sobota, 26 września 2015

LIPCÓWKA KOLOROWA.O jakaż to była "modna "odmiana w latach 80 ątych.Choćby z tego powodu,że jest najwcześniej dojrzewającą   gruszą............już w lipcu  i myślę,że też z tego powodu,że jest całkowicie odporne na choroby.Nie wiem tylko ,czy też na rdzę...........ale może?Owoce ma drobne,z rumieńcem i bardzo szybko dojrzewające i przejrzewające,a takie przejrzałe już nie są smaczne.Robią się mączyste.W moich zapiskach jest jeszcze taka uwaga ! nie należy szczepić jej na pigwie .A pigwa to podkładka pod grusze małych rozmiarów.............zatem szkoda że pigwa się tu nie nadaje.

FAWORYTKA TJ KLAPSA...........wspaniała pyszna ale bardzo,bardzo podatna na choroby,szczególnie na parcha.............zatem koniec informacji w tym miejscu.

BONKRETA WILLIAMSA................Proponuję Bonkretę Williamsa Red.Jest cała czerwona,nadzwyczaj smaczna i pachnąca i soczysta i też szczepiona na pigwie rośnie źle o czym się przekonałam,ale to źle to oznaczało,że "umarła" po kilu latach po posadzeniu.Jednak przez te kilka lat  wydała tyle plonu,że nie da się porównać z żadną inną odmianą.A na jej niepowtarzalny smak  czekały pewne osoby w Borach Tucholskich i chętnie wymieniały na grzyby,do czego z resztą nie dochodziło,bo na to nie pozwalałam,ale i tak z ogromną ilością grzybów zawsze wracałam do domu.Brałam trzy dni urlopu ,by je przerobić.Kiedyś w dużych,ale płytkich pudełkach poustawiałam przywiezione wieczorem ukośnie na balkonie ,by dochodziło powietrze od spodu w  nocy.A że mieszkam na pierwszym piętrze to było je widać z dołu.No i zostałam obudzona dyskusją zadziwionych ilością grzybów osób.

I wiecie co............czeka na mnie do przerobienia 3 kg pięknych prawdziwków z tamtych stron,zatem jeszcze tylko pozwolę sobie opisać drugą wspaniałą odmianę ,jesienną.Niebawem się ukaże w sprzedaży:to

KONFERENCJA.Ta odmiana jest całkowicie odporna na parcha.Owoce ma duże i dużo, i też ją znam z  autopsji .Jest bardzo smaczna ,ale winna być zdjęta z drzewa  na kilka dni przed dojrzałością konsumpcyjną.Zbiera się na przełomie września i października.W piwnicy może leżeć do grudnia,a w chłodni do wiosny.Dobrze rośnie szczepiona na pigwie.


I to tyle na temat grusz,które to w połączeniu z jałowcami..........."nie wychodzą,oj nie wychodzą".Pamiętacie o tym?
Grusze,to też drzewa klimatu umiarkowanego,z pewnym zastrzeżeniem.Są bowiem grusze Europejskie i Azjatyckie i bardzo się różnią miedzy sobą.Ponieważ kilka postów wstecz już opisywałam właściwości gruszy ,dziś tylko wspomnę,że te Azjatyckie  nam Europejczykom zupełnie nie smakują,są w prawdzie słodkie,ale twarde i jakby drewniane.Próbują je uprawiać na swoim kontynencie Amerykanie,bowiem od czasu jak wylądowali na księżycu ,uważają ,że wszystko jest możliwe  [ i chwała im za tę odwagę ] ale niestety ,tez nie znajdują tam nabywców.A nasze,a nasze,to soczyste i pachnące i zdrowe i łatwostrawne.Poza  węglowodanami i kwasami organicznymi,garbnikami i błonnikiem mają,liczne mikroelementy ,a wśród nich jod i to wcale nie mało,zatem winny jadać tych owoców dużo osoby ze schorzeniami tarczycy.Także dysponują niemałą gama witamin.I podobnie jak i jabłka mają te owoce właściwości moczopędne i dodatkowo żółciopędne.I cóż więcej chcieć?

W tym miejscu przypominam sobie jak onegdaj w Bieszczadach spotkałam dziwną gruszę.Rosła obok spalonego gospodarstwa i w połowie też była spalona,ale ta druga połowa owocowała jakby nigdy nic.A jej owoce były pyszne.Niestety,nie udało mi się rozpoznać odmiany,bo była bardzo wiekowa.Co dla gruszy jest typowe..............50 lat to pikuś.Z resztą dawniej służyły do wyznaczania granic pól.Jak gruszę posadził pradziadek,tak rosła jeszcze za pra, pra , prawnuka i nawet rodziła owoce,w prawdzie bardzo drobne i cierpkie,ale jak poleżały w cieple ,to się "ulęgały" w środku i były słodkie i o rodzynkowym smaku ,Nazywano je ulęgałki.Na moim osiedlu rośnie taka grusza,obsypana owocami i nikt ich nie zbiera, a za czasów mojego dzieciństwa,szukało się takich drzew,by pozbierać ten owoc,który spadł i położyć do ulęgnięcia.

Ale,ale ,jest problem proszę Państwa.Na naszych działkach bogatych w iglaki.............i dobrze i w jałowca ,niestety" nie udają się" grusze,bowiem z jałowców przenoszona jest choroba na liście grusz o nazwie RDZA GRUSZY.Zatem co do odmian, i ich ilości będę bardzo oszczędna.

piątek, 25 września 2015

Na koniec jabłkowego tematu ,przypominam,że właśnie jest szarlotkowy czas.Na szarlotkę najlepiej nadają się dwie odmiany Antonówka i też Szara Reneta.Bardzo szybko i bardzo łatwo można ją wykonać dając na dno np prodiża biszkopty,potem utarte jabłka z cukrem i na wierzch kruszonkę.Już nic szybszego nie ma.Kiedyś podawałam dokładnie jak to zrobić.Będzie to kilka postów wstecz.
Był to koniec lat 40,tych,gdy w opuszczonym poniemieckim sadzie, w Rudzie Pabianickiej wraz z koleżankami zbierałyśmy jabłka i przy okazji też jarmużkę.Tak wszyscy wtedy zwali  Białą Komosę.Brało się z niej tylko same listki i gotowało jak szpinak i siekało i dalej to najlepiej robił to Waluś,zatem do niego przynosiliśmy półprodukt a on to doprawiał i gdybyście myśleli bardzo,bardzo długo nie wymyślilibyście takiej potrawy.Ale do niej potrzebny jest  [ wtedy zawsze u Walusia był } biały obsuszony dobry,samemu zrobiony  biały ser.Ten obsuszany pod sitkiem  ser  tarł na tarce i posypywał przygotowane szpinakopodobne danie i na ten ser jeszcze świeże chrupiące skwarki z takiej słoniny co to natarta solą wisiała na strychu przy kominie,wykorzystywana w miarę potrzeb.Ale wracając do zimowych odmian jabłoni.W tym opuszczonym sadzie rosła SZARA RENETA...

Dziś to jest BOSKOP. Pyszne wytęsknione jabłko mojej młodości.Drzewo ,mało wytrzymałe na mróz i co gorsze,niestety podatne na choroby grzybowe.............to już dalej pisać nie będę.Kiedyś koledzy umówili się do kina,ale jeden mówi............" nie pójdę ,bo po pierwsze nie mam pieniędzy".Drugi na to " nie kończ,bo nie ważne jest co po drugie."To tak jak z tą odmianą jabłoni.

Zupełnym przeciwieństwem BOSKOP,jest  FLORINA.Całkowicie odporna na choroby.Ma drobne czerwone owoce dość smaczne.Zbierać je należy w październiku.W przechowalni mogą leżeć do lutego.............ale skąd wziąć przechowalnie?Zatem tak myślę sobie , 
,że chyba nie będą rosły na naszych działkach.Są jeszcze GOLDEN DALICIOUS i GLOSTER i GALA i JONA GOLD,niestety,choć smaczne,podatne na choroby.

Letnich odmian jabłoni jest niewiele.Jesiennych ,więcej.Może to nawet dobrze bowiem latem są jeszcze inne owoce,np. pestkowe.Zacząć mi wypada od starej polskiej odmiany,to:ANTONÓWKA.I same superlatywy wypada mi teraz napisać o tej odmianie.Jest całkowicie odporna na mróz,i niepodatna na choroby.Owoce ma średniej wielkości,lub duże,jasnozielone,kwaskowate,
aromatyczne,bardzo dobre do ciast i na kompoty.Ja o tym jabłku mam jak najlepsze zdanie.To jedno z niewielu ,które nie mają nylonowego smaku.Pamiętam jak pewnego razu będąc na grzybach  w Borach Tucholskich zjadłam już wszystkie owoce które przywiozłam ze sobą a tu szkoda odjeżdżać  bo grzybów ogrom,ale w tej leśniczówce gdzie spałam na szafie były takie żółciutkie   właśnie Antonówki.Za pozwoleniem brałam ze sobą do lasu.O jak też pięknie gasiły pragnienie.Od tej pory bardzo zyskały w moich oczach.

PAULARED.Drzewo jest wytrzymałe na mróz i prawie niepodatne na choroby.Czasem,tylko ,czasem bywa  atakowane przez raka.To ta choroba o której pisałam wczoraj.Owoce ma średniej wielkości,czerwone,deserowe,bardzo smaczne.Dojrzewają stopniowo,co jest dla amatorów sadowników dużym plusem,bo przecież nie da się wszystkich naraz zjeść,a to odmiana deserowa.

Niestety,nic dobrego nie mogę napisać o odmianie :PRIMA,bo choć jest odporna na mróz i całkowicie ..............powtarzam,całkowicie odporna na najgroźniejszą z chorób jabłoni tj.na parcha,niestety owoc nie jest zbyt smaczny,ale to moje zdanie.Podobny w smaku do opisanej wczoraj PRIMULI.

A  DELIKATES....?.........jest własnie w sprzedaży bardzo soczyste ,bardzo smaczne jabłko,ale drzewo ,choć wytrzymałe na mróz,jednak trochę,...........odrobinę, podatne na parcha .Ta odrobina,oznacza,że w lata takie jak to ,które już odeszło,............zauważyliście??????,nie będzie objawów choroby.W deszczowe i chłodne mogą pojawić się niewielkie plamki na owocach ,choć nie muszą.

I wiem, co  właśnie myślicie................a LOBO.........Jak chodzi o smak nie ma sobie równych,tak uważa większość  konsumentów i trudno się z tym nie zgodzić,ale ,ale,ale...........pozostała prawda jest taka:Drzewo rośnie silnie,ale to nie jest ogromny kłopot.Bardzo wcześnie zaczyna owocować.............O TO DOBRZE....................na mróz zupełnie wytrzymałe....................niestety podatne na parcha.To po co zatem o nim piszę ,spytacie?Ano po to by mieć świadomość ,że to co smaczne niestety kosztuje wiele pracy,wiele oprysków i powątpiewam czy tak samo zdrowe jak np.Antonówka.
  
Zanim przejdę do opisu jesiennych odmian jabłoni coś na rozweselenie ,tego pochmurnego dnia.I niechby nawet spadł deszcz,bo to będzie deszcz grzybowy.Ale już są...........................podobno.

Wnuczek wiezie dziadków w bardzo podeszłym wieku samochodem.
Na siedzeniu obok niego siedzi babcia.
W pewnym momencie pyta:Michasiu ,a gdzie dziadek?
Siedzi na tylnym siedzeniu ,babciu.
Babcia odwraca się i mówi: - o,dziadek,a gdzie Michaś?

czwartek, 24 września 2015

Wśród odmian letnich ja preferuję starą polską odmianę PAPIERÓWKA TJ.[OLIWKA ŻÓŁTA].Jej zapachu nie zapomnę chyba nigdy.W moim rodzinnym domu była w szufladzie i pachniała i pachniała.Jej charakterystyka to:jest wytrzymała na mróz,mało podatna na choroby,ale wrażliwa na raka.............to taka przypadłość dotycząca kory,.Chorują na tę chorobę drzewa dość często prześwietlane ,ale te którym po prześwietleniu,tj po cięciu nie zasmarowano ran specjalną pastą,ot,choćby pastą Funaben.Owoce ma jasne średniej wielkości,deserowe i dojrzewają pod koniec lipca.I to nieprawda,że nie nadają się na przetwory...................o jakaż pyszna jest szarlotka z tych owoców,jaka pachnąca.

PRIMULA............ to też letnia odmiana i właściwie,ze wszystkich odmian  najbardziej odporna na choroby.I choćby się waliło i paliło ona nie zachoruje,ale....................niestety jest w smaku drewniana i bez wyrazu..............to moje zdanie,ale nie tylko.I widzicie Kochani jak to jest,zawsze coś za coś.Ale proszę się nie martwić bo jest.....................

JAMES GRIEVE.Znana mi dobrze,bo to moja działkowa,posadzona przeze mnie osobiście.O !polecam ją bardzo.I choć jest średnio wytrzymała na mróz  [ ale gdzie teraz tamte dawne mrozy?  ]to odporna na choroby.Owoce średniej wielkości,lub duże,różowoczerwone,deserowe i przerobowe.Dojrzewają w drugiej połowie sierpnia i też są pachnące,oj są.Ich zbiór można rozłożyć na dwa,trzy tygodnie,bo nie dojrzewają równocześnie,ale przy uprawie amatorskiej właśnie o to chodzi.

I muszę przerwać opis dalszych odmian................będzie o nich jutro.
Odmiany jabłoni dojrzewają w różnych porach i w związku z tym dzieli się je na letnie,jesienne i zimowe.Odmiany letnie dojrzewają w lipcu i sierpniu i przeważnie natychmiast przeznaczone są do konsumpcji.Odmiany jesienne  osiągają swoją dojrzałość we wrześniu i wtedy należy jw zebrać z drzewa.W dobrych warunkach przechowują się maksymalnie do 2 miesięcy.Odmiany zimowe zbiera się z drzewa  we wrześniu i październiku i one przeznaczone są do dłuższego przechowania,nawet do 6 miesięcy,ale to jest dość trudne i w zasadzie nie do spełnienia przez sadowników amatorów,bo trzeba by dysponować pomieszczeniem z kontrolowaną atmosferą.Owszem,udaje się to czasem rolnikom posiadającym stodołę i tam w sianie przechowują jabłka starych odmian ,ot,choćby Renety,bowiem one w porównaniu do nowych odmian maja twardszą skórkę i tak szybko nie wysychają.Zatem moje sugestie ,to uprawianie jabłoni letnich lub jesiennych.A że watro,o tym nie muszę nikogo przekonywać.Tym bardziej,że w porównaniu z innymi drzewami owocowymi jabłoń jest drzewem długowiecznym.Zatem ,może rosnąć wiele lat.I z owoców jego będą korzystały nasze dzieci i wnuki.Jeżeli  natomiast chodzi o właściwości zdrowotne jabłek ,to są one ogromne.Zaleca się je w niedokrwistości,i awitaminozach,mają właściwości wzmacniające i poprawiające trawienie.Dzięki dużej zawartości błonnika pobudzają perystaltykę jelit i są lekiem dla osób z siedzącym trybem życia.Zaleca się je przy obrzękach ,niektórych schorzeniach jelita grubego,nadciśnieniu i w chorobach serca i nerek.Sok jabłkowy zalecany jest w przypadku miażdżycy,gośćca stawowego ,a nawet neurastenii.

Zatem.................
Jabłonie są typowym gatunkiem klimatu  umiarkowanego.I tak myślę,że ten owoc może być np.nieznany uchodźcom z Syrii.Ale to nie tylko to ,także wiele ,wiele innych rzeczy nie jest im znanych,bo to jednak zupełnie inna kultura jak Europejska.Ale przecież ja nie o tym chcę pisać.Nie wiem co mi przyszło do głowy.Dziś  pragnę przeanalizować odmiany jabłoni,ale decyzję ,które posadzić ,pozostawię Państwu.

środa, 23 września 2015

Jak pisze o sadzeniu drzewek to przypomina mi się jak ja się  tego uczyłam .Nie przygotowana na taką pracę  pojechałam w butach z wężowej skóry................no to wyobraźcie sobie jak to musiało być dawno .Nie założyłabym teraz takich butów.Gdy osoby obserwujące moją pracę nagle spostrzegły te nieszczęsne buty roześmiali się szczerze ,a nauczyciel skwitował to tak"no po sadzeniu w takich butach drzewko wyrośnie w mig".
Ale wracając do tematu.Jesienią usypujemy wokół świeżo posadzonego drzewka kopiec, natomiast wiosną formujemy misę bu zbierała się w niej woda opadowa,lub z podlewania.Jesienią dobrze będzie jednak je owinąć,bo takie jeszcze  młode i delikatne.Mogłyby zostać ogryzione przez dzikie króliki ,lub zające,lub myszowate.A ten materiał do owijania dostaniecie w sklepach ogrodniczych,lub supermarketach,o profilu ogrodniczym .Są to różnego typu siatki plastikowe.Może to też być papier falisty,lub słoma.Oczywiście wiosną okrycia usuwamy............ale Uwaga ! tylko w pochmurny dzień.By wiosenne słońce nie  poparzyło kory.

A jutro,jak Bóg da moje sugestie dotyczące odmian.Jakie posadzić.
Drzewka najlepiej sadzić w dni chłodne,pochmurne, a nawet deszczowe, o co nie trudno jesienią.Ogrodnicy amatorzy robią to ręcznie,kopiąc dołki łopatą,przeważnie szerokość takiego dołka to 40 cm  i tyleż jego głębokość.Uwaga ! to ważne:Podczas kopania na jedną stronę odkładamy część ziemi  - to gleba ,to ta wierzchnia warstwa,a na drugą stronę tę z głębszej warstwy.A po co zapytacie?A po to by  w trakcie sadzenia sytuację odwrócić, tj ,by korzenie zasypać tą lepszą,tą glebą a sam wierzch ,to już ta głębsza,ta która jest podglebiem,nie glebą.W ten sposób postępując  stwarzamy lepsze warunki korzeniom na początek na" dzień dobry."No  -  kto ma taką możliwość może jeszcze bardziej dowartościować ,dopieścić drzewka zasilając dołek obornikiem,o czym już pisałam,ale mam na myśli obornik suchy,sproszkowany,bo gdyby był świeży ...........o to nie jestem za.Chyba,że będzie go niewiele i że korzenie nie będą się stykały z nim.A ta ostrożność po to by nie poparzyć  [takie właściwości ma świeży obornik ] korzeni drzewka,a też z tego powodu zalecam niewielką ilość by  nie rozwijały się pleśnie.Zatem Kochani !!obornik,owszem,ale bez przesady.Wracam jednak do samego sadzenia.Dobrze jeżeli przy tej czynności są dwie osoby,bo wówczas jedna trzyma drzewko i potrząsa jego korzeniami wtedy gdy ta druga sypie na korzenie ziemię.Wskazane jest by dołek jeszcze przed umieszczeniem w nim drzewka był obficie podlany.A jak głęboko sadzić? Zawsze o kilka cm.głębiej jak rosło drzewko w szkółce.Może to być nawet 10 cm.W trakcie zasypywania korzeni ziemią ,ostrożnie się ja ugniata ,na koniec nawet udeptując nogami.No,ale ostrożnie!!!!!!!!!!! by nie uszkodzić ani kory na pniu,ani nie oberwać korzeni.Jednak na tyle solidnie i dokładnie by korzenie zostały dobrze oblepione ziemią,bo takie lepiej i szybciej się przyjmują.Resztę zrobi woda ,a winno to być około 10 litrów,pod każde drzewko.Teraz wszystkie drzewka są szczepione na podkładkach wegetatywnych.Wiedząc o tym należy stosować taką zasadę:Miejsce szczepienia winno być zawsze ponad powierzchnią ziemi.Zasypanie miejsca uszlachetnienia [szczepienia] spowoduje  to ,że wpływ podkładki będzie zanikał i np. karłowa jabłoneczka wyrośnie na ogromną jabłoń.Wokół drzewek sadzonych jesienią usypuje się kopczyk wysokości około 30 cm.,który to ochroni korzenie w czasie mroźnych bezśnieżnych zim przed przemarznięciem.
Krótka przerwa,bo przyszło mi poradzić przez telefon zasmuconej osobie .Jak to baby jedna drugiej coś powie a tej drugiej przykro.Jedyne lekarstwo...............starać się  nie jak najszybciej zająć czymś innym,bo to pozbawi nas rozpamiętywania.

Zatem co?zatem sadownictwo.
Inspekcja w koszarach francuskich.:
- W jaki sposób zabezpieczamy się przed zatruciem  skażoną wodą?  -  pyta szef inspekcji.
- Najpierw gotujemy wodę panie pułkowniku.
- Dobrze,a potem?
- Potem dokładnie filtrujemy  - odpowiada zapytany i dodaje : - i żeby już się całkowicie zabezpieczyć pijemy wyłącznie wino.

wtorek, 22 września 2015

Grupa turystów błądzi w górach.Wieczór zapada,a tu ani śladu człowieka i nadziei na nocleg.
Mówił pan,że jest najlepszym przewodnikiem po Tatrach - złości się jeden z uczestników wycieczki.
Zgadza się,ale to mi już wygląda na Bieszczady.
O! jeszcze to,to jest ważne.Mierzmy siły na zamiary.Bo zakupione jesienią drzewka należy niezwłocznie posadzić ,nie może to być,albo dziś,albo jutro,albo za tydzień,bo czasem może to okazać się zupełnie niemożliwe,bo dziś jest stosowna pogoda,a jutro ,a pojutrze jej nie będzie, i co?A nawet czasem jest tak,że są ,,że kupione,że odmiany z trudem  zdobyte a tu posadzić się nie da i nie ważne dla czego.To wtedy należy sadzenie odłożyć do wiosny,ale drzewka zadołować ,to jest przysypać ziemią w dość głębokim dole i niechby tylko wierzchołki wystawały.Ale tu ,moje ostrzeżenia,nie należy przedobrzyć i np. owinąć je czymkolwiek ,a nawet też  nie słomą ,bo cokolwiek spowoduje zniszczenie kory,bo nie będzie dostępu powietrza  ,a z  kolei w słomie zagnieżdżą się myszowate i po sprawie, i też  jest po korze.............zostanie ogryziona.
Termin sadzenia........to jaki będzie lepszy,jesienny czy wiosenny?Ja także kiedyś.............. o jakże to było dawno zadałam to pytanie.I wiecie jaką otrzymałam odpowiedź?"Tego nikt nie wie,bo to zależy nie od nas ,tylko od pogody".Rośliny sadownicze najmniej cierpią z powodu przesadzania,wówczas gdy ich pąki są jeszcze w uśpieniu.Teoretycznie ma to miejsce zarówno jesienią jak i wiosną.Ważne będą warunki pogodowe już po  posadzeniu.I tak np,bez problemu ,po połowie października przystępuje się do sadzenia i jest stosunkowo ciepło i jeszcze jest ciepło przez jakiś czas,gleba nie zamarza,no to,korzenie korzystają z tego i jak nastaje wiosna drzewka natychmiast rozpoczynają wegetację.Ale jeżeli nadeszłyby mrozy,o to już jest ryzyko przemarznięcia nieukorzenionego drzewka,bo właśnie takie nie ukorzenione przemarzają łatwiej.No to ,może sadzić wiosną?No,może i może się równie dobrze to udać jak wiosna ,a konkretnie pogoda będzie  prawidłowa,bez nawrotów mrozu np.Wiosna tylko należy nie zapominać o podlewaniu i w tym celu uformować misę  wokół drzewka by tam zbierała się woda.I nie martwcie się Kochani,nie martwcie,nigdy jej nie będzie za dużo,nawet wtedy jak już nie wsiąka.W początkowej fazie życia drzewka jest bardzo potrzebna."A ty się nie boisz,że one ci się utopią"zapytał kiedyś mój sąsiad Stefan patrząc na wodę wokół moich młodych drzewek".Nie  to nie możliwe" odparłam",bo one są szczepione na nenufarach".I po co ta złośliwość"spytał sąsiad a ja nie wiedziałam po co.Ale wracając do terminów sadzenia,nie zadowoliła mnie odpowiedź gdy jako ta nic nie wiedząca dopytywałam i dopytywałam i myślę,że dla tego bym wreszcie skończyła się pytać dowiedziałam się,że owszem są gatunki które lepiej sadzić wiosną  i za jakiś czas znalazłam potwierdzenie tego w różnych publikatorach : to brzoskwinie i też brzoskwinia,nektarynka i morele  i winorośl i niektóre grusze.Ale gdzież by tam mnie to zadowoliło.Drążyłam dalej."A dla czego akurat te gatunki?.......................... i dowiedziałam się,"bo łatwiej jak inne przemarzają,zatem nich się martwi szkółkarz jak przezimowały a nie ten co posadził.
Zakładamy sad.Dziś już będziemy sadzić drzewka.Gęstość sadzenia powinna być dostosowana do wielkości drzewa.Jak to jednak przewidzieć teraz ,gdy jest ono jeszcze małe.No  -  tu potrzebna  jest wyobraźnia.Często stwierdzam jej brak u amatorów ogrodników.Nasadzenia wykonane są za gęsto.Zatem podpowiadam: 3 x 3 m. to minimum.Za każdy metr więcej drzewo będzie bardzo wdzięczne.Ale..........zdaje sobie z tego sprawę,że miejsca na działce nie za wiele,może zatem zrezygnować z drzewka jednego na dobro drugiego,może zmniejszyć ich planowaną ilość? W tym miejscu przypominam sobie pewne gospodarstwo z pięknie prowadzonym sadem,z ukształtowanymi poziomo gałęziami.Jakież tam były dorodne owoce i jak wygodnie się je zrywało,prosto z ziemi Odległości też prawidłowe.Niestety gospodarstwo to zmieniło właściciela.Po trzech latach go nie poznałam.Wszystkie dolne gałęzie powycinane,a owoców jak na lekarstwo,bo przecież powszechnie wiadomo,że  właśnie na tych poziomych gałęziach,a  potem na konarach jest najwięcej pędów owoconośnych.Na zadane pytanie nowym właścicielom czemu to zrobili usłyszałam odpowiedź.........."a co ?krowa miała sobie oko wybić?".Ot,co.Nic więcej na temat krowy nie napiszę,natomiast podam Państwu odległości w jakich powinny rosnąć krzewy jagodowe:

Porzeczka czarna 180 x 120 cm.
Pozostałe porzeczki i agrest  150 x 100 cm
Maliny w rzędzie sadzonka ,od sadzonki odległa 30 cm.
Truskawki w zależności od odmiany 40 x 20 cm i więcej.
Borówka wysoka 150 x 100 cm.
Jeżyna i winorośl  100 x 200 cm.
Planując nasadzenia nie można nie wziąć pod uwagę sąsiadów.Nasz sad i drzewa i krzewy nie powinny  im sprawiać kłopotu.Nie może tak być, by np. zrywając porzeczki czy agrest z własnych krzewów wchodzić na działkę sąsiadów,a często się z tym spotykam.

I to jeszcze nie koniec  na dziś.

poniedziałek, 21 września 2015

Do biura podróży przychodzi klient i mówi:
- Mam 50 euro.Chciałbym za to jakieś niedrogie wczasy,ale żeby na miejscu była biblioteka ,bilard,basen,siłownia sauna,,telewizor ,komputer i kino domowe.
-Nie ma u nas czegoś takiego.Ale ,czy chce pan takie za darmo i to zagraniczne?
-Oczywiście, chcę.
-Proszę się zgłosić do szwedzkiego więzienia.
Odmiany na działkę dobiera się zwykle tak,by mieć owoce jak najdłużej,przez posadzenie odmian ,których cechą genetyczną jest wczesność dojrzewania,a kończąc na tych najpóźniejszych..A jakie one powinny być  postaram się w następnych spotkaniach zasugerować.Z pewnością nie takie które  są podatne na choroby grzybowe  ,ot choćby na parcha.To groźna choroba niektórych  [na szczęście] odmian jabłoni i grusz.Gdy lato jest deszczowe ,bez oprysków..................wielu,bardzo wielu,nie uda się wyhodować nic,po prostu nic ani liści,ani owoców.Opadną już w czerwcu pokryte brunatnymi plamami i liści i owoce.A przecież nie o to chodzi by stosować w uprawach amatorskich wielokrotne systematyczne opryski.Ubolewam nad tym ogromnie,że nie mogę zapewnić takich odmian,które opanowywane przez szkodniki nie będą.A czasem słyszę takie prośby............"jaka mam posadzić śliwę by nie były jej owoce robaczywe"?No,tego zapewnić nie mogę.Mogę tylko poradzić jak ograniczyć występowanie tego szkodnika,bez stosowania preparatów chemicznych,ale o tym nie teraz.Teraz o tym,że przy doborze odmian ,należy wziąć  pod uwagę  ich wzajemne zapylanie się.Większość drzew owocowych,do zawiązania owoców potrzebuje zapylacza ,tj.pyłku innej odmiany.Na działkach jednak problem ten nie występuje,z powodu różnorodności nasadzeń, tj sąsiada pyłek u nas,nasz pyłek u sąsiada.Dobrze,że to tylko o pyłek chodzi,nie o co innego.No i to co teraz napiszę  niestety nie jest takie proste do zrealizowania.Bo dobrze będzie przy sadzeniu zachować taką prawidłowość : w tym rzędzie jabłonie,w tym śliwy itp.A ileż tych rzędów na działce się zmieści?Zawsze będzie jakaś jabłoń,koło jakiejś śliwy,niestety.A co jest możliwe? A to by nie sadzić pod drzewami,między, drzewami krzewów jagodowych takich jak agrest ,porzeczka,że już nie wspomnę o borówce,której to należy zapewnić bardzo kwaśną glebę  ,a to byłoby szkodliwe dla wielu drzew,ale najbardziej dla czereśni i wiśni.Krzewy jagodowe należy więc sadzić na wydzielonej kwaterze.I to tyle.............pozostawiam Państwa z problemem i przemyśleniami.
Ale przed tym jeszcze podziękowanie za plusy.Dziękuję bardzo.Postaram się na nie  zasłużyć.
Pisząc wczoraj o niewskazanym pośpiechu przy sadzeniu drzewek miałam na myśli także i to ,że warto się zastanowić wcześniej,jeszcze przed sadzeniem co wybrać z licznych gatunków i odmian roślin sadowniczych.A tak przy okazji: gatunek to np. jabłoń a odmiana to np.Papierówka,występująca pod nazwą Inflancka Żółta.W dalszych spotkaniach z Państwem będę starała się i gatunki i odmiany zasugerować.Bo to dość ważne by były one niepodatne na choroby Już   w tej chwili wiem,że najmniej napiszę o gruszach.A wiecie dla czego?A dla tego,że z pewnością nie zlikwidujecie jałowców na działce  i nie zmusicie do tego sąsiadów,a jak jałowce .....................to niestety choroba  występująca  w drugiej połowie lata na gruszach która rozwija się wcześniej na jałowcach ,ana gruszach to jest na ich liściach  występuje w postaci pomarańczowych plam.Kto ma grusze na działce ,ten może stwierdzić ich obecność teraz,prawda?I to wcale nie jest takie nieważne jak wyglądają liście?Bo te liście,własnie teraz "pracują" na zawiązanie przyszłorocznego plonu.I choć to chyba już kiedyś pisałam ,powtórzę,że nie należy tak myśleć  "a niech tam wyschnie woda w Karpackich górach ,byle by była w Warszawskich rurach"Przyroda,to naczynia połączone.Jedno jest zależne od  drugiego ,z czym nie chciał się zgodzić mój sąsiad Stefan."A co mi tam liście "mawiał jak radziłam mu zamienić wiśnie Łutówkę na inną nie podatną na chorobę liści odmianę.I kiedy pierwszy raz już w sierpniu jego Łutówka stała goła,bez liści,mówił "ale przecież owoce zebrałem"".Ale w przyszłym roku nie zbierzesz odparłam".Zbiorę,zbiorę,tak jak i w tym roku zebrałem".Tak ,zebrał ich aż 15 sztuk.Westchnął jak zwykle i odparł:"że też ja muszę mieć taką czarownicę za sąsiadkę,co to zaczarowuje drzewa"? ,Ja się nie gniewam ,ale wolę wiedźmę od czarownicy ,bo pochodzi od ................w i e d z i e ć."No dobrze,dobrze" zamruczał ".Już mnie kiedyś o to prosiłaś".No właśnie.Chcąc odrobić zaległości  przez kilka następnych dni jak przychodziłam na działkę to mnie witał:" O ! dzień dobry wiedźmo".No już dobrze,dobrze ,dałam się przeprosić to posadź wiśnię odmiany Panda."Jaką "zapytał............PANDA odparłam i tak to nie miał już kłopotu z chorobą wiśni o nazwie drobna plamistość liści,kończącą się ich przedwczesnym opadaniem.

Ale,ale,tak jakoś odeszłam od tematu.Zatem wracam.
No ,cóż problem,to nie mgła,nie rozwieje go wiatr.Tkwi w zależności od swojej wagi dłużej lub krócej jak ewangeliczna belka w oku,niewidoczna ,a dokuczliwa.

Pomimo tego wracam do tematu ...............o zakładaniu sadu.Sama wybrałam sposób podania wiadomości.Wiem,że są one  obszerne i wiem,że nie ze wszystkich rad zechcecie Państwo skorzystać,ale ,cóż prawda czasem bywa nie tylko trudna "do przełknięcia" ,ale i okrutna,oj ! też okrutna,bo co ja tu wypisuję ?............to, to wszystko jest potrzebne przed ,posadzeniem drzewek?To nie wystarczy wykopać dołek i po prostu posadzić drzewko???????????????????

niedziela, 20 września 2015

Przyjaciółka zwierza się przyjaciółce.
- Nie uwierzysz!Codziennie rano,gdy radio zaczyna nadawać gimnastykę,mój mąż natychmiast zrywa się z łóżka.
- I się gimnastykuje?
-On nie,ale jakaś kobieta z naprzeciwka.
Cd...............zakładamy nowy sad,nawozimy stary,przygotowujemy glebę do  nowych nasadzeń i co ? i nie śpieszymy się z tym bowiem pośpiech jest tylko wskazany przy łapaniu pcheł i jedzeniu ze spólnej miski.
Jeżeli jest już wykopane stare,bardzo stare drzewo owocowe,no takie 40 letnie np,to proszę zauważyć jak duży jest dół po wykopaniu.I w tym momencie,nie wiem,czy radzić Państwu ,to co łatwiejsze,a mianowicie zrezygnowanie z sadzenia w tym właśnie miejscu i przez jakiś czas w ten dół wrzucać odpady zielone,jednym słowem zamienić go w kompostownik,aż będzie równy z powierzchnią gleby i za trzy lata tam posadzić nowe drzewo.Czy: to  trudniejszy i bardziej mobilizujący sposób :wrzucić tam sporą ilość obornika i nowej ziemi,tak dużo by powstała górka.Licząc,że po jakimś czasie "usiądzie".No,ale nie wszyscy mają taką możliwość  przywiezienia ćwierć wozu obornika i ćwierć wozu ziemi,bo po wykopaniu  dużego,starego drzewa tyle będzie potrzeba.O ! -  i jak spełnione będzie to niełatwe zadanie to sadzenie już jest możliwe,to pikuś.I ,niestety to nie wszystko co glebie [ziemi ] się należy od nas,by miała co oddać z nawiązką z resztą  w postaci obfitego plonowania.Rośliny sadownicze do swojego rozwoju i plonowania potrzebują też gleby o określonym odczynie.Jeżeli dawno wapnowania nie było,to należy go zastosować jeszcze przed sadzeniem  [NIESTETY].Nawozy wapniowe najlepiej wnieść do gleby jesienią ,rok wcześniej w ilości od 10 do 30 kg. na 100 m2.Najlepszy będzie nawóz wapniowy tlenkowy.Choć wymagania poszczególnych gatunków i odmian są nieco zróżnicowane ,myślę,że taką ilością zaspokoi się ŚREDNIO ich potrzeby.I tak tylko dla przykładu podałam te ilości nawozu wapniowego,a będą zależne od tego kiedy ostatnio wapnowano glebę w części sadowniczej.Ale jak znam życie  ,to tu pamięć zawodzi................prawda?zatem co?zatem 30 kg.Kto jednak chce dokładnie znać odczyn gleby może sobie go zmierzyć specjalnym aparatem,lub oddać próbkę do badania,bo np .czereśnie i wiśnie najlepiej rosną w glebie o odczynie obojętnym tj. pH 6 do 7,,jabłonie grusze i porzeczki potrzebują lekko kwaśnej tj pH około 6,a agrest,maliny,truskawki i poziomki lubią kwaśną o pH około 5,ale borówka wysoka ? ,o ona musi mieć bardzo kwaśno wokół, bo pH tylko około 4,5..No i słyszę westchnienia w tym miejscu ,jakie to trudne i" rozciągnięte" w czasie i ......................" a tam,ja zrobię po swojemu,bez tych wszystkich cudów" I wiecie co?,ja się nawet nie mogę nie zgodzić z Wami bo znany mi jest taki fakt:Ktoś wyskoczył z szóstego piętra i żyje ,a przecież nie powinien............prawda?...................więc może i tym zbuntowanym się uda?..................bez wszystkich moich wskazówek.............może?
Oczywiście bardzo ważnym czynnikiem  mającym wpływ na prawidłowy wzrost i szybkie "wejście  w owocowanie" drzew ,ma nawożenie przed posadzeniem drzewek ,ale też i po posadzeniu, o tym zapominać nie należy.............nie należy zapominać szczególnie o nawożeniu  tzw. głównym ,czyli jesiennym.Bo wszystkie nawożenia na wiosnę..............też ważne są, nawożeniem pogłównym,bo maja miejsce po nawożeniu głównym ,jesiennym, stąd ich nazwa.To jesienne główne ,czy to przed sadzeniem drzewek,zasilając glebę w której będą rosły,czy posypanie wokół już rosnących drzewek,bezpośrednio na powierzchnie gleby jest o tyle ważne,że znajdujące się w mieszance nawozowej,służącej do nawożenia jesiennego sadu składniki pokarmowe będą miały dużo czasu by stopniowo przedostać się do  głębszych warstw gleby.Podstawowe składniki mieszanek to azot ,fosfor ,potas.I proszę sobie wyobrazić,że te dwa:fosfor i potas,są tak leniwe,że przemieszczają się w glebie z szybkością 1 cm.na miesiąc.............toż to Pendolino.........prawda?I właśnie z tej przyczyny,nawożenie jesienne nosi nazwę głównego.Bo............co jest jeszcze bardzo ważne,właśnie ten fosfor i ten potas to nawozy wykorzystywane przez drzewa do zawiązywania plonu.Wyobraźmy sobie zatem,że posypane wiosną niewiele dałyby drzewom już rosnącym,bo dopiero za kilka miesięcy znalazłyby się na głębokości korzeni włośnikowych,tj.tych co mają zdolność pobierania pokarmu....................bo nie wszystkie korzenie tę zdolność posiadają.A  posypane w październiku już wiosną będą w zasięgu korzeni.Ale wracając do samego sadzenia nowych młodych drzewek,to wykopany dół w ziemi możemy zasilić jakimś nawozem mineralnym do nawożenia jesiennego sadu,dając około jednej garści i mieszając dokładnie z ziemią ,a nawet  przekopując tę garść nawozu wewnątrz w dole z ziemią.................o,tak będzie lepiej.Mając na uwadze to,że niektórzy z Państwa będą chcieli posadzić nowe drzewko na miejsce starego to informuję,że owszem jest to możliwe,jeżeli to wykopane rosło...............no..............maksymalnie 5 lat,pamiętając jednak o tym by nie sadzić pestkowych po pestkowych ,lub ziarnkowych po ziarnkowych.Wyjaśniam...................po jabłoniach i gruszach mogą tylko rosnąć jakieś pestkowe tj. np wiśnie,czereśnie,śliwy,a po tychże wiśniach ,czereśniach i śliwach,tylko ziarnkowe tj właśnie jabłonie i grusze.Trochę to skomplikowanie wygląda,ale jest konieczne.I pamiętam jak kiedyś mój sąsiad Stefan nie chciał się z tym pogodzić ,bo bardzo pasowało mu  posadzić wiśnie po wiśni i stwierdził "ty to sobie wymyśliłaś".No i zaczęło się.Musiałam długo tłumaczyć jak to na przykładzie zastawionego stołu wygląda...........że na nim są różne potrawy i jako goście, przyszły do tego stołu pożywić się np,lisy i jedzą i jedzą   i dla następnych lisów już nic nie ma,ale przyfrunęły ptaki i zjadły to co z pewnością  nie było już pokarmem dla lisów  i tak to właśnie wygląda w ziemi. np. grusze się najadły i dla czereśni zostało."Ale ty masz ze mną,"westchnął sąsiad ale zrozumiał.I jeżeli myślicie Kochani,że to wszystko na dziś,to jesteście w błędzie,bowiem zaraz  c.d.
A jednak to jest prawda: by nie chwalić  dnia przed zachodem słońca ,a żony przed śmiercią.I tak myślę że też ma to zastosowanie w przeciwnym kierunku .Nie będę zatem się zastanawiać po co w szkole średniej miałam obowiązkowe lekcje  PW..................Przysposobienie Wojskowe.Bardzo dobre wyniki ze strzelania może pod koniec mojego życia się przydadzą.Nie wiem tylko czy oko takie  jak wtedy?Trzeba by sprawdzić.

Jednak przed tym może jeszcze ............... jak to prawidłowo winno się" zakładać"sad i co w nim posadzić.Jak z pewnością zauważyliście moje rady są dość ścisłe .Jednak ,  do niczego nie zmuszam ja tylko informuję jak być powinno . Z tego co mnie uczono podaje już tylko najważniejsze ,najistotniejsze informacje.Bardziej uprościć się nie da  i ewentualnie od czegoś odstąpić.

W związku z tym.......................cd