sobota, 16 stycznia 2016

Ten przepis ma ponad 100 lat.Powstawał i był zalecany wtedy,gdy nikt się nie martwił jaki ma poziom  cholesterolu.Zatem będzie to:

BOCZEK WĘDZONY,WYPIEKANY Z KARTOFLAMI.
Ugotować miękko,kawałek wieprzowego wędzonego boczku i po wystudzeniu pokroić go w plastry.Osobno ugotować kilka kartofli uważając by się nie przegotowały.Gdy przestygną pokrajać je w talarki..Spód rondla wyłożyć plastrami boczku,potem kartoflami,potem znowu buczku itd.Ułożywszy ostatnią warstwę kartofli ,zalać kilkoma łyżkami  kwaśnej śmietany i wstawić do gorącego pieca na dobre pół godziny aby się rumiano wypiekły.Podając wyrzucić na półmisek.

Tyle autorka Pani Maria Monatowa a ja do tego podałam  biały barszcz   na tej wodzie w której gotował się boczek i starałam się kupując go by nie był zbyt tłusty.I jeszcze gotową zapiekankę dosoliłam o popieprzyłam.I podałam czystą ,zimną białą,jak mawiają niektórzy  i rozgrzewającą ,zwłaszcza w zimie................nie ,nie dokończę,nie będę się narażać.

No - nie wiem czy to przysmak ,całościowo jednak,chyba tak.Zatem smacznego.
Kochani Moi Działkowcy! Jest przerwa w szkoleniach więc nie mam gdzie tej miłości ulokować, to wyznaję ją Wam.Zawsze bowiem moim słuchaczom to mówię.Bo człowiek który kocha przyrodę a tacy tam przychodzą,kocha też człowieka.Ale wracając do sprawy.
Każda,absolutnie każda roślina ma jakieś wymagania i pomijając sprawy ogólne,takie jak stanowisko ,gdzie jest posiana lub posadzona podlewanie i nawożenie ,lubi np:będą to bardzo indywidualne lubienia .

Jabłoń,bez względu jaka to odmiana lubi stanowiska słoneczne i jak żaden inny gatunek z części sadowniczej ,nie znosi zakwaszonej gleby.Zatem przed sadzeniem należy glebę odkwasić co najmniej 4 garściami wapna i przekopać  oczywiście nie tuż przed sadzeniem,lecz na kilka miesięcy wcześniej.I to nie koniec,bo jak żadnemu innemu gatunkowi wapno będzie jabłoniom potrzebne  w takiej ilości jak podałam powyżej co czwartą jesień................koniecznie.I to będzie łatwe do spełnienia.Natomiast o wiele,o bardzo wiele trudniejsze do spełnienia będzie wyhodowanie  zdrowych,dorodnych owoców na odmianach tego gatunku podatnych na PARCHA JABŁONI.To choroba która powoduje najpierw parszywienie liści,potem zawiązków owoców i właściwie nie ważne co potem,bo podatne na parcha jabłonie nie powinny być uprawiane przez amatorów.Bo jest to nieopłacalne i niezdrowe.Nie będę pisać ile  i jakie środki chemiczne należy stosować.W roku ubiegłym  sadownicy opryskiwali swoje jabłoniowe sady  zaledwie około 10 razy ,ale gdyby lato było deszczowe ????????? o to tych oprysków byłoby znacznie,znacznie więcej.Zapytacie być może,to czemu są hodowane,i  rozmnażane takie odmiany?Tłumaczyłam to kiedyś,że one plonują już w drugim roku po posadzeniu i intensywnie opryskiwane,plon wydają duży.A przecież  tylko oto chodzi i ja to nawet rozumiem,że sadownicy musza spłacić zaciągnięte  kredyty i nie mogą czekać na pierwsze obfite plonowanie 5 lat.Ale my?Nam się nie spieszy ,możemy posadzić te ,które w okres intensywnego plonowania wejdą nie za rok czy dwa ,lecz za kilka lat.I takie odmiany można kupić.Spośród nich rekordzistą jest odmiana Kosztel.Ona plonuje dopiero za 12 lat,ale inne np. typu renet tylko kilka.I o nic innego nie chodzi ,tylko o to by wiedzieć co posadzić  a po posadzeniu jak o tę roślinę zadbać?Zupełnie czego innego oczekują od nas grusze,ale o tym już nie dziś.Dziś jeszcze tylko jakiś przysmak wyszukam  i podam,taką mam nadzieje,że będzie to przysmak.,
I coś z przepisów kulinarnych ,z tej starej książki kucharskiej też postaram się polecić,ale to na końcu.
Zdaje sobie sprawę,że niektóre rady są równoznaczne z wyważaniem ,otwartych drzwi ,jak choćby ta pierwsza,ale nie wiem też, czy powinnam,ją pominąć?

-Rozmrożonego produktu,nie wolno ponownie zamrażać.Chyba,że jest to po jego obróbce termicznej,np surowe zamrożone mięso po rozmrożeniu nie należy ponownie zamrażać,ale po upieczeniu go,czy ugotowaniu,już tak.
-Nie należy do zamrażalnika wstawiać ciepłych potraw,ponieważ intensywnie parując pokryją zamrażalnik ,lodem lub szronem,a to powoduje większy pobór energii.
-Zamrożonych filetów rybnych nie powinno się rozmrażać,lecz od razu kłaść na patelnię i przyprawić.Filet wcześniej rozmrożony traci konsystencję wygląd i smak.Ale tłuszcz na patelni winien być bardzo,bardzo gorący.Inaczej ryba będzie do patelni przywierać.
-Zanim zamrozisz  mięso w kawałkach poowijaj porcje w folię do żywności.Łatwiej będzie wyjąć z zamrażalnika odpowiedni kawałek.
-Przed zamrożeniem drobiu,należy go przez 12 godzin wychłodzić.To jest odstawić w chłodne miejsce,lub do lodówki.
-Rozmrażanie drobiu winno odbywać się bardzo wolo.Należy z zamrażalnika przenieść go do lodówki.Im wolniej się rozmraża,tym lepszą zachowuje jakość.W zależności od wagi,czas rozmrażania winien wynosić od 12,do 24 godzin.

Nie,to nie koniec.Do tematu tego jeszcze wrócę,ale chciałabym poruszyć też dziś temat warunków jakie winni działkowcy stworzyć roślinom.to znaczy,co one potrzebują  i czy mamy możliwości je spełnić.Ponieważ do wiosny ,niestety jeszcze dwa miesiące,będzie czas na przemyślenie.Ale dwa miesiące to już nie trzy.A dnia przybyło 32 minuty.
No - i oto mam dylemat,czy najpierw sprawy działkowe,czy jeszcze o zamrażaniu i odmrażaniu?Chyba jednak  ten drugi temat będzie pierwszy bo to także ważne jakie zdanie maja naukowcy w kwestii   korzystania z lodówek i zamrażalników.Wszak,to o nasze zdrowie chodzi.
"Późna zima długo trzyma".Tak mówi przysłowie i czy to przypadkiem nie o tę zimę chodzi ?Oby nie.Ile razy właśnie przychodzi ona,przypomina mi się,jak byłam dzieckiem,to ojciec śpiewał "Ćwir,ćwir,ćwir idzie zima a nasz Kajtek butów nie ma.Nie ma Kajtek ciepłych majtek."Ten Kajtek to oczywiście wróbelek.Teraz nie ma do kogo śpiewać.Wróbelków nie ma - no prawie niema.


piątek, 15 stycznia 2016

NIE ZAMRAŻA SIĘ.!
-śmietanki,ani słodkiej ani kwaśnej  ,bo traci swoją konsystencje co nazywa się kłaczkowaniem.
-jogurtu i majonezu z tego samego powodu co i śmietany.
-jaj na twardo,bo zrobią się ciągliwe.
-żółtego sera ,ponieważ będzie się kruszył.
-absolutnie ,butelek z gazowanymi napojami, bo mogą eksplodować.
-potraw mącznych,ponieważ w pewnym stopniu tracą konsystencję,
-ryb rzecznych i skorupiaków................nie,zdecydowani nie,nigdy,z przyczyny,patrz wyżej.
-nie zamraża się też warzyw :rzodkwi,rzepy,ziemniaków,fasoli mamut,cebuli selera i kalafiora
- grzybów,bo mogą , być groźne dla zdrowia,tracą też estetyczny wygląd i smak.

Dotyczy to oczywiście zamrażania  w domowych zamrażalnikach i zupełnie nie jest adekwatne do zamrażania metodą przemysłową.

I to tylko tyle na dziś .I jak się domyślacie do południa byłam u lekarza.Stad moje opóźnienie.
Cóż ja mogę o tej porze  -  niewiele.Ale to niewiele stanie się  wiele jak Bóg da .............jutro.A tymczasem pozwólcie na niewielką prywatę.Są takie poradnie w Łodzi gdzie jest bardzo miły personel a to Poradnia przy ul.Bydgoskiej i przy Murarskiej.Dziękuję wszystkim tam zatrudnionym za uśmiech i ciepłe podejście do pacjenta  i za to  że czuje się tam bardzo dobrze.

A teraz:Wraca Szkot do domu ,a tam na kanapie siedzi diabeł."Jak tu wszedłeś pyta"?"Przez komin",odpowiada diabeł.Szkot chwyta za telefon,a diabeł prosi "nie dzwoń na Policję , zaraz sobie pójdę".Na to Szkot "na jaka Policję,dzwonię do kominiarza by przez najbliższy miesiąc nie czyścił komina".

No - to pozostał mi jeszcze temat mrożenia i zamrażania i choć wiem,że i tak zrobicie po swojemu ,jednak poinformuję co wolno,a co nie wolno zamrażać.Ja tego nie wymyśliłam,zatem ewentualne niezadowolenie z tej informacji,nie do mnie.

czwartek, 14 stycznia 2016

Spotyka się dwóch Szkotów".Dokąd idziesz "? pyta jeden."Do miasta" odpowiada drugi."A po co?".Po  grzebień bo ząb mi z niego wypadł."."To taki jesteś rozrzutny.Wypadł ci z grzebienia jeden ząb a ty kupujesz drugi?"" Ale to był ostatni ".
Pogoda na sobotę i niedziele szykuje się mroźna  ,ale chyba słoneczna.Może zatem wybrać się na działkę?Polecam spacer szczególnie tym z Państwa,którzy maja starsze jak 12,13 letnie drzewa owocowe i nie pobielili ich jeszcze ,lub wapno zostało zmyte przez deszcze,na brak których nie można tej zimy narzekać ..Szczególnie teraz jest to ważne by pnie drzew  [150 cm.licząc od ziemi ] były białe,by odbijały się, od nich promienie słoneczne  anie skupiały i nie nagrzewały,co jest typowe gdy pnie mają ciemny kolor.Maluje się mlekiem wapiennym:1 część gaszonego wapna i 9 części wody.Jeżeli jednak będzie bardzo niska temperatura ,może się to nie udać.No to, wtedy pozostaje metoda mojego sąsiada  Stefana.On owijał drzewa białym brystolem i mocował taśmą klejącą.Ale miał tylko 4 drzewa.Brystol jest dość gruby i do wiosny przetrwał.I to tyle mojej rady na dziś,a osoby niedoinformowane ,czemu, i po co bieli się drzewa owocowe odsyłam do wcześniejszych ,jesiennych postów.
Właśnie doszłam do wniosku ,przypomniałam sobie,że istnieje zupa pieczarkowa.Po świątecznych rosołach i pomidorowych z pewnością będzie smakowała.Robię ją na niedzielę.

1 kg pieczarek i dwie cebule po rozdrobnieniu smażę na klarowanym maśle mieszając od czasu do czasu.Po około 20 minutach dodaje do smaku soli i pieprzu.Teraz pieczarki powinny zrobić się brązowe,ale to zależy od tego w jakie kawałki są pokrojone.Ja preferuję w cienkie plasterki,no to jeszcze  trochę podsmażam ,nieco dłużej W każdym razie   pieczarki winny być odparowane nieco,co poznaje się po ich  zbrązowieniu ,a cebula zeszklona ,nie przyrumieniona.Do tej porcji będzie potrzebna 1 szklanka śmietany  i 5 szklanek wody.Zupa gotowa.A do niej proponuję podać oddzielnie ............nietypowe kluseczki.Będą to cieniutkie naleśniki ,około 10 sztuk usmażone na maśle i ostudzone.Potem należy je pokroić jak najcieniej.Można włożyć porcję tych nietypowych klusek do talerzy i zalać gorącą zupą ,ale przestrzegam,niewielką ilość,bo naleśniki inaczej zachowują się jak kluski .Po prostu "puchną" to jest powiększają swoja objętość. Można też zupę podać oddzielnie w wazie ,lub w kokilkach i oddzielnie podgrzane pokrojone naleśniki.Każdy nakłada sobie sam.Kto nie toleruje cebuli może zupę z pieczarek zrobić bez niej.No to co? gotujemy?.Nie jest to trudne ,bo przecież z pewnością pieczarki robiliście Państwo nie raz.A tu tylko z tych pieczarek będzie po prostu zupa.

A jak nie mamy czasu na naleśniki ,to do zupy także bardzo dobrze smakuje groszek ptysiowy,tez oddzielnie  podany.Z groszkiem ptysiowym,to jest wersja zupy pieczarkowej dla kobiet zapracowanych.
Takie rady dotyczące zamrażania:
Pamiętajmy,że każdy płyn zamarzając zwiększa  swoja objętość,zatem nigdy nie nalewajmy do pełności.
Do zamrażania najlepiej nadają się naczynia plastikowe  i woreczki foliowe.W żadnym przypadku nie powinny być ani szklane,ani porcelanowe ,a także metalowe,bo te pierwsze tylko mogą popękać natomiast ostatnie zdecydowanie szkodzić znajdującym się wewnątrz artykułom a w efekcie końcowym i nam.Podobno w  czasie obniżania się temperatury  zachodzą jakieś niepożądane procesy. I dotyczy to także naczyń emaliowanych i to zarówno tych nie uszkodzonych jak i tych u których emalia odpadła, w szczególności,.

Reasumując: artykuły spożywcze  zamrożone na czas dłuższy ,to niekoniecznie zdrowe artykuły.I niech niska temperatura nie usypia naszej czujności.Najlepiej zamrażać na kilka dni.

A teraz coś świeżego na obiad.
Czy zastanawialiście się kiedyś, Kochani jaką temperaturę najniższą możecie uzyskać w swojej lodówce?Informacja ta zawarta jest ,a raczej oznaczona gwiazdkami.Gdy jest ona jedna,to minimalna temp,- 6 st.Okres  przechowywania ,to zaledwie kilka dni.Przy dwóch gwiazdkach jest już - 12,st. okres przechowywania 2 tygodnie i teraz:
*** - - 18.st............3 miesiące
**** też  -18 st,..............3 miesiące i dłużej
Jak z tego wynika,im więcej gwiazdek,tym niższa temperatura,a co za tym idzie i okres przechowywania dłuższy.Co jednak nie zawsze jest brane pod uwagę,bo przecież po zamrożeniu żywności wszelkie procesy ustają.Tak nam się wydaje.A niekoniecznie tak jest.Owszem,zamrażanie metodą przemysłową,to bardzo niska temperatura,a i sam proces zamrażania inny i takie artykuły mogą myć przechowywane miesiącami.My jednak takiej możliwości nie mamy  i to winno być brane pod uwagę,bo jakby na to nie patrzył zbyt długie przechowywanie nawet w zamrażalniku nie jest wskazane i nie służy naszemu zdrowiu.Warto zatem" opisać" przechowywaną porcję.Co w niej jest,bo też często o tym zapominamy i  od kiedy jest zamrożona.A piszę to dziś na okoliczność.......................,że po  świątecznym okresie coś pozostało.

I jeszcze...........
Nie,nie o działkach nie o kulinariach...................... o tym ,potem a teraz.?

środa, 13 stycznia 2016

I to tyle,ale Słowackiego,nie wiem jak przepraszać.
ZEMSTA POLSKIEJ DZIEWICY
===========================
Wielka woda,wielki napis..........."Zakazuje się kąpieli".
Dwie dziewice zamyślone,młode ,piękne,całe w bieli.
Każda marzy,by za moment ,do niego wyciągnąć ramiona,
obie bowiem tu czekają ,na kochanka,na Kirkora.
Zjawił się ten wymarzony ,lecz zawołał..........."hej,dziewice,
żegnam was,albowiem właśnie,opuszczam ojczyzny granice."
"To nie czasy te Kirkorze,czasy nie te,
by dla jakiejś innej obcej odtrącać polską kobietę."
Plusk i znalazł się już w wodzie w tej co jest zakaz kąpieli.
A na brzegu dwie dziewice bardzo smutne i wciąż w bieli.
I nikt by się nie dowiedział jaka kąpieli przyczyna
gdyby nie na piasku podpis Alina i Balladyna.
Jak mgły ze Świtezi wody,tak tu morał się wyłania.
Znasz dziewice, to natychmiast weź kilka lekcji pływania.

Wiem,że to nietypowa pora mojej obecności tu,ale ponieważ spłodziłam ,taki,tam niezbyt udany wierszyk,to go zacytuję:Nie chcę czekać do jutra,bo jutrzejszy czas pragnę poświecić na porady.
Oj! nie jadamy kapusty czerwonej,nie jadamy.Zatem dobrze,że w tym przepisie jest składnikiem dania.W odróżnieniu od kapusty białej posiada inne witaminy i mikroelementy................zatem.

KIEŁBASKI DUSZONE W CZERWONEJ KAPUŚCIE.
Główkę czerwonej kapusty uszatkować drobno,sparzyć wrzącą wodą solidnie,potem skropić octem,lub cytryną,aby nabrała na powrót koloru.Zasmażyć łyżkę masła,z pół łyżką mąki, włożyć   do kapusty,wymieszać ,posłodzić niemało dodać Maggi do smaku i wcisnąć sok z cytryny.Gotować na wolnym ogniu 15 minut mieszając.Tuż przed wydaniem włożyć na wierzch [poukładać] kilka sosisek czyli kiełbasek  i poddusić pod przykryciem.Wydając ułożyć stożkowato kapustę a na wierzchu kiełbaski.

No  -  do tego przepisu potrzebny byłby tłumacz.Ja jak zwykle coś zmienię.Do kapusty dodam czerwonego wina ,a kiełbaski to będą parówki  bez plastikowych osłonek.I kapusty będzie nie cała główka a pół i musi ona mieć swój smak zdecydowanie kwaśno słodki.I gotując ją te 15 minut będę uważała  by się nie przypaliła i ewentualnie dodam wina.

A teraz już tylko smacznego.





Może tak napiszę.Warunki potrzebne do wzrostu jakiejkolwiek rośliny,to światło,woda i gleba  [ bardzo skrótowo ].Nie wiem czy pamiętacie  Drodzy Moi Ogrodnicy jak jesienią pisałam o sadzeniu czosnku.Czosnku ozimego.Jego ząbki są teraz w glebie i też mogą być porażane przez choroby grzybowe.Zatem ,tez winny rosnąć na podwyższonym zagonie,co nie jest niemożliwe  do uzyskania.Nie ulega wątpliwości,że czas  przebywania go w glebie,to czas niebezpieczny,bo może być porażany w tym właśnie czasie ,nie kiedy indziej chorobami.On, to znaczy czosnek wymaga gleb lekkich,przepuszczalnych. I nawet zaprawienie go przeciw chorobom nie gwarantuje sukcesu.Tłumaczę to czasem działkowcom.I pewien ,właśnie wpadł na pomysł,że skoro ząbki czosnku ozimego,musza w zimie przemarznąć i by "odgrodzić "je od tej podatności,od wilgoci wpadł na pomysł by przemrozić je w zamrażalniku i posadzić wiosną.Nie pomogły moje tłumaczenia,że wszystkie rośliny potrzebują jakichś warunków.W przypadku czosnku np.stopniowego "wchodzenia" w czas zimy ,a nie nagłego w zamrażalniku.Naturalnie,okazało się ,że miałam rację,której jednak mi nie przyznano.................ale co tam,to nie ważne. W tym miejscu mogliby Państwo zadać pytanie................"to czemu nie uprawiać czosnku jarego,sadzonego wiosną"? Otóż temu,że ozimy ma duże główki i duże ząbki,gdzie tam jaremu do niego.

Te warunki potrzebne roślinom ,to temat morze, i ważny,bardzo ważny ,zatem jeszcze powrócę do niego.Bo warto wiedzieć,że tej czy tamtej rośliny uprawiać nie będę bo  są takie i inne przeszkody.

A teraz kiełbaski podane w sposób...........................jak przed stu laty.Może być?...............nie słyszę  odpowiedzi.........aha..............może być, tak.?
Na tak zadane pytanie powinnam odpowiedzieć,że tak samo jak  w czasie zamarzniętej gleby.Stosowniejsze byłoby pytanie jak te cebule się maja w czasie DŁUGOTRWAŁEJ odwilży?I tu może być problem,bo zbyt długo trwająca  odwilż i  przemarznięta  warstwa gleby poniżej posadzonej cebuli  powoduje,że woda "stoi" ,bo nie ma  w co wsiąknąć.A jak stoi ,tam gdzie cebula to pojawią się choroby grzybowe,które przeważnie określane są................"o zgniła ".Owszem ,procesy gnilne też mogą się pojawić ale najgroźniejsze są wszelkiego rodzaju pleśnie.To one "skazują" cebule na śmierć.Czasem ,nie wiadomo czemu,jakąś niewidoczną siłą jeszcze wypuści pęd nadziemny , bez pąka kwiatowego i jest to jej informacja "umieram".Przykre to  ale trzeba wiedzieć,że poprzedzane jest chorobami grzybowymi,które  miały możliwość się rozwinąć ,BO NADMIERNA WILGOTNOŚĆ,BO WARUNKI POGODOWE,BO NISKO POŁOŻONY ZAGONEK,BO STAŁA NA NIM WODA,BO BRAK DRENAŻU,BO ZA GŁĘBOKO POSADZONE,BO WRESZCIE PODATNOŚĆ TEJ ODMIANY NA CHOROBY.Tego ostatniego przeważnie nie bierze się pod uwagę,a to bardzo istotne.Chcemy tę odmianę mieć bo ma piękne kwiaty .A potem okazuje się,że fiasko,że padła ,bo nie zostały stworzone jej warunki potrzebne,dla prawidłowego wzrostu i kwitnienia.Jakże często słyszę pytanie ..............."ale dla czego"..........a to dla tego co wymieniłam  wcześniej dużymi literami.Ale pytający chcą odpowiedźi zawartej w jednym zdaniu a to jest niestety niemożliwe.Niecierpliwym zatem radzę.POSADŹ JE NA SAMYM ŚRODKU SKALNIAKA,BO TAM NAJWYŻEJ.

I nie koniec na tym,bo myślę jakby "ugryźć" ten temat był jeszcze bardziej zrozumiały.
"Pilność jest ojcem szczęścia".Takie krótkie wybrałam przysłowie i wracam jeszcze do wczorajszego tematu................"Jak się mają  cebule będące w glebie w czasie odwilży."

wtorek, 12 stycznia 2016

Ilość składników,jest na sześć porcji.
Będzie potrzebne:2 zupy jarzynowe mrożone,pół słoiczka majonezu 1 puszka zielonego groszku 1 kostka rosołowa 1 łyżka żelatyny i pół litra wody.
Kostkę rosołową rozpuszczamy w pół litrze gorącej wody,dodajemy żelatynę,raczej czubata łyżkę i mieszając aż do rozpuszczenia.Oczywiście taką żelatynę której gotować nie potrzeba.W razie kłopotów z rozpuszczeniem jej naczynie należy wstawić do drugiego naczynia z gorącą wodą.Wlewamy to do 6 szklanek lub jakichś kubków.Będzie tego niewiele.Otwieramy puszkę z groszkiem .Wylewamy płyn w którym był groszek,a sam groszek dzielimy na sześć porcji dodając go do ciepłej jeszcze  zawartości kubków lub szklanek.Zupy jarzynowe po ugotowaniu z dodatkiem soli odcedzamy i studzimy.Dodajemy majonez i łyżeczkę cukru.I teraz  wykładamy do dużej salaterki  i ubieramy po wierzchu porcjami groszku w galarecie,po całkowitym  stężeniu.Można też wyporcjować na liście sałaty dając na każdą porcję apetycznie wyglądającego groszku w galarecie.I wiecie co?...............to zaskoczy domowników lub gości i w odróżnieniu od wielu przepisów jakie Państwu proponowałam jest bardzo delikatne w smaku.Tym razem,żadnej ostrości,żadnych sosów Chili ,czy Tabasco.Można podać  taką sałatkę na kolacje,a komponuje się doskonale z każda wędliną i z wędzonymi szprotami............sprawdziłam.
Smacznego zatem.Aha! to danie ja sama wymyśliłam,zatem jakby nie smakowało to zrugać proszę tylko mnie.
Nie raz w zimie są odwilże i "woda stoi" w bruzdach.A dla tego stoi,że gleba jest zamarznięta  i nie może  przedostać się głębiej.W brew temu co widzimy nie jest o groźne zjawisko.W każdym razie nie teraz.Bo co? zapytacie.Ano,bo to,że przemarzanie nie trwało zbyt długo  i warstwa zlodowaciałej gleby  nie jest zbyt gruba.Jeszcze dwa,trzy dni dodatniej temperatury i rozmarzłaby całkowicie,ale tego nie będzie,bowiem już od czwartku zapowiadane jest spore ochłodzenie.I znowu mój kolega będzie się martwił,"a ten lód nie zaszkodzi cebulom"? Odpowiadam ,nie  nie zaszkodzi,bowiem lód bardzo lubi pękać,pod wpływem  zarówno "spadającej" jak i "podnoszącej ""się temperatury i dzięki temu dociera przez te pęknięcia,te szczeliny powietrze,co może wydawać się nie potrzebne o tej porze roku ,ale,nie, ono ,jest potrzebne.Pamiętam jednak jak jesienią pisałam,że wszystkie cebule roślin ozdobnych lepiej sadzić na zagonie PODWYŻSZONYM,co uzyskuje się przez nasypanie tam większej ilości ziemi.ALE DLA BARDZO PILNYCH OGRODNIKÓW MAM TAKĄ RADĘ.Keramzyt,to coś co używa się w budownictwie ,ale także pod postacią kulek .Poradziłam pewnej osobie ,która ma na działce bardzo zwięzłą,bardzo gliniastą glebę,by po wykopaniu dołka na dno nasypała keramzytu a na keramzyt suczego obornika.Zobaczymy jak się ta metoda sprawdzi.Mam wrażenie ,że dobrze,bo korzenie cebuli będą  miedzy kulkami keramzytu,a tam woda nie będzie stała,co jest oczywistą oczywistością,a jedzenia będzie pod dostatkiem  bo obornik podany jak na talerzu.Ale ,póki co  powodów do zmartwienia nie ma...................no - chyba,że woda"stałaby" na zagonie przez kilka dni.

A teraz coś szybkościowego do wykonania.Jest też eleganckie,zdrowe ,łatwostrawne i nie zaszkodzi ani dzieciom,ani osobom z kłopotami gastrycznymi.
Jestem,jestem.:Późno to jak na mnie,ale jestem.W drodze powrotnej do domu w sklepie osiedlowym "dopadł" mnie telefon od kolegi z pytaniem."Co z roślinami cebulowymi ?Byłem na działce a tam odwilż i woda w bruzdach stoi"?Nie mogłam się dowiedzieć ,bo był bardzo podenerwowany,czy także stoi woda na zagonkach.?Dyskusja trwała czas jakiś i kilka osób było  zainteresowanych moim "wykładem",a pani sprzedawczyni skwitowała to tak:"Pani to jest sławna."

I idąc tokiem jej myślenia............takie dwa przysłowia:"Żądza sławy czyni serca płodnymi'.I drugie:"Gdy przez jedne drzwi wkracza sława,drugimi wychodzi pamięć".

Ale wracając do pytania,co z cebulami roślin ozdobnych ,gdy jest odwilż?

poniedziałek, 11 stycznia 2016

KARTOFLE "A LA  DUCHESSE.Przyrządzić zwykłe purre,lecz dość gęste,wbić do niego 4 żółtka  i wsypawszy  trzy łyżki parmezanu tartego,wymieszać razem,wyrobić na stolnicy,posypanej obficie mąką wałkować wałki i spłaszczyć jak na leniwe pierogi,krajać ukośnie.Potem otaczać je w mące,obsmażyć na złoty kolor i garnirować nimi półmiski,z mięsem,polędwicą,lub jakąkolwiek pieczenią.I znowu problem,,,,,,,,,,ile tego piure ?sądząc po żółtkach na obecne czasy jedno opakowanie,bo są przecież gotowe.Wtedy nie było.

To tyle mojej zemsty a przy okazji ,trochę więcej dziś porad,bo jutro,nie wiem o której godzinie będę  mogła Witać Was Kochani.

O ! i taka bywa wdzięczność ludzka za informację.Wiecie co się dowiedziałam......."pisz o działkowych sprawach,bo do tego jesteś powołana a nie o jakichś tam kartoflach" I wiecie co ja na to?.....................
Odpowiadam na pytanie......................"to jak to jest z tym spoczynkiem zimowym drzew,że drzewo zmienia się w drewno,że jest suche i co z tymi sokami co przecież w drzewie krążą."?A Właśnie,teraz nie krążą.I słowo krążą jest adekwatne do sytuacji ,ale w czasie wegetacji,tj,od wiosny do jesieni.Wiązki sitowo - naczyniowe usytuowane tuż pod korą tę podwójną nazwę posiadają bo jedną połową płyną do liści,tam po fotosyntezie...................nie nie tak napiszę............tam się wzbogacą ,się najedzą i wracają do korzeni i o dziwo ,też jedzą to co w glebie i co pod postacią nawozu im  damy i wracają już bardzo najedzone by nakarmić swoje dzieci to jest pąki kwiatowe,a potem zawiązki owoców,a jeszcze potem same owoce .A jak już skończą ,jak zebrany z drzew plon ,to magazynują siły i środki na rok następny w maciupenieńkich  pąkach.Potem  liście spadają  i co się dzieje?Należy sobie to wyobrazić.Stoi wanna ,pełna wody,a pod wanną jakieś ogromne naczynie .Wyjmujemy  korek .................  i co? i wanna pusta i tylko pełne naczynie pod nią  .Ale sama wanna jest pusta  prawda?.A gdy przychodzi wiosna włącza się pompa ssąca i zasysa wodę z naczynia poniżej.I już wanna pełna.Ale teraz jest pusta,teraz jest SPOCZYNEK BEZWZGLĘDNY DRZEW OWOCOWYCH I KRZEWÓW.

Uf ! ,chciałam  to wytłumaczyć,  też po to by się nie obawiać przemarznięcia  drzew,bo przyjdą mrozy ,bo już są zapowiadane od czwartku.................ale my Działkowcy śpimy spokojnie,bo też głębokim snem śpią nasze drzewa.
Nie ,to dzwonił kolega z pytaniem,na które zaraz postaram się odpowiedzieć i myślę,że Państwa Działkowców ,zainteresuje.Ale najpierw przepis na.....................

KARTOFLE "A LA  D,HOTEL"Też je dziś wypróbuje.
Łyżkę młodego masła,rozetrzeć z pół łyżką mąki,rozprowadzić słodką śmietanką [pół szklanki ,lub nieco więcej]],wsypać usiekanej natki pietruszki i trochę soli.Włożyć w ten sos pół litra pokrajanych w kostkę lub wydrążonych małych ugotowanych kartofli .Zagotować jeden raz i natychmiast podawać,do sztuki mięsa,lub ryb gotowanych z wody.

O  ! to mi się podoba,a szczególnie,małe i wydrążone.Ja podałabym też je do gotowanego drobiu.Takiego z rosołu.
U autorki tych przepisów często zamiast sztuki,czy dkg,podawane są litry, i tu może wystąpić trudność ,ale nie należy się zbytnio tym przejmować,bo jeden kartofel więcej czy mniej nie jest to istotne.
Otóż to..............co ja myślę o posadzeniu drzew owocowych na leśnej działce?Oj! myślę ,że to nie łatwa sprawa,ale ,nie widząc jej trudno mi jednoznacznie orzec.Dość istotne jest,że po latach rośnięcia  drzew iglastych gleba znacznie  jest zakwaszona.Gleby leśne,to generalnie gleby kwaśne.A dla czego?,być może spytacie.Otóż zakwasiły ją spadające  igły,ale nie tylko.Poza tym czy posadzone owocowe drzewa ,nie będą zacienione przez wyższe,bo przecież starsze drzewa nie owocowe.Czy nie zostaną przez nie" stłamszone"?Może zatem nie upierać się i sadzić np.jabłoni,które to szczególnie nie tolerują kwaśnej gleby.A może posadzić w to miejsce ,też owocowe,które bardzo dobrze będą się w tym środowisku czuły,tyle ,że to krzewy.Myślę o BORÓWCE AMERYKAŃSKIEJ..Dla niej żadna gleba nie jest za kwaśna i toleruje też zacienienie.A do tego istotne są jej właściwości lecznicze,o których pisałam wcześniej.Każda ilość zjedzonych owoców poprawia bardzo widzenie, i to natychmiast.A najlepszym dowodem na to jest spożywanie ich przez pilotów RAFU w czasie ostatniej światowej wojny.Jadali porcje tuż przed planowanym lotem.Szczególnie gdy były one w nocy.Przełożeni pilnowali ,by zjedli przewidzianą porcję.Jeden z pilotów w swojej książce opisał to tak."Jak się skończy wojna,pojadę na rynek,kupię cały kosz borówek i na środku tego rynku wysypie i podepcze je."No - nie wiem czy to ,dobry pomysł,ale świadczy o tym jak można mieć czegoś dość.Ten pilot tylko  nie brał pod uwagę tego,co by z nim było gdyby ich nie jadł. Być może gorzej widziałby,na tyle gorzej,że nie zauważyłby wroga.

No ładnie,od lasu zaczęłam,na wojnie skończyłam.

Tak jakoś otworzyła mi się książka kucharska na "kartoflanych"stronach.To może dziś jeszcze sposób podania ich bardzo prosty i mało pracochłonny .I proszę się nie śmiać ze mnie,że znowu kartofle,bo ostrzegłam wcześniej,że jest około 50,ciu sposobów ich podania.O ! chyba dzwoni moja koleżanka.
"W styczniu śniegi  i mróz ściska,każdy ciągnie do ogniska."Oj! bardzo stare musi być to przysłowie,bo gdzie te śniegi i te mrozy?Za czasów mojej młodości,a wiec w latach 50-ych  ubiegłego wieku pamiętny był dla mnie styczeń w którym uczyłam się z koleżankami "do matury"Mieszkałyśmy wszystkie blisko ,a pomimo to,raz po powrocie sprawdziłam temperaturę,bo coś bardziej zmarzłam.O godzinie 20 ej było -32 stopnie.I nikt się temu nie dziwił,i nie pamiętam by ktoś zamarzł z zimna.W styczniu -15 stopni ,wtedy,to było ciepło.Mówiono,"o! ociepliło się."I taki to ja jestem zimny wychów .Ale prawdę mówiąc nie przeszkadza mi to,że właśnie nieśmiało w prawdzie,ale wychodzi słońce i jest dodatnia temperatura.
A teraz odpowiem na pytanie,a właściwie postaram się ustosunkować do pewnej nieprawidłowości.

niedziela, 10 stycznia 2016

No to niech te wieki przemówią.Ale wiecie co?,wieki przemawiają,nie myśląc o cholesterolu ani o nadwadze.Wieki myślą tylko by ,było smaczne.Zatem...............jeszcze jeden z ponad 50,ciu sposobów podania kartofli zawartych w mojej książce.

PĄCZKI KARTOFLANE .[przytaczam w oryginale ,co nie zawsze jest zrozumiałe].
Litr ugotowanych kartofli,przetrzeć przez włosiane sito,łyżkę masła utrzeć,z 4 żółtkami,dodać dwie łyżki kwaśnej śmietany,jedną drobno posiekaną i sparzoną i uduszoną w maśle cebulę,trzy kopiate łyżki mąki,trochę soli i pieprzu:wyrobić tę masę doskonale,która powinna być tak rzadka  jak ciasto drożdżowe wymieszać w końcu z pianą z białek i kłaść łyżką kulki na rozpalony smalec lub masło,na patelnię,aż się ładnie zrumienią.

Tak przemówiły wieki,tj,ponad stuletni przepis,a ja zaraz bym go zmodyfikował i poprawiła,np,nie kopiatą łyżkę a kopiastą.Nie przecierałabym przez sito ,tylko zmiksowała.Cebuli dałabym więcej,a placki rozpłaszczyła by smażyć na mniejszej ilości oleju [ojeju,nie smalcu] i układałabym  na gorącym półmisku i podała do jakiegoś mięsa i obowiązkowo  kwaśnej kapusty,kiszonej kapusty ,dużo gotowanej kiszonej kapusty,bo aż się prosi do tak podanych kartofli.

Ale to ja ,oryginał jest nieco inny.[patrz wyżej]
A teraz................zrobiłam wczoraj sałatkę.Czy i  u Was zdarza się,że nie ma chętnych  na gotowany drób ,że pozostają jakieś resztki? Bo u mnie tak.Pozostały..............zatem postanowiłam,że zrobię z tego coś co będzie bardziej zjadliwe .Pokroiłam na kawałki  ,dodałam jedną paprykę też pokrojoną w kostkę,2 kiszone ogórki,także pokrojone w kostkę ,oraz jedną cebulę.Wymieszałam i zrobiłam sos i to on dopiero nadał smak całej potrawie.A było to ,pół szklanki majonezu ,trochę śmietany  [może być też jogurt] i dodałam dwie łyżki  chrzanu i" potraktowałam" nim sałatkę.Doprawiłam sosem Maggi i łyżką cukru.Jako przystawka,lub po prosty na kolację................pycha,proszę mi wierzyć.Można też wyporcjować na zieloną sałatę i posypać posiekanym szczypiorem.

Ale ,wiem,to nie to na co Kochani czekacie............bo cóż tam ja i moje przepisy.W starej książce.................o ! tam przemawiają wieki.
Obiecuje,że króciutko o tym JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO,bo mam pewien mój przepis kulinarny do przekazania,ale to za moment.A tymczasem ,zmarł Edek.O kochani ,to była postać.W 1945 r poczuł nagle swoją misję i zatrudnił się w UB [Urząd Bezpieczeństwa ]Brzmi bardzo pozytywnie................ale powołany został by niszczyć wszystko co miało powiązanie z wyzwoleniem Polski ,na własna rękę,przez partyzantkę,przez AK itp.Edek działał  z całym oddaniem.Przesłuchiwał  akowców i partyzantów i ich rodziny.Gdy UB zakończyło swoją działalność ,jakiś czas był bezrobotny ,a potem zatrudnił się na kolei.I od tej pory zaczęły go nachodzić wyrzuty sumienia i miał koszmarne sny,a właściwie bezsenne noce.Zwierzał się pewnej osobie,bo kolegów nie miał,bo to oni  nie chcieli mieć takiego kolegi, ze swoich męczarni.Mówił........." w nocy pękają ściany  i wychodzą z nich wszyscy ci których przesłuchiwałem.Są zakrwawieni,,e zmiażdżonymi  palcami,bez zębów i włosów.ale najbardziej męczy mnie mały Józiu  spod Piotrowskiej wsi ,którego sadzałem na nodze od taboretu,by zdradził gdzie jest ojciec.............a on milczał.Gdy już Józio zmarł,dowiedziałem się od kolegów z Białegostoku ,że jego ociec zginął śmiercią partyzanta ,a tak na niego "polowało " Białostockie UB."Edek chciał przez pozostałą część życia ,tylko jednego,by go słuchano,by mógł o tym mówić,tylko tym żył.To jest nie wyobrażalne ,że przez tyle lat,tak dobrze pamiętał wszystkie przesłuchania wykonywane przez niego przez wiele.Wtedy był ważny,tak mu się zdawało .Chodził w butach z cholewami,i skórzanym płaszczu i co?..................... i potem jak na złość ,męczył się z wyrzutami sumienia i nocnymi koszmarami dożywając 90 lat.Już się nie męczy.

A teraz ...........
"Styczeń jest to miesiąc nowy,na nowo też bolą głowy."Takie oto przysłowie wybrałam na dziś,a przy okazji ...............podobno jak nas nic nie boli,to należy przeczytać dokładnie gazetę, a szczególnie stronę z nekrologami,czy przypadkiem nie ma tam naszego nazwiska?Ale co tam,nie martwcie się Drodzy moi Czytelnicy,bo wpadnę w depresję,bo co ja mam powiedzieć ,mając świadomość starości.Na razie wiem,że................"starość jest jak konto w banku.Możesz wziąć z niego tyle ile na nim masz."

A teraz króciutko o tym ........