sobota, 22 października 2016

Gdy zauważymy przedwcześnie opadłe   owoce z bardzo dobrze widoczną dziurką,to   nie jest  nic innego jak: SŁONKOWIEC ORZECHOWIEC.Chrząszcze, to jest osobniki dorosłe pojawiają się  wiosną  w końcu maja ,po przezimowaniu w glebie .Samice wygryzają w  jeszcze  miękkich orzechach  otwory i przez nie składają jaja.Po jednym do każdego orzecha .Wylęgają się larwy. ,   
Oj ! mają co jeść,a dla nas nic nie pozostało.Potem wychodzą z orzecha  i udają się do ziemi ,by jako dorosłe osobniki dać nowe pokolenie wiosną i powtarza się to systematycznie.Do czasu jednak.Bo gdy zostaną wykonane dwa opryski preparatem owadobójczym :jeden w końcu maja ,a drugi na początku czerwca to szkodniki zostaną skutecznie zniszczone.W tym to bowiem czasie pojawiają  się  chrząszcze  tj. dorosłe osobniki.Jedna samica chrząszcza martwa to kilkadziesiąt orzechów bez szkodnika.

Zatem.................jaka decyzja ?Niestety nie dowiem się.
Leszczyna jest krzewem bardzo wcześnie zakwitającym .Czasem zdarza się ,że część kwiatów uszkodzą wiosenne przymrozki.Na szczęście coraz rzadziej ma to miejsce,bowiem klimat  znacznie się ociepla.Ale - należy być na to przygotowanym.Także istotne jest to,że jak każda roślina rodząca owoce z dużą zawartością  tłuszczu ,bardzo wyjaławia glebę.Zatem nawożenie   winno być dość intensywne.Ale - to nie orzech włoski.Ten to dopiero wyjaławia.Często nawet trawa nie chce pod drzewem rosnąć.Oczywiście mam na myśli drzewo owocujące.Pamiętam jak kiedyś ten sąsiad którego mój sąsiad Stefan niejednokrotnie nazwał ciućmokiem na zadane pytanie czemu tak blisko granicy posadził leszczynę odpowiedział :................".a co ? ma tylko moją ziemię wyjaławiać?"To oczywiście nieuczciwe, ale treść odpowiedzi zaskoczyła  Stefana.Nie chciałam już pogłębiać jego smutku i  nie powiedziałam  swojego........................:" a widzisz ? a widzisz?

Jak każda roślina ,także leszczyna ma wiele wrogów.Są to choroby i szkodniki .Ja jednak omówię  takiego szkodnika ,który jest najgroźniejszy i najczęściej występujący.Wszystkie inne pozostałe to Pikusie. .
LESZCZYNA   to krzew ,który może stanowić swego rodzaju żywopłot. W zależności od odmiany  będzie niższy ,lub wyższy i odpowiednio zadbany da też owoce.Ze względu na te owoce leszczyna była ceniona przez starożytnych Greków i Rzymian .Potwierdzenie tego można znaleźć  w ich piśmiennictwie.W chwili obecnej największym producentem orzechów laskowych jest Turcja,co nie powinno nikogo dziwić bowiem także w Turcji produkuje się duże ilości chałwy .Jak wiadomo ,bez orzechów jej się nie zrobi.Chałwa z orzechów laskowych jest tam najdroższa ,a najtańsza z orzeszków ziemnych.Obie wyśmienite,szkoda tylko,że tak bardzo kaloryczne. Wracając jednak do tematu :posadzić czy nie posadzić te  krzewy ,to powiedziałabym tak  :owszem ale należy sobie zdawać sprawę z wielu aspektów tego zagadnienia.A - choćby to,że decydując się na uprawę należy 
koniecznie   wybrać co najmniej dwie różne odmiany.Bowiem wówczas jest prawidłowe zapylenie,a to prawidłowe  ma miejsce  głównie obcym pyłkiem.Wtedy można liczyć na obfite plonowanie.Podawałam kiedyś by był to np.OLBRZYMI Z HALLE, o zdecydowanie dużych owocach i lAMBERTA . o czerwonych liściach.Będą wzajemnie się zapylały,ale skoro ta odmiana ma średniej wielkości  owoce ,to może zamienić ,lub dodać PASIASTEGO.Ten zaskoczy każdego wielkością owoców.
Byłabym nieuczciwa ,gdybym nie poinformowała o wadach tych krzewów.Bo należy wiedzieć że:................
"Klucz używany nie rdzewieje."polskie.
Pozostawiam to przysłowie bez komentarza.

piątek, 21 października 2016

Niektórzy pija by w alkoholu utopić smutki,ale one nauczyły się pływać.
Tyle najprzeróżniejszych krzewów spotykam na działkach ,a niezmiernie rzadko LESZCZYNĘ.Jestem w stanie zrozumieć tę niechęć do jej hodowli na działkach  usytuowanych w pobliżu lasu.Bo jest oczywiste,że plonem wtedy musielibyśmy się podzielić z  dzikimi zwierzętami i to nie koniecznie wiewiórkami ,ale także niektórymi ptakami,potrafiącymi dostać się do  smakowitego orzecha.Obserwowałam raz taka walkę ptaka ze skorupą ,zakończoną sukcesem.Zatem czy uprawiać leszczynę ? To pytanie na które sami musicie ,Państwo sobie odpowiedzieć.Póki co ,to informuję,że w stanie dzikim można spotkać krzewy leszczyny na całej półkuli północnej.W Polsce w Bieszczadach.Tam jest ich bardzo dużo.I zawsze było dużo,bowiem pamiętam,że spotykałam je tam w latach 60-ątych. Spotykałam także spalone gospodarstwa ,po których pozostało np.pół stodoły,przewrócony płot ,jakiś porzucony sprzęt rolniczy i jeszcze taki obraz : Dwa  krzewy bzu i jedna połowa tych krzewów była spalona ,a druga połowa właśnie kwitła ,bo był to maj.Tak bardzo chciały żyć.Niestety ,ci co te krzewy sadzili nie mieli już takiej możliwości.Wtedy po raz pierwszy  płakałam  ,myśląc o śmierci obcych mi ludzi,ale przecież RODAKÓW.Musieli zginąć bo byli Polakami,bo byli tymi którzy "głosili  tam " kulturę i cywilizację.Tylko dla tego,bo na ogół  nie  lubimy mądrzejszych od siebie,czyż nie ? Ale by to nielubienie przerodziło się w nienawiść potrzebny jest alkohol i zadziałanie indoktrynacji stosowanej przez zainteresowanych.Mówiąc krótko : bimber i komunizm.Ale wracając do krzewów leszczyny,to są one jednymi z najstarszych roślin sadowniczych.I tam w Bieszczadach rosły także  posadzone koło domów by wyznaczyć granice gospodarstw,bo bardzo się do tego nadają,bo szybko zagęszczają się krzewy  a to powoduje,że nie widzimy co za nimi.I jeżeli  nie chcecie widzieć co za  nimi tj. za krzewami ,bo tam kłótliwy sąsiad ,lub jakaś droga ,lub zachwaszczony teren itp. ,to proszę weźcie to pod uwagę.O leszczynie to nie wszystko.Jak Bóg pozwoli to cd .jutro.
Czy może rośnie na Waszej działce ,drodzy moi Czytelnicy krzew o  nazwie ARONIA ? Że co ?,że nie rośnie,bo przecież jego owce są kwaśne  i cierpkie  w smaku?  O nich wyraził się mój sąsiad Stefan..................."One mogą posłużyć za napęd do rakiety kosmicznej ".Bo też  one nie są owocami deserowymi.Nie jada się ich na surowo.Sporządza wyśmienitą konfiturę w smaku nadającą się podobnie jak żurawina z gruszkami do białego mięsa  ,a szczególnie do gotowanego drobiu.Gotowane mięso drobiowe z natury swojej jest mdłe w smaku,a z dodatkiem   aronii .................o ! ,to już zupełnie co innego.To daje się zjeść.Konfiturę aroniową  smaży się w połączeniu z jabłkami w proporcji  pół na pół i w zależności  od tego czy ma być dodatkiem do mięsa,czy pieczywa dodaje się cukru:do mięsa wszystkiego po 1 kg.tj:1 kg jabłek [po obraniu ] 1 kg aronii i 1 kg cukru Do pieczywa 2 kg cukru..Sporządzenie jest nadzwyczaj proste.Po wymieszaniu wszystkich składników smaży się [mieszając ] około pół godziny.Gorące nakłada  do słoików  które  należy odwrócić do góry dnem na kilka,lub kilkanaście  minut,bo to daje gwarancję,że  będą hermetycznie zamknięte.Zawarty w aronii naturalny konserwant nie dopuszcza do tego by się popsuły,zapleśniały,czy sfermentowały.W zawiązku z tym jest pewność ,że praca nasza nie poszła na marne.TYLKO, UWAGA !................NISKOCIŚNIENIOWCY.Aronia ,obojętnie pod jaką postacią obniża ciśnienie.Zatem należy ją jadać z umiarem,co nie dotyczy wysoko ciśnieniowców.
To co z tą ARONIĄ ? A z tą ARONIĄ jest tak,że można ją posadzić jesienią lub wiosną.To jest obojętne.Jest bardzo mało wymagająca jeżeli chodzi o rodzaj gleby,nawożenie,podlewanie itp.Potrzebuje tylko  :SŁONECZNEGO MIEJSCA. W takim plonuje bardzo obficie.
"Choć rada dobra,zważaj kto ją daje".polskie
"Kto gardzi radą,gardzi i pomocą."łacińskie.
Tak myślę,że może jeszcze zainteresuje Państwa ,że może coś poradzę ,coś co dotyczy krzewów  jagodowych i innych.Uważam,że są to rośliny nie tak skomplikowane w "prowadzeniu"  jakby się wydawało,a niejednokrotnie dające wysokie plony.I to co jest wielką ich zaletą,to zbiór owoców.Nie wymaga  drabiny  i jak zaznaczyłam wczoraj ,jest  wygodny, szczególnie  dla ludzi starszych.

czwartek, 20 października 2016

"Wstąpiłem do kluku Anonimowych Alkoholików.Pije już 3 dzień i wciąż nie wiem z kim."

Spotkanie dzisiejsze nazbyt krótkie..........ale tak wyszło,tak wyszło.
No- dobrze.Możecie nie chcieć tak się poświęcać dla agrestu np.choć onegdaj był on bardzo często przetwarzany .Robiono z niego konfiturę bardzo,ale to bardzo elegancką.Zrywano agrest już wyrośnięty ale jeszcze twardy i żmudnie jeden owoc po drugim drylowano przecinając go żyletka i maleńką łyżeczką wyjmowano pestki.Potem ważono już wydrylowany i dodawano taką samą ilość cukru. Smażono 3 dni po pół godziny każdego dnia.Był słodki i złotego koloru.Wyśmienicie nadawał się do dekoracji ciast i deserów.
Rozumiem ,nie chcecie agrestów na podporach,ale czy róż szczepionych na pniu, posadzonych w  3 różne odmianach i  w różnych kolorach,też nie chcecie?Czegoś bardziej urokliwego nie spotkałam dotychczas.Niestety im też potrzebne będą pręty podtrzymujące.
Niniejszym uprzejmie informuję,że stworzenie podpór pod krzewy ,nawet dla samotnych kobiet nie jest takie trudne.Jeżeli mogę podpowiedzieć w tym miejscu ,to podpowiadam,że najłatwiej będzie potraktować te krzewy w taki sposób by posadzić je w jednym rzędzie.Wtedy należy  wymierzyć jaka jest długość rzędu i jaka szerokość.Krzewów może być kilka .I - już wiadomo,że potrzebujemy dwa pręty o długości np.2,lub 3 m. a jeżeli długość wynosi  np. 5 m. to mogą być dwa odcinki,bo będzie łatwiej je przewieźć  do tego jeszcze  , 4,czy  6 małych krótkich prętów, nieco dłuższych jak szerokość rzędu ,no i oczywiście co najmniej cztery nieco dłuższe jak wysokość krzewów.Potem udajemy się do supermarketu z  materiałami  budowlanymi i prosimy o przycięcie prętów na potrzebną długość.Do tego kupujemy drut  taki którym będziemy wszystkie pręty łączyć.Stworzona konstrukcja zadziwi niejednego mężczyznę.Znam jednak taką osobę która kupiła kije do mopów i wbiła je w ziemię i połączyła sznurkiem przewlekając ten sznurek przez oczka służące do wieszania mopa,ale ta konstrukcja nie jest taka trwała i solidna jak poprzednia.Aha ! - jeszcze to.Dla zabezpieczenia przed korozją dobrze będzie pręty pomalować   farba antykorozyjną. Zatem ,drogie Panie nie ma rzeczy niemożliwych.
Przy tak prowadzonych krzewach i opryski i zbiór owoców ,to pikuś.
"Kto nisko siedzi,nie ma skąd spaść."polskie.
O ! i takie przysłowie mi się bardzo podoba , bo w jego treści zawarta jest informacja o nagrodzie za skromność.
A teraz Drodzy moi zmuszona jestem się bronić przed zarzutami typu :"jak osoba samotna ,do tego kobieta podoła takiemu zadaniu polegającemu na wybudowaniu podpór pod krzewy szczepione na pniu."

środa, 19 października 2016

"Są dwa typy ludzi.Jedni z którymi chcesz się napić i drudzy przez których chcesz się napić."
Każda z form krzewu jagodowego ma swoje za i przeciw.Forma pienna jest bardzo wygodna jak chodzi o pielęgnacje i zbiór owoców.Wszystko można wykonywać na stojąco.Ze względu na  choroby,najczęściej pochodzenia grzybowego lepiej jest odizolować pędy krzewu od ziemi,bo to z ziemi,a konkretnie jaj parowania utrzymuje się dłużej na formach krzaczastych wilgoć.Dłużej są  mokre liście co powoduje powstawanie chorób.Ale formy pienne  wymagają podpór.Podpory winny być solidne i najlepiej by "miały trzy nogi",by te nogi można było u góry połączyć ,by na tym połączeniu opierała się korona.Nie,to nie jest przesada,bo jeżeli krzew obficie plonuje to może się zdarzyć wyłamanie całej korony. Widziałam taki krzew agrestu.Ta uciążliwość,związana z podporą ,jednak, jest jednorazowa .Najlepiej zrobić ją na samym początku ,przy sadzeniu krzewu i mamy spokój do końca jego życia.Jest tylko jeszcze ważne to ,by  nie ciąć krzewu w taki sam sposób jak u form krzaczastych,bowiem raz ucięta ,tuż przy pniu gałązka w tym miejscu już nie odrośnie,bo tam była wszczepiona.
Natomiast formy krzaczaste można i należy intensywnie prześwietlać już w 3 roku po posadzeniu.Zmobilizuje to krzew do wyrośnięcia  nowych gałązek,które będą i obficiej owocowały i owoce na nich będą większe.Zbiór plonu  jednak jest nieco trudniejszy .Także podatność na choroby większa.Wszystkie za i przeciw należy wziąć pod uwagę i zdecydować jaka dla nas  forma jest odpowiedniejsza.Tylko .............................Drodzy moi.........nie traktujcie krzewów jak stokrotki i nie sadźcie pod drzewami.Otwarta przestrzeń ,dostęp światła i słońca to aż 90 % sukcesy.A co z tymi stokrotkami ? Stokrotki tak  jak i bratki jak i inne wcześnie kwitnące rośliny mogą być uprawiane pod drzewami z dużym sukcesem ,bo ich największe wymagania pokarmowe przypadają na czas gdy  drzewa ich jeszcze  nie mają i nie zacieniają  kwitnących stokrotek,bratków itp bo jeszcze nie mają liści ich korony.Ta rada dotyczy działek gdzie nie ma trawy pod drzewami.

Reasumując :Uważam,że krzewy to rośliny dla ludzi starszych ,bo nie trzeba po owoce wspinać się na drabinę ,a  i ewentualne opryski ,czy fitosanitarne zabiegi łatwe ,bo wykonywane z ziemi,na stojąco.
Jak to jest z tymi agrestami i porzeczkami? A jest tak,że występują ich formy krzaczaste i formy pienne................pienne,to  nie znaczy pnące,pienne,bo szczepione na pniu.I ten pień to zupełnie inna roślina ,to nie ta co jest jego [tego pnia koroną ].Kiedyś szczepiono agresty i porzeczki na  wyprowadzonym specjalnie i uformowanym odpowiednio pędzie porzeczki złotej.Myślę,że dziś także pniem jest porzeczka złota.A co z tego wynika ? Wynika to,że wszystko co poniżej korony wyrasta [z pnia waśnie ] nie należy tolerować i skutecznie usuwać,bowiem pożytek z tego żaden a pewne składniki pokarmowe czerpane przez krzew wykorzystują odrosty  a nie  część szlachetna to jest  korona. Wyhodowanie takiego krzewu piennego  trwa co najmniej dwa sezony i wymaga dużych umiejętności ,by prawidłowo wszczepić odmianę .Stąd ich cena znacznie wyższa jak form krzaczastych,których rozmnażanie jest bardzo,bardzo łatwe.Wystarczy,wczesną wiosną przy krzewie wykopać rowek i położyć tam znajdującą się najbliżej powierzchni gleby gałązkę,lub gałązki. Przykulkować  je  .Tak mnie uczono.A co to znaczy przykulkować ? To znaczy przymocować do podłoża mocnym drutem w kształcie litery "U".Obsypać ziemią.I co ? I tam gdzie były pąki na przykulkwanej gałązce tam  powstaną nowe krzewy.Z każdego pąka najpierw  korzenie potem część nadziemna ,to jest młode gałązki ,młode pędy.Już jesienią będzie można je odciąć od krzewu macierzystego  i  posadzić nowe małe jeszcze ,ale już krzewy.....................no dobrze ! niech będzie krzewiki. Odpowiednio zadbane i nawożone już za rok lub dwa,dadzą obfity plon.Po co ona nam to pisze  ? spytają być może niektórzy z  Państwa.A po to by popróbować i rozmnożyć porzeczki czy agresty rosnące na działce.Są już wiekowe a szkoda się z nimi rozstać bo z plonowania i smaku owoców jesteśmy zadowoleni,a jak te odmiany się zwały ,nie wiemy.Namawiam.To żadna praca ,a zadowolenie z niej ogromne..................no i  odmiana zachowana,bowiem odziedziczyła wszystko po krzewie macierzystym.Nie jedna osoba z moich rad skorzystała.Pracę tę osobom cierpliwym i lubiącym zabawę w ogrodnictwo,bowiem  efekt końcowy jest wielką  frajdą.

A jakie lepiej sadzić krzewy jagodowe? Czy formy krzaczaste,czy pienne ?
"Nadzieja jest migocącym płomieniem, który nie gaśnie."węgierskie.
"Nadzieja podobna jest do kotwicy - ratuje nas ,ale nie unieruchamia."greckie

Z  nadzieją oczekujemy na pogodne dni, by zakończyć prace na działce,a może też posadzić krzewy jagodowe i inne ?

wtorek, 18 października 2016

"Nalałem sobie  alkoholu do szklanki ,ale zorientowałem się ,że jest  10 rano,to dosypałem  do niego płatki."
Zatem o krzewach.Najpopularniejsze są oczywiści porzeczki i agresty.Zawsze zalecam i zalecać będę ich uprawę,ze względu na zdrowe i smaczne owoce.Owoce deserowe i przerobowe.Jaka to deserowe ? zdziwią się  z pewnością niektórzy z Państwa.A podawaliście kiedyś jako deser czarną. porzeczkę zmiksowaną z jakimś likierem jajecznym? Ale to tylko dla dorosłych,natomiast dla dzieci może to być tzw kogel-mogel to jest żółtka jaj zmiksowane ,lub ubite z cukrem a na końcu porcja czarnej lub białej,lub czerwonej porzeczki.Wielka szkoda,że porzeczki i gruszki nie występują równocześni,bowiem bardzo dobry jest deser z pokrojonych w kostkę stosunkowo miękkich gruszek,bez skórki i do tego porzeczki w proporcji pół na pół .Na koniec polane mlekiem skondensowanym słodkim lub udekorowane bitą śmietaną.Czasem wiosną są w sprzedaży gruszki z przechowalni i wtedy można sporządzić taki deser.Przy odrobinie wyobraźni dekorując go  rodzynkami,płatkami   migdałowymi lub posiekanymi orzechami,lub zamiast bitej śmietany można dodać miód.Jakiekolwiek by to  nie były kompozycje dzieci je uwielbiają.A do tego należy jeszcze dodać,że jak żaden inny owoc jest ona bogata w vit.C i w antyutleniacze [pisałam o  nich wczoraj ] i do tego jeszcze bardzo poprawiają  widzenie.Ot - i to tyle na dziś ,ale nie koniec tematu o krzewach.
Sadzimy krzewy owocowe.Zatem kilka uwag z pewnością się przyda.I jeżeli w tym miejscu myślicie Drodzy moi Czytelnicy,że skoro to krzew ,nie drzewo ,to wystarczy niewielki dołek,bo przecież ma mniejsze jak drzewo korzenie i że jeszcze dołka  nie potrzeba niczym  zaprawić ,zasilić ,to uważam,że jest to błąd myślowy.Ten krzew bowiem będzie  przecież rósł w tym miejscu kilka ,a może i kilkanaście lat.Ważne jest by "wystartował " do życia w dobrej kondycji.Zatem dołek,wielkości podobnej jak przy sadzeniu drzewek.................co najmniej 50 X 50 cm.a na jego dnie jakiś nawóz  mineralny ,lub organiczny.O ! - za ten drugi odwdzięczy się każdy  krzew obfitym plonowaniem.To obfite plonowanie będzie widoczne szczególnie w czasie 3  początkowych lat.A co potem ? A potem można nadal zasilać je nawozem organicznym posypując po powierzchni ziemi i lekko z nią mieszając.W tym miejscu informuję,że mam na myśli obornik bydlęcy sproszkowany.A kurzak ? spytają być może niektórzy z Państwa ? Informuję zatem,że kurzak tj. sproszkowany nawóz ptasi jest nawozem zdecydowanie azotowym powodującym tylko i wyłącznie przyrosty pędów i gałązek.I jeżeli życzymy sobie takich intensywnych przyrostów  na krzewach agrestu,czy porzeczek,czy jeszcze innych to możemy do nawozu bydlęcego suchego dodać ,ale bardzo niewiele kurzaka ,np 1 szklanka na 2 litry  bydlęcego.Jednak ja radziłabym to zasilanie kurzakiem przenieść na okres wiosenny robiąc z niego formę płynną [5 l. wody na 1 l. nawozu] .Należy pozostawić to do przefermentowania na dwa tygodnie.Po tym czasie ,przed użyciem rozcieńczyć w stosunku 1 X 5 pamiętając ,że nawóz azotowy ma właściwości parzące  ale tylko wówczas gdy jest zbyt silny.Może trochę za dużo się rozpisałam na temat nawożenia,ale krzewy szczególnie na nawożenie reagują .Pokazują nam jak wykorzystały to co otrzymały do wykorzystania.A poza tym,tak jestem" nafaszerowana" informacjami na temat GMO - genetycznie modyfikowaną żywnością ,że choć na tym "małym poletku" działkowym nie chcę o niej myśleć.Nie chcę myśleć o pomidorach ze świńskim genem,nie chcę  myśleć o żywności która powoduje zmiany w organizmach żywych przez nadmierne odkładanie tkanki tłuszczowej,rzez kłopoty z zajściem w ciąże itp.Jedne z pierwszych  poszkodowanych, to wróble ,których samice składają nie zalęgnięte jaja.A co dalej ? A dalej,na rewelacje nie  należy liczyć
,nowiem jak człowiek bierze się za poprawienie czegoś,to nie zawsze mu się to udaje,bo przecież człowiek  jest bytem niedoskonałym.Jak byt niedoskonały ma stworzyć coś co będzie  doskonałe ? Owszem GMO ,to wyższe plony ,to więcej.................ale chyba nie lepiej?

No - tak..........a miało być o krzewach.
A na działkach nieustające grabienie liści.Pamiętam jak onegdaj.................o ! bardzo onegdaj,bo drzewa owocowe na mojej i sąsiednich działkach  były jeszcze bardzo małe.Mój sąsiad Stefan próbował jakby to urządzić ,by nie potrzeba było grabić liści i w tym celu - tytułem próby jednemu drzewku owinął koronę cienka folią ,związując ją  u góry i przy pniu.To miała być rewelacja,tyle że tę rewelację porwał wiatr,choć on twierdził,że ją ktoś ukradł.Niestety grabienie go nie ominęło.
"Mądry człowiek opowiada o tym co widział,a głupiec o tym co słyszał."żydowskie.
"Nawet mędrzec może usiąść na mrowisku,ale tylko głupi tam pozostanie."wschodnie.

A na działkach ? 

poniedziałek, 17 października 2016

"To  nie te czasy ,gdy dziewczyny potrafiły gotować jak ich matki.One potrafią pić jak ich ojcowie."
Zauroczeni kolorowymi zdjęciami  zamarzyliśmy by mieć taką właśnie różę,bo ma duże kwiaty,bo są pięknego koloru,bo są niespotykanego koloru................................ W tym miejscu ja mówię 
STOP !.MARZENIA ROZMINĄ SIĘ Z RZECZYWISTOŚCIĄ,bo,przeważnie te egzotyczne,te niespotykane są roślinami trudnymi w uprawie.By wyglądały tak jak na zdjęciu  wymagają np. wielu oprysków ,wieloma preparatami i niejednokrotnie,także dokarmiania wg. zaleceń programu komputerowego.Czy stać nas na to ?.Pozostawiam Państwa z tym pytaniem.A czy należy okrywać rośliny ozdobne na zimę.?Oczywiście,choć nie wszystkie.I tak np róże ,czy to tej jesieni posadzone,czy rosnące od dawna wymagają kopczykowania........................ale jeszcze nie  teraz.Dopiero po pierwszych przymrozkach.Jest taka zasada jeżeli chodzi o pozostałe ozdobne.Okrywa się te które były jesienią posadzone .Starsze egzemplarze ze względu na łagodniejsze zimy jak onegdaj ,nie wymagają okrywania.

I jeszcze to:Jest ostatnia przysłowiowa chwila na posadzenie cebul roślin ozdobnych np.tulipanów.
Krzewy jagodowe.Ten temat wymaga więcej czasu i pozostawię go na jutro,A dziś jeszcze  tylko o roślinach ozdobnych.
Młode drzewka już posadzone ? Bo jeżeli tak ,to wcale nie koniec pracy tej jesieni .Należy bowiem je zabezpieczyć na zimę przed przemarznięciem.Bo - każda roślina,także i drzewka lepiej zimują gdy są już dobrze zakorzenione,A jakby na to ie patrzeć ,w przypadku posadzonych jesienią młodych drzewek o zakorzenieniu nie można mówić.Zatem co ?...........zatem owijamy jego część nadziemną to jest pień,a właściwie to co będzie pniem ,jednak takim materiałem  który umożliwi korze oddychanie.W związku z tym,żadne  folie nie są brane pod uwagę,z następującym zastrzeżeniem: Mogą być to plastikowe, perforowane , sprężynujące rurki ,które są dostępne w handlu ,bardzo łatwe  do założenia i nie potrzeba ich przywiązywać.Same się trzymają.Lub ewentualnie zastosować papier pakowy.Natomiast  szmaty raczej się nie nadają ,bo nasiąkają wodą, która zamarza i  co to za ochrona.Jednak najgorsze co mogłoby spotkać młode drzewko,to przemarznięcie korzeni.W związku z tym na zimę ,po owinięciu pnia [tak gdzieś za dwa trzy tygodnie] usypuje się kopczyk i tu moja rada jest taka.By był co najmniej 40 cm .wysokości dobrze będzie  dodać kupnej ziemi ogrodniczej.Ona zrobi swoje.Na zimę pogrubi warstwę ziemi okrywającą korzenie ,a wiosną zasili młode drzewko.Tak potraktowane jesienne nasadzenia doskonale przetrwają zimę.
A wiosną ?A wiosną pień odwijamy......................ale  - uwaga ! w dzień pochmurny by nie poparzyć  kory wiosennymi promieniami słońca i wtedy też rozgarnia się zimie  w taki sposób by nadać jaj kształt misy,by tam zbierała się woda,bardzo potrzebna na początku życia drzewek,by dobrze się ukorzeniły.Wiosną także skraca się  o jedną trzecią przewodnik i ewentualnie boczne gałązki...............NIE TERAZ,TYLKO WIOSNA TO ROBIMY.A po co ? spytają  być może  niektórzy z Państwa ? Ano-   z tego powodu to robimy by zachować równowagę.W jakimś procencie przecież zostały zniszczone korzenie.Bo - pisałam o tym niejednokrotnie,że przyroda lubi symetrie .Bo nie dadzą rady małe korzenie wyżywić dużej części nadziemnej.................ot i to jest cała przyczyna.Zatem tyle co pod ziemią,tyle nad ziemią winno być.
"Gdy ptactwo wcześnie odchodzi,wnet ostra zima nadchodzi."polskie.
I przyznam ,że nie pamiętam kiedy odleciały bociany jaskółki i inne ,czy było to wcześnie? i czy można na  nie liczyć,czy jeszcze znają się na pogodzie?.
"Wszystkie ptaki machają skrzydłami,lecz nie wszystkie potrafią latać"................o to to.rosyjskie.
Przyleciały już Gawrony, to te duże czarne.Gniazdują na północy Rosji ,a na zimę  przylatują   do nas ,do łagodniejszego klimatu.Ich przylot wróży,że na zbytnie ciepło  nie ma  już co liczyć,ale kto je tam wie ,może są zmanipulowane i tracą orientacje i ptasi instynkt?I tego się trzymajmy.A ptasie przysłowia mówią że :

niedziela, 16 października 2016

Alkohol nie daje odpowiedzi,ale przynajmniej zapomnisz pytania.
A teraz ,Drodzy moi ! Udało mi się zrobić wczoraj wyśmienitą ,o niebanalnym smaku surówkę.Robi się szybko i łatwo:Poszatkowałam połowę główki kapusty pekińskiej i utarłam na tarce o dużych oczkach dwa jabłka ,dodałam 2 łyżki chrzanu i 5 łyżek gęstego jogurtu  2 łyżki miodu,nieco soli i 1 łyżkę soku z cytryny i  wymieszałam i zjadłam połowę,próbując .Mniamniuśka jest .
Onegdaj sadzono drzewka tak :Wykopywano dołek i wierzchnią warstwę usypywano po prawej stronie ,a  głębszą  po lewej .Przy sadzeniu odwracano  glebę  dając tam gdzie korzenie tę z wierzchniej części,te lepszą ,a na końcu tę gorszą.W ten sposób postępując ,korzenia znalazły się w lepszej glebie.
"To  nie jest takie chop ,siup ",tłumaczył mój sąsiad Stefan swojemu sąsiadowi licząc przy tym na moje poparcie.Wiem bo  wtedy spoglądał w  moją stronę."A ,odkwaszałeś glebę wapnem tam gdzie chcesz sadzić drzewa ty ciućmoku"? Tak' ,odparł tamten."Ale kiedy"? wypytywał Stefan.A w zeszłym tygodniu.""A widzisz ,a jednak jesteś ciućmokiem,bo to należało zrobić ubiegłej jesieni."Oj ! miałam ja z nimi miałam.
Ale,ale, przy okazji przypominam,że  na rok przed sadzeniem drzewek gleba winna być zwapnowana.Jeżeli tego nie robiono,nie należy robić teraz przed sadzeniem,bowiem wapno w zetknięciu z młodymi ,delikatnymi korzeniami mogłoby je uszkodzić.Co zatem?Zatem ,lepiej przenieść wapnowanie na drugą lub trzecią jesień po posadzeniu  drzewka.Lepiej tak, choć nie jest to prawidłowe,ale lepsze jak kaleczenie korzeni teraz wapnem które przecież jest w glebie,bo świeżo użyte.
Wykopujemy dołki:W odległości nie mniejszej jak 3 x 3 m.Że gleba winna być odchwaszczona o tym nie powinnam pisać bo to oczywista oczywistość,cytując klasyka.Na pewno nie mogą być w glebie chwasty trwałe,takie jak powój,perz,a już najbardziej nie powinien być ostrożeń polny [oset] bo one, a oset szczególnie osłabiają wzrost drzewka.
Wspomniałam już o wykopaniu  dołków, bowiem można to zrobić dużo wcześniej przed ich wykorzystaniem.Bo.............. w tak zwanym międzyczasie  dobrze będzie, glebę w dołku zaprawić jakimiś nawozami mineralnymi z przewagą fosforowych i potasowych bowiem one bardzo powoli przemieszczają się w glebie.Przypominam o lenistwie tych nawozów choć niejednokrotnie o tym pisałam Natomiast o  sprinterskim działaniu nawóz azotowy zawsze można dodać wiosną posypując jego niewielką  ilość   w pobliżu drzewka.. A teraz jedną garść   należy wymieszać z glebą na dnie dołka i przykryć  niewielką warstwą kompostu,lub wsypać do dołka jeden worek  dobrej ziemi ogrodniczej w ilości od 5,do 8 l.A kiedy w ten dołek posadzi się drzewko ,to już nie ma  znaczenia.Ważne jest,że nawóz  został  odizolowany od korzeni  kompostem lub ziemią,bowiem nawóz mineralny też posiada właściwości parzące podobnie jak wapno.Biorąc pod uwagę to,że chcemy coś do dołka dodać winien on mieć ,ten dołek,  odpowiednią głębokość i szerokość,lepiej większą jak mniejszą.Co najmniej  60 x 60 cm.

Kiedyś jednak  inaczej sadzono  drzewka. Mnie uczono. tak...............
"Pociągnij ten temat"............poprosiła właśnie przed chwila moja koleżanka,a miała na myśli wino jako antyutleniacz.Antyutleniacz  ,to nie tylko czerwone wino,to także dobra herbata ,to czarna porzeczka pod każdą postacią i inne.Ujmując to bardzo skrótowo :nasz organizm składa się z komórek.Niestety na starość ich ubywa.Każda komórka wypełniona jest sokiem komórkowym,ale gdy kurczy się "opakowanie" tego soku  to on wysycha.To trochę tak jak ze rdzewieniem metalu.Coś co kiedyś było metalowe lśniące  i trwałe ,okazało się takim nie być po pewnym czasie.Zniszczyła je rdza,powoli  i systematycznie.Im ten przedmiot metalowy był starszy,tym bardziej rdzewiał,aż zamienił się w proszek.Jednak odpowiednia konserwacja polegająca na utrudnieniu  utleniania metalu mogłaby przedłużyć życie tego przedmiotu.Bowiem rdzewienie,to utlenianie.Z tego wniosek dla człowieka taki :RDZEWIEJEMY Z WIEKIEM,ALE MOŻEMY TEMU PROCESOWI ZAPOBIEGAĆ,przez dostarczanie do organizmu antyutleniaczy [antyoksydantów].To tyle na ten temat ,tytułem przerywnika.
Bo przecież także sadzimy drzewka................... 
"Dla szklaneczki i dziewczyny nie rachuje się godziny."polskie.
Czemu przysłowie o takiej treści? A temu,że za oknem pogoda "szklaneczkowa",właśnie.I jakby tu zrobić szybkiego ,pachnącego smacznego drinka ?
Choć generalnie preferuję wino czerwone wytrawne,lub półwytrawne bo jest doskonałym antyutleniaczem ,to dziś pasuje bardziej drink w takiej kompozycji : Dżin ,lub po prostu Jałowcówka,a do tego Tonik ,a do tego sok z cytryny,a  ja dodaję jeszcze miód.Wszystko wymieszane i schłodzone..................wprost pycha,..........ale,ale, nie należy więcej sobie zaaplikować na te pogodę jak jeden,tylko jeden drink,bo w przeciwnym razie nie będziemy światkami jak będzie wyglądała pogoda pod koniec tego szklaneczkowego dnia.
A przecież w planie nowe nasadzenia na działce.Wczoraj zauważyłam,że w hali sportowej w Łodzi już funkcjonuje kiermasz dla działkowców.