sobota, 26 listopada 2016

W dniu wiosny poszliśmy nad rzekę wesołym konduktem.
Na klimat Europy wpływa morze ,które nas olewa.
Rozalkę leczono niekonwencjonalnie - w piecu.
Pójdę ,już tym tropem....................bo  taki  to, indyczy czas.Szczególnie w Stanach. Święto Dziękczynienie bez indyka,to tak jak las bez drzew.Mają one  tam swój podtekst historyczny z pewnością Państwu znany.Zatem jeszcze tylko danie z indyka ,które robi się samo.Będzie to danie ze skrzydeł.....2,3 lub 4 ,skrzydła należy podzielić na części  i  natrzeć przyprawą do drobiu na 2 godziny przed  sporządzeniem.
Przygotować 2 obrane i  rozdrobnione cebule  ,1 opakowanie mrożonej marchewki z groszkiem 3 liście laurowe 3 ziarna ziela angielskiego , 3 lub 4 łyżki klarowanego masła i to wszystko jednocześnie dać do rondla i prużyć pod przykryciem na wolnym ogniu około 40,50 minut ,lub dłużej.Na koniec dodać 1 łyżkę miodu,ewentualnie dosolić i gdyby była taka potrzeba dodać masła.Czasem danie to wymaga podczas obróbki termicznej dodania też wody.Należy to ewentualnie zrobić, pamiętając ,że woda  winna  być zimna  bo od takiej mięso [każde ]  kruszeje.Ja sobie pozwalam na dodanie zamiast zimnej wody ,kostek lodu.Polecam.
I wiecie co ? miałam obiekcję ,że nie przypadnie to danie do gustu dzieciom,ale gdzie tam.................,usłyszałam ..........."ciociu,to jet pyszne."Aha ! .Dobrze się komponuje z ziemniakami pure .Takie ziemniaki  dokładnie utłuczone z dodatkiem odrobiny masła i śmietany i drobno posiekanego koperku.A do popicia sok pomidorowy z kostka lodu.Wszystko razem  jest bardzo,bardzo smaczne.Ale tego nie da się opisać,to trzeba spróbować.
Całkowicie zaindyczona, żegnam Państwa do poniedziałku,jak Bóg da.Jutro mnie tu  nie będzie.
A dziś jeszcze tylko ,humor zeszytów szkolnych.
Ja, w swojej kuchni preferuję indyka pod każdą postacią i także kurczaki.Indyka szczególnie dla tego,że każda jego część to spora porcja mięsa ,a ponad to bardziej jak inny drób woli on naturalny pokarm.Zatem  ,jak ma osiągnąć pożądaną  wagę ,należy mu taki naturalny pokarm, choćby w niewielkiej ilości dostarczyć.
Pierś z indyka jest to taki spory kawałek czystego mięsa ,że można go przekroić wzdłuż  ,pobić nieco tłuczkiem ,by uzyskać  większy plaster.Potem natrzeć go przyprawą do drobiu wymieszana z olejem  i zmiażdżonym czosnkiem [ kto lubi ] ,zwinąć i dać do lodówki nawet na dwie doby.Po tym czasie wyjąć  i na cały plaster położyć jakiekolwiek mielone mięso.Im bardziej tłuste tym lepsze.Mięso to należy przyprawić na ostro dodając poza  solą i pieprzem sporo zeszklonej cebulki i 4 łyżki posiekanej drobniutko natki pietruszki  i 1 łyżeczkę gałki muszkatołowej  .Całość zrolować i owinąć dokładnie nicią.Piec w dobrze nagrzanym piekarniku około 40,50 minut.Do zrumienienia.Podaje się z ryżem na sypko i jakąś  surówką.
Jest jeszcze inny sposób  przyrządzenia rolady  z piersi indyka Przygotowana jak powyżej roladę,zamiast pieczenia ,gotujemy  w wywarze z włoszczyzny i cebuli .I włoszczyzny i cebuli winno,być dużo ,a wody tyle by pokryła roladę.Oczywiści dodaje się także ziela angielskiego i liścia laurowego i soli  .Można także sól zastąpić jakimiś kostkami bulionowymi  albo wlać bulionu w płynie.Ukazał się taki niedawno.Po godzinie gotowania na wolnym ogniu ,roladę wyjmuje się i studzi obciążając deseczką z ustawionym na niej np. naczyniem z wodą, by nagrała odpowiedniego kształtu.Natomiast do wody dodaje się 2 lub 3 łyżki żelatyny wcześniej namoczone w zimnej wodzie.Po dokładnym [ powtarzam,dokładnym  ] wystudzeniu kroi na plastry i zalewa wywarem z rozpuszczoną w nim żelatyną.Półmisek winien mieć sporą głębokość,by plastry były całe pokryte wywarem.Brzegi półmiska należy przybrać korniszonami,marynowaną cebulką ,marynowanym czosnkiem ,a najlepiej wszystkim na raz.Należy to tak zrobić by znalazły się one także w zastygłej galarecie.Podaje się to danie na zimno np.w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia z odpowiednio doprawionym chrzanem  .A mianowicie : 4 łyżki tartego chrzanu 2 łyżki majonezu 1 łyżka śmietany  2 żółtka jaj ugotowanych na twardo  i dokładnie  roztartych i 2 łyżki miodu.Po wymieszaniu  ..................proszę spróbować ,może należy dodać soli.Ja dodaję.
Gwarantuję,że całość  można podać na królewski stół,bo ............................. to jest pyszne.
W dzisiejszych  przysłowiach  wracam do rzeczywistości ,zatem :
"Gdy się woda ścina i u gęsi pierś biała,będzie zima stała ".polskie.
Woda przeważnie o tej porze się ścina ,a u gęsi pierś  jest biała ,bo jaka miałaby być ? Zatem by wywróżyć pogodę ,nie wiele wiedzy tajemnej jest potrzebne.
Jeżeli ,zaś chodzi o gęś to ja mam przykre na ten temat  doświadczenie .Pewnego razu spędzałam  Święta  Bożego Narodzenia u swoich teściów.W pierwszy dzień świat na obiad była pieczona,rumiana,pyszna  gęś.
.Smakowała wyśmienicie ,ale......................... jak potem dostałam pragnienia to piłam i piłam i piłam,aż mój teść zażartował ,bym pojadła herbaty na sucho i popijała wodą z czajnika.I wyobraźcie sobie,że do końca świąt prawie nic nie jadłam .Cały czas czułam sytość.Dopiero jak przyjechałam do domu poczułam głód .Sprawdziłam w swoich zapiskach :.................no tak mięso gęsie jest ciężkostrawne i leży w żołądku dwie doby.O ! - od tej pory wszystkie gęsi maja zapewniony żywot,aż do naturalnej śmierci..............oczywiście jak chodzi o mnie.
Po tym fakcie krążyła wiadomość w rodzinie,że po prostu za dużo jej zjadłam.ale ,póki co ,sprawdzać tego nie będę.
I jeszcze drugie przysłowie ,adekwatne do zbliżającej się pory roku:
"Gdy  zima mocno rzeki lodem ścina,wiele ciężarnych ma w tym roku syna."polskie.

piątek, 25 listopada 2016

A teraz ,jak zwykle ,na zakończenie.....................
Danuśka stanęła na ławie i zgrała na lutownicy.
Rak jest stawonogiem,bo trzyma nogi w stawie.
Chcę studiować filozofię polską,aby zostać pełnowartościową krawcową.

 INTRYGA MAŁOLATA
========================
Od lat kilku to już trwa,mama z wujkiem ciocia z tatą.
By odmienić swą rodzinę,muszę coś poradzić na to.
Zatem niech to będzie kłamstwo,byle sytuację zmienić.
"Mamo ,proszę przyjmij tatę bo wujek z ciotką się żeni."
Potem była awantura : wrzaski, kłótnie ,gwałtu rety.
Tata z mamą znów są razem.Ciotka z  wujkiem ,nie - niestety.
Jeszcze ,jednak przed tym,witam Osobę "stawiającą mi plusiki ".Jest mi miło.
Spytałam osobę zorientowaną w tym temacie ,jak to jest.?Gdy w latach - 70- ątych  poznawałam te sprawy ,a wiedziałam tylko tyle,że sadzi się zielonym do góry ....................ileż to  wtedy było roślin wymagających okrycia.A teraz ? Teraz roślin nie ubyło,tyle tylko,że okrycia na zimę już nie wymagają.Dowiedziałam się ,że :"Należy być elastycznym." itd itd. Tak - pogoda już nie taka jak 40 lat temu.I załóżmy  ,że wtedy okryto np. truskawki jakimiś suchymi liśćmi.Zrobiono to na przełomie listopada i grudnia.Już , przeważnie wtedy były mrozy .Liście pozostały suche .Takie  nie mają prawa szkodzić okrywanym roślinom.A teraz ?....................a teraz zanim pojawi się  mróz ,to zmokną ileś tam razy,a pod takimi zamoczonymi następuje zagniwanie roślin okrytych.O - i to jest ta elastyczność.Dostosować się do warunków pogodowych.Pozostaje nam tylko okrycie krzewów róż.Jednak nie liśćmi tylko ziemią ,o czym pisałam wcześniej.Tym,którzy teraz pobierają nauki mówi się ,że lepiej nie okrywać jak okrywać,bo więcej szkody wyrządzają choroby spowodowane pleśnieniem   i gniciem ,mokrego okrycia jak mróz.

A teraz, pozwólcie na nieco infantylny wierszyk .Od czasu  do czasu mi się zdarza ,choćby po to by tytuł mojego bloga miał rację bytu.
Okrywać ,czy nie okrywać na zimę- oto jest pytanie.???????????
Gdy zdecydujemy się na dokarmianie ptaków, winniśmy wziąć pod uwagę fakt,że systematycznie pojawiające się na działce ptactwo  spowodują zainteresowanie kotów.Oczywiście,jeżeli one ,to jest koty są.A przeważnie są.Zatem wysypywanie  pokarmu bezpośrednio na ziemię nie wchodzi w rachubę.Najbardziej odpowiednie są  karmniki ,bo zadaszone i pokarm nie będzie mokry,a co za tym idzie i zmarznięty.Są w sprzedaży takie ,ale  można też wykonać je samemu.Tyko ,Uwaga ! - nie  należy ich zawieszać na gałęziach ,na drzewie  bo tam z łatwością dostaną się i przyczają koty.Zatem co ? Zatem metalowy pręt,ewentualnie pokryty plastikiem [taki od mopów ] i na nim umieszczony karmnik.Po takich kot nie wejdzie, bo są zbyt gładkie i nie ma o co zaczepić pazurów.A drewniany ułatwi wspinanie.
Najmniej kłopotliwe jest dokarmianie sikorek i innych małych ptaków ,które w zimie będą nam bardzo wdzięczne za jakikolwiek tłuszcz.MOŻE BYĆ KAŻDY,BYLE NIE BYŁ SOLONY
Umieszczenie go, to także dość ważna sprawa .Należy to tak wykonać by zwisał swobodnie a w pobliżu nie było żadnej gałęzi,ami gałązki,by uniemożliwić "sięgnięcie " tego pokarmu ptakom dużym ,krukowatym  .Sikorki ,jak żadne inne ptaki , mogą  wisieć od spodu i  jeść do góry nogami.Dla  nich to żadna trudność.Są w sprzedaży plastikowe siatki wypełnione tłustym pokarmem,ale można też powiesić kawałek niesolonej słoniny,sprawdzając jednak od czasu do czasu ,czy nie należy wywiesić nowej porcji.
Kończąc ten temat ,informuję że, pewne przysłowie mówi tak :"Kto dba o ptaki ,urodzaj ma nie byle jaki ".
Możecie sobie pomyśleć,Drodzy  moi  Czytelnicy,że coś ze mną jest nie w porządku ,macie prawo ,ale pozwolę sobie na przysłowia o następującej  treści  :
"A jak wiosna liście splata,,puszczaj zimę ,czekaj lata ."polskie
"Gdy przyjdzie wiosna hoża,pójdzie zima do morza."polskie.
A  -co ? Pomarzyć ,dobra rzecz.
Jak  myślę o wiośnie ,to przypomina mi się ulubione stwierdzenie mojego sąsiada Stefana..................."Wolę jesień jak lato,bo od jesieni krótszy jest czas do wiosny."A tu zaraz zima ,to ten czas będzie jeszcze krótszy.

Wracając jednak do spraw działkowych, przypominam,że...........................

czwartek, 24 listopada 2016

A teraz................
W szpitalu ciężko chorym podawali kaczki jako przystawkę.
Gospodyni doiła krowę i ryczała wniebogłosy.
Po adresem Jaśka został skierowany cytat .........."gdzie masz chamie złoty róg ".
Narzędzia proste ,takie jak szpadle grabie i inne ,które  w okresie wegetacji miały kontakt z glebą,przed zima należy  umyć  i także posmarować jakimś tłuszczem .To zapobiegnie rdzewieniu.A ponadto,wierzcie mi,że wiosną jest milo wziąć do reki  czyste narzędzia.
W samym domku nie ogrzewanym zimą  dobrze jest teraz sprawdzić otwory wentylacyjne.Czy działają? Czy przypadkiem osy nie pozostawiły w nich swojego gniazda ?Jest mi to znane z autopsji.Bo - Drodzy moi Czytelnicy ,to nie jest prawidłowo pozamykać wszystko co się da  i nie dopuścić do wnętrza domku powietrza.Bowiem wilgoć  i co za tym idzie ,różne pleśnie tylko na to czekają.
Proponuję zdjąć firanki i zasłony ,by było widać że w domku niczego atrakcyjnego nie ma i nie warto się do  niego włamywać.Przed tym wywożąc to co mogłoby stanowić zachętę do włamania.Im mniej przedmiotów wewnątrz ,tym lepiej.
Zdecydowanie odradzam  zakładania jakichkolwiek pułapek na złodzieja.Znam sytuacje,gdy to bardzo przykro dla działkowca się skończyło .Zatem ,żadnych piwnic ,tuż przy drzwiach ,otwartych na zimę,ani podłączania czegokolwiek pod prą itp,itp.
Aha - krany i inne metalowe części zainstalowane na zewnątrz  odkręcić i schować.
A co pozostawić ? Pozostawić jakieś pojemniki na wodę by mogła skapywać z  dachu w przypadku gdy ona na zimę jest globalnie zakręcana i dotyczy całego obszaru ogrodu działkowego.Bo co ? a po co ? spytacie być może ? A - po to by w zimie w okresach odwilży podlać iglaki,bo jak żadne inne rośliny cierpią wtedy od jej braku.Dzieje się tak, gdyż one także w zimie ,wegetują .Jest to bardzo spowolniona wegetacja,ale jest.Poprzez igły woda wyparowuje.....................zatem co ? Zatem należy ją uzupełnić bo sam iglak  nie jest w stanie jej pobrać.Korzenie ma za krótkie,po prostu.Gdy naczynie jest z plastiku dobrze będzie je wkopać by lód go nie rozsadził.
I jeszcze tylko to : Jeżeli zamierzacie w zimie dokarmiać ptaki ,to proszę pamiętać,że  nie wolno tego przerwać wcześniej jak wiosną.Bo przyzwyczajone do  tego nie będą miały szans by znaleźć coś do jedzenia gdzie indziej.Zatem - to poważna sprawa .Nie rozpoczynaj karmienia jeżeli nie masz pewności,że będzie ono kontynuowane ,bo w przeciwnym razie skazujesz je na śmierć.A przecież nie o to chodzi.Ptaki to nasi wielcy sprzymierzeńcy.Bo............proszę sobie wyobrazić ,że sikorka potrafi zjeść jednego dnia tyle najprzeróżniejszych owadów i ich jaj w okresie karmienia swoich piskląt  ile sama waży.






Proponuję by jadąc na  działkę zabrać ze sobą strzykawkę napełnioną oliwą do oliwienia różnych urządzeń.Może to też być olej silnikowy,a w przypadku braku takowego, w ostateczności oliwa spożywcza lub olej.W pierwszej kolejności należy naoliwić wszystkie kłódki i zamki za wyjątkiem "Gerdy ".Tego typu  zamków się nie oliwi.Jeżeli otwieranie i zamykanie ich sprawia kłopot można tylko  [mojemu zamkowi to pomogło ]  "wyciągnąć" z środka powietrze wraz z ewentualnymi  zanieczyszczeniami.Przydatna jest do tego gumowa gruszka z cienką końcówką.Na tyle cienką by  można ją było włożyć nieco do środka  w miejsce przeznaczone na   klucz. Wkłada się gruszkę z  wyciśniętym powietrzem i "puszczając " powoduje ,że to co w zamku było ,już tego nie ma. Być może będą też wymagały naoliwienia jakieś urządzenia typu : kosiarka ,podkaszarka pilarka itp. co jednocześnie jest zakonserwowaniem ich na zimę.
A narzędzia proste ,takie jak...................
"Dla tego ,który się napił wódki,każde morze jest po pas, a każda rzeka po kolana".buriackie.
Czyż  tak nie jest ?

A tymczasem odrobina alkoholu w czasie prac ostatnich na działce może okazać się przydatna,ale odrobina .I oczywiście tylko wówczas gdy nie będziemy tego dnia korzystać z samochodu,bo po co mieć zatarg z ministrem komunikacji ?Podobno jeszcze tylko dwa,trzy dni będzie ciepło .         Zatem  wskazana jest mobilizacja , by w tym czasie zakończyć sezon.
Co  nie oznacza ,że już potem nie będziemy działki odwiedzać.Jest to wskazany ,choćby z tego powodu by stwierdzić czy wszystko jest tak jak być powinno. A  teraz proponuję..........................

środa, 23 listopada 2016

I jak zwykle na koniec..............humor zeszytów szkolnych.
W Olsztynie istnieje fabryka opon mózgowych.
Bolesław Chrobry był mężny ,mocny wysoki i ciężarny.
Karp to ryba wodno- świąteczna.
Może już kiedyś to proponowałam ? Jeżeli ,to było dość dawno i nie wiem czy w  takiej kompozycji.
KOLOROWY JESIENNY BUKIET.
=================================
Na dużym półmisku ułożyć ZIELONE liście sałaty.Na  nie różyczki ZIELONE brokułów  i BIAŁE różyczki kalafiora .I jedne i drugie krótko ugotowane i wystudzone.Kilkanaście przekrojonych na połówki CZERWONYCH pomidorków koktajlowych.1 słoiczek  marynowanej cebulki i 1 słoiczek marynowanego czosnku, bez zalewy.Oba są BIAŁE. Polać to cienkim strumieniem  majonezu  w kolorze ŻÓŁTYM  z dodatkiem  [ewentualnie  ] śmietany lub kefiru .BIAŁE  w kolorze i wszystko,posypać drobno posiekanym szczypiorem KOLOR CIEMNOZIELONY.
I ładne to i smaczne i kolorowe i zdrowe.A do tego chrupiące tosty.I znajdźcie mi takie dzieci ,którym to by nie smakowało? Ja nie znam.Częściej zdarza się,że dorosłym przeszkadza zapach brokułów.Dzieciom ,raczej nie.
A wiecie do czego to jeszcze pasuje ?- do zimnego, wybornego drinka.
I tak oto  nic o działkach dziś.No - może tyle,że jeszcze na niektórych rośnie właśnie kapusta pekińska.I co ? I mrozy były, a jej nic się nie stało.
Inna wersja surówki z kapusty pekińskiej:
Podobnie jak w poprzedniej  należy poszatkować kapustę i dodać do niej  dwie marchewki pod postacią wiórków   które uzyskuje się strugaczką do warzyw korzeniowych.Pod taką postacią marchewka lepiej łączy się z poszatkowaną kapustą.Mają podobny kształt.Do tego 1 słoiczek suszonych pomidorów pokrojonych w paseczki i 1 garść posiekanych orzechów włoskich,oraz olej  w którym były suszone pomidory 1 łyżka cukru i odrobina soli.
Te orzechy ,by była ona chrupiąca. 
Tak lansuje  kapustę pekińską ,bowiem jest ona bardzo,ale to bardzo zdrowa.Bogata  w  witaminy,sole mineralne i SULFORAFAN .Sulforafan jest z pewnością Państwu dobrze znany ,bo niejednokrotnie o  nim pisałam.To on robi porządek w organizmach ludzkich................ i niechby się spróbowały w nim "budować " komórki olbrzymy ,to przy konsumpcji warzyw  korzeniowych nie mają szans."Służby porządkowe" Sulforafanu  uruchomią swoje miotły i wymiotą ,je natychmiast.
I jeszcze to :Sulforafan  jest także w warzywach kapustnych gotowanych.Bo to nie witaminy ,które w czasie obróbki termicznej giną .On nie ginie.Najwięcej jest go w brokułach i kalafiorach.
To -  co  ?.Może coś z tymi warzywami........................

Jeszcze jest w handlu papryka z przystępną ceną ,ale niebawem podrożeje  i wtedy co ? wtedy kapusta pekińska w wielu wariantach.Dla dzieci mojej koleżanki  każda surówka jest dobra,byle była chrupiąca.Idąc tym tokiem myślenia zrobiłam taką:
Poszatkowaną małą główkę kapusty pekińskiej wzbogaciłam jedną drobno pokrojoną cebulą cukrową i jednym opakowaniem  marchewki z groszkiem  .Oczywiście, mam na myśli mrożonkę i dodałam ją do poszatkowanej kapusty i cebuli po rozmrożeniu. Rozmrażać należy na sicie by pozbawić  ją wody.Nieco posoliłam i dodałam 1 łyżkę cukru i 5  łyżek oleju.
Reakcja była następująca:..............".ciociu to jest pyszne."
Ciekawa jestem czy inna wersja surówki ,też będzie im smakowała?.............
 "Dziesięciu ubogich śpi pod jedna derką,ale dwu królom   i świat za  ciasny."
Tu także ,w tym przysłowiu określenie które wyszło  z mody - to derka.
Tak się namyślałam i namyślałam ...............jakby urozmaicić surówkę z kapusty pekińskiej?.............

wtorek, 22 listopada 2016

Dla zdrowotności,humor z zeszytów szkolnych:
Reumatyzm łamie dziadka i przepowiada pogodę.
Był dowódcą ,który miał podrywać żołnierzy.
Skrzetuski zobaczył jak szli : nagi dziadek z wyrostkiem na przodzie.
Bo ,oprysk wówczas jest bardzo skuteczny jak temperatura w czasie jego wykonywania wynosi co najmniej  + 7 st. ,a jest więcej,jest więcej i to  więcej ma potrwać podobno jeszcze kilka dni.Nie wiem który to już raz o tym piszę ,a jednak  informacja jest niepełna.Powinnam także przypominać o oprysku krzewów jagodowych ,takich jak agrest czy porzeczka .Im także dokuczają choroby grzybowe w okresie wegetacji.Oprysk jest zapobiegawczy.Zapobiegnie występowaniu ich.Ale,ale .......................... Taka przy okazji   uwaga!!!  .Sam preparat nie  wystarczy.Potrzebna jest także wyobraźnia,że tak to nazwę.Bowiem sadząc drzewa i krzewy ,należy sobie wyobrazić jak one będą wyglądały za kilka lat jak się rozrosną.Poirytowany faktem ,że tylko częściowo  zadziałał oprysk jesienny pewien działkowicz poprosił mnie o radę,a nawet wyczuwałam w jego głosie,że ma pretensje do mnie,że tak jest.Może czegoś mu nie dopowiedziałam?.Może nie ta pora oprysku,może nie ten preparat ? Sprawa się wyjaśniła  dopiero jak obejrzałam tę oporną na oprysk działkę.Odległość jednego drzewa od drugiego była mniejsza jak 2 m.A powinno być CO NAJMNIEJ  3 m. Korony drzew się spotykały,ba...............nawet wrastały wzajemnie jedna w drugą,a pod tymi drzewami na dodatek  krzewy jagodowe.Prawie  nie zbierał z  nich owoców bo porzeczka chorowała na opadzinę liści ,a agrest na amerykańskiego mączniaka .Widziałam te owoce.Toż to każdy był pokryty jakby brązowym wojłokiem."Ciepło im w tym kożuszku "stwierdziłam,może nazbyt złośliwie.............................Poradziłam  jednak jak temu zaradzić.Na skutek moich rad w sadzie pozostało kilka nie kilkanaście drzew ,a na krzewy jagodowe znalazło się miejsce gdzie indziej.Rosną , wystarczająco oddalone od drzew.Oglądałam po trzech latach ten mini sadzik  i stwierdziłam,że teraz jest prawidłowo i że, o dziwo ! oprysk zimowy okazał się skuteczny."I tak trzymać " powiedziałam na odchodnym.
A kto nie chce ,aż takiej rewolucji  w sadzie ,niech choćby prześwietli intensywniej drzewa.Co do krzewów -  tu nie ustąpię.Nie powinny rosnąć pod drzewami.Pamiętam jak onegdaj  w czasie nauki w Instytucie Sadownictwa pokazano nam jak kapie woda z drzew w czasie deszczu.ŻADNA KROPLA NIE MOŻE SPAŚĆ ANI NA AGREST ,ANI NA PORZECZKĘ.Zatem co ? Zatem  winna być stosowna odległość krzewów od drzew.
Zatem miałam rację ,że jeszcze zdąży się działkę przekopać,co oczywiście jest tylko obowiązkiem tych którzy posiadają kwaterę warzywniczą.Myślę,że jest właśnie stosowna pora. Wykonując  to teraz  będzie można zakopać w celach nawozowych wszystkie opadłe z drzew liście. Również i te te, które  nie były na pryzmie kompostowej .One także po zakopaniu, przez jesień ,zimę i przedwiośnie,zdążą się rozpaść.No -może tylko za wyjątkiem liści dębu.Z powodu dużej zawartości w nich garbnika,do   rozpadu potrzebują więcej czasu.Jeżeli takie posiadamy to lepiej dać je na kompost bo jak będziemy norkrosować  [ spulchniać ] glebę wiosną to je w całości zastaniemy i wydobędziemy i będą zaśmiecać grządki.Bo - pamiętacie  DRODZY MOI CZYTELNICY I UŻYTKOWNICY DZIAŁEK,że wiosną się nie  przekopuje gleby.,

Także uda się opryskać drzewa w sadzie.........................
Te  przysłowia,a właściwie ich treść przypominają określenia i nazwy ,które już wyszły z użycia.
"Kto karczmę za dom obiera,w szynku za piecem umiera." polskie
Zupełnie nie orientuje się  jaka jest różnica między karczmą a szynkiem?Muszę to sprawdzić.
"Lepiej zanieść do karczmy  jak do apteki." polskie

A tymczasem  zrobiła się piękna pogoda.Zatem..................

poniedziałek, 21 listopada 2016

Trochę humoru  z  zeszytów szkolnych.
Jagienka opiekowała się Zbyszkiem ponieważ jego zawsze brały ciągoty.
Ojciec wyjechał na wakacje,aby dzieci miały świeże powietrze.
Chłop specjalnie dąży do tego,aby panu nie urosło.
Nie,nie, nie..................nie bieli się drzew na wiosnę  w przeświadczeniu że wapno zniszczy jakieś szkodniki, bowiem wiosną nijak nie można ich wapnem pomalować bo są jeszcze w swoich "domkach zimowych" ,najczęściej te domki są z  chityny..Chityna to coś bardzo twardego.Zatem jest to strata  i sił i środków.Jednak niektórzy działkowcy  uparcie bielenie wiosenne stosują tak jak i niszczenie szkodników solą,co jest absolutnie niedopuszczalne,bo zasolenie gleby jest zjawiskiem trudnym do zmiany,do naprawienia.Bielenie wiosną ,to tylko brak rozsądku ,ale solenie to już okrucieństwo.To tak.................przy okazji o tej soli.
Jeszcze ,należy chronić nasz mini sad ,nie tyle od mrozu co od gryzoni.To  dotyczy  młodych drzewek.Jak poznać młode?
Jest taki też sposób:Należy drapnąć paznokciem  intensywnie korę na pniu.Jeżeli w wyniku drapnięcia ukaże się chlorofil tj. zielony barwnik ,to taka kora jest młoda, a co za tym idzie także i drzewko.Na korze starszej ,zdrewniałej ,chropowatej, skorkowaciałej efektu zieleni nie uzyska się. Powszechnie wiadomo,że tylko młoda kora  jest pokarmem  różnych gryzoni.Dobierają się do niej przeważnie tuż przy samej ziemi i jeżeli ogryzą ją naokoło ,to żadnej rady na to nie ma by uratować takie drzewko.Bowiem zostały zniszczone wiązki sitowo naczyniowe ,wszak one są tuz pod  korą.To tak jakby  zrobić dziurę w   rurach wodnych.Woda do kranu nie doleci.Znam osoby które mają - niestety myszowate na działce i one owiją młode drzewka nie tylko przy samej ziemi bo......................bo np.spadnie dużo śniegu i co ?I myszowate po powierzchni tego śniegu będą mogły dobrać się do kory znacznie wyżej.
Jest taka zasada:czy to bielenie,czy owijanie drzew winno zawsze sięgać 1,5 m.wzwyż. I po kłopocie.

I jeszcze tylko taka uwaga......................
"A co się stanie jak nie zostanie przybita kora do drzewa po stwierdzeniu pęknięcia jej "? Zapytał mnie ktoś.
No - właśnie .Co się stanie ? W pierwszym roku nie będzie to jeszcze tragicznie wyglądało .Ot ! - takie sobie pęknięcie ,,  jakby ktoś ostrym nożem przeciął  korę wzdłuż  od korony do samej ziemi.Najczęściej ma to miejsce na pniu od strony południowo zachodniej.A to z tej przyczyny że tam jest w zimie najdłuższa operacja słoneczna.Ten niewinny wygląd  jednak z czasem będzie ulegał zmianie.Będzie się poszerzał i już za 3 lub 4 lata jego szerokość może osiągnąć nawet 10 cm.I co wtedy się dzieje ? Wtedy to  co powinno mieć dużą wilgotność  wysycha .To -  miazga ,którą w prawidłowych warunkach przed wyparowywaniem chroni kora.Że to prowadzi do dalszego poszerzania listwy mrozowej i że kora zaczyn odstawać  od miazgi coraz bardziej i że prowadzi to do śmierci drzewa nie muszę chyba nikogo o tym przekonywać.
Ale tu zwarłam także pewną informację .Proszę zwrócić uwagę.................to od strony południowo -zachodniej  najczęściej dochodzi do pęknięcia.Z tego , wynika  że własnie tam  należy bielić intensywniej.
I co jeszcze ?
"Nie wystarczy wziąć wroga na cel - trzeba jeszcze trafić."włoskie.
"Gdy wróg stoi u progu ,kobieta też powinna walczyć."wietnamskie.
"Nawet jeśli wróg jest jak mrówka,zalicz go w poczet słoni."duńskie.

A czemu o takiej treści przysłowia ?......................bo nigdy nie wiadomo  co i kiedy może okazać się przydatne.

Zanim ,ewentualnie, okaże się przydatne ,oby jednak nie..................jeszcze o zabezpieczaniu działki na zimę.