piątek, 1 września 2017

Ten wiersz dedykuje wszystkim polskim patriotom broniącym ojczyzny w 1939 r .Także  mojemu ojcu ,który przez trzy tygodnie walczył o Warszawę,niestety  ze znanym skutkiem.
WIERSZ KONTROWERSYJNY.
==========================
Znowu ktoś furtki cmentarnej nie zamknął i duchy po wsi spa\cerują miedzy opłotkami.
Z pewnością samotność im ciąży i choć nocne chwile chcą być razem z nami.
A  może to tylko zmrok zapada niesiony wiatrem  z daleka,z drogi końca.
O !  Właśnie odszedł ostatni dzień wakacji,schował się za lasem zachodzącego słońca.
Już się zielenią,już świecą kocie oczy.Wracają w pośpiechu po dróżkach i drogach.
W domu czeka biała kolacja,koniec pracy w stogach.
Mlekiem pachnie we wsi,dzwonią bańki,jakby obwieszczały koniec dnia tego.
Pies kowala wyje do księżyca,coś się stanie z pewnością bo to wycie  nie wróży nic dobrego.
Noc koszmarami wypełzła bezszelestnie, już króluje niepodzielnie na dworze.
W izbach pod oliwnymi lampkami szepty modlitw..słychać............ i daj nam Boże,daj Boże.
Wygasły paleniska i świerszcze za kominami zamilkły jak co dzień niezmiennie,
i tylko pies  kowala wyje i wyje,bo księżyc właśnie wszedł w pełnie.
Świt jeszcze nie całkiem nastał ,a już zasłoniły go metalowe skrzydła z czarnymi krzyżami
Nadlatywały z zachodu jeden drugi ,pięćdziesiąty,eskadry za eskadrami.
A potem zgrzyt żelaznych olbrzymów i ślady gąsienic na  piasku 
i drwiące spojrzenia najeźdźców  wśród kpin ,chichotów  i wrzasków
Gdy tak  drwili,ogarniał ich  niezmiennie pusty śmiech.
Ten naród  jest ciemny i głupi,to oracze spod słomianych strzech.
My zrobimy tu porządek zaczynając od dziadka do najmłodszego dziecka.
Bo przecież powszechnie wiadomo,że nie ma jak kultura niemiecka.
 A pilot z nawigatorem ,gdy Wieluński szpital bombardowali - i to już była zbrodnicza decyzja -
z pewnością tak myśleli sobie..........Oj ! nie ma jak niemiecka precyzja.
Potem zaś ,gdy w Babim Jarze mózg  rozstrzeliwanego dziecka  zbryzgał esesmańskie lakierki.
Pomyśleli sobie : to tylko ten jeden jest partaczem,bo poza nim każdy Niemiec przecież jest wieli.
A co myślały one,gdy w histeryczno seksualnym spaźmie i szale
wpatrywały się w swojego  fuhrera  jak w Boga,one nie myślały  wcale.
A przecież były takie  poważne i mądre i nie mieszkały pod słomianymi strzechami
I tak łatwo dały się omamić,oszukać.Gdzież im równać się z Polkami

Nadszedł czas bym powiedziała mieszkańcom mojej ojczyzny,mojej kochanej ziemi.A - zatem
Mamy prawo by wysoko trzymać głowę i obnosić tę dumę przed całym światem,
a mit o niemieckiej jakości,niechaj mitem pozostanie,bo jak widać
brak powodów by powtarzać to przesłanie.
78  lat temu.............ja już byłam na świecie,ale sam początek wojny znam  z  opowiadań  rodziców.
31 sierpnia wieczorem mama przyniosła do domu dopiero co upieczony chleb.Piekarnia była w sąsiedniej posesji.Przykryła go metalową ,dużo większą od chleba miską [plastiku nie było].
W nocy obudził całą moją rodzinę hałas.To miska spadła z chleba,co było zupełnie niezrozumiałe i potoczyła się pod same drzwi.Nie było żadnej siły sprawczej ,zatem mama wróżyła najgorsze..................."będziemy stąd się wyprowadzać " bo miska była pod drzwiami.Ojciec bardziej sceptyczny i logicznie myślący  podejrzewał,że to para z ciepłego chleba spowodowała uniesienie się miski.Mama go wyśmiała twierdząc ,że chleb za mały a  miska za duża i za ciężka  i że zawsze to czyni i nigdy coś takiego nie miało miejsca.W kamienicy w której mieszkaliśmy  była poczta i z tej przyczyny nie mogli tam mieszkać Polacy.Już 10 września zostaliśmy wyrzuceni,dosłownie wyrzuceni na podwórko i "rób co chcesz"Na szczęście znalazło się lokum u mleczarki ,która codziennie roznosiła mleko.Niestety bez wygód i w polu.Ale wtedy dobre było i to.Miska jednak wywróżyła.

Dziś -  w  ten zupełnie inny dzień,jeszcze to: jeszcze mój wiersz,który być może już kiedyś  tu pisałam.
Nastąpiły lata okupacji,okrutne ,smutne,głodne i chłodne i je pamiętam.Z treści wiersza można wywnioskować ,że nie nienawidzę tych co takie dzieciństwo mi zafundowali.Jednak ,nie. Moja wiara nakazuje  mi przebaczać,zatem przebaczyłam,ale nie zabrania pamiętać,zatem pamiętam.

czwartek, 31 sierpnia 2017

Młoda mama jedzie tramwajem z niemowlakiem na rękach.Dziecko zaczyna płakać.Mama postanawia go nakarmić piersią ,ale dziecko się krzywi i nie chce cycusia .Mama zachęca " no weź bo dam temu panu ".Na próżno.Dziecko płacze.Wreszcie poirytowany pan odzywa się ............."no decyduj się smarkaczu ,bo ja już trzy przystanki   niepotrzebnie przejechałem."
Biorąc pod uwagę to co napisałam wcześniej  zmuszona jetem do zaoferowania takich drzew i krzewów i innych  roślin ,które uczynią działkę rekreacyjną.  I o tym ,niebawem.
Pisałam o tym przed wczoraj,że warto przygotować glebę pod ewentualne nowe nasadzenia drzew,lub krzewów.Coraz więcej działkowców zmienia charakter swojej działki,z użytecznej na rekreacyjną.Zbyt kłopotliwe dla  nich okazują się zabiegi związane z ochrona drzew i krzewów przeciw szkodnikom i chorobom.To co "funduje nam " obecnie przyroda ,to zwiększenie oprysków,bo choćby stare odmiany jabłoni i grusz  one  nie wymagały ochrony chemicznej,te stare,te bardzo stare.One jednak przy tym ogromnym plusie miały jeden minus.W okres owocowania wchodziły późno.Niejednokrotnie  po kilkunastu latach,ale wtedy nie było pośpiechu ,bo dziadek sadził drzewa owocowe dla  wnuczka.Sadów towarowych nie było.Chcąc sprostać zadaniu ,dla sadów tworzono odmiany owocujące już po  2,3 latach.Jednak, o jak to w życiu bywa - coś za coś.Te nowe odmiany podatne są na choroby  a i szkodniki jakoś  bardziej je  lubią.Hodowcy zgadzają się na opryski ,byle nie czekać wiele lat na plon,bo kto chce na  tak długi okres "utopić kredyty "?Z czasem zaprzestano hodowli starych odmian i działkowcy zostali zmuszeni do sadzenia tych które są oferowane przez szkółki.I tu koło się zamyka.Jakby tego było mało pojawiły się  [ nawet na starych odmianach ]  np. grusz choroby dotychczas tam nie notowane.Myślę tu o RDZY GRUSZY.Sprawcą jej są jałowce,ale one wcześniej też w tym miejscu rosły.Zatem co ? Zatem zanieczyszczenie powietrza ,którego w takim stopniu wcześniej  nie było.Bardzo trudno jest orzec  w skrócie o przyczynach chorób i występowaniu szkodników.Można tylko  przyjąć ich obecność do wiadomości ,albo stosować opryski.A popatrzcie też na rosnące przy ulicach i skwerach kasztanowce ,zwane błędnie z resztą kasztanami.Jak wyglądają ich liście ? Czy tak wyglądały 30,40 lat temu ? Otóż nie.To szrotówek kasztanowiaczek powoduje takie zmiany w liściach.Ten szkodnik był,owszem był ,ale tylko na Bałkanach.Naukowcy o jego obecności u nas i w całej Europie mówią tak :"Został z tamtych rejonów do nas zawleczony "...........................bo kto przed laty wyjeżdżał   na urlop do Chorwacji ? Kto tę trasę pokonywał szybkimi pojazdami ,na tyle szybkimi,że pozornie skróciły się odległości.Toż to w dyliżansie z pewnością   szrotówek padłby z powodu braku pokarmu i wody  .I tak oto" kręcąc" się po Świecie roznosimy ,przynosimy nie zawsze to co trzeba,ale nie ma na to rady.Takie jest teraz życie,a nie takie jak 100 lat temu.Chcę usprawiedliwić się,że nie zarzucam nikomu wędrówek,podróży itp.Tłumaczę tylko skąd wzięło się coś,czego wcześniej  nie  było.
Dzisiejsze przysłowia  związane są z początkiem  nowego miesiąca.Wszak ,to już jutro. I kiedy te wakacje "przeleciały ? "kiedy ?
Gdy wrzesień pogodą zaczyna,zwykle przez miesiąc się taka utrzyma. polskie.
Gdy we wrześniu tłuste ptaki,w zimie mróz nie lada  jaki. polskie.Ciekawe ,kto i w jaki sposób to sprawdzi ?
Chodzi wrzesień po rosie ,zbiera grzyby we wrzosie.polskie
O ! - to,to,grzyby.Podobną wreszcie  są.
Znam wielu działkowców ,którzy zostawią działkę z najpilniejszymi pracami i udadzą się do lasu.
Grzyby,las  to moja druga miłość, niestety już niemożliwa,nie z powodu wieku,a z powodu  wypadku  drogowego.Aha ! - przy okazji wyjaśniam,że jeżeli Drodzy moi  Czytelnicy uważacie,że pieszy ma pierwszeństwo na pasach,to źle uważacie.I w tym miejscu ktoś może mi zarzucić .........."trzeba było być czujnym na pasach,wszak to jezdnia "...............zgadzam się ,ale nie w sytuacji gdy samochód zbliża się z taką szybkość,że może być wcześniej nie  zauważony.
Ale, dość tych wspominek ,na działkę wracać czas.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Pod barem piwnym rząd motocykli.Motocykliści w środku.Obok zaczaili się struże praw.Czekaja i czekają .Nareszcie  wytacza się jeden z nich i bardzo chwiejnym krokiem udaje się w kierunku zaparkowanych maszyn.Ma trudności by znaleźć swoją,ale jakoś mu się to  w końcu udaje.W tym momencie zostaje zatrzymany i poddany badaniu alkomatem.Jakież było ogólne zdziwienie  gdy alkomat wykazał 00,0.Panowie kontrolerzy zachodzą w głowę .....................jak to ? może alkomat zepsuty ? ,na co odpowiada kontrolowany:"Spoko ,panowie,spoko.Dziś ja jestem dyżurnym do odwracania uwagi ".
O tej porze nie wycinamy,nie prześwietlamy drzew ..............ZDECYDOWANIE NIE ........... bo przez powstałe po cięciu rany wnikają różne choroby.Mam na myśli choroby grzybowe,a jest ich niewyobrażalnie dużo i uaktywniają się właśnie pod koniec lata i jesienią.Mam też na myśli rany powodowane piłką .Na sekator JEST PRZYZWOLENIE.I ten sekator będzie potrzebny ,by wyciąć WILKI,[pisałam o  nich niedawno ] i wyciąć suche gałązki.Zdecydowanie rezygnujemy z KALECZENIA DRZEW TERAZ .Sygnalizuję to wyraźnie bowiem wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy jakie to jest nieprawidłowe.To zawsze  jest  tak gdy czegoś nie widzimy.Nie widzimy zarodników grzybów w powietrzu.
Natomiast jeżeli chodzi o krzewy jagodowe ,to im żadne prześwietlanie nie szkodzi.Lepiej jest wyciąć nadmiar starych pędów by nie dopuścić do lokowania w  nich składników pokarmowych ,  niż zlikwidować wiosną,z już zmagazynowanym potencjałem.Nie czekamy wiosny.Wycinamy teraz, w myśl zasady ,że w przyrodzie jest na wszystko przeznaczony  czas.

A tak w ogóle,to warto przyjrzeć się kwaterze sadowniczej,czy aby na pewno jesteśmy z tych drzew  zadowoleni ? Czy plonują ,czy plonują corocznie ? czy maja zdrowe ,bez  czarnych plam liście,a może nie,może niektóre z nich są podatne na parcha,.........................o to nie ma co żałować i należy się z nimi rozstać ,bo akurat ta choroba nie jest możliwa do zwalczania przez amatorów sadowników.Parch jabłoni i parch gruszy wymaga kilu ,a w lata deszczowe kilkunastu oprysków  wieloma różnymi preparatami.Jeżeli decyzja o likwidacji zapadła ,to można zrobić to teraz,pamiętając by po ziarnkowych sadzić pestkowe ,a po pestkowych ziarnkowe.Zatem np.nigdy jabłoni po jabłoni .I wiecie co ? ja radziłabym pozwolić ziemi nieco odpocząć  choćby jeden rok.Pozostawić dół po wykopanym drzewie i składać tam np.skoszoną trawę przez jeden sezon,a kto nei chce już w tym miejscu drzewa może urządzić tam skalniaka.
W kwaterze sadowniczej,poza wygrabianiem opadłych liście właściwie nie ma w tej chwili żadnych pilnych prac.I - już słyszę..................." te kilka liści sprzątać ? Poczekam aż spadnie więcej."Można i tak .Ja jednak radziłabym je wygrabiać systematycznie,a to z powodu,że zawsze te pierwsze,które spadają są "niepewne ",bo albo  w nich schowały się jakieś szkodniki,albo "przyczaiły " choroby.I jedno i drugie winno być jak najdalej drzew.Poza tym ,jeżeli  drzewa rosną na trawniku ,co m miejsce bardzo często,to opadłe liście szkodzą trawie.Jesień kroczy coraz śmielej i może się zdarzyć ,ze przez kilka dni nie będzie nas na działce i " popisujący się" o tej porze wiatr usypie pryzmę z  opadłych liści .Jeżeli jeszcze spadnie deszcz i ubije leżące liście ,to trawa pod spodem  będzie nadawała się do naprawy.Wiosną ukaże się w tym miejscu szara plama.A wtedy to już tylko nawóz regeneracyjny...........................Nie,nie teraz,tylko wiosną,bo wiosną trawa  jak i inne rośliny jest w fazie intensywnego wzrostu.Współczuje tym,co mają leniwych sąsiadów,nie grabiących swoich liści,bo one mogą przy pomocy wiatru znaleźć się na naszej działce.Wtedy nie pozostaje nic innego jak je także wygrabić.Nie raz i mnie się to zdarzało.Niejednokrotnie w zimne już dni listopada.Wtedy,by poprawić sobie humor ,wygłaszałam,choć nikt mnie nie słuchał - no czasem sąsiad  Stefan wiersz Majakowskiego....................."Dmuchał jak zawsze wiatrami październik szyn wyślizganą krzywizną.Skręcały tramwaje na róg przy giserni - już za socjalizmu."Stefan stał osłupiały i nie chcąc mi się narażać,a wiem co o tym moim występie myślał,dodał tylko nieśmiało,"Ale już jest listopad ,nie październik ."
O - to,to ,właśnie listopad jest tym miesiącem w którym winniśmy znaleźć słoneczny ,średnio ciepły dzień,by wykonać w kwaterze sadowniczej oprysk zapobiegawczy przeciw różnym chorobom np.Miedzianem ,lub jakimś innym o podobnym działaniu preparatem.
Przysłowia ,takie sobie,ale wiele mówiące :
Szczęście jest kruche jak szkło.  łacińskie.
Szczęście zbliża się, powoli jak żółw ,ucieka jak sarna. perskie.
Chleb szczęścia posmarowany jest z obu stron. francuskie.
Kto nie potrafi odmówić sobie wygody,nie zdobędzie  nigdy szczęścia. austriackie.

Ale, ja tu sobie" gadu ,gadu" ,a tam działkowe sprawy czekają.

niedziela, 27 sierpnia 2017

Mąż wchodzi na wagę łazienkową i mocno wciąga brzuch.Zona pyta.........."myślisz ,że ci to  coś pomoże ?"Oczywiście odpowiada mąż , tylko w ten sposób widzę ile ważę."
Jest oczywistą oczywistością ,cytując klasyka,że  zbieramy dojrzewające  pomidory.Jest pewna różnica w dojrzewaniu : otóż karłowe robią to wcześniej,a wysoko rosnące   znacznie,znacznie później.Karłowe niebawem w ogóle zakończą wegetacje,bo to jest ich cechą genetyczną.Znam osoby które nie chcąc stosować walki z ZARAZĄ ZIEMNIAKA uprawiają tylko karłowe ,bo wtedy gdy choroba   może wystąpić [ jak pojawią się zimne i deszczowe noce ] wtedy najczęściej już nie ma pomidorów karłowych.
Przy zbieraniu plonu można zrobić to w taki sposób,że zbierać tylko zupełnie dojrzałe,całkowicie wybarwione i to zarówno z karłowych ,jak i wysoko rosnących.Takie są najsmaczniejsze.Należy jednak wiedzieć,że to opóźnia dojrzewanie "czekających w kolejce " zielonych.Można zrywać też lekko zapalone,co przyśpieszy dojrzewanie następnych i ja postąpiłabym   w taki właśnie sposób gdy miałoby nastąpić  ochłodzenie,lub zapowiadane byłyby długotrwałe deszcze.
Ja nawet wiem skąd się wzięło to mrożenie karpia ,szczególnie przed Świętami Bożego Narodzenia.Lansują to starsze osoby ,pamiętające PRL- owskie kolejki po karpia.Teraz w kolejce stoją karpie nie my,a le jak to przetłumaczyć upartym i usprawiedliwiającym swoje postępowanie w następujący sposób :" A tam ,ja już kupiłam karpia i oczyściłam i podzieliłam na dzwonka i włożyłam do zamrażarki już w listopadzie i mam spokój."Ja jestem bezsilna na takie tłumaczenie.Bo jak spokój ważniejszy od smacznego Wigilijnego dania ?

No - tak ,a miało być o zbieraniu plonów.
Skoro poruszyłam temat zamrażania, to taka moja rada.:  NIE ZAMRAŻA  SIĘ :  w domowych zamrażarkach oczywiście : surowych grzybów i  ryb słodkowodnych.Wiem,wiem co zaraz powiecie..........." a w sprzedaży są " ,owszem ale te są zamrażane w zupełnie innych warunkach jak domowe.Grzyby, owszem można zamrozić po ugotowaniu ,a jeszcze lepiej  po lekkim przesmażeniu, w maśle lub oleju.Oby tylko było co,bo na razie są kurki,też smaczne , i też można je zamrozić ,sposobem podanym powyżej.Natomiast ryb słodkowodnych   nie mrozi się .Wiele osób przekonuje mnie,że karp zamrożony,jest taki sam jak świeży.I niech im tak pozostanie,niech tkwią w przeświadczeniu,że maja rację.Jednak karp ,jak i inne ryby słodkowodne po zamrożeniu KASZOWACIEJĄ.Aby to sprawdzić należy usmażyć mrożonego [domowym sposobem ] i nie mrożonego .I co ? i co ?
Wracam ,jednak do działkowych i ogrodowych spraw.
W kwaterze warzywnej [ właściwie to nie wiem,czy warzywnej ,czy warzywniczej ? ] - no pięknie.
Może zacznę tak :W tej części działki w której uprawiane są warzywa  jest,a przynajmniej winno być wiele prac związanych  ze zbieraniem  plonu.Rozumiem,,ze można tylko niektóre z  nich uprawiać,ale, co jak co fasola szparagowa karłowa,[ ta bez tyczek ] jest bardzo łatwa w uprawie,nie ma wymagań co do struktury gleby,nie wymaga nawożenia i ma bardzo rozciągnięty w czasie siew,bowiem można ją wysiewać od połowy maja począwszy na połowie lipca skończywszy.I dobrze jest terminy siewu podzielić przynajmniej na trzy,bo co ?,a czemu ? spytacie być może.A to temu,że jak fasola przekwitnie to bardzo szybko zawiązuje strąki i równie szybko one się starzeją.Zbyt duży areał wysianej fasoli powoduje,że nie jesteśmy w stanie jej skonsumować wtedy gdy jest najsmaczniejsza.A najsmaczniejsza jest wtedy gdy strąki są młode co poznaje się po ich jędrności .Są tak jędrne,że przy przełamywaniu można usłyszeć charakterystyczny trzask.Teraz "trzaskają "te z późniejszego siewu.Czasem nadmiar plonu nas przytłacza i kombinujemy co z tym zrobić i wpadamy na genialny pomysł,by zagotowaną ponakładać w słoiki i spasteryzować.Komu się to uda,to ma wyjątkowe szczęście.Owszem może się udać pod warunkiem,że pasteryzować będzie się przez trzy kolejne dni.Każdego dnia po godzinie,lub zakwaszając wodę w której jest gotowana fasola,ale co z niej za pożytek ,z takiej kwaśnej ?Ponieważ fasola ,tak jak i groszek zielony nie posiada  środka konserwującego,jak chociażby pomidory,stąd ten problem.To co ? to może zamrozić ? Nic nie stoi na przeszkodzie jeżeli mamy miejsce w zamrażalce i nie zastanawiamy się nad tym czy to się opłaca.Czy warto zużywać energię elektryczną jak w zimie mrożona kosztuje  niewiele.Aha ! - kto jednak decyduje się na zmrożenie winien przed tym ją  wrzucić na kilka minut do wrzącej wody.Taka w zimie ,po rozmrożeniu  będzie  ugotowana ,ale mamy pewność,że  nie wyczujemy w niej smaku surowizny.Ot ! i kłopot.Za mało  niedobrze,za dużo też nie dobrze.

Wybrałam na dziś przysłowia wiele mówiące :
Kura, póki nie zniesie jajka ,postawi na nogi całą wieś.  osmańskie.
Kura jedno jajo zniesie,ale postawi na nogi stu sąsiadów.  gruzińskie.

Oj ! - znam co najmniej kilka takich kur.A Wy - Drodzy moi Czytelnicy ?