiem to nie było w kraju, to było za granicą.Za moja poradą i podziękowania dostałam. Oj ! - dostałam.
To taka jest ta moja propozycja prezentu na zimowe święta.To prezent wnoszący wiosnę do domu.
W zależności od kwoty przeznaczonej na..........mogą być to trzy ,dwie,lub jedna doniczka storczyków.Jak trzy ,to każdy storczyk w innym kolorze.Nie,nie ,to nie wszystko.W zależności od ilości kupujemy w sklepie z koszykami lub na bazarku ,wiklinowy ładny ,praktyczny potem,po wykorzystaniu koszyk.Po wykorzystaniu,to jest po pewnym czasie może posłużyć do przewożenia artykułów spożywczych np. na działkę.Z tym koszykiem idziemy do kwiaciarni i po włożeniu do niego przez kwiaciarkę do doniczek i gałązek iglaków prosimy o bogate przybranie.Ta ozdoba bardzo będzie wskazana w sypialni.Nie tylko będzie zdobić ,ale także działać bardzo pozytywnie na śpiących tam.Bowiem w odróżnieniu od innych doniczkowych hodowanych w domu storczyk i [skrzydłokwiat także] w nocy pobierają dwutlenek węgla a oddają tlen .................takie to pożyteczne i jednocześnie piękne rośliny.
A mogłoby, Oj! - mogłoby się dziać wiele na działce.Podejrzewam jednak,że na takie prace chętnych nie będzie.Mam na myśli siew marchwi i pietruszki,po to by dać czas nasionom na spęcznienie.Będą miały na to całą zimę,a wiosna natychmiast wykiełkują.Tak postępowano 30,40 lat temu...............teraz raczej nie.A poza tym ten sposób udaje się na glebach bardzo lekkich i piaszczystych.Ale czy w szklarni jest zrobione wszystko to co zrobione być powinno ? Piszę o tym ,gdyż niejednokrotnie jeszcze w lutym widziałam poczerniałe ubiegłoroczne rośliny pomidorów.Zostawianie ich jest poważnym błędem,bo to jest  wtedy nie szklarnia ,a wylęgarnia chorób i szkodników.Tak,tak i szkodników,bo choćby biała muszka  [mączlik szklarniowy] ma tam wyśmienite schronienie.Cóż więcej  o tej sprawie pisać ? Tyle tylko,że kto tego nie zrobił ,nie wyrwał roślin ,nie przekopał gleby w szklarni winien to zrobić jak najszybciej.
A teraz chciałabym zająć się czymś przyjemniejszym w treści...............
"Żaden czas nie jest twój,jedynie ten co minął."polskie.
A jak czas ,to i przemijanie...................
"Trzy rzeczy przemijają szubko  : echo,tęcza i piękność kobiety.niemieckie.
Przeminęła  piękna złota  jesień ,a teraz jest piękna biała zima i patrząc na "wschodzący " księżyc ,tak coś mi się wydaje,że Święta Bożego Narodzenia będą białe,bo on będzie już wtedy po zachodzie a zimą tak przeważnie jest,że przed pełnią jest bardzo zmienna pogoda ,w czasie pełni i dwa trzy dni po niej mrozy ,a potem opady .A jakie o tej porze winny być ? Winny być to opady śniegu.Takie "wróżenie" z księżyca przeważnie się sprawdza.Szczególnie zimą.Może zatem tradycji nie stanie się zadość i  tegoroczne  święta  będą typowo zimowe .Ostatnie takie miały miejsce 8 lat temu.Wynika to z moich zapisków.Owszem - 4 lata wstecz spadł śnieg ,ale właśnie  w samą Wigilię  zaczął się topić.Mam nadzieję ,że to się nie powtórzy.
A co tam na działkach ? - "a na działkach nic się nie dzieje ".............to słowa pewnej piosenki.Bo - co miałoby się dziać ?

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Humor z zeszytów szkolnych.
Moja ciotka kupiła kiełbasę podlaską i leżała potem przez tydzień w lodówce.
W czasie totalnej mobilizacji wcielano do wojska nawet dzieci w podeszłym wieku.
Nie mam czasu na życie bo znów trzeba iść do szkoły.
KRUCHE,NAJBARDZIEJ KRUCHE ZE WSZYSTKICH, CIASTKA.
6 żółtek
4 szklanki mąki
0,5 kg masła
4 łyżeczki proszku do pieczenia
półtorej szklanki cukru pudru
pól szklanki  maku,lub nieco  więcej.
Wszystko jednocześnie wymieszać i zarobić i przenieść do lodówki na jedną dobę.Po tym czasie wałkować i wykrawać ciastka lub ,kto ma taki przyrząd,przepuścić przez maszynkę.Gdyby ciasto było za rzadkie,co czasem się zdarza  ,podsypać je mąka i makiem.Im maku więcej ,tym  są smaczniejsze.Piec krótko w dobrze nagrzanym piekarniku............do lekkiego zrumienienia.Im dłużej są przechowywane ,tym są bardziej kruche.
Kto odważny niech spróbuje  ,choćby z połowy porcji.
Aha ! - jeszcze taka porada.Do pieczenia  stosuje się specjalny papier,którym wykłada formy.   Ma on jednak tendencję do zwijania  . By to nie stanowiło problemu  należy go zmoczyć.Jest wtedy miękki i "posłuszny".I właśnie idę  by zarobić ciasto.Masło leży w cieple  już od kilku  godzin  więc będzie się łatwo mieszało z pozostałymi składnikami.
ZATEM..................ONEGDAJ.............
Uczyłam się jak nawijać bieliznę na wałki, to jest ,jak maglować.Oj ! - bardzo tego nie lubiłam bo w pomieszczeniu gdzie się maglowało było zimno.Potem wałki były podkładane pod taka ogromna skrzynie ,bardzo ciężką i kołem z korba tę skrzynie należało przesuwać tam i z powrotem.To była ciężka praca.Dobrze,że już teraz nie aktualna.Bo też i pościel inna.Nie wymagająca maglowania.Wtedy to były białe adamaszkowe powłoki i poszwy,z koronkami ,które bardzo nie podobały się mojemu ojcu.Twierdził,że śpiąc na takiej koronkowej pościeli cały wzór ma "odbity" na policzkach.Było też dużo flaneli wymagającej maglowania.A teraz ? A teraz się nie krochmali ,to i magiel potrzebna nie jest , o co walczył mój biedny ojciec całe życie twierdząc :" jak nie będzie krochmalone,to i magiel potrzebna nie będzie."..............No - i nie jest.
Ale przepis na kruche ciastka MAKÓWKI do dziś jest mi przydatny.Jednak - i to  jest  też coraz rzadziej stosowane  w domach przed świętami.Już nie piecze się kruchych ciastek i nie przechowuje w blaszanych pojemnikach.............by skruszały.
Ja jednak nie ustępuje i właśnie dziś zamierzam przygotować ciasto....................
"Bóg nie może być wszędzie, stworzył więc matkę."hiszpańskie
Warto by dzieci miały tę świadomość .Szczególnie ,w związku ze zbliżającymi  się rodzinnymi bardzo Świętami Bożego Narodzenia.
Cóż ja dałabym  za to gdyby moja mama jeszcze żyła.Ale miałaby teraz 116 lat.Pamiętam jednak dokładnie te chwile gdy żyła i gdy jako dziecko pomagałam jej w pracach domowych.Uczyła wielu rzeczy .Jedne okazały się przydatne,a inne nie.
Ot - choćby..........................