sobota, 26 maja 2018

Tak jakoś mało było moich informacji na temat roślin uprawianych dla ozdoby.Będzie cd,ale na dziś to już wszystko.
NAWOŻENIE ROŚLIN KWITNĄCYCH NA DZIAŁCE WINNO ODBYWAĆ SIĘ PRZED  ICH KWITNIENIEM.
Na ogół nie jest to powszechnie znane,że PEONIE,dawniej zwane PIWONIE.  [Nie wiem komu to przeszkadzało,że zmieniły nazwę ] są bardzo chimeryczne i wymagające szczególnie obwitego nawożenia.Nie lubią się także z drzewami owocowymi. W żadnym przypadku nad PEONIĄ nie mogą znajdować się gałęzie jakiegokolwiek drzewa owocowego,"bo będą na siebie warczały  i szczekały ", wyjaśniłam onegdaj pewnej osobie ,żartując oczywiście,a słyszało to wtedy także dziecko i potem zamęczało rodziców ,że chce posłuchać tego warczenia i szczekania .
Nie należy też nigdy po ścięciu pędów jesienią kłaść je tam gdzie rosły.A ścinając do wazonu nie obcinać zbyt krótko.I nawozić,nawozić i jeszcze  raz nawozić.Najlepiej sproszkowanym,suchym obornikiem bydlęcym,nie kurzakiem.PEONIE wolą nawóz organiczny od mineralnego.
A czemu wysiane NAGIETKI ,są chude i pokładają się na ziemi ?
Podejrzewam,że zostały wysiane w cieniu.Brak światła i słońca powoduje tzw. wybieganie  roślin.Po prostu, szukając światła "wyciągają się ".Także podejrzewam,że nie zastosowano przerywki tj. nie usunięto nadmiaru  wykiełkowanych roślin ,a to także powoduje wybieganie ,no i walkę o wodę i składniki pokarmowe.Odległość jednego  NAGIETKA od drugiego winna wynosić co najmniej 20 cm.  w rzędzie i tyleż odległość jednego rzędu od drugiego.
CO NAJMNIEJ !!!

A czemu PEONIE nie kwitną ?
NIECIERPKI ,nie cierpią pełnego słońca.Przypieka im on o kwiaty .Reagują zatem nie rozwijaniem następnych, "bo i po co  "?  -  by słońce je zniszczyło ? Trzeba przyznać,że rozsądnie myślą.Niecierpki też nie cierpią sadzenia w rzędzie,wolą w grupie.Proponuję zatem posadzić je w jakiej misie ,dużej i płytkiej donicy lub w  plastikowym,a jeszcze lepiej wiklinowym koszu wyłożonym podziurkowaną na dnie folią i ustawienie lub zawieszenie na trasie,balonie z ograniczona operacja słoneczną.W takiej masie ,co najmniej kilku sztuk w pojemniku prezentują się niezwykle okazale.
Jest jeszcze czas na sadzenie roślin ozdobnych ciepłolubnych  ,takich jak   np.pelargonie.Czy one mogą być sadzone do gruntu,czy to tylko rośliny balkonowe.? BALKONOWE ,choć nic nie  stoi na przeszkodzie by zostały posadzone do gruntu.Należy tylko zdać sobie sprawę z tego,że pelargonie w gruncie zupełnie inaczej się zachowują.Najpierw rozwijają dużo,bardzo dużo korzeni ,potem pracują na wybudowanie zielonej masy tj.części nadziemnej  ,w końcu zakwitają ,ale nie jest  to taki sam stosunek części zielonej do kwiatowej ,jak w skrzynkach balkonowych.Kwitnienie pelargonii ,która ma ograniczony rozwój korzeni jest,co może wydawać się dziwne, zdecydowanie obfitsze.
W skrzynkach i donicach na balkonie nawożenie  jest skuteczniejsze jak w gruncie,należy tylko pamiętać,że by uzyskać obfite kwitnienie pelargonii ,i  także innych ozdobnych z kwiatów należy stosować nawóz ubogi w azot ,a bogaty w fosfor i potas.To te dwa ostatnie składniki powodują kwitnienie,natomiast azot jest nawozem  budującym całą roślinę,dbającym o jej pokrój,ciemno zielony kolor i  prawidłowy wzrost.Z resztą : Na  opakowaniu nawozu winna znajdować się taka informacja  :NAWÓZ DO ROŚLIN KWITNĄCYCH, nie do roślin zielnych i choć na opakowaniu jest napisane,że należy nawozić rośliny raz na dwa tygodnie,ja nawożę za każdym razem gdy podlewam i nie zauważyłam by one z tego  były niezadowolone,w prost przeciwnie ,kwitną bardzo obficie.
 A czemu NIECIERPKI  tak się nazywają,czego  nie cierpią ?

Brawo biją osłowi .który wybrnie z błota.  [ greckie]
Gdy osioł wpadnie do błota,drugi raz nie pójdzie tą samą drogą.  [armeńskie ]
A wydawałoby się ,że osioł jest głupi - błąd.

Po wczorajszym pewnym spotkaniu "przyniosłam garść pytań ".Dotyczą one hodowli roślin ozdobnych.Czas bym się do  nich ustosunkowała :

czwartek, 24 maja 2018

BORÓWKA WYSOKA .
W czasie kiedy ja się uczyłam była krzewem prawie wcale w Polsce nieznanym.Tak  bardzo troszczono się o uzyskanie plonowania,że w Instytucie Sadownictwa w Skierniewicach sadzono je w dużych rozmiarów kręgi studzienne wypełnione kwaśną glebą,bo takiej borówka wymaga i  rozpinano nad nimi sieć rurek winidurowych by w czasie kwitnienia krzewy były zraszane,bo też to lubią .Pierwsze owoce zjadłam właśnie z tych krzewów.Były przepyszne.Zapytaliśmy dla kogo one rosną  ?  Kto je zjada ? Dowiedzieliśmy  się ,że "Idą na rządowe stoły."Ale to było  czterdzieści parę lat temu.W każdym razie ,to ja na działce pierwsza posadziłam borówki i tylko do dziś się zastanawiam,czemu wtedy była to BORÓWKA AMERYKAŃSKA  a teraz jest BORÓWKA WYSOKA .Konia z rzędem temu ,co to rozszyfruje .A czy wiecie,co to jest koń z rzędem ? Koń z rzędem,to koń z uprzężą .Wracając do borówki.Wówczas uważano,że dopiero po  pięciu latach należy wykonać pierwsze cięcie krzewu,teraz mówi się,że wcześniej należy wyciąć najstarsze gałązki .Precyzując to w następujący sposób :" Co roku  po zerwaniu wszystkich owoców w sierpniu lub we wrześniu wycina się kilka najstarszych gałązek w krzewie ,zostawiając tylko młode."
Na szczęście, mnie przyszło prowadzić moje borówki wg. zasad obowiązujących w tamtych odległych czasach.Owocowały corocznie i nadzwyczaj obficie.Raz na 2 - 3 lata wycinałam jedną lub dwie gałązki.Zaobserwowałam ,że krzewy borówki rosną wolno i gdybym corocznie wycinała kilka gałązek to po 3 latach,nie byłoby już co wycinać,ale decyzję pozostawiam państwu.

W zakończeniu : Borówka jest owocem jakby stworzonym do zamrażania i to dla  niej szczególnie wazrto rezerwować miejsce w zamrażarce,a jak jeszcze dodam,że  posiada właściwości lecznicze ,to może przekonam Państwa do uprawy.W sezonie nie jest to tani owoc.A te właściwości lecznicze to poprawienie widzenia,stąd piloci RAFU  przed wyruszeniem na bombardowanie niemieckich miast w czasie II wojny Światowej,szczególnie Berlina i Norymbergi  zjadali  przed wylotem słoiczek konfitur  z borówek ,bo pod tą postacią też mają właściwości lecznicze. Chwała borówkom! ! !
W telegraficznym skrócie : Jeden z najulubieńszych zabiegów agrotechnicznych :..................................podlewanie .Najbardziej działkowcy lubią podlewać i wycinać,obcinać .I jedno i drugie może bardziej szkodzić jak pomagać.Ileż to razy słyszałam z sąsiedniej działki u Mariana : cyk,cyk,cyk cyk,to odgłos pracującego sekatora.Pytałam : co chce przez  to osiągnąć ?.  "A, bo tak jakoś gęsto na tym drzewie " uzyskałam odpowiedź .Moje tłumaczenie,że takie obcięcie wierzchołków zagęści drzewo jeszcze bardziej nie trafiało,że po skróceniu jednej końcówki wyrosną trzy lub nawet pięć,dopiero po latach zrozumiał swój błąd".Bo - widzisz szefowa ! on jest opóźniony w rozwoju " - triumfował jego i mój sąsiad Stefan.

Natomiast podlewanie w takie prawie upalne dni jakie są teraz  [  toż to prawie lipiec ] z włączonym zraszaczem ,a do tego jeszcze w godzinach 12 - 16  jest poważnym błędem.Najlepszą porą na podlanie [GLEBY,TYLKO GLEBY ] ,bez moczenia roślin są godziny poranne 8 - 11 i godziny popołudniowe  [NIE WIECZORNE ] tj. 16- 19. O tej porze roku wszystkie rośliny ,od drzew począwszy na najmniejszych ozdobnych skończywszy są podatne na choroby pochodzenia grzybowego.Nie należy ,zatem stwarzać warunków do ich powstania,tj .tak podlewać by rośliny pozostały suche po zachodzie słońca...................zatem po prostu ich nie moczyć i nie podlewać zbyt późno .Wyjątek stanowią szklarnie i tunele foliowe.Tam także moczymy tylko glebę,ale można to zrobić np . o 14 - 15 by do zachodu słońca nadmiar wody wyparował.Wtedy szkło i folia pozostaną suche na noc.Nie będzie skapywała woda na rośliny. Bo to byłoby bardzo przykro gdyby choroby zniszczyły jakiekolwiek ,czy to drzewa,czy krzewy,czy w szklarni pomidory tuż na wiosennym starcie.Czyż nie ?

I proszę pamiętać,że tak jak kiedyś było takie hasło.............."Dzieci + zapałki = pożar " ,tak na działkach winno być lansowane takie hasło : " Wilgoć + ciemność = choroby grzybowe."
Deszcz majowy- chleb gotowy .  [ polskie ]
Póki co ,to ten chleb na razie tylko na południu kraju.

W ramach odrabiania zaległości  [ jeszcze dziś mi się to nie uda ]..................
J . Tuwim :
Byłeś u Jonsona ?
- Wczoraj .Czy wiesz że ten człowiek zwariował ?
- Co ty mówisz ? Nieszczęście ! Doprawdy zwariował ?
- Jeszcze jak ? Od rana do wieczora gada bez sensu i co kilka godzin ma atak furii. 
Zupełny wariat.
- Coś tam robił u niego ?
- Starałem się pogodzić z nim.............namówić go,żeby mi oddał te  trzy tysiące.
- No i co  ? Oddał ?
- Nie .Taki wariat on jeszcze nie jest.

środa, 23 maja 2018

JEŻYNA BEZKOLCOWA. bezkolcowa ,ale należy uważać by taka pozostała.Kaleczenie korzeni - przypadkowe w czasie pielenia spowoduje kolczasty odrost.Jest to nawrót do stanu dzikiego" o którym jeżyna cały czas marzy".
Każdej wiosny należy łozę tj, pęd jeżyny rozpiąć na drucie lub specjalnej konstrukcji.Jestem za tym drugim,bo przecież przez wiele lat ma służyć.W zależności od odmiany owoce ukazują się w sierpniu lub wrześniu.Po zdjęciu owoców łoza zamiera i pozostawienie jej jest bezcelowe,zatem należy ją wyciąć by umożliwić miejsce nowej łozie ,która będzie owocowała w następnym sezonie.Kiedyś ,uczono mnie,że nowo wyrosłą łozy należy położyć na ziemi i okryć jakąś suchą roślinnością  np, słomą.Przez wiele lat tego nie czyniłam,bo zimy już nie takie.Nigdy łozy nie przemarzły.Dobrze,że tak można  ten krzew prowadzić bo prowadzenie jest mniej kłopotliwe.
Na okoliczność,że ktoś stwierdzi"Ale owoce jeżyny są kwaśne"............informuję: ":to nie jest prawda ".Chyba,że krzewy rosną w całkowitym cieniu.A ponad to  owoce jeżyny są wyśmienite do sporządzania  dżemów..................gdy po zagotowaniu w odrobinie  wody przetrze się je przez sito i do  tego doda żelfiksu . i cukru,wg. przepisu na opakowaniu..................to pycha nad pychami.
Przepraszam,ale  to tylko tyle na dziś.Postaram się odrobić zaległości

ARONIA .................. to ta, której owoce obniżają ciśnienie.
Kiedy krzew jest młody ma regularny pokrój i ciecia nie wymaga.Kilkuletnie,niestety wyrastają zbyt wysoko.Warto je obniżyć i  w tym celu wycina się najstarsze pędy z samego środka krzewu ,tuż przy samej ziemi,te najgrubsze,te najsilniejsze ,a zostawić cienkie.Za dwa trzy lata,to one będą te najstarsze,te najgrubsze.
Każda półprawda jest całkowitym kłamstwem.  [ żydowskie ].
Półprawda to najbardziej niebezpieczne kłamstwo.  [ niemieckie ]

A ileż tej półprawdy  wokół.Wystarczy dobrze się wsłuchać. Półprawdą są także tzw. tematy zastępcze.

Ale ,ale ,zaraz cd. tematu prześwietlania krzewów.W międzyczasie jednak usłyszałam coś takiego: "Porzeczki ,a po co mi to ,kwaśne i drobne  itd..............." znając tę osobę dodałam tylko : "No -tak ,do bananów raczej nie są podobne."Wiem jednak,że komuś negującemu te owoce bardzo smakował karczek zamarynowany w szklance zmiażdżonych porzeczek z łyżką miodu i solą.W całości upieczony w piekarniku ,a w plastrach ,jako kotlety na grillu.

wtorek, 22 maja 2018

I to tylko tyle na dziś,a ja chciałabym obejrzeć jak wygląda jakakolwiek tchórzowska nora ?
Ta w Berlinie odpada bo zlikwidowana ,a na jej miejscu jest [podobno ]parking i trawnik.Zatem tak mało,tak niewiele,prawie nic.Czy warto było ?Czy nadal jest warto,czy nie ? Norę zasypią i  nic nie  pozostanie.
Owoce można pozostawić do całkowitego dojrzenia i wybarwienia  [ np. Czerwony Triumf ] wyśmienity w smaku.lub zerwać nie całkowicie dojrzałe ,ale już wyrośnięte   na mieszane kompoty np. z truskawkami lub uwaga !-  na mieszaną konfiturę.Taką jaką lubił ostatni car Rosji i jego żona Aleksandra.
Rozgotowywano nie całkiem dojrzałe owoce w niewielkiej,bardzo niewielkiej ilości wody,przecierano przez sito i dodawano cukier ,drobniutko pokrojoną smażoną skórkę pomarańczową i podobnie drobno pokrojone daktyle i już bez krojenie rodzynki. Wszystko razem krótko gotowano ,mieszając.Agrest z bakaliami staje się o wiele  łagodniejszy w smaku ,bo sam jest zbyt ostry,a poza tym - czy może jeszcze być coś bardziej eleganckiego i luksusowego ?
Na prześwietlanie form krzaczastych mamy cale lato ,lato,nie wiosnę.Lato po zbiorze owoców.
W pierwszej kolejności wycina się wszystkie pędy płożące się po ziemi cienkie i krzywe wyrastające z środka krzewu. Nie ma potrzeby ich oszczędzać bo na nich owoce są drobne i miernej jakości..Po takim potraktowaniu wygląd krzewu będzie prawidłowy,luźny,przewiewny,a skoro przewiewny to  bez amerykańskiego mączniaka ,choroby popularnej pochodzenia grzybowego. Z krzewu tak prowadzonego,takiego uporządkowanego łatwo się zrywa owoce.
A jeśli chodzi o owoce to :.........................
Chaotyczne te moje myśli ,ale chodzi o to by powiedzieć wystarczająco dużo,jednak nie za dużo.Zatem co ? Zatem pozostaje mi wrócić do AGRESTU.Ma wiele odmian .Są owocujące już w czerwcu i takie późne które dojrzewają dopiero w lipcu.Agrest jest owocem i deserowym i przerobowym.Znam jednak osoby które nawet najbardziej dojrzałych owoców nawet tych najsłodszych nie jedzą - "bo pestki ".Ich sprawa .Na choroby jelit i żołądka i wątroby pracuje się całe życie................."pomidory ,ale tylko bez skórki ,podobnie jabłka i gruszki ,a agrest,ten nie da się zjeść bez pestek,które to - o dziwo są bardzo potrzebne naszym organizmom ,bo pobudzają perystaltykę jelit. Ale nie o tym miałam pisać.Miałam pisać o tym jak i kiedy prześwietlać krzewy agrestu.Mam na myśli - formy krzaczaste ,nie pienne  tj,szczepione na pniu.Te prześwietla się bnowiem bardzo oszczędnie.
 Natomiast krzaczaste :...........................
Często tchórz,tchórza nastraszy.  [polskie ]
Skoro już się topisz,nie męcz się w płytkiej wodzie.[[bułgarskie ]

W 1945  r. o tej porze odkopywano w Berlinie bunkier w którym schował się pozornie silny ,bo pyskaty wódz ,III  Rzeszy,tej Rzeszy która miała trwać tysiąc lat ,a przetrwała zaledwie  dwanaście. Schować się ,to jest ważne,by się schować!!!.Jest jeszcze takie  przysłowie :"Dłużej klasztora jak przeora ".Gdyby jednak przeor brał to pod uwagę - ale gdzie tam.
Czemu dziś to mi się przypomniało - nie wiem.

A ma być o agreście :........................

poniedziałek, 21 maja 2018

J.Tuwim :
Po przegranej bitwie pod Ramillies  Ludwik XIV zawołał :
- Bóg zapomniał widocznie o wszystkim co dla Niego uczyniłem.
Jestem w stanie zrozumieć te osoby,które nie uprawiają na działce drzew owocowych,ale krzewy owocowe ? Czemu nie krzewy owocowe,są przecież łatwiejsze w uprawie od drzew i prowadzenie ich nie jest trudne i dostęp do nich łatwy i to zarówno z powodu cięcia pędów jak i zbioru owoców.
I czerwone i białe porzeczki owocują na pędach starszych niż porzeczki czarne,co oznacza,że odmładzamy je mniej intensywnie.Generalnie  ; w krzewie winny być pędy jednoroczne,dwuletnie  trzyletnie i czteroletnie.Nie oznacza to jednak,że krzew ma być bardzo zagęszczony ,bo powszechnie wiadomo,że luźny krzew da dorodniejsze owoce.Moja czerwona porzeczka miała grona dochodzące do długości 20 cm.O !- jakże to bolało mojego 
sąsiada Stefana....................do czasu jednak,do czasu .Pod moje dyktando wykonał prześwietlenie krzewów po zbiorze owoców, ze szczególnym uwzględnieniem pędów pokładających się na ziemi i na wiosnę sypnął pod każdy krzew około 3 szklanek sproszkowanego obornika  bydlęcego .Gdy krzewy zaowocowały cieszył się jak dziecko z długości gron owocowych.
"Stefciu !- a chcesz być lepszy ode mnie?" "Akurat - ty się na zgodzisz ,już to widzę."
Ale zgodziłam się ,a co mi tam.Poradziłam by kupił dwa krzewy porzeczki czerwonej i po posadzeniu pozostawił  w każdym tylko jeden pęd i przywiązał go do tyczki bambusowej,ten sposób wymaga jednak dwukrotnego cięcia przyrostów ,na wiosnę i pod koniec czerwca,lub w lipcu.
To dopiero była rewelacja i nareszcie był lepszy w tym temacie.
A tymczasem co ? a tymczasem czekają na omówienie krzewy PORZECZKI CZERWONEJ I BIAŁEJ.Oczywiści,na omówienie pod kątem,cięcia i prześwietlania.
Msza trwała długo,bardzo długo,tak mi się wydawało .Wreszcie ! - koszyk pełen jedzenia i kilka butelek kompotu z rabarbaru,na który w Rudzie mówiono rumbarbar.Słońce przygrzewało jak w lipcu zatem wybraliśmy miejsce pod olchą ,tuz przy rzece Ner ,a płynęła w nim woda czysta jak kryształ,do tego stopnia,że były w niej raki,a raki  żyją tylko w wodzie I klasy czystości.
Wreszcie mama rozpakowała jedzenie i zrobiła kanapki.Były przepyszne .Jedne z masłem i jajkiem na twardo i szczypiorkiem,a drugie z kotletami mielonymi.No !- te były wyśmienite.Na koniec placek,to jest takie duże i wysokie drożdżowe ciasto z kruszynką.Szczęście moje nie miało granic.
Nie wiem czemu tak mi się zebrało na wspominki ?Może dla tego,że maj,a może dla tego,że wtedy pierwszy raz jadłam też kotlety mielone i przez pewien czas myślałam,że te kotlety,to jest wałówka ,a może z powodu pysznego ciasta ?.....................nie wiem.
Ach ! - te majówki.My ,dzieci nie wiedzieliśmy,że coś takiego istnieje, ze można zabrać ze sobą jedzenie  i  je zjeść na łące i że to będzie prawdziwy chleb,bo jak zapytałam mamę gdy dane mi było spróbować pierwszego innego chleba .............." a co to jest ?" otrzymałam odpowiedź ................" to jest prawdziwy chleb "."To już teraz zawsze taki będzie ?" - nie dowierzałam. Zawsze ! - hurra ! zawsze cieszyłam się.
Gdy  już było wiadomo,że wojna skończona ,że nikt w nocy nie będzie łomotał do drzwi,że można spać spokojnie i że chleb,że jest go do woli  i że wolno krzyczeć [ podczas okupacji nie było wolno ] i już nie pamiętam jakie inne radości spotykały nas codziennie.
A do tego................jeszcze majówka ."Jutro  tj. w niedzielę  zaraz po mszy idziemy na majówkę"................zakomunikował ojciec tonem nie znoszącym sprzeciwu."To dobrze,że wcześniej o tym mówisz ,przecież muszę przygotować wałówkę na cały dzień," stwierdziła mama."A co to jest wałówka " - spytałam."Zobaczysz jutro "- otrzymałam odpowiedź. 
Całą  noc  nie spałam ,bo co to jest ta wałówka  ?

Witaj nam maiczku ,ze skowronkiem w gaiczku.  [ polskie]

Tak mi przykro,tak bardzo przykro,bo to co piękne "ubywa ".wybywa " i to za sprawą człowieka,głupiego,nieprzewidywalnego człowieka.Słowika nie słyszałam już od lat,ale gdzie ma  śpiewać ,skoro gaiczki są wycinane.

Wody w maju stojące,szkody przynoszą łące. { polskie ].

A nawet łąki  ?  Gdzież te łąki ? By je spotkać trzeba udać się  daleko,daleko za  miasto.
A ja miałam je  tuż, tuż,choć mieszkałam w mieście.Raptem było to około 500 m.,bo w Rudzie Pabianickiej, [ dzielnicy Łodzi ] do łąk i do rzeki Ner było blisko z każdego domu,że już nie wspomnę o Stawach Stefańskiego [nieco dalej ] ,ale jaki tam ogrom wody ,na pływanie i na żaglówki .W latach tuż powojennych pozostawało tylko pływanie.Żaglówki znane były jedynie te na obrazkach.