sobota, 10 września 2016

"A to cwane małpy ",powiedział kiedyś mój sąsiad Stefan jak wyjaśniałam mu jaka jest różnica miedzy  mszycami a przędziorkami .Te pierwsze preferują osiadły tryb życia.Prawie się nie  ruszają,natomiast ,te drugie tj.PRZĘDZIORKI,wprost przeciwnie.Są  to bardzo ruchliwe  maciupenieńkie pajęczaki w rozmiarze nie zawsze widoczne  tzw. gołym okiem.Nie przekraczają bowiem nawet  0,5 mm.W zależności od tego na jakiej roślinie występują ,takie mają zabarwienie.Mogą być : żółte ,czerwone,brunatne lub brunatnozielone.Jakby je zamienić w koraliki  pięknie by się prezentowały,ale to jednak nie koraliki a szkodniki.Ogromne szkodniki,bowiem żerując na liściach nakłuwają skórkę liścia i wysysają z komórek soki.Komórki bez soku zamierają.Gdy jest ich,tych przędziorków dużo na jednym liściu ,to w efekcie końcowym liście żółkną,brunatnieją i opadają.W okresie od wiosny ,do połowy lata rozwija się aż 4,do 5 pokoleń przędziorków.A jak to się dzieje,że tak nagle pojawiają się wiosną ? Pojawiają się,bowiem przez zimę przetrwały złożone jaja i także częściowo  dorosłe i zapłodnione samice.I w tym miejscu złość mojego sąsiada nie miała granic.Nie mógł się pogodzić z prawami natury.Uspokajałam go jak mogłam ,tłumacząc ,że może człowiek ,zatem i on interweniować,opryskiwać ,zwalczać przędziorki.A do wyboru ma różne preparaty.Nie    takie jednak jakimi zwalcza się mszyce ,bo mszyce to owady ,a przędziorki to pajęczaki i do oprysków  bierze się  AKARYCYDY.Są takie które zabijają  dorosłe pajęczaki tj. stadia ruchome i ma to miejsce już na początku wegetacji roślin co zbiega się z początkiem pojawiania przędziorków,lub stosując oprysk na jaja i larwy na przedwiośniu.Preparaty jednak są różne,bo też różne jest ich działanie,bo co innego jest zabić jajo,a co innego zabić dorosłego osobnika.I w tym momencie już było za wiele  informacji dla mojego sąsiada .Odszedł mrucząc................"opryskać,opryskać,opryskać." Ja czułam się winna tej sytuacji ,a przecież chciał wiedzieć wszystko  o przędziorkach więc wyjaśniałam.Po jakimś czasie i po wypaleniu papieroska oświadczył....................."te przędziorki to ja sobie daruję ".I darował i  nie powiem by kiedykolwiek spowodowały mu ogromne szkody ,bo na pocieszenie powiedziałam mu ,że także może część ich zniszczyć działając na nie w upalny,bardzo upalny dzień, zimnym  strumieniem wody.Jednak, tylko wtedy,bowiem rozgrzane przędziorki  giną od niskiej temperatury wody.  I ważne jeszcze jest to  by  opryskana roślina szybko wyschła bo w przeciwnym wypadku mogłaby zachorować na jakąś chorobę grzybową.I to tyle o  tych szkodnikach.Myślę,że aż tyle i że więcej już być nie może.Z dobrym samopoczuciem zostawiam Państwa i z informacja,że nie  wiem czy uda mi się spotkać jutro?
To -  chyba  już wystarczy tych przepisów kulinarnych ,bo rzeczywistość stoi za  drzwiami i dopomina się by ją wpuścić. Ta rzeczywistość to sprawy działkowe.I idąc  tokiem myślenia,że wszystko ma swój czas  [  pisałam wcześniej ] ,o tym dziś cd.W prawdzie nie jest to czas występowania przędziorków ,ale ,że takowy jednak ma miejsce ,warto o  nich wiedzieć  tyle ile tylko się da.I wiem,że już kiedyś pisałam o nich,tak jak i o mszycach z resztą ,ale czyż nadmiar informacji  może szkodzić ?
Być może nie podawałam przepisów na surówki z pomidorów ,choć w moim notatniku takie są.Jednak z uwagi na to,że należy je wykonać tuż przed podaniem i że pomidory winny być jędrne,twarde tak jakoś od tego odstępowałam.Ta którą podam za moment jest ulubioną sałatką dzieci  mojej  koleżanki i nic w tym dziwnego [tak uważam ] bo jest smaczna,kolorowa i taka, którą z powodu   łagodności   smaku można serwować dzieciom.
4 duże  twarde pomidory należy pokroić w nieco większą  kostkę , także 1 cebulę .Tę jednak w kostkę drobną.Cebulę posolić i posłodzić ,posłodzona zawsze jest smaczniejsza. Dodać do pomidorów.Otworzyć 1 małą  [  około ćwierć  litra]  puszkę zielonego groszku.Odlać z niego wodę i  i groszek dołożyć do pomidorów.Wlać 4,lub 5 łyżek oleju. Wymieszać i ewentualnie doprawić do smaku  .Jednak ten smak powinien być raczej słodki, nie słony.Posypać po wierzchu szczypiorem.

A druga wersja sałatki,lub surówki ,jak kto woli , jest raczej ostra i przeznaczona dla  osób dorosłych.Wiecie co powiedziały  dzieci mojej koleżanki  jak spróbowały ją ? "Oj ! ciocia ,popsułaś tę sałatkę."Ich rodzice byli na szczęście odmiennego zdania..Sporządza się ją podobnie jak poprzednią to jest :

4 duże twarde pomidory kroi  się w kostkę i 1 cebulę także. Soli te cebulę i słodzi i miesza z pomidorami i dodaje 4 łyżki oliwek i 2  niepełne łyżki tartego chrzanu i 4 łyżki śmietany lub gęstego jogurtu.Wszystko razem miesza i  kto lubi dodaje jeszcze 2 ząbki  drobno posiekanego czosnku .Należy spróbować czy  nie trzeba dosłodzić ,lub dosolić.Posypać [ewentualnie ]  po wierzchu świeżą bazylią.

I jeszcze to :Kiedyś udekorowałam salaterkę z tą sałatką jajami ugotowanymi na twardo ,pokrojonymi w ćwiartki i była to wyśmienita przystawka przed obiadem,ale do śmietany i chrzanu dodałam jeszcze 2  łyżki majonezu .I smaczne to i odpowiednio kaloryczne ,a z powodu swojego smaku zaostrzające apetyt przed obiadem. Do takiej przystawki  wyśmienicie pasuje odpowiednio schłodzone  [ w ten upał ] białe wytrawne,lub pół wytrawne.................no - ewentualnie pół słodkie białe wino.
"Sprawiedliwość jest murem,którego woda nie zaleje,ogień nie spali i nie zniszczy machina wojenna."arabskie
"To co zbudowano przemocą,będzie zniszczone sprawiedliwością."tureckie.
"Tam gdzie nie ma sprawiedliwości ,nie ma wyrzutów sumienia."hausa

Zgadzam się z treścią cytowanych przysłów.Biorę jednak pod uwagę to,że często jest coś niesprawiedliwe ,bardzo często.
Wracam jednak do spraw.................no właśnie jeszcze nie działkowych.Jeszcze kulinarnych,bowiem odezwała się moja koleżanka i zapytuje mnie czemu nigdy [ podobno]  nie podawałam przepisu na surówkę z pomidorów i przypomniała mi ,że jadła u mnie nawet dwa razy i za każdym razem wykonaną  inaczej. Ta,to ma pamięć. No - cóż  ? Zatem wypada mi naprawić błąd .

piątek, 9 września 2016

Coś ,że sportu...............
Zdenerwowany trener do zawodnika:"Ile razy mam ci powtarzać,że  to trójskok i odległość 16 metrów pokonuje się trzema skokami ,anie jednym.
Jest to sałatka MNIAM,MNIAM. Bardzo łatwa,robi się prawie sama.Należy tylko pokroić w cienkie paseczki  10 szt. okazałych papryk czerwonych i 10 ,żółtych po umyciu ,oczywiście i usunięciu nasion z środka.Na tę ilość dodać 2 papryczki ostre także bez nasion i także pokrojone na cienkie paseczki.Całość posypać  3 lub  4 łyżkami przyprawy do kurczaka w proszku ,bo  ona  nadaje specyficzny smak papryce .Także 7 lub,8 łyżek cukru  i niech tak postoi to do następnego dnia.Dobrze jest  2 lub 3 razy wymieszać  całość.Po tym czasie ,już papryka wytworzy dużo soku .Do całości dodać 1 szklankę oleju i pół szklanki octu balsamicznego.Należy spróbować,czy ten smak jest zgodny z tym czego się spodziewaliśmy,bo jeżeli nie to po prostu należy dodać    przyprawy,czy cukru czy octu .Ja z pewnością dodam nieco cukru i octu.Ponakładać do słoików zalewając tym sosem w którym znajduje się papryka.Pasteryzować około 10 minut.Gorące  słoiki  wyjęte z wody odwrócić do góry dnem na kilkanaście minut, by dobrze się zamknęły i po sprawie.

A zima używam jej jako dodatek do surówki z kapusty pekińskiej.To dopiero jest pychota.
Jak przetwarzanie ,to przetwarzanie i wykonanie na teraz i na potem to jest na zimę.I proszę mi wybaczyć,że się powtarzam,co z reszta często ma miejsce ,ale  tak to już  jest jak,choćby  czas  z porami roku,też się powtarzają,a przecież nie są zawsze takie same  nie są ,identyczne.Ot - choćby ten "lipcowy " wrzesień.Ubolewam,że niestety za suchy,co ma wpływ na kiełkowanie ozimin i na brak grzybów.Obserwując jednak przyrodę przewiduję około 20  września zmianę pogody.Oby jednak na intensywne opady,bo wtedy ? Bo wtedy na początku października byłby duży wysyp grzybów .Nie, ja nie przepowiadam.Takich zdolności nie mam.Obserwuję jedynie zjawiska pogodowe ,a z nich można wiele się dowiedzieć,wiele odczytać.Szczególnie gdy  się to robi  tak  długo jak ja,przez trzy ćwierci wieku .Gdy byłam dzieckiem ojciec pokazywał mi czerwono zachodzące słońce ,ogromną szkarłatna kulę  na horyzoncie  i tłumaczył że   jutro będzie wietrzny dzień ,a jak to było zimą,to większy mróz.Do dziś obserwuję zachody słońca i zawsze  się sprawdza to co nauczył mnie ojciec.I tak myślę,że gdyby żyć bliżej przyrody ,mogłaby ona nas wiele nauczyć .Wracając jednak do przetwarzania : podaję przepis  na paprykę wyśmienitą w smaku .Warto się pokusić o wykonanie  takowej na zimę ,bo jest teraz  bardzo okazała i tania.Dedykuję ten przepis mojej sympatycznej Sąsiadce Małgosi i jej mężowi  Markowi.
CHRUPIĄCA SURÓWKA
=======================
Wypróbowałam dwie wersje.Oto,pierwsza.
3 pęczki rzodkiewek  umyć,obciąć ogonki  [tylko ogonki ] i poszatkować  na plasterki.Tak najwygodniej bo jest za co rzodkiewkę  trzymać , po prostu ,za liście.Umyć 3 papryki  ,i po usunięciu nasion z środka pokroić na cienkie paseczki  dodać 5 łyżek prażonych nasion słonecznika [ już można kupić ziarna uprażone ]   i 1  niepełną łyżkę,a kto lubi bardziej ostre i słone może dodać więcej przyprawy do grilla,raczej tej ostrej i  1 łyżkę cukru i 1 łyżkę soku z cytryny i 4  łyżki oleju .Wszystko wymieszać dokładnie.Winno mieć smak słodko kwaśno,ostry i konsystencję chrupiącą.
Surówka ta jest ,na te porę roku ,bo papryki tanie i urodziwe ,a rzodkiewki jako warzywo poplonowe,też urodziwe ,pod warunkiem,że obficie podlewane czego wymagają z resztą  wszystkie warzywa poplonowe.

Druga wersja :  Wykonuje się absolutnie tak samo,tyle że na koniec,już po sporządzeniu posypuje maleńkimi grzaneczkami w ilości nie malej bo 6,7 łyżek i na te grzanki układa wyjęte z puszki sardynki w dowolnej ilości tj .  z  1 lub 2 puszek .Ale, tak jak samą surówkę można wykonać wcześniej tak posypanie grzankami i położenie sardynek należy jednak zrobić  tuz przed podaniem,co uważam nie musi stanowić problemu,bo przecież można zabrać te dwa składniki oddzielnie.Aha ! jeszcze to.Dobrze jest wykorzystać olej z sardynek dodając go do surówki,ale wtedy dać mniej zwykłego.W takiej wersji jest to prawie danie obiadowe i smaczne i kaloryczne i z powodu tylu witamin zdrowe.Gdy jeszcze popije się je jakimś sokiem owocowym [polecam czarną porzeczkę] z kostkami lodu ,toż to pycha,po prostu pycha.Proszę spróbować. I jeszcze to: Jeżeli pa pryka będzie żółta ,to kolorystycznie będzie się lepiej komponowała z czerwonymi rzodkiewkami
   
Jestem,już jestem.Żałuje,że mnie wczoraj tu nie było,ale czasem tak jest,że plany nie pokrywają się z rzeczywistością.
Oj ! nie będzie mi łatwo odrobić zaległą lekcję,ale spróbuję .Na samym począku jak zawsze przysłowia,dziś , refleksyjne nieco :
"Dobra opinia lepsza niż pieniądze."polskie
"Dobra opinia daleko sięga,ale zła o wiele dalej."serbskie
"Optymista ,to człowiek ,który jeszcze nie czytał porannej prasy."angielskie
Zadumałam się nad tym jaką to ja mogę mieć opinię?Sama jednak nic nie wymyślę,nie wydumam .Jak mawiał mój ojciec:"Dumał,nie dumał,carom nie budiesz ".

Pogoda ,zaprasza na działkę i do ogrodu,ą że zaraz weekend ,to z pewnością  będzie też grill.a ja coś wprost przeciwnego mam do zaoferowania.Może być przystawką przed daniem głównym,lub przed daniem grillowym.Można to wykonać w domy i zawieźć  już gotowe na działkę.Wypróbowałam  i uważam że jest smaczne.

środa, 7 września 2016

Dość istotne jest by wiedzieć,że wiele owadów ,szkodników  ma swoje upodobania,że tylko żeruje na jednej roślinie  ,inne na roślinach jednego gatunku ,a jeszcze inne na wszystkich,bez wyjątku. I ma to swoją nazwę  w przyrodzie  ,to monofagi,polifagi i makrofagi.Oj ! -mszyce ,to te ostatnie właśnie im smakuje [ z małymi wyjątkami ] sok z każdej rośliny.Jednak  nie należy tego rozumieć w sposób uproszczony,że np. "przechodzą ' z jabłoni  na wiśnie ,czy na porzeczkę.Nie .I jabłoń i wiśnia i porzeczka maja swoje mszyce rozsmakowane w soku z tej rośliny,tylko.Bowiem na drzewach owocowych i krzewach jagodowych występują mszyce kilkunastu gatunków.Jednak co do biologii ,to się nie różnią zbytnio.Także sposób zwalczanie też jest taki sam................na szczęście.Owady te są niewielkie : 3,4 mm. i mają  różne barwy ,najczęściej jednak w odcieniach zieleni.Mają zwyczaj żerowania  w koloniach,często dużych koloniach.Wkłuwając się w blaszkę liściową  wydzielają do tkanek rośliny, własną ślinę zawierającą  różne enzymy i toksyny ,na skutek tego zwijają się liście i może też prowadzić to do deformacji młodych pędów.To reakcja obronna rośliny.
ZWALCZANIE MSZYC.
Najpierw należy zniszczyć tj. opryskać te które, wylęgają się z njaj zimowych,  jeszcze   przed kwitnieniem drzew.I to jest bardzo ważne,ten oprysk i potem jeszcze drugi raz po kwitnieniu drzew.Ta informacja to wszystko co o mszycach dobrze jest wiedzieć,no może jeszcze tylko to,że potem każdy następny wylęg po pierwszym z jaj zimowych jest ze złożonych jaj przez mszyce dzieworodne,bez samców.Samce są tylko w pierwszym wylęgu."To takie cwane te małpy są " kwitował zawsze tę informacje mój sąsiad Stefan.
Wszystko ma swój czas ,do takiego wniosku doszłam wczoraj.I tak np. niebawem nadejdzie czas opadania liści z drzew.Już się do tego przyzwyczailiśmy,że    to ma miejsce jesienią,a nie latem .A jeżeli jest inaczej,jeżeli opadają wcześniej to się zastanawiamy czemu i staramy się poznać przyczynę bo...................bo to nie ten czas,bo...............powinny być na drzewie ,bo..............są potrzebne  do wiązania przyszłorocznego plonu.Nie należy tego lekceważyć i pocieszać cie,że   niech tam wyschnie woda w Karpackich górach ,byleby była w Warszawskich rurach,jest to bowiem oczywistym błędem.Liście  na  roślinach są potrzebne .........."od świtu do zmierzchu" jak mawiał ,upraszczając oczywiście sprawę mój sąsiad Stefan , i  wiedząc,że to uproszczenie mi się nie podoba z dużą radością powtarzał je często na co ja ze stoickim spokojem poprawiałam jego ,że  "od wiosny do jesieni".
A  tu czyha na nie oj ! czyha  wiele szkodników,wiele chorób.
Już na samym początku swojego życia ,czasem natychmiast po rozwinięciu  pojawiają się szkodniki  wysysające  soki  z nich..................to mszyce.
I w tym miejscu informuję,ze nie teraz ,że to nie czas na nie,że co najwyżej pozostał po nich ślad,zniszczone poskręcane liście.Jak zajrzałam do swoich notatek ,to zadziwił mnie ich ogrom.Ile też o mszycach można wiedzieć,a może nawet należy,bo rozpoznanie wroga to  więcej jak połowa sukcesu.Stąd tylu szpiegów potrzebnych jest w czasie działań wojennych.Np.na początku inwazji 
[II wojna  Światowa ] w Afryce generał Erwin Romel osiągał ogromne sukcesy ,a sprzymierzeni ponosili klęski,bo ? Bo miał dobrych i bardzo operatywnych szpiegów.W swojej ojczyźnie  prawie noszony był na rekach,był okrzyknięty wielkim bohaterem i nagle klęska za klęską ,bo co ? Bo skończyły się meldunki szpiegowskie.Ale ,ale  o czym ja pisze ? Ma być o mszycach i to nieco dokładniej o mszycach,choć to  nie jest pora ich występowania.
"Mędrzec pyta samego siebie ;prosty człowiek pyta innych."mandżurskie.
O - to ja jestem zdecydowanie prostym człowiekiem bo stale,ustawicznie o coś pytam ,ale innych.Czasem źle się to dla mnie kończy .Ot - choćby np. zapytałam kiedyś pewnego elektryka dla czego kontakty w domach instalowane są na takiej wysokości,a nie  niżej,choćby nieco niżej bo przecież taki kontakt to żadna ozdoba,to nie obrazek by tak  musiał być widoczny.I wiecie jaką otrzymałam odpowiedź ?"Kontakt ,to może pani mieć seksualny ,a to jest gniazdko wtykowe."Na temat instalacji gniazdek wtykowych już  mowy nie było.I tak sobie myślę,że to dobry sposób by się wymigiwać od odpowiedzi.

wtorek, 6 września 2016

Jest czas sadzenia drzew ,a nawet dwa czasy.Jesień i wiosna.zawsze jednak w stanie spoczynku ich.Dużym nieporozumieniem jest sadzenie w innym czasie.Ten jesienny już niebawem ,ale jeszcze nie dziś.Dopiero jak spadną liście ,co oznacza właśnie ich zimowy spoczynek.A wiosną ,wtedy ,gdy liści  nie ma ,gdy nie rozpoczęła się jeszcze wegetacja.Wyjątek stanowią drzewka rosnące w donicach ,lub jakichś pojemnikach.Te można sadzić od wiosny do jesieni.
A  czas sadzenia truskawek ? Komu zależy na obfitym owocowaniu w nadchodzącym sezonie ,ten sadzi młode rośliny  w pierwszej dekadzie sierpnia.Sadzone później np,teraz nie będą plonowały w przyszłym roku,a jeżeli ,to tak niewiele,tak mizernie,że ten pierwszy rok należy uważać za stracony.A szkoda,bo właśnie w tym pierwszym są najdorodniejsze owoce.Dla czego tak jest? Dla tego,że od sierpnia do mrozów trwa zawiązywanie plony .Im ten czas dłuższy ,tym plon większy.I z tej to przyczyny  nawożenie truskawek należy przeprowadzać  także w tym czasie.To jest ten ich czas na nawożenie.Nie wiosna,bo to nie ten czas.A dla tego nie wiosna,że wówczas  wykorzystany byłby na budowę liści nie kwiatów ,nie plonu ,co z kolei skutkowałoby  większą podatnością na szarą pleśń ,najgroźniejszego wroga tych owoców.I tu znowu czas !Czas pojawiania się jej jest równoczesny z czasem plonowania.Czas,czas.Wszystko ma swój.I gdybym go miała właśnie teraz ,to mogłabym jeszcze przez dwie godziny podawać różne przykłady na to jaki czas jest ważny .Ale właśnie go nie mam..Do tematu jednak postaram się powrócić,bo nawet i mnie się spodobał. 
A  Wam ,Drodzy  moi  Czytelnicy ?
"Czas i morze bez ruchu stać nie może."polskie
"Żaden czas  nie jest twój,tylko ten co minął."polskie
"Czas leczy tany,ale nie zmarszczki.One są bardziej uparte."francuskie.

Ach ten czas,ten czas.Właśnie go nie mam i tylko na chwile tu usiadłam ,by moi stali Czytelnicy wiedzieli ,że najprawdopodobniej dziś już się nie spotkamy.Ogromnie żałuje ,bo bardzo lubię te spotkania.No - to tak tylko na chwilę.Wszystko ma swój czas ,na działce i przyrodzie także.Upieranie się człowieka by zrobić coś poza ,lub przed czasem najczęściej kończy się fiaskiem.
I tak np...................


















czas

poniedziałek, 5 września 2016

Hrabia i hrabina płyną łódką po jeziorze .Hrabina spostrzega kochającą się parę łabędzi i z rozmarzeniem  zwraca się do hrabiego.
- Też bym tak chciała.
- Na to hrabia nie przestając wiosłować.
- Eee, nie chce mi się moczyć.
Niedobory składników w glebie  potrzebnych ,do życia roślin.
FOSFOR. Nie występuje  jego niedobór w drzewach owocowych bo one maja możliwość jak żadne inne rośliny do,pobierania go,ze związków dla tych innych własnie są nieprzyswajalne.I jeszcze są tak   zapobiegliwe,że potrafią  go  magazynować w swoich tkankach i uruchamiać w miarę potrzeb.
SIARKA, niedobór tego składnika  praktycznie nie występuje.
Przygotowanie zagonka pod np.cebule tulipanów powinno mieć miejsce znaczne wcześniej ,by po przekopaniu  gleba osiadła.Chociaż jeszcze jest trochę czasu   proponuję jednak zrobić to niezwłocznie.Proponuje też wzbogacić zagonek kompostem,i to bez względu na stopień jego to jest kompostu rozkładu.Bowiem to co nie zdążyło rozłożyć  się ,leżąc na pryzmie  zdąży po zakopaniu.W chwili obecnej  nie ma potrzeby zasilania gleby obornikiem.Lepiej go zostawić i przeznaczyć do posypania na zagonie jak już będą cebule posadzone.Wówczas ,wymieszany z wierzchnią warstwą  gleby będzie nawoził i nawoził ,aż do mrozów posadzone cebule,bo w miedzy czasie  one się ukorzenią.Proponuje już teraz zaopatrzyć się w plastikowe koszyczki i w  nich posadzić ,poukładane na dnie  cebule.Zabezpieczone będą przed   myszowatymi,które lubią ich smak ,szczególnie ,właśnie tulipanowe ,a że "dobierają " się do nich zawsze od spodu nijak takiej możliwości mieć nie będą  a i  efekt końcowy też znacznie efektowniejszy,bowiem bardzo ładnie wyglądają cebule rosnące i kwitnące w grupie   a to  zapewniają koszyczki.A gdy jeszcze są podzielone na  rodzaje,termin kwitnienia i kolorystykę to przyznacie sami,że to przepiękny widok.Ale,ale czasem,a właściwie prawie zawsze  te najpiękniejsze ,to o niespotykanych kolorach pełne i o innych zaletach są podatniejsze  na choroby,najczęściej pochodzenia grzybowego.Najpewniej ,dla ich zdrowotności  przed sadzeniem WSZYSTKIE  cebule zaprawić zaprawą przeciw chorobom.Praca ta jest niewielka i bardzo łatwa. Amatorzy zaprawiają metodą  NA SUCHO. Robi się to tak  :Do większego słoika typu twist z zakrętka należy wsypać 1 łyżeczkę  preparatu  i włożyć tam kilka lub kilkanaście  [zależy od wielkości ] mokrych,bo przepłukanych na sicie cebul zamknąć  i potrząsać i obracać słoikiem  by cebule obtoczyły się preparatem.Pozostawiamy je jeszcze na kilka minut i po tym czasie układamy  w koszyczku ,piętką w dół i wkładamy napełniony do ziemi na głębokość ,średnio trzykrotnej wysokości cebuli.Przysypujemy wykopaną glebą .I teraz już możemy spać spokojnie ,bo cebuli myszowate nie zjedzą i choroba nie zniszczy. A CZY PAMIĘTACIE JAK PISAŁAM WCZEŚNIEJ,ŻE MIEJSCE POD CEBULE WINNO BYĆ USYTUOWANE WYŻEJ, NA PODWYŻSZONYM ZAGONIE.
Woda potrzebna jest wszystkim warzywom poplonowym,a szczególnie liściowym do których zalicza się sałatę i szpinak.Należy bowiem brać to pod uwagę,ze względu na  krótki okres wegetacji ich wzrost musi zmieścić się w określonej liczbie dni.Do tego by szybko rosnąć potrzebują wody.Mój sąsiad Stefan usiłował mi udowodnić ,że to  nie jest prawdą.Mówił ........"popatrz ,moja sałata i twoja sałata są takie same jak chodzi o wielkość,a ty podlewasz a ja  nie."A ,że najlepiej doświadczyć samemu własne błędy ,nie namawiałam go do podlewania,aż tu któregoś dnia u Stefcia sałata "pokazała " pędy kwiatowe ,zatem co ? Zatem główek nie będzie.Moja w tym czasie już je  wiązała .Nie komentowałam tego co znacznie go bolało i któregoś dnia sam powiedział ..........."no dobrze,dobrze, miałaś rację ".Zawsze przychodziło mu to z trudem ,ale potem się rozchmurzył i już było wszystko OK za wyjątkiem sałaty.Dodałam zatem, by już całkowicie rozluźnić atmosferę ............"to teraz podlewaj szpinak bo zachowa się podobnie ".Tak jest szefowa " powiedział ,ale cichutko .
To tyle, na temat  zapotrzebowania na wodę i jakie rośliny jej najbardziej teraz muszą dostać.A czy są takie które jej nie potrzebują. ? Nie - jeszcze nie,ale niebawem tak.A będzie to wtedy gdy spadną z wielu drzew, krzewów i roślin ozdobnych liście.

A czy pamiętacie Drodzy moi Czytelnicy,że miedzy połową września a połową października  sadzi się cebulę różnych roślin  ozdobnych,kwiatowych i że należy wcześniej przygotować miejsce  pod te nasadzenia?
A na działkach wreszcie podlało ,to co potrzeba i co już nie nie potrzeba.A co potrzeba ,nawet bardzo potrzeba podlać?
O prawdzie.
"Dziecko,pijany i głupi zawsze prawdę powie.polskie
"Z prawdą nic się  nie rymuje ."polskie
"Kto mówi prawdę,powinien mieć w pogotowiu przed drzwiami osiodłanego konia."hiszpańskie

Szczególnie to ostatnie przysłowie  mi się podoba ,bo odzwierciedla ludzką naturę.Iluż to zginęło za prawdę na przestrzeni wieków ,od Jezusa począwszy.

niedziela, 4 września 2016

Hrabia ,słynny gawędziarz,opowiada swoim przyjaciołom jedną z licznych przygód.
-Sarna ,którą upolowałem,była wielka i ciężka,wokół  nikogo nie było więc musiałem sobie z nią sam poradzić.Zarzuciłem jedna nogę sarny na lewe ramie,druga na prawe.
- W tym momencie harabia zostaje odwołany przez służącego dopilnego telefonu.
-Po chwili wraca i pyta ?
-Na czym to ja skończyłem?
-Jedna noga na prawe  ramie,druga na lewe ramie.... -  podpowiada chór przyjaciół.
-A już wiem - przypomina sobie hrabia - ach te Rosjanki,cóż to były za kobiety !!!
Duży niedobór WAPNIA ,spowodowany jest zakwaszeniem gleby co jest oczywistą oczywistością,cytując klasyka.Na kwaśnej glebie rośnie np. dziki szczaw .To jest dość typowe.W sadzie jabłoniowym z glebą zakwaszoną owoce nie nadają się do dłuższego przechowania  bo występują na nich choroby fizjologiczne ,najczęściej gorzka plamistość podskórna.

Nadmiar WAPNIA ,spotykany  jest bardzo,bardzo rzadko ,nie mniej też powoduje skutki ujemne.Przy  nadmiarze go dochodzi do objawów  niedoboru,żelaza i magnezu,a i jeden i drugi składnik daje ciemny kolor roślin i jest bardzo potrzebny do budowy zdrowego plonu.
O brakach i niedoborach pewnych potrzebnych do życia roślin składników w glebie.W brew  temu co myślą czasem amatorzy ogrodnicy jest to bardzo istotne.Plantatorzy  ,sadownicy potrzebują ,aż wyliczeń komputerowych    ile winno ich być przy prowadzeniu sadu  jabłoniowego,a ile  przy wiśniowego itd itd.Amatorzy "odczytują " sygnały jakie wysyłają rośliny i tak np.................
Proponuję sporządzić coś  bardzo smacznego,łatwego do wykonania z innych warzyw dyniowatych np. z dyni,cukinii ,patisona ,lub kabaczka,ale przyznaję najbardziej nadaje się dynia bo apetycznie wygląda, a to z powodu swojego koloru.Można to zrobić teraz ,a można  za jakiś czas,albowiem dynia ,zerwana i położona w chłodnym miejscu może pozostać tam przez kilka miesięcy - nawet ,ale zerwać ją można teraz  tym bardziej,że chyba na liściach jest już mączniak prawdziwy,bo już go widziałam na dyniowatych a jak zostały zniszczone liście to  odżywiania nie ma i dynia już większa nie urośnie. Mączniak właściwy to  te białe mączyste plamy.Aha ! proszę roślin porażonych mączniakami nie dawać na kompost.Gdyby to było w czerwcu,to i owszem,bo przy stosowaniu KOMPOSTINU ,preparatu przyspieszającego rozpad substancji organicznej zdążyłyby też zginąć te choroby.Teraz już nie zdążą.
Z dyni,zwanej też czasem z rosyjska banią sporządza się coś co idealnie pasuje do drugiego dania  jako jarzynka.Nie jest tak ostra jak korniszony- o nie.Należy przygotować około 3,4 kg dyni.Pokroić  i obrać ze skórki i wykroić pestki  wraz z częścią bardzo miękką z środka.Zatem pozostawić tylko to co jest  twarde i jędrne.Przygotować zalewę tj 1 l. octu 10 % i wsypać do niego dwie pełne szklanki cukru,lub więcej jak kto lubi .dodać kilka goździków i zagotować.Do wrzącej zalewy wsypać dynię pokrojona w kostkę , średniej wielkości i gotować ,mieszając około 20,25  minut.Powinna dynia  się zrobić nieco szklista ,bursztynowa.Gorącą nakładać do słoików i po sprawie.Przechowuje się bardzo dobrze.Gdy byłam dzieckiem mama przechowywała ją w kamiennych garnkach przykrytą celofanem.
 Jest  to wyśmienita jarzynka do ryżu na sypko z jakimikolwiek sosami i mięsami.pasuje do wszystkich.
Na moich słoiczkach jest informacja............."Podobna do ananasa ,jest to dynia polska ,nasza."
Tak myślałam,że kto żyw ,ten uciekł z domu na działkę ,do ogrodu ,bo pogoda jak w środku lata.Ale, dnia już ubyło ponad 3 godziny  i cienie bardzo   kładą się po ziemi i pachnie jesienią.Prac na działce przed zimą jeszcze sporo,a to szczególnie dla osób uprawiających warzywa,bo niebawem ,a może już teraz należy zlikwidować zagonek z  dyniowatymi.W pierwszej kolejności "pod młotek" pójdą ogórki bo być może już zniszczył je któryś z mączniaków .Jak na liściach są białe plamy to jest to mączniak właściwy ,a jak  żółte ,suche to mączniak rzekomy. Jednak to  teraz nie ma znaczenia albowiem i tak jest już  czas zakończenia plonowania ich.Przy likwidacji roślin proponuję dokładnie przejrzeć je  i zerwać małe,maciupeńkie  ogóreczki.Proponuję zrobić z nich korniszony.To taka żydowska zakąska.Bardzo kwaśna i słona i ostra w smaku,ale jak to zakąska  je się jej odrobinę ,takiego  jednego małego ogóreczka po  jednym małym kojsie jak mawiają starotestamentowcy. Kojs  jest mały ,bo też bardzo mocny ,ma około 70 % mocy,ot choćby pejsachówka ,mocna wódka ze śliwek.Taki jeden kojs i jeden korniszonek i już jest duża ochota by przystąpić do jakiejś pracy np ,do zrobienia z małych ogóreczków korniszonków.Praca ta jest bardzo prosta ,bowiem należy je zasypać solą i pozostawić .Następnego dnia wlać gorącego octu ,tyle by je pokrył.Przez trzy kolejne dni zlewać ocet  zagotować i ponownie  nim zalać korniszonki po czym zagotować świeży ocet pół na pół z wodą i cukrem [koniecznie ] i jako przyprawę dodać tylko gorczycę białą. Tę gorącą słodko kwaśną zalewę dodajemy do korniszonów już ułożonych w słoiczkach i zamykamy .......................i to wszystko.Pozostaną chrupiące w smaku
Zdaję sobie sprawę z tego,że nie wszyscy  lubią tak ostrą w smaku zakąskę i tak mocny alkohol.O tych co lubią ............." O nich to behawioryści mówią tak: tylko dzielni i zuchwali lubią bardzo  ostry smak."

No dobrze,a dla tych co nie lubią proponuję...............
"Nieszczęściem dla bogactwa jest to,że nie wpada w ręce ludzi dobrych."indyjskie
"Gdyby wszyscy byli bogaci,nikt nie chciałby wiosłować."norweskie
"Bogactwo z ogromnym trzosem kojarzy babę z młokosem."polskie

No - chyba dość tego bogactwa.Czasem jest też bogactwo niezmierzone ,bogactwo tego co nas otacza ,bogactwo dobrego samopoczucia na łonie przyrody na małym,własnym kawałku ziemi.I w związku z tym.......................