sobota, 5 września 2015

Warzywa korzeniowe na działce mogą jeszcze rosnąć lub nie.Poznajemy po części nadziemnej.Bo jeżeli np. natka marchewki ,leży a nie stoi ,to jest mało prawdopodobne by po ostatnich nie za bardzo nawet obfitych deszczach  się podniosła i wznowiła wegetację.W takiej sytuacji ,w związku ze zbliżającym się ochłodzeniem  i podobno[aż nie wieżę]z nadchodzącymi opadami intensywniejszymi lepiej ją wykopać by potem nie wyciągać z błota.Jeżeli okaże się,że jest drobna to oznacza,że nie wykonano w stosownym czasie przerywki.To jest coś co trudno pojąć warzywnikom amatorom,że  MNIEJ ALE WIĘKSZE.Jeżeli chodzi natomiast o pietruszkę ,to w odróżnieniu od marchwi,wznowi wegetację , i to nie tylko po jesiennych deszczach ,ale pozostawiona w glebie ,też na wiosnę.Choć nie wiem czy jest to pożądane.Jeżeli bowiem chcemy hodować pietruszkę dla jej natki ,to lepiej posiać naciową,która to jest uboga w korzeń,za to części nadziemnej ma więcej. I jest rośliną zdecydowanie wieloletnią.Cały kwiecień i cały sierpień,to miesiące w których można ją wysiewać i co jest dość istotne,o wiele bardziej nadaje się do pędzenia w domu jak korzeniowa,pod jednym wszakże warunkiem.Jej korzenie  przed przyniesieniem do domu i umieszczeniem w jakimś naczyniu w wilgotnym piasku winny przemarznąć.Zatem na pewno nie zabieramy jej jeszcze teraz.Jest tak ogromny wybór pietruszki naciowej,że jest w czym wybrać  ,może np.jeden rządek posiać Natalki a drugi Kędzierzawej.Ta kędzierzawa szczególnie nadaje się do przybierania półmisków.Swoim wyglądem przypomina jarmuż,ale jest też bardzo intensywnie pachnąca.o,No ale to sprawa już na przyszły rok,choć kto chce,może zaryzykować i posiać teraz..................a może,a może będzie długa i ciepła wiosna?A póki co coś by trzeba zrobić z ładną być może ,zieloną jeszcze natką z tegorocznej pietruszki.Proponuje po ścięciu,opłukaniu i drobnym posiekaniu  ,posypać ją jakąś przyprawa np kucharkiem,czy wegetą ,a to w celu by zmiękła i dobrze się układała w słoiczkach..................... takich jak najmniejszych i potem można to zamrozić.:Po odmrożeniu jeszcze dobrze się  przechowuje w lodówce przez kilka dni.Ale ja mam takie słoiczki na jeden raz.Takie najlepsze.A czy wiecie,że ze wszystkiego co rośnie i co posiada vit C , natka pietruszki ma jaj najwięcej? Za tym nie lekceważmy jej,nich wzmacnia naszą odporność przez całą zimę.
Drodzy Moi Działkowcy.!Teraz chciałabym o warzywkach,o likwidowaniu ich ,o wykopywaniu,ale coś mam leniwca ,nie komputer,ale się postaram.
"Jak to onegdaj bywało ?"To było tak właśnie, o tej porze. Na początku września w 1945 r.Gdzie tylko , możliwe ,zostały wywieszone hasła pt."CAŁY NARÓD BUDUJE SWOJĄ STOLICĘ"To budowanie to składki ..........jakiś procent od pensji,ale także wyjazdy do Warszawy ,by czynnie uczestniczyć w odgruzowywaniu.Łódzki Magistrat,w którym pracowała moja mama także zorganizował grupę ludzi ,która ofiarowała się pomóc.Pewno odgruzowywanie nie byłoby ważne gdyby zabrakło tam mojej mamy.Ona wszędzie,a szczególnie w takich akcjach była pierwsza.A jak mama,to też i ja.No i zaczęło się."Idziemy wcześnie spać,bo jutro wcześnie trzeba wstać",oznajmiono mi około 19 ej.I to było okropne.Jak tu zasnąć o tej porze?A rano?,nie ,nie,nie myślcie,że nie chciało mi się wstać.Wprost przeciwnie.Choć jeszcze ciemno było na dworze ,ja już na nogach.Ojciec przebudził się i westchnął................"Boże myślałem,że za swoje grzechy muszę znosić jednego niespokojnego ducha,ale czy aż tak nagrzeszyłem,że muszę znosić dwa ?"Drzwi się za nami zamknęły  ,a za bramą już czekał ciężarowy  samochód pod plandeką i ławki w środku i już siedziało tam kilka osób.I ruszyliśmy.Przez całą drogę wiatr mocował się z plandeką ,ale nie dał jej rady.Jak dziś pomyślę o tej podróży to skóra mi cierpnie jak była niebezpieczna i co by na to powiedzieli teraz panowie  w białych czapkach.Jak dojeżdżaliśmy do Warszawy ,wszyscy się ożywili,ale natychmiast posmutnieli,takie to było gruzowisko.Zostaliśmy skierowani i poprowadzeni przez organizatora tej "imprezy "na miejsce pracy.Samochód postawiono na  małym kawałku już odgruzowanej ulicy ...........no i dalej do roboty.Polegało to na podawaniu cegieł i gruzu z wyznaczonego miejsca do samochodów z przyczepami.Ja przyglądałam się tej pracy z szoferki naszego samochody ,aż zasnęłam i pamiętam,że śniły mi się góry lodów waniliowych.Ale to tylko sen.Mama go przerwała bo właśnie cała magistracka grupa  organizowała posiłek.Odwinęli onucki ,którymi mieli zawinięte dłonie ,bo o rękawicach ochronnych wówczas nikt nie słyszał.Za to było słychać z jak poranionymi rękami wracali ci co odbudowywali swoją stolicę.A onucki,cóż,onucki to coś takiego używanego w wojsku zamiast skarpetek.I nawet nie wiem kto i jak tyle ich załatwił.Podejrzewam,że i tu moja mama coś miałaby do powiedzenia.Pewno to jakieś remanenty powojenne.Ale póki co owinięte dłonie były zabezpieczone.W czasie przerwy posiłkowej został "puszczony" ..........[tak się wtedy mówiło] patefon.Patefon to taki przyrząd do puszczania na nim płyt.A płyty te obracały się po nakręceniu  tegoż patefonu.Płyty niestety były tylko cztery i na  nich Mieczysław Fogg.Wszyscy porozkładali kanapki na jakiejś skrzynce nakrytej gazetą i częstowali się wzajemnie.Mnie najbardziej smakował chleb ze smalcem.Po posiłku,ponownie pracowano i  zakończono pracę około 17 ej.W drodze powrotnej patefon grał i grał i tak to czas szybko minął.I w ten to sposób ja też budowałam swoją stolicę ,bo wyniosłam z gruzów  aż cztery cegły i zauważyłam leżący w tychże gruzach piękny [taki kiedyś był ] zegar.Była na nim godzina 10,ta.
Jestem,jestem i dziś "robię " na pierwszej zmianie.I właśnie mi się przypomniało jak onegdaj,o bardzo onegdaj spotkały się dwie  koleżanki  i jedna zapytała co tam słychać u jej córki,która niedawno wyszła za mąż.Zapytana odpowiedziała,że wszystko dobrze bo" un  pracuje  a ,una robi".

I jeszcze przed zasadniczym tematem.

"Pani mąż wygląda w tym nowym ubraniu wyśmienicie.To nie jest nowe ubranie..........to jest nowy mąż."

A teraz jeszcze przed zasadniczym tematem..................

piątek, 4 września 2015

A co do warzyw,to choć spadł niewielki deszcz niektórym warzywom już nie pomoże.Myślę o tych które "zlikwidowały" ,lub są w trakcie likwidacji swojej części nadziemnej.Tak sobie myślę,że z  pewnością jest to fasola szparagowa niska.Ta z wcześniejszych siewów.Nawet podlewana i tak kończy wegetację.Jeżeli są jeszcze jakieś strąki do zebrania i nie zrobiły się łykowate,a już się nam przejadły ,to może zamarynować je na zimę.Ja używam strąków fasoli jako dodatek do pikli mieszanych.A co to takiego jest?Są  to różne warzywa w niewielkich ilościach,takie jak  ugotowane ,różyczki kalafiora i brokuła i pomidorki  koktajlowe i małe ogóreczki i mała cebulka i pieczarki, ugotowane wcześniej w wodzie z octem by nie pociemniały ,no i właśnie końcówką fasoli w postaci ugotowanych strąków  i to wszystko zostaje zalane ,zalewą z octu ..1 szklanka ,wody ,7 szklanek ,cukru 1 szklanka i trzech łyżek soli.Po zamknięciu pasteryzowane około 20 minut.Można też dodać kolorowej papryki pokrojonej w kawałki i dodać małe ugotowane wcześnie marchewki  i małe niewyrośnięta patisony itd.Im większa mieszanka warzyw,tym ciekawiej to wygląda.Ale komu nie chce się tak postępować,radzę ugotować strąki fasoli w wodzie z solą i sporządzić do nich zalewę z połowy szklani octu 4,szklanek wody 5 łyżek cukru i 5 łyżek utartego chrzanu.Tę zalewę wlać do słoików napełnionych ugotowaną fasolą i po zamknięciu ,krotko [ 10 minut] pasteryzować .W zimie będzie dodatkiem do wielu obiadów ,a smak jej  niepowtarzalny ,bo i lekko kwaśny i ,trochę słodki i ostry od chrzanu.Z resztą w zimie wszystko jest smaczne.
Natomiast fasola tyczkowa ,z natury swojej ,jeszcze zielona w szczytowych partiach ,może pozostać,bo jeszcze plonuje.A teraz,...............czy wiecie,że zagonek po fasoli to dobre stanowisko na rok przyszły pod bardzo wymagające warzywa np takie jak  dyniowate [ogórki] czy po prostu pod pomidory ,lub paprykę...................jeżeli ich plon ma być wyjątkowo okazały ,a to z bardzo prostej przyczyny.W glebie pozostały niewielkie ilości korzeni po fasoli ,a wraz z nimi zmagazynowany tam azot i bardzo dobre bakterie o nazwie nitragina.To,.pozostając w glebie będzie miało wpływ na wysokość plonu.Warto pamiętać gdzie rosła fasola.Z resztą dotyczy to też zielonego  cukrowego groszku i bobu.To taka cecha wszystkich roślin strączkowych .Mają one zdolność pobierania z powietrza składników pokarmowych i magazynowania ich w korzeniach,a to za pomocą wspomnianej już wcześniej bakterii.


Oj ,nieładnie,nieładnie.To  o tej porze się przychodzi do pracy?A tam na działce czekają warzywa ,bo nie wiedzą co maja robić .czy jeszcze rosnąć ,czy już nie?Ale przed tym zanim się dowiedzą..............

Pewna kobieta zapytana czemu nie wyszła za mąż,odpowiedziała.Nie widziałam takiej potrzeby.................niczego mi w domu nie brakuje.Rano pies szczeka ,po południu papuga klnie.

czwartek, 3 września 2015

Jest jeszcze na tyle ciepło,że nie widzę potrzeby likwidowania roślin pomidorów i papryki.Uważam jednak,że należy sukcesywnie zbierać dojrzewające,a nie koniecznie całkowicie dojrzałe owoce.Należy tylko liczyć się z tym ,że po zdecydowanym ochłodzeniu i po deszczu na pomidorach pojawią się brunatne plamy ,a na papryce mączysty nalot.Ale jakoś na razie  ,na szczęście ani zarazy ziemniaka,ani szarej pleśni,nie ma.Z tych ostatnich pomidorów i papryki radzę zrobić coś co lubią dzieci,a ze względu na łagodność smaku jest im zalecane.Otóż ,czerwone dojrzałe pomidory [takie bardziej słodkie] umyć,zmiksować,lub zmielić w maszynce do mięsa,by uzyskać sok.W słoiki nakładać  pokrojoną w mała kostkę paprykę i nieco posolić i posłodzić,ale ,nieco tylko.Zalać uzyskanym sokiem z pomidorów i po zamknięciu słoików ,pasteryzować je około 20 minut.I co ? i mamy marynowaną paprykę bez octu ,zatem jest to coś co mogą jeść dzieci i osoby z kłopotami gastrycznymi.A wiecie jak jeszcze w zimie można to podać.?Można podgrzać i podawać na ciepło z ugotowaną oddzielnie  jakąś fasolą .Dla dzieci może być ta najmniejsza,a dla dorosłych  ,duże ziarna "Jasia".Kto nie lubi takich w smaku łagodnych potraw, i nie musi przestrzegać diety ,może sobie zaostrzyć to pomidorowo paprykowo,fasolowe danie,jakimś ostrym sosem,lub pieprzem,lub po prostu pikantnym keczupem.A wracając jeszcze do pomidorów ,na zagonku to jeżeli na krzaku są jakieś  zawiązane owoce,należy je to znaczy krzaki  podlewać,bo przecież nie wiadomo jak długo będzie ciepło,a może zdążą dorosnąć?Po tegorocznym lecie i tej nie przewidywalnej pogodzie  wszystko jest  możliwe.A co do krzaków pomidorów w szklarni lub tunelu foliowym,jeżeli dorosły na tyle,że już wyżej nie mają gdzie,można je obciąć,ale jeżeli na wierzchołkach są zawiązki owoców,to bardziej wskazane będzie "przewieszenie" tych wierzchołków  w dół..Nie radzę  zamykać szklarń ,ani tuneli na noc,bo zwiększa to wilgotność co o tej porze = choroby grzybowe.No, chyba ,że zapowiadana temperatura na noc będzie poniżej 5 stopni.

A teraz przepraszam,że znowu porad nie za wiele ,ale właśnie rozpoczynam po wakacjach rok szkolny.Będę uczyć młodych działkowców.I zaraz się tam wybieram,tj do Polskiego Związku Działkowców Zarządu Wojewódzkiego w Łodzi ,mieszczącego się przy ul Wareckiej 3.
Czasu mam mało ,a tu trzeba by uporać się ze sprzątaniem warzyw z działki.Ale przed tym.............

Podczas kłótni żona,żeby do żywego dopiec mężowi mówi:Jak umrzesz,natychmiast wyjdę za mąż.A co mnie obchodzi nieszczęście obcego człowieka?odpowiada mąż.

środa, 2 września 2015

A jutro postram się nieco wcześniej,tak gdzieś okolo 13ej
Zatem jestem przy warzywach dyniowatych,do których zaliczamy też ogórki,ale nie tylko,nie tylko.Jeszcze to dynia,cukinia,patison kabaczek.Wszystkie one ,bez względu na to czy były podlewane czy nie za kilka dni diametralnie zmienią swój wygląd.Liście pożółkną i tylko pozostaną na grządkach ich owoce,ich plon,bardziej widoczny ,bo już nie schowany pod liście.I ogórki i pozostałe dyniowate ,dają nam znać,że coś się kończy,kończy lato,kończą ciepłe noce i kończy się plonowanie tych ciepłolubnych warzyw.Poza ogórkami ,które to można przechować przez kilka dni w lodowce, pozostały plon nadaje się do dłuższego przechowania.Ot,choćby dynia.W średnio chłodnej piwnicy nawet można ją przechować do wiosny.Nieco krócej,bo około miesiąca  pozostałe.Od wysychania i wnikania nie pożądanych bakterii  chronią je grube skóry.I myślę,że ta informacja jest optymistyczna ,bowiem można będzie je wykorzystać w późniejszym czasie.Np.sporządzając w wolnej chwili dynię marynowaną  [1 kg cukru i 1 szklanka octu]Jak wykonać by stała się bursztynowa i smaczna pisałam wcześniej.Także kiedyś ,dawno radziłam smażyć placuszki z cukinii To co ważne w tym przepisie to to by po obraniu i pozbawieniu gniazd nasiennych i utarciu ,odcedzić nieco soku.Po prostu, przez sitko.Potem dodać mąkę i jajo i smażyć małe placuszki,podobne do ziemniaczanych ,ale o wiele delikatniejsze w smaku.Można je podawać z cukrem,dżemem ,konfiturą,a można na ostro ,dodając do ciasta np ostrej przyprawy do grilla,lub jakiejś innej ostrej.Można do ciasta wkroić kiełbasę,lub dodać pieczarki  drobno pokrojone i cebulę.I myślę,że dobrze,że można owoce dyniowatych przechować przez jakiś czas ,by wykorzystać potem.
Zawsze gdy coś obiecam,a nie spełnię jest mi głupio,a obiecałam wczoraj ,że cd jutro,czyli dziś.A wiadomo że o tej porze to mi jakoś nie myśli się tak jak do południa.Zatem może tylko niewiele,może o tym co dalej z warzywami.Jak się zachować w tej sytuacji?Miało padać ,anie padało,  no -- w Łodzi póki co.

Ale przed tym.coś na rozweselenie bo jestem dziś nie tyle smutna co zła.Od rana załatwiałam różne sprawy,a konkretnie udało mi się załatwić tylko jedną.

"Czemu tak krzyczałeś w nocy?Miałem straszny sen.Śniło mi się,że muszę się ożenić.Z kim?..........Znowu z tobą.

wtorek, 1 września 2015

Aha ! nie dodałam,że jak zalewam korniszony wrzącym octem ugotowanym z wodą ,to na suche korniszony.Tamten ocet  z solą wylewam.

A jutro,cd.
Jeżeli były podlewane warzywa dyniowate,to jeszcze prawidłowo plonują.A czemu użyłam tego określenia prawidłowo?.Bo prawidłowo dla dyniowatych ,to mokro i ciepło.Zatem zrywamy plonujące ogórki i jeżeli są kształtne,niezbyt wyrośnięte,to możemy je przeznaczyć do zakiszenia na zimę,bo takie z późniejszych zbiorów po zakiszeniu lepiej się przechowują,z bardzo prostej przyczyny,bo wolniej rosły co spowodowało prawidłowe " ukształtowanie owocu".Popędzane" przez lipcowe dni ,a jeszcze podsypywane jakimiś mineralnymi nawozami,mogą po prostu się zepsuć.Bakterie gnilne lubią,takie "poganiane " ogórki.Dla lepszej pewności przechowywania kiszonych radzę do kiszenia użyć dobrej wody,co nie znaczy przegotowanej,to znaczy wody mineralnej,takiej czystej od wszystkiego,takiej z głębokich pokładów,takiej co przechodząc przez te pokłady  zdążyła się oczyścić .Oczywiście nie gazowanej..No i jeszcze to.Czasem brak soli jest przyczyną psucia się  [z resztą jakichkolwiek produktów.]No  -   ilość soli to:1 równa łyżka na 1 litr wody.Do małosolnych można  dawać jej mniej.Jeżeli jednak zmiana pogody nastąpi ,należy liczyć się z tym,że ciepłolubne dyniowate zakończą plonowanie.No cóż ,takie ich prawo. Poznajemy po martwych roślinach.I wówczas zrywamy już wszystkie plony,wszystkie owoce, także te maciupenieńkie nie wyrośnięte ogóreczki i przeznaczamy na korniszony .Po umyciu przesypujemy obficie solą.I niech tak postoją do jutra.Jutro wlewamy octy 10% by były nim pokryte i niech tak postoją ,znowu do jutra.A na zakończenie gotujemy ocet pół na pół z wodą i dajemy do tego cukier [sporo] i gorczycę,białą [średnio],a kto lubi coś zdecydowanie OSTREGO ,to do tego octu dodaje jeszcze trochę ostrej papryczki.Po ułożeniu w słoiczkach zalewamy gorącym octem.Odwracamy do góry dnem "by chwyciło"Ale nie ma obaw to,bardzo dobrze przechowuje się przez zimę.No - oczywiści nie da się jeść jak ogórki konserwowe,bo też i nie do takiego jedzenia są przeznaczone.Są przeznaczone do przybrania ,mięs na zimno,sałatek i innych eleganckich dań.A ją preferuję użycie ich jako szybkiej zakąski po dobrym alkoholu .Nadziewam na wykałaczki kawałki papryki,kabanosa,kostki żółtego sera,oliwki i kawałki korniszona.Podaję w miseczce w której jest jabłko naszpikowane właśnie tymi smakowitościami.Każdy bierze sobie  jedną porcję wyciągając ją z jabłka.Elegancko to, a nie  drogo.Na moich słoiczkach jest informująca karteczka "Smak ,mój ostry,miąższ chrupiący do szaszłyczków pasujący"..............podpisano Korniszon.A jak myślicie  ?Jako dodatek do szaszłyków na grilla .................nie byłby pasujący?
W zależności od położenia działki  ,sposobu postępowania  ,jest ona cierpiąca od braku wody lub nie.Bo np .te położone niżej ,lub systematycznie podlewane,jeszcze są zielone.Jeszcze nie widać na nich jesieni.W zależności od tego wyglądu,takie, a nie inne powinno być nasze postępowanie.Bo jeżeli uprawiano warzywa i to wszystkie prawie warzywa to teraz musimy zdecydować co dalej.Jeżeli to się sprawdzi,że już za dwa trzy dni temperatura znacznie się obniży i nadejdą opady,to pierwszą rzeczą jaką należy zrobić,to zerwać wszystkie wyrośnięte ,ale jeszcze zielone pomidory.Położyć do wybarwienia,w jakimś pomieszczeniu.Jeżeli w tym pomieszczeniu ,będzie ciepło to za kilka dni już będą nadawały się do konsumpcji,jeżeli chłodno np,.w  piwnicy ,to nawet za trzy ,cztery tygodnie.A jak poznać ,które już można zerwać,które zakończyły  proces rośnięcia.Pisałam już o tym ale przypomnę.To te które mają błyszczącą skórkę,bo to przecież oznacza,że naciągnięta jest do maksimum,że pomidor już większy nie będzie.Bo na nasze szczęście  owoce pomidora nie mają możliwości rośnięcia poza rośliną  ,ale maja możliwość wybarwienia,co oznacza dojrzałość    konsumpcyjną.A pozostałe na krzaku  jeszcze nie wyrośnięte owoce ,bo jeszcze mają matową,wyraźnie matową skórkę pozostawiamy.No cóż,albo dorosną ,bez plam,albo nie,albo zniszczy je zaraza ziemniaka,albo nie,ale my już będziemy spokojniejsi bo to co się dało zostało uratowane.

A co dalej?
"Stachu,Stachu,wstawaj!,bo lecą samoloty z czarnymi krzyżami " tak mama budziła ojca 76 lat temu.Ja akurat skończyłam tego dnia 7 miesięcy.No i się zaczęło.Wojna błyskawiczna,jakaż musiała być błyskawiczna skoro już o świcie  1 września była nad Łodzią.I to tyle na temat tej bolesnej rocznicy.Bo gdybym napisała więcej ,musiałabym uruchomić pokłady żalu smutku złości a po co mi to.?Tyle już na temat było i przecież nic nie zmieniło,bo nie  da się cofnąć czasu  -  niestety.

A rzeczywistość?,a co tam na działkach?

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Ostatnio mnie zaniedbujesz skarży się żona .Kiedyś kupowałeś kwiaty,czekoladki .A czy widziałaś by ktoś dokarmiał złowioną rybę?
I wiecie co wymyśliłam,Drodzy moi Czytelnicy.?Ponieważ klimat jednak znacznie się ociepla,to nie mnie będzie dane radzić jak uprawiać bananowce ....................ale może już niedługo,kto to wie takie rady będą potrzebne?Mnie jednak dane jest radzić jak uprawiać winne krzewy,a w tym coraz cieplejszym klimacie warto.Zatem popatrzcie na Wasz lub sąsiadów krzew.Jeżeli wygląda zdrowo,nie ma plam na liściach a w gronach pojedynczych  czarnych jagód,a do tego owoce jego są smaczne i wcześnie dojrzewają znaczy warto taki jeszcze jeden egzemplarz  mieć.Ze swojego krzewu,lub sąsiadów.Za pozwoleniem ich oczywiście.Teraz jak jeszcze po liściach poznajemy zdrowotność rośliny ,zaznaczamy wstążeczką ,luk sznurkiem pęd ,który wiosną odetniemy i posadzimy.Czym należy się kierować przy wyborze?Poza jego zdrowotnością o czym wspomniałam wcześniej ,też długością i grubością jego.Winien mieć kilka oczek  [ teraz jeszcze liści ] i grubość co najmniej ołówka.I dobrze by był w części południowej krzewu.Kiedyś ,jesienią po zrzuceniu liści obcinano takie pędy  [zwane sztrobrami] jeżeli dobrze pamiętam  i dołowano w wilgotnym piasku w zimnej piwnicy.Całą zimę sprawdzano "jak się mają" i wykorzystywano wiosną do nasadzeń.Z resztą ze wszystkich drzew i krzewów,nie tylko z winorośli.Ale,ponieważ zimy jednak coraz cieplejsze ,to mija się z celem.W mroźniejsze rozmnażałam krzewy winorośli pobierając pędy wiosną.Dla lepszej pewności można nawet trzy posadzić razem,w jedno miejsce,ale tak.....................by trzy oczka znalazły  się w glebie.Sadzimy nie pionowo ,a ukośnie tak by słońce" penetrowało" po sadzonce.Zatem sadzimy pod południową stronę,tak by promienie nagrzewały,"pieściły" powierzchnię gleby w której tkwią sadzonki.To bardzo wskazane na początek i  w czasie już pełnej wegetacji krzewu ,po jego przyjęciu się.Kwiecień to stosowna pora na odcięcie pędów i posadzenie ich.A teraz?..............a teraz pora na zaznaczenie  ,które to maja być.
Moja rada dla posiadaczy szklarń lub tuneli foliowych,no i jeżeli rosną tam pomidory.O tej porze ,myślę,że już główny plon,z tych dolnych partii roślin został zebrany.Plonują jeszcze szczyty.Nadal podlewamy,ale teraz to KATEGORYCZNIE  tylko w godzinach rannych.W żadnym przypadku nie należy podlewać przed nocą ,bo w ciemności i wilgoci..........będą rosły,oj,będą rosły ,ale choroby grzybowe.Także należy zdecydowanie oberwać część dolnych   liści z roślin pomidorów ,aby nad powierzchnia gleby był przewiew i w ogóle nie było zbytniego zagęszczenia.To teraz jest czas pojawiania się chociażby zarazy ziemniaka.Wystarczy jedna noc z temperaturą poniżej 7  stopni i już jest,bo przecież musi w końcu kiedyś pożyć,tak ona ,ta choroba   sobie myśli.No ale nawet gdyby przyszła ,to i tak nie ma powodu do załamywania rąk.Jest tylko sygnał  by zebrać zielone jeszcze owoce i zlikwidować plantację.Bo żadne opryski nie wchodzą teraz w rachubę.Ale proszę się na zapas nie martwić.Na to jeszcze nie czas.Ja jednak muszę pisać z pewnym wyprzedzeniem.A póki co "przewiewamy,przewiewamy "w szklarniach i tunelach likwidując część dolnych liści i to co może śmiesznie i dziwnie wybrzmieć................ograniczamy nieco podlewanie,bo  wrzesień to już nie sierpień.....................jednak...............a szkoda.
A na działkach,pomimo,że jeszcze lato,przechadza się już jesień.Cała obsypana pożółkłymi przedwcześnie liśćmi i też jest zadziwiona,że tak wcześnie przyszła,tak wcześnie.Nie wiem czy Państwo pamiętają jak w czerwcu   przewidywałam wczesną jesień i zimę,ale nie przypuszczałam ,że to tak będzie wyglądało,że na skutek upałów i suszy.Raczej skłaniałam się do wcześniejszego ochłodzenia.A te przypuszczenia oparłam na terminie kwitnienia hortensji.Bardzo wcześnie w tym roku kwitły ,co oznacza szybką jesień.Wiele roślin jakby przeczuwając niesprzyjające warunki w terminie zawiązywania nasion,spieszy się, z kwitnieniem co jest przecież oczywistą oczywistością .I stąd te moje przypuszczenia.No tak,ale co teraz zrobić ?"jak się ustawić" w tej sytuacji?
Kto ci podbił oko?Wyciągałem dziewczynę z wody.I ona cie tak urządziła?Nie...........akurat wtedy żona weszła do łazienki.
Tak mi tęskno za.....................to chociaż sobie napiszę takie przysłowie:
"Chodzi wrzesień po rosie zbiera grzyby we wrzosie."

niedziela, 30 sierpnia 2015

Co ta susza jest w stanie spowodować?Otóż to,że owoce i warzywa mają więcej suchej masy i mniej soku.No i muszę sprostować, tj zmienić przepis na marynowaną dynię.Początkowo  pisałam,że gotuje się partiami W tym samym syropie dwie porcje pokrojonej w kostkę dyni.Właśnie wczoraj  zrobiłam.Niestety wychodzi tylko jedna partia na raz.Dynia nic nie oddaje soku.Zatem teraz przepis ten  jest taki.:

6 kg. dyni obrać ze skóry  i środkowej zawartości z pestkami.Pokroić w kostkę i wrzucić do syropu z dwóch i pół kg cukru  i dwóch i pół szklanek  octu  10 %. Dodać też kilka goździków.Gotować 20  ,do 25 minut aż zacznie robić się przezroczysta i bursztynowa.Gorącą nakładać do słoików no i cd. znany,prawda?Wyśmienita jest do kaszy ryżu i klusek,oraz jako jeden ze składników różnych sałatek i surówek.

W zależności od tego jaka jest dynia,mniej czy bardziej sucha ,potrzeba mniej lub więcej syropu.Więc może popróbować najpierw w mniejszej ilości syropu.

Aha ..............dynia ,dynia nie bania,bo bania to rusycyzm.
I wiecie co?...........to zaczyna być nudne.To pisanie o podlewaniu i podlewaniu i podlewaniu.i prawdę pisząc,wiele tematów mi  "ucieka",ot choćby sadzenie truskawek.Najlepszy czas ich sadzenie to pierwsza polowa sierpnia.Ale przy takiej suszy i przy takiej operacji słonecznej  [ za intensywnej],cała praca mogłaby  okazać się pracą na próżno.Po prostu słońce przypiekłoby tak skutecznie rośliny,że ratować nie byłoby czego i nawet intensywne podlewanie nie odniosłoby zamierzonego skutku.No................wyjątek stanowią sadzone w cieniu ,ale to z kolei mija się z celem,bowiem w najbliższym sezonie i następnych  cień będzie nie pożądany.Rośliny truskawek bowiem winny rosnąc w pełnym słońcu  by się prawidłowo wybarwiały,były słodkie i nie chorowały od szarej pleśni.Zatem to są rośliny i ich owoce o dużym zapotrzebowaniu na światło i słońce.I z tej to przyczyny mają powodzenie w Anglii.W latach 70,ątych znane było takie powiedzenie."Na widok Polskich truskawek Anglicy zdejmują czapki z głów".Bo...........angielski deszczowo - mgłowy klimat ,niestety nie na uprawę truskawek.Ale wracając do nasadzeń amatorskich i nie tylko.Dla czego taka dobra pora sadzenia to pierwsza polowa sierpnia?Otóż dla tego,że od tego czasu ,do przymrozków zdążą  one zawiązać pąki kwiatowe ,a co za tym idzie i plon,już na najbliższy sezon.Ale,ale.................Czy pamiętacie Państwo ,jakie to korzenie są potrzebne do tej pracy?Tak,tak,to korzenie włośnikowe "ścielące" się tuż pod powierzchnią gleby.A co to oznacza?To oznacza to,że nie wystarczy podlewanie punktowe.Ono tylko ratuje roślinę przed uschnięciem,ale zawiązywać,nic się nie zawiązuje jeżeli poza tym cały zagonek jest suchy.I tak sobie myślę,że ponieważ już od wtorku zapowiadane jest ochłodzenie, to może zdecydować się na późniejszy termin sadzenia.W prawdzie plon przyszłoroczny nie będzie zbyt obiecujący,ale jednak będzie.Najlepiej kupić sadzonki w pojemnikach,bo one nie ucierpią tak jak pobrane z własnego zagonka i posadzone.A czy wiecie które do sadzenia wybrać .Zawsze te które są najstarsze na rozłogu i znajdują się najbliżej rośliny macierzystej.One  to bowiem powtórzą cechy  tej odmiany,dalsze na rozłogu  [ wąsie] mogą ,ale nie muszą.Sadzić najlepiej w dzień pochmurny w odległości co najmniej  30x40 cm.No i oczywiście obficie podlać.
A co słychać na działkach?
Co można zrobić z gruszki która jest twarda?Zdrowo myślący człowiek odpowie..............nic.Poczekać aż zmięknie.A wcale nie.Moje kulinarne niepokoje na to nie pozwoliły i właśnie sporządziłam surówkę,do gotowanych i obsmażanych udek drobiowych.Ponieważ ostatnio odkrywam smak warzyw inaczej rozdrobnionych,to próbuje to rozdrabnianie  na czym się da.Dziś podpadła twarda gruszka.Po obraniu z łupiny,tą obieraczką strugałam wiórki z niej i także z jednej marchewki.Takie cieniutkie wióreczki jednak inaczej smakują jak pokrojone w kostkę.Jest to mniej więcej taka różnica jak  cienki makaron i kolanka,albo rurki.Zatem postrugałam sobie,dodałam jedną paprykę pokrojoną w cienkie paseczki posoliłam,posłodziłam do smaku  i jeszcze dodałam 4 łyżki majonezu.Wymieszałam i nałożyłam na kromkę chleba i to było bardzo dobre,ale teraz jest o tyle mniej do obiadu.

A jak obsmażam udka drobiowe.?

Ponieważ mięso drobiowe gotowane z natury swojej jest mdłe,to robię ciasto jak na naleśniki,no może trochę gęstsze i dodaje do niego ,albo ostrą przyprawę do grilla,albo ostrą paprykę i np .kucharka,lub jakąś inną przyprawę kuchenną i obowiązkowo  Maggi. Po umoczeniu udek w cieście,rzucam je na gorący tłuszcz i obsmażam do zrumienienia.Mdły kurczak ,przestaje być mdły.
Kochanie ,co ci kupić na imieniny?..........pyta żona.
Nic mi nie kupuj,nie mama pieniędzy.