Pójdę ,już tym tropem....................bo taki to, indyczy czas.Szczególnie w Stanach. Święto Dziękczynienie bez indyka,to tak jak las bez drzew.Mają one tam swój podtekst historyczny z pewnością Państwu znany.Zatem jeszcze tylko danie z indyka ,które robi się samo.Będzie to danie ze skrzydeł.....2,3 lub 4 ,skrzydła należy podzielić na części i natrzeć przyprawą do drobiu na 2 godziny przed sporządzeniem.
Przygotować 2 obrane i rozdrobnione cebule ,1 opakowanie mrożonej marchewki z groszkiem 3 liście laurowe 3 ziarna ziela angielskiego , 3 lub 4 łyżki klarowanego masła i to wszystko jednocześnie dać do rondla i prużyć pod przykryciem na wolnym ogniu około 40,50 minut ,lub dłużej.Na koniec dodać 1 łyżkę miodu,ewentualnie dosolić i gdyby była taka potrzeba dodać masła.Czasem danie to wymaga podczas obróbki termicznej dodania też wody.Należy to ewentualnie zrobić, pamiętając ,że woda winna być zimna bo od takiej mięso [każde ] kruszeje.Ja sobie pozwalam na dodanie zamiast zimnej wody ,kostek lodu.Polecam.
I wiecie co ? miałam obiekcję ,że nie przypadnie to danie do gustu dzieciom,ale gdzie tam.................,usłyszałam ..........."ciociu,to jet pyszne."Aha ! .Dobrze się komponuje z ziemniakami pure .Takie ziemniaki dokładnie utłuczone z dodatkiem odrobiny masła i śmietany i drobno posiekanego koperku.A do popicia sok pomidorowy z kostka lodu.Wszystko razem jest bardzo,bardzo smaczne.Ale tego nie da się opisać,to trzeba spróbować.
Całkowicie zaindyczona, żegnam Państwa do poniedziałku,jak Bóg da.Jutro mnie tu nie będzie.
A dziś jeszcze tylko ,humor zeszytów szkolnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz