sobota, 24 października 2015

A co by tu jeszcze posadzić na działce ?..........Może CYTRYŃCA ?Cytryniec jest pnączem,wywodzącym się z Azji.Jego pędy osiągają długość 15 m.,zatem można je przeplatać na różnych podporach,zasłonić pryzmę kompostową ,odizolować się od sąsiadów itp.Owoce i liści i korzenie mają przyjemny cytrynowy zapach.W ciepły słoneczny dzień,kiedy parowanie roślin jest intensywne,dobrze jest położyć się w pobliżu CYTRYŃCA,będzie miało się wrażenie,że obok jest  prawdziwy,najprawdziwszy gaj cytrynowy.Z owoców niepozornych tego pnącza sporządza się dżemy ,galaretki i soki.Jest bogaty w witaminy.Składniki zawarte w owocach i nasionach..............Uwaga! zwiększają  pobudliwość ośrodka nerwowego i serca.Proszek z suszonych nasion stosuje się w leczeniu ,zmęczenia fizycznego i umysłowego,wyczerpania i niedokrwistości.Nie powinny leczyć się nim osoby z nadciśnieniem tętniczym i w stanach nadpobudliwości.I nie wiem,czy to tylko mnie się zdaje,czy u nas rośnie coś do kawy podobne?
Pnącze to można rozmnażać przez wysiew nasion,lub,z sadzonek pędowych,lub korzeniowych.Ot ! i po problemie dyby rosło to pnącze  np. u sąsiadów.
A teraz...........Zadzwoniła moja przyjaciółka z pytaniem.........."Jaką robisz surówkę"?Dzwoni zawsze, tak w pobliżu niedzieli.A ja wczoraj spróbowałam pewnej kompozycji do ryby z rusztu i bardzo mi smakowała i robię powtórkę.Spotkałam  dorodne pomidorki koktajlowe i. wzięłam ich,.0,25 dkg i przekroiłam na połówki,dodałam jedną dużą żółta paprykę pokrojoną w kostkę i także pokrojoną w kostkę  jedna cebulę.Wymieszałam to z 6 łyżkami majonezu,potem posoliłam [solić należy zawsze potem,by nie podchodziła surówka wodą] także dosłodziłam nieco i pokropiłam  odrobiną octu balsamicznego,no i jak to u mnie bywa , dodałam  kilka kropli sosu ostrego  Tabasco,którego moja przyjaciółka wiem,że nie doda,ale jej surówka także będzie smaczna.

Zachęcam Pastwa do wypróbowania.Tylko jeszcze taka sprawa:Nie piszę,że warzywa należy umyć ,że np. z papryki wybrać pestki a cebulę obrać itp,bo myślę ,że są to sprawy oczywiste,ale jak kiedyś pewna osoba zarzuciła mi niedokładność w przepisie w którym podaję,że należy też dodać  do czegoś tam ziela angielskiego i laurowego liścia ...........i że nie podałam ile tego liści i tego ziela,to zaczynam mieć wątpliwości.
Przysłowiowa pietruszka onegdaj była ostatnim warzywem sprzątanym z zagonka.Piszę onegdaj bowiem przysłowie jest stare.Było to warzywo,któremu najmniej szkodził mróz,podobnie z resztą jak i dziś.Często działkowcy zostawiają pietruszkę by sukcesywnie z jej natki korzystać zimą.Często też korzenie jej sadzimy w  wilgotny piasek i ustawiamy w widnym miejscu w domu i to nazywa się pędzeniem.W ten sam sposób można też postąpić ze szczypiorem,albo uzyskując go z posadzonych także w wilgotny piasek małych cebul,lub wykopując kępę szczypioru i sadząc w domu.Ale,ale,ale.Uwaga !,nie ,nie teraz.Dopiero po pierwszych mrozach.I jeżeli macie to w planie ,to proszę wykopać i pozostawić na wierzchu szczypior.Powinien przemarznąć.Taki bowiem dopiero do pędzenia może być przeznaczony.W przeciwnym razie nie spełni naszych oczekiwań .Będzie go charakteryzował powolny,mizerny wzrost i być może zachoruje na mączniaka [biały nalot}.Taki biały nalot można też zaobserwować na natce pietruszki,nie tyle w domu,co w ogrodzie............np. teraz............choć nie koniecznie.Czasem mam pytania,czy taką natkę można zjeść.Oczywiści można,po dokładnym zmyciu nalotu,ale sama świadomość obecności jakby nie było,przecież choroby nie doda apetytu.

A .......teraz.
"Jeśli zając długo letnią suknie nosi,późna zima swój początek ogłosi."No - dobrze ,ale gdzie tu spotkać zająca by poznać jaką ma suknię?A przecież przysłowia mądrością narodu.

Pozwolicie Kochani,że tak na początek jeszcze takie przysłowia:

"Na Zaduszki przychodzą  z tamtego świata do kościoła duszki"
"W dzień zaduszny pogoda,będzie na Zmartwychwstanie,wygoda,a jak słota,to psota"
Dzień Zaduszny niebawem,warto poobserwować.Ale ja jeszcze chciałabym zacytować takie przysłowie i zatrzymać się nad jego treścią nieco.

"Na Zaduszki ,nie ma w ogrodzie ani pietruszki."

piątek, 23 października 2015

No to po co te dżdżownice?Czemu takie pożyteczne?Czemu takie potrzebne?.Oj  ! bardzo potrzebne  i to w każdej glebie bo:przy pomocy ich wydzielin sklejają się gleby lekkie,piaszczyste,nabierają prawidłowej struktury,a ciężkie,zlewne gliniaste otrzymują od nich w darze ogromną ilość kanalików w których zatrzymywana jest woda lub powietrze,co jest" oczywistą oczywistością" cytując klasyka.A i woda i powietrze w glebie ,to coś co jest bardzo,bardzo potrzebne korzeniom wszystkich roślin."Powietrze też zapytał mnie kiedyś ktoś"?Otóż tak powietrze też.No i to co jest najistotniejsze....................to one "przerabiają"substancję organiczną ,powodując ,że jest łatwo przyswajalna przez rośliny,a konkretnie przez ich korzenie.Pryzma kompostowa w której są dżdżownice po przerobieniu przez nie wygląda jak pryzma dobrego torfu.

I jeszcze tylko dziś taka rada:Po przerzuceniu kompost dobrze będzie okryć na zimę warstwą liści,by nie przemarzł zbytnio.

A cd .sadownictwa darujcie mi .Jutro napiszę.
No ,to teraz Drodzy moi Czytelnicy,Ogrodnicy ! Co zrobić z pryzmą kompostową skoro jej nie zakopujemy tej jesieni.Jeżeli ta jesień jest tą jesienią w której zmieniamy odczyn gleby  [ przypominam 10 kg wapna na 100 m2] to nie nawozimy niczym tych 100 m.Teraz warto by pryzmę przerzucić to jest to co było na wierzchu by znalazło się na spodzie ,a to co na spodzie ,to posypać tym wierzch.Piszę posypać bowiem myślę ,że już jest ta spodnia warstwa dobrze rozłożona.Przy okazji zwróćcie uwagę posiadacze kompostu,czy "on żyje".Obecności bakterii nie da się zauważyć ale dżdżownice z pewnością tak.Jeżeli są ,to jest to dowód na to,że prawidłowo postępowano  ,a jeżeli nie ma ,to nieprawidłowo.Co niszczy dżdżownice?,wapno.I choć podobno wapno węglanowe nie, ja byłabym za tym aby żadnego nie stosować .Nie przesypywać warstw pryzmy.No ,dobrze..................być może ,zgodzicie się ze mną Moi Czytelnicy ..................a wapnowanie gleby.spyta ktoś to nie szkodzi?Otóż nie,bo wtedy gdy ją wapnujemy dżdżownice są na takiej głębokości,że wapno tam nie "dochodzi".A po co tak głęboko są?Ano po to by tam przetrwać zimę .Strefa zamarzania gruntu w naszym klimacie to głębokość 120cm.Zatem,aż tak głęboko zeszły dżdżownice,choć nie wiem czy potrzebnie ,bo to zimy już nie te i przemarzanie grunty nie takie.
W żadnym przypadku wapnowania nie należy wykonywać wiosną,bo wtedy właśnie dżdżownice opuszczają leża zimowe..............tak się nazywają i podchodzą pod wierzch i w żadnym przypadku nie powinny spotkać się z  nierozpuszczonym,świeżym wapnem.................o nie.

Ale o co chodzi?...........spytacie być może,czemu tak należy dbać o te zwierzątka............tak,tak, to też zwierzątka z rodziny skąposzczetów.

Już wyjaśniam.



Jestem,jestem i pracuje od rana,tyle,że jako fizyczna.Właśnie skończyłam mycie okna.I radzę skorzystać z mojego doświadczenia.Lepiej myje się okna w dzień pochmurny,bo się "nie mażą ",a jutro podobno ma być słonecznie.

I na przywitanie:

"Nawet gdyby lis został mnichem i tak nadal będzie lubił kurczęta."
"Dopóki lis ma choćby jeden ząb,dopóty nie ma mowy o żadnej moralności."

Podobają się te lisie przysłowia?

No to teraz............

czwartek, 22 października 2015

Bardziej witaminowych owoców nie spotkacie Kochani ! na żadnym drzewie ,na żadnym krzewie.Owoce ROKITNKA,mają ich bardzo,bardzo dużo.Jest tylko jeden problem.Trudno się je zbiera,bo są miękkie i nie mają szypułek.Rokitnik w prawdzie jest krzewem,ale może dorastać do wysokości 6 m.Spotyka się też i drzewa ROKITNIKA,i o dziwo one są mniejsze.Jeżeli miałabym wybrać wolę drzewo,bo ma ładny symetryczny,kulisty pokrój.Ale owoce są jednakowe i jednakowo zdrowe,obojętne jest,czy zebrane z krzewu,czy z drzewa.Dojrzewają na przełomie września i października,czasem wcześniej,czasem później,w zależności od warunków pogodowych.Niewielkie pomarańczowe kuleczki są kwaskowate,aromatyczne i soczyste................bardzo smaczne...........orzeźwiające.Spożywa się je na surowo ,lub robi z nich galaretki,kisiele,konfitury,że nie wspomnę o wyśmienitej nalewce,która nie musi tak długo stać jak nalewka z innych owoców.Należy tylko zasypać owoce cukrem na dwa tygodnie,by się zmacerowały,by powstał sok......................jest przepyszny ten sok,ale nie o to chodzi,chodzi o nalewkę.Zatem po dwu tygodniach wlewa się  wódkę i po następnych dwu tygodniach nieco spirytusu.I jeszcze dwa tygodnie niech postoi i wszystko należy przecedzić i napełnić butelki...................i to tyle.A kiedy będzie wypita to już nie moja sprawa.Oczywiście,że jak później to będzie lepsza.I przy okazji podałam Państwu przepis na szybkościową nalewkę z miękkich owoców.I tylko proszę mnie nie pytać ile czego................ile owocu,ile cukru itp.bo to już wyższa szkoła jazdy i albo ma się to wyczucie,albo nie ,ale do odważnych świat należy i spróbować warto,a z cukrem to jest tak,że lepiej  jaki jest go więcej jak mniej.A skład witaminowy owoców jest następujący : Vit,C [ogromne ilości]B1,B2,B6 i E,a także karoten.W porównaniu z innymi owocami witamina C w tych owocach,odznacza się,dużą trwałością i co zupełnie nie jest spotykane w przyrodzie ,nie ginie nawet podczas gotowania i suszenia........................s u s z e n i a,............to zupełnie nie spotykane.
A na działce............smutno ?wcale nie.Mój sąsiad Stefan mówił tak............."kocham jesień,lubię jesień,wolę ją od lata"............"No wiesz ? dopytywałam go,.wolisz od lata"? "A tak ,upierał się,bo od jesieni do wiosny jest krócej jak od lata".W ciepłe bezdeszczowe dni można już przekopywać działkę i tu winnam przypomnieć Państwu,że przed kopaniem należy się zastanowić czy nawozimy np. kompostem czy nie?A to wszystko zależy tylko od jednego.Zależy od tego czy gleba będzie tej jesieni wapnowana,bo jeżeli będzie  [ a winno się wapnować co 4 lata ],to ani kompostu,ani innych substancji organicznych np.takich jak nawozy zielone nie zakopujemy,z jednej prozaicznej przyczyny.......................bo wapno zniszczy nawożenie substancją organiczną.To co? "to taką chudą ziemię tylko przekopać"..............spytacie być może?No - nie koniecznie.Można bowiem wraz z wapnem  10 kg ,na 100 m2  rozsypać wieloskładnikowy nawóz mineralny.Polecam do przedzimowego stosowania POLIFOSKĘ,Jest ona uboga w azot ............i o to chodzi,bo teraz nie jest potrzebny.2 lub 3 kg na 100m2 wystarczy.I wapno i nawóz posypujemy po wierzchu przed kopaniem.W  tej sytuacji pryzma kompostowa pozostanie na zimę.I o niej napiszę jutro,bo to cenny nawóz,w brew myśleniu wielu działkowców.I nie należy go lekceważyć.

Dziś jeszcze o ROKITNIKU.
To już ta godzina?............no ładnie to nie jest, o tej porze zaczynać pracę.A zacznę przysłowiem ,które jest adekwatne do obecnej sytuacji przedwyborczej i też trochę ogrodnicze.

"Cierpliwość,to kwiat,który nie w każdym ogrodzie rośnie."


środa, 21 października 2015

ARONIA........ma być ARONIA?  Myślę że powinna być,bo jest tak łatwym w uprawie krzewem jak żaden inny krzew i jaka żadne inne drzewo owocowe..Dorasta do wysokości 2,5 m a jego wymagania klimatyczne i glebowe są żadne.Byle ją posadzić i na tym koniec.Nie wymaga naszej uwagi,daje sobie radę sama.Jej owoce są kuliste ,czarne,lub czarnopurputowe,.A owocować zaczyna już w następnym roku po posadzeniu.Owocuje corocznie i obficie.Jej owoce są bogate  w witaminy i mikroelementy i to w dużych ilościach i jednych i drugich.Zawierają miedzy innymi:jod,mangan,,molibden,żelazo i bor.O !bardzo wskazany ten owoc jest wszystkim ze schorzeniami tarczycy i anemią.W Rosji z tego owocu produkuje się tabletki zawierające witaminę  P  tyle jej w owocu jest,ale także E,B,C.I być może nie wszyscy wiedzą,że ciemny,piękny,purpurowy kolor kupnych dżemów z różnych innych owoców,swój kolor zawdzięcza sokowi z Aronii.Czy sporządzimy na własny użytek z owoców Aronii sok,czy dżem,czy usmażymy jej owoce pół na pół z jabłkami należy pamiętać,że konsumowanie tych produktów obniża ciśnienie.Ale , z czego ja się najbardziej cieszę,to z tego,że przeciwdziała miażdżycy.A wiecie jaki jest smaczny,zarówno dżem jak i marmolada,ta z owoców Aronii z jabłkami?Nie.................no to spróbować czas...........ale może już w następnym roku,bowiem owoce zbiera się we wrześniu.
Ale,wiecie co...........moi Drodzy Czytelnicy?Zanim przejdę do sedna sprawy,jeszcze coś podpowiem.Coś z dziedziny kulinariów.Bo wracając do wczorajszej sałatki ..........na zimę,to Ci którym się nie chce tego robić,niech wykorzystają te same składniki,ale w inny sposób,który ,z resztą onegdaj podawałam.Robimy to tak:Też kroimy cebulę z papryką i też ją mieszamy i dzielimy na pół.Jedną połowę dusimy pod przykryciem z pieczarkami a a z drugiej sporządzamy surówkę.Tę surówkę możemy wzbogacić ogórkiem kiszonym lub konserwowym,oczywiście  posolić i posłodzić i dodać ze cztery łyżki majonezu i trzy łyżki oleju i wymieszać,a komu się chce,może udekorować jajami na twardo,lub rzodkiewkami.A to co się pod przykryciem prużyło  wyłożyć na ugotowane kluski [te duże ] lub na ryż na sypko.Oczywiście należy odpowiednio doprawić do smaku ,a prużyć i nie wiem czy zauważyliście jaka jest oszczędność czasu ,bo danie główne  i surówkę robi się jednocześnie.Niektórzy dodają śmietanę na koniec prużenia, a ja dodaję ostrego keczupu.No... i pycha............sama pycha.A do popicia............woda mineralna z dużą ilością kostek z zamrożonym sokiem z czarnej porzeczki,bo ma konkretny smak..........to dla dzieci,a dla nas z kostkami zamrożonego wina,.Myślę o takim co to po ostatniej imprezie pozostał w butelkach..........tu trochę i tu trochę.Szkoda wylać,mieszać nie wypada..............no to zamrozić.A teraz jest atrakcją obiadu.
W związku z tytułem mojego bloga pozwolę sobie dziś na taki wiersz:

SETNA OWIECZKA
=================
Wiatr po łąkach płatki niesie,tych stokrotek co przekwitły.
Świt wyzłocił górskie szczyty,dzień nadchodzi,dzień niezwykły.
Zapachniało ,mlekiem,wełną,młode owce,ćwiczą skoki.
Starsze - nasłuchują bowiem,rozpoznały Pana kroki.
Zaraz furtę im otworzy i pogłaszcze ..............i zapyta.
"A ta ,co tam przeskrobała,że z Pasterzem się nie wita?"
"Miałeś Panie ze mną kłopot" - odezwałam się w te słowa.
"A ! to tyś jest moją setną,com cię z cierni wyratował".

to,tyle wiersza,a zaraz c.d ................o sadownictwie.

wtorek, 20 października 2015

A może PIGWA ?Czy warto ją posadzić,ją mieć?Sami Państwo ocenicie.Nigdy nie piszę  nazw łacińskich,ale tu zrobię wyjątek  bo bardzo mi się podoba............to Cydonia Oblonga.Czyż nie ładnie się nazywa?Jej ojczyzną są rejony Morza Śródziemnego.Nasz klimat kiedyś był dla niej zbyt ostry,zbyt kontynentalny,ale jak się zmienił ,już jej odpowiada.Owoce średniej wielkości,maja bardzo twardy miąższ i są mało soczyste,ale PRZEBOGATE W WITAMINY...........A SOLI MINERALNYCH..............CAŁĄ DUŻĄ FURĘ.Ot np:żelazo,nikiel,miedź, bor,tytan ,glin i mangan.Nie należy ich zbyt wcześnie po zbiorze przeznaczyć do przerobu,bo jak poleżą około 1 miesiąca,w chłodzie to nabierają bardzo intensywnego zapachu.A jeżeli chodzi o przechowywanie,to może ono być kontynuowane przez kilka miesięcy.A czy wiecie Kochani,że zwykły,najzwyklejszy kompot z tych owoców jest wyśmienity,że nie wspomnę o różnych przetworach typu galaretki,dżemy......................a nalewki.................no lepszych nie ma.Tego jestem pewna,to sprawdziłam.Musi tylko kilka miesięcy postać. I by alkohol" wyciągnął "wszystkie zapachy i smaki,owoce należy dobrze rozdrobnić.A potem? a potem leczymy taką nalewką nadciśnienie,osłabienie np wiosenne i serce.
Ponieważ występuje w trzech odmianach i one zbytnio się nie różnią po prosty je wymienię :to PORTUGALSKA ,BERECZKI,URSYNOWSKA..Wszystkie silnie rosną,ale ta ostatnia najbardziej. i to ona ma najmniejsze owoce.Wszystkie owoce zbiera się w końcu  października.

I jeszcze to:Herbata  z pigwą jest smaczniejsza jak z cytryną................tak uważam.
Zanim przejdę do kwatery sadowniczej,by kontynuować informacje o ewentualnych nasadzeniach ,jeszcze przed tym przepis na pewną bardzo łatwą w wykonaniu sałatkę do wykorzystania w zimie.Bardzo smakowała Pani Basi  ,a może i Państwu także,będzie smakować?

Wykonanie bardzo proste i rozłożone na dwa dni.
Radzę spróbować na takiej ilości składników:
1 kg papryki słodkiej,1 kg cebuli,1 kg pieczarek,2 łyżki soli, 1 szklanka cukru 1 szklanka oleju, 1 szklanka octu 2 litry wody.Tak dokładnie podałam ilość składników dla tych osób które,będą to robiły po raz pierwszy,bo w ogóle jeszcze nigdy nic takiego nie robiły i ,nie pasteryzowały .

Paprykę umyć, przekroić na połówki,pozbawić pestek,pokroić w paseczki.Cebulę  obrać ,pokroić w talarki.Oba składniki wymieszać dodając 1 łyżkę soli i 1 szklankę cukru.Jeszcze raz wymieszać.Przykryć talerzykiem i obciążyć jakimś naczyniem:np .słoikiem lub butelką z wodą .Pieczarki poszatkować dość szybko,by nie zdążyły poczernieć i wrzucić do wody [2 litry + 1 szklanka octy+ 1 łyżka soli ].Pogotować kilka minut i pozostawić do następnego dnia.A następnego dnia odcedzić  i pozostawić kilka chwil na sicie.W tym czasie  odlać część np. pół szklanki soku powstałego z cebuli i papryki.W to miejsce wlać olej ,wrzucić pieczarki ,wymieszać.Spróbować czy nie trzeba ,dosolić,dosłodzić,a na pewno dolać ,może niewiele,ale octu.Nakładać do słoiczków,lub słoików.Pasteryzować 15 minut.Gorące, po wyjęciu z widy odwrócić do góry dnem,by "złapały" ,też na 15 minut.Ta dokładna informacja jak już zaznaczyłam jest dla początkujących.Wprawionych w takich pracach ,przepraszam,za zbyt "rozwlekłą".I jeszcze jedno..............dla wprawionych.Ja dodaję zamiast soli przyprawę pikantną do kurczaka,lub do jakiegoś innego mięsa,lub do grilla.Dodaję też nieco ostrej papryki surowej np 2 strąki,ale ja lubię ostre,a więc proszę uważać i nie przeholować.

To jest pyszne.Spytajcie Pani Basi.
 No - i właśnie ,i wczoraj mnie tu nie było,no cóż,tak wyszło.A na początek dziś ."W pewnej jednostce Ochotniczej Straży Pożarnej  organizuje się orkiestra.Założyciel i kapelmistrz jednocześnie by wprowadzić swoich uczniów,strażaków w odpowiednią atmosferę,zadaje pytanie:............"jaka jest różnica miedzy skrzypcami a fortepianem"?.................odpowiedź.............."fortepian dłużej się pali."

Przy okazji:pozdrawiam wszystkich strażaków i funkcjonariuszy pożarnictwa.

niedziela, 18 października 2015

I wiecie co ?Moi czytelnicy?,są jeszcze takie drzewa i krzewy owocowe i pnącza,które rosną  na niewielu działkach,u osób lubiących z jakichś powodów np.smak ich owoców,lub ładnie kwitną ,lub ładnie pachną,lub nalewka sporządzona  z ich owoców jest wyśmienita.W dobrych szkółkach,można je nabyć:np Cytryńca.Aktinidię,czy Dereń............ten to jest  wyśmienity na nalewki.Oj !mało barowało bym przeholowała, w piciu,tak mi smakowała nalewka z niego.Powstrzymywało mnie tylko to że następnego dnia mam ważne publiczne wystąpienie,bowiem  było to na  "wyjeździe" ,a wtedy jakoś gładko się pije.Ale wracając do tych niepopularnych nasadzeń.Niech będzie dziś:

CYTRYNIEC,to jest właśnie pnącze.Dziko rośnie jeszcze dziś w Azji.To pnącze ,proszę sobie wyobrazić ma pędy długości,nawet 15 metrów.Można je wykorzystać do okrycia tego co okryć pragniemy.Przy niewielkiej konstrukcji metalowej ,przeplatając pędy w różne strony można osłonić się od sąsiadów,można osłonić pryzmę kompostową itp.Proszę przemyśleć co ewentualnie okryć chcielibyście i nie wypominając ,macie na to całą zimę.Cytryniec kwitnie w maju,a jego jagody pomarańczowego koloru mają właściwości lecznicze,także suszone i też w postaci proszku,którego z suszonych łatwo uzyskać,mieląc w młynku do kawy.I teraz   UWAGA  !!!składniki w owocach lub proszku zawarte,ZWIĘKSZAJĄ POBUDLIWOŚĆ,poprawiają pracę serca,układu oddechowego.Leczą skutecznie wszystkich zmęczonych i fizycznie i umysłowo.....................ale ,ale,ale ,ani owoców,ani proszku,ani innych preparatów z Cytryńca ,nie mogą przyjmować osoby w STANACH POBUDLIWOŚCI NERWOWEJ,BEZSENNOŚCI,NADCIŚNIENIU TĘTNICZYM I PRZY ZABURZENIACH PRACY SERCA.........................WSZYSCY INNI MOGĄ.Umyślnie tak tę informację podałam,by ostrzec,to po pierwsze,a po drugie,by poinformować,że w wielu roślinach  "drzemie" skuteczny lek ,i" drzemie" coś czym możemy sobie i innym zaszkodzić.

A już na koniec:Pnącze to można rozmnożyć przez wysiew nasion,a także z sadzonek pędowych,lub korzeniowych.Zatem co?zatem ,radzę popytać sąsiadów,czy przypadkiem u nich nie rośnie to pnącze?
Już kończy się sezon,już zamykamy go,ale przed tym radzę Drodzy Działkowcy wywieźć co cenniejsze .Także nie zasłaniać okien,by ewentualni chętni chcący dostać się do środka stwierdzili,że nie warto.Po wyłączeniu wody odkręcić krany.Piszę do do Działkowców Pierwszoklasistów,co to,pierwsza zima przed nimi,bo wieloletni już wiedza jak działkę położyć do snu zimowego.Oczywiście warto zimą sprawdzać "jak nasza działka się ma"?,kto może.Także jeszcze będzie wymagała kwatera warzywnicza przekopania,tej jesieni................tak,tak,tej jesieni,ale nie spieszcie się albowiem podobno do końca miesiąca ma być  ciepło i mokro.Zbyt wczesne przekopanie spowoduje,że gleba porośnie chwastami................a to  nie jest wskazane.To co możecie wykonać teraz,to poobcinać przekwitłe krzewy,byliny i usunąć jednoroczne  , które przekwitły.Mam na myśli wszystkie ozdobne.Ale jeżeli na iglakach,czy jakichś innych krzewach zawiązały się już nasiona,to zostawcie je dla ptaków.A może pomyślcie o dokarmianiu ptaków zimą?Może jest taka możliwość?Pamiętać jednak należy,że rozpoczęte dokarmianie trzeba kontynuować ,nie przerywać,aż do wiosny,bowiem przyzwyczajone do karmienia ,tu i teraz ptaki  umrą z głodu w przypadku nie otrzymania wyznaczonej porcji.Najłatwiej jest zorganizować dokarmianie sikor,wywieszając większe kawałki słoniny [nigdy solonej],lub tłusty pokarm w siatkach,który można kupić w sklepach z karmą dla zwierząt .Należy jednak zrobić to tak by nie dobrały się tam koty lub większe ptaki np kawki,czy gawrony,dla których taka porcja jest na raz.Radzę zawiesić na końcu jakiejś gałęzi na dłuższym sznurku i tak ,by z żadnej innej usytuowanej obok,ani kot,ani ptak nie mógł sięgnąć .Z tak zawieszonego pokarmu skorzystają z pewnością tylko sikorki.

A teraz przysłowia ,które wybrałam dla Państwa ,z nadzieją,że być może  się spodobają:

"Ucz się na własnych błędach,ale nie próbuj stworzyć z nich podręcznika."

"Bogactwo z ogromnym trzosem,kojarzy staruchę z młokosem."