sobota, 23 kwietnia 2016

W tym miejscu pomyślałam sobie,że nieco zmęczyły mnie te ogrodowe tematy i może sięgnę do  mojej stu letniej książki kucharskiej  i otworzyło  mi  się na zupach.No -dobrze ,pomyślałam  O zupach nie pisałam jeszcze,niech zatem będą zupy......................i o zgrozo znalazłam coś takiego.Zacytuję tylko początek,bo to okropieństwo  nie mogę strawić  takiej treści ..

ZUPA ŻÓŁWIOWA.
U nas bardzo rzadko można dostać żywego żółwia,zresztą pozostawiam kucharzom uciechę obcinania mu nad ogniem głowy i nóg i spuszczania krwi...................................nie, nie ,dalej nie będzie bo albo ja jestem nienormalna,albo autorka tej książki ,albo , NA -  SZCZĘŚCIE,ZMIENIŁY SIĘ CZASY I SPOSÓB MYŚLENIA.

Proponuję zatem inną zupę,też z tej książki. Bardzo zdrową i wskazana dla starszych pań podatnych na osteoporozę,bo jest w niej warzywo bogate w wapń.
ZUPA Z WŁOSKIEJ KAPUSTY.Dwie większe,lub trzy mniejsze główki włoskiej kapusty,obrawszy z listków wierzchnich pokrajać na małe kawałki  i ugotować na rosole.Gdy miękka włożyć do wazy,dodać pokrojone na kawałki  mięso na którym gotował się rosół i podawać do tej zupy osobno tarty parmezan,który każdy sobie dołoży do swojej porcji.
,Zatem,zatem smacznego.
Pomimo prześwietlania drzew w sadzie,mogą gdzie nie gdzie  być suche gałązki. Nie należy się zastanawiać,czy je usunąć czy nie.A piszę to bo ileż mam pytań :"to teraz jeszcze mogę"? Oczywiście mogę,bo czasem to suche jest siedliskiem jakiejś choroby lub szkodnika.Ja oczami wyobraźni widzę takie  suche,takie martwe na drzewach wiśni.Te suche gałązki "to robota Moniliozy".To ta choroba je zniszczyła na podatnych na  nią Łutówce.Panda jest zdrowa ,ona suchych pędów nie ma.Bo między tymi odmianami jest duża różnica.Jest oczywistą oczywistością,cytując klasyka,że pędy takie należy wyciąć by oddzielić chore od zdrowego. 
W tej chwili - patrząc na sad widzimy pięknie kwitnące drzewa .Przepiękny to widok.Podobno jeszcze są takie dwa nieporównywalnie piękne widoki to :konie w galopie i statek pod żaglami.Drzewa kwitną,a tu zrobiło się  zimno."A nie mówiłam,nie mówiłam"a raczej nie pisałam ? jakieś dwa tygodnie temu,że może tak być.Ale wiecie co?.Miałam nadzieję,że się mylę,że tak nie będzie.Dziś wcale się nie cieszę,że miałam rację.Co te chłody mogą spowodować?W centralnej części kraju chyba nic groźnego.Najgorsze byłoby to ,gdyby przy gruncie spadki temperatury były około -4,-5 stopni,bo wówczas w koronach drzew też byłoby poniżej 0 stopni.Nie tyle jednak jak przy gruncie.Zimne powietrze jest cięższe od ciepłego i dla tego "spada "jak najniżej.Z tej przyczyny plantatorzy ,sadownicy nie zakładają sadów w  nieckach i zgłębieniach terenów,bo całe zimno z okolicy wyżej położonej  znalazłoby się właśnie tam.Ja jestem dobrej myśli bo obserwuję temperaturę w nocy i po tych obserwacjach   stwierdzam.................na razie mrozu w okolicach Łodzi nie było.A że księżyc już jest po pełni ,to tylko może być lepiej , nie gorzej.To może spowodować zwyżkę temperatury.A skoro już o kwitnieniu,to przewiduję grzybowy rok bo bardzo   intensywnie kwitną grusze,a to jakoś tak zawsze "chodzi w parze".Dużo gruszek,dużo grzybów.

No i znowu nie napisałam tego co planowałam,a planowałam....................
I co jeszcze sprawdzić ?Sprawdzić drzewa owocowe.Tak ogólnie i indywidualnie.Radzę podejść do pni starszych drzew z jakimś narzędziem które ma drewniany trzonek i opukać nim pnie drzew,kładąc szczególny nacisk na dokładne opukanie  ze strony południowej i południowo-zachoedniej bo tam jest najintensywniejsza ,najdłuższa operacja słoneczna w zimie.Szczególnie radzą zrobić to osobom ,które nie bieliły starych drze na zimę i promienie słoneczne nie   "odbijały" się  odciemnej kory,a skupiały na niej.Często  tej zimy przemarznięte drzewa poznamy dopiero późnym latem po popękanej i odchodzącej od miazgi korze.Lub teraz,gdy w trakcie pukanie ,nagle w którymś miejscu ,najczęściej tym południowym miejscu na pniu usłyszymy głuchy odgłos,nie metaliczny,nie dźwięczny jak w miejscach zdrowych.Po stwierdzeniu, tego,,,,,,,,,,,",,jedziemy na sygnale do chorego drzewa" z gwoździami i młotkiem  i przybijamy korę ,lokalizując  granice przemarznięcia i owijamy szmatami,które w miarę naszych możliwości,[obecności na działce] winny być mokre.I tak do jesieni.Jesienią szmaty zdejmujemy .Gwoździe pozostają.Drzewo jest wyleczone.

A patrząc na swój niewielki sad ,to co jeszcze widzicie?
W zależności od położenia działki jej nasłonecznienia i nawożenia ,trawnik być może należy już kosić.Ale,czy już,a jeżeli jeszcze nie teraz, to kiedy?.Jak zaznaczyłam wiele czynników zadecydowało za nas,a my tylko ocenimy go wizualnie.Jest taka zasada:NIGDY, PRZENIGDY NIE NALEŻY DOPUŚCIĆ DO WYKŁOSZENIA ,bo to znacznie osłabia darninę tj. korzenie,..To od nich,od korzeni i od  sposobu jak teraz się zwiążą ze sobą jak splotą  będzie zależała kondycja trawnika i jego zdrowotność.Bo ,choćby  - zachwaszczenie ,pojawienie się w trawie innych roślin ,takich jak Mniszek  Lekarski [mlecz] Babka pospolita i inne świadczy tylko o tym,że gdzieś była luka,gdzieś korzenie się nie splotły i  zrobiło się wolne miejsce  na  na nasionko chwastu.Co sprzyja zagęszczaniu darniny?  sprzyja częste koszenie.To może dziwne,ale tak jest.Jednak bez przesady.Zatem kiedy,zatem jak często?Do koszenia można przystąpić wówczas gdy źdźbła maja wysokość 20 cm.Wtedy także można sobie pozwolić na pozostawienie  pokosów co jest nadzwyczajnym dla trawnika luksusem ,bo z tych pokosów powstanie substancja organiczna która wzmocni darninę.O! ma ogromny wpływ na jej zdrowotność .I proszę nie denerwować się,że takie pokosy brzydko wyglądają.Bo wiecie co? Tylko natychmiast po skoszeniu może trawnik się nie podobać. Następnego dnia już będzie.I jeszcze takie wyjaśnienie,na taką  okoliczność.W   czwartek na spotkaniu ze słuchaczami   zadano mi pytanie,czy jak się stosuje odchwaszczacz  na trawniki ,to czy trawa nie poczernieje.A może też tak myślicie ? Nie, nie zmieni swojego wyglądu bowiem rośliny na trawniku to trawa,zaliczana do jednoliściennych i chwasty zaliczane do wieloliściennych.Preprat ,działa tylko na wieloliścienne.Należy jednak przy kupnie sprawdzić czy jest to na pewno ten preparat ,czy na trawniki.

Ponieważ jest raczej pogodnie,podejrzewam,że wielu działkowców już na swoich hektarach i.......................
W  tych przysłowiach ,można doszukać się podtekstu .
"Gdzie zwycięstwo bez pracy,tam triumf bez chwały".polskie
"Co którzy umieją zwyciężać,nie zawsze umieją zażywać zwycięstwa."polskie

piątek, 22 kwietnia 2016

Chyba nie tylko ja preferuje rośliny okrywowe.bo one tak jakoś dopełniają całości.Bo np. wysokie lilie o których pisałam o wiele lepiej się prezentują  jak ich pędy silne i wysokie [takie powinny  być] "wynurzają się " z niskich niepozornych ale jednak ozdobnych roślin,nie z gołej ziemi.A powojniki ,one koniecznie winny mieć "okryte stopy"....a czym?A może np.ROJNIKIEM.
Rojnik to dość oryginalna roślina tworząca gwiazdkowatą rozetę grubych mięsistych liści w kolorach też często oryginalnych ,bo np czerwonych lub brązowych.I nie,nie Kochani.Na tym nie koniec.One też kwitną  w czerwcu i lipcu,kwiatami białymi,różowymi lub czerwonymi.Łatwo sobie to wyobrazić jaki piękny będzie widok gdy kolory te pomieszamy.Konkurować  z innymi ozdobnymi nie będą bo wysokość ich łodyżek to zaledwie kilkanaście   cm.
Jeżeli jeszcze  weźmiemy pod uwagę to,że są zupełnie absolutnie nie wymagające i odporne na suszę i urosną na każdej glebie  i wśród kamieni i że nadają się do obsadzania najprzeróżniejszych murków nawet pionowych  wypełniania szczelin miedzy płytami itp ,to nic lepszego spotkać nie można.Rozmnażają się bardzo intensywnie przez   licznie wytwarzane rozłogi na końcach których. powstają nowe roślinki,nowe rozetki.Szadzić i rozsadzać  można też starsze kępy dzieląc je na mniejsze w dwa tygodnie po kwitnieniu.Co jednak zapewnić im trzeba? ,to dostęp do światła i słońca.  
A o ROZCHODNIKU ,już nie dziś bo chciałabym też przypomnieć jakie to   rośliny  doniczkowe winny znajdować się w sypialni bo produkują tlen.Pisałam o  nich kiedyś [nie pamiętam kiedy e nie jestem pewna czy pośród  wielu wymieniłam ta najbardziej pożądane.A nawet bardzo,bardzo pożądane to:
pospolity SKRZYDŁOKWIAT,to, posiadający ogromne właściwości lecznicze  ALOES  i dumny STORCZYK.Większość roślin pobiera w nocy tlen a te ?A te zupełnie odwrotnie.Właśnie go nam dają.Zatem dobrych pogodnych snów z przyjaznymi człowiekowi roślinami.
Wiem,wiem, pamiętam.Obiecałam ,że napiszę coś na temat  ROŚLIN OZDOBNYCH.Mają to być niziutkie rośliny ,nadające się na obwódki  i na tło dla wysokich.
No ,to c.d.tematu :szkodniki ORZECHA WŁOSKIEGO i nie tylko jego.
TROCINIARKI.Szkodnik ten atakuje wiele gatunków drzew.Na szczęście ,jednak dość rzadko.Może też, sporadycznie pojawić się na orzechu.W Polsce występują dwa gatunki trociniarek :Kasztanówka i Czerwica.Żerują w drewnie i rdzeniu drążąc dość szerokie i długie korytarze,bo proszę sobie  wyobrazić,że te "drążycielki " to sporych rozmiarów gąsienice:od 6,do 10 cm.Ich obecność jest łatwa do stwierdzenia.Z otworów w korze drzewa co jakiż czas wysypują się trociny i odchody szkodnika.Walka.Walka jest dość trudna i długotrwała ,ale też i skuteczna.W zauważone otwory należy włożyć kawałki waty nasączonej  jakimś preparatem OWADOBÓJCZYM,ot - choćby Calipso .Pewnej osobie poradziła też sposób  wstrzykiwania co kilka dni strzykawką preparatu owadobójczego do otworów .Zaatakowana była młoda jabłonka  na której działkowiczce bardzo zależało. I uratowała ją.Już po dwu miesiącach  trociny się nie  sypały.Żyje do dziś,jabłonka oczywiście i obficie plonuje.
Na wszelkie nienormalności przyrodnicze winniśmy natychmiast reagować.Choćby na Trociniarki ,bo brak reakcji spowoduje przeniesienia się szkodnika na  drzewa na naszej działce i na sąsiednie.A w przypadku tego,akurat jest to bardzo łatwe bo dorosły osobnik jest motylem i jak to ma w zwyczaju motyl przeważnie fruwa .A fruwa sobie tam gdzie chce i składa jaj także tam gdzie chce.Gąsienice  bowiem  tego motyla  to stadium larwalne.I często jest tak w przyrodzie,że to,te stadia larwalne to ogromne szkodniki,a dorosły,wylęgły z nich motylek,toż,to samo niewiniątko.Jakież to mylące jednak jakież mylące.
Mogą też pojawić się szkodniki zjadające liście.A kto te liście będzie zjadał?To także gąsienice tyle,że bardo małe np.ZWÓJKA RDZAWECZKA.Zwójka bo zwija liście i łączy je oprzędem.Ale najgrożniejsze są wczesną wiosną bowiem pożerają nie rozwinięte paki.W przypadku zauważenia szkodnika należy wykonać oprysk preparatem owadobójczym.Kończąc orzechowy temat informuję,że opisane szkodniki należy też szukać na innych drzewach owocowych.
"Dobrze by to było,by co drugi dzień święto,a między nimi niedziela".polskie.
A to przysłowie na okoliczność zbliżającego się długiego weekendu  majowego.

czwartek, 21 kwietnia 2016

Droga młodzieży,czy zgadzacie się ze mną ,że :Powrót taty z wywiadówki to- Wejście Smoka.A sama wywiadówka to:Z-  Archiwum  X. Wakacje z rodzicami - Familiada. Woźny w szkole - Strażnik Teksasu,a korytarz szkolny - Ulica Sezamkowa.
Zupełnie nie wiem czemu właśnie przy omawianiu szkodników ORZECHA WŁOSKIEGO przyszło mi .omawiać  takiego który akurat na orzechu "rzadko bywa".Bo  - chociażby sama nazwa wskazuje,że woli inne drzewa owocowe to:MISECZNIK ŚLIWOWY.Jest szkodnikiem wielożernym występującym na wszystkich drzewach owocowych.Jego obecność ,to wypukłe tarczki,które łatwo można usunąć paznokciem,ale nie należy tego robić bo pod tą tarczką jest "mamusia ze swoimi jajami".Gdy pozostaną na zimę,wiosną,wylęgają się z jaj pod tarczką maleńkie pół milimetrowe larwy  i po przecięciu specjalną kłujką kory młodych ,niezdrewniałych pędów,rozpoczynają tam intensywne żerowanie. Z powodu tego żerowania młode pędy niestety obumierają całkowicie lub częściowo.W maju i  czerwcu budują sobie swoją tarczkę i tam składają jaja i tak to się obraca mniej więcej  jak pory roku,jak kula ziemska."A to klępy " stwierdził mój sąsiad Stefan .ale.,.............zraz,zaraz."Coś mi tu nie pasuje"."A gdzie samce?"A samce Stefciu ,to formy fruwające one różnią się bardzo od samic i ma to w przyrodzie specjalną nazwę ,ale w tym miejscu nie jest ważne.Ważne by wiedzieć kiedy i czym wykonać oprysk.Mojego sąsiada interesowało to bardzo.U niego misecznik pojawił się ,o dziwo,a może nie o dziwo na krzewie agrestu.Agrestu,który posadził w roku ubiegłym.O co?I to,że po prostu z tym krzewem przyniósł na działkę szkodnika bo sprzedający był nieuczciwy.Poradziłam by lepiej ostrożnie wykopał  krzew i bo spalił,bo opryski jakimś preparatem owadobójczym,wówczas był to Owadofos,teraz Calipso, jest kłopoptliwe i  nie opłaca się wykonywać dla jednego krzewu.Bo należałoby przeprowadzić dwa opryski :wiosenny i letni,w fazie białego pąka u śliw i drugie w sierpniu.I wiecie gdzie jeszcze można spotkać miseczniki.Na roślinach doniczkowych.I tu sprawa jest prosta i  nie wymaga oprysków.Należy tylko od czasu do czasu likwidować tarczki owijając doniczkę folią by jaj spod tych tarczek nie posiać do ziemi doniczkowej,bo to oznaczałoby fundowanie szkodnika od nowa.
Zanim przejdę do omawiania szkodników orzecha włoskiego, jeszcze kilka zdań na temat sadzenia cebul różnych roślin ozdobnych.Chciałabym przekonać nie przekonanych ,że wszystkie,absolutnie wszystkie nie powinny rosnąć w zagłębieniach i spadkach terenu.Najstosowniejsze są dla nich zagonki,luk klomby podwyższone.I - a pro po klomby.Na pewnej działce  usytuowanej tak jakoś właśnie nieco niżej jak sąsiednie  użytkownicy bardzo chcieli mieć lilie.Te przepiękne o kwiatach kielichowatych wielobarwnych i pachnących. Przyjęło się je zwać orientalnymi  co nie zawsze jest prawdą.Ale to nie istotne.Istotny jest ich urok i wielkość kwiatów.Są czasem tak duże,że w ich kielichowaty kształt można by wlać więcej jak pół litra wody.A gdy nie są tak duże to nadrabiają to ilością kwiatów.Już są w sprzedaży cebule.Należy kupić duże dorodne.Ale wracając do sadzenia w terenie zagłębionym.Poradziłam tym działkowcom by na trawniku,w najbardziej eksponowanym miejscu  na trawniku wycieli kształt koła i usunęli darninę,Zrobili to,lecz w kształcie serca.Bardzo ciekawie wygląda.Przekopano ziemię i wsypano kilku worków [ no - niestety] ziemi ogrodniczej  by uzyskać wysoki klomb.Pomimo tego poradziłam by na dno każdego dołka  [trzykrotna wysokość cebuli] nasypali po jednej garści  potłuczonych drobno skorup jaj wymieszanych z obornikiem .Bo przy uprawie cebul ważne jest by woda opadowa szybko przemieszczała się poniżej  cebuli co jest łatwiejsze przy takim skorupkowym drenażu.Korzenie mogą sięgać wody,cebula nie.Skorupy jaj to zapewnią no i podwyższony klomb.Było to trzy lata temu.W międzyczasie działkowicz ogrodził wycięte w trawie   serce drewnianym małym płotkiem i tuż  przy nim posadził niskie rojniki i rozchodniki.Wzmacniają one całość i pięknie się komponują z wysokimi [1.5 m] liliami.Oglądałam to  gdy były w pełnej kasie i kwitły i kwitły też w tym samym czasie swoim "puszystym różem"rozchodniki.Ależ to niepowtarzalny widok.O rojnikach i rozchodnikach napiszę niebawem.

Może  jakoś specjalnie odczuwam sentyment do lilio ,bo wówczas jak  ja rozpoczynałam  swoją działalność ogrodniczą [lata 70].............to z tej grupy tylko były tak zwane smolinosy.A one tak są podobne  do lilii jak ja do Kubusia Puchatka.Co  dałabym wówczas za takie rośliny.?A dałabym,dała, bo to moja słabość wielka.
Przysłowia o treści kulinarnej:
"Ryba ma figurować w chrzanie,miodzie i szafranie".polskie.
"Dobra ryba winna trzy razy pływać,w wodzie,maśle i winie."polskie.
Ot - i proszę.Jakie krótkie i konkretne przepisy.

środa, 20 kwietnia 2016

Praca jest to prymitywna forma spędzania wolnego czasu.   Oj! ja to la lansuje ustawicznie.

A co to jest dylemat?Wyobraź sobie,że leżysz w łóżku z dziewczyną i gejem.Do kogo odwrócisz się tyłem?
Elegancki i smaczny deser,którego sposób sporządzenia ma ponad 100.lat.Kumacie Kochani?
LEGUMINA ORZECHOWA.
Sześć żółtek utrzeć do białości z sześcioma łyżkami cukru,dodać ćwierć kg.obranych orzechów włoskich zmielonych w młynku  i cztery łyżki tartej bułki i to wszystko,wymieszać lekko z pianą z białek,dobrze ubitą i włożyć do formy wysmarowanej masłem i wysypanej tartą bułką i upiec w miernym piecu.Podać polane sokiem owocowym,lub gorącą czekoladą.

I jak zwykle radzę ten przepis zaktualizować.Bo inny już sprzęt kuchenny.A mnie tu tylko brakuje zapachu  migdałowego [odrobinę].I jeszcze to: mierny,to niezbyt nagrzany piec.Bo  ma się to wysuszyć i  upiec.
Ponieważ ,szkodniki ORZECHA WŁOSKIEGO,to także niejednokrotnie szkodniki innych drzew owocowych opiszę dziś tylko dwa.Uważam bowiem,że ze względu na ich  globalne występowanie  warto wiedzieć na ich temat dużo,a nawet jeszcze więcej.
Gdy na liściach  orzecha pojawiają się najpierw żółte drobne plamki a później całe liście żółkną i zasychają i drzewa na tyle cierpią,że nie owocują,to znaczy,że pojawił się któryś z PRZĘDZIORKÓW.Może być to chmielowiec,owocowiec,lub głogowiec.Jak zaznaczyłam może wystąpić na każdym drzewie owocowym .Na orzechu raczej rzadko.Intensywnemu rozwojowi  jego sprzyja ciepła,słoneczna pogoda.W przypadku silnego,bardzo silnego opanowania przez tego szkodnika,należy zastosować oprysk interwencyjny jakimś preparatem przędziorkobójczym ,np.Roztoczolem..

Jeżeli ,natomiast na górnej stronie liścia powstają jaśniejsze nabrzmienia a na dolnej pilśniowata masa o srebrzystym kolorze tzw.erineum co  powoduje przedwczesne opadanie liści,to typowy szkodnik orzecha:SZPECIEL POLŚNIOWIEC ORZECHOWY.Na szczęście  jego występowanie obserwowane jest rzadko i nigdy pod postacią plagi.

A skoro orzech..................to................
Że ,co?.Że ;posadzone już aksamitki?No - niestety,są one raczej ciepłolubne i gdyby przyszły przymrozki ,to je zniszczą.Takie zwykłe? Takie pospolite śmierdziuchy ,studenty i nie wiem jak jeszcze zwane ,wszystko to nie są ich prawidłowe nazwy,tylko AKSAMITKA,a takie podatne na zniszczenie przez mróz? TAK.W najbliższych dniach ,a raczej  nocach będziemy sprawdzać temperaturę.Zauważyłam,że jak maja wystąpić na działce  przymrozki to temp. w mieści ,a więc na moim termometrze, około północy jest w okolicy + 3 st.Kwitną drzewa,ale przymrozki  mają miejsce przy ziemi,zatem należy mieć nadzieję,że nie w koronach drzew.A może wcale ich nie będzie?

I wiem,wiem,pamiętam .Winna jestem Państwu opisz szkodników ORZECHA WŁOSKIEGO.
One , tj .mieczyki jeszcze mogą poczekać.Nie ma potrzeby sadzić ich w zimną glebę.Bo - gdyby długo się nie nagrzewała to mogą raczej zginąć jak rozpocząć wegetację.Ale tak przy okazji.  Jak one teraz wyglądaj ? Czy przypadkiem nie ma zagłębionych plam na ich powierzchni?To ,świadczyłoby o tym,że w czasie przechowywania opanował je szkodnik.WCIORNASTEK.Prawda  - jak piękna nazwa?Na tego szkodnika najskuteczniejsza jest naftalina,kulki naftalinowe.ale to już informacja nie na dziś tylko na jesień .Teraz ,jest niestety za późno.Naftalina ,nie zdąży zadziałać.Ponieważ mieczyki mogą być sadzone w końcu kwietnia lub początku maja ,radzę raczej przestrzegać tych terminów.Obserwując błędy popełniane przez działkowców i powodujące "pokładanie się " dorosłych często już kwitnących roślin przypominam,by nie sadzić ich zbyt płytko.ZAWSZE,WINNO TO BYĆ NA TRZYKROTNĄ WYSOKOŚĆ CEBULI.PODOBNIE JAK  TULIPANY.
Od wiosennych spadków temperatury,ucierpią rośliny ciepłolubne,których na szczęście o tej porze jeszcze nie ma ,no - nie powinno być,ale przypominam sobie jak radziłam kilka dni temu by posadzić dalie jeżeli w wyniku  nieprawidłowego przechowa ich w zimie ,rozpoczęły wegetacje.Bo,cóż robić.?Trzymać nadal,przechowywać do maja?Wtedy pędy będą miały po kilkadziesiąt centymetrów długości .Z takich już nie dochowamy się prawidłowych roślin,nie mówiąc o tym,że te wybiegnięte po posadzeniu po prostu padną.Co dalej,nie wiem,tego przewidzieć się nie da. Czasem  jednak odżywają .Są mizerne ,ale odżywają. Jednak czasem też giną.Karpa zagniwa i tylko może nadawać się do wykopania.I zupełnie  nie wiem ,czemu tak długo drąże ten temat.Wszak,w żadnej szkole,żadnej uczelni nie uczą jak się zachować w przypadku takich i innych nieprawidłowości.Ja jednak muszę,, bo poradziłam by  te karpy posadzić.A teraz ? A teraz należy je po prostu okryć.Okryć czymś przez co dochodzi światło,np białą ogrowłókniną,albo o - to jest najlepsze butelką po wodzie mineralnej 5 litrową z obciętą częścią górną.Powstania jakby mini szklarnia.

A mieczyki?co z nimi?
A tymczasem zrobiło się chłodno,a nawet powiedziałabym zdecydowanie zimno.W myśl moich .przewidywań .Nie przepowiedni , bo tego nie potrafię lecz przewidywań.Bo jak się żyje już tyle wiosen to można przewidywać na podstawie obserwacji.Tak jakoś jest,że na przełomie kwietnia i maja spadki temperatury mają miejsce.Ileż to razy w połowie miesiąca są upały ,a na końcu chłody.A to ma swoje uzasadnienie.Naukowcy [bardzo dawno temu ] zaobserwowali i dokładnie to zjawisko opisali.Otóż,jak półkula północna  zacznie się odchylać w kierunku południowym co zawsze ma miejsce wiosną,wówczas intensywniej działają promienie słoneczne na jej północną część,.I co wtedy?.Wtedy topią się lodowce  te na samym biegunie  i oddzielają od  nich góry lodowe,które dryfują w kierunku Norwegi  i Szwecji .I to stamtąd, z tych gór lodowych te zimne podmuchy,na przełomie kwietnia i maja.Do czasu jednak.Do czasu, aż coraz intensywniej padające na góry lodowe promienie słoneczne ich nie stopią.Wtedy już wiatry z północy nie będą zimne ,co przeważnie ma miejsce w połowie maja.W połowie maja to już tych zimnych wiatrów ostatnie podmuchy,które kończą się ogrodnikami i zimną Zośką.

Z moich zapisków pogodowych wynika,że np. w 2013 r .20 kwietnia też było słonecznie,lecz bardzo zimno.Tylko + 5 st.I by Państwa wprawić w lepszy humor to informuję,że 20 kwietnia  ubiegłego roku napisałam tak:"Zdecydowanie nie ma wiosny.Ciągłe zawirowania pogodowe.Podobno jutro ma padać śnieg".Rano tylko +4 st.

Jak się zachować w czasie tych ochłodzeń.Co ucierpi na działce,a co nie ?
W tych przysłowiach podtekstu można się  doszukać.
"||W życiu jak w łaźni ,im kto wyżej siedzi,tym się bardziej poci."rosyjskie.
"W łaźni wszyscy są równi.Kierownictwo myje się w domu."rosyjskie.

A tymczasem:

wtorek, 19 kwietnia 2016

Myślę,że mi wybaczycie,że dziś jeszcze tylko,taka informacja   -  kulinarna ,bo jestem głodna, i wyszukałam w tej starej książce kucharskiej taki  przepis :RACUSZKI Z KARTOFLI.To  ,może być smaczne i konkretne.

Dziesięć sypkich kartofli ugotować.Przetrzeć gdy przestygną przez włosiane sito,dodać łyżkę masła,dwie łyżki śmietany,trzy żółtka,trzy łyżki cukru i pozostałą pianę z białek.Wymieszać lekko i  kłaść łyżką na rozpalone masło.Formować okrągłe placuszki.Gdy się z obu stron podrumienią i podrosną,kłaść na półmisek i posypać cukrem.Podać do nich oddzielnie młodą kwaśną śmietanę.

Ten przepis można modyfikować  i nawet należy.Bo - choćby skąd wziąć włosiane sito.?Można po prostu przecisnąć ziemniaki przez wyciskarkę,lub zmiksować .Można dodać zamiast śmietany jogurtu,lub serka homogenizowanego smakowego ,lub z owocami.Możliwości jest wiele.A do tego bardzo,ale to bardzo pasuje i zaręczam..............wszystkim będzie smakowało .:..............sok z czarnej porzeczki z kostkami lodu [koniecznie].
Smacznego, i proszę o wybaczenie,że tak krótko dziś.Postaram się zaległości nadrobić.
I  ! wiecie co ? Drodzy moi Działkowcy?.Pisząc w poprzednim blogu o siewie fasoli szparagowej w przyspieszonym terminie nie wspomniałam o tym,że taki sposób,polegający na okryciu nasion do momentu pojawienia się wschodów to przypadkowa ochrona od groźnego szkodnika fasoli ,a mianowicie ŚMIETKI KIEŁKÓWKI.Bo to ona jest powodem niszczenia liścieni fasoli.Liścienie to to co wychodzi z ziemi na samym początku ,mięsiste i grube.Ileż to razy widziałam takie sparszywiałe wschody,takie zniszczone liścienie przez tego szkodnika.To w nich żeruje larwa ,która wylęgła się z jaja złożonego tam przez dorosłego osobnika .A ten dorosły osobnik miał taką możliwość,bo miał dostęp do kiełkującej fasoli.Ale gdy ona jest okryta ,takiego dostępu nie ma.Jeżeli obecność  jego zauważycie  ,to nawet siewy w prawidłowym majowym czasie i później  dobrze jest na czas kiełkowania okryć ,ale wtedy już tylko białą agrowłókniną".I co wtedy  ta małpa robi ?" zapytał mnie jak zwykle sąsiad działkowy Stefan?A ta małpa ponieważ jest to małpa fruwająca to szuka odkrytych zagonków z posianą fasolą.Gdy rośliny mają już liść właściwy zagonek można pozbawić osłony.Taka fasola z liściem właściwym,to dla ŚMIETKI KIEŁKÓWKI,,już jest za stara fasola.Ot - amatorka tego co młode.
"Małpa zawsze będzie małpą,choćby w jedwabiu."polskie."Pisząc to przysłowie miałam na myśli tylko siebie,bo tak czuje się od wczoraj.To  remont w moim domu sprawił takie samopoczucie.Całe życie bałam się tylko: mamy,prądu i trzęsienia ziemi."No to  chociaż to jedno cię nie wystraszy" mawiał ojciec  i miał  na myśli trzęsienie ziemi.Ale się mylił bo wiercenie otworów w ścianach gdy one ,to znaczy te ściany są z tak zwanej wielkiej płyty,zupełnie absolutnie trzęsienie ziemi  przypomina. 

Jednak sprawy działkowe czekają.Ale dziś z powodu opóźnienia tylko te najpilniejsze.

niedziela, 17 kwietnia 2016

PIECZARKI ,CZYLI SZAMPIONY,DUSZONE W CAŁOŚCI.
Wybrać młode,małe pieczarki,obciągnąć z wierzchniej skórki,obciąć korzonki równo z czapeczką,skropić cytryną by nie poczerniały,posolić i dusić z cebulką na maśle pod przykryciem.Gdy już miękkie,oprószyć mąką,zalać kilkoma łyżkami kwaśnej śmietany,wsypać zielonej siekanej pietruszki ,a przed wydaniem,zaciągnąć sos dwoma żółtkami.Tak przyrządzone  pieczarki wprost obowiązkowo należy podać,do kotletów cielęcych,lub kotletów z pulard.

Trochę trudny ten przepis ,bo należy posłużyć się wyobraźnią ,na co z pewnością liczyła autorka ,a ten styl anachroniczny wynika z wieku w jakim przepis powstawał.Nic nie stoi na przeszkodzie by go nieco zmienić,zmodyfikować,po swojemu.Ja np ,nie będę ściągała z kapeluszy skórki.I oczywiście podam do kotletów z piersi kurczaka  ,bo najbardziej zbliżone są do pulard.


A jeszcze Kochani moi Czytelnicy.Nie wiem jak będzie jutro wyglądało nasze spotkanie z powodu prac remontowych w moim domu.
I na zakończenie ,może taki przepis ,sprzed 100 lat.
Kto spróbuje tej metody,przyzna,że to rewelacja,bo z posianej wcześniej fasoli szparagowej,  zbierzemy strąki  wówczas gdy jeszcze są w handlu drogą nowalijką.No- ale gdyby to polegało tylko na wcześniejszym siewie ,to byłby pikuś.Wszak wiadomo,że fasolę należ siać w glebę znacznie cieplejsza, jaka jest teraz .Przeważnie po połowie maja.Jeżeli jednak wybierzemy kawałek zagonka,  na wcześniejszy siew to możemy go nagrzać bardzo szybko do wymaganej majowej temperatury.Powszechnie wiadomo,że czarny kolor pochłania promienie słoneczne,że bardziej się nagrzewa jak jasny kolor.No - to na zagonku proszę rozłożyć kawałek takiej  np 1 m. na 1 m. Może to być większy  worek na śmieci tego koloru.Po rozcięciu będzie wystarczający.I, zakładam ,że zostaje właśnie rozłożony.Przyciśnięty czymś by wiatr go nie porwał.Po tygodniu zdejmujemy go siejemy fasolkę i przykrywamy jeszcze na kilka dni ,ale sprawdzamy,czy nie ukazały się już kiełki?Wówczas zmieniamy okrycie na kawałek białej [ by był dostęp światła ] agrowłókniny,obciążając tylko jej boki .Winna leżeć luźno ,bo będą unosiły ją rośliny.Dopiero po 20,25 maja okrycie zdejmujemy ,ale koniecznie w dzień pochmurny,a nawet dżdżysty.Nie należy bowiem poparzyć roślin .W połowie czerwca,- no może nieco później  plonuje.
Bardzo groźną i  najczęściej występującą chorobą GRZYBOWĄ ORZECHA WŁOSKIEGO JEST ANTRAKNOZA,CZYLI BRUNATNA PLAMISTOŚĆ..Grzyb zimuje na opadłych liściach, stąd niejednokrotnie wspominałam o tym, ,że tych liści nie należy dawać na kompost,ze względu na  ustawiczne zakażanie drzew.,I tu może powstać pytanie jak to? jak choroba z ziemi wejdzie na górę na drzewo ?A wejdzie przy, pomocy różnych owadów co to chodzą gdzie chcą i noszą na sobie co chcą ,np. antraknozę bo akurat tak im się podoba.Nie, na kompost  też nie należy dawać   liści dębowych ,ale ich z innego powodu.Z powodu dużej zawartości garbnika bardzo powoli się rozpadają.To - tak przy okazji.A co z tą ANTRAKNOZĄ? Otóż, ta antraknoza poraża liście owoce i młode pędy................"..taka to małpa złośliwa ".............powiedziałby mój sąsiad działkowy Stefan.W wyniku pojawienia się choroby plamy powiększają się ciemnieją,brunatnieją i liście przedwcześnie opadają.Na owocach tworzą się wgłębiania i jest zahamowany ich wzrost,Jądra  tj środki ich nie wyrastają,są pomarszczone i pociemniałe.Żadna wiewiórka takiego owocu nawet nie powącha.Do konsumpcji się bowiem nie nadają.Z resztą , także przedwcześnie opadają.Niestety,tylko ochrona chemiczna może chorobę te skutecznie zlikwidować w formie kilku oprysków preparatami miedziowymi,np .MIEDZIAN 50.Pierwszy oprysk  przed ukazaniem się liści,drugi ,przed kwitnieniem i jeszcze trzy opryski w odstępach tygodniowych.I to tytle i aż tyle.
,Występują także szkodniki, orzecha włoskiego,ale na szczęście sporadycznie  .Im jednak poświęcę też trochę czasu,lecz nie dziś.
Bo dziś chciałabym, działkowców warzywników zachęcić do wcześniejszego siewu fasoli szparagowej.
Odpowiadam.Oczywiście,że może być tak zaprojektowana i prowadzona działka.Decydując się jednak na taką pewne wiadomości mieć należy.Otóż - choćby taką,że  orzech nieszczepiony późno wchodzi w okres owocowania.Jest sporo na działkach takich drzew,które wyrosły przypadkowo,często za sprawą wiewiórek które to zakopuję sobie " śpiżarnie "na zimę w różnych miejscach ,a potem o niej zapominają.Czasem też działkowcy sadzą po prostu orzecha w nadziei,że wykiełkuje,co z reszta często się sprawdza.No- tak ale na owocowanie takiego drzewka trzeba,oj ! trzeba poczekać.Bo po co jest szczepienie? Poza wieloma przyczynami,jest jedna bardzo ważna,to skrócenie okresu młodzieńczego drzewa.Szczepione owocują w 4,5 r po posadzeniu,nie szczepione 10,12 roku.Orzech włoski jest drzewem okazałym i chyba z tej przyczyny działkowicz chce go mieć , by dawał cień .Dorasta do 25 m i wyżej,a korzenie jego sięgają 3, m.Jednak główna  masa korzeniowa zalega na głębokości  40 - 50 cm.O i to,to.To ważne,to bardzo ważne mieć tę świadomość ,że korzenie włośnikowe,to jest te "jedzące,jedzące,bardzo  dużo jedzące " potrzebują wiele pokarmu,nie tylko azotu,fosforu,potasu,ale także i mikroelementów,i wody,wody w okresie plonowania .Pomimo tego ,pomimo spełniania warunków gleba wokół plonującego drzewa jest tak "chuda" tak jałowa,że praktycznie w zasięgu jego korony nic nie rośnie.?/Nic nie wygra "walki" z żarłocznym orzechem,także i trawa.Bo orzech jak i inne rośliny oleiste ma taką "naturę".I nic na to się nie poradzi.Może ktoś siał kiedyś słoneczniki i po plonowaniu ich przyjrzał  się glebie.Toż to ona przypominała krajobraz księżycowy.Słoneczniki ,bowiem,to też rośliny oleiste.By nie mieć kłopotu,by nie patrzeć na mizerną usychającą trawę,proponuje w zasięgu korony drzewa nasypać kory i odgrodzić ją od trawnika jakimś plastikowym lub drewnianym płotkiem,choććby po to by ulewne deszcze nie przenosiły jej.A przy tym także będzie wiadomo gdzie sypać nawóz.Oczywiście ,to wszystko co napisałam dotyczy drzew już plonujących.Bo te , nie plonujące nie są  jeszcze tak żarłoczne,bo to takie" niewiniątka" jak małe kociaki ,które po latach wyrosną na drapieżne  tygrysy.Jednak, jakie by nie były czy małe czy duże mogą chorować....................i o tym już za moment.
Zapytał mnie ktoś,czy może być taka działka na której poza domkiem i trawnikiem będzie rósł,bo właśnie już rośnie orzech włoski.Problem w tym ,że ma 10 lat a jeszcze nie owocował.I pytanie czym go potraktować ,czym opryskać by zaowocował.?
"Ten kto ma wino,powinien pić je za życia,bo ani jedna kropla nie przedostanie się na tamten świat."chińskie.
"Wino to mleko starców" łacińskie

Aha  ! - to znaczy ,starość mierzy się apetytem na wino.No -  to wszystko wyjaśnia.