sobota, 3 czerwca 2017
Wyłapywanie przez stosowanie pułapek na ślimaki.Najbardziej i najskuteczniej zdają egzamin grube szmaty np, ze starego koca z grubej kurtki czy płaszcza.Oczywiście szmaty te winny być mokre, a że są grube to szybko nie wysychają.Najlepiej umieścić je w zacienionym miejscu.Nawet codziennie można sprawdzać zawartość pułapki,wymierając je z kryjówki i rzucając do wody z proszkiem do prania.Pamiętam jak kiedyś pomimo niesprzyjających warunków pogodowych {susza ] u mojego sąsiada było ich bardzo dużo.Skojarzył,że szczególnie spotyka je w granicy z sąsiadem Marianem ,zwanym przez Stefana Ciućmokiem .Popatrzyłam na działkę Mariana i już wiedziałam gdzie się chowają.To sterta desek tuż przy granicy Stefana była schowkiem dla nich.Pod spodem pod każdą deską były ich dziesiątki.Jak wyglądała rozmowa obu panów ,tego nie przytoczę.Stefan,nie lubiący chemicznych preparatów skusił się jednak i w granicy wysypał Ślimakol.I tak oto zakopali wojenny topór.
Gdy panuje susza ślimaki chowają się w najprzeróżniejsze zakamarki:pod kamienie,pod rośliny płożące ,takie np .jak floks szydlasty.Zawsze udawało mi się je tam znaleźć.W każdym przypadku są to miejsca gdzie jest wilgotniej,gdzie nie docierają promienie słoneczne.Miejsca te opuszczają nocą ,ale tylko wtedy gdy jest rosa."A dlaczego " ? - zapytał mnie mój sąsiad Stefan."Wiesz co ?- najlepiej wyjaśnię ci to na przykładzie silnika samochodowego.Brak oleju spowoduje,że on się zatrze ,prawda".No,no, jak tylko jest pod kreską ,to już może się zatrzeć.""No dobrze ,ale mamy mówić o ślimakach- czyż nie ?"Rosa dla ślimaka jest jak olej dla silnika.Sam wydziela śluz ,ale w suchym środowisku szybko zapas śluzu mu się wyczerpie.Najbardziej sprzyjające ślimakowi środowisko jest po deszczu .Wtedy wybiera się na dalsze trasy.Najbardziej smakują mu wszystkie warzywa liściowe ,a zatem szpinak sałata,a nawet kwaśny szczaw.Niejednokrotnie radziłam działkowcom uprawiającym te warzywa by w momencie siewu zastosowali Ślimakol.Mając do wyboru warzywa liściowe i Ślimakol,zawsze wybierze ten drugi."Ty - a może ten Ślimakol to jakiś narkotyk " ?- wymyślił mój sąsiad.Póki co ja tego nie sprawdzałam.Wiem tylko,że coś "w tym jest " bo powoduje on "ślimakowy kanibalizm".Zatruty osobnik zostaje zjedzony,co oczywiście powoduje,że następny jest martwy i tak to zaobserwować można efekt domina ..Zatem...................martwych osobników nie należy sprzątać.Ci z Państwa ,którzy nie uprawiają warzyw winni zwrócić uwagę na niektóre rośliny ozdobne szczególnie zasiedlane przez ślimaki - ot choćby na aksamitkę zwaną z niemieckiego studentami.Toż to ona jest tak brzydko pachnie,niektórzy mówią,że nieboszczykiem,ale jak widać ślimakom to nie przeszkadza.
A kto nie chce stosować środków chemicznych do zatrucia ślimaków, pozostaje mu...................
A kto nie chce stosować środków chemicznych do zatrucia ślimaków, pozostaje mu...................
środa, 31 maja 2017
ONEGDAJ BYWAŁO TAK.
Rok 1944 był rokiem zapowiadającym zmiany.Z woli okupanta mieszkałam na wygnaniu w Rudzie Pabianickiej.Dobrze,że gospodyni u której mieszkaliśmy zgodziła się nas przyjąć.Jak już wspominałam coś zapowiadało zmiany.Pamiętam jak ojciec przykładał ucho do ziemi i nasłuchiwał czy słychać jakieś wybuchy czy nie.Oczywiście ,ja także nasłuchiwałam i nie wiem czy faktycznie słyszałam jakieś detonacje,czy tylko mi się zdawało.Podwórko przy domu było duże więc z pewnych miejsc ,słychać było wyraźniej ,a z innych mniej wyraźnie.W ten oto sposób można było spędzić z uchem przy ziemi cały dzień.Ale była też dla mnie inna atrakcja.Był ogródek a w nim rosły ziemniaki marchew buraki i kapusta.Tylko tyle .Latem na kapuście pojawiały się gąsienice bielinka kapustnika.Były dość duże i jasnozielone.Oswojona z różnym robactwem [ właściwie to ie robactwo,to owadowstwo ] zbierałam je z kapusty i chowałam do kieszeni.Nazbierałam sporo,gdy ojciec oznajmił,że coś słyszy..................no to ja buch na ziemię,bo usłyszeć jakieś pomruki frontowe,to była wielka radość i krzyczałam że słyszę,ale w ten sposób zostały zgniecione gąsienice.Kieszeń i część fartuszka zafarbowały na zielono.I wiecie co ?Nie dało się tego wyprać.
Niebawem jednak coraz częściej można było zaobserwować ,tym razem nie na ziemi ,a na niebie samoloty.I ...............radość ogromna,bo one nie miały na skrzydłach czarnych krzyży i leciały na zachód.Miejscowi okupanci poczuli się " jakoś niepewnie i nawet okazywali nam współczucie,,ze to niby tacy dobrzy i że cały czas tacy byli ,tylko chyba nam się zdawało,że było inaczej.Nie zmieniło to jednak decyzji części poszkodowanych bardzo mieszkańców.Gdy front w styczniu 1945 r był w okolicy wywlekli ojca i syna okupantów i powiesili na topolach rosnących przy bramie".Byli bardzo okrutni i należało im się ".................tak przez długi czas mówiono.Mój ojciec był innego zdania,ale nikt go nie słuchał.Niestety wojna ,to okrucieństwo.
Biedne gąsienice zginęły w okrutny sposób,ale czego nie robi się bu poczuć wiatr wolności.Czułam ten wiatr choć miałam tylko 5 lat.
Rok 1944 był rokiem zapowiadającym zmiany.Z woli okupanta mieszkałam na wygnaniu w Rudzie Pabianickiej.Dobrze,że gospodyni u której mieszkaliśmy zgodziła się nas przyjąć.Jak już wspominałam coś zapowiadało zmiany.Pamiętam jak ojciec przykładał ucho do ziemi i nasłuchiwał czy słychać jakieś wybuchy czy nie.Oczywiście ,ja także nasłuchiwałam i nie wiem czy faktycznie słyszałam jakieś detonacje,czy tylko mi się zdawało.Podwórko przy domu było duże więc z pewnych miejsc ,słychać było wyraźniej ,a z innych mniej wyraźnie.W ten oto sposób można było spędzić z uchem przy ziemi cały dzień.Ale była też dla mnie inna atrakcja.Był ogródek a w nim rosły ziemniaki marchew buraki i kapusta.Tylko tyle .Latem na kapuście pojawiały się gąsienice bielinka kapustnika.Były dość duże i jasnozielone.Oswojona z różnym robactwem [ właściwie to ie robactwo,to owadowstwo ] zbierałam je z kapusty i chowałam do kieszeni.Nazbierałam sporo,gdy ojciec oznajmił,że coś słyszy..................no to ja buch na ziemię,bo usłyszeć jakieś pomruki frontowe,to była wielka radość i krzyczałam że słyszę,ale w ten sposób zostały zgniecione gąsienice.Kieszeń i część fartuszka zafarbowały na zielono.I wiecie co ?Nie dało się tego wyprać.
Niebawem jednak coraz częściej można było zaobserwować ,tym razem nie na ziemi ,a na niebie samoloty.I ...............radość ogromna,bo one nie miały na skrzydłach czarnych krzyży i leciały na zachód.Miejscowi okupanci poczuli się " jakoś niepewnie i nawet okazywali nam współczucie,,ze to niby tacy dobrzy i że cały czas tacy byli ,tylko chyba nam się zdawało,że było inaczej.Nie zmieniło to jednak decyzji części poszkodowanych bardzo mieszkańców.Gdy front w styczniu 1945 r był w okolicy wywlekli ojca i syna okupantów i powiesili na topolach rosnących przy bramie".Byli bardzo okrutni i należało im się ".................tak przez długi czas mówiono.Mój ojciec był innego zdania,ale nikt go nie słuchał.Niestety wojna ,to okrucieństwo.
Biedne gąsienice zginęły w okrutny sposób,ale czego nie robi się bu poczuć wiatr wolności.Czułam ten wiatr choć miałam tylko 5 lat.
wtorek, 30 maja 2017
Wszelkiego rodzaju gąsienice ,też mogą sprawiać wiele kłopotów.One nie wysysają soków z roślin ,one rośliny zjadają.Gdy przystawimy ucho do jakiegoś warzywa kapustnego ,a tam akurat wylęgły się gąsienice bielinka kapustnika to tyko słychać ............."chrup,chrup,mniam mniam".Podobnie z resztą jak to miało miejsce pewnej nocy gdy" nieco zmęczony" obywatel wracał do dom i też słyszy ..chrup,chrup,mniam mniam.Zatrzymał się zaintrygowany tym chrupaniem.Nasłuchuje .................a to siatkę ogrodzeniową rdza żre.A to małpa ,pomyślał.................bo była to siatka od jego posesji.Bowiem właśnie zbliżał się do domu.
No dobrze - ale co z tymi gąsienicami?Można bowiem spotkać je nie tylko na warzywach kapustnych ,ale także na krzewach agrestów [Piłecznica Agrestowa,] lub na krzewach porzeczek [Brzęczak Porzeczkowy],a także na wielu roślinach ozdobnych,także na drzewach.Poza opryskiem preparatem owadobójczym można można je też zniszczyć skutecznie [ szczególnie na małych roślinach] posługując się suchym popiołem ,bowiem on [ten popiół ] zatyka im otwory do oddychania .A mają tych otworów aż 6.
Tak jakoś corocznie bywa,że na wiosnę walczy się ze szkodnikami,późnym latem i jesienią z chorobami roślin.Zatem co ? zatem do pracy ,do walki.
A jeżeli chodzi o walkę to kilka dni temu gdy byłam na porannym spacerze z moim psem zaczepiło mnie dwóch 18 laków z zapytaniem ..............."...którędy na Grunwald."?............Oczywiście ,bardzo dokładnie objaśniłam ,którędy.Myślę ,że dotarli szczęśliwie.Ciekawe czy jeszcze walczą czy może polegli już w boju bo Urlich von Jungingen ,dzielny wódz Krzyżaków ich dopadł.
No dobrze - ale co z tymi gąsienicami?Można bowiem spotkać je nie tylko na warzywach kapustnych ,ale także na krzewach agrestów [Piłecznica Agrestowa,] lub na krzewach porzeczek [Brzęczak Porzeczkowy],a także na wielu roślinach ozdobnych,także na drzewach.Poza opryskiem preparatem owadobójczym można można je też zniszczyć skutecznie [ szczególnie na małych roślinach] posługując się suchym popiołem ,bowiem on [ten popiół ] zatyka im otwory do oddychania .A mają tych otworów aż 6.
Tak jakoś corocznie bywa,że na wiosnę walczy się ze szkodnikami,późnym latem i jesienią z chorobami roślin.Zatem co ? zatem do pracy ,do walki.
A jeżeli chodzi o walkę to kilka dni temu gdy byłam na porannym spacerze z moim psem zaczepiło mnie dwóch 18 laków z zapytaniem ..............."...którędy na Grunwald."?............Oczywiście ,bardzo dokładnie objaśniłam ,którędy.Myślę ,że dotarli szczęśliwie.Ciekawe czy jeszcze walczą czy może polegli już w boju bo Urlich von Jungingen ,dzielny wódz Krzyżaków ich dopadł.
I co z tymi mszycami.>Z mszycami źle ,bardzo źle.Czasem aż tak,źle ,że trzeba oprysk powtórzyć za dwa tygodnie.Ponieważ w tym roku występują bardzo licznie warto opryskać preparatem wszystkie rośliny.A dlaczego za dwa tygodnie ?A dla tego,że w tym czasie mogły wylęgnąć się nowe osobniki ze złożonych jaj.Niestety ,nie ma bowiem takiego preparatu ,który niszczyłby też jaja.Jeżeli już zaobserwowaliśmy tego szkodnika na różach ,to z pewnością będzie też w następnym sezonie.A tak akurat się składa,że zasiedlająca krzewy mszyca różana bardzo lubi zapach kwiatów ,a nienawidzi zapachu czosnku,.............można powiedzieć "jak niektórzy ludzie "No - to w przyszłym sezonie można już zapobiec inwazji mszyc na krzewach różanych sadząc pomiędzy nimi ząbki czosnku.Natomiast wśród wielu warzyw warto posadzić kilka roślin mięty.O ! - jakże one tego nie lubią,szczególnie mszyca paprykowa.
I gdybyż to był koniec kłopotów ,że tak to nazwę szkodnikowych,ale gdzie tam.
I gdybyż to był koniec kłopotów ,że tak to nazwę szkodnikowych,ale gdzie tam.
poniedziałek, 29 maja 2017
No - niestety.MSZYCE !
to szkodniki małe,maleńkie a szkody wyrządzają duże.Corocznie pojawiają się między 15 maja,a 15 czerwca.Termin pojawienia się i ilość zależna jest od warunków pogodowych .No - dobrze .......powie ktoś ,ale skąd nagle się one biorą ? Z jaj, które zostały złożone przez samice mszyc jako "ostatni akord " późną jesienią.Te jaj składane są na pędach drzew i krzewów i innych częściach roślin np.ozdobnych [przy szyjce cebulowej itp].Bo - warto wiedzieć,że te mszyce ,które zasiedlają np .jabłoń ,to nie te same które spotyka się na krzewach róż.Te które są na czereśniach [ oj ! są ] tym nie smakuje sok np. z gruszy.A tak w ogóle to prowadzą osiadły tryb życia i jak wkłują się raz w blaszkę liściową [ od spodu ] tak trwają tam wysysając soki [kradną je roślinie ] ,"takie to małpy " jakby stwierdził mój sąsiad Stefan.Mszyce są owadami dzieworodnymi .W czasie wegetacji jedzą i składają jaja.Z tych jaj wylęgają się tylko i li wyłącznie samice,które też będą składały jaja itd.itd.W czasie lata samców nie ma.Są tylko wczesną wiosną z wylęgu zimowego .Następuje jeden jedyny raz zapłodnienie samic i jakby na wszystkie następne pokolenia w tym sezonie są one zapłodnione .Na tym polega dzieworództwo.I to przez to tak ogromna jest ilość mszyc.Oprysk właśnie teraz jest jak najbardziej konieczny.
W zakończeniu tego tematu : jak już napisałam mszyce prowadzą osiadły tryb życia ,więc nie przefruną od sąsiada do nas ,ale.............w środku lata dostają skrzydła by przefrunąć na inną roślinę żywicielską co nie oznacza ,że z gruszy na gruszę ,ze śliwy na śliwę.Na INNĄ ROŚLINĘ ,np. ze śliwy na trawy lub trzciny ,a z jabłoni na babkę ...........ten popularny chwast.Stąd maja one podwójne nazwy np.mszyca śliwowo- trzcinowa,mszyca jabłoniowo -babkowa itd.
To nie wszystko co o mszycach dobrze jest wiedzieć.cd już nie dziś .................bo tak bardzo ich nie lubię.
to szkodniki małe,maleńkie a szkody wyrządzają duże.Corocznie pojawiają się między 15 maja,a 15 czerwca.Termin pojawienia się i ilość zależna jest od warunków pogodowych .No - dobrze .......powie ktoś ,ale skąd nagle się one biorą ? Z jaj, które zostały złożone przez samice mszyc jako "ostatni akord " późną jesienią.Te jaj składane są na pędach drzew i krzewów i innych częściach roślin np.ozdobnych [przy szyjce cebulowej itp].Bo - warto wiedzieć,że te mszyce ,które zasiedlają np .jabłoń ,to nie te same które spotyka się na krzewach róż.Te które są na czereśniach [ oj ! są ] tym nie smakuje sok np. z gruszy.A tak w ogóle to prowadzą osiadły tryb życia i jak wkłują się raz w blaszkę liściową [ od spodu ] tak trwają tam wysysając soki [kradną je roślinie ] ,"takie to małpy " jakby stwierdził mój sąsiad Stefan.Mszyce są owadami dzieworodnymi .W czasie wegetacji jedzą i składają jaja.Z tych jaj wylęgają się tylko i li wyłącznie samice,które też będą składały jaja itd.itd.W czasie lata samców nie ma.Są tylko wczesną wiosną z wylęgu zimowego .Następuje jeden jedyny raz zapłodnienie samic i jakby na wszystkie następne pokolenia w tym sezonie są one zapłodnione .Na tym polega dzieworództwo.I to przez to tak ogromna jest ilość mszyc.Oprysk właśnie teraz jest jak najbardziej konieczny.
W zakończeniu tego tematu : jak już napisałam mszyce prowadzą osiadły tryb życia ,więc nie przefruną od sąsiada do nas ,ale.............w środku lata dostają skrzydła by przefrunąć na inną roślinę żywicielską co nie oznacza ,że z gruszy na gruszę ,ze śliwy na śliwę.Na INNĄ ROŚLINĘ ,np. ze śliwy na trawy lub trzciny ,a z jabłoni na babkę ...........ten popularny chwast.Stąd maja one podwójne nazwy np.mszyca śliwowo- trzcinowa,mszyca jabłoniowo -babkowa itd.
To nie wszystko co o mszycach dobrze jest wiedzieć.cd już nie dziś .................bo tak bardzo ich nie lubię.
A co z tymi mszycami ?
A co z kapustą ?
Ponieważ bardzo,bardzo nie lubię mszyc to rozpocznę od kapusty.
To warzywo nadaje się także na SURÓWKĘ KLASYCZNĄ.Warunek ..............kapusta winna być młoda.Taka jaka jest właśnie teraz.I drugi warunek ,należy ją pokroić w cienkie paseczki..To zadanie spełnia dobra szatkownica.
Zatem : pół główki poszatkowanej kapusty dwie spore marchewki pod postacią wiórków .Łatwo to zrobić skrobaczką do warzyw.Oraz dwie cebule pokrojone w cienkie piórka.I jak łatwo zauważyć wszystkie trzy składniki maja podobny kształt i jest to dość istotne.Proszę sprawdzić ,że inaczej smakuje.Istotne też są przyprawy tj sól [niewiele ] cukier [ o - już znacznie więcej ] i ocet balsamiczny 2,3 łyżki , 6 łyżek oleju.Taka surówka jest nie bez powodu zwana uniwersalną bowiem pasuje do wszystkich mięs ,ryb i jaj.I na koniec jeszcze taka uwaga :Jak każdą surówkę NIE NALEŻY SOLIĆ PRZED DODANIEM TŁUSZCZU...................bo co ? bo sól wyciska z surowych warzyw sok i po dwu godzinach już "podchodzi wodą " a tłuszcz ją chroni ,oraz KOCHANI ! OCET BALSAMICZNY TO NIE JEST TAKI SAM OCET JAK TEN ZWYKŁY.
A co z kapustą ?
Ponieważ bardzo,bardzo nie lubię mszyc to rozpocznę od kapusty.
To warzywo nadaje się także na SURÓWKĘ KLASYCZNĄ.Warunek ..............kapusta winna być młoda.Taka jaka jest właśnie teraz.I drugi warunek ,należy ją pokroić w cienkie paseczki..To zadanie spełnia dobra szatkownica.
Zatem : pół główki poszatkowanej kapusty dwie spore marchewki pod postacią wiórków .Łatwo to zrobić skrobaczką do warzyw.Oraz dwie cebule pokrojone w cienkie piórka.I jak łatwo zauważyć wszystkie trzy składniki maja podobny kształt i jest to dość istotne.Proszę sprawdzić ,że inaczej smakuje.Istotne też są przyprawy tj sól [niewiele ] cukier [ o - już znacznie więcej ] i ocet balsamiczny 2,3 łyżki , 6 łyżek oleju.Taka surówka jest nie bez powodu zwana uniwersalną bowiem pasuje do wszystkich mięs ,ryb i jaj.I na koniec jeszcze taka uwaga :Jak każdą surówkę NIE NALEŻY SOLIĆ PRZED DODANIEM TŁUSZCZU...................bo co ? bo sól wyciska z surowych warzyw sok i po dwu godzinach już "podchodzi wodą " a tłuszcz ją chroni ,oraz KOCHANI ! OCET BALSAMICZNY TO NIE JEST TAKI SAM OCET JAK TEN ZWYKŁY.
Subskrybuj:
Posty (Atom)