piątek, 25 września 2015

Był to koniec lat 40,tych,gdy w opuszczonym poniemieckim sadzie, w Rudzie Pabianickiej wraz z koleżankami zbierałyśmy jabłka i przy okazji też jarmużkę.Tak wszyscy wtedy zwali  Białą Komosę.Brało się z niej tylko same listki i gotowało jak szpinak i siekało i dalej to najlepiej robił to Waluś,zatem do niego przynosiliśmy półprodukt a on to doprawiał i gdybyście myśleli bardzo,bardzo długo nie wymyślilibyście takiej potrawy.Ale do niej potrzebny jest  [ wtedy zawsze u Walusia był } biały obsuszony dobry,samemu zrobiony  biały ser.Ten obsuszany pod sitkiem  ser  tarł na tarce i posypywał przygotowane szpinakopodobne danie i na ten ser jeszcze świeże chrupiące skwarki z takiej słoniny co to natarta solą wisiała na strychu przy kominie,wykorzystywana w miarę potrzeb.Ale wracając do zimowych odmian jabłoni.W tym opuszczonym sadzie rosła SZARA RENETA...

Dziś to jest BOSKOP. Pyszne wytęsknione jabłko mojej młodości.Drzewo ,mało wytrzymałe na mróz i co gorsze,niestety podatne na choroby grzybowe.............to już dalej pisać nie będę.Kiedyś koledzy umówili się do kina,ale jeden mówi............" nie pójdę ,bo po pierwsze nie mam pieniędzy".Drugi na to " nie kończ,bo nie ważne jest co po drugie."To tak jak z tą odmianą jabłoni.

Zupełnym przeciwieństwem BOSKOP,jest  FLORINA.Całkowicie odporna na choroby.Ma drobne czerwone owoce dość smaczne.Zbierać je należy w październiku.W przechowalni mogą leżeć do lutego.............ale skąd wziąć przechowalnie?Zatem tak myślę sobie , 
,że chyba nie będą rosły na naszych działkach.Są jeszcze GOLDEN DALICIOUS i GLOSTER i GALA i JONA GOLD,niestety,choć smaczne,podatne na choroby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz