sobota, 25 czerwca 2016

I mogłabym tak wybierać i wybierać, te już nieznane zapomniane  warzywa  jak choćby ::CHMIELNICZEK lub CZYŚCIEC BILWIASTY.
Wybrałam jednak coś, co jest osiągalne i do tego  [podejrzewam ]  że ,smaczne, niestety nieco pracochłonne.

SZALOTKI  [ DROBNE CEBULKI ] DUSZONE.
======================================
Pół litra małych cebulek,obrać z wierzchniej łupy.Ugotować w krótkim smaku na rosole,a potem posolić,obrumienić je na maśle,obsypać mąką  i podlać smakiem w którym się gotował,potem  wlać kieliszek białego wina ,a będą jeszcze smaczniejsze.Tak przyrządzone użyć jako garnirunek  do wołowej polędwicy,lub wołowej pieczeni,lub baraniej pieczeni.

I tak to, dziś pozwoliłam sobie na  tematy tylko kulinarne,ale jestem spokojna ,bowiem jak zachować się w ten bardzo gorący czas na działce,a właściwie jak zadbać o rośliny,o tym napisałam wczoraj.
Dziś jeszcze tylko takie rady i prośby:Proszę ,dajcie ptakom i innym  drobnym zwierzętom wodę.Czy wiecie jaki to piękny widok jak przychodzą zupełnie nieznane ptaki o bardzo kolorowym wystroju,których  prawie się nie spotyka?.A wiecie jak ślicznie pije wodę krecik i jak przy tym mlaszcze?,że  nie wspomnę o żabkach zielonych,których obecność jest bardzo porządna ,w szklarni szczególnie i szczególnie jak tam rośnie papryka,"bo te małpy" jakby  nazwał ślimaki mój sąsiad Stefan potrafią przegryźć owoc i wejść do środka ,czego zupełnie się nie spodziewamy.Dowiadujemy się w trakcie zrywania  owocu.

I już na koniec  tylko to:Nie stawiajcie samochodu w pobliżu drzew topoli,lub olchy,bo choć zdrowo wyglądają są  bardzo podatne na złamanie a wichury podobno nas czekają.A do tego jeszcze te drzewa są roślinami nieprzyjaznymi dla człowieka.Nie tak jak np .paprotka, storczyk czy skrzydłokwiat,które to nawet można  hodować w  sypialni,bo w odróżnieniu od innych ,ozdobnych doniczkowych roślin dostarczają w nocy tlenu. Inne ,odwrotnie ,pobierają go.
Nie musiałam daleko szukać ,bo zaraz  na literę "B" są :
"BULWY"
=========
Bulwy są bardzo smaczną ,delikatną  i tanią jarzyną,którą z łatwością można dostać na targu od jesieni do wiosny..Z wyglądu podobne są do kartofli,w smaku zbliżone do kalafiora,tyko więcej słodkawe..Obrane z łupy ,należy wymoczyć,ugotować w słonej wodzie i podawać polane masłem jako garnirunek do mięsa.
Nie przypuszczam,by to było smaczne i widać więcej osób tak uważa,stąd "zginęło" na rynku,a właściwie jest,ale bardzo, bardzo sporadycznie i inaczej się nazywa.Ale jak się zwał,tak zwał , amatorów tego warzywa nie spotykam .....................może dla tego,że w smaku przypomina zmrożone ziemniaki?Czy zmrożone ziemniaki,a więc słodkie  mogą smakować?
"Przyrządzając jarzyny,dobrze jest wybierać zawsze odpowiednie do pory roku.Ważna jest też umiejętność gotowania.Przez zbyt długie tracą wiele części pożywnych i właściwy kolor.Najlepsze są,gotowane na parze a w handlach z naczyniami już takie są i to patentowane..Niektóre jarzyny mające pewną gorycz w sobie lub ,o silnym zapachu surowizny jak kalarepka,kalafiory,szparagi, kapusta,cebula itd.należy wpierw zblanżerować w gotującej się słonej wodzie.Jarzyny suche jak : groch,fasola,bób groszek zielony i inne suszone,namoczyć w letniej wodzie,aby napęczniały a do gotowania dodać sody oczyszczonej na czubek noża bo to skraca czas gotowania , a zaprawiać na świeżym maśle,bo wszelki tłuszcz lub liche masło,najwięcej czuć się daje w jarzynach.

Nieco dziwna jest ta treść ,ale przytoczyłam  ją w oryginale.I proszę zauważyć,że ani słowa nie ma o spożyciu warzyw na surowo.Słowa surówka  wtedy nie było ,bo też i warzyw na surowo przeważnie nie jadano.Jeżeli czasem,wśród wielu przepisów,w tej książce pojawi się coś na surowo ,to jest to zwane sałatą.
Ponad to ,niektóre warzywa przybyły,a niektóre ubyły, na przestrzeni  ostatnich 100 lat.
I zaraz poszukam jakie które ubyły i jak je jadano..............tak, jako ciekawostkę.
Co to znaczy słowo pisane ?,to   bogactwo wiedzy i tak np. ze starej książki kucharskiej dowiedzieć się można wiele ,choćby wczytując się w uwagi ogólne o  JARZYNACH.Mnie jakoś bardziej pasuje WARZYWA,ale wówczas widać ,nie.Co ,zatem autorka  :p.Maria Ochrowicz - Monatowa  wtedy pisała.?
"Woda pasuje do kwadratowego i okrągłego naczynia."japońskie
O czym - jak nie o wodzie pisać w taki upał?I przestrzegam Was wszystkich kibicujących NASZYM, bądźcie ostrożni i niech te toasty..................na cześć będą oszczędne,bowiem upał i alkohol,to mieszanka wybuchowa.Zimny szampan już w mojej lodówce jest i to tylko tyle,oby była okazja go otworzyć.

I wiecie co? potraktuję to rzedpołudnie ulgowo i skupie się na przepisach kulinarnych.............no -  z resztą ,zobaczę,może pomimo  upału się rozkręcę.

piątek, 24 czerwca 2016

Nie koniec podlewania i moich porad jak zatrzymać wodę w glebie?W kwaterze warzywniczej najmniej ucierpią korzeniowe.Toż to one sięgają głębiej jak np. maliny ,bo maliny 20 cm.a buraczki ,nawet i 80 cm.Jednak  są jeszcze inne,  a szczególnie dyniowate a wśród nich przecież ogórki . I tu moja rada jest taka: podlewać jak wcześniej podałam wodą odstaną bo dobrze natlenioną co ogórki uwielbiają  i ciepłą.O szoku zatem ,nie ma mowy.I tak sobie myślę,że  jak żadne inne warzywa ,najłatwiej  jest podlewać ogórki,bo one rosną w rzędzie i tylko ten rząd podlewa się ,gleby dalszej na zagonku nie potrzeba .Aby wodę zatrzymać proponuję wyłożyć z jednej i z drugiej strony rzędu coś co ją zatrzymywać będzie i uniemożliwi wyparowywanie.np.może to być to  zwinięta  lub złożona  jakakolwiek agrowłóknina .Ja przypominam sobie lata 80,ąte ,lata ubogie i siermiężne ,wówczas   już przy siewie rozkładało się różne czyste szmatki np. stare powłoczki, ściereczki ,a najlepsze były ręczniki frotowe bo one wodę utrzymywały najdłużej ,a wszystko to by w przypadku takiej suszy  - a bywały oj ! bywały ,tam  pod tymi szmatkami  było wilgotno.Pamiętam nawet taki sposób zatrzymania wody.Pewna  osoba wycięła w kapeluszu dziurkę i położyła  w miejscu gdzie w tę dziurkę posiała  cukinię ,nowość tamtych czasów.Cukinia wykiełkowała, a wokół jej korzeni była równomierna wilgotność ,bo cukinia to też  dyniowate i też płytko i wąsko  się korzeni. A mój sąsiad Stefan skwitował to tak:"No - taki elegancki pilśniak  na ziemi?"
Pomidory i papryka mogą reagować podobnie jak owoce wiśni  ,mogą pękać i taka nierównomiernie podlewana gleba [ raz sucha a innym razem bardzo mokra ] może spowodować pekanie już wybarwiających się owoców,co na zagonie jeszcze nie ma miejsca ..................ale w szklarni?

W szklarni podlewać najlepiej rano  np.zaraz po przyjściu na działkę  ,a dla czego? odsyłam do wcześniejszych postów w których też zalecałam cieniowanie.Bo co ? zapytacie być może.Bo to,że znajdujące się tuż pod  szkłem wierzchołki  pomidorów będą zasychać.

A miało być dziś o zupełnie czym innym .............o starych przepisach na przygotowanie warzyw,a tu wyszło jak wyszło ,ale jest przecież jakaś hierarchia  ważności.,Uważałam za stosowne taki temat na dziś wybrać, a o tamtym będzie  - obiecuję,ale już nie dziś.
A krzewy jagodowe takie jak porzeczka,czy agrest korzenia się bardzo płytko ale MALINY -  o te bardzo  płytko..............wprost płyciusieńko .Można zapobiegać ubytkom wody przez ściółkowania gleby  w rzędach malin np. korą drzewną.Jednak, tak wysokie temperatury będą wymuszały podlewania - jednak.Wszystkie krzewy jagodowe ,ale maliny szczególnie, te tradycyjne ,to właśnie dojrzewają a brak wody w okresie budowania i dojrzewaniaowocow powoduje ich zasychanie i to tak nagle,że aż niewyobrażalne.No - cóż czas  suszy i wysokiej temperatury wymaga od nas  - ogrodników amatorów szczególnej mobilizacji.Bo co ? ,Bo to,że to nie są drzewa pomarańczy,cytryn ,bananów itp.To są drzewa i krzewy klimatu umiarkowanego.No - w tym momencie ja bym go tak nie nazwała.

Nie,nie,to nie koniec podlewania.
A zatem - podlewamy.Ale dobrze będzie przed tym wiedzieć,, które to rośliny,myślę też  o drzewach szczególnie wody potrzebują.I tak - najgłębiej korzenią się gruszę,po nich jabłonie ,potem śliwy i czereśnie, a wiśnie  nie mają korzenia palowego zwanego macicznym i  w związku z tym ich korzenie znajdują się dość płytko.Jeżeli chodzi o kwaterę sadownicza,to  ,jeżeli innej możliwości nie będzie   można podlewać je także w dzień.Bo jak zdążyć w 2,czy 3 godziny popołudniowe podlać całą działkę?Biorę też pod uwagę fakt,że pod koronami drzew gleba tak intensywnie się nie  nagrzewa jak na otwartej przestrzeni w związku z tym szoku termicznego nie będzie.Należy położyć  węża z wodą na tacy,czy talerzu i niech woda z nich spada wolnym,nie wypłukującym gleby strumieniem.Co jakiś czas,tacę należy przekładać w inne miejsce.W ten sposób unikniemy spadania owoców nie zamierzonych przez drzewo a wynikających z braku wody Natomiast u wiśni czy czereśni ich zasychania, lub co jeszcze jest gorsze jeszcze groźniejsze,,pękania owoców.Kiedy tak się dzieje,że pękają.?Otóż - zawsze wtedy gdy po okresie suszy i upału i nie podlewania tych drzew przyjdzie burza i ulewny deszcz.Nie dając rady z nagromadzeniem   wody aż  ,w efekcie końcowym drzewo lokuje je w owocach i jeżeli te owoce są w fazie dojrzewania to oczywiście ,nie wytrzymując naporu wody - pękają i to często nawet 90% ich.Ale jeżeli drzewo wiśni czy czereśni jest "przyzwyczajone " do wody takiego zjawiska nie będzie.W związku z tym radzę jednak je podlać ,pomimo zapowiadanych  już na sobotę burz i opadów,bo szczególnie te opady pochodzenia burzowego   z powodu swej gwałtowności mogą być ,także [ o dziwo] niebezpieczne też dla drzew ,szczególnie pestkowych.

A krzewy?.....................
Ten stopień zagrożenia związany jest z suszą i  panującą wysoka temperaturą.Czy wiecie,że gdyby ktoś  podlewał w południe ,czego absolutnie nie radzę,a wprost jest to zabronione,to 60% wody wyparowałoby natychmiast .Dla czego podałam tę informację ? Podałam dla tego,by uświadomić jakie to jest nieekonomiczne  a przy okazji zabójcze dla roślin,bo....................... wywołać może szok termiczny czego nie należy fundować  roślinom  .A kiedy taki szok i dla czego występuje?Wtedy gdy temperatura gleby osiąga powyżej + 25 st. a wody  -  akurat połowę tej wartości.A tak jest,tak jest w upalne jak teraz dni.Jednak wody należy roślinom dostarczyć i kto tego nie zrobił dziś wcześnie rano ,bo to bardzo dobra pora na podlewanie   [np .o 6 lub 7 godzinie]  niech nie czeka jutra ,tylko,jeżeli to oczywiście możliwe zrobi to dziś w godzinach 18,ta 20,ta.
A co szczególnie podlać należy?..............co płytko się korzeni i z tego powodu cierpi  bo sięgnąć głębiej nie może bo za krótkie ma korzenie.Ot - i cala filozofia.
A zatem..............
"Dziewczyna w oknie jak winne grono przy drodze:każdy chce skubnąć."włoskie.
A ja - siedzę i siedzę na balkonie i nikt skubać mnie nie chce.
Dla pocieszenia jeszcze takie przysłowie  i to w nawiązaniu do aktualnie panującej pogody :
"Dziewczyna nie malina,  w jedno lato nie zwiędnie".rosyjskie.
 I właśnie,właśnie  w   tym momencie - powinnam ogłosić pierwszy stopień zagrożenia  .............nie tylko dla malin.
Czym zagrożenia?........................

czwartek, 23 czerwca 2016

Że pomidory i papryka są zdrowe i pełne witamin ,nie muszę nikogo przekonywać,ale także  nie tak dużo,   ale jednak mają też ogórki i maja jeszcze to czego,żadne inne warzywa  nie maja  ,a mianowicie  właściwości odkwaszające , a nawet zasadotwórcze,co może wydawać się dziwne,przy założeniu,że posiadają  przecież ogromną ilość wody.Tak jednak jest i nikt tego nie zmieni.I choć sałatka z zielonego ogórka jest smaczna, to nie należy nigdy mieszać jej z pomidorem,bowiem te zdrowe ogórki  są zdrowe, ale oddzielnie .Także pomidory,oddzielnie ,bo w połączeniu z ogórkami tracą  [ o dziwo ] witaminy.
Pomidory, też poza witaminami są bogate w potas ,brak którego w organizmie różnie się objawia ,a to kłopotami z zasypianiem,a to   budzeniem się rano  zmęczonym,a to bólami zamostkowymi ,że nie wspomnę o skurczach łydek.I jeszcze odkryte  osobiście przeze mnie :pogorszenie samopoczucia.A osoby ze stanami lękowymi  i depresją szczególnie o prawidłowy poziom potasu dbać winny i nie wypłukiwać go z organizmu kawą,herbatą ,piwem itp.I jeszcze : pomidory ,to LIKOPEN,to ten co reguluje i nie dopuszcza do rozwoju komórek rakowych.Tylko należy wiedzieć,że w surowych pomidorach jest go niewiele.Znacznie więcej w przetworzonych tj. soku,keczupie itp.

I tu muszę przerwać [ a tak dobrze mi się pisało] I właśnie chciałam sięgnąć  do starych,bardzo starych przepisów kulinarnych.Zostawiam je ztem na jutro.
Zmęczył mnie nieco ten przepis,ale starałam się zawrzeć w nim wszystko co jest istotne,nic nie przegapić.No p- to idąc za ciosem.................właściwości zdrowotne warzyw ,bo "czekają "już ktoryś dzień.
MIKS  LETNI, na teraz,do ugotowanego na sypko  ryżu.
1 kg.pieczarek poszatkować w plasterki i na  5,6 łyżkach oleju  krótko usmażyć [nie rumienić].Oddzielnie pokroić  2  duże papryki,jedną czerwoną druga żółtą i dwie cebule ,w talarki.Wymieszać na misce i posypać 2,3 łyżkami jakiejś ostrej przyprawy z papryką.Mnie najbardziej odpowiada pikantna do drobiu.Także posłodzić  1 łyżka cukru.I niech tak to postoi nawet ze dwie.3 godziny.Po tym czasie dodać do pieczarek wymieszać i jeszcze około 10 minut smażyć,mieszając .Ułożyć piramidę na ryżu wkładając w jej środek np. udko gotowane z drobiu.

A teraz  MIKS LETNI NA ZIMĘ.
Przyrządza się identycznie - do pewnego momentu.Po pokrojeniu papryki w paseczki i cebuli w talarki i po dodaniu przypraw i cukru pozostawia się to na dłużej.Nawet na kilka godzin,by puściło sok.I do tego dodaje się podsmażone  krótko  [10 minut] ,trochę przestudzone,  ale  nie całkiem pieczarki.Potem jeszcze 4 łyżki lub więcej [jak kto lubi] octu balsamicznego i ;po wymieszaniu nakłada do słoików  uzupełniając je pozostałym sokiem i pasteryzuje około 10 minut licząc od zagotowania.W zimie podaje na zimno jako jarzynkę, do ryżu klusek lub.....................jako przekąskę na małych plackach ziemniaczanych.
Ta konserwa dobrze się przechowuje.Należy tylko sprawdzić po pasteryzacji czy zamknięta , stawiając słoiki do góry dnem na kilka minut ,zaraz po wyjęciu z wody,gdy jeszcze gorące.

I jak łatwo zauważyć ,do tego MIKSU ,nie dodaje się wody i w tym tkwi cała tajemnica dobrego przechowywania i odpowiedniego smaku.W przypadku gdy stwierdzi się,że jednak soku jest za mało należy dodać oleju.

Starałam się bardzo dokładnie opisać sposób wykonania ,albowiem będą wykonywały to osoby które nigdy przetworów na zimę nie robiły.I jeszcze na koniec tak uwaga:Oczywiście - wielkości  podane przeze nie są tylko przykładowe.Można np, i  tak radze w przypadku robienia MIKSU na zimę wziąć 3 kg pieczarek i proporcjonalnie do nich ,także więcej pozostałych składników i przypraw,powiększając je proporcjonalnie do pieczarek.I jeszcze. to.........można użyć jakiegoś oleju smakowego...
"Potrawa smaczna i z glinianego półmiska smakuje."polskie
A tak - a pro-po ,potrawa.Ponieważ wiele osób które próbowały pewną potrawę prze ze mnie wymyśloną proszą mnie o przepis ,to zaraz go podam,by po wydrukowaniu rozdać zainteresowanym.Być może jest on już Państwu znany,ale ponieważ jestem niespokojnym duchem kuchennym ,ustawicznie coś zmieniam ...........zatem wersja na dzień dzisiejszy jest następująca :

środa, 22 czerwca 2016

Informacje tę,dedykuje DZIAŁKOWCOM WARZYWNIKOM.Zatem tym,co uprawiają warzywa,a wśród nich dyniowate i psiankowate,a konkretnie to : dynię cukinie patison kabaczek, i szczególnie też  OGÓREK  i z psiankowatych POMIDORY..Jeżeli decydujecie się na ochronę chemiczną ,to teraz jest stosowny czas na oprysk MIEDZIANEM ,wymienionych warzyw.A przeciw czemu pryskać je?A przeciw chorobom grzybowym na ogórkach powodującymi plamy na liściach i przeciw zarazie ziemniaka na pomidorach ,która to też powoduje plamy na liściach  ,jednak w następnej kolejności ,też na owocach .I tym się różnią .Na owocach ogórków  plam nie będzie ale będą brzydkie i niekształtne  ,beczułkowate itp., bo jakie miałyby być  przy parszywych liściach. Opryski te zalicza się do oprysków zapobiegawczych,to jest takich,które zapobiegną pojawieniu się choroby  w późniejszym czasie.Zdecydowanych na  taką ochronę zachęcam do powtórzenia jej za dwa tygodnie.
A co będzie jak tego nie zrobimy? spytacie być może.A - to będzie zależało od warunków pogodowych.Gdy jest ciepło,bardzo ciepło  i deszcze sporadyczne i nigdy zimne to i chorób tych nie będzie.Ale - czy to można przewidzieć.
Skoro już jestem przy dyniowatych i przy ogórkach, to informuję  uprzejmie,że one bardzo,ale to bardzo nie lubią kontaktu z żadnymi narzędziami,a przecież wypielić je trzeba .No to - robimy to bez motyczek ,pazurków itp,tylko własne "pazurki" używajmy,bo ze względu na bardzo płytkie korzenienie  się [ogórki ,tylko 20 cm], nie należy  ich uszkodzić.,

Mają właściwości lecznicze wymienione  warzywa ,ale o tym już nie dziś.
O ! widzicie Kochani jak to wygląda jak "buszują  w klatce chodowej" elektrycy.Nagle CIACH i przerwa .Zatem ja jeszcze [oby bez przygód] o......................
Zmieniła się pogoda ,jest bardzo ciepło,ale też i wilgotno i to niesie ze sobą także zmiany w roślinach - i z tej przyczyny uczulam Państwa na pojawienie się nagłe choćby tych mszyc .
  I tak np.iglaki  [ jeszcze wczoraj tego nie było]  pokryte zostały białymi płatkami,jakby  spadł pierwszy  śnieg.Mnożą,się "te płatki" z  zastraszającą  prędkością.Z każdym dniem ich przybywa.Zatem reakcja posiadacza iglaków winna być  równie szybka.Piromor zakończy ten" biały pochód " zmierzający  do wyniszczenia roślin.Bo -  te białe płatki to bezskrzydłe potomstwo mszycowe.Ale ,raz na kilka  tysięcy rodzi się mszyca ze skrzydłami,by przenieść się na inne ,jeszcze nie zasiedlone  przez  nie  iglaki. I te także należy opryskać.
Po co to wszystko piszę, nie pierwszy z resztą raz .............ano po to by uświadomić  jak szybko po zmianie warunków pogodowych może zmienić się wygląd działki.
Poza różnymi  pracami na działce ,także ochrona roślin,czeka.W takich bowiem warunkach ,gdy ciepło i gdy wilgotno mogą pojawić się zarówno szkodniki jak i choroby roślin.Wczoraj o tym wspominałam,ale nie o wszystkich.Uczulam zatem,Was ,Drodzy moi Czytelnicy na te najłatwiej zauważalne - bo są ,z pewnością są..................... to mszyce.Owszem można potraktować je :Porimorem,lub Calipso ,lub jakimś innym preparatem owadobójczym,bo jeżeli na taki typ ochrony się decydujemy,to czas ku temu jest najbardziej stosowny .Teraz przeżywają swoje apogeum.Teraz jest ich najwięcej,bo też pogoda im sprzyja.Ale można także  walczyć z nimi mechanicznie i już podpowiadam jak i gdzie?Np. na końcach pędów porzeczek.Czy nie widać tam poskręcanych liści? Oj  - widać .Na innych krzewach i drzewach także.Bo "te małpy" jak zwykł je nazywać mój sąsiad..........."jakie one są cwane ,wysysają soki z  najmłodszych listków,najdelikatniejszych".Tak - to prawda,to prawda że z najmłodszych,ale czy są cwane ,to nie wiem czy prawda.Mechaniczna walka,to obcięcie  zaatakowanych przez nie wierzchołków.
Mogą też pojawić się na iglakach,a że   tam wyglądają dziwnie i nietypowo,pozwolę sobie przypomnieć jak?
"W czasie wojny,wrota piekieł się otwierają."polskie.
Takie - oto przysłowie na  dziś,na okoliczność "pobrzękiwania szabelkami",to z tej,to z tamtej strony.
Jak będzie wyglądała III Wojna Światowa - nie wiadomo.Ale podobno  wiadomo jak będzie wyglądała IV.Ona będzie na kamienie i kije.

Może jednak przed tym zajmiemy się działką ?

wtorek, 21 czerwca 2016

O ! - Kochani ,kto może to niech uda się na działkę w celu wypielenia grządek,bo po deszczu jest to o wiele łatwiejsze i nie cierpią tak bardzo rosnące obok  wyrywanych chwastów rośliny szlachetne.
Zatem pracy co nie miara.Jedna tylko musi poczekać ,jest nieskazana..............to koszenie trawników kosiarką elektryczna ,ze względów bezpieczeństwa ,a i spalinową  nie wskazane bo mokrą trawę żle się kosi.Zatem co? zatem zostało trochę czasu by odpocząć i w takim powietrzu  po deszczu  nawet alergicy  czują się lepiej.
To tyle na dziś .
Nie ,nie zapomniałam............................o zdrowotności warzyw.


Deszcz  ten podlał też posiane i posadzone warzywa.Generalnie - pomógł  im wszystkim.Zaszkodzić tylko mógł sałacie ,ale takiej która już  zawiązuje główki.Bo może zachorować na SZARĄ PLEŚŃ,czasem nie bardzo widoczną.Radzę zatem,to sprawdzić,na jednej główce,czy w środku nie ma pobrązowiałych  końcówek liści.?A pozostałym warzywom tylko  ten deszcz pomógł .Bo np. szybkościowo wiążą się strąki u słodkiego zielonego groszku i" przymierza "się też do kwitnienia fasola,że nie wspomnę o korzeniowych.................O ! -  one  deszczu oczekują zawsze.Dzięki  niemu marchewka jest bardziej soczysta i bardziej słodka i buraczek także i seler.A psiankowate ? A psiankowate tj.papryka i pomidory też tylko z deszczu skorzystały.Proszę się nie obawiać ZARAZY ZIEMNIAKA,to jest plam na liściach  pomidorów bo ,by one powstały spełnione muszą być   warunki tj. deszcz,owszem,deszcz ,ale zimny deszcz i niska temperatura w nocy , nie przekraczająca + 7 st.
Ale,ale,poza tą chorobą grzybową są jeszcze inne i "nie należy kusić licha" i np. nie wykonywać żadnych prac przy roślinach jak są mokre,a już na pewno nie uszczykiwać wyrastających w katach liści pędów.Niektórzy z Państwa ,preferują obrywanie na krzakach pomidorów dolnych liści, by dopuścić więcej słońca i światła do zawiązanych  powyżej owoców.Owszem -tak należy postępować,ale w uprawach szklarniowych,na zagonku ,raczej nie,bo owoce odsłonięte  będą mniej smaczne i będą miały twardą skórkę.

I co jeszcze z tym deszczem?
Już za tydzień zauważalna będzie zmiana w wielkości owoców na drzewach i nie martwcie się,że ileś tam ich spadło np . małych jabłuszek,czy gruszeczek,bo to pozwoli  pozostałym na drzewie nabrać wagi, kształtu wybarwienia ,smaku i zapachu.Bo nikt nie podleje tak dokładnie drzew ,a i krzewów jak spokojny ciepły deszcz.Ten spokojny i ciepły deszcz jednak może być przyczyną powstawania plam na liściach jabłoni,ale tylko u odmian podatnych na PARCHA .Myślę jednak,że  -póki co takich amatorzy ogrodnicy nie uprawiają,bowiem wymagają zbyt wielu kosztownych i kłopotliwych oprysków.

Natomiast , pomarańczowego koloru plamy na liściach grusz, jeszcze ich nie ma ale niebawem się pojawią nie maja związku z deszczem a tylko z jałowcami o czym pisałam wielokrotnie.Bo - albo jałowce,albo grusze - należy wybrać.Ba,ale żeby to tylko od nas zależało?Zależy także od sąsiadów u których rosną jałowce.
Teraz też ,bardzo intensywnie przyrastają owoce  czereśni i wiśni.Niestety,deszcz mógł, spowodować lub niebawem to nastąpi ,że  owoce wiśni będą zasychać................a to MONILIOZA,na którą choruje odmiana czarnej wiśni sokowej ŁUTÓWKA  a  odmiana PANDA  nie.Uświadamiałam to  niejednokrotnie Państwu i zupełnie niedawno pewna osoba udowadniała mi jak zdrowo rośnie u niej ŁUTÓWKA ..........właśnie.Pójdę tam za dwa tygodnie i gwarantuję,że obraz się zmienił.Co nie oznacza,że "straszę " tą odmianą.............nie.Bo jest to jedna z najintensywniej owocujących wiśni sokowych,tyle,że wymaga oprysków przeciw różnym chorobom pochodzenia grzybowego i dla tego teraz  mogą one się pojawić ,po tym deszczu.
Po tym deszczu także mogą pojawić się "splecione" po  trzy,cztery ,pokryte szarym nalotem owoce śliw .To też po deszczu i jeżeli jest ich niewiele ,a przeważnie tak jest i mamy do  ich dostęp,to należy je oberwać,ostrożnie,by nie rozsiewać zarodników grzybów,najlepiej trzymając jakieś naczynie pod owocem .NIE DAJE SIĘ ICH NA KOMPOST.....................NIE.

I co jeszcze z tym deszczem/..................
A na działkach...............co też słychać na działkach?.W Łodzi i okolicach solidnie popadało i to bardzo dobrze,bo o tej porze roku deszcz jest na przysłowiową wagę złota.Zatem.......................
"Jeśli wszystko  rozumiesz  - widać jesteś źle poinformowany."jawajskie
Ja jestem dobrze poinformowana,bo wiele,bardzo wiele nie rozumiem ,a Wy - Drodzy moi Czytelnicy?


poniedziałek, 20 czerwca 2016

A -, oto ponad stuletni przepis na sporządzenie selerów.Jak wspomniałam ,w tamtych czasach większość  potraw,także i z warzyw podawano po obróbce termicznej.Toż  -  to ja pamiętam jak  kilkadziesiąt lat temu niektórzy ,patrząc na surówkę mawiali: ..........."ja mam to jeść ,a czy ja jestem koza"?

SELERY FASZEROWANE.autorstwa p.Marii Ochrowicz - Monatowej.Przytaczam w oryginale  ,zatem słownictwo może być  nie współczesne.

Na faszerowanie trzeba wybrać specjalny gatunek selerów kulistych,które są zupełnie gładkie.Wymyć je czysto i po ostruganiu ugotować na wpół , w osolonej wodzie.Potem wydrążyć w środku jak kalarepę,napełnić farszem z cielęciny,z dodatkiem szpiku wołowego, kilka  poszatkowanych i uduszonych z cebulką pieczarek,dwóch żółtek,pół namoczonej bułki soli i pieprzu i ułożywszy w rondlu na rozpuszczonym maśle,zalać bulionem ,polową szklanki madery i dusić pod przykryciem przez dobrą godzinę.Na końcu sos podprawić  rumianą  zaprażką z łyżki masła i pół łyżki mąki.Wydać jako wykwintną jarzynę.

Chcecie,to macie,ale ja już widzę jak wyglądają zakupy potrzebne do tego dania np.: w supermarkecie...........:" poproszę o pół kg szpiku wołowego?"...................

Pomimo wszystko życzę :  s m a c z n e g o.
Właściwości zdrowotne SELERA ,to przede wszystkim  jego zdolność do rozpuszczania nagromadzonych szkodliwych substancji powodujących ból przy zginaniu stawów o witaminach nie wspominając.Zatem ,selera winny jadać osoby ze schorzeniami reumatyczno-artretycznymi , to szczawiany "zmiękną" jak tylko "poczują" selera.Szczawiany  to coś co ,niestety wraz z niektórymi warzywami dostaje się do naszego organizmu to: szczaw,szpinak rabarbar i często nie brane pod uwagę pomidory.Tak,tak one też dostarczają szczawianów.Ale, jak to często bywa ,jednym   szkodzą ,innym nie.Tym co szkodzą,winny choćby raz na tydzień zjadać porcję surówki z selera,która to przyznaje ,zbyt smaczna nie jest  .Ten smak mogą zmienić dodatki.Mogą być różne.I tak np.proponuję  surówkę na słodko,tj do około, trzech szklanek utartego  selera i skropionego sokiem z cytryny by nie pociemniał dodać garść moreli suszonych pokrojonych w paseczki i łyżkę rodzynek.Posolić nieco i dodać jeszcze ewentualnie soku z cytryny,by  zaostrzyć jej smak dodać szklankę jogurtu i pół szklanki majonezu.No -teraz daje się to zjeść.I druga wersja ..............na ostro:T eż trzy szklanki utartego selera i jeden słoiczek  marynowanej malej cebulki i jedna puszka kukurydzy i kilka ząbków czosnku i nieco cukru i nieco octu balsamicznego i soli i kilka łyżek majonezu,tak by wszystkie składniki zostały nim potraktowane.A kto lubi ,może dodać nieco jakiegoś ostrego sosu.A ! ta to jest jest nawet smaczna.

Wertowałam starą książkę kucharską,lecz w niej ,hasło  surówka nie występuje,ale seler  - i owszem ,ale przyrządzony tak......................:
SELER, to także warzywo korzeniowe.Bardzo wymagające jak chodzi o jego uprawę,bo przede wszystkim potrzebuje gleby w doskonałej strukturze bogatej w substancję organiczną ,intensywnie nawiezionej obornikiem i że ,bardzo często należy je podlewać i pomagać by bulwa,"wychodziła" ponad powierzchnię zagonka.I wierzcie mi,to wszystko nie jest niemożliwe.Uprawiając je w ten sposób możemy uzyskać dorodne egzemplarze ,nawet ważące około 1 kg.Aha ! jeszcze to: posadzone po brzegach zagonów to coś na co liczą najbardziej,a to z tej przyczyny,że korzystają z wody nagromadzonej w ścieżkach po deszczu ,lub podlewaniu,,a to jest konieczne bo w stanie dzikim rosnące selery są roślinami błotnymi Stworzenie warunków podobnych  to połowa sukcesu,.Także - z powodu swojej "żarłoczności" nie lubią zbyt blisko mieć konkurenta .Wolą ,"sporą część stołu zastawioną jedzeniem,, mieć tylko dla siebie."Już teraz ,lub niebawem część liści położy się na zagonku i co z tego zapytacie,być może? Ano, to z tego,że należy je,te liscie oberwać i za jakiś czas położą się następne,i ponownie należy je oberwać i w ten oto sposób bulwa selera "wychodzi" ponad powierzchnię gleby,coraz,bardziej i coraz bardziej,a to sprzyja jej rozrastaniu się na boki.Bo przecież łatwiej jest "rozpychać "się w powietrzu jak w glebie- czyż nie.?I jeszcze jeden pozytyw z takiego sposobu uprawy wynika.Seler będzie miał korzenie tylko od spodu bulwy,na bokach nie,co oznacza ,znacznie mniejszą ilość odpadów przy obieraniu .Takie oto sekrety kryją warzywa i warto o nich wiedzieć,by nie winić siebie za niepowodzenie w uprawie.Oberwane liście warto ususzyć lub zamrozić z przeznaczeniem na zimę,a z pewnością nie należy ich żałować ,bo skoro leża to znaczy,że wytworzyła się miedzy nimi a bulwą warstwa korka i nie ma już przewodnictwa soków i ,że spełniły swoje zadanie i że" pałeczkę przekazują nowym" liściom  wyrastającym z środka.

A właściwości zdrowotne selera?....................
"Komu powierzasz swój sekret,oddajesz też część swojej wolności."hiszpańskie.
"Sekret mówi się,obszedłszy przedtem jurtę trzy razy dookoła."kałmuckie.
O co chodzi z tym obejściem? Chodzi o to by się dobrze zastanowić ,by mieć czas na przemyślenie.A jurty wcale nie są takie małe,zatem czasu jest sporo.Sami mieszkańcy jurt bardzo gościnni,.................tylko ta herbata z baranim  tłuszczem i solą dla Europejczyków nie do przełknięcia,a dla nich konieczna by jakoś przetrwać zimne ,kontynentalne noce.I wiecie co?Z powodu klimatu tam panującego tylko kapusta rośnie,bo ,żadne inne warzywa takiej huśtawki  temperatury nie zniosłyby,bo noce bardzo zimne a dnie ciepłe,czasem gorące.Biedni mieszkańcy Mongolii,bo taki niewielki maja dobór artykułów spożywczych,no - może za wyjątkiem Ułan-Bator ,ale tam jurt nie ma.To tyle tytułem wstępu.A ja właśnie o warzywach,o warzywach.

niedziela, 19 czerwca 2016

I  tylko jeszcze jedna dziś i też ,o zgrozo ..............kulinarna informacja.Bo przypomniało mi się,że też w drzwiach będzie pytanie ...................." a udka serowe,też będą?"
A będą  bo to akurat żaden problem.Po prostu najpierw usmażone na klarowanym maśle udka,dobrze przyrumienione wyjmuje ,studzę i "wykręcam" z nich kość i wszystko zalewam sosem zrobionym z 1 szklanki śmietany i połowy szklanki drobno tartego sera dodaję też siekany koperek.To tylko musi się dobrze podgrzać ,zatem należy udka wcześniej dokładnie usmażyć i ewentualnie jeszcze trochę podprużyć z  odrobiną wody.Nie wspominam o soleniu bo to sprawa oczywista,a sera może być więcej.


Oto - jestem.Deser zrobiony,chłodzi się w lodówce.A jest bardzo prosty w swojej" konstrukcji".Po prostu,pokroiłam truskawki  i nałożyłam do kompotierek i zrobiłam [uwielbiane] przez dzieci mleczko waniliowe tj: dwa żółtka zmiksowałam z dwoma łyżkami cukru i jedną łyżeczką  cukru waniliowego i zaparzyłam to szklana gorącego mleka,które należy dodawać ostrożnie i małym strumieniem,by się deser nie zważył .Zalałam wychłodzonym już ,truskawki.Teraz musi się to   jeszcze dodatkowo wychłodzić w lodowce,a potem usłyszę pytanie. ,już na wstępie,już przy drzwiach.............."ciociu,a będzie deser?" a zawsze jest z okolicznościowych owoców,ale o to mleczko też  chodzi............"bo wiesz ciociu ,to smakuje prawie jak lody".

Winna jestem taką uwagę:jajka zawsze  wkładam na moment  do  wrzątku  a to na okoliczność  zabicia salmonelli i to jest wystarczające bo wrząca woda ją zabija.A przy okazji ::Proszę nie postępować podobnie z pomidorami bowiem akurat tu nie tak należy niszczyć to co szkodliwe,co na skórce się znajduje ,bo..................przez sparzenie skórka pęka i to co było na  jej powierzchni automatycznie przenika do miąższu.Należy najpierw umyć w zimnej wodzie czy to pomidory czy owoce i dopiero potem,ewentualnie je sparzyć.
O ! - Drodzy moi Czytelnicy! - Tak nie  może być ,bym Was  "bombardowała " tyloma informacjami jednego dnia. I  nie dawała spokoju nawet w niedzielę.Że,co ?,że tak   nie uważacie ?
No - muszę to przemyśleć.A tymczasem takie przysłowia:
"Dobry bób, kiedy głód : kiedy nie ma głodu,to się nie chce bobu."polskie
"Kiedy kwitnie bób - wielki głód,kwitnie mak -już nie tak,kwitnie oset - głód już poszedł".polskie.

Współczesny człowiek powie  :........................to jakieś niedorzeczności  ,w tych przysłowiach,ale tak  nie jest.Współczesnemu człowiekowi określenie :przednówek,jest obce,ale kiedyś oznaczało ,że skończyły się ubiegłoroczne plony ,a  tegorocznych jeszcze nie ma.I przednówek właśnie,pojawiał się,że tak to nazwę w czasie gdy kwitł bób.Wiedząc to ,automatycznie przysłowia staja się zrozumiałe.A ,swoja drogą ,jakież to szczęście ,że coś takiego już tych pokoleń nie dotyczy,a to za sprawą intensywnych upraw i  co za tym idzie wyższych plonów i umiejętności  przechowywania  ich.Nasi przodkowie  w tym czasie właśnie jadali np. zupy składające się z wody i tartych ziemniaków.By najeść się ziemniakami do syta nie było  takiej możliwości,bowiem pozostały już tylko  ich resztki w kopcach.

Wracając jeszcze do tego warzywa ,to,nie wiadomo czemu uważane jest za gorsze od innych."Takie chłopskie jedzenie",słyszy się czasem,a jakże jest smaczne podane z sosem czosnkowym składającym się z  z 4 ząbków czosnku [rozdrobnionych] 4 łyżek majonezu i niecałej szklanki  śmietany, ewentualnie zamienionej na gęsty jogurt ,soli do smaku i koniecznie 1 łyżeczki cukru.Wiem- to jest kaloryczne,ale jakże smaczne,a przecież nie jada się bobu codziennie.To warzywo jest typowo sezonowe i jak wiele strączkowych dostarcza do naszego organizmu  łatwo przyswajalne białko roślinne,które to, bardziej jak białko zwierzęce  bierze udział w budowaniu masy mięśniowej.Ale ! uwaga chorzy na podagrę ,dla Was raczej nie wskazane,a to z powodu zawartości w nim puryn.

I to tyle,tytułem wstępu.Muszę jednak teraz zrobić przerwę bowiem dla dzieci mojej koleżanki przygotowuje ulubiony przez nich deser, o którym napiszę po  powrocie tu.