sobota, 23 lipca 2016

Informacja dla Warzywników, tj .osób uprawiających warzywa.Co w tej kwaterze jest priorytetem ?
Jest to "czuwanie" nad pomidorami rosnącymi i pod  osłonami i na zagonku .Na czym by to miało polegać?.To stałe usuwanie wyrastających w kątach liści pędów.Ile ma ich być - ta decyzja zapadła przecież wcześniej i żadne ich tj,tych roślin zamiary na powiększanie stanu posiadania należy weryfikować.Nie dopuszczać do rozwoju,rośnięcia  ich bo to jest poważnym błędem bowiem, z nich ,plonu już nie zbierze się,a tylko zabierają siły witalne i powodują obniżenie plonu i opóźnienie dojrzewania owoców .
Zagonek z warzywami korzeniowymi właśnie teraz w wodę należy zaopatrywać bo teraz jest najintensywniejsze przyrastanie korzeni.
Także wody będą potrzebowały późniejsze siewy fasoli szparagowej.By jej strąki były jędrne i duże  ,to tyko woda może spowodować.Dotyczy to też fasoli tyczkowej ,która to przez swój wydłużony czas plonowania    winna być do końca   tego plonowania podlewana.

O kwaterze rekreacyjnej i o sadowniczej już dziś nie napiszę.A o sadowniczej to nie da się tak krótko napisać.Zatem to trochę potrwa.  Oj ! potrwa.
Jest godz.13,oo.
Przepraszam,za niezamierzoną przerwę.I jeszcze tylko.........................
Zadzwoniła moja koleżanka,która właśnie przyrządziła skrzydełka dla dzieci wg.wczorajszego przepisu i stwierdziła,że jaj one także smakują ,ale oczywiście przy okazji stwierdziła,że moja informacja o trawniku jest niepełna...............".bo ,o co chodzi z tymi drzewami"? czemu trawa tam ma być  żółta?  Odpowiadam,a właściwie dopowiadam:Bo na tej samej głębokości tj około 20 cm znajdują się korzenie traw i korzenie włośnikowe  drzewa.A jeżeli drzewo właśnie owocuje i właśnie teraz powiększaj z dnia na dzień każdy owoc to zabierają i" pokarm "   i wodę trawie.Trwa walka pomiędzy   nimi,tj. korzeniami traw i korzeniami włośnikowymi drzewa,bo to one karmią drzewo  a nie te długie ,duże  bo one tylko dostarczają wody i utrzymują drzewo w pionie.A nawóz  nie znajduje się nigdy na większej jak kilkunastu cm,głębokości.
Trawnik,jako coś zupełnie indywidualnego na działce występuje niezmiernie rzadko.Jeżeli - tak,to  on winien być na dzień dzisiejszy pięknym zielonym dywanem.Jeżeli tak nie jest to należy go "zreperować",to jest ewentualne pożółkłe lub poszarzałe miejsca potraktować nawozem regeneracyjnym na trawniki jednak radzę by nie sypać nawozu jak jest zawarte w instrukcji na opakowaniu a rozpuścić go w wodzie i podlać konewką "chore " miejsca.Ale wiecie co?To,że one teraz  tak wyglądają to najczęściej nie jego  wina.Te plamy powstały po upalnych  i suchych dniach i że wtedy nie zostały podlane.Szczególnie, dotyczy ta informacja trawników założonych w tym sezonie.
Inaczej wygląda ,a właściwie ma prawo wyglądać  trawnik w którym są posadzone drzewa owocowe.A ,gdy do tego są to stare drzewa i obficie  owocujące no to trawnik w pobliżu ich może być żółty,wydawałoby się ,że  całkowicie wyschnięty,ale na szczęście tak nie jest.Żyje bowiem darnina ,tj. korzenie traw.W takiej sytuacji należy niezwłocznie trawie  pomóc,co będzie oznaczało,ze dostanie ona dodatkowy pokarm.Proponuję jakikolwiek nawóz bogaty w azot,bo to on  jest trawie najbardziej potrzebny,  i by rozpuścić go w wodzie  i podlać trawnik...............ale,ale.Najlepiej zrobić to po jego wcześniejszym obfitym podlaniu samą  wodą.W takiej kolejności,nie odwrotnie co dość często jest praktykowane,a to nieprawidłowość.Bo co ? spytacie być może.A bo to,że zasilając,podlewając najpierw nawozem a potem wodą wpłukuje się nawóz głębiej w glebę ,na tyle głębiej,że już nie sięgną bo korzenie traw.I bo co jeszcze? I bo to,że właśnie woda go tam przemieści,tam zaniesie.
Pomóżmy trawnikowi jeżeli jest taka potrzeba ,bo od tego momentu do jesieni zdąży się on "zreperować" co jest bardzo ważne,by w dobrej kondycji zastała go zima.
Na co wrócić uwagę  teraz,właśnie teraz ,na działce?.Na glebę, by nie było takiej która "nie pracuje", na której nic nie rośnie - nie myślę tu o chwastach .One rosnąć nie powinny i choć wydaje się nam to nie istotne,tak nie jest.Należy bowiem wiedzieć,że pobierają one znacznie więcej składników pokarmowych jak  rośliny szlachetne,bowiem maja to zakodowane,że spieszyć się należy by zdążyć zawiązać nasiona,a pośpiech zmusza je niejako do  intensywnego ich pobierania  z gleby.
A trawnik ? co z tym trawnikiem ,który nie jest taki jaki być powinien.?
"Nie możesz być gwiazdą na niebie - bądź lampą w domu.  " arabskie
"Gwiazda z nieba,dusza do nieba." polskie.

Oj ! - coś tych  dusz do nieba niewiele poszło.Tak myślę,patrząc na ogromną ilość gwiazd.
I  - tak ,oto,gwiazdorsko rozpoczęłam i informuję,ze jest godz,11,00

Moje przypomnienia  ,krótkie,ale być może przydatne dotyczące  działki to:.....................

piątek, 22 lipca 2016

Za pewną kwotę ,nie małą można pozbyć się  drutowców stosując oprysk gleby [nie jeden] stosownym preparatem.Ale od razu ,ostrzegam i informuję ,że jego "pokrycie" chroni go w jakimś stopniu od działań człowieka.To ,twarda powłoka  chitynowa..Dość żmudna i długotrwała jest metoda polegając na wyłapywaniu drutowców.I tak np.na zagonku z uprawianymi warzywami korzeniowymi  które jak żadne inne go zwabiają należy umieścić pułapki z plastrów ziemniaka na głębokości 15,20 cm.Zaznaczyć miejsca patykami .W plastrze ziemniaka zrobić dziurkę przez którą należy przewlec mocną nić by było łatwo wyciągnąć pułapkę z gleby.Sprawdzać co kilka dni i usuwać znajdujące się tam osobniki.
"A co jeszcze innego możemy zastosować" ? nic  ,zapytali mnie znajomi.No - cóż.Prawda będzie okrutna.Proponuję zmianę,działki,bo zwalczanie tego szkodnika w przypadku gdy wokół jest jeszcze teren nie zagospodarowany będzie rzeczą trudną , a nawet niemożliwą, bowiem po zniszczeniu jakiejś populacji przybędzie nowa,właśnie z  niezagospodarowanego jeszcze terenu.
Nie chcąc straszyć nie wspomniałam nic o TURKUCIU PODJADKU,który to także lubi na takich terenach się osiedlać.O  nim jednak napisz coś ,lecz nie dziś.
Idę do kuchni mieszać.Może coś z tego mieszania wyniknie.Jest godz.12,40.
Teraz zamieniam się w detektywa ogrodniczego.Bowiem na pewnej prywatnej działce,nowo założonej COŚ ZJADAŁO ROŚLINY.  To coś było  nieuchwytne i sprawa o tyle trudna,że była to ziemia ,tak to nazwę  "dziewicza".Właściciele poirytowani faktem tłumaczyli sobie  [ale nie mnie] ,że przecież tu nic nie rosło,skąd zatem szkodniki ?Po wykopaniu pewnej zwiędniętej rośliny  ,znalazłam przyczynę.......................TO DRUTOWCE.
Drutowce,są łatwe do rozszyfrowania  bo sztywne jak drut.Jest to żółtobrązowe stadium larwalne pewnego chrząszcza.I co jest zadziwiające  to - to że  zanim  drutowiec stanie się dorosłym osobnikiem przechodzi kilkuletnie dorastanie ,właśnie w glebie.Zagraża wszystkim roślinom,ale szczególnie młodym,powodując ich prawie natychmiastowe zniknięcie z zagonu,bo jak zje to co pod ziemia ,to  w następnej kolejności także to co nad ziemią.
Bardzo często spotkać go można na nieużytkach ,lub po uprawie zbóż a także traw.
No - i właśnie sprawa się wyjaśniła.Tam wcześniej była łąka.
Zatem, gleba jeszcze nieużytkowana  nie musi być pozbawiona zagrożenia dla roślin które chcielibyśmy tam posiać ,czy posadzić.W myśl powiedzenia..............."Ze dużo piasku,nie oznacza jeszcze pustyni."
No dobrze,ale co z tum szkodnikiem zrobić,jak się go pozbyć?
"Skrzydełka - owszem. Ale pod taka postacią nie podam dzieciom" - patrzyła na mnie z wyrzutem moja koleżanka."No - dobrze",odparłam i następnego dnia wypróbowałam  je  tak:

SKRZYDEŁKA DROBIOWE ŁAGODNE.
====================================
8 skrzydełek wypłukać ,lekko posolić i przekładać je warstwą pokrojonych porów około 3 szt, [tylko część wybieloną] i 5 szt,rozdrobnionej marchewki .Położyć 2 łyżki masła na wierzch i zapiec jak poprzednie.
Ponieważ jest to danie łagodne w smaku,proponuję do niego surówkę z kapusty pekińskiej,z chrzanem i olejem i cukrem i solą.Chrzan dzieciom nie zaszkodzi.A do popicia sok z czarnej porzeczki ewentualnie dosłodzony miodem.Napisałam ewentualnie.
SŁODKĄ PAPRYKĘ uważam,za wyjątkowe warzywo przerobowe.Ileż to podawałam  różnych przepisów  i różnych kompozycji z różnymi warzywami wcześniej.Można paprykę  przygotowana do pasteryzacji zjeść jeszcze przed pasteryzacją pod postacią surówki,lub spasteryzować i przechować na zimę.Moja ostatnia próba  dowodzi,że zarówno teraz jak i potem może być użyta.
A oto przepis..................ale uwaga ! dla osób lubiących ostre potrawy !
======================================================
3 owoce czerwonej i 3 owoce żółtej papryki przekroić ,pozbawić nasion i te połówki pokroić w dość cienkie paski .Także pokroić w cieniutkie paseczki połowę ostrej papryki  posypać  3  łyżkami przyprawy do kurczaka lub zamiennie jakąś inna przyprawą do mięsa .Dodać też 2 lub 3 łyżki cukru .Wymieszać.Przykryć talerzem i pozostawić do następnego dnia aż "puści sok"Tego następnego dnia dodać jedną główkę rozdrobnionego czosnku i  6,7 łyżek octu balsamicznego i 4 łyżki oliwy lub oleju.Nałożyć do słoiczków ,zalać powstałym sokiem i pasteryzować kilkanaście minut.A potem ? A potem wynieść do piwnicy,albo podarować komuś w prezencie.I - tak to się stało w moim przypadku.Osoba obdarowana  poinformowała mnie,ze zużyła cały słoiczek do przyrządzenia  karkówki a zawartość słoiczka posłużyła za marynatę."To okazało się wyśmienite" powiedziała.No -to ja wypróbowałam tę marynatę do skrzydełek drobiowych.Wymieszałam je z zawartością słoika i wstawiłam do lodówki na całą dobę.Potem,w żaroodpornym naczyniu upiekłam [,tylko pół godziny] w gorącym piekarniku.Ależ ,to było wyśmienite.Komponuje się idealnie z ryżem na sypko .lub dużymi kluskami.
O ! i właśnie ,to pochłania mój czas.
Ale teraz wiem,że taką marynatę  zrobić teraz i przechować na zimę.
"Cnota szlachcicem czyni"łacińskie.
"Dla  mężczyzny cnota jest talentem,dla kobiety brak talentu jest cnotą."chińskie.

Oj ! stare te przysłowia,stare.Z tym drugim nie zgadzam się ,ale co tam moje zgadzanie,czy nie zgadzanie ,wszak przysłowia -  mądrością narodu.

W  tym miejscu niniejszym uprzejmie informuje,że moje koleżanki maja do mnie żal,że tak mało poświęcam im czasu.I to nie tylko,że spędzam go przy komputerze,ale,że ustawicznie coś  "mieszam w kuchni".

I właśnie.................

czwartek, 21 lipca 2016

Aha ! jest 12,.40.
Pozostawiam Państwa z malinowym pozdrowieniem i dobrym samopoczuciem,bowiem wydaje mi się,że napisałam wszystko co o malinach  napisać trzeba i co mnie jest znane.No - mogłabym jeszcze dokładnie opisać rożne odmiany  np .malinę żółtą ,lub czarną...............,może kiedyś to zrobię.
Posiadacze malin tradycyjnych mogą teraz napawać się widokiem zdrowych ciemnozielonych roślin i nie zaszkodzi Oj! nie zaszkodzi sypnąć  na  leżącą korę nieco sproszkowanego obornika.W prawdzie nie spowoduje on pojawienia się na pędach nowych kwiatów ,nowych owoców ,ale "zapracuje"  na większe  i SMACZNIEJSZE  owoce.Tak,tak,smaczniejsze.Wszystko bowiem ma swój czas w przyrodzie.Ten czas dla malin to właśnie nabywanie smaku,zapachu i koloru i ilości cukru TERAZ.Odradzam natomiast stosowanie nawozu mineralnego.Proponuje pozostawić go do wiosny.Przyda się do" mobilizacji " i rośnięcia samych pędów a jaki już urosną to do plonowania znacznie lepszy jest bydlęcy obornik .Nie kurzak - przypadkiem,o ! nie.I tak  oto niebawem będziemy zbierać  owoce i zbierać a jak już wszystkie zbierzemy,to wytniemy pędy i taki    
"goły "  zagonek pozostanie  na zimę.A na koniec już tylko taka uwaga.................a właściwie dwie:
W przypadku braku opadów należy maliny podlewać systematycznie,bowiem  [ proszę sobie wyobrazić  ],że ich korzenie sięgają tylko 20 cm.
A druga uwaga ! nie przesadzać z ilością zjedzonych owoców jednorazowo ,bo podwyższymy sobie temp. ciała,a to z powodu zawartych w owocach salicylanów.
Teraz ,to jest  po zbiorze ostatnich owoców z malin tradycyjnych należy wszystkie wyowocowane pędy wyciąć TUŻ PRZY ZIEMI,PRZY SAMEJ ZIEMI.Bowiem pozostawienie choćby 5, czy 10 cm ich jest  poważnym błędem.Bo co  ?spytacie? .Bo to,że ten kawałeczek jest bogaty w zarodniki grzybów i jak przyjdą jesienno- zimowe szarugi to pędy rosnące ,nie wycięte,bo  przecież maja owocować w następnym sezonie zostaną  zakażone tą chorobą.I na tym ,to polega,to zamieranie,że pędy ,które się napracowały,które przez całe lato rosły,wiosną zamierają,bo taki mały kawałeczek im zaszkodził,że nie wspomnę o karygodnym zostawianiu całych starych,wyowocowanych pędów na zimę wraz ze zdrowymi.Bo wiosną?............bo wiosną klapa,fiasko i co tam jeszcze.
Zatem - posiadacze tradycyjnych malin niech nie czekają tylko wytną już teraz ,po zbiorze owoców natychmiast te pędy.
A co maja robić posiadacze np. Polany,lub Polki?  {wolę tę drugą,bo ma ciemniejsze owoce }?
Ci z Państwa,którzy pierwszy rok uprawiają maliny [ tak je nazwę ]  jesienne,wszak owocują od sierpnia do jesieni mają okazję zaobserwować  jak to wiosną nieśmiało,wydawałoby się rosły i rosły  i już osiągnęły swoją wysokość.Są nieco niższe od tradycyjnych i to jest ich duży plus,go nie wymagają ,żadnego prowadzenia przy sznurkach,czy drutach.Nie wymagają przywiązywania.
A teraz? A teraz już przekwitają i zaczynają zawiązywać plon i niebawem będą się wybarwiały.I będą tak samo smaczne i słodkie i  pełne witamin jak czerwcowe.
A teraz? teraz  nie zagraża im KISTNIK  MALINOWIEC, bo teraz go, po prostu nie ma.Na groźną chorobę  ZAMIERANIA PĘDÓW, nie zachorują ,bo nie będą miały okazji "jej złapać",bo jesienią wszystkie zostaną wycięte ,tuż przy ziemi.Nie należy zostawiać ich na zimę bo nie ma po co.Bo wiosną wyrosną nowe i zdążą zaowocować ,czego nie można powiedzieć o tradycyjnych ,bo one by zaowocowały potrzebują dwóch sezonów.W pierwszym rosną ,w drugim owocują.

A co teraz i z jednymi i z drugimi?
Jakby tu zacząć ?Jakby? Może tak.Drodzy moi Czytelnicy.Obecnie znajdują się w sprzedaży różne  odmiany np. drzew jabłoni i grusz.Zorientowani w temacie , nie kupią odmian dla plantatorów sadowników.Oni kupią odmiany polecane do upraw amatorskich.I tak np. nie posadzą na swojej działce gruszy FAWORYTKA tj.KLAPSA, bo pomimo,że ma wyśmienity w smaku owoc wymaga wielu kosztownych oprysków.Bez nich sparszywieją jej i liście i owoce i swoim wyglądem nie będzie przypominała tej spotykanej w handlu.Oczywiście,zdarzyć się może,że przy sprzyjającej słonecznej pogodzie choroba się nie pojawi...................nie pojawi się PARCH GRUSZY,ale to nie musi zdarzać się corocznie,nie musi.
No dobrze- ale jak to się ma do malin?zapytacie być może.I słusznie.Wyjaśniam zatem,że podatne na chorobę o nazwie ZAMIERANIE PĘDÓW ,są maliny tradycyjne,tylko one ,bo maja kiedy tę chorobę "podłapać"..............to jest zimą.Te tradycyjne także podlegają robaczywieniu przez KISTNIKA MALINOWCA, bo występuje  w okresie  ich owocowania  tj. na przełomie czerwca i lipca - tylko wtedy.Zatem czekają amatorów malin tradycyjnych opryski przeciw chorobie grzybowej wczesną wiosną i nieco później przeciw kistnikowi,ale już innym preparatem co jest oczywiste.
Natomiast maliny,które właśnie" szykują" się do owocowania,choćby takich odmian jak POLANA lub POLKA  one...........................
A  tak - w ogóle ,to ja osobiście nie widzę przeszkód by te krzewy jagodowe na działce uprawiać.Niechęć niektórych  użytkowników działek wynika z tego,że................."tak,tak,posadzę maliny w jakimś miejscu ,a za kilka lat obejmą we władanie całą działkę".Nic bardziej mylnego,Do "prowadzenia" ich w prawidłowy sposób ,gorąco zachęcam.A jaki jest ten prawidłowy sposób?Ten prawidłowy sposób to wyznaczenie miejsca o kształcie np: długości 3 lub 4,lub 5   m. i szerokości 1 m. I co dalej ?.Dalej to w tym prostokącie  przekopuje się glebę z obfitym nawożeniem  obornikiem,lub kompostem.A teraz - uwaga !.Po bokach wyznaczonego prostokąta należy umieścić [wkopać  ] jakieś ograniczniki np plastikowe,lub drewniane ,lub jeszcze inne,służące  za płotki.Z tym,że ,tu one plotkami nie będą ,bowiem  90 % ich wysokości znajdzie się w glebie.A jaka winna być  ich wysokość? no - co najmniej 30 cm,ale może też być i więcej.Po umieszczeniu  ograniczników w glebie możemy spać spokojnie ,bo jak sama nazwa skazuje ograniczają one ewentualne zapędy malin ma przemieszczanie się poza wyznaczone miejsce.Potem zagrabiamy  glebę rzucając 1,lub 2 garście  nawozu mineralnego,a kogo stać na to ,to sproszkowanego obornika.Jest oczywiste,że im jego więcej tym lepiej,bo przenawozić obornikiem nijak się nie da.A już na sam koniec posypać wyznaczony pod maliny zagonek korą o grubości  2,3 cm.Leżący pod nią obornik to luksus dla posadzonych tam jesienią malin,choć niejednokrotnie robiłam to latem - w sierpniu,bo wtedy już miałam własne sadzonki  z malin rosnących na działce.Ale  lepszym terminem sadzenia malin nietradycyjnych tj.owocujących  właśnie w sierpniu jest wczesna wiosna.Co nie przeszkadza miejsce pod te sadzonki przygotować już teraz,lub w najbliższym czasie.I z tą myślą pisałam tę informację,by Państwa do uprawy malin zachęcić.

A jakie wybrać ,na jakie się zdecydować...............zatem za i przeciw - odmianom.
W zależności od tego ,jakie posiadamy na działce czy w ogrodzie maliny,takie, będzie nasze postępowanie.A chcę zasygnalizować,że diametralnie różne.
"Co dziś opuścisz,jutro nie dogonisz."polskie
"Nie martw się o jutro,bo nie wiesz co jeszcze spotka cie dziś."polskie.

Zatem - dziś proponuję temat MALINOWY.

środa, 20 lipca 2016

Zatem :SŁONKOWIEC ORZECHOWY.
Tak jakoś jest,urządzony ten świat,że to co nam smakuje,smakuje też innym osobnikom.Ileż to na roślinach pluskwiaków ,przędziorków i także słonkowców.Te chrząszcze  ,to utrapienie amatorów upraw leszczyny.A wystarczy przeprowadzić dwa - no ewentualnie trzy opryski [trzy ,to ,będzie całkowita gwarancja ] ,żeby orzechy robaczywe nie będą.Te opryski,to opryski zapobiegawcze,a jak zapobiegawcze,to mniej szkodliwe dla człowieka.Zapobiega się bowiem już w drugiej połowie maja.Pamiętam jak onegdaj mój sąsiad Stefan   poirytowany faktem,że wciąż  orzechów na jego leszczynach nie ma zapytał mnie  właśnie w maju jak przekwitały a nawet już przekwitły leszczyny i widać było maciupenieńkie owoce.................."co zrobić by one pozostały,po zawsze potem spadają".Poradziłam by rozłożył folię pod krzewami i nimi potrząsał...................no i spadały jak dojrzałe gruszki,niewielkie chrząszcze ........................ a Stefciu wpadł w furię ,w szał  niszczenia i deptał je i deptał.Poczekałam,aż mu przejdzie i poradziłam "A teraz wykonasz oprysk jakimś preparatem owadobójczym".Wtedy był to Owadofos,potem wycofany ze sprzedaży bo był - podobno, zbyt toksyczny i jak sama nazwa wskazuje ginęły od niego wszystkie owady ,te pożyteczne także,aż dziwne,że człowiek się uchował.Ale wracając do naszego słonkowca ,to niniejszym uprzejmie informuję,że osobniki dorosłe występują w maju   i właśnie wtedy należy je niszczyć,zanim zdążą złożyć jaja w zawiązane już maleńkie, miękkie  orzeszki bo wylęgła z jaja larwa zje jego zawartość.Po takim oprysku sąsiad mój zebrał duży plon i powiedział............" a już miałem je wykopać".W zakończeniu  tematu przypominam też ,że u tego gatunku winny być uprawiane dwie różne odmiany,by zapyliły się  się ,jedna  odmiana,pyłkiem tej drugiej.

No - i co ?Chyba odrobiłam tę lekcję.
W nawiązaniu do wczorajszego tematu  dotyczącego uprawy warzyw poplonowych,to przypominam,że wraz z siewami tychże,lub z ich sadzeniem,koniecznością jest wyłożenie,wysypanie ślimakolu  - jednocześnie.Ślimaki bowiem bardzo lubią nowalijki ,delikatne młodziutkie listki sałaty,czy szpinaku ale jak mają do wyboru,to wybierają  ślimakol.Szczególnie duże szkody wyrządza    ślimak POMRÓW WIELKI.Jest naprawdę wielki w porównaniu do innych ślimaków.Większy i grubszy jak kciuk.Ja zawsze,bezbłędnie wiedziałam gdzie się schował bo wywąchał go mój pies i nie po to by zniszczyć - o nie,tylko po to by się trochę  bać.Bo mój pies bardzo lubi się bać ,a taki duży ślimak ,"to duże zagrożenie.".................przynajmniej jej się tak wydaje.Gdy napotka POMROWA WIELKIEGO, to się cofa i cofa .........taka ,to "dzielna" jest ta  moja obrończyni.Mam psa zaczepno- obronnego.On zaczepia ja go bronię. 
Reasumując: Ślimaki jakiekolwiek , są na działce i w ogrodzie  od wiosny do jesieni i o tym nie należy zapomnieć.

Ale ja spotkałam się z zarzutem,że nic ,nigdy nie pisałam o robaczywieniu  orzechów laskowych.Nie wiem czy to prawda ,ale niech będzie,że prawda.Zatem czas najwyższy ten błąd naprawić.
Prawie południe,a ja z tymi sprawami działkowymi jestem jak to się mówi "w lesie".Ale czemu się mówi w lesie ,tego nikt nie wie - ja także.Pewne informacje są pilne,są ważne właśnie teraz,przed tym jednak jeszcze przysłowie:

"Bogactwo i zaszczyty są niepewne  i krótkotrwałe".łacińskie
A starsi ludzie pamiętają , takie przysłowie:

"Spodnie z lampasem - tymczasem".polskie.
I bardzo chciałabym,by  przeczytali to Ci ,którzy przeczytać powinni,szczególnie przed   
1  SIERPNIA..

wtorek, 19 lipca 2016

Aha - jest godz.11,15.
I to tyle na dziś.Jednak, co najważniejsze  - na teraz zawarłam w tych krótkich informacjach.,
A sadownicy? UWAGA SADOWNICY NA OPADAJĄCE OWOCE.Często są one porażone jakąś chorobą,najczęściej grzybową,mają gnilne plamy itp.W związku z tym nie  daje się ich na kompost,by nie  rozmnażać na pryzmie kompostowej choroby,co nazywa się zawlekaniem.I jeszcze jedno.Owoce takie bardzo zakwaszają kompost co nie jest zjawiskiem bez znaczenia.Najwygodniej będzie  zbierać opadłe,chore ,niedojrzałe owoce do jakiegoś worka na  śmieci i co jakiś czas wywozić z działki.
Wczoraj podałam informacje,że czas jest stosowny ku temu,by przygotować zagonki pod poplonowe siewy warzyw.Z siewem jednak radzę poczekać jeszcze ,nawet dwa tygodnie,dowiem warzywa poplonowe,podobnie jak przedplonowe,jak te uprawiane wiosną wolą niższą temperaturę i krótszy dzień.Gdy tak  nie jest "zachowują" się nieprawidłowo,nieprawidłowo  rosną np. będzie szpinak nie zawiązuje masy liści ,tylko zakwita a i sałata postępuje podobnie.W sierpniu ,jednak dzień będzie się skracał i temperatura też będzie niższa jak w lipcu.No - to tylko pozostaje nam jedno:...............woda,woda i woda .Co mam na myśli ? Mam na myśli podlewanie ,bowiem przy takim postępowaniu rośliny będą okazałe A jeżeli jeszcze spełnione zostaną  warunki nawozowe,to GWARANTUJĘ WYSOKOŚĆ PLONU.Wczoraj radziłam by nie wzbogacać  zagonka przed siewem warzyw poplonowych ani kompostem ani obornikiem ,bo warzywa te nie skorzystają z tego nawożenia ale jeżeli................................na przygotowanym pod siewy zagonie ,w wyznaczone  na nasiona rowki  [nieco głębsze] wsypiemy sproszkowany obornik i tylko lekko,leciutko przysypiemy go glebą ......................to będzie rewelacja.Ani koszt,ani praca  niezbyt duże, a jakże się to opłaca.I  można zrobić to już teraz teraz by obornik się uleżał i zwilgotniał.
"Kto wszystko rozumie,ten wszystko przebaczy".polskie.
I na to liczę,że będzie mi przebaczone,bowiem dziś  na krotko się tu melduję.Ale odrobię zaległości.Postaram się odrobić.

Zatem - pewna dość ważna informacja,dla działkowców warzywników.

poniedziałek, 18 lipca 2016

A w dom,proponuję coś dla osób zapracowanych,mających mało czasu by przygotować jakieś danie obiadowe.Znalazłam w mojej książce ,tej sprzed wieku pewne danie które po niewielkiej zmianie spełnia te warunki.Co to za zmiana?Zmiana polega na tym,że kupuje się gotowe pierożki z mięsem,a potem postępuje tak:

PIEROŻKI ZAPIEKANE  Z BULIONEM I PARMEZANEM.
====================================================
Ugotowane pierożki włożyć do rondelka niklowego lub na półmisek,zalać odrobiną  bulionu [odrobiną] posypać grubo parmezanem i wstawić do gorącego pieca aby się przypiekły.

To może być smaczne .Ja od siebie dodałabym do tego dania sok pomidorowy.

S m a c z n e g o  !
Zagonki należy systematycznie odchwaszczać,choć , pracy tej będzie coraz mniej ,bo i chwasty "spowalniają ".Natomiast ,te z których już sprzątnięto to co tam rosło ,proponuję przygotować do uprawy warzyw poplonowych.Bowiem na przełomie  lipca i sierpnia wysiewać można rzodkiewkę ,szpinak,sałatę , typ - masłowa i można też wysadzać wyhodowane z czerwcowego siewu warzywa kapustne.Warzywa kapustne szczególnie  "udadzą się " z tej jesiennej wegetacji.A - jakże dorodne  będą  brokuły i uprawiana z  bezpośredniego siewu na zagony kapusta pekińska.I jedno i drugie warzywo może pozostać na działce do końca grudnia ,bowiem  nie szkodzą im spadki temp, nawet do  -5,,czy - 6 stopni.
Teraz jest stosowny czas by zagonki przygotować przekopując je i zagrabiając.W ten sposób  postępując damy glebie kilka dni by  "osiadła" ,co jest niedoceniane,a jednak ważne.Nie zalecam przekopywania z jakimkolwiek nawozem organicznym,typu obornik,czy kompost,a to z tej przyczyny,że warzywa poplonowe,to takie same warzywa jak i przedplonowe ,a .................i jedne i drugie mają bardzo krótki okres wegetacji.Tym się charakteryzują.Nawóz organiczny do swojego rozkładu,do uzyskania takiego" kształtu"  który mógłby być "skonsumowany" przez rośliny potrzebuje kilku miesięcy.Co za tym? Za tym polecam zastosowanie nawozu specjalistycznego mineralnego przeznaczonego do nawożenia warzyw np . Azofoskę.Dwie,trzy garście na niewielki zagon sypnięte  tuż przed kopaniem w zupełności wystarczą ,  i spowodują szybki  wzrost warzyw.

To na działce.A co w domu?
A-  na działkach,ogólnie rzecz ujmując , po ostatnich deszczach i ochłodzeniu rośliny   spowolniły i wzrost i dojrzewanie owoców.Jest to absolutna normalność,bowiem obniżyła się temperatura .Ale także niektóre  - ot ,choćby trawy,już nie rosną tak intensywnie jak w maju, i to spowalnianie będzie miało tendencję wzrostową to znaczy,że coraz rzadziej będą trawniki koszone,a i zdolności  do wykłaszania się też już nie maja takiej jak w maju.Zatem kłopotu z trawnikiem mało, prawie wcale.No - może z jednym zastrzeżeniem. Na terenach podmokłych i zacienionych  mogą nadal pojawiać się mchy.I tak jak zachwaszczenie, jest łatwe do wyeliminowania, i wystarczy to zrobić jeden raz na wiosnę i czasem skutkuje jeszcze w następnych sezonach,tak mech jest znacznie trudniejszy do zniszczenia a to z tej przyczyny,że niejednokrotnie ma on warunki do rośnięcia,do pojawiania się.I w związku z tym  niejednokrotnie należy go niszczyć.Czasem aż dwa razy w jednym sezonie tj wiosną i latem,specjalnie do tego przeznaczonym preparatem o nazwie :NAWÓZ NA TRAWNIKI- ANTYMECH.Spytacie,być może ,a po co ten nawóz? A ten nawóz po to by wzmocnić  rosnącą w okolicy,w pobliżu trawę,by  miała siłę "zarosnąć " miejsca po  zniszczonym mchu.Ta sytuacja ,niestety będzie się  powtarzała.Na pytanie ,"a co zrobić,by się nie powtarzała " /?- odpowiem.Zastosować meliorację i zlikwidować zacienienie.

Na zagonkach  ,tymczasem co należy robić?
A teraz,szybciutko ,bo czasu jak to zwykle u mnie ,za mało.I w tym miejscu przypomina mi się jak pewnego roku ksiądz odwiedzający parafian  po tzw "kolędzie" zapytał co u nie słychać.Bardzo się zdziwił,jak usłyszał ,że za mało to tylko mam czasu,a że za dużo,pracy. U innych parafian jest akurat odwrotnie.Popatrzył jeszcze raz dokładniej,czyżby źle widział,ale ja go upewniłam,że dobrze widzi i że jestem po  siedemdziesiątce.A jest tak, jak ojciec mi onegdaj  przepowiedział, i nic od tej pory się nie zmieniło. Twierdził patrząc na mnie z politowaniem..............."kto się niewolnicą urodził ,ten panią nie umrze.".
A na działkach?................
Takie dziś przysłowia, o takiej treści.A dla czego takie - nie wiem.
"Przy czystym sumieniu zaśniesz i na kamieniu."polskie.
"Kto ma nieczyste sumienie,sądzi,że każdy mówi o  nim."niemieckie

niedziela, 17 lipca 2016

Informuję,że GLEBA ,nigdy,przenigdy,w okresie wegetacji nie powinna  "leżeć odłogiem"nazywając to tak  po prostu.Od wiosny do jesieni winna "pracować", go praca ją wzbogaca.W brew temu co czasem  słyszę patrząc na zachwaszczony zagonek .............."a  niech tam sonie odpocznie",bo to porównywanie gleby do człowieka jest niestosowne i nie adekwatne.A właśnie zbliża się ten czas  pustych zagonów.Nie, nie,nie.Nie może być pustych zagonów.Jeżeli nie mamy w planie w tym sezonie na takim zagonku posiać np.warzyw poplonowych, lub w sierpniu posadzić truskawek,to posiejmy tam jakieś nawozy poplonowe.One, "puszczą w ruch " glebę i o to chodzi.To korzenie tych roślin systematycznie,aż do jesieni będą sięgały w głąb jej,będą spulchniały.Tam będzie  gromadziło się powietrze i woda......................a jesienią?A jesienią zetniemy to co urosło,najlepiej podkaszarką ,bo najwygodniej i zakopiemy i jeżeli tego zielonego nawozu ,tj.tej części nadziemnej było dużo,to  równa się to obfitemu nawożeniu obornikiem,że nie wspomnę jak taki zielony nawóz zmienia strukturę gleby .Związuje  lekką piaszczystą  i rozluźnia ciężką gliniastą.Są różne  mieszanki nawozowe.Wszystkie dobre.Ja  preferuję taką:gorzki łubin z gorczycą.A czemu taką i czemu łubin ma być gorzki?Taką bo : Łubin dostarczy glebie azotu ,a gorczyca fosforu i potasu i to jest OK.     A ,czemu łubin ma być gorzki,? bo nie zjedzą takich ziaren ptaki a po wyrośnięciu części nadziemnej ,żadne zwierzęta.Proszę tylko nie obawiać się,że po gorzkim łuinie ,uprawiane cokolwiek będzie gorzkie.Siew nawozów poplonowych jest prosty,bardzo prosty.Należy tylko rzucić ziarna na powierzchnię ,nie koniecznie nawet przekopanego zagonka,ale koniecznie,należy  te rzucone   nasiona podlać bardzo obficie.

No tak - a miałam dziś być krótko ,a jest właśnie godzina 11,55 ,zatem cd,już nie dziś,choć te dalsze wiadomości, także są bardzo ważne.
GLEBA,TO NASZE BOGACTWO.I  jak to z bogactwem bywa,należy o nią dbać.Bo - bo co spytacie być może?Bo to ona nas żywi ,a w jakim stopniu ,to zależy od jej uprawy.O tej porze roku może się zdarzyć,że z niektórych zagonków  zebrano plon lub zlikwidowano truskawki ,lub poziomki.?A tak - przy okazji.............truskawki po trzech latach uprawy ,a poziomki po dwóch.|I nie będę zapewniała,że tak trzeba,że należy,bo ci co uprawiają je widzą sami jak w czwartym roku wyraźnie zmniejsza się plon  truskawek  i jak drobnieją owoce.Staje się tak,bo gleba już dała wszystko z siebie co dać winna i jeszcze też przez "wypychanie "  w zimie   roślin truskawek i poziomek z resztą także.To powoduje,że część "wystaje " pomad powierzchnię zagonka.To efekt starzenia.Szczególnie widoczny u poziomek.Można takie dwuletnie rośliny pozostawić jeszcze na trzeci rok ,ale tylko wtedy,gdy międzyrzędzia  wypełni się dużą ilością kompostu,tak dużą ,że poziom zagonka podniesiony zostanie o co najmniej 15, lub nawet 20 cm.Ale czy warto na tylko jeden rok?
Wracam jednak ,do gleby żywicielki i w tym miejscu informuję ,że........................
Zanim przejdę do meritum jak mawiają ci którym rozumu sporo dano : taka krótka informacja.Drodzy moi Czytelnicy,jeżeli chcielibyście zadać mi jakieś  pytanie to nie przez "komentarze",bo tam trzeba znać moje logo.Łatwiej po prostu przez mój adres e-mail :ciotkamalinka@gmail.com,
Jest  godz.10 ,00 rano ,a ja pomimo zapowiedzi,że może dziś mi się  nie uda spotkać z Państwem,jestem.Jestem z  przysłowiem o następującej treści :
"Nie wszystko jednej głowie umieć dano,drugim też nieco zostawić kazano." polskie. 

Zgadzam się z tym,absolutnie zgadzam.I  nigdy się nie dziwię jak słuchacze zadają mi pytania np .o takiej treści :"Jak się nazywają,takie kolorowe kwiatki kwitnące na wiosnę"? Tego typu pytania czasem irytują innych słuchaczy,lecz nie mnie.Początkujący działkowicz ma prawo nie wiedzieć,tak jak ja  usprawiedliwiałam często siebie,że nic nie wiem,że nie umiem,że nie rozumiem  "elektryki "|w samochodzie.I ja w odróżnieniu od działkowca,który nie wiedział,a chciał wiedzieć  -  ja nie chciałam.Tak jakoś od początku mnie to prześladowało ,bo pamiętam,że na egzaminie na prawo jazdy  zapytana co zrobię jak  właśnie ta niechciana "elektryka" nie będzie  w moim samochodzie działała,? Odpowiedziałam...................."wezwę pomoc drogową".Nie, nie oblałam egzaminu.Taką odpowiedź wzięto pod uwagę,tylko jeden z egzaminatorów pod nosem sobie powiedział........."jak będzie panią na to stać"...............a ja bezczelnie,bo myślałam że właśnie oblałam,że nie mam nic do stracenia odpowiedziałam................."jak kogoś stać na mięso,to winni i na cebulę".Reszta komisji śmiała się jeszcze jakiś czas,a potem dowiedziałam się,że ten członek komisji nie był lubiany przez pozostałych .
Od tej pory nie wiem i  nie chce nic wiedzieć na ten temat i podziwiam tych co wiedzą,tak,tak  - jestem pełna podziwu.

Ja tu sobie gadu gadu,a termin siewu warzyw poplonowych się zbliża.