piątek, 10 czerwca 2016

Odmiana.  ! Odmiana truskawki to ważna rzecz.Póki co ,nie ma lepszej jak MARMOLADA- tak się nazywa.Co ją cechuje ? Jest dość twarda  i dobrze wybarwiona.Mnie najbardziej odpowiada z aktualnie dostępnych w handlu owoców truskawki,ponieważ sporządzam  [ZWYKŁY DŻEM] tak by owoce się nie rozgotowały.A jej  obróbka to -  zagotowanie 2,5 kg owoców z 1 szklanka wody mieszajć.Potem to studzę i dodaje [obowiązkowo ] Żelfiksu  i dokładnie mieszam,ale dodaję 3 opakowania dla pewności,zawsze daje nieco więcej [3 opakowania  są na 3 kg owoców].Na koniec cukier.I co jest tu istotne,by nie gotować zbyt długo .Nawet krócej jak jest podane w instrukcji na opakowaniu Żelfiksu.Przegotowany traci swoją moc żelującą.Ale,ale by kolor truskawek zachować ,by nie zrobiły się po jakimś czasie brunatne należy dodać w zależności od upodobań albo 1 łyżeczkę kwasku cytrynowego,albo sok z jednej cytryny.Jeszcze  gorące nakładam do słoiczków i  odwracam do góry dnem na 5 min.Tak lepiej się zamkną. Jeszcze robię to:W część  słoiczków wlewam tylko sam płyn ,bez owoców.Zastygnie i będzie galaretką ,z której w zimie  jest wyśmienity,pięknie pachnący kisiel.W pozostałych jest owoc przy owocu.Niezrozumiałe to dla niewtajemniczonych .Oczywiście ,można użyć jako dżem do smarowania pieczywa ,a można tymi całymi owocami przybrać ciasta,pierniki,lody budynie i inne desery.
Ot  - i takie to podwójne zastosowanie bardzo mi odpowiada.Ponieważ Żelfiksy są różne,na różną ilość cukru,ja osobiście preferuję ten który  jest najmniej słodki .TAKI CO NA TOREBCE JEST NAPISANE  3x1.Co oznacza,że tylko 30 dkg.cukru na  1 kg owocu.I proszę  mi wierzyć - jest wystarczająco słodki. 
"Ogród dobry,za spiżarnie stoi."polskie.
|O ! i właśnie mam do "przerobienia" 20 kg truskawek.Spytacie a po co tyle?A po to,ze jest komu dać a,że smak i konsystencja wyśmienite ,jest wielu chętnych.Zatem , -myślę,że mi wybaczycie ,krótką tu obecność.Ale za to w nagrodę dam słoiczek sporządzonych przeze mnie truskawek - no tylko należy mnie odszukać.I tak myślę,że może teraz  skupie się na tym jak ja to robię.Może ktoś zechce skorzystać z tych rad.

czwartek, 9 czerwca 2016

Na ławce w parku dwóch emerytów obserwują młodzież z sąsiedniej ławki."Popatrz "- mówi jeden do drugiego.Pomimo,że maja tylko jednego papierosa i go wspólnie palą,jeszcze się  śmieją.

A komu w życiu jest najlepiej? Świętemu Mikołajowi,bo pracuje tylko jeden dzień w roku i zna adresy wszystkich niegrzecznych dziewczynek.
Wracając do cebulowych ,to zalicza się do nich:cebula czosnek szczypior i por.Wszystkie bardzo zdrowe.Wszystkie posiadające właściwości lecznicze,ale o tym i o sposobach sporządzania surówek z nich ,nie dziś.Dziś proponuje w ramach "prac naprawczych" powiesić w kuchni warkocz  czosnku.By nie wysychał zbytnio,dobrze będzie  umieścić go w okolicy okna.I może wrócić do "cebuli na podorędziu" i powiesić ją w koszyczku . Jest ich wielki wybór.Tych koszyczków,a i najprzeróżniejszych uchwytów ,co to wcale nie  kaleczy się nimi ściany.I zawieszenie nieskomplikowane bo  w ażurowy koszyk   ,w każdym miejscu można włożyć haczyk ,a najlepiej dwa,dla stabilności.Ja to już dawno zrobiłam i o wiele   wygodniej  mi się żyje bo nie muszę się schylać  do szafki po cebulę.Życzę powodzenia.
Jakże często,nie zdajemy sobie z tego  sprawy   że nasze postępowanie ma związek i to bardzo istotny ze stanem zdrowia.Tak,tak,to w nawiązaniu do cebulowych .Bo proszę sobie przypomnieć jak to onegdaj  u  mamy  lub babci w kuchni wisiały warkocze czosnku,ostrej papryki , a w siatce ...........jak to mamy i babcie mawiały,"na podorędziu " cebula. Taką kuchnię można jeszcze czasem spotkać na satrych filmach.To  nie tylko wygoda,to także nasze i naszych dzieci zdrowie.Bo proszę sobie wyobrazić ,że te warzywa  posiadają takie związki zawarte w swoich środkach,w swoich wnętrzach,ot- choćby allilowe,które to pod wpływem pary wodnej [bo w kuchni się gotuje i paruje ] dostają się automatycznie niejako ,do naszych przewodów oddechowych,dezynfekując je - po prostu,dezynfekując i ta swoista dezynfekcja utrzymuje  równowagę i nie dopuszcza do szkodliwych wirusów,lub bakterii.A ileż to razy ,właśnie dziecko "pod okiem mamy "bawiło się  w kuchni.I co z tego? spytacie,być może.Ano - to z tego,że i ono wdychało to nasycone zdrowymi składnikami  warzyw cebulowych,powietrze.A teraz ? A teraz wszystko w kuchni pochowane w szafkach. A teraz ,dziecko jest w swoim pokoju................ niezbyt zdrowym bo ściany są wyłożone panelami ,lub pomalowane farbą emulsyjną, co jest oczywistą oczywistością i w oknach firanki i zasłony ,lub żaluzje ,wszystko to sztuczne."Zginęły" niestety lniane lub bawełniane zasłony,firanki "fille"lub szydełkowe ,też z włóczki bawełnianej.I ,proszę w tym miejscu nie podejrzewać mnie o namawianie do powrotu tego co było kiedyś.................."bo to :se ne wraci".Bo to tak jakbym namawiała ,by przesiąść się  z samochodu w dorożkę.Piszę tylko byśmy mieli świadomość,że ,to co kiedyś "pracowało " za nas ,tego nie ma.Co to znaczy - już tłumaczę.Naturalne włókna zwykłe farby brały na siebie  np.nadmiar wilgoci i oddawały tę wilgoć ,gdy powietrze robiło się zbyt suche.Ściany oddychały,zasłony oddychały,firanki oddychały.......................teraz my wszystko bierzemy na siebie.Nie za dużo przypadkiem?.Ale, jak za dużo to antybiotyk - niestety.Ale wracając do cebulowych....................to.
Wróciłam z tamtej działki i jestem na innej,a na tej innej mam zastrzeżenia co do krzewów róż,ale że nikogo nie zastałam ,to piszę tak ogólnie.W odróżnieniu od innych krzewów  ozdobnych,krzewy róż nie są tak długowieczne a ich starzenie powoduje brzydki wygląd.Pozostają ślady  po wycinaniu gałązek i często takie starsze właśnie cierpią bardziej na choroby i szkodniki jak te młode.I co ja tu widzę na tej działce?Ja widzę ,że niektóre ,początkowo,zdrowe gałązki,niestety właśnie, zasychają.Także zasycha pąk na samym szczycie.Nie rozwinie się,oj -nie.  .Podejrzewam gąsienice,BRUZDOWNICY  CIEMNEJ.Ciemna,to jej kolor,bo ciemna w przenośni wcale nie jest.Wyjada - ta cwaniara,same środki gałązek,a dostaje się tam przez korzenie,ale skoro te krzewy [podejrzewam] "dobiegają 20 ,tki] ,to nic dziwnego.Takie stare mogą być tylko róże pnące.Ale,ale pienne też już bywają w handlu.Im ten szkodnik nie zagraża,a prezentują się przepięknie,jak bukiet ,który za moment wypadnie z wazonu.Polecam,gorąco polecam,ale póki co radzę odmłodzić róże krzaczaste  -   no tylko, przypadkiem nie sadząc ich w to samo miejsce  na którym rosły poprzednie ,bo i "jeść" nie będą miały co ,bo gleba wyczerpana przez poprzednie nasadzenia ze składników pokarmowych a i szkodniki i choroby ,które tam już na dobre zdążyły się osiedlić ,tylko na nowe nasadzenia czekają.Mam jeszcze inne uwagi ,ale o tym, innym razem ,bo czeka tez mnie temat...................właściwości zdrowotne warzyw.Dziś o CEBULOWYCH.
O ! - proszę pana,na pana działce nie podobają mi się krzewy czarnej porzeczki.Widać,że są dawno,bardzo dawno nie prześwietlane.A wie pan co?Na takich zbyt zagęszczonych plon,tj same jagody są bardzo drobne i grona "przestrzelone",co nie zawsze oznacza działalność  mrozu ,ale także zbytnie zagęszczenie  krzewu.Nie  - nie mam pretensji ,że nie prześwietlił pan krzewów wiosną,bo wcale nie wiosna jest tym  najlepszym,najzdrowszym dla krzewów jagodowych,terminem .Ten termin - właśnie się zbliża.To termin letni.Rozumiem ,że zrobi pan to zraz po zbiorach owoców.A dla czego? A dla tego,że one prześwietlania wymagają i to intensywnego i też dla tego,że zaraz po zdjęciu owoców  cała roślina rozpoczyna prace na  -  już  następny sezon.Tak to sobie wymyśliła,że od sierpnia począwszy   pracuje,pracuje,a szczególnie jej korzenie.To one magazynują efekt tej pracy w części nadziemnej,tj w pędach.I proszę sobie wyobrazić ,że jeżeli ma 20 pędów,to w 20  zmagazynuje.....................a jeżeli ma  10,to w 10,ciu.I teraz proszę sobie przeliczyć,jak to będzie się miało do przyszłorocznego plonu?Po prostu,będzie duży,bo to co rozłożone byłoby na  większą ilość ,będzie w mniejszej.I zupełnym nonsensem jest przekładanie  prześwietlania do wiosny,bo wiosną likwiduje się zmagazynowane równomiernie we wszystkich pędach  siły i środki krzewu.Tylko proszę przypadkiem tego intensywnego ciecia nie stosować na krzewach piennych ,bo pienne to przecież szczepione na pniu ,a pień nie jest czarną porzeczką i raz wycięta gałązka wszczepiona przecież w tę obcą roślinę już nie odrośnie.Ale,jeszcze, ja co innego widzę u pana.proszę pana na czarnej porzeczce piennej.Widzę na końcach gałązek,na końcach pędów posklejane liście.A tam co w środku?, A tam mszyce.Bez uszczerbku wielkiego dla zdrowia porzeczki czarnej piennej powycina pan te końce i zniszczy.O ! proszę Pana ,napracowałam się na pana działce.........................zatem do zobaczenia.............Aha ! ................jeszcze to: czarna porzeczka krzaczasta nie powinna mieć pędów starszych jak 4 letnie.I jeszcze to: te najstarsze,to przeważnie te które są najbliżej ziemi.
Od czego mam zacząć ?  - od czego?.Noże od  chińskiego  przysłowia?
"Dla przechodniów bądź, gościnnym,dla sąsiadów  - pomocnym,dla poczciwych - przyjacielem,dla złych - obcym.

I zaraz,natychmiast .................co tam słychać na działkach?

środa, 8 czerwca 2016

A tak pięknie się zaczęło,tak pięknie aż tu wiadomość .............około 4 godzin,nie będę miała zasilania a na baterii "daleko nie zajadę"Upraszam zatem o wyrozumiałość.Może jeszcze dziś uda mi się coś napisać.O ! i  niechby, wreszcie  ten remont elektro - ,wodny się skończył.
Na działkach słychać jak wszystkie rośliny rosną.Tak pięknej pogody w czerwcu dawno nie było.Sadownicy nazywają ją truskawkową bo umożliwia ona  dorastanie i wybarwianie się owoców.I co warto wiedzieć ,to to,że truskawki dojrzewające w słońcu mają 30 % więcej cukru ,jak te w czasie pochmurnej pogody.Na zagonkach usytuowanych prawidłowo,nie pod drzewami,nie w  cieniu,za szklarnią,czy za domkiem takie są.Teraz -  można się przekonać ,że warto  było glebę okryć agrowłókniną czarnego koloru,bo zbiera się owoce nie zapiaszczone i nie  porażone chorobami.?To najlepszy materiał służący do wyściółkowania,bo ani chwasty pod nią nie rosną,a i podlewanie też  o wiele rzadsze bo to co wyparuje z gleby osadza się na  niej  i do wyparowania ona nie dopuszcza,a utrzymanie zagonka w równomiernej wilgotności jest niezmiernie ważne.Podlewanie - jeżeli jest konieczne ,to tylko pod postacią nawadniania, z węża wodą na włókninę[ciągle jeszcze ,bez zraszania roślin] przez nią woda przedostanie się do gleby i do tego bardzo równomiernie i stopniowo ,nie wypłukując jej.Ale,ale  - co ja tam widzę?Ja tam widzę w rzędzie malin suche pędy.A ! -  to są maliny tradycyjne i już mają pąki kwiatowe na szczytach.A, działkowicz się tłumaczy,że one były wiosną zielone,że teraz uschły.Ja w to wierzę ,bo z tradycyjnymi tak się dzieje .Zimą  już może pojawić się choroba o nazwie :ZAMIERANIE PĘDÓW.Choroba grzybowa.Ale patrzę na sąsiednią działkę a tam piękne zdrowe maliny,tyle,że znacznie mniejsze i nie maja pąków kwiatowych.To są maliny tzw,jedno roczne.Jesienią wycięto wszystkie pędy ,które zakończyły owocowanie ,a wiosną z karp korzeniowych "pędzą" ku górze nowe.One będą owocować w sierpniu.A - do tego działkowicz wyłożył tak korę drzewną,która to jest luksusem dla każdej rośliny,a dla malin w szczególności,bowiem długo by szukać tak płytko korzeniącej się rośliny,bo zaledwie do 20 cm.Stąd moja uwaga w tym miejscu.Kochani ! posiadacze malin   j a k i c h k o l w i e k...........podlewamy,podlewamy,podlewamy.A to podlewanie i utrzymanie tam wilgotności będzie znacznie łatwiejsze jak miejsce [najlepiej rząd malin] ogrodzony zostanie drewnianym ,lub plastikowym płotkiem. - 
I co jeszcze słychać?
"Sznur rwie się w tym miejscu gdzie jest najcieńszy,koń przeskakuje zagrodę  tam gdzie jest najniższa."jakuckie.
A podobno zwierzęta nie myślą.
To - tyle tytułem wstępu.A co tam słychać na działkach?

wtorek, 7 czerwca 2016

Z warzyw kapustnych,pozostała mi do omówienia  KAPUSTA PEKIŃSKA,bardzo bardzo zdrowa i bardzo łatwa w uprawie.Jest warzywem  typowo poplonowym.Wysiewa się ja teraz i w lipcu przesadza na miejsce stałe i niech tam sobie rośnie,nawet do przymrozków,ale co ja piszę ,nawet do mrozów,bo posiada takie właściwości,że nie niszczy ją temp ,nawet - 5,-6 stopni.Im starsza,im dłużej  jest na zagonie tym lepsza.Teraz  nie ma jej w handlu,chyba,że z chłodni,bo teraz rosnąc, nie zawiązywałaby główek ,tylko pędy nasienne.Jest warzywem kapustnym które najłatwiej odżywia nasz  organizm najlepiej z niej przyswajają się witaminy i inne składniki mineralne,takie jak choćby wapń.
Surówka z niej jest surówką  KLASYCZNĄ.Przeważnie składa się  z poszatkowanej kapusty ,cebuli i marchewki,ale ta ostatnia pod postacią długich wiórków uzyskanych skrobaczką do warzyw.Taka jest najlepsza.O wiele lepsza jak utarta na tarce.Olej ,cukier i sól wieńczy dzieło ,a ja uważam,że jest pyszna dopiero po dodaniu zmiażdżonego czosnku.Ale może zamiast czosnku być dodany chrzan lub  jakiś ostry sos.Ale klasyka ,jak to klasyka zawsze jeszcze można coś zmienić np. dodając marynowane gruszki ,lub śliwki ,lub dynię.Ot - kwestia smaku.
Zatem -  s m a c z n e g o.

Na samym początku wiosny jak pojawią się poskręcane liście na porzeczce  ,to należy je obrywać i niszczyć,bo tam jest mszyca  porzeczkowo czyściecowa  ona jest najpierwsza.Także ,ewentualnie wycinać  bardzo zaatakowane pędy porzeczki i agrestu.Podobnie postąpić z czereśniami i wiśniami w przypadku stwierdzenia  poskręcanych  liści na końcach pędów.
Zwalczać mszyce burakową pojawiającą się na szczytach pędu bobu.Jest  to sprawa bardzo łatwa ,bo po prostu należy także je uciąć,bez szkody dla rośliny.[ patrz,moje wcześniejsze posty ].
Mechanicznie niszczyć, szczotką kolonie bawełnicy korówki,też opisałam ją wcześniej.
Nie żałować oprysków na iglaki,Promalem,lub Spruzitem ,lub podobnymi preparatami,aktualnie będącymi w handlu w celu zniszczenia groźnych mszyc,wyrządzających   iglakom ogromne szkody.Im oprysk wcześniejszy ,np. w maju,tym skuteczniejszy.Zabieg ten jest szczególnie polecany na świerkach  i modrzewiach.

Poza tym wszystkim ,należy wiedzieć,że jest w przyrodzie wiele pożytecznych owadów drapieżnych pomagających nam w walce z mszycami,np.muchówki z rodziny bzygowatych - zielonkawe,żółtawe,lub białawe,beznogie,bezgłowe [ o dziwo] długości 1 cm,lub muchówki pryszczarkowate  pomarańczowego koloru,ale tylko ,o długości 1 mm.Larwy złotooka  z rodziny sieciarek Larwy biedronek,błonkówek  i inne.Warto je znać,by bezmyślnie nie niszczyć,bo wrogowie naszych wrogów, są naszymi przyjaciółmi.

A  teraz,a teraz o - no kto zgadnie? - tak o MSZYCACH  - jeszcze,ale to koniec tematu.Zatem ogólnie: jak postępować racjonalnie,jak zapobiegać jak niszczyć itd.
Pamiętam jeszcze te czasy jak to wyjeżdżałam  na grzyby w Bory Tucholskie.Tam zatrzymywałam się w leśniczówce ,i ani żywego ducha wokół.Jeżeli kogoś  spotykałam to pracowników leśnych.Akurat był to czas występowania jakiegoś szkodnika drzew iglastych.Ci pracownicy rozwieszali małe tekturowe domki na drzewach.Gdy ich spotykałam to skarżyli się na to,że ustawicznie siadają na nich motyle tzw.ćmy,a szczególnie  , z dużą determinacją "okupują " kieszenie w spodniach.Nawet ich to złościło,bo ciągle musieli  je odganiać.Zrozumiałam natychmiast,że chodzi o pułapki feromonowe.Te pułapki to zawieszane przez nich domki na drzewach w których podłoga  wysmarowana była nieschnącym klejem z dodatkiem zapachu samicy motyla.Ten zapach ten feromon sygnalizował fałszywie z resztą ,że ty jest samica oczekująca na samca.I co jak samiec się pojawiał?Wówczas przyklejał się do podłogi i w ten sposób część ich ginęła i także był to sygnał na wykonanie oprysku.Tylko ten raz,ten jeden,jak z poczwarek wychodziły osobniki dorosłe,w tym przypadku motyle co pozwoliła stwierdzić ta metoda.Metoda ta była wówczas szeroko stosowana w sadach towarowych by znać czas pojawienia się owocówek : np jabłkóweczki,czy śliwkóweczki ,a i ogrodnicy amatorzy,działkowcy korzystali z tej metody tyle,że nie po to by przeprowadzić  w stosownym czasie oprysk,ale po to by zginęły przylepione do podłogi pachnącej samicą samce .Kupowali zatem po kilka takich domków i rozwieszali na działce na drzewach i była to walka skuteczna.Teraz ,metoda ta jakoś wyszła z mody - a szkoda.Zatem w czym problem z ta puszczą?Czy nie można tam jej zastosować?Szybko ,to i tanio i skutecznie.A wracając do faktu obsiadywania kieszeni pracowników leśnych,to po prostu,ich dłonie przez kontakcie  z pułapkami pachniały, a że czasem kładli je do kieszeni,stąd ta inwazja motyli na kieszenie.Gdy siadali bu odpocząć natychmiast się zjawiały.I taki,to perfidny potrafi być człowiek.Samczyk leci z zamiarem.......................a tu nic z tego,a tu czyhający  klej w podłogach domków.
'"Życie jest jak pijaństwo.Przyjemność przemija pozostaje  ból głowy."perskie. 
O -to, to.Nie raz myślałam nad tym jakby tu odmienić kolejność.Niech by najpierw był kac ,a potem przyjemność picia,ale się nie da - niestety.

Wracając jednak  do spraw bardziej istotnych ,to chciałabym podzielić się z Wami,moi Czytelnicy ,pewną refleksją.Męczy mnie ona od jakiegoś czasu, a konkretnie od czasu pojawienia się kornika drukarza .Tego szkodnika niszczącego puszczę Białowieską.

poniedziałek, 6 czerwca 2016

Aha ! jeszcze tylko to,że w  taki sam sposób można podać szpinak,który także jest bardzo bogaty w żelazo.
Oj ! jakoś nie mogę skończyć ani tematu o mszycach,ani o kapuście...................bo to nie wszystko,nie wszystko - jeszcze.
W grupie warzyw kapustnych,jesiennych,tych najjesienniejszych jest :JARMUŻ.Nie spotkacie Drodzy moi Czytelnicy  ,żadnego innego warzywa tak bardzo bogatego w żelazo,że pominę tu inne jego składniki np. wapń.A jest bardzo prosty w uprawie.Należy w czerwcu wysiać nasiona ,przesadzić w lipcu na miejsce stałe i niech tak sobie rośnie do jesieni.Ale  - Uwaga ! bo to jest ważne.Do konsumpcji przeznacza się go dopiero po przemarznięciu,by stracił goryczkę.Wtedy należy go krótko ugotować ,posiekać ,dać na patelnię posolić i dodać gałki muszkatołowej .I danie gotowe? O-  nie bo ja proponuję udekorować go po wierzchu np. w salaterce  małymi grzankami z bułki.Tych grzanek ma być dużo ,a jarmuż suchy by one od kontaktu z nim nie zmiękły i należy ;posypać je tuż przed podaniem.Dopiero każdy swoją porcję  wymiesza sobie w odpowiedni do smaku sposób.I jeszcze raz przypominam,że tych grzanek ma być dużo i mają być rumiane i chrupiące.To wyśmienite danie na kolacje i pełno wartościowe i kaloryczne,nic dodać ,nic ująć, - no  może tylko...............nie nie napiszę bym nie była posądzona o propagowanie alkoholu.
W grupie warzyw kapustnych jest BRUKSELKA.Gdy nastaje jesień jest we wszystkich prawie warzywniakach,bo to jesienne warzywo , tak jak i jarmuż .To warzywo,choć bardzo zdrowe jakoś nie znajduje nabywców.Może z tej przyczyny,że podawana jest tradycyjnie - z masłem i tartą bułką,jak kalafior.A ja proponuję podać ją tak:
Ugotować w osolonej wodzie bez pokrywki [to ważne] ze 2 garście,lub 3 brukselki.W tym czasie jak się gotuje usmażyć na patelni kilkanaście pieczarek drobno pokrojonych.Gdy się lekko przyrumienią dodać do nich szklankę śmietany z 1 łyżeczką mąki .Dodać Maggi i pieprzu i 1 łyżeczkę cukru i na koniec odsączoną dokładnie ugotowaną brukselkę. Wszystko razem zagotować ,mieszając.Wyśmienicie smakuje z ziemniakami pure  i szklanka soku pomidorowego z kostką lodu w środku.
Pewien nazistowski generał o bardzo szlacheckim pochodzeniu - piękny i  o szlachetnych rysach pomimo,utraty dłoni i oka w walkach w Afryce ,w sumie pozytywna postać, bo to on   zorganizował 20 lipca 1944 r  zamach w Kętrzynie na ..............ale to nie istotne .Istotne jest to,że biorąc udział w walkach w Polsce  w 1939 r. stwierdził : "Toż to ciemny naród,spod strzech jedzący tylko kartofle i kapustę". No - to jedzmy tę kapustę.
Jakże często ten koperek co wyrósł na działce jest zasiedlany przez MSZYCĘ BALDASZKOWO-WIERZBOWĄ i choć jest niszczona przez jej wroga,a mianowicie różne błonkówki,ale i one nie dają rady zjeść całych kolonii,zatem należy im pomóc.Aby  nie dopuścić do skędzierzawienia się liści kopru należy potraktować go od czasu do czasu zimnym strumieniem wody.Bowiem skędzierzawienie to początek żerowania mszyc.Zimny i silny strumień wody ją zabija.

MSZYCA GROCHOWA - bardzo często spotykana, po prostu na grochu,ale też i na groszku pachnącym.Nie tworzy ona jednak dużych kolonii i nie ma potrzeby jej zwalczania,no- to choć ta jedna.W ograniczeniu jej występowania,duży udział mają,różne pożyteczne owady drapieżne.

W  ten sposób postępując  - jedne po drugich omówiłam wszystkie mszyce jakie na działce spotkać można.Z resztą nie tylko  na nadziałce.Pozostaje mi jednak jeszcze podać sposoby, ich zwalczania i to postaram się zrobić jutro bo materiał jest dość obszerny, a dziś chciałbym zakończyć KAPUSTNE  i ich właściwości zdrowotne i sposób podania.
"Każdy nowy dzień jest jak posłaniec Boży,którego należy odpowiednio przyjmować."rosyjskie.
"Nie możesz zatrzymać żadnego dnia,ale możesz go  nie stracić."hiszpańskie
Takie oto refleksyjne przysłowia wybrałam na dziś ,bo jakże często nie zdajemy sobie sprawy,że ten co minął już nigdy przenigdy się nie powtórzy,a szkoda,bo ileż można by poprawić,zmienić,czyż nie?


niedziela, 5 czerwca 2016

Cała praca,będzie polegała na ugotowaniu małej główki kapusty,słodkiej,takiej zwykłej najzwyklejszej,lub połowy większej.Gotować należy nie przykrytą, żadną pokrywką by olejki eteryczne,głównie siarka odparowały w osolonej wodzie.W tym czasie [około pół godziny ] można poczytać  np.mojego bloga .I właściwie, to cała praca,bo to co nastąpi za moment ,to to wypracowali inni.Proponuję po ugotowaniu kapusty i odcedzeniu,tj,odlaniu wody dodać jedną puszkę zielonego groszku [bez wody] i pokrojonego w kostkę kawałka kurczaka z rożna,dobrze przyrumienionego,kupionego  już gotowego z grilla i dodać dla zagęszczenia 2 lub 3 łyżki przesmażonych jabłek .Takich w słoiku jakie kupuje się do sporządzenia szarlotki.To  nie szkodzi,że słodkie,to o to chodzi by kapusta lekko słodka była.Także winna być nieco kwaśna,zatem sok z cytryny do smaku się tu przyda ,lub 2 łyżki octu balsamicznego.A na koniec już tylko 2 łyżki świeżego masła i garść drobno posiekanego koperku.O ! mniam ,mniam,.......................to jest pachnące i smaczne danie i może posłużyć jako drugie  w obiedzie ,lub można zabrać je ze sobą na działkę.I uwaga !  nie jest zbyt kaloryczne.
I jeszcze tylko to:proszę po sporządzeniu popróbować ,czy wg.naszego smaku nie potrzeba dołożyć smażonych jabłek,a może groszku winno być więcej,może soli,może cukru itd.S m a c z n e g o.


O właściwościach  zdrowotnych warzyw kapustnych mogę mówić i pisać nieskończenie i myślę,że  nie tylko ja.Że, już wiele osób ma tę świadomość ,że także i gotowane ,że w prawdzie z niewielką ilością ,wtedy witamin,ale wciąż z sulforafanem,tym odkurzaczem,sprzątającym to co szkodliwe dla człowieka, dla jego organizmu,że pozwolę sobie już tego nie wyjaśniać.Dzisiejsza moja propozycja to :BIGOS WIOSENNY.Tak wiem,kiedyś dawno,bardzo dawno już go proponowałam,ale ja jestem niespokojnym duchem kuchennym i często coś zmieniam w starych przepisach ,coś dodaję ,lub zamieniam na inne.I tu także jest zmiana.....................Aha ! i jeszcze to,to jest przepis na danie nie wymagające stania w kuchni,zatem dla kobiet zapracowanych.
.O ! i kto by to myślał,że to mszyca,a jednak to ona MSZYCA TOPOLOWO MARCHWIANA
Spotkać ja można dopiero w czerwcu i lipcu na działce,bowiem wcześniej jest u pierwszego żywiciela,to znaczy,na topoli.A pamiętacie ,jak pisałam onegdaj o roślinach,o drzewach nie sprzyjających człowiekowi ?I to właśnie taki chwast drzewny ta topola i olcha z resztą też i okazuje się jeszcze,że "daje"[,ta pierwsza ] szkodnika ,że sprowadza go na marchew.W czasie wykopywania jesienią marchwi można zauważyć na jej naci popielaty nalot,produkowany przez mszyce o żółtym  kolorze.I widzicie ,kumacie o co chodzi?Ta cwaniara ,stara się być mało widoczna na tle marchwi,stąd taki a nie czarny np.jej kolor.No - ale na swoje usprawiedliwienia ma to,że nigdy nie występuje zbyt licznie.Nie wymaga oprysków,ale może ucierpieć marchew wysiewana w ogrodach,które graniczą z topolami.Ot- i to tyle na temat mszycy marchwiowej,która ma dwóch żywicieli stąd podwójna jej nazwa.
Patrzę na zegarek i mam jeszcze 1 godzinę dla Was Drodzy Moi Czytelnicy,zatem może" jedne mszyce i jedna kapusta co?"
"Koza kapustę dostrzegła,płotu - już nie mogła."gruzińskie.
Czemu,to akurat przysłowie wybrałam na dziś?.Bo mam obawy ,że ;podobnie jak wczoraj tak i dziś "pogrążę " się w kapuścianym temacie,że na inny już nie będzie czasu.A, o kapuście i  jej właściwościach zdrowotnych,ale też i smakowych mam jeszcze  w planie napisać,ale przed tym jednak choć trochę o mszycach,bo jest jeszcze tyle innych owadów pożytecznych i niepożytecznych które można spotkać na działce,że nie skończę omawiania ich do zimy.A wierzcie mi,że watro je poznać , choćby pod postacią ciekawostek się dowiedzieć np:,że w wielu krajach wykorzystywane są żaby ropuchy do wyłapywania szkodników roślin,głównie ślimaków i że można je kupić,ze sztucznych hodowli i że będą służyły długo,bo ropucha żyje.........................tak ,to prawda................do 40 lat.Zatem często jest na działce dłużej od użytkownika ,od ogrodnika.
Ale, mnie jeszcze ciekawi co się stało z kozą  i co z płotem,lecz przysłowie o tym nie mówi.