sobota, 8 listopada 2014

KOMPOST A ŚMIETNIK..................,na wielu wykładach ten temat zabiera sporo czasu a kiedyś,?kiedyś kompost był śmietnikiem a śmietnik kompostem.Dziś informuje :jeżeli ma z tego powstać nawóz,służący do wzbogacenia gleby na działce w substancje organiczna to odpady mogą być tylko organicznego pochodzenia.Nie powinny tam  znajdować sie żadne opakowania plastikowe,ani szkło,ani gruz ani metal.Pamięcią sięgam roku 1945 i przeprowadzki z wygnania do mieszkania moich rodziców z przed wojny.Jakże mi sie tam wszystko podobało a najbardziej puchate wycieraczki pod drzwiami.I często bez potrzeby nogi wycierałam ,czy trzeba było czy nie .Był odgrodzony od podwórka siatką ogród i w tym ogrodzie leżał pobrudzony krwią metalowy hełm.Musiałam go dotknąć ,ale czułam jakbym dotykała nieboszczyka,a całą szerokością ul Pabianickiej ciągle maszerowali Niemcy.Byli bardzo smutni i wymizerowani ,bo mając do wyboru armaty czy masło,wybrali armaty.Ile może spowodować złego systematyczna indoktrynacja.Nawet młodzi chłopcy zrzeszeni w swojej organizacji po roku chowania psa szczeniaka na oczach SZEFA GO TOPILI.To co potem znaczyło dla nich zabić człowieka? No tak..........a miało być o śmietniku A był i owszem był tam śmietnik,dość pojemny bo lokatorów w kamienicy około 10  u..Ten śmietnik był zamknięty duża klapą ,w której była mała ,otwierana gdy wyrzucało się śmieci ,a ta duża była otwierana jak przyjeżdżał rolnik z pobliskiej wsi Chocianowice i na wóz [konny oczywiście] nakładał całą zawartość i można było śmiało przyorać ją na polu,bo tam była sama substancja organiczna,ale o  tym za chwilę.Przy nakładaniu okazało się że w śmietniku są szczury............... ale fajnie myślałam sobie bo w głowie wciąż miałam przesłanie mojej siostry,że skoro Pan Bóg to stworzył to widocznie miał w tym jakiś cel zatem to sa kochane zwierzątka,Kochane jak kochane ale bardzo inteligentne.Miałam okazje to zauważyć  bo żylismy ze sobą co najmniej kilka lat.Bo kto by tam sie przejmował szczurami  WOJNA SIE SKOŃCZYŁA I TO BYŁO WAŻNE.A szczury pokazały sie z momentem uruchomienia piekarni w sąsiedniej posesji Ale wracając do śmietnika...............proszę pomyśleć NIE ISTNIAŁ PROBLEM ŚMIECIOWY BO  o plastiku nikt nie słyszał,lemoniadę ,oranżadę i sinalko  sprzedawano w szklanych butelkach,wielorazowego użytku i wielorazowego zamykania.Po śmietanę chodziło się z garnuszkiem i kupowało na wagę.Mleko było do sklepów przywożone w 40 l bańkach i specjalną miarą odmierzane do różnych naczyń,które przynosili ze sobą kupujący.A .........piwo pytacie.Piwo było tylko beczkowe,dwa rodzaje,jasne [pyszne,gorzkie ] i ciemne słodkie też podobno pyszne.Nie wiem,bo ja zawsze wolałam jasne.I po piwo chodziło się do restauracji "Lotnicza" w której poza tym piwem ,z beczki,z lodu [tak tak z lodu] przechowanego od zimy ,był pyszny kapuśniak ze słodkiej kapusty.Ale wracając do śmieci,nie było też metalu,bo żadnych konserw miesnych też nie było Tylko Skumbria w tomacie i Byczki w sosie pomidorowym,niczym się nie różniły ,prawdę mowiac.Ale te puszki byly rozchwytywane bo slużyły do wody lub jedzenia dla kur.A papier? papier służył za podpalkę,bo przecież palono w piecach.ZACHODZĘ W GŁOWĘ MYŚLĄC O ŚMIECIACH TAMTYCH I TYCH,CZY ABY DOBRĄ DROGĄ IDZIEMY?
Drodzy  Działkowcy  ! i co z tym ciepłem ?   -  no to zaczyna być niepokojące.Za długo  się utrzymuje.Obawiam by nie "ruszyła" wegetacja ,bo pigwowce już "myślą że to wiosna",ale będzie bardzo żle gdy zakwitną drzewa owocowe,co na razie jeszcze nie ma miejsca.Moje obserwacje mówią mi ,że zdecydowane ochłodzenie będzie dopiero po 20 listopada.I co nam pozostaje?,pozostaje czekać i się nie denerwować [łatwo powiedzieć],często przyroda jakoś daje sobie radę.I tylko  myślę oby w przyszłym roku nie wspominać tego i ile to było jabłek i nie wiadomo było co z nimi zrobić .

Zanim przejdę do meritum jak mówią niektórzy,w nawiązaniu do wczorajszego ptasiego tematu,przyszło mi to do głowy  :że łabędzie to ptaki które pobierają się w pary na całe życie.Gdy jeden ptak je zakończy,drugi z rozpaczy życie sobie odbiera,a robi to tak.Z całej siły wzbija się w gó ,re aż z tego wysiłku serce mu pęka i wówczas bezwładnie z rozłożonymi skrzydłami spada w dół co powoduje dziwny dzwięk podobny do spiewu i własnie z tego powstało powiedzenie "łabędzi śpiew " co oznacza smutny koniec czegoś.I to nie jest żadna legenda co napisałam .To prawda.Zobaczyć jednak takie zdarzenie ma miejsce bardzo rzadko.Opowiadając to pewnej osobie,nagle westchnęła "o gdyby ludzie byli tak wierni"..............to utopia.Kobieta bowiem tym się różni od mężczyzny ,że została stworzona do założenia i pilnowania ogniska domowego,mężczyzna zaś ,by po sobie zostawić jak najwięcej potomstwa i te   c z a s e m   ich skoki w bok to dyktat natury ,czego  [bywa ] nie są świadomi. A zatem............karać,czy nie .............o ja tego nie rozstrzygnę.
J E S T E M  !

piątek, 7 listopada 2014

A JUTRO.........KOMPOST A ŚMIETNIK I JAK ONEGDAJ BYWAŁO I CO Z TYM CIEPŁEM?
Tak ,tak jeszcze jestem Drodzy działkowcy.Wczoraj pisałam o dokarmianiu ptaków zimą.Kto ma taką możliwość powinien to robić ,bo to nasi najwięksi sprzymierzeńcy Nikt tak dokładnie nie obierze ze złoży jaj gałązki naszych drzew.Czy zatem nie pokusić się już w najbliższym sezonie o zafundowanie im budek lęgowych? To jest dobry pomysł,ale należy te budki wykonać tak,lub poprawić kupne by jak szufladkę można było wysuwać dno,bo po każdym okresie lęgowym należy wyrzucić to co ptaki tam naznosiły.Do brudnej budki nie przyjdą i jeszcze gdy   mają to być w tej budce sikory to otwór winien być  wielkości około 5 zł,no może trochę więcej i nigdy,przenigdy nie umieszczamy patyczka by ptaki miały gdzie siadać.Patyczek sikorkom nie jest potrzebny a będą tam siadały inne ptaki i je straszyły.Jeżeli umieścimy budkę na drzewie ,to co najmniej  3 a jeszcze  lepiej 4 metry od ziemi,otworem na południe,no i aby nie dostały sie tam koty pień drzewa i część gałęzi owijamy pędami ściętych róż Pamiętajmy,że domek musi być solidny i by przez dach nie  może dostać się woda i by był dobrze przywiązany a obok otworu nie było przeszkadzających  gałązek.Na takie atrakcje ........uważam winny pozwolić sobie osoby młode bo to wchodzenie na drabinę może dla starszych nie być bezpieczne.,prawda Tomeczku? to zadanie dla Ciebie ,a jaka frajda dla chłopców .TYLKO  ABSOLUTNIE NIGDY PTAKÓW NIE NALEŻY  STRASZYĆ,A ŚW.FRANCISZEK OPIEKUN ZWIERZĄTEK BĘDZIE TEŻ MIAŁ MAS POD OPIEKĄ

Kochani  Moi  współsiostry  i współbracia w kłopocie.Szykuje się nam czas pokusy ,bo znowu tyle dni wolnych..........i ta kuchnia i ...........ta lodówka.Nie , głodować i katować się nie należy.N a l e ż y  przygotować sobie odchudzające  żarcie .A czy takie jest???????? oczywiście .Tkankę tłuszczową najlepiej i najszybciej zawiązuje  co.............. tak........... sam tłuszcz ,oraz cukier,oraz węglowodany,tj kluchy  kasze  pieczywo ,oraz alkohol,a najidealniej   p i w o..........Ale jest coś co nas ratuje.......to białko.Zatem ugotowana chuda wołowina,lub cielęcina,ugotowany drób,ugotowana ryba.No........no ,proszę tak sie nie krzywić,ryba może być smaczna.Białko ,to to co przed momentem wymieniłam jeżeli spożyjemy bez tłuszczu nie............. zostałoby strawione,zatem zmuszone będzie pobrać nieco z naszej tkanki tłuszczowej........................NO I O TO CHODZI. Zatem ja na ten balangowy czas szykuję sobie pstrąga lub jakieś filety  [obojętne ]  no - tylko przypadkiem nie węgorza.Gotuje je w osolonej wodzie w niewielkiej ilości   10 do 15 min.[lub poddaje działaniu mikrofali]Oddzielnie włoszczyzną z wodą i kostką rosołową. Moczę w  kubku 3,lub 4 łyżeczki żelatyny,Gdy włoszczyzna miękka dodaję żelatynę i DUŻĄ PORCJĘ POSIEKANEGO KOPRU.STUDZĘ.W smaku to danie przypomina szyjki rakowe.Kto lubi przed jedzeniem już  gotową galaretkę może potraktować octem balsamicznym.Gotuje też z włoszczyzną  dwie ćwiartki kurczaka.Będzie to także  z żelatyną,rozpuszczoną w rosole i na dno salatereczek poukładam ćwiartki jaj ugotowanych na twardo i zielony groszek z puszki.Mogą być to spore porcje BO NIE TUCZĄCE ,a nawet wprost przeciwnie.Do strawienia musi być pobrana nasza nasza tkanka tłuszczowa.No i  jeszcze gotuje porcję chudej wołowiny,Tę zjem na ciepło z ogromną ilością surówki z pora ,marchewki i kapusty pekińskiej z chrzanem i gęstym jogurtem.No i jeszcze będzie surówka z kalarepki,z różnymi dodatkami i niewielką ilością cukru i oleju smakowego i po dwa jabłka każdego dnia a jak mi sie będzie chciało to ugotuję czysty barszczyk  z trzech buraczków [smaczniejsze te cylindryczne] i dla dodania mu wytworności kilka grzybków,lub choćby ogonków grzybkowych.KLUCHY...NIE.ZIEMNIAKI.........NIE .......CHLEBEK .......NIE .Ale czy po tym co  proponuję także Państwu można być głodnym??????????I jeszcze jedno..........niech ci odchudzać sie nie potrzebują nie zjedzą naszych dań.

Jestem,jestem,właśnie wróciłam z zabiegów i przemiła pani Rehabilitantka w trosco o mnie stwierdziła ,ze powinnam znależć sobie jakiegoś pana ,a ja na to,że w tym wieku to z panem może być jak z telefonem............albo pomyłka............albo zajety.
NO ,TO ZAPRASZAM NAJPIERW ODCHUDZAJĄCYCH SIĘ............już za moment,już za chwilkę.

czwartek, 6 listopada 2014

Tak pisze i piszę i nie wiem czy przypadkiem się nie powtarzam? jeżeli tak to proszę wybaczyć ,ale w tym wieku można już mieć sklerozę.
A JUTRO CHYBA JESZCZE SPOTKAMY SIE NA DZIAŁCE ,choć mam jeszcze coś  do przekazania ,ale nie wiem czy akurat jutro?
No.....to co jeszcze przed zimą wykonać? Może "podwyższony zagon" na marchew i pietruszkę [oczywiście kto sie jeszcze w to bawi].Bo jest też termin zimowy siewu marchwi i pietruszki ale w ogóle to te warzywa mają duże wymagania glebowe.Wymagają bardzo próchnicznych tj bogatych  w substancje organiczną.Przypominam sobie,że zawsze gdy wapnowałam glebę nie nawoziłam jej kompostem  [dlaczego o tym we wcześniejszych blogach].I wówczas po przesianiu pryzmy usypywałam ją na wybranym zagonie.Był znacznie wyższy.Robiłam to najczęściej w pażdzierniku lub listopadzie ale siew............dopiero w grudniu,a że  zimy kiedyś były prawdziwe nie udawane jak teraz,pamiętam cały grudzień był śnieżny i mrożny.........no trudno myślałam,posieję wiosną ,ale zaraz po Świętach Bożego Narodzenia przyszła odwilż .Zadzwoniłam do sąsiada Stefana czy przypadkiem sie jutro nie wybiera na działkę,ale nie potrzebowałam właściwie czekać na odpowiedż bo sąsiad Stefan wybierał się zawsze I tak to spotkaliśmy się 30 grudnia ..Pomyślałam jutro kończy się rok i zabrałam ze sobą szampana a pan Stefan pomyślał po jutrze zaczyna się  Nowy Rok i też wziął szampana.Zatem jeden był za kończący się ,a drugi za niebawem rozpoczynający.Potem  tak dla draki.......................... puste butelki powiesiliśmy na iglakach,ja na mojej przepięknej jodle koreańskie,[co to ma szyszki rosnące do góry jak świeczki na choince] a Stefan na świerku srebrzystym A potem?????????/ potem przyszła wiosna i sąsiedzi się dziwili .........." no popatrzcie co za dranie,szampana wypili a butelki wam zostawili" a ja dodałam skwapliwie ,ale puste.
I nie ma co kombinować Kochani ,NAJCZĘSTSZĄ PRZYCZYNĄ UTONIĘĆ JEST  WODA!,choć można też innym płynem  pozbawić się życia,ale to już tylko drogą doustną.

A na działce ,co tam na działce ???????/  o............... właśnie widzę jak na gałęziach i gałązkach,szczególnie na gałązkach uwijają się sikorki."BEZSZELESTNE PTAKI..Głośne są tylko w okresie godowym.Zatem możemy wcale nie wiedzieć ,ze właśnie są,bo tylko myk,myk po gałązkach  i zaglądają w różne szpary i pęknięciach  kory ale też przy pąkach kwiatowych i liściowych.A tak przy okazji............czy wiecie jak je odróżnić...............a to bardzo proste,pąki kwiatowe mają okrągłe czubki a liściowe szpiczaste .Po tym poznają sadownicy i wróżą jakie będą przyszłoroczne urodzaje..............a to cwaniaki co? Już teraz dokładnie widać te kwiatowe i te liściowe.Ale co sikorki tam szukają?Otóż szukają jaj mszyc i różnych innych szkodników.Potrafią zjeść ich ogromne ilości,niewyobrażalne dla człowieka.I tak to wygląda gdy przyroda rządzi się sama,a pisałam wcześniej,że ani Kalipso,ani inny preparat owadobójczy nie zniszczy jaj ...................... i proszę,,bez pracy i wydatku mamy czyste korony drzew,ale.........jest pewne ale.Przyjdzie zima i tym ptakom jak żadnym innym potrzebny będzie  kaloryczny tłuszczyk.Możemy im to zapewnić wieszając na gałązkach kawałki słoniny[nie solonej] luk kupić mieszankę karmy dla sikorek w siatkach.Jednak winno być to tak zawieszone ,by nie dostały się tam koty i nie porwały sroki.Zatem najlepiej na cienkich gałązkach,ale niezbyt blisko ziemi.ALE KOCHANI JEŻELI W ZIMIE NIE MOŻECIE ODWIEDZAĆ DZIAŁKI TO NIE ROZPOCZYNAJCIE KARMIENIA,bo przyzwyczajone do tego ptaki z braku pokarmu zginą.Proszę to dokładnie przemyśleć............................... no i zaraz ciąg dalszy.
CO JEST NAJCZĘSTSZĄ  PRZYCZYNĄ UTONIĘĆ?????????? odpowiedż  już za niewiele.

środa, 5 listopada 2014

Kochani ! tylko skończę tę rehabilitacje [jeszcze tydzień],to będę miała więcej czasu Jutro jestem  tu rano.
Mąż wraca po nocnej balandze i mocuje się z furtką,nie mogąc otworzyć.Żona wychyla sie przez okno z pytaniem "rzucić ci klucz"? na to mąż," klucz to ja mam,rzuć mi dziurkę.Po pewnym czasie jednak sie udalo wejść więc żona pyta " co robiłeś" ,mąż "grałem w szachy",żona " a śmierdzisz  wódką" ,mąż" a czym mam śmierdzieć szachami"?
A ja też na działce .............. i co ja tu widzę?............O ! śliwa bardzo prześwietlona ,bardzo poraniona  A  RANY NIE ZABEZPIECZONE.a  kiedy była prześwietlana? W sierpniu..........no to nawet prawidłowy termin dla pestkowych,a czemu aż tak bardzo cięta,że co,że nie owocowała?A to przypadkiem nie jest odmiana Opal? ,tak?............ no to nie ma takiej opcji by Opal nie owocowała.Jest to wcześnie kwitnąca i wcześnie owocująca i bardzo obficie owocująca śliwa.Nie jes t wprawdzie duża ,ale smaczna i wczesna.A do tego,nigdy przenigdy prześwietlanie drzewa nie powoduje obfitszego owocowania.Wprost przeciwnie.Przez co najmniej dwa sezony owoców bedzie mniej,bo drzewo bedzie się starało odbudować to co człowiek zniszczył.Zawsze i z każdym czy to pestkowym,czy ziarnkowym tak sie dzieje.A czy przypadkiem nie było tak ,że w dwa ,lub trzy tygodnie po kwitnieniu spadły zawiązki śliw..?........."No tak zawsze ładnie kwitnie ,a potem wszystko spada".Oj ! biedne drzewko,ma nie uświadomionego  gospodarza.We wcześniejszych postach opisywałam grożnego szkodnika śliw..................owocnicę żołtorogą.Może zniszczyć 99 proc.plonu.Bardzo ważny jest termin oprysku i preparat owadobójczy np Kalipso , w  okresie  spadania ostatnich płatków kwiatowych  A teraz............. teraz jest ważne by zabezpieczyć rany.Są w sprzedaży różne pasty np Funaben.Wszystkie powodowane piłką rany tego wymagają,sekatorem,nie.Zostawienie ich na działanie mrozu  bardzo  szkodzi drzewu.W przyszłym roku po oprysku wysokość  plonu będzie zaskakująca A ta czarna porzeczka to przypadkiem nie ma za dużo pędów.Nie,nie wiosną porzeczki i agrest prześwietla się po zbiorze owocow[polecam wcześniejsze posty.
A TU CO? HOŁD PRUSKI BĘDZIE SIĘ ODBYWAŁ? Dywan poczwórnie złożony okrywa pryzmę kompostową.Wystarczy jedna warstwa okrycia,czy winien być kompost okrywany na zimę ?,TAK WINIEN ,ale bez przesady.Może część dywanu wykorzystać na domek dla jeża? pożytecznego i przesympatycznego.Od strony południowej domku ukośnie ustawić deskę,lub kawałek sklejki,nagrabić pod nią sporo liści i umocować na desce,czy sklejce kawałek chodnika.Należy to zrobić tak by było stabilne.Jeżyk sobie znajdzie to zimowe łóżeczko.

NIE WIEM,MOŻE JESZCZE SIE WYBIORĘ NA CZYJĄŚ DZIAŁKĘ,CHOĆ ZACZYNA MNIE  MARTWIĆ ZBYT DŁUGO UTRZYMUJĄCE SIĘ CIEPŁO.Wcześniej było wskazane ale teraz....................... ale o tym już jutro..........prosze mi przypomnieć.
No,to jestem i zaraz rozprawimy się z tym ,z czym rozprawić się należy,bo jest tak pogodnie ........NIESTETY   że z pewnością jesteście na działce a  ja zaraz o tym niestety.

wtorek, 4 listopada 2014

Oj   !!!  moi Pierwszoklasiści działkowi trochę Was zaniedbałam .........ale odrobię zaległości,obiecuje.A dziś czas szykować się na rehabilitację kręgosłupa a i pies  czuje się nie dowartościowany.Szkoda tylko że w tę rehabilitację wierzą inni ,ja nie.Uwaga !!!!!!! jutro jestem po południu.
TERAZ COŚ BARDZO   MNIAM  ,MNIAM,ale nie czytają tego przepisu odchudzający  się............ dobrze???????????
Zatem kupujemy kilka lub kilkanaście DUŻYCH PIECZAREK. Wykręcamy lub obcinamy ogonki.Teraz pieczarka powinna wyglądać jak mała miseczka Całość płuczemy osączamy i rozkładamy na ściereczce ,lub papierowym ręczniku.Przygotowujemy nadzienie do kapeluszy ,miseczek.Będzie to jedna łyżka miesa mielonego  z cebulą i żółtkiem jaja i namoczoną bułką jak do kotletów mielonych.A CZY WIECIE ŻE I DO KOTLETÓW I DO TEGO FARSZU I DO KAŻDEGO, LEPSZA JEST CHAŁKA????????.Gdy farsz przygotowany,nakładamy go do kapeluszy pieczarek i maczamy w rozmąconym jaju i w bułce  tartej i .............na patelnie na gorący tłuszcz.Smażymy na wolnym ogniu najpierw od strony nadzienia potem od strony kapelusza,ktorego dobrze jest posolić w czasie smażenia.Jak sie zrumienią pieczarki odkładamy je na coś cieplego np inna patelnię ,bo ta bedzie potrzebna.Jeżeli tłuszczu niewiele należy dodać i na gorący wrzucić pokrojone ogonki od pieczarek i zrumienić ,a na konieć małe oszukaństwo o którym domownicy nie muszą wiedzieć.Wsypujemy na patelnię zupę grzybową z torebki lub borowikową ,lub pieczarkową.Rozprowadzamy na gorącym tłuszczu i dodajemy szklankę ,lub nieco więcej zimnej wody by uzyskać [a będzie to za moment ]odpowiednią gęstość.Na półmisku lub dużej salaterce układamy Spagetti ,lub ryż na sypko,lub kaszę ,lub tradycjonaliści ziemniaki,polewamy sosem utworzonym z ogonków pieczarkowych i zupy w proszku ,a po brzegach faszerowane mięsem kapelusze pieczarek.UWAGA..........PYSZNE ,ALE KALORYCZNE.
CZEŚĆ CHUDZIELCE !!!!!!,że co że nie ............no-jeszcze nie ,ale   n i e b a w e m..............
Dzisiejsza moja propozycja to ZUPA.Można ugotować na dwa dni.Odgrzewana jeszcze lepsza.Będzie to ćwierć główki kapusty poszatkowanej ,1 mała cukinia obrana i bez gniazd  nasiennych pokrojona w kostką,1` duża cebula [nadaje słodyczy zupie] też w kosteczkę 4 papryki po usunięciu środków  także w większą kostkę i po 20 minutach gotowania w wodzie oczywiście z dodatkiem soli,lub jakiejś przyprawy kuchennej,typu kucharek ,lub podobnej dodać 4 średnie pomidory pokrojone,ze skórką lub nie.I teraz to co nadaje jej Meksykański smak [jak ja lubię ich jedzenie],a będzie to dodatek ostrej papryki drobniutko pokrojonej,lub ostrej w proszku,lub choćby pieprzu.A ja odkryłam jeszcze coś .Zamiast soli ,lub przypraw kuchennych dodaję przyprawę ostrą do kurczaka.Ale z tymi ostrościami proszę ostrożnie i wg wlasnego smaku.4 talerz takiej zupy to = jeden rosołu z kluskami lub pomidorowej z kluskami lub ryżem i śmietaną.A jest bardzo dobra w smaku.I jeszcze  na koniec,nie popijamy żadnymi słodkimi napojami,a owoce po posiłku jemy dopiero za 2 godziny.I nie martwimy sie że dziś nic nie ubyło bo czesto jest tak,że na miejsce tłuszczu wchodzi w nasze tkanki woda i powoduje na dzień lud dwa nawet wyższą wagę .I to nasze katowanie bedzie mialo szczęsliwe zakończenie.No jest jeszcze genetyka.Moja mama ważyła 130 kg ,a ja połowę tego,choć czasem ALE TYLKO CZASEM,pozwalam sobie na pól kg winogrona [bardzo kaloryczny to owoc]  GŁOWA DO GÓRY.
Jestem,witam i w pierwszej kolejności propozycja dla odchudzających się................A POTEM ,A POTEM WPROST PRZECIWNIE

poniedziałek, 3 listopada 2014

 A jutro?............jutro wcześniej bo rehabilitacja po południu. a będzie o.....................?
Drodzy moi czytelnicy,proszę się nie przerażać ............że............. o jaki długi ten przepis  A tak w ogóle to nie jest to nic trudnego.Należy tylko "ODFAJKOWYWAĆ  SOBIE Z KARTKI SKŁADNIKI I CZYNNOŚCI.Zalecam też by do pomocy wziąć kogoś z rodziny,choćby do krojenie bakalii i sprawdzenia czynności.A drugim  razem będzie już o wiele szybciej.GWARANTUJĘ ,ŻE NIC BARDZIEJ ELEGANCKIEGO [ jak pięknie i kolorowo wygląda rozpustnik w kawałku na przezroczystym lub czarnym  talerzyku] nie można spotkać,że nie wspomnę o smaku.
ROZPUSTNIK.........
5 żółtek, o,4 l mleka,3 torebki cukru waniliowego,40 dkg masła,1 szklanka cukru,sok z jednej cytryny, 1 łyżka mąki ziemniaczanej  1 pszennej  1 paczka lub  25 dkg biszkoptów,1 puszka ananasów w plastrach,2 szklanki bakalii  [migdały,orzechy,rodzynki,skorka pomarańczowa śliwki i morele suszone,figi itp].Dwie galaretki zielone,lub żółte [zrobione wg przepisu ...........no może nieco mniej wody] 1 galaretka czerwona zapach rumowy ,kieliszek [średni spirytusu]

Przygotowanie.......................Rodzynki namoczyć w dobrej herbacie na dwie godziny z łyżką spirytusu .[trzymać pod przykryciem] Migdały sparzyć wrzątkiem,obrać ze skórki i średnio posiekać .Posiekać również orzechy.Śliwki i morele pokroić w paski.Odcedzić rodzynki i wszystkie bakalie razem wymieszać,dodając też skórkę pomarańczową.

Przygotowanie masy....................Żółtka ubić na parze z cukrem i cukrem  waniliowym.Pozostawić do wystudzenia.Po  wystudzeniu dodać obie mąki,mleko i ciągle MIESZAJAC doprowadzić do wrzenia,nie za intensywnie podgrzewać by sie nie zwarzyło .OSTUDZIĆ PONOWNIE .Zmiksować masło [powinno być ciepłe],dodając stopniowo przygotowaną masę  OSTUDZONĄ   i sok z cytryny na koniec dodać pokrojoną [nie koniecznie ładnie]  ściągniętą czerwoną galaretkę oraz bakalie.

A teraz już końcówka i OGROMNY SUKCES..................W tortownicy ułożyć biszkopty i delikatnie ,bez przesady nasączyć sokiem ananasowym.Nie wszystkim oczywiście.Do soku dodać cukru i spirytusu zgodnie z własnym smakiem.przygotowaną masę już z dodatkami,ułożyć na biszkoptach i wyrównać.Potem ułożyć na niej plastry ananasa .Całość zalać już lekko tężejącą [podwójną]galaretką.Przypominam,że dobrze jak będzie zielona,lub żółta.Wstawić do lodówki,najlepiej na kilka godzin.
No właśnie ,Kochani ,tak to wygląda jak sie stary człowiek zdecyduje na rehabilitacje swojego starego kręgosłupa,to przy okazji  też sie dowie " że najgorsze są te sportsmenki "Pamiętajcie : nie wolno jeżdzić na łyżwach,nie wolni tańczyć itp, Przestrzegam Was póki czas. A teraz obiecany przepis na    r o z  p u s t n i k a dla pracowitych, a zatem   :::::::::::::::::::::::; cd........już ,już.

niedziela, 2 listopada 2014

Gdy to piszę w radiu koncert samych nieboszczyków.Violetta Villas, co to bardzo nie chciała być Czesławą Cieślak ,piękna o pięknym ,niepowtarzalnym głosie.Kocham ją bo kochała zwierzęta ,a jak się w życiu pogubiła Jak bardzo mi przykro,że tak boleśnie odchodziła,zapomniana ,wykorzystana............,miała wszystko a na koniec nic.Nie martwcie ,się zatem KOCHANI ,że tego,lub tego brakuje,może  za to będzie  nagroda bezbolesnego ODCHODZENIA????/Taką mam nadzieje i ja bo właśnie zaraz po  świętach wybieram się do banku ,który może mi wypłacić tylko tyle ile jest na kącie..............a to niestety za mało .............ale co tam..........
A teraz coś zupełnie przyziemnego.O azotanach i azotynach.W wyniku nawożenia spotkać je można w różnych np.warzywach.I te pierwsze mogą a nawet powinny być .....ale te drugie  oj nie już nie.Kidy dochodzi do tego ,że są też azotyny BARDZO SZKODZĄCE CZŁOWIEKOWI ? gdy następuje przenawożenie azotem [to saletra] ? Często jest to NAMACALNE gdy na przykład zakiszone na zimę ogórki się "zepsują " Kupując trudno to rozpoznać ,choć ja potrafię : to te pię kne,wyrównane we wzroście  o bardzo ,bardzo ciemnozielonej skórce.Takie jakie podobają się Unii Europejskiej....................... bo poza Polską mało kto jada kiszone ogórki.Uważane są za produkt popsuty..........TO ONI MAJĄ POPSUTE COŚ W GŁOWIE .....PRAWDA?.CZY MOŻE BOWIEM BYĆ COŚ LEPSZEGO DO CZYSTEJ ,ZIMNEJ .POLSKIEJ ,WÓDKI NA ZAKĄSKĘ?????????????? No .ale ja nie o tym chciałam ,chciałam o tym,że w handlu jest sałata Lodowa...[piękne twarde główki pakowane  w celofan [jakby powiedziała pewna osoba w celafon] a mnie uczono ,że te szkodzące człowiekowi azotyny powstają z przenawożenia i nieprawidłowego przechowywania warzyw liściowych.Więc jak to jest? nikt tego nie pilnuje ?czy może sałata odmiany Lodowa jest na to odporna?????????/ oj mam obiekcję.To ja zawsze szpinak czy sałatę przywiezioną  z działki ,rozkładałam lużno w szufladach w lodowce,w nic ich nie chowając,to co ? to się wygłupiałam,nie "zamykając w foli "Bardzo chciałabym znać odpowiedż???????????/
.........Jeżeli życie jest formą istnienia  białka,to czemu mruga płonąca zapałka?
skurczem przedśmiertnym dziwnie ożywiona,czy martwa jest ona?..........to początek mojego dawnego już wiersza.Nie ze wszystkim odchodzimy,nie ze wszystkim.Zawsze coś pozostaje a po działkowcach..................??????????.Gdy odszedł Piotr pozostał po nim wystrój domku na działce i jego ukochane krzewy winorośli na ilość których nie zgadzałam się ,wiedząc że wymagają prześwietlania przez cały sezon wegetacyjny i wówczas słyszałam ........" nie martw się ja to biorę na siebie.A potem jak odwiedzałam Go na cmentarzu pytałam."kiedy przyjdzie  prześwietlić swoje ukochane krzewy"? ale pytanie trafiało w próżnię.Pozostała też ukochana grusza Bonkreta Viliamsa  Red  ......... to ta cała czerwona.Ależ był dumny z jej posiadania ,bo w latach 70  -ych był to owoc dziwny i nie spotykany. Ale kochał tę gruszę chyba z wzajemnością bo zaraz następnej wiosny uschła............może z tęsknoty ? Nie ze wszystkim odchodzimy,nie ze wszystkim............przecież widzimy ich w mrugającym płomieniu świec i przytulają się do nas drobinkami mgły.Była wczoraj po południu.Ale czasem czuję tych co odeszli w mgle też na działce i jak to powiedziałam mojej sąsiadce to przerwała jesienne kopanie i uciekła do domu................bo podobno "pasował jej autobus" A ja w myśl tego co powiedział  mi mój Kochany  Tatuś ..." ty się nie bój umarłych,bój się żywych" Umarłych sie nie boję ale jak ich rozpoznać? W pewien pochmurny listopadowy ranek przez cmentarz ,jeszcze nie ogrodzony [było to dawno} szedł na pierwszą zmianę do fabryki Marchlewskiego mężczyzna Dylo ciemno i mglisto i trochą dziwnie się czuł ,choć tędy  zawsze przechodził skracając cobie drogę.Nagle ,ujrzał kogoś ,wiec go dogonił i mówi ,dobrze,że jeszcze pan też idzie w moją stronę ,bo jakoś dziś się boję," a na to dogoniony " no wie pan jak ja żyłem to też się bałem ".
za moment c d