czwartek, 20 października 2016

No- dobrze.Możecie nie chcieć tak się poświęcać dla agrestu np.choć onegdaj był on bardzo często przetwarzany .Robiono z niego konfiturę bardzo,ale to bardzo elegancką.Zrywano agrest już wyrośnięty ale jeszcze twardy i żmudnie jeden owoc po drugim drylowano przecinając go żyletka i maleńką łyżeczką wyjmowano pestki.Potem ważono już wydrylowany i dodawano taką samą ilość cukru. Smażono 3 dni po pół godziny każdego dnia.Był słodki i złotego koloru.Wyśmienicie nadawał się do dekoracji ciast i deserów.
Rozumiem ,nie chcecie agrestów na podporach,ale czy róż szczepionych na pniu, posadzonych w  3 różne odmianach i  w różnych kolorach,też nie chcecie?Czegoś bardziej urokliwego nie spotkałam dotychczas.Niestety im też potrzebne będą pręty podtrzymujące.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz