sobota, 5 grudnia 2015

A te śledzie,co to niby o nich zapomniałam,tak,  uważa moja koleżanka, to po prostu 4   filety śledzi solonych wymoczone ,3, lub 4 godziny.Pokrojone w kawałki i ułożone na niewielkim półmisku.Przybranie jest tu ważne.Przybiera się drobno pokrojoną cebulką ,wokół i figurkami wykrojonymi z czerwonej i żółtej papryki :np gwiazdki,trójkąciki,kółeczka.Posłużyć się można foremkami do ciastek.A na wierzch kilka oliwek {tych większych] przekrojonych na pół.Pięknie to wygląda  i wyśmienicie smakuje.Na koniec skrapia się oliwą lub olejem ,a kto lubi jeszcze octem balsamicznym.Ale,uwaga.ocet nadaje ciemny kolor ,więc należy użyć go przed dekoracją,tylko na same śledzie.

No i jestem ciekawa co też jeszcze moja koleżanka wymyśli?
DZIELŻAN..Jest byliną i zajmuje jedno z czołowych  miejsc w śród bylin.Ale prawie nigdy nie rosną jako" pierwsze".A to ze względu na swój wzrost.Jest on od 60,do 180  cm.Często jest jakby "płotem" na działce .Odgradza od drogi ,od sąsiadów itp.Corocznie wznawia wegetacje wiosną z pozostawionych rozet liści ...............jak to byliny.Rośnie szybko i jeśli m stanowić  "płot " ,to jest on już w początku czerwca,ale kwitnie dopiero jesienią ................ i dobrze,bo wówczas już niewiele roślin cieszy nasze oczy kolorem swych kwiatów.Dzielżan zaspokoi gusty wszystkich.Jego kwiaty są w kolorach od jasno żółtego przez kolor starego złota do pomarańczowo brązowego,skończywszy na kolorze dobrego ciemnego wina.Kwitnienie w zależności od odmiany trwa od czerwca ,do jesieni i co jest istotne,kwiaty długo zachowują swoją świeżość .................. kwitną i kwitną,ten sam kwiat od rozwinięcia  około trzech tygodni,co nie jest spotykane u innych gatunków.Roślina ta jest całkowicie odporna na mróz i mało wymagająca w ogóle, a w szczególności  zupełnie nie wymagająca jakiejś nadzwyczaj urodzajnej gleby.Nie lubi tylko gleb bardzo podmokłych.I ,jeżeli kwitnienie ma być  obfite,to do takiego obfitego potrzebuje światła. W cieniu kwitnie gorzej.Czasem pytają mnie działkowcy co mogłoby rosnąć na końcu działki,co mogłoby być wspomnianym już płotem?,A może DZIELŻANY ,o różnym kolorze kwiatów z zachowaniem stopniowania,.........................te najwyższe z tyłu,aż do tych najniższych z przodu.Już w sierpniu będą sąsiedzi podziwiać "jakaż to piękna ściana kwiatowa"..................to nie płot,to ściana.Rośliny sadzi się wiosną,w myśl zasady................"co kwitnie jesienią należy rozmnażać wiosną".Dokarmienie  DZIELŻANÓW  jakimś nawozem mineralnym da zamierzony efekt,ale zawsze przed kwitnieniem np w maju,czerwcu i lipcu.Na nawożenie reagują pozytywnie jak żadne inne rośliny.A wiecie,jakże piękny może być bukiet wstawiony do dużego wazonu w domu i postawiony na podłodze?Większy będzie od nas......................to też coś niespotykanego,a drugi na balkonie  np.Bo to także rośliny nadające się do cięcia i wstawienia do wody.Należy tylko oberwać z pędów ,z dolnej części listki by nie zagniwały w wodzie.Lubię wszystkie DZIELŻANY bo to taki ostatni uśmiech złotej jesieni.
Owoce Jarzębiny,zawierają tyle witaminy C,ile  cytryny.Herbata z jarzębiny pomaga na wszelkiego rodzaju kłopoty z przewodem pokarmowym,a gdy mamy kłopoty z koncentracją,jesteśmy niezdecydowani,brakuje nam pewności siebie, powinniśmy znaleźć jakąś jarzębinę  [  co nie będzie takie trudne  ] i objąć jej pień.

Dąb z kolei pobudza krążenie i aktywizuje życiowe moce.Trzeba go jednak w tym celu przytulić.Wywar z dębowej kory ,leczy choroby skóry,a płukane w wywarze włosy nabierają kasztanowego koloru.Ot,to dopiero,kora dębowa ,a kolor kasztanowy.

A teraz ,o roślinie,która jeszcze tak niedawno pięknie kwitła.
Jeżeli myślicie, Kochani !,że te informacje o śledziach  zadowoliły moją koleżankę ,to jesteście w błędzie...............:"A te efektowne?,bo tak je nazwałaś?".Tak, były takie,szybkie,smaczne i apetycznie wyglądające .................takie co wykonują je kobiety zapracowane.Ale o tym jeszcze nie napiszę teraz,bo jak zacznę teraz to mi sił i  czasu  zabraknie na sprawy działkowe..

Ale , tymczasem, przed wszystkim to.....................

piątek, 4 grudnia 2015

Pozostałe ogórki konserwowe można dodać do wyśmienitej sałatki MEKSYKAŃSKIEJ.Podawałam już kiedyś ten przepis.Można ugotować ,namoczywszy na noc  KONIECZNIE...........około 30 dkg jakiejś drobnej fasoli .Odlać wodę,ostudzić i własnie dodać pokrojone w kostkę te ogórki,także jedną pokrojoną w kostkę paprykę i jedną cebulę i dodać łyżeczkę cukru i kilka łyżek oleju i albo ostrego sosu Chili jedną łyżkę lub dwie,albo jedną,tyko jedną łyżeczkę Tabasco.Wszystko wymieszać.Ogórki wykorzystane?

I wiecie co ona mi odpowie..............."o poszłaś na łatwiznę".Ale co zrobić,ten typ tak ma.
A te ŚLEDZIE ! są  tak proste i łatwe w wykonaniu,powiedziałby mój sąsiad działkowy Stefan ,że tak proste jak konstrukcja cepa.Ale kto jeszcze wie jak wygląda cep?A są to dwa kije połączone skórą do klepania zboża,by pozbawić kłosy ziarna.Robiono to w stodole ,po środku przy otwartych na przestrzał drzwiach,bo przy okazji  wiatr wywiewał to co lżejsze od ziarna.Stąd nazwa podłogi,glinianej przeważnie w stodole...............klepisko.Ale wracając do śledzi.Gwarantuję ,że będą smakowały więc podam przepis na  10 filetów śledziowych. Także jak poprzednia należy je namoczyć w wodzie na kilka godzin..Wodę odlać i otworzyć słoik z marynowanymi ogórkami i śledzie zalać, wodą z ogórków.Niech tak postoją w tej wodzie,co najwyżej lekko dosłodzonej trzy doby.Potem ją wylewamy,śledzi kroimy na kawałki ,dodajemy 2 średnie cebule i 3 ogórki konserwowe.I cebula i ogórki winny być w cienkich plasterkach.Wszystko mieszamy i podobnie jak poprzednie zalewamy olejem,lub oliwą,lub jakimś olejem smakowym,dodajemy łyżeczkę pieprzu i kto lubi kilka przeciśniętych przez praskę ząbków czosnku.Po kilku dniach................ależ to jest mniam ,mniam.

I jeszcze takie rady:Do śledzi jakichkolwiek,nawet takich solonych w oleju dobrze jest dodać swoją cebulę.Jakże ona zmieni smak tych słonych,zwykłych śledzi jeżeli np na dwie duże cebule pokrojone w kostkę lub piórka doda się łyżeczkę cukru i wymiesza pozostawi na godzinę po której to  cebula zmięknie i cukier się rozpuści.Po tym czasie dodać ją do śledzi.

Jeżeli chcesz by dłonie nie pachniały śledziami,to natrzyj je solą i spłucz pod bieżącą wodą,po czym natrzyj jeszcze plasterkiem cytryny.Dotyczy to także zapachu ryb.Ten sposób ,to gwarancja,że zapach nie powróci.Także deseczki i naczynia należy płukać pod bieżącą wodą natarte wcześniej solą ,ale pod wodą tylko zimną.Ciepła" przenosi" i utrwala zapach.


I jak znam życie,moja koleżanka zaraz zadzwoni i zapyta,"a co mam zrobić z tymi ogórkami co pozostały bez wody?" Odpowiadam:"kilka dni mogą być w lodówce,a można je dodać do jakiejś surówki lub sałatki"I wiecie co""Ona zaraz zapyta............"a do jakiej"Ale ja jestem przygotowana i odpowiem jej.."....................
Zatem ŚLEDZIE,jakby na to nie patrzył,to taka potrawa Wigilijna i nie tylko.Znam osoby które wolą je od najlepszej szynki i podają też do Świątecznego śniadania,szczególnie gdy także będzie   [  z umiarem oczywiście ] alkohol i gdy chcemy "pokazać się rodzinie".

Ten pierwszy wypróbowany przeze mnie  i nie tylko sposób to:.Ponieważ w efekcie końcowym będzie to śledź marynowany,winien być duży i gruby.Myślę oczywiście o filetach.Cienkie i delikatne nie spełnią oczekiwań,szczególnie grubość jest ważna.ale przeważnie takie są w sprzedaży.Należy do tej PRÓBY kupić cztery połówki.Wymoczyć je w wodzie przez kilka godzin.Nie,nie całą dobę.Np.od 8 rano do 13 ej.Potem, [tylko do tej próby] taka mała będzie ilość tj: 4 szklanki wody,pół szklanki octu i pół szklanki cukru,zagotowane z zielem angielskim i liściem laurowym.Wystudzić.I to dobrze wystudzić.Ciepło psuje konsystencję śledzi.Teraz w  tej zimnej zalewie octowo, cukrowo,przyprawowej moczymy śledzie przez trzy doby w chłodnym miejscu.Potem odlewamy ją,osączamy śledzie i  je kroimy na małe kawałki i dodajemy 2 pokrojone w cienkie piórka lub kostkę cebulę,odrobinę pieprzu świeżo mielonego i tyle oleju by pokrył śledzie.Najsmaczniejsze są gdy tak postoją kilka dni w lodówce.Jeżeli zamierzamy wykonać większą ilość filetów śledziowych,to oczywiście wszystkiego tj:zalewy i cebuli będzie więcej.

To ten ubiegłoroczny sposób .................a ten zmodyfikowany i wypróbowany też to:
Już jestem i może uda mi się nadrobić to co zaniedbałam wczoraj.Zachęcam amatorów śledzi bowiem ,dziś podam dwa przepisy na wykonanie ich.Jeden ;podawałam w roku ubiegłym też o tej porze i wiele osób z osiedla bardzo mi za ten sposób wykonania dziękowało.Aha ! przy okazji pozdrawiam Panią Elę z Kasprzaka.Pani Elu! dziś jeszcze oprócz tamtego przepisu podam nieco zmodyfikowany.Ale o tym za moment.Teraz bowiem.......................

Drzewo Kasztanowca przywraca dobre samopoczucie i WIARĘ W SIEBIE!!!!!!!!!!!.Jego kora wykorzystywane jest do leczenia żylaków,a herbata z kwiatów kasztanowca ,co to zakwitają jak są matury,leczy kaszel i UWAGA  PANOWIE.......................wzmacnia tkankę mięśniową.

Natomiast przebywanie w pobliżu Lipy uspokaja.Herbata z kwiatów ,łagodzi kaszel i katar.

Zachęcam do znalezienia swojego drzewa.

czwartek, 3 grudnia 2015

"A te ciasteczka do czerwonego barszczu,to jak robisz?zapytała mnie koleżanka,bo chyba je zrobię,na Wigilijną Kolacje.?"

Wiem,że chodzi jej o to ile dodać tych solonych orzeszków ziemnych.Na podaną ilość ciasta [patrz wcześniejszy post]ja daję 25 dkg fistaszków ,to jest tych orzeszków ziemnych,tak,aż tyle.W związku z tym wałkowanie placków jest nieco utrudnione.Zatem ja robię wałki z ciasta jak na kopytka i kroję na mniej więcej jednakowe porcje,jednakowe kawałki.Z nich robię kulki i kciukiem  lekko rozpłaszczam.Wielkość można regulować samemu ale jak znam moją koleżankę.................zapyta,a twoje jakie są duże? a moje po upieczeniu mają wielkość spłaszczonej  maleńkiej piłeczki.Nic im nie szkodzi czas związany z przechowaniem,byle to miejsce  w którym są przechowywane było ciepłe i suche,a nawet wprost przeciwnie,robią się bardziej kruche.Aha ! i z pewnością jeszcze mnie  zapyta "A czy ty siekasz te orzeszki"?Nie, nie siekam i w tym cały smak tych ciasteczek,że tyle dużych orzechów w  środku.

I to tyle na dziś. ,Jak Bóg da jutro postaram się o więcej informacji.
A na działce,jeszcze czasem odwiedzanych bo jeszcze rośnie...............no - może nie rośnie,ale jest natka pietruszki,i szczypior i teraz mają najwięcej witamin.Czasem mam pytania co z tymi roślinami przyprawowymi .......na zimę...............a nic na zimę.Nie,nie,niczym  ich nie okrywamy,bo pod okryciem łatwo o choroby grzybowe.Ale jeżeli jestem przy okryciu,to proponuje.............owszem ,jakąś część np. szczypioru lub pietruszki przykryć butelką od wody mineralnej ,ale od tej dużej 5 litrowej. po obcięciu jej w połowie..................ALE DOPIERO W LUTYM,nie teraz.Takie okrycie,ocieplenie przyspieszy wegetację w czasie kiedy ona i tak już się rozpoczyna.Teraz nie robimy nic.Także nie okrywa się zagonów z posadzonym czosnkiem.......................O !.......ten to dopiero "złapałby"pod okryciem wszystkie choroby grzybowe jakie tylko "złapać" można.Posiany w połowie września szpinak na zbiór w maju,też nie należy okrywać ,należy tylko czuwać już na przedwiośniu,jak budzą się ślimaki i  poczęstować je świeżym piwem ustawionym w jakimś płytkim naczyniu na zagonie.Zostawią szpinak w spokoju i wstąpią na drinka co dla nich i nie tylko dla nich, źle się kończy jak drinków za dużo.
Prawda,jak już niewiele obowiązków związanych z działką pozostało.?
Jeszcze tak  uwaga...........niektórzy z Państwa zakrywają przewody wentylacyjne,te pod domkiem,by nie wchodziły tam  myszy,które jak wiadomo na zimę zawsze "schodzą z pola".A to jest  błąd.Poważny błąd,bo zamknięcie cyrkulacji powietrza.................z resztą czy to dołem czy górą,to gwarantowana wilgoć w domku.Zatem co?Zatem zatykamy otwory,ale siatką by myszy nie weszły ,ale by weszło powietrze.

A teraz ,już nie działkowo.
"Wszyscy,ludzie umierają,ale nie wszyscy żyją."............stwierdził ktoś.A ja?a ja na ten temat nie mam wyrobionej opinii.

środa, 2 grudnia 2015

No - zamęczy mnie moja koleżanka prośbami................"a co jeszcze mogę zrobić wcześniej przed Świętami"? Ale,ponieważ zasługuje na poradę zatem...............................Można zrobić wcześniej uszka do barszczu.Takie maleńkie,na raz do ust,ale.....................ale nadzienie winno mieć niepowtarzalny Świąteczny smak .Takie najbardziej smakowite,takie mniam,mniam,to nadzienie tylko z grzybków ,jak suszonych,to wcześniej np.teraz ugotowanych.Będzie z nich zupa grzybowa ,a same grzybki po rozdrobnieniu,posiekaniu,smaży się krótko na lekko przyrumienionej cebulce,soli i pieprzy............ten pieprz,konieczny.Można też kupić grzyby świeże ,mrożone.Po lekkim ,niedługim gotowaniu,postępujemy podobnie jak z suszonymi gotowanymi.I to co jest ważne Kochani,to to,że zamrożone uszka nie mogą się posklejać.Gotujemy je ,w sporej ilości wody,przelewamy zimną i  po ocieknięciu dajemy odrobinę oleju  i mieszamy z uszkami....................ale to nie wszystko.Po całkowitym wystudzeniu ,rozkładamy na tacy i wstawiamy do zamrażalnika.Na tacy winno być jedno uszko obok drugiego,nie jedno na drugim.Jak już zamarzną i,będą twarde,dopiero wówczas możemy je nakładać do jednorazowych opakowań  [tak najwygodniej ],lub torebek foliowych.O!!!!!!!!!! i tak wykonane będą w Święta jakby, dopiero co zrobione i postny czerwony barszczyk do tego. ,też z kilkoma grzybkami suszonymi.............to pycha,to tylko w Święta tak smakuje.Mnie np,karp w galarecie też jakoś w innym czasie nie smakuje,tak jak świąteczny.Ale karpia nijak wcześniej zrobić nie polecam  [patrz,wcześniejsze posty ].Ale śledzie już tak,nawet na dwa tygodnie wcześniej.Pisałam o nich w ubiegłym roku,ale jeszcze powtórzę,bo zawsze coś zmieniam,dodaje,odejmuje itp.Ale to już nie dziś.Teraz idę odreagowywać wczorajszy dzień.Skorzysta na tym pies,bo spacer będzie dłuższy.
A na działkach już zupełnie nic się nie dzieje.No - może tylko krety usypuję jeszcze kopce co świadczyłoby o tym ,że  przez jakiś czas,będzie ciepło.Krety wiedzą to lepiej jak my ,kiedy schować się przed mrozem.Kiedy "zejść niżej"Zawsze przed ,mrozem,zimą ,śniegiem się chowają i jest to na 8,10 dni przed.Natomiast myszy,kończą swoją działalność,na miesiąc wcześniej.Kto potrafi  obserwować przyrodę to wie,że jeszcze do połowy grudnia będzie ciepło.Ale jakie będą Święta ,jeszcze teraz nie wiem.Będzie to zależało od krecików właśnie.Czy ,nagle się nie ożywią i czy nie zaczną ponownie usypywać kopców ?Jak tak to Święta ciepłe jak nie to mroźne.

Ći z Państwa,którzy posiadają oczka wodne,nawet jak odłowią wszystkie rybki i przeniosą do zimnych pomieszczeń,to przecież życie w oczku nie ustaje.By ci co tam żyją się nie podusili,nawet jak to są  tylko żaby zakopane na dnie w mule,dobrze będzie zapewnić im  dostęp powietrza.Taki stały dostęp ,kiedyś zapewniano,wstawiając snopek zboża .Wszak źdźbła wszystkich zbóż są puste w środku i tam może odbywać się cyrkulacja powietrza.||Ale skąd  teraz ,w kombajnowej epoce wziąć snopek?.Ja proponuje kilka plastikowych rurek,pustych w środku,związanych razem i przymocowanych sznurkiem do brzegu oczka ,by wiatr ich nie "wywiał".Dobrze,by znajdowały się w pionie,w czym może pomóc jakiś metalowy pręt,wbity w dno,ale rurki w dno wbite,nie powinny być.One mają "trzymać się tego pręta."Oczko ,które w zimie  ,pomimo lodu na powierzchni jest napowietrzone,to oczko żywe.
Jestem,jestem i ................moje Drogie Panie! Apeluje ,badajcie się,bo po co chodzić z myślami "o to chyba to najgorsze".Ja też chodziłam,ale krótko.I zdecydowałam USG piersi.I wszystkiego spodziewałabym się ,tylko nie takiego werdyktu."Ta pierś panią boli od kręgosłupa.Proszę do mnie przyjść jak nie będzie bolała." I to tyle.Zatem jeszcze przepustkę dostałam na jakiś czas ,mnie nie znany ,na szczęście.

A teraz to: mnie się podoba."Z miłością jak z masłem,trochę chłodu utrzymuje ją w świeżości."

A na działkach?

wtorek, 1 grudnia 2015

I jeszcze ,można wcześniej takie same ciasteczka upiec do czystego czerwonego barszczu.Tyle,że nie dodaje się tam cukru tylko słone orzeszki ziemne.Ale Kochani...!!!......................przepraszam ....................zapomniałam do tamtych i tych ciasteczek do ciasta dodaje się  też przecież proszek do pieczenia...............zatem i do tego i do tamtego   4 ŁYŻECZKI PROSZKU DO PIECZENIA.
====================================================================

A także można wcześniej upiec jakiś większy kawałek mięsa np .schab,lub karczek ,oczywiście przetrzymany jakiś czas w marynacie.Można taki zamrozić po upieczeniu wraz z sosem ,lub bez,w zależności od tego jak ma być spożywany,bo jak na zimno ,to sos można zamrozić oddzielnie i dodać do jakiegoś innego sosu,czy innego mięsa...................O! będzie esencjonalny.

I jeszcze raz ,na koniec ,przepraszam za ten proszek co to go zapomniałam,ale usprawiedliwia mnie fakt tej już niebawem czekającej wizyty u lekarza.................jutro napiszę jakiego ,jak Bóg mi pozwoli.

Moja przyjaciółka , czytająca bloga,więc i to przeczyta poprosiła mnie o radę co może zrobić wcześniej przed Świętami Bożego Narodzenia,bo będzie gościła rodzinę z dziećmi i przewiduje ,że będzie musiała im poświęcić czas a nie "urzędować w kuchni".

Zatem: Jak będą dzieci,to proponuje już teraz,dziś,lub jutro nawet upiec kruche ciasteczka.Na takowe podawałam przepis,ale dziś go powtórzę bo musiałam zmienić nieco skład.Albo mąki było za mało,albo żółtek za dużo,albo żółtka są większe jak onegdaj.W każdym razie ,ciasto winno się dobrze wałkować ,bo z  rozwałkowanych placków należy "wycinać" szklanką ,lub jakimiś foremkami ciasteczka.Zmodyfikowałam je na tyle,że podzieliłam na trzy rodzaje.Jedne były z kolorową posypką,drugie z makiem,a trzecie z posiekanymi włoskimi orzechami.By te dekoracje dobrze "się trzymały"należy wykrojone już ciasteczka "wcisnąć" nieco w posypkę ,mak  lub orzechy.

A teraz przepis na kruche,tak bardzo kruche,że już bardziej kruche być nie może.

5 szklanek mąki i pół kg masła i półtorej szklanki cukru pudru i do tego dać ..............na początek pięć żółtek,nie jaj,tylko żółtek,Zarobić ciasto,to jest wszystko zmieszać.Masło  nie może być z byt twarde.Jeżeli ciasto nie będzie miało odpowiedniej do wałkowania konsystencji,[ale myślę,że będzie] dodać jeszcze żółtka.Lub jak za rzadkie dodać mąki.Wstawić do lodówki do następnego dnia.Dopiero po tym czasie ,po ogrzaniu wałkować i wykrawać ciasteczka.

Im dłużej będą przechowywane,tym będą bardziej kruche,ale przechować je należy w jakichś pudełkach,metalowych lub kartonowych.

I jeszcze można wcześniej......................
A na działkach padające deszcze własnie sobie wyżłobiły  "rurki" jak wodociągowe w ziemi i tymi wyżłobionymi ścieka woda do głębokich,bardzo głębokich warstw.Woda ma to do siebie,że nie lubi pokonywać przeszkód i płynie "po linii najmniejszego oporu".Spada zatem i spada  i gdzieś tam pod ziemią już jest uformowane jezioro .I to dobrze,że pada,bo tworzy się magazyn wody i co może wydawać się dziwne i niedorzeczne,ta woda będzie wykorzystana  wiosną.Wiosną będzie zjawisko odwrotne.Tymi wyżłobionymi rurkami będzie podsiąkała,parowała .I niech tak się dzieje ,bo to jest podlewanie roślin od spodu.Bardzo skorzystają  ,drzewa,krzewy i trawniki.Natomiast miejsca przekopane pod uprawę jak najszybciej wiosną należy znorkrosować i wygrabić by  zjawisko podsiąkania i parowania ,tam ograniczyć.Przez norkrosowanie i grabienie zatrzymujemy wodę na zagonie,bo przez swoje "rurki" dochodzi tylko do miejsca wyrównanego norkrosem  [rylec] i grabiami i tam podlewa zagon od spodu.W brew temu co myślicie Kochani do wiosny wcale nie jest tak daleko.
DRODZY  MOI ! dziś krótkie będzie spotkanie Nasze,bo mam wyznaczoną wizytę u lekarza  .U takiego ,u którego z pewnością nie chcielibyście być,a ja muszę.No ale do rzeczy.Co tam na działkach? i jeszcze chciałabym zdążyć poradzić mojej przyjaciółce kulinarnie z nadzieją,że być może i Państwo z tych rad skorzystają.

poniedziałek, 30 listopada 2015

Będzie to   SERNIK NA ZIMNO.Wiem,wiem.Macie Kochani swoje przepisy na taki sernik ,ale jak czasem  słucham tych przepisów,to myślę sobie.Po co aż tak komplikować sobie życie?Mój przepis jest bardzo prosty.A jeszcze do tego wymyśliłam by zrobić go w metalowych pojemnikach ,formach do ciasta jednorazowych.Nie ma potem mycia,którego ja osobiście bardzo nie lubię.Ten przepis jest na jedną dużą formę,lub trzy wąskie  mniejsze,keksówki.

Potrzeba: 40 dkg serka homogenizowanego waniliowego.To będzie kilka małych kubków.Proszę obliczyć przy kupnie,bo są o różnej gramaturze.3 opakowania  owocowych galaretek [proponuje pomarańczowe] .I ...........ale to już wg.Państwa  gustu..............jakieś herbatniki na spód,lub nie.Ja wolę ostatnio,bez,bo mniej kaloryczny będzie sernik.

Wykonanie:1 galaretkę rozpuścić w wodzie ,zgodnie z instrukcją na opakowaniu i po wystudzeniu dodać do serka i wymieszać.Dla wzbogacenia składu sernika na zimno,można dodać rodzynki ,pokrojone figi ,pokrojone suszone morele.Wystudzić .A dwie pozostałe galaretki także rozpuścić w wodzie.Wystudzić. Wylać na zastygnięty serek i dodać  [jak galaretka pomarańczowa]  kawałki podzielonych na cząstki pomarańczy.Tuż przed zastygnięciem,można jeszcze dać na wierzch jakąś kolorową posypkę,a z ;pomarańczy ułożyć wzory i co  nam jeszcze przyjdzie do głowy.Ja ciągle coś zmieniam.Ostatnio dodałam np .smażonej w cukrze skórki pomarańczowej,do galaretki.

Proponuję osobom ,które mają w planie wykonać to na święta a wcześniej nie robiły,by na Mikołaja  zrobiły próbę generalną i prezent Rodzinie.Że będzie smakowało...............w to nie wątpię.

A co do szkodników,to lubią wracać ,tak jak moda.O! tylko niech nie wraca taki jeden szkodnik truskawek,który w latach osiemdziesiątych "pojawił się" na pomorzu.Najwięcej w okolicach Szczecina.To KROCINÓG  KRWAWOPLAMY.  Wyobraźcie sobie Kochani ,owoc truskawki z kłębowiskiem czegoś podobnego do owsików w środku.Na szczęście nie jest odnotowywany  w rejonach upraw truskawek już od dłuższego czasu.Teraz co najwyżej można spotkać w owocu truskawki ślimaczka ,albo spotkać truskawkę wyjedzoną przez ślimaczka.Ale na to jest prosta rada....................nie,nie nie wysypanie Ślimakolu,raczej  [bo to zdrowiej ] ustawienia na a zagonie z dojrzewającymi truskawkami jakiegoś płytkiego naczynia z piwem.Mając do wyboru:truskawka,czy piwo?  ślimak wybiorą piwo,a tak je lubią,że upijają się nim na śmierć.Czasem zastanawiałam się nad tym ile musiałabym wypić piwa by upić się na śmierć?Nie rozwiąże tego problemu nie będę próbować,choć jestem człowiekiem myślącym i wiedzieć powinnam.I tak : idąc tym tokiem myślenia.coś co stwierdził.....................nie,nie ja........... pewien mądry człowiek.."Mózg,to bardzo pracowity organ.Pracuje 24 godziny na dobę.Odpoczywa tylko u zakochanych."

A teraz poproszę do kontaktu ze mną osoby lubiące ciasto,a nie lubiące je piec.W prawdzie przepis ten podawałam już kiedyś,ale to chyba bardzo kiedyś.Chcę też coś dodatkowego dodać do tego ciasta.

I jeszcze,taka krótka informacja.Podobno,pojawił się szkodnik jabłoni,występujący  ,dawno,o dawno temu.Ale może to tylko incydent,może nie jego powrót?Mam na myśli: NAMIOTNIKA JABŁONIOWEGO.Na szczęście jest bardzo łatwy do zauważenia i do mechanicznego zniszczenia.Jego obecność to grube,duże oprzędy ,białego koloru na końcach pędów jabłoni.W okresie letnim w tym oprzędzie- namiocie ,żerują duże, łatwe do zauważenia kolorowe gąsienice.Ponieważ można go spotkać tylko na najmłodszych pędach,z likwidacją "namiotu" nie będzie problemu.Po prostu należy go uciąć z kawałkiem gałązki  i zniszczyć.Najlepiej spalić.O tej porze można tylko  zauważyć  sam oprzęd ,ale także należy go zlikwidować,by wiosną  nie powtórzyła się historia ze szkodnikami zjadającymi liście na jabłoniach,a z resztą ,nie tylko liści,także i kwiaty  i wszystko co zjeść się da.

A co do szkodników...............
Rośliny  w śnie zimowym ...............bo zaraz rozpoczną bezwzględny spoczynek,za nic na świecie nie dadzą się obudzić.Co mam na myśli?Ot, choćby to,że ucięte teraz gałązki  drzew owocowych i wstawione do wody ,nie rozwiną się,ale,już pod koniec stycznia tak,bo właśnie wchodzą w  spoczynek względny.Także gałązki forsycji ,ani bzu  [ choć ma takie duże pąki  ] ,też w ciepłym mieszkaniu w wodzie nie rozwiną się.Śpią także cebule roślin ozdobnych ,teraz znajdując\e się nieco głębiej,bo posiadają zdolność przemieszczania się w glebie .Ogrodnicy nazywają to "chodzeniem ",że nie wspomnę o ząbkach czosnku.Posadzony został  na głębokość ,długości wskazującego palca ,a teraz? A teraz próżno byłoby go tam szukać.Ten dopiero jest chodziasz.Ale proszę się nie martwić bo wszystkie cebule i ząbki czosnku wiosną znajdą się tuż pod powierzchnią  gleby,bo takie są prawa przyrody.
A z działek dochodzą coraz cichsze odgłosy.Rośliny mówią sobie dobranoc.Układają się do snu zimowego,a najlepszym przykładem na to jest.....................

niedziela, 29 listopada 2015

A teraz coś co wypróbowałam.Jest wyśmienite w smaku i polecam wszystkim Solenizantkom ,niebawem, tj...............Barbarom.Tak miała na imię moja starsza siostra.Gdyby żyła [zmarła 3 lata temu] miałaby 95 lat.Wieczne odpoczywanie Ci kochana siostrzyczko.Wracając do  tego co  polecam Solenizantkom dla swoich imieninowych gości,to coś zupełnie prostego  i nie kłopotliwego w wykonaniu.Potrzebne będą  trzy puszki 1sza z ananasem w kawałkach,2 ga z brzoskwiniami   w połówkach w syropie i 3 cia  ze skondensowanym słodkim mlekiem.

Owoce należy wyjąć z syropu i ponakładać w kokilki,lub kompotierki.Polać niewielką ilością skondensowanego słodzonego mleka i wstawić do lodówki.Pod koniec przyjęcia gości są" jak znalazł".Tylko wyjmujemy je z lodówki i podajemy.I tak myślę,że to o wiele ..................o! bardzo o wiele mniej kaloryczne jak tort ,że nie wspomnę ,o tym jak przy tym pracy mało.A jeżeli chcemy coś tu zmienić ,to proponuję tylko zamienić ...............ewentualnie...............mleko na jakiś likier,najlepiej jajeczny.Oczywiście to wersja dla dorosłych ,a dla dzieci  jednak zostawić to mleko skondensowane.

Niedziela swoją nazwę wzięła od słowa ...............nie działać...............więc co ja tu robię?
Może jeszcze to powinnam Państwu przypomnieć.Jeżeli tej jesieni  pryzma kompostowa,nie została zakopana w celach nawozowych,to na zimę winna być okryta.A mogło;przecież się tak zdarzyć ,bo np. wapnowano glebę....co jak pisałam wcześniej powinno mieć miejsce co  czwartą jesień.I nie dla tego tak piszę,że mi się to podoba,lecz by dziś wytłumaczyć dla czego.Otóż dla tego,że większość warzyw i innych roślin najlepiej się czuje   w glebie o odczynie  obojętnym,co jest możliwe do uzyskania ,jeżeli właśnie co czwartą jesień rozsypie się wapno w ilości 10 kg na 100  m2.Piszę o tym chyba już któryś raz.A Wy,Drodzy moi czytelnicy ,zapytacie,a dla czego?.A ja odpowiem,dla tego,że w kwaśnej glebie źle rozpuszczają się składniki pokarmowe i pobieranie ich przez rośliny jest utrudnione.Owszem,w końcu się rozpuszczą ,ale wówczas już nie będą potrzebne ,bo właśnie wegetacja się zakończyła.To tak jak z doświadczeniem,które proponuje ,"zróbcie to,proszę".Na dwóch szklankach herbaty najlepiej się przekonać.Do jednej wrzućcie cytrynę,a lepiej sok cytrynowy.Chodzi o to,że ta herbata ma być kwaśna.I teraz  do obu szklanek po 2 łyżeczki  cukru i jednakowo intensywnie mieszajcie............................i co?I w tej szklance z herbatą bez cytryny ,cukier się rozpuścił a w drugiej,tylko jego część.I tak to jest z azotem,fosforem potasem i mikroelementami w kwaśnej glebie jak w szklance z herbatą w której jest cytryna.I czasem spotykałam działki intensywnie nawożone i nawozami organicznymi i mineralnymi,z mizernym rezultatem.Wówczas zapytałam tych co mnie pytali o przyczynę tak mizernego wzrostu roślin,"a kiedy ostatnio wapnowaliście waszą glebę"?Odpowiedź była taka...................no,kiedy ,to było? o wtedy jak Mateusz szedł do szkoły"".A teraz w której jest klasie zapytałam?""A w siódmej."No .to, już nie miałam więcej pytań.Ale wracając do nie wykorzystanej pryzmy kompostowej.Najlepiej okryć ją agrowłókniną podwójnie ,lub potrójnie złożoną,lub jakimś niepotrzebnym chodniczkiem.Folią nie,bo ma tam dostawać się powietrze,bo w brew temu co nam się wydaje kompost "żyje" także zimą.Namnażają się tam bardzo pożyteczne bakterie,służące do jego rozpadu.Są tak pożyteczne i tak potrzebne,że nawet są w sprzedaży.

A teraz...............
Nie powiem,żeby to co za chwilę przytoczę jakoś szczególnie mi się podobało.................ale w taki ciemny  ,jesienny ,jeszcze,niestety  [wolę zimę od jesieni] dzień?

"Książka pełna wiedzy,jest mniej warta,niż jedno słowo,które potrafi rozweselić."

Tak się zastanawiam............czy jest jeszcze coś do dodania z prac na działce?