sobota, 21 marca 2015

A  jutro ,jeszcze o właściwościach zdrowotnych roślin i może..........."jak to onegdaj bywało"?
Dziś jeszcze tylko taka rada dla odchudzających się.Otóż kawa prawdziwa hamuje łaknienie.Doświadczyłam tego.Tylko proszę nie przesadzać z piciem jej,wszakże podnosi ciśnienie.
Aronia jest krzewem.Swoim pokrojem bardzo przypominająca leszczynę.Zatem jest ,sporych rozmiarów.Piszę o tym ,by osoby chętne do posiadania Aronii ,przeznaczyły odpowiednich rozmiarów miejsce dal niej.Bardzo lubię pisać o Aronii ,bo jest to krzew łatwy w uprawie.Nie wymaga szczególnych zabiegów agrotechnicznych.Nie jest wymagająca co do gleby.Winna mieć tylko trochę nasłonecznione stanowisko.Owoc Aronii jest  kwaśny i cierpki i jak mówi mój sąsiad z za działkowej miedzy,że  może posłużyć za napęd do rakiety kosmicznej.Ale za to jakże jest zdrowy.Przekonały  się pierwsze o tym ptaki,bo pozostawiony na krzewie nie ma szans na przezimowanie.Konsumują go z ogromnym apatytem.Jego właściwości lecznicze pozostają  też po przetworzeniu.Te właściwości lecznicze są zbliżone do czerwonego wina.I wino i owoc Aronii,utrzymują w dobrej kondycji naczynia krwionośne.Ta informacja jest dobrą informacją ,dla osób ze skłonnościami do żylaków i miażdżycy.Żylaków nie mam,ale miażdżyce.............na pewno ...Zawarte w owocach antocyjany ,zwalczają wolne rodniki identycznie jak czerwone wino.Antocyjany winny być systematycznie wyrzucane z organizmu,by chronić go przed nowotworami.A witamin w owocu...........toż ,to prawie cały alfabet,:A,C,E,PP.Błonnik i pektyny wieńczą dzieło.Owoc Aronii,obojętnie, pod jaką postacią obniża ciśnienie..Japończycy o Aronii mówią tak.........."30 ml.soku 1 raz dziennie bardzo znacznie opóźnia procesy starzenia"Owoce Aronii przetwarza się we wrześniu.Gdy są już dojrzałe.

Mój nie skomplikowany sposób przetworzenia ich i do tego szybki to: 1 kg.owocu Aronii,1 kg jabłek i 1 kg. cukru.Owoce umyć.Jabłka obrać ze skórki,pokroić w kawałki.Dodać cukier i mieszając  jakiś czas ,rozgotować.Gorące nakładać do słoików typu twist,zakręcić.Ustawić do góry dnem na 20 minut.Przechowują się bardzo dobrze ,Nie mają tendencji do psucia ani pleśnienia , bo podobnie jak żurawiny posiadają benzoesan sodu ,środek konserwujący.I po przetworzeniu  dopiero robią się "zjadliwe".Nie są mdłe Można je dodawać do budyniu,kisielu,galaretki,a nawet do ciasta.
A teraz Drodzy Działkowcy ! mam w planie Aronię Jakoś była po macoszemu traktowana dotychczas przeze mnie.
Wiersz na motywach popularnej piosenki:

SZŁA DZIEWECZKA DO LASECZKA
==============================
Szła dzieweczka do laseczka poirytowana.
Usłyszała bowiem strzały i to już od rana,
niosą się po okolicy,echo im wtóruje,
pewno znowu myśliweczek po lesie harcuje.
A w tym lesie dzik jest jeden,słownie jedna sztuka.
Smutny bardzo bo uparcie - wciąż drugiego dzika szuka.
Ale co to ? Dwie ambony,parking na polanie.
O kochani ! Tu jest las i niech tak zostanie!
Więc  na razie bardzo proszę zaraz sprzątnąć mi to!
I wygnała myśliweczka ,z całą jego świtą.
Bo dzieweczka nie odpuści,dzieweczka zawzięta
i jak trzeba to przegoni z lasu prezydenta.
Aha !, i nie martwcie się jutrzejszym podmuchem zimy,bo przykro jej odejść, ale to już ostatnie podrygi,tej której właściwie nie było ,ale nie odrobi zaległości,o nie.Od poniedziałku możecie planować terenowe prace,na moją odpowiedzialność.

A teraz,obiecany wczoraj wiersz.Ciekawa jestem czy zgadniecie o kogo w nim chodzi?
Chcecie to wierzcie,chcecie nie wierzcie,ale spotkałam dziś na trawniku fiołki ,takie piękne fioletowe szczęścia zwiastujące,że to już,że przyszła,że jest WIOSNA.Gdy żył mój mąż,to bez względu na godzinę witaliśmy ją szampanem.O ! sama też bym ją powitała gdyby nie remont kapitalny zębów,który nie nastraja do szampana.Ale Wam Kochani radzę powitajcie ją szampanem,bo powiedział ktoś "pij wino za życia,bo ani jedna kropla nie przedostanie się na tamten świat."

piątek, 20 marca 2015

Aha ! jutro będzie wiersz,ale zupełnie odmienny od dzisiejszego.Będzie wesoły.Oczywiście między innymi.
Z PEWNOŚCIĄ ZASTANAWIACIE SIĘ ,CO TEŻ ONA WYMYŚLIŁA ?To co? ,będziemy uprawiać żelazo?Oczywiście możemy uprawiać pod postacią różnych warzyw ,tych o zielonym kolorze [ o czym może nie wszyscy wiedzą ].Te bogate w żelazo to ..........o jakże bogaty,brokuł,fasolka szparagowa zielona groszek cukrowy ,sałata,szpinak i rzeżucha.Duże ilości żelaza mają też truskawki,czarna porzeczka,cytrusy,aronia.ale nie ulega wątpliwości,że ogromnym magazynem żelaza jest mięso.A skąd mi to przyszło do głowy ,by dziś pisać o tym?Bo niejednokrotnie wspominałam o żelazie,omawiając właściwości lecznicze warzyw.Żelazo jest bardzo potrzebne,do budowy czerwonych krwinek.Brak jego powoduje anemię I TU UWAGA !  DROGA MŁODZIEŻY,można bardzo szybko na nią zachorować,stosując nierozważnie ,diety ograniczające,spożycie pewnych artykułów  i eliminując je na dłuższy czas z pożywienia.W okresach  ubogich w świeże warzywa winniśmy pić soki cytrusowe i z czarnej porzeczki i jedne i drugie bogate w żelazo,Jadać więcej surówek,łączonych z orzechami np. podawaną  przeze mnie wcześniej z porów i orzechów włoskich,i pyszna i zdrowa i  może być" pierzynką" do śledzi.Na koniec zdrowia życzę i jeszcze tylko przysłowie:

"Pozłacane żelazo nie rdzewieje ".
ŻELAZO ,O TYM ZA  MOMENT.
Wybór nasion w  sklepach  ogromny.Ale jakie wybrać? Czy takie zwykłe ,najzwyklejsze,czy może "na taśmach," ,które po siewie nie wymagają przerywki.A może? [oj! chyba tak} 'inkrustowane",bo są potraktowane preparatem uniemożliwiającym rozwój  chorób i atak szkodników.I widzę tu np.marchewkę i pietruszkę.A na taśmach sałatę i ogórek,co nie oznacza,że nie mogą być te nasiona" inkrustowane".Tylko widzicie Kochani Działkowcy!,chowanie nasion czy to w taśmę,czy w inkrustacje  powoduje ich szczelne zamknięcie i brak dostępu powietrza,ale nie ulega wątpliwości,że te metody mają wiele zalet,jedną tylko wadę............Lepiej jest sprawdzić zdolność ich kiełkowania na wilgotnej wacie lub ligninie  przez kilkanaście dni trzymając pod cienką folią.Pisałam o tym we wcześniejszym poście.To nam daje gwarancję.No i jeszcze to,że lepiej ich nie przechowywać dłużej.A tak w ogóle,dobrze jest wiedzieć,że są takie nasiona które bardzo szybko tracą zdolność kiełkowania np cebula,szczypior ,a natomiast dyniowate tj ,ogórek,dynia ,cukinia,patison i psiankowate tj,papryka i pomidory ,o te mogą leżeć wiele lat,ogórek nawet do 12.Kupując nasiona  [jakiekolwiek] należy koniecznie sprawdzić termin ważności tj zdolność kiełkowania,o czym wspominałam wcześniej.

A teraz jeszcze tylko przypomnienie Działkowcom posiadającym szklarenki,lub lub tunele foliowe,że po brzegach mogą posiać [ a jeżeli to zrobili to bardzo dobrze ] sałatę i rzodkiewkę I jedno i drugie warzywo o krótkim okresie wegetacji :sałatę ,tylko typ .......masłowa a rzodkiewkę bardzo "pośpieszną" o nazwie Sprinter.

O nasionach będzie.
A teraz pozwólcie,że napiszę pewien króciutki wiersz,który dedykuje mojemu Koledze Staszkowi.

A to moje pisanie
==============
A to moje pisanie,już nie wskrzesi młodości.
Jest goryczą piołunu i kaczeńcem zazdrości.
A to moje pisanie ,nie jest różą ni makiem,lecz przydrożnym szalejem.
Przemijania znakiem.
A to moje pisanie,ostatnim łabędzia lotem.
Klepsydry przestawianiem i myślą - a co potem?
Smutne moje pisanie ,jak przed świtem ulica,
gdy Słońce jeszcze nie wzeszło, a już nie ma Księżyca.
A tym moim pisaniem,nikogo nie zachwycę,
więc pójdę przed świtaniem ,w te pustą ulicę.
Właśnie  już jest częściowe zaćmienie słońca,ale ja pamiętam całkowite,chyba w 1952 r,ale nie jestem pewna.W każdym razie z początku lat 50 ątych.To było zaćmienie.Ptaki poszły spać i zrobiło się na kilkanaście  minut zupełnie ciemno.Kury sąsiadów  też poszły na grzędy spać,ale jak się zaćmienie skończyło szanowny pan kogut piał i piał.I wszyscy byli szczęśliwi,że się skończyło.

czwartek, 19 marca 2015

Babka belgijska.
5 jaj,2 szklanki mąki [uwaga] ziemniaczanej,1,5 szklanki.cukru ,1,5 łyżki proszku do pieczenia 25 dkg masła [dobrego] 1 zapach cytrynowy ,lub pomarańczowy 1 łyżka soku z cytryny..Całe jaja ubić na parze z cukrem ubijając zdjąć z pary ,wystudzić,dodać stopione ,ale chłodne masło.Jeszcze ubijać,  kilka minut.Do zupełnie wystudzonego dodać resztę składników,delikatnie wymieszać.Wlać do formy babowej,wysmarowanej masłem i posypanej tartą bułką.Piec około 50 min.Sprawdzić patyczkiem.Po wyjęciu przykryć ściereczką do wystudzenia,dopiero po wystudzeniu wyjąć.Można polukrować lukrem cytrynowym,lub pomarańczowym.Prościej jest piec w płaskiej blasze.

Proszę wypróbować jeszcze przed Niedzielą Palmową to ciasto.
A onegdaj bywało tak.Wszystkie sprzątania ,mycia okien itp ,zawsze w moim domu były zakończone przed Niedzielą Palmową.Gdy było ciepło mogłam założyć już podkolanówki. O jakże niewygodne było noszenie pończoch zapinanych do specjalnego  paska z wąskiej gumy uciskającej  to tu,to tam. Rajstop ,nie było,o nie.Ileż ja się napytałam "kiedy założę podkolanówki"? na co ojciec odpowiadał krótko,"jak będą psy ziajały "Więc czasem pogoniłam Psotkę,ale to nic nie dało.Zatem Wielkanoc w podkolanówkach to było to.Do kościoła przy ładnej pogodzie szlo się przez łąki,obok  Neru.Łąki nie były zielone,tylko żółte od kaczeńców,których teraz się niestety nie spotyka.Szło się na czczo.Zatem ja niejednokrotnie w czasie mszy myślałam o tym  uroczystym śniadaniu,po powrocie.Nie wiem czy inni nie byli głodni,czy się do tego nie przyznawali.?I zawsze na Niedzielę Palmową mama piekła babkę,którą nazywała Belgijska.Czemu ,do dziś nie wiem.Może przepis ten ,faktycznie był z Belgii.Coś tak pysznego,rozsypującego się w ustach nigdy i nigdzie nie spotkałam.Podam przepis na końcu.Ojciec mój bardzo lubił polać kawałek tej babki na talerzyku  sokiem wiśniowym,który zawsze był w schowku pod schodami.Natomiast na same święta Wielkiejnocy obowiązkowo był sernik i pyszne drożdżowe.Mama tłumaczyła to tak:na Boże Narodzenie jest makowiec,bo własnie jest po zbiorach ,maku też ,a na Wielkanoc sernik,bo kury zaczęły się nieść.A teraz?,teraz się wszystko poplątało.Wyrwaliśmy się spod opieki przyrody i żyjemy oddzielnie,ustanawiając własne  drogi postępowania i co nas obchodzą zbiory,albo czy kury się niosą czy nie.Niosą się przez cały rok,bo tak się nam podoba.Tylko czasem słyszę."kiedyś jajka miały inny smak".Zaświadczam ,miały.

A za moment przepis na Babkę Belgijską.
                                        ==============
Zbliżają się terminy siewu wielu warzyw i można by pokusić się o pytanie,"a kiedy się kończą ?"Wszystkie wczesne  winny być wysiane najlepiej pod koniec marca ,a najpóźniej  do 10 kwietnia.Są to wymogi które należy spełnić ,bo po tym terminie  ich wzrost będzie nieprawidłowy i bezcelowy.Do tych wczesnych zaliczamy ,sałaty,ale tylko ,typ masłowa, szpinak,marchew ,pietruszkę,cebulę,bób,cukrowy groszek.Bo co się dzieje gdy nie dotrzymamy terminu?Np sałata masłowa, gdy dzień się wydłuża i temperatura coraz wyższa nie zawiązuje główek,tylko "wybija w pędy nasienne.Podobnie jest też ze szpinakiem.Bób i groszek zniszczą mączniaki ,lub mszyce,zanim wydadzą plon,stąd takie przysłowie  dotyczące bobu."Bób nie posiany do Św.Marka ,nie pójdzie do garnka."Z kolei marchew i pietruszka ,mogą łatwiej być zniszczone przez choroby i szkodniki,w myśl zasady "co małe i niedorośnięte ginie najszybciej"I tak mogłabym wymieniać powody dla których  ważny jest termin siewu.Aha.......buraczki natomiast koniecznie po połowie kwietnia siejemy,ze względu na podatność na jarowizację.Tłumaczyłam to wcześniej.Jeżeli jeszcze nie kupiliście nasion proponuje spróbować buraczków  o cylindrycznym  kształcie,ale odmiany o nazwie Rywal,lub Opolski.Innych nie.Jakież one są smaczne,słodkie,krótko się gotują i są ciemnoczerwone ,bez białych pierścieni w środku .Kończąc,przypomniałam sobie taką jedną  działkowiczkę ,która uparcie twierdziła " a tam, posieje później to będę miała później".Do czasu jednak do czasu, dopóki się nie przekonała,że jednak,termin jest ważny,bo to co miało być później ,nie było.

A teraz wypadałoby "Jak to onegdaj bywało"?
A teraz porady na czasie dla Działkowców uprawiających warzywa.
Czy wiecie skąd się wzięło  powiedzenie,"rozrabia jak pijany zając".Wiecie ?,to nie czytajcie.Późnym wieczorem wraca "bardzo zmęczony" z gospody zając.Nie był w stanie dotrzeć do swojej nory,więc ułożył się na miedzy i zasnął.Bladym świtem pojawiły się dwa wilki.Oba miały na zająca apetyt,więc wywiązała się walka ,w której poległy oba wilki.Zając się budzi i patrząc na pobojowisko stwierdza."co też może nawyczyniać po pijanemu zając.

środa, 18 marca 2015

Tak jakoś przyszedł mi do głowy,  mój bal maturalny .Był to czerwiec 1956 r.Ale jestem "wapniakiem",albo "zielenią cmentarną" myślicie sobie ,prawda?To już nie studniówka .Nie obowiązywały białe bluzki i granatowe spódnice.W tym czasie modne były tafty mieniące ,zatem prawie wszystkie dziewczyny  sukienki takowe miały.I były też modne "sztywne halki"Dzień był upalny.Bal rozpoczął się o 20ej.Ach co to była za radość.Ta godzina.A jeszcze do niedawna po ul.Pabianickiej chodziły tzw" trójki" wieczorami [rodzice ,plus nauczyciele] i sprawdzały,czy młodzież ,przypadkiem ,gdzieś się nie ukrywa po bramach,bo młodzież się ukrywała ,a co miał a zrobić  jak była śledzona?.Ale już od balu ..............wolność.No ,u mnie nie całkiem,bo ja nie byłam pełnoletnia,wiec mama ze mną przyszła na bal.Oj ! obtańcowywał ją Heneczek,moja sympatia tak skutecznie,że się zmęczyła i o północy pozostawiła mnie bez nadzoru.Jeżeli ktoś myśli,że przygrywał nam jakiś zespół muzyczny,to jest w błędzie. Płyty i adapter.I była ogromna radość i piękny bal i zrobiło się ciemno i nasi nauczyciele nie okazywali oznak zmęczenia choć już nie musieli nas pilnować .I zapanowała atmosfera równości.Przecież byliśmy dorośli.To nagle ,takie dziwne,tak dorośli jak oni.Najbardziej  na luzie była pani od rosyjskiego,taka "swoja baba".Z dawnej belferki nie zostało nic.Z resztą była najsympatyczniejsza ze wszystkich nauczycieli ,przez całe cztery lata.Bal trwał. Od czasu do czasu podawano kanapki,ale kto tam miał głowę do jedzenia.Królowała melodia ,której tytułu nie pamiętam,tylko urywki.................. takie jak.........."jeszcze pozostał nam tylko jeden ostatni walc.Nasz pożegnalny  bal już się kończy,najmilsza spójrz.Za oknem świt wstaje,który rozłączy  nas."............... i  rozłączył a dziś tylko  żal.............tylko żal,tych pierwszych chwil wolności i tych pierwszych niewinnych miłości i że z 42 osobowej klasy ,żyje kilka osób.
A jak to onegdaj bywalo?
Zatem ,fasola.O sposobie uprawy ,już kiedyś pisałam zatem tylko przypomnę,że jak wszystkie strączkowe,fasola ma bardzo male wymagania co do gleby.Czasem słyszę "a co ta m na mojej działce urośnie,taka słaba gleba"..........oj Kochani ,nawet nie zdajecie sobie sprawy ile UROŚNIE.Groch ,fasola i bób,z pewnością.Ale wracając do fasoli.Nie wymaga nawożenia,ale wymaga ciepła i to nie tylko ciepłego powietrza ,ale i przede wszystkim nagrzanego słońcem zagonka,co przeważnie ma już miejsce około połowy maja.Nie dotyczy to grochu ,ani bobu ,bo one kiełkują w niskiej temperaturze,bo też ich pochodzenie jest inne.............z Azji Środkowej,gdzie jest podobny klimat.Do Europy  groch i bób  przywędrował w czasie "głębokiego "Średniowiecza.Członkowie Wypraw Krzyżowych,brali je ze sobą i żuli w drodze,aż zmiękły.Ale ,musieli mieć zęby i cierpliwość.Natomiast fasolę ,tak jak i ziemniaki i pomidory i paprykę,zawdzięczamy Krzysztofowi Kolumbowi,temu co to pewna nauczycielka ,w pewnej szkole,załatwiła polski paszport,bo zrobiła z niego Polaka.A że pochodzenie fasoli jest południowoamerykańskie ,stąd jej ciepłolubność.Decydując się na uprawę tego warzywa należy wybrać ..........którą chcę uprawiać?,czy szparagową ,czy "na suche ziarno"Jednej i drugiej nie radzę .Bo szparagowa[bez łyk],łyko dostanie w" prezencie" od owadów zapylających,które przeniosą pyłek z jednej na drugą Radzę zdecydować się na szparagową.Jest to warzywo niezawodne w plonowaniu ,a wysokość plonu zaskakuje działkowców.Z tej to przyczyny radzę siew podzielić na co najmniej trzy terminy,bo przy fasoli szparagowej jest to możliwe.Zatem od maja do lipca ,można ją wysiewać,by stopniowo plonowała i by można  zbiór strąków ,ciągle świeżych i jędrnych  mieć na dłuższy czas,nie na raz ,bo nie damy rady ich skonsumować.Ale ja  dziś proponuję uprawę tyczkową,w bardzo wygodny sposób.Plon z takiej wysoki,sukcesywny i mało miejsca zajmuje taka fasola na działce.Nie,nie,wcale nie zalecam tyczek,choć fasola ,będzie tyczkowa,tyczkowa,ale ,szparagowa,zatem nie na suche ziarno.Potrzebny będzie jeden 2 m, lub dłuższy pręt.Od niego promieniście będą "odchodziły" sznurki,które to należy przywiązać do patyków wbitych pod kontem ,tak jak śledzie do namiotu.Wszystko winno być stabilne,a sznurki mocne i naprężone.Każdy sznurek ,będzie spełniał rolę tyczki.Jednak ,uwaga!,sznurki winny być z włókna naturalnego,by fasola nie ześlizgiwała się z nich.W sumie zajęte 3,lub 4 m 2 a plon wysoki. Wokół każdego sznurka wysiewamy po kilka ziaren.Pamiętam jak pierwszy raz pojawił się ten pręt ze sznurkami na mojej działce,to sąsiad Stefan,który,że tak napiszę na działce bywał ustawicznie,nie miał siły informować zainteresowanych co to jest"?A na koniec ,czy każdy fasole jadać winien?Szparagową tak,bo jest bardzo bogata w błonnik,natomiast suchą nie powinny jadać osoby chore na podagrę ,lub kamicę,z pewnym zastrzeżenie.Po namoczeniu ziaren na noc ,należy ją trzykrotnie,zagotować i trzykrotnie odlać wodę ,by pozbyć się puryn szkodzących osobom chorym Zdrowi tego nie potrzebują.Fasola jest bogata w białko i ma zdolność obniżyć poziom cukru we krwi.Musicie przyznać,że jest tego dziś dość dużo.A jeszcze taka przygoda ,która mnie spotkała na działce.Śpię sobie,bo 5 rano,a tu pukanie bardzo głośne.Wstaje by sprawdzić ,a to sroki "dobierały" się do suchych strąków ,które pod koniec plonowania zbierałam suche,do przyszłorocznego siewu.I nie przewidując niczego położyłam je  na stoliku ,na tarasie.



















le ,teraz
Mój plan na dziś to:obiecany Działkowcom temat" Fasola" i jeżeli mi się uda to :"Jak to onegdaj bywało"? |I przymierzam się w nieco późniejszym terminie ,może świątecznym do obszerniejszego omówienia uprawy róż.Pani Maria,moja koleżanka ,Ona wykonałaby to rewelacyjnie,bo kochała mówić o kwiatkach jak ja o warzywkach,chorobach i szkodnikach roślin.Czasem  słuchałyśmy się wzajemnie na wyjazdowych wykładach w naszym województwie,stąd znam Jej miłość do roślin ozdobnych.

wtorek, 17 marca 2015

W pewnej reklamie telewizyjnej polecany jest na Wielkanoc biały barszcz i żur.Wyjaśniam zatem,że od wieków ,żur jadano tylko w okresie postu,bez jakichkolwiek dodatków mięsnych,czy kiełbasianych.Podawano do niego niekraszone ziemniaki.Tak,tak.Wówczas  poszczono autentycznie.Żur był robiony z bardzo mało mielonego ziarna,zatem zupa z niego była ciemnego koloru.Natomiast biały barszcz jak sama nazwa wskazuje był biały bo z innego ,większego przemiału żyta .Biały,bo dodawano białą kiełbasę.Nikt w same święta Wielkiejnocy  już żuru nie gotował,czemu miałoby mieć to miejsce dziś,nie wiem.Naszym przodkom postny,żur [tylko "występował "jako postny] tak obrzydł ,że w Wielką Sobotę uroczyście rozbijali naczynie gliniane w którym był kiszony,a także postny śledź ,tego samego dnia był  przybijany do drzewa,pod którym leżały skorupy potłuczonego glinianego garnka.To tyle na temat zwyczajów Wielkanocnych.Myślę ,że watro o nich wiedzieć tworząc  reklamę.

Bo dziś chcialam poruszyć taki temat............
Przepraszam Drogich Działkowców.Miało być o fasoli dziś jeszcze ,ale pozwólcie,że przełożę to na jutro.Jednak godziny popołudniowe mi nie sprzyjają.
Gdy byłam dzieckiem,śpiewało się piosenkę.........."..jak to były świnki trzy i  był wilk ogromnie zły".Posłużyła mi ona do napisania.............

BAJKA O DOBRYM WILKU
===========================
Były sobie świnki trzy,oraz wilk co nie był zły.
Dość często się widywali,bo blisko siebie mieszkali.
Wilk na skraju lasu w norze,a świnki,tuż obok w bajorze.
Uwielbiały kąpiel w błocie,a szczególnie przy sobocie,
by wszyscy widzieli w niedziele,jak na nich błota jest wiele.
Czuły się nim przystrojone i radosne i spełnione.
Dla wilka to było zbyt trudne,że świnie tak lubią być brudne.
On o futro swoje dbał,zęby czyścił,kąpiel brał.
Tylko  w czystej  świeżej  wodzie,w słońcu przy cieplej pogodzie.
Aż raz ,w czas nader wspaniały,świnki urodziny miały.
Wilka na nie zaprosiły,wyśmienicie się bawiły.
Była brandy,oraz  whisky  i pełne zakąsek półmiski.
Aż tak dobrze się bawiły,że wilka zbałamuciły.
Świt wstał wcześnie -  lato było,wilka mdliło, bardzo mdliło.
Cztery łapy się plątały i do bajora wpadały.
Futro błotem posklejana,uszy brudne,wyskubane,
cóż niestety,zawsze boli gdy za dużo alkoholi.
A morał taki kochani:"nie zadawaj się z świniami."





















Jestem,później jak zawsze,ale jednak.Zaraz obiecany wczoraj wiersz,ale przed tym:Raz myszki się zbuntowały,dla czego tylko one mają cierpieć w czasie porodu.Niech mają bóle też tatusiowie.I tak się stało.Pewna myszka rodzi a jej samczyk gazetę czyta,ale za ścianą w innej norce,krzyki wrzaski.Zdumiona samiczka patrzy i odzywa się w te słowa."Co tak wrzeszczysz,przecież ja nie rodzę".O nie pomyślały myszy,tak nie może być", i wróciły do poprzedniego porządku.I od tej poty mówi się :"Siedzi cicho jak mysz pod miotłą."

poniedziałek, 16 marca 2015

A jutro będzie wiersz,ale proszę się nie martwić .Będzie niedługi  i nie smutny.I też moje rady dotyczące uprawy działki...........czy warto siać fasolę,a jeżeli to jaką?Ale będę trochę później.
Gdy wpadną niespodziewani goście...........co podać na przekąskę,bo wizyta będzie krótka.Proponuję:małe cienkie paróweczki  i kawałki  ostrego sera [niewielkie] owinąć cienkimi  plasterkami wędzonego boczku,lub bekonu.Spiąć wykałaczką i podsmażyć na patelni,lub zapiec w piekarniku.Uwaga ! zbyt duże kawałki sera spowodują "wypływanie" go z boczku.Można zatem zawinąć go w raz z kawałkiem bułki,wówczas ser wsiąknie w pieczywo.A do tego podajemy tosty i marynowane pieczarki.To tyle na okoliczność niespodziewanych gości.
CZĄBER OGRODOWY,pochodzi z rejonów morza Śródziemnego i Czarnego ,jak większość  ziół.Czy warto go mieć na działce?,myślę ,że tak.W ogródku zielarskim,należy zrobić mu miejsce od strony południowej.Lubi glebę  o odczynie zasadowym,co można spełnić teraz.Skorupki od jaj  -   w większej ilości rozkruszyć i wymieszać  dokładnie z gleb,.a że termin siewu cząbru ,to dopiero pierwsza dekada maja,zdążymy skorupki uzbierać.Można też poprosić o tę przysługę sąsiadów.Z resztą powierzchnia gleby pod Cząber to np 30x30 cm i tylko w tym miejscu  mieszamy ją ze skorupkami.A przy okazji ,kto ma Lawendę  [ o muszę  tej roślinie  poświęcić kiedyś więcej czasu],niech też posypie rozkruszone drobno skorupki pod tą rośliną..Bowiem uwielbia to.Ale wracając do naszego zioła.Wysiewamy go dopiero w maju jak nie tylko powietrze,ale i gleba będą już ogrzane.Siejemy bardzo płytko i dokładnie uciskamy,uklepujemy, miejsce siewu.Po wschodach wykonujemy przerywkę, tj usuwamy część roślin,by pozostałe dobrze się rozkrzewiły.Cząber  zakwita w lipcu i wówczas  ścinamy  70 proc.rośliny,wiążemy  po kilka pędów i suszymy w cienistym miejscu[nie, na słońcu]. Po wysuszeniu rozkruszamy końce pędów jak u  majeranku.I tu pewna znana mi osoba dopowiedziałaby .............".albo idziemy do sklepu zielarskiego i kupujemy gotowe".Owszem może być i tak ,ale ,posiadacze ogródka zielarskiego mogą napawać się widokiem roślin i ich zapachem i obserwować obloty pszczół i innych owadów,bo one bardzo lubią zioła i mogą też korzystać ze świeżych ,nie tylko suszonych..........i jeszcze cieszyć się ,że mają kawałek świata,[rośliny i owady ] który niestety powoli,ale jednak ginie,odchodzi od człowieka na jego wyraźne życzenie.Do użytku kuchennego przeznacza się zarówno świeże jak i suszone ziele do warzyw strączkowych ,bo Cząber przeciwdziała wzdęciom.Z tej też przyczyny dodaje się go do kapusty.Ale uwaga !Dodajemy go zawsze pod końiec gotowania.Tylko tak,bo długo gotowany gorzknieje.Można nim przyprawiać też potrawy mięsne ,ZAPIEKANKI ZIEMNIACZANE,ogórki kwaszone i konserwowe jednak zawsze z umiarem.A czy lubicie pieprz ziołowy?..........w nim jest Cząber.
ZIOŁA,ZIOŁA,ZIOŁA, tak,zacznę od tego.

niedziela, 15 marca 2015

Moje propozycje na dziś ,to słodki cukrowy groszek.Pisałam o nim już kiedyś,ale ponieważ mam pewne nowe propozycje dotyczące sposobu uprawy,to wracam jeszcze z tym tematem.Najpierw jednak:Proszę pamiętać ,że groszek jest zimnolubny.W odróżnieniu  od fasoli ,może ,a nawet powinien byś siany  jak najwcześniej wiosną,w myśl przysłowia"Kto sieje w marcu,zbiera w garncu ,a kto w maju ten w jaju." tak,tak.Proszę sobie wyobrazić,że wystarczy kilka stopni powyżej zera ,a posiany groszek kiełkuje.Może być to nawet dziś lub jutro.O ! ,a nasiona fasoli zniszczyłaby ta niska temperatura.Dla fasoli winno być co najmniej kilkanaście stopni i to nie tylko powietrza,ale też  gleby.Groszek może sprawiać kłopot,bo potrzebuje podpór.Proponuje połączyć przyjemne z pożytecznym i gdzieś na uboczu postawić dzieciom szałas z kilku,lub kilkunastu  gałęzi,z zachowaniem wejścia do środka.Gałęzie po środku  u góry dobrze związać.W ogóle ,to winno być stabilne.Dzieci bardzo lubią takie kryjówki.Tuż przy gałęziach ,spulchnić ziemię i posiać  wokół groszek.Ułożyć część gałęzi na posianym groszku  by, uniemożliwić zadeptanie roślin i zjedzenie przez ptaki.Groszek da sobie radę i przez gałęzie ,będzie się spinał po szałasie.Pewna 5  latka pokazała mi  wiszący wewnątrz szałasu strączek.O jakaż była radość.To dzięki cioci ,czyli mnie.A przy okazji dziecko będzie wiedziało,że groszek nie bierze się z puszki,tylko z rośliny.A co daje jedzenie groszku?:,białko roślinne,wit.E,K,B1,B2,B6 i C.Ponadto  :sód,potas,magnez,żelazo i SELEN..A ten selen jest antyutleniaczem,leczy serce,wątrobę,płuca i mózg.Odbudowuje  w mózgu komórki.Z resztą jak ja dowiaduje się,że coś jest antyutleniaczem to wiem że nic lepszego nie mogło mnie spotkać.Bo przecież w wyniku mojego funkcjonowanie coś tam w organizmie niszczy się RDZEWIEJE,a tu jest na to lekarstwo ANTYUTLENIACZ,zapobiegający "rdzewieniu".I co ,przekonałam Państwa ,by jeść i uprawiać groszek?N o to na koniec  przypominam,że bardzo wskazana o tej porze będzie wiosenna sałatka  z 1 puszki ,zielonego groszku,3 jaj na twardo i 1 pęczka rzodkiewek z dodatkiem majonezu ,cukru i soli.Oczywiście rozdrobnione co rozdrobnić należy.
Porady praktyczne wypróbowane.
=========================
Żadnych warzyw kapustnych,nie gotuj pod przykryciem.Szczególnie  kalafiorów i brokułów. Winny w czasie gotowania wyparować z nich olejki eteryczne [szczególnie siarka],będą smaczniejsze.A sama kapustę przykryj po pół godzinie gotowania.

I smaczniejsza i zdrowsza będzie  tarta bułka [do kalafiora np] gdy najpierw ją przyrumienisz na gorącej patelni ,a masło dodasz na końcu.

Resztki kalafiora ,czy brokuła ,możesz podać na kolacje ,gdy po podgrzaniu dodasz jajka.Smaczne to i zdrowe i lekkie, co na kolacje jest ważne,by dobrze spać i nie obciążać żołądka na noc.

Wiosna to czas przeglądu szaf.Ta sukienka w której nie będziesz chodzić,może jeszcze posłużyć,po niewielkiej przeróbce za szalik,lub chustkę.

Jeżeli męża krawaty są brudne[co zdarza się czasem],wypierz je w letniej wodzie,a przed prasowaniem wytnij tekturkę,kształtem przypominającą krawat.Włóż do środka i tak prasuj po obu stronach.Nie "odbiją "się ślady szwów.

Prasuj oszczędnie.Pod pokrowiec deski podłóż folię aluminiową,która odda ciepło żelazka tkaninie.



A teraz coś dla Działkowców.
No to co/? odrobina porad praktycznych ,ale tylko odrobina jak na niedzielę przystało.
BAJKA O ZŁOTYM ROGU.
=======================o
No to mamy złoty róg,lecz wiatr porwał czapkę z piór.
W róg se może każdy dąć,byle siłę miał go wziąć.
Zatem bierze,głupek cham,czasem z grupą,czasem sam.
Odtrąbiają  hymn zwycięstwa,dumni z siły,oraz z męstwa
i tak dmą przez jakiś czas,aż tym w końcu zmęczą nas.
W rogu magii tylko pół,potrzebna też czapka z piór.
Bo gdy w czapce w róg ten dmiesz,to osiągniesz to co chcesz.
Patrzta, ino jakiś drab,ma tę czapkę - my ją cap.
To ta właśnie czapka nasza,z siwej głowy Króla Stasia.
Nie żydowska,nie niemiecka,ani szwedzka ni radziecka,
nasza czapka mazowiecka.Mazowiecka - nie  krakowska,
to nie ważne,przecie polska.
Wtem wiatr porwał czapkę z piór,w ręce został róg i sznur.
Trzy chochoły przyczłapały i jak norki się obśmiały.
To wy władze chcecie mieć ?Nie wystarczy tylko chcieć.
Głowa taka winna być,by tam czapka mogła tkwić.
I tak wszyscy gadu,gadu a po czapce ani śladu.
Hula teraz gdzieś po lesie,ktoś ją znajdzie i podniesie.
Do  muzeum odda w mieście i niech to zakończy wreszcie,
bój  o władzę jak o byt.Na tym koniec cyt,cyt,cyt.



Tym wierszem wprowadziłam [tak mi się zdaje]Państwa w nastrój jaki stworzył w "Weselu" Wyspiański  i w  te nie ustające polskie fobie pt."Polska dla Polaków".Uchowaj nas od tych fobii Panie.
Witam Wszystkich ,w tę chłodną ale pogodną niedzielę.Nie wiem jak u Was,ale u mnie lało jeszcze całą noc.Ale to na szczęście już koniec chłodu.A  teraz, zaraz będzie obiecany wczoraj wiersz.Napisałam go po ,którymś nastym przeczytaniu "Wesela"   Wyspiańskiego.Uwielbiam tę lekturę.Jest w niej jakaś magiczność,tajemniczość i niespełnione pragnienie.