sobota, 8 listopada 2014

KOMPOST A ŚMIETNIK..................,na wielu wykładach ten temat zabiera sporo czasu a kiedyś,?kiedyś kompost był śmietnikiem a śmietnik kompostem.Dziś informuje :jeżeli ma z tego powstać nawóz,służący do wzbogacenia gleby na działce w substancje organiczna to odpady mogą być tylko organicznego pochodzenia.Nie powinny tam  znajdować sie żadne opakowania plastikowe,ani szkło,ani gruz ani metal.Pamięcią sięgam roku 1945 i przeprowadzki z wygnania do mieszkania moich rodziców z przed wojny.Jakże mi sie tam wszystko podobało a najbardziej puchate wycieraczki pod drzwiami.I często bez potrzeby nogi wycierałam ,czy trzeba było czy nie .Był odgrodzony od podwórka siatką ogród i w tym ogrodzie leżał pobrudzony krwią metalowy hełm.Musiałam go dotknąć ,ale czułam jakbym dotykała nieboszczyka,a całą szerokością ul Pabianickiej ciągle maszerowali Niemcy.Byli bardzo smutni i wymizerowani ,bo mając do wyboru armaty czy masło,wybrali armaty.Ile może spowodować złego systematyczna indoktrynacja.Nawet młodzi chłopcy zrzeszeni w swojej organizacji po roku chowania psa szczeniaka na oczach SZEFA GO TOPILI.To co potem znaczyło dla nich zabić człowieka? No tak..........a miało być o śmietniku A był i owszem był tam śmietnik,dość pojemny bo lokatorów w kamienicy około 10  u..Ten śmietnik był zamknięty duża klapą ,w której była mała ,otwierana gdy wyrzucało się śmieci ,a ta duża była otwierana jak przyjeżdżał rolnik z pobliskiej wsi Chocianowice i na wóz [konny oczywiście] nakładał całą zawartość i można było śmiało przyorać ją na polu,bo tam była sama substancja organiczna,ale o  tym za chwilę.Przy nakładaniu okazało się że w śmietniku są szczury............... ale fajnie myślałam sobie bo w głowie wciąż miałam przesłanie mojej siostry,że skoro Pan Bóg to stworzył to widocznie miał w tym jakiś cel zatem to sa kochane zwierzątka,Kochane jak kochane ale bardzo inteligentne.Miałam okazje to zauważyć  bo żylismy ze sobą co najmniej kilka lat.Bo kto by tam sie przejmował szczurami  WOJNA SIE SKOŃCZYŁA I TO BYŁO WAŻNE.A szczury pokazały sie z momentem uruchomienia piekarni w sąsiedniej posesji Ale wracając do śmietnika...............proszę pomyśleć NIE ISTNIAŁ PROBLEM ŚMIECIOWY BO  o plastiku nikt nie słyszał,lemoniadę ,oranżadę i sinalko  sprzedawano w szklanych butelkach,wielorazowego użytku i wielorazowego zamykania.Po śmietanę chodziło się z garnuszkiem i kupowało na wagę.Mleko było do sklepów przywożone w 40 l bańkach i specjalną miarą odmierzane do różnych naczyń,które przynosili ze sobą kupujący.A .........piwo pytacie.Piwo było tylko beczkowe,dwa rodzaje,jasne [pyszne,gorzkie ] i ciemne słodkie też podobno pyszne.Nie wiem,bo ja zawsze wolałam jasne.I po piwo chodziło się do restauracji "Lotnicza" w której poza tym piwem ,z beczki,z lodu [tak tak z lodu] przechowanego od zimy ,był pyszny kapuśniak ze słodkiej kapusty.Ale wracając do śmieci,nie było też metalu,bo żadnych konserw miesnych też nie było Tylko Skumbria w tomacie i Byczki w sosie pomidorowym,niczym się nie różniły ,prawdę mowiac.Ale te puszki byly rozchwytywane bo slużyły do wody lub jedzenia dla kur.A papier? papier służył za podpalkę,bo przecież palono w piecach.ZACHODZĘ W GŁOWĘ MYŚLĄC O ŚMIECIACH TAMTYCH I TYCH,CZY ABY DOBRĄ DROGĄ IDZIEMY?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz