sobota, 12 grudnia 2015

Tylko na chwilkę jeszcze,tylko nachwilkę,by zapewnić moją koleżankę..................publicznie.............że jutro podam przepis jak ja robię karpia w galarecie,bo jakby to było gdyby nie zadzwoniła i nie przypomniała co jeszcze powinnam podać.....................podchlebiając się przy okazji."przecież ten twój karp jest pyszny".
"O ,kapusta,ta jest ciężko strawna"..................nieprawda."Bigos jest ciężkostrawny"...........prawda.
A tak w ogóle to kapusta jest daniem zasadniczym w te zimowe święta.Ale kto nie może "pozwolić sobie na bigos" polecam kiszoną kapustę z pieczarkami.1 kg kapusty ugotować,1 kg.pieczarek usmażyć i pod koniec smażenia dodać 1 łyżkę maki ,rozprowadzić i lekko tę mąkę przyrumienić i dodać do kapusty .Wymieszać ,ewentualnie posolić i popieprzyć.

Lub wersja dla odchudzających się .Także kapusta, ,także pieczarki,lecz ugotowane w bardzo małej ilości wody z kostką bulionową lub dwoma  [są takie o smaku grzybowym ].Po 20 minutach gotowania i mieszania by się nie przypaliło ,a wody ma być mało,należy wymieszać z odcedzoną ugotowaną kapustą.Smak pieczarek ,winien  [ i będzie ] dominować.I nie myślcie sobie............."o to takie  nie kraszone"..? ...............,bo to jest bardzo smaczne................no i ta świadomość ,że nie kaloryczne,też przecież się liczy.

I to jeszcze................pierwsze 20 min,kapusta winna być gotowana odkryta,by wyparowała z niej siarka,tak tak w kapuście jest odrobina siarki.Potem będzie lepsza i potem można już ją przykryć.

I to tyle na dziś.Nie,jeszcze to:Rozmawiają dwie przyjaciółki.Jedna mówi:Mam wspaniałego męża,nie pije ,nie pali,nie zdradza mnie,nie lubi piłki nożnej ,a nawet mnie nie bije.Na to druga.A od dawna jest obłożnie chory?
To co koniecznie zmienić należy to:SPOSÓB MYŚLENIA.Tak tak,drogie babcie i dziadkowie,do Was się zwracam ,bo to Wy pamiętacie te czasy,gdy o karpia się walczyło  i wystawało w długich kolejkach.A teraz? a teraz chętni kupna będą proszeni ,by tego dokonali  właśnie u tego sprzedającego.To jemu na nas zależy,nie odwrotnie.Zatem kiedy kupić tę rybę.?Ja to zrobię w poniedziałek przedświąteczny i zapewniam wszystkich,że kłopotu z zakupem mieć nie będę.Oczywiście kupię już zabitego.Po przywiezieniu do domu oczyszczę i wypatroszę i podzielę na dzwonka.I teraz moja rada dla tych ,którym karp śmierdzi ,bo tak to trzeba nazwać,mułem.Po dokładnym oczyszczeniu należy kawałki zalać słodkim mlekiem,na kilka godzin.Mleko ma bowiem to do siebie,że bardzo łatwo pochłania obce zapachy.Potem opłukać posolić i przez dwie lub trzy doby może być przechowany w lodówce.To, jeżeli przeznaczony jest do smażenia,a do gotowania w galarecie  tylko dobę lub dwie.Ale.......................myślę,że i we wtorek i środę będzie dostępny.

I na koniec tego tematu.Czy wiecie,że w wielu krajach karp nie jest rybą jadalną?

A teraz tak trochę o wszystkim co może jest znane,a może nie?Wszak na działki się nie wybieracie  -  prawda?.No chyba że tam hodujecie karpie.
Ja dziś w obronie uciśnionych KARPI.
Kochani,proszę nie męczcie ich.One i tak przeżywają stres  związany z odłowieniem i przeniesieniem do miejsc gdzie w prawdzie woda jest ,ale jest jej mało i zbyt płytka.A po co odławia się wcześniej karpie.Po to by się nie "rozbiegły"po całym hodowlanym stawie...............kumacie?by nie usiłowały"  zejść na dno"by się zagłębić w mule.Zatem są ściśnięte i zaniepokojone,a jeszcze przenoszone ,żywe w plastikowych foliówkach i wpuszczone do wanny celem oczyszczenia to dopiero cierpią.A co do tego oczyszczenia,to jest absurdalna teoria.Może kiedyś było to potrzebne bo były tylko dzikie karpie,ale teraz NIE,NIE,NIE.One właśnie już oczyszczają się po odłowieniu.Poza tym karpie hodowlane  [te o kilku zaledwie łuskach ] różnią się tym od dzikich  [to te całe pokryte łyskami ],że nieco inne mają zwyczaje .One to, tak mułem nie pachną jak dzikie.Poza tym ,powątpiewam w to oczyszczenie w wodzie kranowej i czy karp będzie chciał się oczyszczać..?..........skąd ten przesąd prowadzący jedynie do cierpienia ryby i niespodzianki,że zbyt szybko w" kranówce" ryba padnie i potem problem,bo zakładano,że będzie żyła  kilka dni,a ona zrobiła nam kawał i już rano był martwa.I całe jej szczęście  - no -ale nie nasze.

Zatem jak słusznie postąpić z Świąteczną rybą?
Iluż takich spotykamy ,którzy lubią mówić o niczym ,bowiem jest to jedyna rzecz na której się znają.

 I jeszcze to:Dwie rzeczy nie mają granic :wszechświat i ludzka głupota.!

A przysłowie:?"Gdy się woda ścina i u gęsi pierś biała,będzie zima długo trwał".Ale jak sprawdzić tę gęś? ,ot i jest problem.

A teraz,coś zupełnie nietypowego...............

piątek, 11 grudnia 2015

Nadszedł czas  na :JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO....?................Szczególnie jakoś wspominam te lata głodne i chłodne................lata 40 e.O tej porze roku już zawsze była zima.Przychodziła czasem pod koniec listopada,a czasem na początku grudnia.Towarzyszyły jej obfite opady śniegu i duże mrozy.Pamiętam "tunele" w których się cała chowałam i tylko śnieg i śnieg i po lewej i po prawej stronie.I pamiętam  nieogrzane mieszkania,bo opału nie było,a jak był to tylko z ;przeznaczeniem na święta i niedziele.Pamiętam też Wigilie Bożego Narodzenie i podawane wówczas potrawy .Była to zupa z suszonych małych gruszeczek  [to z dzikich gruszy rosnących na miedzach przeważnie w celu wyznaczenia granic pól.}Na te gruszeczki,mówiono po prostu pierdziołki,lub bardziej elegancko,ulęgałki.Ta zupa była gęsta od nich,bo nic więcej w niej nie było.Posłodzona oczywiście sacharyną.Sacharyna ,to taki sztuczny cukier,po którym zawsze była zgaga.Była w malutkich pudełeczkach,wielkości zapałek a na wierzchu był obrazek słońca na tle granatowego nieba.Nie wiem czemu,ale jako dziecko tego słońca się bałam,a może tego granatu nieba ?Zatem,pierwsze danie zjedzone.Z niecierpliwością czekało się na drugie,bo była  to sałatka z gotowanych ćwikłowych buraków  pokrojonych w plasterki i cebuli ,także pokrojonej w plasterki.Cebula na jedną godzinę przed była posolona i posłodzona tą sacharyną by zmiękła,a potem zostało to wymieszane ,pokropione octem i dodany PYSZNY olej tłoczony na zimno ciemnozielonego koloru,przemycony jakoś,jak nie wiem.A do tego ziemniaki w mundurkach.Ależ to było pyszne.Nareszcie ziemniaki nie brukiew.Jeszcze dziś czasem robię taką sałatkę pół na pół surowa cebula i gotowane buraki i mi smakuje,szczególnie do mielonych kotletów ,by udowodnić sobie,że do mielonych kotletów ni musi być zawsze jarzynka z marchewki.I przy kolacji ,zawsze mama i ojciec płakali ,bo siostra w więzieniu a brat w obozie.Potem gdy wrócili...................jakież to było szczęści i radość ,no i koniec wojny i Kolacja wigilijna i nikt nie płacze................a ja zdziwiona,bo myślałam,że w czasie  kolacji płakać należy..Że to jakiś obowiązek. 

I  to tyle na dziś.Jak to dobrze,że jest cukier.Chyba zrobię tę sałatkę,bo z cukrem to pychotka.
A teraz może trochę informacji, jednak działkowych,bo jakby na to nie patrzył ciągnie nas tam , oj !ciągnie. Ale chyba w tej chwili tylko w celu rekreacyjnym,bo ,mam nadzieje,że wszystkie prace jesienne już zakończone.A przy okazji odwiedzin,może warto uciąć,z dolnych części ,gałęzie iglaków .Roślinom to nie zaszkodzi ,a  w domu będą już święta.Można je wstawić do dużego wazonu  z wodą,bo i wazon będzie bardziej stabilny i nawilżone powietrze i gałęzie nie tak szybko uschną.Można je  też przybrać jak choinkę .Można  zawiesić nad drzwiami.Z tego pożytek większy jak z jemioły,no i koszt żaden.Nie radzę tylko by były to gałęzie Tui.Pisałam o tym wcześniej ,że są rośliny przyjazne człowiekowi.................to z pewnością wszystkie iglaki,jednak  nie Tuja,bo ona nie wydziela ładunków elektrycznych potrzebnych nam,wprost przeciwnie i tak jak wszystkie Olchy np.lub Topole jest chwastem o skłonnościach  wampirycznych.To znaczy pobiera siły żywotne ze wszystkiego co je otacza.Oczywiście nie należy wyolbrzymiać tego,bo jest to proces powolny i trwa latami i nie ma powodu by nagle poczuć się gorzej ,bo Tuje w pobliżu.Ale jednak coś w tym jest skoro nasi przodkowie sadzili je nie w ogrodach a  na cmentarzach z przeświadczeniem,że przecież nieboszczykowi nie zaszkodzą.Na tym opieram moje uzasadnienie,a także na badaniach uczonych Amerykańskich,którzy sprawdzili,że rośliny te są, powodem poronień u kobiet. Pewna  kobieta po trzecim poronieniu, po wnikliwej analizie lekarza  i za jego poradą  zlikwidowała rosnącą tuż pod oknem Tuję  Po tym.urodziła jeszcze troje zdrowych dzieci.To tyle o naszych ewentualnych rozważaniach .........................pojechać na działkę czy nie?..................ja jestem na tak.

Nadszedł czas na.......................
Gdzie byłeś całą noc ? - pyta żona.  Na rybach.  Złapałeś coś?  Mam nadzieje że nie odpowiada mąż..

W wagoniku kolejki na Kasprowy,turysta pyta górala.Baco,a co by było gdyby ta lina się urwała? A to by było,  trzeci raz w tym tygodni, odpowiada baca.

A czy wiecie że:..........Gdyby wszyscy głupcy nosili białe czapki.ludzkość z lotu ptaka wygladałaby jak stado gęsi.

A wiecie kto to pesymista ?...........Pesymista to człowiek,który z dwojga złego,wybiera obydwa.

A teraz.....................
No,to jestem,a tę wczorajszą nieobecność ,proszę mi zaliczyć na poczet przyszłorocznego urlopu.Wybrałam na dziś tak stare polskie przysłowie,że już starszego nie znajdę.

"W zimie komin nam ojcem,fajerka matką,kożuch dobrodziejem,a zapiecek chatką"Nie wiem jak Wy Kochani moi Czytelnicy ,ale ja odczuwam jakieś ciepło i przytulność w  tym przysłowiu.

No dobrze,ale by nie było nam smutno....................

środa, 9 grudnia 2015

Informacja ,dla Tych z Państwa,którzy będą piekli sami  makowce.Kiedyś o tym pisałam,ale dziś tytułem przypomnienia.Makowce można wzbogacić masą marcepanową,lub orzechową.I taka i taka nazwa jest właściwa.W samym środku makowca może znaleźć się właśnie ona.Na rozłożonym cieście przy układaniu maku ,można też ułożyć "rulon z tej masy".Będzie on na samym początku zwijania  makowca.I smak i zapach bardzo wzbogacają  ciasto.A robi się ,tę masę tak:

30 dkg orzechów włoskich należy zmielić w specjalnej maszynce [miele na wiórki ]  [ nie wiem czy może być to maszynka do mięsa? ] Potem dodaje się trzy białka od jaj i 30 dkg cukru pudru i koniecznie zapach migdałowy.Wszystko to miesza i nadaje kształt wałeczka i to ten wałeczek,układa na cieście.No  -  może być to wałek ,nie wałeczek,to zależy od ilości masy.

I Kochani,to tyle na dziś ,a jutro,jeżeli mi się uda,będę na drugiej zmianie.ale zaznaczam,jeżeli mi się uda.Widzę także,że i Wy,Kochani nie bardzo odwiedzacie moją stronę,ale rozumiem,to sprawa zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia.
W związku z tym upalnym latem jakie nas czeka,warto mieć wytrzymałe na susze i mało wymagające rośliny ozdobne.Zatem może GĘSIÓWKA   ARABIS.
Najczęściej spotykana w ogrodach jest GĘSIÓWKA BIAŁAWA.Jest rośliną niziutką.Ma ładne lekko omszone liście,czasem z jasną obwódką.Same liście już są dekoracyjne.Ale ,ta roślina też kwitnie i jak "zdobędziemy wszystkie  kolory",a są to biały,różowy i czerwony,to widok równocześnie kwitnących wszystkich kolorów jest niepowtarzalny.Pięknie prezentuje się na skalniakach i obrzeżach zagonków z wyższymi roślinami.W krótkim czasie doczekamy  się pięknego kolorowego  kobierca.Gęsiówka jest rośliną o niewielkich wymaganiach glebowych,znosi suszę,ale potrzebuje słonecznego stanowiska.W połowie lata dobrze jest przyciąć rośliny,bo zmobilizuje je to do zagęszczenia i rozrośnięcia się.TO WAŻNE.Gęsiówkę rozmnaża się z sadzonek,ale nie jest to łatwe.Niemniej  ,stwierdzić należy,że jest rośliną niezwykle cenioną,służącą do obsadzania fragmentów skalnych murków.

A teraz zupełnie nie ogrodowo.




Takie  wybrałam na dziś okolicznościowe przysłowie:"Kto bez kożucha grudzień przechodzi,w Jana  ciepło mu zaszkodzi.".No - to Kochani ,szykujmy się na upalne lato.

wtorek, 8 grudnia 2015

A te śledzie,to nie śledzie solone,to świeże,po prostu świeże.Czasem bywają całe,a czasem filety.I jedne i drugie nadają się do tego co chcę Państwu zaproponować.
Zatem wykonanie..............proste i łatwe ,i tak np.1 kg świeżych śledzi usmażyć na złoty kolor obtoczywszy je tylko w posolonej mące.Wystudzić.Zrobić zalewę z  trzech,lub czterech szklanek wody i połowy szklanki octu i połowy szklanki cukru i łyżka jakiejś słonej przyprawy kuchennej z dodatkami aromatyzującymi takimi jak liść laurowy,ziele angielskie ,kolendra i gorczyca biała.Zagotować i ostudzić.Potem zalać nią usmażone śledzie i postawić na kila dni w chłodzie,lub lodówce.Dopiero po tych kilku dniach są najlepsze,najsmaczniejsze,bo" przeszły " zalewą.Ilość octu  lub raczej ilość wody ,proszę wyregulować sobie sami.Jakie wolimy ? mniej,czy bardziej kwaśne?.I jeszcze taka uwaga .Zarówno śledzie jak i zalewa  w momencie łączenia winny być ZIMNE...............to ważne,by się nie rozpadły ,gdyby było coś źle wystudzone.Oczywiści do takiej marynaty nadają się wszystkie ryby,które w czasie smażenia nie kruszą się na patelni.Zamiast śledzi mogą być inne......................jednak lepiej nie mrożone,bo to mrożone maja tendencję do  kruszenia się,a najbardziej te z dużą ilością glazury ,czyli lodu,czyli wody.O ilość glazury można spytać sprzedających .Choć zwykle takie są tańsze, w efekcie końcowym nie opłacają się.

Jest jeszcze tyle czasu,że do Świat  Bożego Narodzenia że można wypróbować ten przepis.Można też udekorować przed podaniem np. paskami papryki,oliwkami,kaparami itp.
FUNKIA,HOSTA.Rodzaj ten obejmuje kilka gatunków,a to głownie ze względu na atrakcyjne ulistnienie.Jej duże liście,zdecydowanie duże ,tworzą piękną rozetę jak szeroki kielich i są paskowane ,biało lub żółto ,a czasem tylko zielone,ale też z powodu swego pokroju ładne.Funkie,to rośliny ozdobne ,w prawdzie z liści,ale także i kwitną i choć kwiaty są niepozorne,mnie się podobają,bo nagle "strzelają" z samego środka ,co daje szczególnie ciekawy wygląd.Często też są ścinane do wazonów. Dobrze prezentują się w wąskich wysokich wazonach z dodatkiem jednego liścia,który nadaje całości nieco egzotyczny wygląd.|Wybrałam tę roślinę z myślą o tych z Państwa,którzy mają do dyspozycji miejsca zacienione i nie wiedzą co by tam posadzić?Ale już teraz wiedzą..................FUNKIĘ.bo właśnie w zacienieniu  roślina będzie dorodniejsza  a liście intensywniej  wybarwione.Funkie rozmnaża się przez podział starszych roślin ,wiosną.?Lubi mieć mokro co w pewnym stopniu daje przecież zacienienie.W sprzyjających warunkach dorasta do wysokości 70 cm..Jest gatunkiem całkowicie mrozoodpornym.W miejscach nasłonecznionych  blaknie i usycha.Ale,w ogóle jest rośliną  należącą do tych najłatwiejszych w uprawie.
Staram się właśnie, takie dla Państwa wyszukiwać.

A teraz ,no ,niech będą te śledzie.
Znajdź swoje drzewo i przytul się do niego !Czy przytulanie się do pnia jakiegoś drzewa ,może leczyć ?.Naukowcy udowodnili,że kontakt z lasem i drzewami ,może pomóc wielu przewlekle  chorym osobom.
Już starożytni wiedzieli,że drzewa pomagają.Brzoza kasztanowiec,jarzębina,sosna uznawane były za zbawienne dla zdrowia.Z kolei,krótkowieczne i rosnące w każdych warunkach jak chwasty,to topole i olchy ,były zwane "wampirami".Drzewa szybko rosnące takie właśnie jak olchy czy topole,dla tego tak szybko się rozwijają,bo zabierają obcą np.ludzką energię.Drzewa wytwarzają jony ujemne.Te właśnie jony usuwają z naszego organizmu powstające podczas chorób jony dodatnie.Daje to efekty po pewnym czasie zdecydowanie zauważalne ,szczególnie u rekonwalescentów.Nie jest tu wymieniona  tuja ,ale ona także  [podobno ] jest" wampirem"A dowód na to ,rośnie na pewnej działce w ogrodzie "Zimowit" w Łodzi.


poniedziałek, 7 grudnia 2015

Bardzo zdrowe właściwości i też inhalacyjne mają czosnek ,cebula i  ostra papryka.Kiedyś w kuchniach wisiały splecione warkocze czosnku i związane w pęk ostre papryczki ,a w metalowej siatce ,trójkątnego kształtu cebula ,ot,tak by było to pod ręką.Teraz jest pochowane w szafkach i szafeczkach ,a przecież może być nawet ozdobą kuchni i tak przecież wygodniej,a do tego zwarte różne lecznicze związki w tych przyprawowych warzywach między innymi allilowe zapobiegają chorobom gardła.A szczególnie wtedy gdy łączą się z parą wodną ,wszak w kuchni gotujemy.Nie,nie ,nie ,spleciony czosnek nie będzie kiełkował jeżeli powieszony zostanie we framudze okna.I przy takim zachowaniu nie będzie się obserwowało chorób gardła członków rodziny,a szczególnie dzieci.I nie będzie pytań.................".czemu one tak często chorują".A w przypadku kaszlu z tej wiszącej w siatce cebuli,którą oczywiście co jakiś czas należy uzupełniać można zrobić syrop przeciwkaszlowy,przesypując plasterki  cebuli cukrem.Ja mam już jakąś saklę porównawczą bo jak się przeżyło 77 lat,to jest do czego porównywać i widzę jak środowisko zmienia się na naszą niekorzyść i to tak jak powiedział ktoś,że......................."podcinamy gałąź na której siedzimy",a to niebezpieczna zabawa.................nie dajmy się Kochani,nie dajmy.

No nie wiem ,co mi się dziś zebrało na taki ton moralizatorski.Przepraszam .I jeszcze na koniec..................a takie drzewo jak  Buk.Ono leczy migreny.Spacery wśród Buków na pewno pomogą osobom narażonym na stresy,choroby układu krążenia ,gardła i nerek.Że nerek,to i mnie zadziwia.Podobno liście tego drzewa przyłożone do głowy łagodzą ból.

No tak.............a miało być o Fuki,roślinie która może rosnąc w cieniu i jeszcze o śledziach.............
Bardzo zdrowym dla człowieka iglakiem jest też Świerk.U mojej sąsiadki na działce "zamordowała" go Tuja właśnie.Rosła bardzo blisko i przepiękny srebrzysty Świerk  "padł",a to za przyczyną sąsiadki  Tui ,tak uważam,bo tuja ,ten rodzaj żeński zamienia się w języku Polskim na męski Żywotnik............no i pożywa czasem   kosztem innej rośliny.Ale uwaga ! to tylko moje obserwacje.

A co do Świerku,to bardzo zdrowo jest ustawić go w domu w charakterze choinki.Ależ będzie pięknie choinka Świąteczna pachniała,tak jak za moich i może nie tylko moich dawnych lat.Jakże często słyszę pytanie "Czemu teraz choinki nie pachną"?A no  temu,że  nie są  to Świrki, tylko Jodły,a one nie pachną................no - prawie nie pachną .Są chętnie nabywane ponieważ nie opadają im tak szybko igły jak Świerkowi.  Pamiętam,że te moje ,z lat dziecięcych Świerki do Trzech Króli wytrzymywały,bo stały w wiadrze z mokrym piaskiem i były co kilka dnia zraszane,o co teraz zupełnie nie trudno.....................no  - tylko nie przy zapalonych lampkach.I to też była inhalacja w środku zimy.Zrezygnowaliśmy z tej inhalacji ,kosztem choinki  ładniejszej o dłuższych  igłach i trwalszej.Ale czy tylko z tego zrezygnowaliśmy?
Można wierzyć lub nie,ale rośliny mają wpływ na nasze samopoczucie ,a nawet zdrowie.Silne działanie aseptyczne i poprawiające działanie układu oddechowego mają olejki z drzew iglastych,głównie .....................niestety Sosny.Spytacie czemu niestety?A temu,że rzadko ją spotykam na działkach,a przecież już są w sprzedaży ,takie które osiągają niezbyt duży wzrost.Przeważnie spotykam Tuje,które to mają jeden plus...................bardzo łatwo je się rozmnaża.Nasi przodkowie nie sadzili ich w ogrodach,tylko na cmentarzach,bo nieboszczykowi już nie zaszkodzą.Ale nie chcę robić rewolucji na Państwa działkach i nie,nie należy ich niszczyć ,tyle że Sosna ................O! ta daje piękną rewelacyjną inhalację .Wystarczy posiedzieć koło niej ,albo poleżeć około godziny i już zrozumiemy jak to ona  oczyszcza nasze drogo oddechowe ,z płucami włącznie.A co po Sośnie jest następnym zdrowym iglakiem??????????
"Gdy mróz jest w początku grudnia,to wyschnie niejedna studnia".Zatem co,zatem możemy być spokojni,wody nie zabraknie.Tak bowiem można wywróżyć z przysłowia.

niedziela, 6 grudnia 2015

A czy będzie jeszcze o, śledziach? Tak ,będzie ,ale nie dziś.
Gdy miałam lat kilka ,to trwała okupacja.To były lata głodne i chłodne i kto by wówczas myślał o kwiatach,................no ,chyba,że dały się zjeść.Ale byliny JEDNAK  corocznie wznawiały wegetację i zakwitały w skromnych przydomowych ogródkach,przypominając właścicielom,że kiedyś było inaczej,że było lepiej,że sadziło się kwiaty.One jednak rosły siłą rozpędu i były  to przeważnie Floksy.Kosaćce i Peonie.

FLOKS PŁOMYK,to rodzaj  ten obejmujący wiele gatunków.Ale głównie są to floksy niskie i wysokie.Z tych niskich,najbardziej ceniony jest  FLOKS SKALNY.To niziusieńka roślinka  [10 - 15 cm]  tworząca z dużej masy pełzających pędów zwarte kobierce  różnokolorowych kwiatów.Mogą być różowe ,karminowe lub  lub niebieskie.Te niebieskie to jakby niebo przeglądało się w wodzie.Wymagania tego gatunku ,glebowe są,niewielkie,może też rosnąć w cieniu.Rozmnażanie bardzo łatwe,poprzez dzielenie starych kęp lub przez  sadzonki z końców pędów.Dla  pierwszoklasistów działkowych ,to idealna wprost roślina.Na niej można wiele się nauczyć,choćby, rozmnażania.

A z grupy FLOKSÓW WYSOKICH,polecam szczególnie  WIECHOWATEGO.Jest rośliną wysoką,bo nawet do 120 cm.Jednak potrzebuje nieco bogatszej w składniki pokarmowe gleby,co nie jest trudne do spełnienia przy takiej gamie nawozów mineralnych,ot,choćby powodujący bujne kwitnienie Florowit.Najlepiej rozmnażać  je przez podział ze starych kęp.Tym bardziej,że należy to robić co 4, 5 lat.I teraz coś co nie wszyscy wiedzą.Obfite kwitnienie uzyskuje się poprzez uszczyknięcie  w maju końców pędów.O  ! wtedy wiechy będą ogromne i też nie wszyscy wiedzą,że pachnące.Gama kolorów podobna do Floksa Skalnego,a kwitnienie trwa około 6 tygodni.Rozpoczyna się w sierpniu.

I już oczami wyobraźni widzę kępę wysokich roślin otoczonych tymi niziutkimi i kamieniami,nawet na środku trawnika.A spod tych niziutkich będziemy wybierać ślimaki.W dni słoneczne tam się chowają.I tak oto jeszcze jeden plus dla  FLOKSÓW.
Sięgnęłam dziś po ziemniaki,które,zdawało mi się,że przechowuję w chłodnym miejscu,ale pojawiły się na nich kiełki .Jeszcze zimy nie było,a one już czują wiosnę.Ale ,w takim przypadku,ostrzegam wszystkie osoby z dolegliwościami gastrycznymi,by ziemniaki obierały nieco grubiej .Bo co - ? spytacie być może?.A to, to,że w okresie kiełkowania w ziemniaku zawarta solanina umiejscawia się właśnie pod samą skórką.Solanina to coś od czego  między innymi przyczynami wyginęły  Bażanty,Kuropatwy i inne dzikie ptactwo zjadające stonkę.Stonkę,która przed  II wojną  Światową nie zagrażała temu ptactwu.Jej pojawienie w ogromnej masie zawdzięczamy  skróconym czasom podróży.Bo już w latach 50 ,tych samolotem można było ją przewieźć  ,a wcześniej statkiem i dyliżansem .....................dawno zdechłaby.Ale wracając do solaniny.Ona to podrażnia błony śluzowe przewodu pokarmowego, a w większych ilościach powoduje odwadniające   biegunki,Ponieważ stonka była jakby nafaszerowana solaniną stąd zabójcze biegunki u wymienionych ptaków.Wiem,wiem,my nie jemy stonki,ale solanina "czyha" na nas w kiełkujących ziemniakach,stąd moje ostrzeżenie.

Ziemniaki najlepiej gotować zalewając wrzątkiem,bo zimna woda wypłukuje zawarty w ziemniakach potas.Dobrze jest też wraz z ziemniakami gotować kawałek cebuli,która to pobierze z ziemniaków poprzez wodę niepotrzebne szkodliwe [po opryskach] substancje.Ponad to nada ziemniakom głębszego smaku.A co do smaku,to także wzmacnia go łyżka lub dwie oleju ,czy oliwy dodana do wody w której gotują się ziemniaki.,

No - i nie myślałam że tyle tego będzie,tego o czym kiedyś już pisałam,ale że ostrzeżeń nigdy za wiele stąd także i dziś ostrzegam.

A teraz o kwiatach mojego dzieciństwa.................
Herbata z kwiatów lub jagód, CZARNEGO BZU , pomaga w leczeniu przeziębień i wzmacnia system odpornościowy.Przebywanie w okolicy krzaków np.
 na leżaku  uspokaja,ale działa także   uwaga ! moczopędnie.

Brzoza leczy skołatane nerwy i pomaga pozbyć się złości i gniewu.Należy tylko ją objąć na klika minut.Przyznam,że ze wszystkich drzew,akurat ją lubię najbardziej obejmować.
Kiedyś pewien krytyk filmowy powiedział,że w filmach fabularnych Polskich jest często powiewająca firanka w otwartym oknie,w Francuskich mokry bruk,a w Rosyjskich Brzozy i chyba coś w tym jest.

Mam dziś w planie zarazić Państwa miłością do FLOKSA PŁOMYKA ,ale przed tym................