sobota, 14 listopada 2015

Bardzo łatwa do wykonania jest ta surówka.
Potrzebne składniki:3 łagodne w smaku papryki,3 łyżki konfitury żurawinowej,2 łyżki chrzanu,4 łyżki oleju i kto lubi 1 łyżka rodzynek.Ja  nie lubię,moja koleżanka lubi.
Paprykę należy umyć ,przekroić.Wyjąć nasionka ,pokroić w kostkę,odrobinę posolić lub dodać zamiast soli jakiejś przyprawy kuchennej............niewiele.Dodać chrzan,konfiturę,no i ewentualnie rodzynki,także ojej i wymieszać.Jest niespotykana w smaku i bardzo pasuje,do drobiu,pod każdą postacią ,który i ja i kolezanka prefeerujemy.A do tego ona ze wzgledu na dzieci,często pdaje gotowany drób, a on niestety z natury swojej jest mdły,a ta surówka całe danie zaostrza.

Oczywiście ,by drób gotowany nie był mdły jest na to rada.Należy po ugotowaniu i ostudzeniu,poszczególne jego kawałki obtoczyć w panierce z mąki ,bułki tartej, soli lub przyprawy kuchennej i ostrej papryki i usmażyć na złoty kolor.No tak -ale to nie jest potrawa dla dzieci.

Smacznego.
A inne rośliny kwitnące? ............ot choćby byliny.Już kończą wegetację.Ale proszę przypadkiem nie pokusić się o przesadzanie ich teraz.Jest taka zasada :ozdobne kwitnące wiosną i latem przesadza i rozsadza się późnym latem,lub wczesną jesienią.Termin zależny jest od pory kwitnienia.Te które kwitły w kwietniu i maju jako pierwsze "pójdą" pod łopatę".Jako pierwsze będą przesadzane,i rozsadzane.Natomiast,później kwitnące,należy przesadzać i rozsadzać nawet we wrześniu.?Rozsadzanie ,najczęściej powodowane jest możliwością posiadania większej ilości jakiegoś gatunku.Te co jeszcze teraz kwitną np. Marcinki,przesadza i rozsadza  tj. mnoży wiosną.Bo w myśl wspomnianej zasady,kwitnące jesienią przesadza się wiosna,tylko wiosną.To tak przy okazji przypomniałam o terminach sadzenia .Przy okazji sadzenia,ewentualnie ,konwalii majowej.

A teraz idę robić surówkę.Ta surówka z kolei jest ulubiona przez moją koleżankę,która ustawicznie prosi mnie o jakieś przepisy kulinarne.Tę surówkę ,nazwała KONKRETNA.
Myślałam,i nagle wymyśliłam,nie,po prostu przypomniałam sobie,że jest taka roślina  ozdobna,którą właśnie w listopadzie się przesadza,rozsadza i sadzi nową.Na wszystkie inne jest za późno,a na nią w sam raz.To konwalia majowa.Najzdrowszy dla niej termin sadzenia to tylko  i wyłącznie listopad.Problemu z nabyciem może nie być ,bo z pewnością mają sąsiedzi.Czy jestem za czy przeciw  posiadaniu jej na działce?O nie  - ja wypowiadać się nie będę.Decyzje zmuszeni będziecie Kochani podjąć sami.Ja tylko podam jej wady i zalety.I może zacznę od tych drugich.Od zalet.Jest rośliną niewymagającą.Może rosnąć w cieniu,tam gdzie nie urosną i nie zakwitną inne.No - i oczywiście jest pięknym,a jednocześnie skromnym kwiatkiem i przepięknie pachnącym.Ale,ale.................ma zapędy .............jest ekspansywna.Posadzona w jednym miejscu ,nie będzie posłuszna............."pójdzie "sobie tam gdzie chce.Ale na to jest rada.Można wybrane pod sadzenie miejsce ograniczyć  drewnem,lub plastikiem,a wiedząc,że urośnie w cieniu,może to być w jakiejś bliskości drzew,lub krzewów.Roślinę tę nie polecam rodzinom z małymi dziećmi  ze względu na   jej owoce.Po przekwitnieniu pojawiają się czerwone jagody o właściwościach trujących.Ze względu na to ,nie zalecam uprawy konwalii majowej tam gdzie są małe dzieci,które mogłyby, zachęcone kolorem wziąć. je do buzi.
I jak tu,po takim wstępie pisać o sprawach działkowych?,ale przecież życie toczy się dalej.

Zatem,co przed zimą wykonać tam należy?
"Ból,nie potrafi milczeć".Takie na dziś wybrałam przysłowie,bo jakież miałoby być,po tym co się stało w Paryżu?Za co  Wam to zgotowano?,akurat Wam ?Ty Paryżu ,mój ukochany,Ty stolico Europy,nie tylko kulturalna stolico.Wspominam Cię uśmiechniętym ,kolorowym,rozświetlonym miastem.Jak nigdzie tak można Cię podziwiać ze statku płynącego Sekwaną .Te drzewa które po zmroku świecą tysiącami lampek jak Bożonarodzeniowe choinki i te ,co krok ,muzea w których tule tego co już odeszło i te Pola Elizejskie na których nawet w środku nocy można "wpaść" na jakąś przekąskę i te ogromne pyszne naleśniki pieczone bezpośrednio na ulicy, i jeszcze ta ogromna ilość kafejek niejako wychodzących swoimi stolikami na ulicę.I cmentarze na których można spotkać tylu pochowanych Polaków.Polaków przygarniętych i żyjących tam,bo w Ojczyźnie był wróg.I teraz boli mnie to .Boli ,że tak często, ten gościnny Naród musi znosić upokorzenie,musi cierpieć.Ja pamiętam z opowiadań i lektury Compiegne [ Kąpień] i podpisany tam zwycięski rozejm pokojowy w 1918 r i potem.....................i potem w tej samej miejscowości i w tym samym wagonie [bo to był wagon kolejowy] w 1940 r,podpisanie klęski Francji,mojej biednej ,wtedy Francji.Jakież to było upokarzające?. to samo miejsce,ten sam wagon...................no i dziś ..............Łącze się z wami w bólu Paryżanie.

piątek, 13 listopada 2015

Teraz idę robić moją najulubieńszą surówkę.Zawsze podstawowym składnikiem jej  jest drobniutko,cieniutko posiekana kapusta pekińska,a dodatki bywają różne.Dziś to: nastrugana ,obieraczką do warzyw marchewka.Są to wiórki o różnej długości,ale cienkie.Bardzo pasują do pekińskiej i kiszonej,takie strugane marchewki.Jeszcze jest papryka,to też ją dodam i suszone pomidory pokrojone tak jak i papryka w paseczki i posolę Kucharkiem i posłodzę miodem i dodam oleju kilka łyżek  i skropię octem balsamicznym.Ależ będzie pyszna.I dam też mojej sąsiadce,  a do reszty tej surówki dodam jeszcze 1 strąka papryki  marynowanej,ostrej.Sama zdobiłam wcześniej,z przeznaczeniem na zimę [Ona takiej ostrej nie lubi|} a ja bardzo lubię.Dam do lodówki na jakiś czas to co pozostało,a z pewnością będzie tego niewiele ,bo zjem sporą część na wstępie  ,na ile się znam.Ale ona jest taka dobra.....................bardzo dobra.Umyślnie nie podaje ilości poszczególnych składników,umożliwiając Państwu pole do popisu.Wszak sami najlepiej wiecie co jest dobre,co najbardziej lubicie,które z dodatków.

To jedna z wersji tej surówki.Dysponuje też innymi,ale o tym ,nie dziś.
BRUZDOWNICA CIEMNA................to taka małpa powiedział kiedyś mój sąsiad Stefan.która niszczy pędy róż.I choć nie polecam wycinania pędów jesienią to być może niektóre należy wyciąć,bo mają pociemniałą krę od góry do dołu a latem obumierały ich końcówki i nie dochodziło do kwitnienia.Pąk się nie rozwijał i usychał  smutno.Na szczęście poza takim fitosanitarnym zabiegiem jak wycinanie zniszczonych przez tego szkodnika pędów ,jeszcze jest możliwość całkowitego pozbycia się jego.Ale nie teraz.Teraz tylko wycinamy martwe ,czarne pędy, a wiosną kupujemy specjalny ,zabijający tę małpę a więc BRUZDOWNICĘ CIEMNĄ  preparat owadobójczy.Zastosowanie jest bardzo łatwe.Należy rozpuścić go w wodzie w konewce i podlać te miejsca gdzie rosną róże k i l k a k r o t n i e  w sezonie.I po sprawie.

A teraz...............
Z pewnością,to nie jest stosowny czas na prześwietlanie koron drzew,ale czy nic,tak absolutnie nic nie wycinać?No - nie powiem.Bo jeżeli np na czarnej porzeczce pojawił się szkodnik WIELKOPĄKOWIEC PORZECZKOWY,TO NAWET TERAZ JESZCZE WYCIĄĆ TE PĘDY,KTÓRE NIE OWOCOWAŁY.Obecność tego szkodnika ,najlepiej poznać na przedwiośniu,gdy nabrzmiewają pąki.Wówczas niektóre z nich są kilka razy większe od pozostałych.To tam właśnie  żeruje on.Ale gdyby to u mnie na działce się pojawił ,to wiecie co zrobiłabym?Zlikwidowałabym porzeczki czarne,wykopując je.Nowe posadziłabym za 4 lata.Tak trzeba.Czasem walka z tym szkodnikiem w przypadku pozostawienia krzewów jest przysłowiową walką z wiatrakami..Czego na szczęście nie powiem w przypadku innego szkodnika.

A jest nim.................
A co jeszcze na działce wykonać przed zimą?Prac już coraz mniej.Pozostawiamy w przysłowiowym spokoju rośliny wieloletnie przyprawowe,takie jak szczypior,pietruszka naciowa i lubczyk.Jeżeli mają zdrową ,zieloną część nadziemną ,to można jeszcze ją wykorzystać.Po ścięciu   [ pozostawić około 15 cm rośliny ] umyć,wysuszyć nieco i  uwaga !:w y m i e n i a m  :lubczyk,natka pietruszki ,koper i liście selera,to wszystko zmielić w maszynce do mięsa ,dodać odrobinę Kucharka  i także  nieco oleju,lub oliwy.Wymieszać i  przeznaczyć do zamrożenia.Albo nakładać w bardzo małe słoiczki..............takie na "raz",albo w torebki foliowe z automatycznym zamykaniem. Po wyjęciu z zamrażalnika ,torebkę otworzyć,wyjąć potrzebną ilość i ponownie zamknąć.Zamrozić.O ! jakże przydatne w zimie do rosołu krupniku,zupy jarzynowej ,pomidorowej i fasolowej.Należy jednak dodać już po ugotowaniu.Sprawdziłam,to jest bardzo szybki i bardzo praktyczny i ekonomiczny sposób nadania smaku zupom,tylko Kochani ! przestrzegam..................lubczyku niewiele,by zbytnio nie przepachnić całości.Nawet dania kupne, gotowe zmienią smak po dodaniu tych roślin przyprawowych.
"W listopadzie kobieciny ,przędą swe kądziele,a co święto,co niedziela brzęczy gdzieś wesele."To bardzo stare przysłowie,bardzo krótkie,a jak pięknie maluje obraz listopada ,być może dla nas  ten obraz  jest nieco zaskakujący.To w listopadzie brano ślub?,to w takim smutnym miesiącu urządzano  wesela?.Czemu  choćby nie poczekano do Świąt Bożego Narodzenia?Pytań ,może być  wiele ,tak jak i odpowiedzi.Przede wszystkim ,w listopadzie wszystkie hodowane od wiosny zwierzęta były,już utuczone ,już nadające się na rzeź.Ptaki ,takie jak gęsi czy kaczki,tłuste,także świnie. A tłuszczu się nie bano.Wprost przeciwnie,dawał ciepło i zaspokajał głód.Z każdym zimowym miesiącem zwierzęta traciły na wadze,bo i paszy  dostawały mniej,z przyczyn oczywistych i zużywały  kalorie na ogrzanie swej masy ciała.Nie było paszy pod dostatkiem ,oj! nie było.Także wybierano na wesela listopad ,bo jeszcze można było dojechać do   niekiedy,bardzo odległego kościoła.W grudniu ,mrozy i śniegi mogły to uniemożliwić.A jednak - przysłowia mądrością narodu.

czwartek, 12 listopada 2015

W ramach ostatnich prac na działce,moje porady:Kto tego jeszcze nie uczynił ,może już przekopać glebę w tych miejscach w których w przyszłym sezonie będą uprawiane warzywa.................TYLKO  KOCHANI ! ......PRZYPADKIEM NIE PRZEKOPUJCIE POD DRZEWAMI.O jakże byłoby mi przykro gdyby tak się działo,bo to oznaczałoby,że wszystkie moje wyjaśnienia jak to teraz drzewa budują korzenie włośnikowe,te wszystkie wyjaśnienia okazałyby się niepotrzebną pracą ,bo kopiąc tam niszczymy  całą pracę drzewa.Kiedyś ,o dość dawno temu mój sąsiad z naprzeciwka  właśnie zamierzał tak się zachować,to jest przekopywać pod drzewami.Na zwróconą mu uwagę odparł.................."a co mam zrobić z tymi chwastami co pod drzewami urosły?"....................ale tu z odsieczą przyszedł mi sąsiad Stefan i to on dał odpowiedź ................." a powyrywaj ty ciućmo ,powyrywaj".Do dziś nie wiem co to znaczy ciućma ale póki co "trafiło "do tamtego ,trafiło.No właśnie ,to co z tymi chwastami pod drzewami?W ogóle nie powinno ich być.Jest przecież taki prosty sposób,by pod młodymi jeszcze drzewami,to jest takimi,które nie ukończyły pięciu lat wyściółkować glebę  w promieniu np 1 metra ,licząc od pnia chociażby.Najlepiej wyściólkować  korą ograniczając to koło z wysypaną korą jakimś materiałem np.plastikowymi lub drewnianymi ogranicznikami.Nie zawsze jest to możliwe by były to kamienie,ale one najładniej wyglądają.A jak drzewa ukończą  pięć lat ,co zawsze łączy się z wejściem ich w obfite już plonowanie,można posiać trawę.I to jest najprostszy sposób prowadzenia ale.....................JUŻ STARSZEGO SADU.Starsze drzewa poradzą sobie w walce o składniki pokarmowe i wodę z trawą,młodsze jeszcze nie.

No to z częścią działki się uporaliśmy.
Jutro cd,a dziś tylko taki,niewinny ..............."Dziadku",pyta wnuczek,to tę rękę straciłeś w czasie wojny"?Tak.'...........odpowiada dziadek.........."..jak próbowano mnie zaciągnąć do wojska".
DO UBOGIEJ SAŁATKI POTRZEBA TYLKO:
4 ugotowane ziemniaki ,pokrojone w kostkę,2 dobrze ukiszone ogórki także pokrojone w  kostkę i podobnie pokrojona  1 cebula .Wszystko wymieszać,dodać pół łyżeczki cukru i 5 łyżek majonezu.Można przybrać po wierzchu  posiekanym szczypiorem.Smacznego!!!!!!!!!!Może niezbyt bogata ,ale jakże mało pracochłonna ta sałatka,a do tego czasem zostają z obiadu ziemniaki i nie wiadomo co z nimi zrobić?

A co tam na działkach?nic się nie dzieje?Radzę sprawdzić w myśl przysłowia "pańskie oko konia tuczy".
No to przepis na obiecaną ,wypróbowaną sałatkę.Muszę jednak stwierdzić,że na dwie osoby,które jej próbowały ,jedna orzekła ":no wspaniała,,taka konkretna w smaku,pobudza apetyt i może być przystawką do obiadu,"a druga stwierdziła,"no - smaczna ale taka jakaś uboga."

To co ?podać?

środa, 11 listopada 2015

Już teraz można młode drzewka zabezpieczyć przed gryzoniami i mrozem.Przed gryzoniami owijając pień PERFOROWANĄ,SZTYWNA FOLIĄ.................koniecznie perforowaną,bo wówczas kora oddycha.A oddychać musi,nawet w zimie . Także nie należy bielić starych drzew niczym innym jak wapnem, bo pod wapnem kora oddycha ,a już na pewno nie farbą olejną czy emulsyjną.Znam takie przypadki i powolną śmierć drzewa.Młoda kora jest chętnie ogryzana w zimie przez dzikie króliki i zające  [ale co ja piszę,gdzie te zające? ] ale też przez nornice i norniki.Bo,właśnie w takiej młodej korze znajdą pokarm,chlorofil,tj. zielony barwnik.którego w starej korze nie ma.Ale jeszcze raz przypominam o tym by umożliwić w zimie oddychanie młodej kory,i by szczelne owinięcie jakimś nieprzepuszczającym powietrza materiałem nie spowodował  zaparowania kory,..........o !tylko nie to.Ale  co szczególnie u młodych drzew należy chronić w zimie? .Należy  chronić korzenie..................im absolutnie nie wolno przemarznąć.Zabezpieczamy je ,pogrubiając warstwę ziemi....................tylko ziemi,pobierając ją z innych miejsc na działce,lub kupując ziemię ogrodniczą i osypując  kopczyk,który teraz ochroni korzenie a w najbliższym sezonie będzie dla tych korzeni wspaniałym pokarmem.W przypadku obecności myszowatych na działce nie należy usypywać kopczyków przy drzewkach z liści lub innego suchego materiału,bo to może być dla tych myszowatych doskonałym schronieniem ,a także umożliwi im dostęp do kory.

Jeszcze wiele prac na działce przed zimą,ale o tym już jutro.I jutro też o sałatce stworzonej przeze mnie na okoliczność by jeść mniej mięsa.
Kładziemy do snu zimowego działkę.Tylko przypomnienia dziś,bowiem wcześniej o tym pisałam.Ze względu na zapowiadane mrozy,styczniowe [patrz przysłowia] istotne będzie pobielenie starych drzew owocowych.No i tu ,dylemat,co to  znaczy  stare drzewo?Stare drzewo ,to takie,które ma pociemniałą ,bo starą korę i  ją należy bielić by w zimie od takiej pobielone  "obijały" się promienie słoneczne,a nie skupiały jak na kolorze ciemniejszym.Ale - konkretnie.Można sprawdzić czy drzewo jest stare,a więc wymagające bielenia,czy nie.W tym celu robi się próbę,paznokciem,drapiąc w kilku miejscach korę na pniu.Jeżeli spod drapnięcia "wyjdzie " zielony barwnik,to kora jest młoda,z co za tym idzie i drzewo.:Przy drapnięciu starej,pociemniałej skorkowaciałej kory,efektu zieleni nie uzyskamy.Średnio - należy przyjąć,że powyżej 15 roku życia drzewa ,jest ono już stare,ale to jest średnia,a z nią,z tą średnią różnie bywa.....................bo np.jeżeli jedna żona zdradza męża raz na tydzień a druga wcale,to średnia wychodzi taka,że każda żona zdradza swojego męża  raz na dwa tygodnie.I tak to właśnie jest ze średnimi,zatem radzę jednak do faktu bielenia podejść indywidualnie.W brew pozorom jest to bardzo potrzebny zabieg,ale niestety jeszcze nie teraz bielimy,nie teraz...................bo co spytacie?...........bo to,że wapno zostanie spłukane przez deszcze,które jednak jeszcze mają miejsce i nijak nie chcą przemienić się w śnieg,który za czasów mojego dzieciństwa o tej porze roku przeważnie już był i pamiętam jak w szkole śpiewało się................."hej na koniu,hej na białym Św.Marcin jedzie już.Śnieżek sypie się po błoniu,zapowiada zimę tuż.Zbieraj drwa,zbieraj drwa,nasza zima długo trwa"..................oj trwała,trwała.A teraz..................a teraz jest ocieplenie klimatu wszakże,no ale może ten styczeń???????????????,to na tę okoliczność proponuje naszykować sobie wapno i szczotkę zmiotkę,bo nią bardzo wygodnie jest nanosić je na korę.I ..............taka też moja rada.Dobrze jest do wapna  [1 część gaszonego wapna 9 części wody ] dodać mąki,niewiele jej a zmieni konsystencję płyny.Lepiej będzie przylegał do kory i.................też ważne.............najgrubsza warstwa wapna winna znaleźć się od strony południowej i południowo-zachodniej drzewa,bo tam jest najintensywniejsza operacja słoneczna w zimie.Bieli się pień i najgrubsze konary jeżeli usytuowane są poniżej  półtora metra od poziomu gruntu,bo do takiej wysokości się bieli.Oczywiście te konary tylko w pobliżu pnia ,nie całe.

I co jeszcze teraz można wykonać na działce przed zimą?
Witam wszystkich moich Czytelników, bardzo uroczyście ,po Polsku,bo dziś Wielkie Święto.Na  balkonie łopocze biało - czerwona  flaga.Jestem dumna,bo w moim bloku  [dwu klatkowym i trzy piętrowym ] jest ich siedem.Na osiedlu nie ma takiego drugiego bloku, a to trochę szkoda.
A teraz okolicznościowe przysłowie:,albo nawet dwa.
"Deszcz w początku listopada,mrozy w styczniu zapowiada."
"Deszcz w połowie listopada,tęgi mróz w styczniu zapowiada".

Jeżeli to się sprawdzi ,no to styczeń może nam pomrozić,bo aż dwa przysłowia to wieszczą.Zatem ,jak przygotować się na taką ewentualność,a konkretnie jak przygotować działkę? 

wtorek, 10 listopada 2015

"A na działkach nic się nie dzieje",pozwolicie,że zacytuję słowa pewnej piosenki.I oby się nie działo aż do wiosny.Ale to pozory,kochani,to pozory.Bo gdyby tak przyłożyć ucho do drzewa owocowego to usłyszelibyśmy................"no nareszcie ,dzieci ;poszły spać i mogę pomyśleć o sobie."A to myślenie o sobie to rozwijanie korzeni.I wiecie co.? będą Wam bardzo wdzięczne za sypnięcie po jednej garści pod każde drzewo w pewnej odległości od pnia ,choćby jakiegoś nawozu zimowego przeznaczonego do nawożenia sadu,ot ,np Fruktus ,.W prawdzie posiada też azot ,ale także fosfor i potas,a te dwa ostatnie są bardzo oporne w przedostawaniu się do głębszych warstw gleby.Podobno 1 cm,na miesiąc.Pisałam o tym,ale dziś przypominam,że jeżeli ma on być wykorzystany przez drzewo wiosną,to właśnie teraz należy go zastosować ,bo matematyka nie kłamie ,w maju będzie na takiej głębokości ,że bez trudu "sięgną"go korzenie włośnikowe.A azotowy,o ten to szybkościowiec,służy do budowy,teraz do budowy korzeni,wiosną do budowy części nadziemnych.On w glebie przemieszcza się jak PENDOLINO. [sory za pisownie,nie wiem czy tak?]I na koniec, już azotowy nie ma wpływu na wysokość plonu.Na wysokość plonu mają wpływ fosforowe i potasowe,ale przecież by ten plon miał na czym się zawiązać potrzebny jest azotowy.I po co to piszę?a po to ,by przekonać nie przekonanych o tym,że warto stosować mieszanki nawozowe.
A teraz.............moja,autentycznie moja sałatka.Sama mą wymyśliłam.Proponuję jednak sporządzić .................tak na początek z niewielkiej ilości składników i spróbować.

Zatem:Ugotować [po namoczeniu oczywiście]20 dkg białej ,małej fasoli.Dodać jedną ugotowaną marchewkę pokrojoną w kostkę i 10 dkg łososia ,wędzonego na zimno.Tego w plastrach.Należy też pokroić go w kostkę.Soli nie dodawałam,bo fasola była przecież solona tylko odrobinę cukru i pieprzu i 4 łyżki oleju.Podobnie jak poprzednia winna postać w lodówce.Do niej z kolei lepiej pasuje czerwone wytrawne wino.

No dość tej rozpusty.A może tak zajrzymy na działki,choć w głowie mam jeszcze jedną sałatkę,ale muszę ją najpierw wypróbować.
No - tak.Ja tu o odchodzeniu od jedzenia mięsa,a moja koleżanka dzwoni z pytaniem."jak ty pieczesz kaczkę,że jest ona taka rumiana jak w reklamie telewizyjnej"?.Bo jak ja chcę uzyskać taką rumianą to trzymam dłużej w piekarniku,ale wówczas jest zbyt sucha.Odpowiedziałam jej co robię,a ona, to:" napisz to bo może tak jak ja nie wszyscy wiedzą."Zatem piszę.................co się ładnie rumieni?...............no co?,oczywiście cukier.Zatem nacieram kaczkę po wierzchu specjalnym  sosem skomponowanym z różnych przypraw ,a najlepiej tym gotowym ,do drobiu i dodaję łyżkę oliwy i łyżkę miodu,bo miód to przecież cukier.I te z reklam,podejrzewam,też są tak przygotowywane do pieczenia.A tak w ogóle jak chodzi o kaczki,to teraz są najsmaczniejsze.I kto ma w planie upiec ją na Święta Bożego Narodzenia,to proponuję ją teraz kupić ,natrzeć tym co trzeba i zamrozić. Oczywiście kupujemy  nie mrożoną.Przy okazji jedną rzecz,do przyrządzania  w okresie przedświątecznym mamy z głowy.Tylko  Uwaga ! po natarciu kaczki należy ją przetrzymać najpierw w lodówce jedną dobę i dopiero po tym czasie przenieść do zamrażalnika.Mniam,mniam, będzie pyszna,bo skruszeje dwa razy ,od przypraw i od zamrożenia.

A teraz już ...............nie odbieram telefonu.
Sałatka meksykańska,tym się charakteryzuje,że winna być ostra w smaku i dodaje się do niej ostre sosy np.Chili ,lub Tabasco,ale tego drugiego,niewiele,oj niewiele.

Zatem:Namoczyć na noc 30 dkg suchej fasoli.Do wody w której się moczy dodać   małą łyżeczkę soli ,bo wtedy następnego dnia o wiele szybciej się gotuje.Po ugotowaniu i wystudzeniu i odlaniu wody ,dodać 3,lub 4 ogórki konserwowe pokrojone w kostkę,3 ugotowane marchewki,też pokrojone w kostkę i podobnie 1 cebulę i 1 łagodną w smaku paprykę,1 łyżeczkę cukru i 6,7 łyżek oleju..................no i oczywiście ostrego sosu.Jeżeli Chili ,to może być 1 łyżka,a jeżeli Tabasco,to niepełną łyżeczkę.Wszystko wymieszać i wstawić do lodówki,najlepiej na kilka godzin,bo dopiero wtedy jest najsmaczniejsza.Będzie wyśmienitą kolacją,z dodatkiem   z i m n e g  o  "  b r o w a r  u."Sprawdziłam......................pychota.

A jeżeli chodzi o modyfikację moją to w oryginale ,nie było marchewki.Ale z marchewką gotowaną ,koniecznie,jest,o bardziej zróżnicowanym smaku.

A co do tej marchewki ,ta zaczęłam różne próby.................z czym by tu ją pomieszać i wyszło mi coś niepowtarzalnego  i bardzo smacznego.Też z fasolą.Ale jak do poprzedniej sałatki lepsza jest fasola czerwona,tak do tej ,lepsza biała.

Zatem...................
"Dobry bób,kiedy głód:kiedy nie ma głodu,to się nie chce bobu".To przysłowie jest bardzo,bardzo stare,bo teraz nikt nie hoduje bobu na suche ziarno.Wyparł go groch i fasola.Ale ja jeszcze pamiętam te czasy gdy zimą mama moczyła na noc suche ziarna bobu i gotowała i było to drugie danie do obiadu,z masłem i czosnkiem.I wtedy właśnie nauczyłam się jeść czosnek.A piszę o tym by może wrócić do jakże odżywczych ,jakże bogatych w białko  warzyw strączkowych.A to na okoliczność,że tak dużo jadamy mięsa i wędlin.Strączkowe ,że względu na bogactwo białka w zupełności mogą zastąpić dania mięsne.Ale jeżeli chodzi o bób nie wszystkim on służy,z powodu zawartości puryn.Szkodzi chorym na podagrę.

No to - może obiecany wczoraj przepis na sałatkę meksykańską.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Onegdaj pewna osoba z uporem godniejszym lepszej sprawy,posiała "a co tam,głupi chłop potrafi ,to ja nie potrafię"............głosiła wszam i wobec............no i posiała w styczniu nasiona kapusty.Jak zaznaczyłam,było to onegdaj,tak bardzo onegdaj,że opłacało się sadzić kapustę na działce.Ona chciała mieć wczesną,no to wcześnie posiała.Gdy nie było jej w domu,zaniepokojony wyglądem roślin [ miały już po 3 liście] mąż poprosił mnie o radę.I wiecie co?....ja nie poznałam co to jest?tak nietypowo wyglądały rośliny.Były wybiegnięte na tyle,że zwisały ze skrzyneczki jak jakieś pnącza.Zmierzyłam ogonek tym kapustom,ogonek którego kapusta prawie nie ma.Mierzył 30 cm".A co" tłumaczyła się ta niefortunna działkowiczka".Mnie na późnej kapuście nie zależy.Ja chcę mieć wczesną",na co ja odpowiedziałam,że też chciałabym,prezydenta,ale on mnie  nie chce.I mam nadzieję,że już nie będzie twierdziła jaka to ona jest mądra a chłop na wsi głupi,z czym ja zupełnie się nie zgadzam,bo rolnicy mają wiedzę niejako wyssaną z mlekiem matki.A wiecie co stało się z tą rozsadą kapusty?Została zjedzona pod postacią surówki,z dodatkiem jabłka i marchewki i oleju.Była bardzo delikatna w smaku,poczęstowano mnie nią,w zamian za to,że poradziłam co z taką zrobić.Od tego czasu często wysiewają nasiona kapusty w celu przeznaczenia rozsady na surówkę.

A teraz idę ja zrobić nie surówkę a sałatkę meksykańską fasolową w ramach "odchodzenia od mięsa i kiełbasy",bo podobno za dużo  ich jadamy.Kiedyś bardzo dawno temu podawałam przepis na nią,a,że ustawicznie coś modyfikuję,aktualny przepis z pewnością będzie się różnił od pierwotnego.Podam go jutro,ale przestrzegam,jest ostra w smaku.Z resztą,na ile ostra to tylko od sporządzającego ją zależy
Tak jakoś przyszło mi do głowy by wyjaśnić dla czego bardzo istotne są terminy siewu różnych rozsad.Pewna osoba,nawet jakby z pretensją  w głosie oświadczyła jednoznacznie:"o ja w przyszłym roku nie będę tak późno siała papryki,jak ty mówiłaś ,ja ją posieje na początku lutego."Na takie dictum,ja tylko uśmiechnęłam się i pomyślałam, że nie będę przekonywać ,przekonanych o swojej racji.A właściwie,czemu nie siać tak wcześnie,czemu dopiero w marcu i to w jego drugiej połowie siać w skrzyneczki ,czy doniczki paprykę i pomidory?Głownie z tego powodu,że metodą domową nie jesteśmy w stanie spełnić tego,czego roślina ,w tym przypadku papryka i pomidory potrzebują.A potrzebują...........po wykiełkowaniu,by słońce zachodziło o 21 ,ej,a nie o 18,ej,bo łączy to z temperaturą panującą w domu,bo jak jest +20 st.,to co,to chyba już czerwiec............myśli roślina i dziwi się,że przecież jeżeli czerwiec,to czemu słońce już zaszło?...............i co dalej?co się dzieje?,roślina go szuka.A jak go szuka?|Tak samo jak człowiek.Człowiek gdy chce coś zobaczyć to wspina się na palce............wyciąga się, no- roślina też się wyciąga.Roślina wyciągnięta,wybiegnięta  jest bardzo mało warta ,lub nic nie warta.Wymaga ukośnego sadzenia,na tyle ukośnego,że ponad połowa jaj winna znaleźć się w ziemi.I co? i w efekcie jest tyko część jej ponad ziemią,że już nie wspomnę,że taki sposób może spowodować nie przyjęcie się jej,po prostu,padnięcie.Rozsada winna być krępa,że skróconymi międzywęźlami.A co to takiego,te międzywęźla?,to po prostu odległość jednego liścia od drugiego.Ta odległość  im mniejsza ,tym lepiej.No to - jak to robią ci co hodują rozsady?spytacie być może.Oni rośliny doświetlają specjalnymi lampami żarowymi.Jak słońce ma się ku zachodowi,natychmiast je zapalają,by zachować właśnie równowagę między panującą temperaturą a długością dnia.Stąd ,czasem widać palące się w szklarniach światła.Zwróćcie uwagę jadąc samochodem,gdzieś w terenie.

I jeszcze,coś takiego....................
W ramach marzeń o wiośnie ,proponuję,o pracy która będzie nas  czekała ,nawet wcześniej jak za pół roku.O hodowaniu, na parapecie roślin,które potem będą wysadzane na działce.
Niespodziewanie mąż zagląda do szafy i widzi obcego gołego mężczyznę klaszczącego w dłonie,więc pyta?"A pan ,co tu robi"?Zabijam mole "odpowiada tamten."A gdzie ma pan ubranie"?"No właśnie już je zjadły."

A poza tym?,a poza tym jest tak ciemno w domu,że muszę palić światło ,no i pada.To najgorsze dni w roku.ale wszystko ma swój koniec ,pocieszam Was Kochani ,bliscy mi Depresanci.Co mogę poradzić?,pozapalajcie  światła i dobrze jeżeli macie rośliny doniczkowe,dużo ,roślin.To trochę pomaga.Ale najbardziej pomaga wiadomość,że dnia przybyło..................,ale to jeszcze trochę,jeszcze trochę.No - niestety,człowiek jest dzieckiem słońca...............ja bardzo.No to ,tyle na temat pogody.Może zatem trochę pomarzyć ,jak to niedługo ...............za pół roku będzie.A co to jest pół roku?To tak jak w tej zagadce,"co to jest nic"?.............."nic to pół litra na dwóch."

niedziela, 8 listopada 2015

Kolega pyta kolegi....."czy jak przespałbym się z twoją zoną,to będziemy rodziną ?"............nie",to będziemy kwit",odpowiada tamten.
Zastanawiam się często czemu już sił witalnych nie tyle ile było jeszcze niedawno i doszłam do wniosku,że zestarzał mi się pesel,bo co by nie powiedział taki który zaczyna się na 39 ,młody być nie może, i wiecie co,? po obiedzie dziś,a dziś to niekorzystny dla starych peseli dzień muszę się wzmocnić i albo do budyniu,albo do kisielu,O !chyba do kisielu wleje sobie jakiegoś alkoholu, i dodam trochę ziarenek winogrona ,to dla wzmocnienia,a dla dobrego samopoczucia dam sobie  [ a co tam ,jest niedziela ] gorącą czekoladę.A może dwa w jednym,może czekolada z alkoholem,nie chyba nie, bo potem pójdę spać bo tak na mnie działa ciepły alkohol,zimny nie.W każdym razie wzmocnienie się mi należy,tylko nie powinno być banalne,więc chyba ten kisiel z winogronem i winiakiem.............o nawet pasuje.
Nie widzę zbyt wielu Czytelników,ale rozumiem,że w taką pogodę pojechali na działkę.A właśnie chciałam przestrzec przed zbyt wczesnym wykopaniem DALI OGRODOWYCH.To przepiękne kwiaty ,lata typowe kwiaty lata.One wiosną nie kwitną,ale jak rozpoczną kwitnienie,to ono trwa..............UWAGA.!................DO PRZYMROZKÓW.Widuje je i stwierdzam,że tak jest.Dopóki mróz  ich nie zwarzy ,dopóty winny znajdować się w glebie.Znam pewną osobę zakochaną w tych kwiatach.Corocznie sadzi je od strony swoich sąsiadów,na końcu działki  w różnych miejscach oczywiście tak,że tworzą poziomo opadający dywan kwiatowy,bo najpierw sadzi te najwyższe ,a następnie coraz niższe ,aż do zupełnie niziutkich.W sumie jest tego na szerokość około 3 metrów.Spoglądając na tę poziomą ścianę,nasz wzrok "biegnie" od stóp ,do wysokości ponad 2 metry,a może więcej.Coś tak pięknego rzadko się spotyka.No - ale on poświęca temu wiele, nie tyle czasu co umiejętności prowadzenia tych roślin.On nigdy nie wykopuje bulw przed przemarznięciem  części nadziemnej,co w efekcie daje mu obfite kwitnienie w przyszłym sezonie.Bo - widzicie Kochani,jest tak,że ta właśnie część nadziemna jednocześnie kwitnie i jednocześnie pracuje i magazynuje siły i środki w swoje karpy,a więc część podziemną.Rośliny zadbane to takie których karpy w trakcie wykopywania okazują się o wiele większe jak w momencie sadzenia.Ale co to znaczy zadbane.Zadbane to nakarmione.One także są żarłoczne ,podobnie jak Peonie,opisywane wczoraj.I dobrze jest przed sadzeniem wykopać tak duży dół ,by poza karpą dali zmieściło się jeszcze wiadro kompostu,lub ubitej skoszonej trawy wzbogaconej nieco sproszkowanym obornikiem,lub przekompostowane liście,a najlepiej wszystkiego po trochu,z uwzględnieniem zmianowania, tj,by nie sadzić karp w tym samym miejscu,rok po roku,ale po trzech latach już można.A co daje przetrzymywanie  ich w glebie jeszcze teraz..................otóż daje jeszcze teraz magazynowanie i powiększanie karp,a przerwanie spowodowane przez mróz daje  jeszcze w czasie tego przemarzania ostatnie "kropelki"sił witalnych spływające do "magazynu"zimowego i sama roślina "przekręci drzwi na klucz" nie my.A tak jest lepiej,lepiej dla niej i dla nas.Dla niej ,bo nie będzie procesów gnilnych w czasie przechowywania,a dla nas, bo kwitnienie przyszłoroczne  będzie bardzo intensywne.Po wykopaniu karpy należy posegregować i opisać i przesypać NIECO,TYLKO NIECO ,WILGOTNYM PIASKIEM, I PRZECHOWYWAĆ W CHŁODNYM MIEJSCU,AŻ DO WIOSNY,dbając o niewielką wilgotność piasku i pamiętając,że lepiej by piasek był za suchy jak za mokry,bo pomarszczone,przesuszone karpy,wiosną przed sadzeniem,zawsze można na dwa,trzy dni namoczyć w wodzie,by nabrały jędrności.Bardzo lubię osobiści te niespotykanie kolorowe kwiaty lata,ale zdaję sobie sprawę z tego, że zarówno jesienią jak i wiosną należy poświęcić im trochę czasu.Odwdzięczą się obfitym kwitnieniem i takim przyrostem karp,że będzie można je podzielić ,by uzyskać więcej egzemplarzy.

I na koniec tego tematu,taka informacja.Osoba o której wspomniałam we wstępie,jak podziwiam jego dalie mówi............"robię tak jak mnie nauczyłaś" i wiecie co? ja sobie tego nie przypominam.
Tak ,oto rozpoczęłam ten świąteczny dzień,ale już spieszę z poradami dla Działkowców.
KTO POWINIEN TAM POJECHAĆ ?
================================
No to jest dylemat nowy,bo już zaraz Szczyt Maltowy.
Znów debaty,znów rozmowy,kto pojedzie na Maltowy?
Kłopot to prezydentowy ,ale też i premierowy.
A ja pomysł mam gotowy...........Wysłać tam kelnerów z "Sowy".
Zapis rozmów przywiozą taśmowy ,a my kłopot będziemy mieć z głowy.