sobota, 17 września 2016

Policjant zatrzymuje motocyklistę:
- No i co ? Nie zauważył pan,że przed  skrzyżowaniem żona panu spadła z motocykla  ?
- Tak  !.A ja pomyślałem,że po prostu nagle ogłuchłem.
W okolicach BABIEGO LATA ,nasze zachowanie wymusza sama przyroda.Choćby w kwaterach roślin ozdobnych.Pisałam o tym wcześniej ,że wszystko ma swój czas.Jest właśnie czas pojawiania się chorób grzybowych ,a szczególnie mączniaków.I jeżeli ktoś mi powie,że na jego floksach nie ma na liściach białych mączystych plam ,to ja mu odpowiem,że chyba dawno im się nie przyglądał.Co zrobić ?.Oczywiście wyciąć,ale nie dawać na kompost,by ponownie nie zawlekać choroby.Takich roślin ozdobnych z mączniakiem może być  wiele.Wszystkie bez wyjątku traktujemy identycznie tj ..wycinamy.Także należy zwrócić uwagę na owoce lub nasiona na krzewach ozdobnych,na różach i na innych  roślinach ozdobnych.Pozostawieni ich to niedopuszczenia do zawiązywania plonu [kwitnienie]  na przyszły rok.Wyjątek mogą stanowić krzewy których nasiona będą pokarmem dla ptaków w zimie.
A jeżeli chodzi o ptaki  ,to może pokusić się i założyć karmniki  by zatrzymać ptaki przyzwyczajone do miejsca karmienia ,do naszej działki  już na zawsze.O tym jednak nie dziś bo to nie jest taka prosta sprawa.To wiąże się z dużą odpowiedzialnością.Nie można bowiem rozpocząć karmienia i zaprzestać  nagle  np. w środku zimy,bo tym samym skazujemy ptaki na śmierć.Ja codziennie daje wodę okolicznym ptakom.Wiem,że nawet tego nie mogę nagle przerwać ,bo przyzwyczajone do  wodopoju , w tym miejscu zginą z pragnienia - no chyba że spadnie deszcz.

Proszę wybaczyć ,że na tym zakończę nasze dzisiejsze spotkanie.Mam do spełnienia jednak pewną misję i muszę do niej się przygotować,w związku z tym  nasze jutrzejsze spotkanie, także stoi pod znakiem zapytania, bo ta  misja ma miejsce właśnie jutro.
Jeszcze będzie przecież BABIE LATO. Jeszcze  nie raz odwiedzimy działkę,a tymczasem nie podoba się nam ,nasz własny żywopłot.Tak może być,bowiem suche lato także tej roślinie dało się  we znaki.Też potrzebował podlewania.Ale jeżeli jego "brzydotę " określa\cie w taki sposób jak pewien działkowicz............"taki ,jakiś wygryziony od spodu " ,to informuję ,że to nie jest ani choroba,ani szkodnik.To proces starzenia.Owszem ,on chce się odmłodzić,lecz my mu w tym przeszkadzamy wycinając  go i,wyrównując .Obcinamy właśnie to co jest młode.Pedy stare ,to te przy ziemi.Są zdrewniałe i już nie maja zdolności  wypuszczania młodych.Nie stoi jednak nic na przeszkodzie by wiosną ,a właściwie na przedwiośniu ,a najlepiej na topniejący śnieg posypać ,dokarmić jakimś nawozem żywopłot.Nawóz  winien być bogaty w azot,bo to ten składnik jest najbardziej mu potrzebny.Potrzebuje też fosforu i potasu ,ale w  bardzo niewielkich ilościach..Wśród wielu mieszanek nawozowych z pewnością znajdzie się taka,choćby np.Azofoska.Wtedy gdy rozsypie się ją na topniejący śnieg to szybciej znajdzie się w okolicach korzeni  i szybciej będzie pobrana przez żywopłot.Trzeba jednak liczyć się z tym,że to spowoduje także intensywny wzrost młodych pędów,a co za tym idzie i częstsze  tych młodych pędów wycinanie,ale jednak dokarmianie choćby raz  na przedwiośniu,lub na początku wiosny jest  bardzo  wskazane.
Przysłowia o starości wcale nie muszą mieć smutnej treści .Ot - choćby :
"Kiedy wyrośnie trawa jest ozdobą ziemi ; kiedy zbiorą się , starcy są ozdoba biesiady".buriackie
"Choć liście drzewa żółkną,nie żółkną jego korzenie;choć człowiek się starzeje,nie starzeją się jego dążenia."mongolskie.
A tymczasem coś jednak w pogodzie się zmienia .Nad Łodzią nie ma słońca.Chmurzy się ...................i oby i oby spadł deszcz,bo co on daje rozpisałam się na ten temat wcześniej.Proszę tylko zbytnio nie spieszyć się z pracami końcowymi na działce ,traktując tę zmianę pogody  jak "ostatni akord lata" ,bo.......................

piątek, 16 września 2016

Poranek,małżeństwo podczas śniadania :
- Ale wczoraj wróciłeś pijany !
- Ja ? Wcale  nie  byłem pijany.
- Nie ? A w łazience błagałeś prysznic by przestał płakać !
Teraz,właśnie teraz najintensywniej przyrastają,najszybciej powiększają  swoją masę warzywa  korzeniowe ,a do tego niestety potrzebna jest woda.Zatem co ?Zatem podlewanie,ale jak ? Jeżeli chodzi o buraczki ,to można ustawić na zagonku zraszacz.Natomiast pozostałe ,ze szczególnym uwzględnieniem pietruszki proponuję podlewać kładąc wąż z woda na jakimś płaskim przedmiocie i położyć na   nim węża z odkręconą , "na pół gwizdka " wodą  .Niech tylko się sączy.A czemu tak ?  A  temu,że teraz ,natka pietruszki jest już duża i pod ciężarem wody pokładła by się na zagonie  i pokryła ,mączystymi  białymi plama mi,bo.....................bo wszystko ma swój czas.Teraz jest czas na pleśnie i mączniaki,zatem należy to brać pod uwagę.Także u selera,by nie spowodować  chorób o bardzo skomplikowanych nazwach ,takich jak fuzoriozy,czy septoriozy  ,też należy podlewać  podobnie.
Posiane w późniejszych terminach fasole szparagowe ,by strąki były soczyste i jędrne i zbyt szybko nie starzały się  potrzebują wody.No - a warzywa poplonowe,które właśnie teraz osiągają swoje  apogeum też wymagają podlewania.

Napisałam się ,napisałam o podlewaniu a w sobotę przyjdzie deszcz [ oby ]  i po sprawie.A co ? pomarzyć nie wolno ?
Wiecie co ?  z roślinami  ,w tym przypadku  z warzywami ,jest tak jak z ludźmi  : co pasuje jednym nie pasuje drugim.Zatem ..................warzywa korzeniowe..................
Jeszcze plonują pomidory i to te pod osłonami jak i te na zagonku.Podlewanie ich winno ograniczać się do tzw. punktowego tj pod każdy krzak kolo 3 ,4 l wody.Korzenie bowiem tych roślin już się kurczą,jeżeli mogę to tak nazwać,już usiłują zmniejszać swoją masę ,bo tez i przyrastanie roślin jest bardzo ograniczone,prawie żadne.Z resztą ono  nie miałoby sensu bo  na  zawiązywanie plonu już jest za późno.Zatem każdy krzak,każda roślina pomidora pracuje na dorośnięcie na dojrzenie,na wybarwienie  tych owoców które są na niej.Ten rok,ta jesień są łaskawe dla pomidorów,bowiem nie ma możliwości niszczycielskich ZARAZA ZIEMNIAKA ,bo ta choroba potrzebuje chłodu i wilgoci,co nie oznacza,że np liście pomidorów,te pod osłonami nie maja żadnych plam.Owszem ,mogą mieć ,bowiem jest to spowodowane porą roku.Tak,tak, porą roku.Toż to kończy się lato a na jego końcu jest tak,że noce już są znacznie chłodniejsze.No i co z tego ? spytacie być może.A to ,to z tego,że podlana gleba w szklarni czy tunelu paruje i pod wpływem nocnego ochłodzenia skrapla się na szkle lub folii i co potem ? i potem spada pod postacią kropelek,małych kropelek ,ale jednak na liście w skutek czego mogą powstać na  nich różne  plamy oznaczające jakąś chorobę ,która jednak nie ma możliwości zbytniego rozwinięcia się ,bo..........................bo zraz od świtu robi się ciepło słonecznie i sucho.Zatem nie jest to żadne zmartwienie i nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek preparatów  bo już kończą wegetację te rośliny ,te jakże zdrowe warzywa.Zdrowe ,bo posiadające  wiele witamin i mikroelementów,a ,co najistotniejsze POTAS. Jego braki w organizmie   są bardzo przykre,że tak to określę.Mamy bowiem kłopoty z zasypianiem ,budzimy się po takiej nocy bardziej zmęczeni jak przed nią ,a dość często "chwytają " nas bóle zamostkowe,że nie wspomnę o skurczach.Uzupełnienie potasu pomidorem lub jego sokiem o tej porze jest nazbyt łatwe.No - ale przydałoby się też zadbać  o jego stan w organizmie ,to jest nie wypłukiwać zbyt intensywnie mocną kawą w dużych ilościach,herbatą i piwem,a to akurat bardzo nam smakuje  w upalne dni.Proponuję : jedno piwo,jeden sok pomidorowy,jedna mocna herbata,jeden sok pomidorowy itd itd.Aby ten sok smakował szczególnie, można go doprawić do smaku jakąś ostra przyprawą kuchenna lub grillową ,lub po prostu dosolić i dodać ostrego sosu np. Tabasco ,ale odrobinę,bo jest wybitnie ostry.Znam osoby które dodają do soku pomidorowego odwirowany sok z liści selera.Kto lubi takie miksy warzywne winien spróbować.
Prawda jest taka :Ten sezon można uważać za udany .Wykluczając uprawy w  polu ,bo tam jest za mało deszczu  ,a przecież już są posiane oziminy.Nie ma wystarczającej ilości wody w glebie by ziarna wykiełkowały.Księżyc jednak jest już po pełni co [tak myślę] będzie skutkowało   zmianą pogody.Na deszczową,mam nadzieje bo woda potrzebna jest wszędzie np. też w lesie .I  już wcześniej przewidywałam deszcze,pamiętacie ? Oby ,tylko te moje przewidywania,nie przepowiednie,bo przepowiadać nie potrafię się sprawdziły.Wtedy GRZYBY  mogą pojawić się za tydzień po intensywnych opadach i wysyp może być duży .Bardzo o tym marzę ,bo po roślinach ,po działce to moja druga miłość .Ale,ale to nie istotne co ja lubię .Istotne co Państwo lubią.Czy np. o uprawie warzyw też lubicie,bo właśnie zamierzam na ten temat teraz coś niecoś napisać.
Dobrze jest wiedzieć,że :
"Nadzieja  jest płomieniem,który migoce ,ale nie gaśnie."węgierskie
"Konie nadziei pędzą galopem,natomiast osły doświadczenia jadą stępa."chińskie

Z pewnością doświadczenie na działce się przyda ,a i nadzieja,że przyszły sezon będzie lepszy,też nie zaszkodzi.

czwartek, 15 września 2016

Żona do męża przed wyjściem na plażę :
-Chciałabym założyć coś co zadziwi wszystkich !
-To załóż łyżwy..........
Z notatek tych wynika,że :BRUNATNA ZGNILIZNA DRZEW ZIARNKOWYCH występuje na jabłoniach i gruszach.Wywoływana jest przez grzyb,który to może już się pojawić w czasie kwitnienie powodując ich [tych kwiatów ] zgorzel tj.zamieranie.Owoce porażone tą chorobą już gniją na drzewie i pokrywają się pylącymi brodawkami i to jest całe nieszczęście,bo to te brodawki są przyczyną rozprzestrzeniania się choroby.I co jeszcze jest przyczyna przetrwania jej [tej choroby ] do następnego sezonu to  ,to,że nie wszystkie zgniłeowoce  opadają.Część z  nich pozostaje w koronach drzew i z pozoru niewinnie wyglądają.Zamieniają się jednak  po kilkunastu dniach,no może trochę dłużej w czarne,twarde i błyszczące mumie.Niejednokrotnie usiłując je zerwać stwierdzałam,że mocno się trzymają gałązek i niektórych nawet duża wichura nie strząśnie.A to one są własnie źródłem,bardzo dużym źródłem  ogromnym wprost choroby,bo taka jedna mumia jest w stanie zniszczyć kilkanaście kilogramów jabłek. Jak ?spytacie być może ? Ano tak,że pierwszy wiosenny deszcz  zmyje zarodniki grzybów z takiej mumii ubiegłorocznej i rozprowadzi je po gałęziach i gałązkach i każdy zarodniczek maciupeńki,takie niewiniątko zatrzymuje się przy pąku kwiatowym i go nie puszcza i proces niszczenia się rozpoczyna :kwiatów lub owoców.Wiem,że to trudne,ale po opadnięciu liści należy  popatrzeć w korony drzew bo wtedy są widoczne  zmumifikowane owoce.Koniecznie należy je postrącać .Ani  jedna mumia nie ma prawa pozostać na drzewie.Tylko wtedy można liczyć na zdrowy plon.Zatem po co jeszcze opryski   te w listopadzie i podczas kwitnienie ,spytacie być może, i słusznie.A to po to,by ślad w którym mumia trwała,była przyczepiona do drzewa  potraktować preparatem,bo tam niewiele,ale pozostało trochę zarodniczków ,tych niewiniątek.Ufffffffffff,zmeczył mnie ten temat ale wyczerpałam go w całkowicie.Zatem wybaczcie,ale to tyle na dziś.
Tak sobie pomyślałam,że dużym utrapieniem w tym sezonie jest nadmiar plonu, głównie jabłek.Ale co ?Ale część z nich nie nadaje się do konsumpcji ,ani  przetworzenia bowiem  już na drzewie gniją  jeżeli tak mogę to nazwać,a mogę ,bowiem ta choroba  właśnie w swojej nazwie ma  to słowo  ,bo  to BRUNATNA  ZGNILIZNA.i jak wspomniałam już kiedyś wcześniej ,takie owoce należy wyrzucić ,ale nie na pryzmę kompostową ,bo ją znacznie zakwaszą i w niej to przetrwa ona do następnego sezonu.Najczęściej takie postępowanie  własnie jest przyczyną powtarzania się jej ,no i odstępowania od oprysków co najmniej dwóch to jest w listopadzie Miedzinem ,i w czasie kwitnienia sadu Topsinem. Plantatorzy  ,sadownicy tych oprysków wykonują znacznie więcej ,a i gama preparatów też jest większa u  nich.Stąd nasz sad ,a ich sad to duża różnica.Co zatem ,w takiej sytuacji mogę poradzić ?  Koniecznością jest postrącanie z drzewa zmumifikowanych,to jet zaschniętych,to jest porażonych chorobą owoców,a także  zmniejszenie liczby konarów w drzewie, to jest prześwietlenie jabłoni ,jednak nie teraz ,tylko wiosną.By nie zafundować sobie dużej ilości  "wilków" proponuję rozłożyć to prześwietlanie na trzy wiosny.Aha ! wilki ,to takie pędy "strzelające " pionowo w górę ,nie owoconośne,bezużyteczne.Każde drzewo tak reaguje po likwidacji jego części .To jego samoobrona.Z wilkami jednak jest tak,że o każdej porze roku możemy je wycinać ,nie należy dopuścić do tego by się rozrosły .Najlepiej usuwać je jeszcze wtedy gdy nie są zdrewniałe,gdy maja młodą zieloną korę.O co chodzi z tym prześwietlaniem ? spytacie ,być może.Chodzi o to ,że BRUNATNA ZGNILIZNA dobrze się czuje i rozprzestrzenia i namnaża tam gdzie jest wilgoć,duże zacienienie i nie dochodzą promienie słoneczne....................zatem w zagęszczonych koronach drzew.
Chciałabym  ten temat wyczerpać całkowicie .W związku z tym zajrzałam do moich notatek i......................
Oj ! - będzie o rozumie ,będzie.
"Im kto ma mniej rozumu,tym trudniej dostrzega jego brak."angielskie
"Drogocenny kamień uzyskuje połysk przez tarcie ;człowiek nabiera rozumu w przeciwieństwach losu."mongolskie.
"Ptakowi dano skrzydła by wysoko latał ;człowiekowi  - rozum by wzniósł się wyżej ptaka."karaimskie.

Ja tu sobie gadu, gadu  ,a tymczasem na działkach susza.

środa, 14 września 2016

Świetnie wyglądasz .Jesteś na urlopie? Ja nie,ale jest mój szef.
Pozostaje jeszcze wiele,prac przed zimą , ale o nich już nie dziś.Sygnalizuję tylko by nie spieszyć się z przekopaniem działki.Tę uwagę kieruję do uprawiających warzywa.
IGLAKI - no cóż ? cierpią od  braku wody.Szczególnie te którym przyszło rosnąc na glebie bardzo piaszczystej i te którym działkowcy poskąpili ściółki..Najlepsza jest kora .Okryta nią gleba nie ma możliwości zbyt intensywnego,parowania.Bo to co paruje osadza się na ściółce właśnie i po skropleniu spada ponownie do  gleby.Ale,ale nie zaszkodzi iglaki podlać ,gdyby z końcem tygodnia jednak nie  spadł deszcz.Bo wiecie co ? Bo te rośliny w odróżnieniu od roślin posiadających liście nie zapadają w  całkowity spoczynek zimowy.To igły będące cały czas ,także zimą są wielkim parującym organem.Wiele osób zorientowanych w temacie powie Wam,że nawet zimą w okresach odwilży  dobrze jest podlać iglaki.A do całości tematu dodam jeszcze,że w odróżnieniu od drzew liściastych mają bardzo płytko zalegające korzenie ,co najwyżej do pół metra i gdzie im tam do 5 letniej gruszy której korzeń palowy,to jest maciczny sięga kilu metrów  w głąb gleby.Nie bez znaczenia będzie ,bym na koniec wspomniała jeszcze o tym,że bardzo szkodzi iglakom psi mocz.Jeżeli mamy psa i dolne gałęzie iglaków martwe ,to jego sprawka.Dostęp psa do iglaków  jest zabroniony.Można ten dostęp odgrodzić   jakimś niewielkim płotkiem ,a suche gałęzie jeszcze przed zima wyciąć.
Jest także potrzebna woda trawnikom ,o czym pisałam wcześniej.Nie należy lekceważyć poszarzałych, pożółkłych miejsc.Nawet tych lekko pożółkłych ,bowiem oznacza to powolną śmierć  kawałka trawnika.Tam gdzie ta plama.Nie należy się łudzić,że wiosną ożyje.Owszem ,tak będzie ale przy wydajnej naszej pomocy,częstym podlewaniu,stosowaniu nawozu rekreacyjnego [reperującego } i to dopiero po jakimś czasie.Z pewnością plamy będą widoczne  do polowy lata.Może zatem postarać się pomoc jeszcze tej jesieni,ale na rewelacje proszę nie liczyć  bowiem trawa już znacznie wolniej odrasta,ale ,że posiada zdolności do zarastania pożółkłych miejsc, ,można liczyć na jakiś efekt ,co będzie dość istotne ,by w dobrej kondycji weszła w stan spoczynku zimowego.A co z koszeniem?Oczywiście należy je wykonywać jeżeli jest taka potrzeba,pamiętając jednak,że ostatnie winno być wykonane w połowie października.Bo co, bo dla czego ? spytacie być może ?A to dla tego,że ta trawa która odrośnie po tym ostatnim koszeniu,a odrośnie posłuży na okrycie korzeni.Zabezpieczy dokładnie jak pierzynka  darninę.

A iglaki..?..................zapytała mnie  moja koleżanka co to czuwa nad tym bym o niczym nie zapomniała.
Być może,że w tym tygodniu będzie działka  czekać , a my nie przyjedziemy,bowiem właśnie  na sam weekend ma padać.Ale nie martwmy się tym bo deszcz jest potrzebny.I tu z pewnością ,nie wszyscy się ze mną zgodzą bo : Bo uważają,że  wegetacja ma się ku końcowi,a to nie jest prawdą.Pisałam o tym niejednokrotnie,że wszystko ma swój czas.Teraz jest czas magazynowania składników pokarmowych przez wszystkie drzewa i krzewy ,a także przez byliny.Zatem przez  te  rośliny ,które  w roku przyszłym mają  zamiar wznowić wegetację.W jakim stopniu im się to uda zależy od warunków pogodowych teraz ,własnie jesienią.I choć liczę się z tym,że możecie drodzy moi Czytelnicy mi nie uwierzyć napisze to :Ten krzak truskawki, ten tam po prawej stronie na którego patrzycie  już ma zawiązany przyszłoroczny plon.On wie to czego my nie wiemy.Wie, że  będzie to 15 owoców stopniowo dojrzewających , ale jak duże one będą zależy od wielkości paków kwiatowych ,a one już są i czekają na deszcz ,by się powiększyć,by jeszcze pobrać składniki pokarmowe zawarte w glebie.Ot - choćby te które im daliśmy zaraz po skoszeniu liści,bo to jest właściwy czas na ich nawożenie.Ale ,niestety do dobrego wykorzystania potrzebna jest woda. ,Mam nadzieje,że jeszcze będzie ta woda, będzie.A jeżeli już jako przykład podałam truskawki,to wiecie kiedy one kończą swoja wegetację ? Kończą dopiero po przymrozkach,zatem przed nimi dużo czasu na magazynowanie,magazynowanie.
Oczywiście podobnie zachowują się też drzewa owocowe i krzewy.Szczególnie te które już są po plonowaniu.Późne odmiany jabłoni,grusz, i śliw w tym czasie pracują na włączonym cały czas 5 biegu.Pracują na tegoroczny i przyszłoroczny plon.Im także deszcz jest potrzebny,bo puki co nie posiadają zdolności pobierać pokarmu w proszku.Musi on niestety się rozpuścić w wodzie.

I co jeszcze jest istotne ,właśnie teraz ?...............
Dziś przysłowia o :
"Dar wrogów - nie dar,szczęścia nie przynosi."polskie
"Gdy kryjesz się przed wrogiem,nie mów o tym przyjacielowi."żydowskie.
"Nawet jeśli twój wróg jest jak mrówka,zalicz go w poczet słoni."duńskie.
"Czasem miewa się wroga pod własna moskitierą."malajskie.

Pozwoliłam sobie na kilka przysłów .Uważam bowiem,że są bardzo pouczające.

A działka ?A działka czeka na nas ,na nasze decyzje ,co dalej?............................

wtorek, 13 września 2016

Pewnego wieczoru lord John wpada na herbatkę do  lorda Toma.Siedzą i piją w milczeniu ,aż John pyta?A gdzie lady Mery ? Lady Mery leży na górze - odpowiada lord Tom.W takim razie wpadnę do  niej na chwilę - mówi wstając lord John.Wchodzi po schodach i znika w jednym z pokoi.Po dłuższej chwili wraca dyskretnie poprawia garderobę  i siada w milczeniu naprzeciw lorda Toma Rozmowa się nie klei,więc unosi filiżankę do ust łyka odrobinę herbaty.Wykrzywia się z niesmakiem i mówi.Zimna jakaś ! Na to lord Tom z flegmą.No cóż,nic dziwnego,już trzy dni jak  nie żyje.
A teraz wiecie co ? Po ostatniej sałatce zostały mi 4,5 łyżek oliwek i co z tym zrobić ?. Tymczasem zapowiedziała się moja koleżanka z chłopcami a oni tylko patrzą co ciotka wymyśliła.Więc  wymyśliła taką oto sałatkę .2 papryki pokroiłam w grubszą kostkę dodałam 20 dkg żółtego,twardego sera [1 gruby plaster ] pokrojonego w kostkę oliwki i  pęczek szczypioru drobno posiekanego dodałam 2 łyżki oleju posoliłam i posłodziłam i wymieszałam i podałam do tego tosty.I usłyszałam " U cioci jest wszystko dobre ,bo chrupiące."
W tym momencie bije się mocno w piersi ,bo o tej chorobie chyba wcześniej nie wspominałam,
Może dla tego,że niszczy tylko czarną porzeczkę .Jakby na to nie patrzeć ,wytłumaczenia nie mam.
RDZA WEJMUTKOWO-PORZECZKOWA.,Muszę  zmartwić tych z Państwa ,którzy na swojej działce maja czarną porzeczkę  i sosnę wejmutkę .Niestety bowiem ta sosna jest odpowiedzialna za RDZĘ  na czarnej porzeczce ,bowiem to ona jest tak zwanym drugim gospodarzem grzyba.Objawy na liściach porzeczki to :bladozielone plamki pokryte rdzawymi  maleńkimi wyroślami.Takie małe kupki ,to zarodniki grzybów właśnie.Choroba może także wystąpić wtedy gdy sosna wejmutka nie rośnie na naszej działce ,ale np. u sąsiada.Co na to poradzić ?Zdecydować czy porzeczka czy sosna,bo jeżeli chodzi o pogodzenie tych dwóch roślin to w takim przypadku należy stosować opryski ,jeszcze przed kwitnieniem  czarnych porzeczek i dwa  po kwitnieniu w odstępach dwutygodniowych,podobnie z reszta jak i agrest,lecz innymi preparatami.I tu jako pierwszy wymienię znany już Państwu MIEDZIAN,także może być DITHANE.

Czy wiecie,że owoce czarnej porzeczki zaliczane są do prymusów jak chodzi o zawartość witaminy  C.Czy wiecie ?
IDĘ ZA CIOSEM,A TEN CIOS TRAFIA W PORZECZKI.To także krzewy jagodowe i warto je mieć na działce czy w ogrodzie,ale niestety także mogą chorować np. na................
To, z czym się spotkałam na pewnej działce to AMERYKAŃSKI  MĄCZNIAK  AGRESTU.Choroba ta jak większość  chorób roślin jest pochodzenia grzybowego i daje się we znaki tym krzewom w szczególności,które rosną w zacienieniu,które szybko po deszczu nie wysychają i jeszcze tym które na tę chorobę są PODATNE. Tak,tak .............są podatne,bowiem nie wszystkie są.Np.taka odmiana o bardzo,ale to bardzo smacznych i dużych owocach ,która na mojej działce przez wiele  lat plonowała i nie chorowała choć  była podatna na mączniaka,ale  krzewy rosły w pełnym słońcu..................To : BIAŁY TRIUMF I CZERWONY TRIUMF.No - czasem wycięłam dwa ,czy trzy pędy ,które próbowały zachorować,dopiero próbowały.Ale ,obiecałam dokładny opis choroby. Zatem :mączniak poraża zarówno liście  jak i pędy ,a także owoce.Zauważyć można na porażonych organach najpierw szary lub biały mączysty nalot ,który z czasem ciemnieje i staje się wojłokowaty.
Zwalczanie tej choroby to w pierwszej kolejności wycinanie  pokrytych nalotem pędów,...............ale ,uwaga ! koniecznie jeszcze przed kwitnieniem krzewów.PRZED KWITNIENIEM.......................bo to jest ważne,bo to uniemożliwienie wysiew choroby,bo jak już wspominałam niejednokrotnie :wszystko ma swój czas.Utajniona ,"zaspana" jeszcze po zimie choroba jest zupełnie,absolutnie nie groźna przed kwitnieniem...............ale jak tylko rozpoczyna się z wiosną wegetacja, jak tylko ruszą  soki .................o !  to nagle się budzi i wysiewa,jeżeli tak można to nazwać  i opanowuje okoliczne gałązki,a szczególnie te najmłodsze.Zwalczanie chemiczne polega na stosowaniu oprysków takimi preparatami jak Nimrod ,Rubigan,czy Topsin  co najmniej trzy razy .Pierwszy raz ,zaraz po wycięciu chorych pędów ,potem dwa tygodnie po kwitnieniu i cztery tygodnie po kwitnieniu.No - to tyle na temat tej choroby,ale można też posadzić krzewy,które nie trzeba będzie chronić  od niej jak np:RESISTENTA lub  ROBUSTENTA.
Starałam się by w tej informacji  zawrzeć wszystko co jest istotne.W jakim stopniu mi się to udało nie wiem.Wiem jednak .że warto uprawiać krzewy jagodowe,bo :bo szybko uzyskuje się z nich plon,bo praca przy nich jest mało kłopotliwa,bowiem nie potrzeba drabiny ,ani innego sprzęty.Wszystkie prace wykonuje się stojąc na ziemi,że nie wspomnę o smacznych i bardzo witaminowych owocach 
I w związku z tym idę za ciosem i.........................
"Zły człowiek im bardziej przyjazny i uprzejmy,tym niebezpieczniejszy."czeskie.
"Zły jest jak wór węglarza,czarny z zewnątrz i jeszcze czarniejszy w środku."hiszpańskie
 Takie przysłowia wybrałam na dziś.A wracając do spraw działkowych to,obiecałam wczoraj wrócić do pewnej choroby ,na pewnych krzewach na  pewnej działce.Choroby wcale nie tak bardzo nieznanej,bowiem wspominałam  o niej niejednokrotnie ,ale że obiecałam opisać ją dokładnie ,działkowiczowi  u którego gościłam w niedzielę zatem niniejszym to czynię z nadzieja,że być może i moim Czytelnikom się przyda.

poniedziałek, 12 września 2016

Przepraszam,miałam małą awarię.
Wracam do sprawy borówki ze zgorzelą .Poza wycięciem prażonych pędów  w następnym  sezonie  koniecznie należy opryskać borówki i to nie jeden raz preparatem zbijającym te chorobę ,obecnie  jest to Sumileks a kiedyś był  Euparen. Pamiętają go ci którzy stosowali go na szarą pleśń na truskawkach .Oprysk pierwszy winien mieć miejsce jeszcze przed kwitnieniem borówek i potem ,aż do połowy lata wykonywać go co 14 dni.A prościej ?zapytał zainteresowany.A prościej  jest zlikwidować krzewy  i posadzić nowe ,ale...................dopiero po 5 latach,bo tyle czasu jest potrzebne  by ta choroba zginęła  absolutnie,całkowicie.

Ja jednak zauważyłam jeszcze inną chorobę,też na krzewach ,ale o tym już nie dziś.
Dziś jeszcze tylko :
Mąż wraca do domu i pyta co na obiad ?Żona odpowiada,że nic,na co mąż "wczoraj nic i dzisiaj nic"? "A tak jakoś mi się ugotowało na dwa dni" - odpowiada żona.
Byłam wczoraj na pewnej działce by orzec,by stwierdzić co to jest ?A to jest usychanie niektórych,wcale nie tak starych pędów borówki amerykańskiej.Zastałam  smutny widok .Opis choroby sygnalizowany  mi wcześniej przez telefon sugerował,że może to być bardzo rzadko spotykana ZGORZEL PĘDÓW tej rośliny .Rośliny na której choroby czy szkodniki nie goszczą zbyt często.
Owszem,czasem można spotkać jeszcze poza zgorzelą szarą pleśń.I jedna i druga choroba pojawia się wtedy,gdy krzewy posadzone  są w zbytnim zagęszczeniu.I tak jak  nie szkodzi im zacienienie od drzew,tak szkodzi zdecydowanie gdy gałązki jednego krzewu wrastają w drugi.
Zgorzel jest choroba grzybową i jakby powiedział mój sąsiad Stefan ",ta małpa " szczególnie lubi pojawiać się na młodych jednorocznych ,lub dwuletnich pędach [gałązkach ] pod postacią  eliptycznego kształtu plam,zawsze wokół ogonka liściowego,lub wokół śladu po opadłym liściu.
Pozostawienie krzewu samemu sobie ,przeważnie jest jego śmiercią.
Zmartwiłam działkowca swoja informacją ,a mianowicie :
.O ziemniakach nie wspomnę bo to nie uprawy ogrodowe,ale okopywanie trwa do dziś.I to z pewnością ma wpływ na wielkość plonu.Ale już pomidory ,choć z tej samej grupy,z psiankowatych, dziś się ich  nie okopuje z prostego powodu.Okopywanie bowiem opóźnia plonowanie.Onegdaj nie było to istotne,bo nie "grasowała " groźna choroba pomidorów ,ZARAZA ZIEMNIAKA.Zatem co ?Zatem nie było to takie ważne czy plon się opóźni czy nie,bo jak była taka pogoda jak w tym roku,to plonowały one do końca września.A czy wyobrażacie sobie taką sytuację,że tej choroby nie ma .? Po prostu nie ma,bez względu na  przebieg pogody.Po prostu jej nie ma.To były dobre czasy,czyż nie ? Z reszta  także nie było stonki ziemniaczanej i jeszcze wielu innych chorób i szkodników,które pojawiły się w momencie skrócenia podróży.Pisałam o tym,że w dyliżansie podróż trwała zbyt długo by przetrwały choroby czy szkodniki.................ale w czasie lotu  samolotem ?Tu - zawinił postęp techniczny bo przecież zawsze jest coś ,za coś.
Jestem  ! i proponuje na dziś przysłowie o treści adekwatnej do tematu :
"Do ogrodu , niewiasty,okopywać ,pielić chwasty."polskie.
I - tu mogłoby paść pytanie ,co okopywać ,bo,że pielić to oczywiste ,ale okopywać ?
Przysłowie to jak wiele innych jest stare,a wtedy to jest dawno temu  okopywano.Potem zorientowano się,że to  nie jest konieczne ,a czasem nawet niewskazane.Proszę sobie wyobrazić,że np.okopywano marchew i pietruszkę i buraczki i selery ,wierząc,że wówczas "bardziej pójdą w korzeń"Zatem dawne zagonki z tymi warzywami korzeniowymi wyglądały tak jakby ktoś je posiał na dość wysokich wałach. Między tymi walami były ,co jest oczywiste spore zagłębiania ,spore rowki bo okopywani kilkakrotnie.To jednak  nic nie dawało [podobno ] ale z pewnością w bruzdach między jednym rządkiem a drugim np marchwi "stała"woda, po deszczu,czy podlaniu ,nie spływała tak szybko jak z płaskiego zagonu.,Zatem co ? Zatem była wykorzystywana maksymalnie przez rośliny.Natomiast jeżeli chodzi o seler to okopywanie jego jest z pewnością  niewskazane ,bowiem wówczas zawiązuje dużo korzeni bocznych ,a u tego warzywa  dobrze jest gdy tych bocznych właśnie nie ma,wówczas nabiera on prawidłowego   okrągłego kształtu.I  przy uprawie selera wskazane jest nawet odgarnianie ziemi od niego.
Co jeszcze okopywano i w jakim celu?
Jestem !