sobota, 12 maja 2018

Drodzy Moi Czytelnicy,niniejszym uprzejmie informuję,że być może jutro i pojutrze mnie  nie będzie.Ale jak Bóg pozwoli w późniejszym terminie odrobię zaległości.
SAŁATA ,to dobre warzywo ,bo może być uprawiane współrzędnie np. na brzegach zagonu z rosnącymi ogórkami,papryką,pomidorami  ,a w szklarni także ,tuż przy brzegu.Ale .sałata sałacie nie jest równa ,bo choćby typ MASŁOWA , występujący w wielu odmianach jest sałatą krótkiego dnia i niskiej temperatury ,zatem co ? zatem nie czas ją teraz wysiewać lub wysadzać b o ?  Bo nie zawiąże główek.Zachowa się tak : przy ziemi będzie miała kilka listków i "wystrzeli " w niebo pędem kwiatowym,dość wysokim.Na jego szczycie pojawią się najpierw kwiatki a potem nasiona.Sprawa nie jest przegrana,choć tak wydawałoby się.Ten pęd zanim zakwitnie można go wykorzystać.Należy tylko do kwitnienia nie dopuścić,bo po kwitnieniu staje się twardy i łykowaty.Zatem ,jak jest jeszcze młody należy go wyciąć,obrać ze skórki ,pokroić na kawałki i dodać do ogórków przed kiszeniem.To jest smaczne,a nawet bardzo smaczne,smaczniejsze jak same ogórki.Onegdaj  bywała odmiana sałaty o nazwie GŁĄBIK KRAKOWSKI. specjalnie  uprawiana dla uzyskania soczystego pędu.
A teraz ? a  teraz dla uzyskania soczystych liści wysiewa się .lub wysadza [ rozsadę ] sałaty,która znosi wysokie temperatury ,i w takich wysokich wybuduje główkę .Jest to typ : KRUCHA ,LETNIA LUB LODOWA,także w wielu odmianach.

Na zakończenie jeszcze pragnę podać smaczny sos do zielonej sałaty.Próbowałam różne,ale ten najbardziej jest konkretny w smaku .Do jednej  sporych rozmiarów główki [ bo teraz takie są ]
 należy dużą łyżkę musztardy wymieszać z dużą łyżką miodu  i odrobiną soli i kilkoma łyżkami oleju.Tym sosem potraktować sałatę.Ja jeszcze dodaje 3 zmiażdżone ząbki czosnku.
Doktor powiedział,że jak wujowi  dziś nie spuchną nogi,to nie ma żadnej nadziei.
Przerywnik ,a po nim o pewnym warzywie .
J Tuwim :
W pokoju przylegającym do sypialni ciężko chorego milionera  spadkobiercy prowadzą szeptem rozmowę :
- Więc co doktor powiedział ?

Jeszcze jedną z przyczyn uprawy Żywotnika jest to,że doskonale on znosi warunki miejskie, i zanieczyszczone miejskie powietrze.Także i to że nie jest absolutnie  wybredny co do gleby i zupełnie,całkowicie odporny na mróz,dobrze się przyjmuje po posadzeniu.Nie wymaga  cięcia,bowiem z natury ma  regularny pokrój.Nie rozrasta się nadmiernie,a więc nie sprawia żadnego kłopotu.co jest jego cenną zaletą.A tak w ogóle to z tym iglakiem jest jak z niektórą kobietą ...............ładna,ale jakże głupiutka.
A  odmian jest wiele ,np,;kulista i kulista zwarta ,spłaszczona i kolumnowa.No cóż ! - na wielu działkach rosną Żywotniki ,a korzystający z działki dobrze się mają.
Częściej zwie się go TUJĄ.Oczywiście omówię tylko ODMIANY KARŁOWE ŻYWOTNIKA ZACHODNIEGO,choć przyznam szczerze,że akurat ten iglak nie cieszy się moim uznaniem ,a to z powodu pewnych informacji o nim uzyskanych onegdaj na pewnym wykładzie. Piszę podobno, bo tak twierdziła ta osoba i nie wiem na ile zostały  te informacje zbadane,że nie jest to roślina sprzyjająca człowiekowi.Takich niesprzyjających jest jednak wiele,ot !- choćby FIKUS SPRĘŻYSTY, hodowany w doniczkach w domu .To ten o dużych jajowatego kształtu liściach.A już pozostałe  Fikusy sprzyjają człowiekowi.Pospolite  :FIKUS BENIAMINA I FIKUS BINENDIJKI .
 Wracając do Żywotnika zwanego także Tują ,to ta informacja nie wymaga sprawdzenia,a mianowicie,że młode jasnozielone wiosenne przyrosty są trujące ,bo posiadają TUJON, a TUJON jest trucizną ,ale kto by je jadł ?,spytacie być może.A małe dzieci które są w okresie brania wszystkiego do buzi  i psy "tupu odkurzacz ".
To czemu ten iglak jest taki modny i w porównaniu do innych  dość tani.Przyczyna jest bardzo prozaiczna.Po prostu  łatwo się rozmnaża .Wystarczy oderwać młodą gałązkę od starej i posadzić,ale nie o tym będę pisać.Wówczas,  wykładowca  niezbyt zachwycony tym iglakiem podał nam jako przykład,że kiedyś były one sadzone tylko  na cmentarzach ,bowiem nieboszczykom już nie były w stanie zaszkodzić.

Ale-  co powinnam przekazać na temat tego iglaka ?
A skoro iglaki to jeszcze,taki iglak ,który, o dziwo nie ma igieł .Ma łuski to : ŻYWOTNIK.
Gdy las się rozrasta,w prowadza się do niego lew,  [ hausa ]
Szkoda że nie w Polsce te lwy..................bardzo byłyby potrzebne ,całe stado głodnych lwów w pewnej puszczy.

piątek, 11 maja 2018

Na zakończenie przypominam o wycięciu kwiatostanów u krzewów ozdobnych ,które  już przekwitły,  ot - choćby bzy i to nie tylko dla tego,że brzydko wyglądają ,ale także dla tego by nie dopuścić do zawiązania nasion co z kolei osłabiłoby krzew i pozbawiło go możliwości intensywnego zawiązania pąków kwiatowych na przyszły rok.Wydaję się to mało prawdopodobne ,że już teraz to się dzieje,ale w przyrodzie nie ma okresów zawieszenia w pustce .W czasie wegetacji ustawicznie,  aż do mrozów wszystkie rośliny pracują, nie wiążą nasion, to wiążą przyszłoroczne kwitnienie.
Świerk znany jest wszystkim  jako wysokie,leśne drzewo.Od jakiegoś czasu można nabyć świerki miniaturowe.które są iglakami wprost wymarzonymi na działki.
I tak np. odmiana REMONTA , wyrasta zaledwie do wysokości pół metra.Spotkać można zarówno  pokrój stożkowy i kulisty.Gałązki ma osadzone bardzo gęsto  ,igły, jak przystało na odmiany karłowe są króciutkie i mięciutkie  koloru jasnozielonego.
No - nie powiem,że odmiana BARRYEGO  jest karłowa , dorasta bowiem do 2 metrów i igły ma twarde ciemnozielone.Moim zdaniem, odmiana ta jest mało dekoracyjna.
Nieco mniejsza jest odmiana OHLENDORFFA .Osiąga wysokość  półtora metra.Ze względu na swój kulisty kształt,chętnie jest nabywana.
A ta odmiana o nazwie PICEA GLAUCA CONICA ............... O! -  tę odmianę polecam szczególnie,bo tworzy wyjątkowo regularne stożki bardzo gęste są u  niej gałązki  a igły podobnie jak u pierwszej odmiany króciutkie i mięciutkie.Polecam pierwszą i  ostatnia odmianę.Nie zawiedziecie się Państwo ,Mój sąsiad Stefan nazwał je :"Cacuszka działkowe ."
Wszystkie wymienione odmiany wymagają żyznej gleby......................." no ,bo coś za coś ".
Za to nie potrzeba je przycinać.
W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na martwe,suche  gałązki.Nie pozostawiać ich.Wyciąć,bowiem nie wiadomo z jakiej przyczyny są suche?  Jeżeli to te,które są najstarsze , to przeważnie po zimie mogą być martwe z powodu prozaicznego..............starości, a jeżeli to jakaś choroba lub szkodnik  ? Nie może to jednak zdarzać się każdej wiosny,bo by świadczyło o nienadającej się pod iglaki glebie,lub absolutnej niedbałości o  nie.Zatem : w tej chwili wszystko co jest suche  należy wyciąć ,nawieźć glebę stosownym nawozem i podlewać,podlewać i jeszcze raz podlewać,bo po tylu gorących i bezdeszczowych dniach gleba znacznie wyschła ,a iglaki mają płytko sięgający system korzeniowy.To nie grusze zaopatrzone w korzeń długości kilku metrów.
Jeżeli lubimy nasze iglaki, jeżeli prawidłowo rosną to nagrodźmy je za to,a jeżeli źle rosną to wtedy  ratujmy je wysypując  pod nie korę.W tym celu dobrze będzie odgrodzić je niziutkim płotkiem z drewna lub plastiku.Wtedy mamy pewność,że wysypana kora pod iglaki będzie na swoim miejscu,że  woda po deszczu nie przeniesie jej w inne miejsce.To  nie tylko nagroda dla  nich,bo ogranicza parowanie, - to także nagroda dla nas ,bo kora nie dopuszcza do rozwoju chwastów ,więc pielenie odpada .
IGLAKI :  Mam w planie omówić świerka pospolitego karłowego,ale przed tym ogólnie o nich.Na co w tej chwili zwrócić uwagę,bo nie tylko iglaki ,ale i inne rośliny zaskoczyła lipcowa pogoda .Iglaki jednak w szczególności.
A ! - niech będzie takiej treści przysłowie :
Modlitwa może cię uwolnić od diabła,ale nie od zakochanej kobiety. [ chińskie ]

I ! - niech będzie na początku J Tuwim :
Profesor N jest bardzo roztargniony, Oto np. jego rozmowa z młodą pacjentką :
- Była wczoraj pani w teatrze  ?
- Nie panie profesorze ,położyłam się wcześniej do łóżka.
- Tak... No i co ? Dużo osób było ?

środa, 9 maja 2018

Tytułem przypomnienia : Tak - już można siać fasolę szparagową.To warzywo uda się każdemu,nawet na bardzo słabej glebie.Proszę tylko pamiętać ,że sieje się   na trzykrotną wysokość nasienia.Prościej .............nieco głębiej jak np. marchew ,czy pietruszkę. Wszystkie strączkowe,zatem i fasolę należy uprawiać metodą kupkową,lub gniazdową,to jest po trzy ziarna razem w odległości ,co 15 cm. w rzędzie.Odległość jednego rzędu od drugiego winna wynosić co najmniej 20 cm.A jaką najlepiej siać fasolę,czy żółto,czy zielono strąkową ? Na tak zadane pytanie ja odpowiadam.....................najlepiej ZAPRAWIONĄ ZAPRAWĄ NASIENNĄ  przeciw chorobom i szkodnikom.Jest taka w handlu,lub można samemu zaprawić nasiona nieskomplikowaną metodą "na sucho ".Wówczas do słoika z zakrętką wsypuje się zwilżoną na sitku fasolę i proszek [zaprawę ].Po zamknięciu należy kilka  minut potrząsać słoikiem by zaprawa oblepiła nasiona.Polecam szczególnie ten sposób uprawy osobom u których wcześniej stwierdzono niszczycielską siłę śmietki kiełkówki.Wiecie jak wygląda fasola porażona przez tego szkodnika ? Liścienie ,nie liście są sparszywiałe ze śladami żerowania w nich śmietki ,a jest w czym żerować bo liścienie są dość  grube...............................a  miały one być tym pierwszym pokarmem dla rozwijających się liści.A nie będą bo zostały zniszczone.I tylko to jest istotne przy uprawie fasoli,więcej nic.Urośnie sama pomimo marnej gleby.Proszę mi wierzyć.nie podpuszczam.Z resztą sprawa jest prosta ,wszystkie strączkowe posiadają zdolność kumulowania  bardzo potrzebnego składnika pokarmowego tj. azotu z powietrza.Innym warzywom nie jest to dane.
To tyle na dziś,a jutro mnie nie będzie.Odrobię zaległości pojutrze.
Przepraszam Was ,Drodzy  Moi Czytelnicy,ale majowa rocznica zmusiła mnie niejako do takiej wiwisekcji  i także na okoliczność różnych dyskusji,różnych osób co to akurat nie powinny zabierać głosu kategorycznego  w sprawie,bo ich wtedy nie było.
Tymczasem zrobiło się nieprawdopodobnie ciepło i już można wysiewać i wysadzać warzywa ciepłolubne.
A ta" druga okupacja", to  euforia ,to radość,bo już nie potrzeba się bać,bo nie ma kogo się bać,bo już nie ma żandarmów, a na rogu Kołodziejczyk otworzył cukiernie ,a obok sklep spożywczy w którym było masło".A co to jest masło ?",to coś zupełnie mi nieznane,a jakież pyszne były ziemniaki ugotowane w mundurkach ,właśnie z masłem i solą.A u Kołodziejczyka babeczki  z  czymś podobnym do śmietany,polane różowym lukrem, i w sklepie nieopodal wyroby cukiernicze Sobczaka i pyszne cukierki "poduszeczki " z powidłami w środku i małe maciupkie landrynki,a potem coś niebywale smacznego - to "krówki " ciągutki.Sklepy otwierano jeden po drugim i aż dwa były mięsno wędliniarskie z pyszną kiełbasą krakowską ,którą jak się przekroiło,to wypływał sok,a pachniało w całym domu.U Bosakowskiej była też pyszna kaszanka i salceson,bo szynka tylko w okresie świąt.Smaku tych wędlin nie da sie porównać z żadną wędliną nawet najbardziej wykonaną metodą tradycyjną, bo świnie nie sa karmione metodą tradycyjną. A biały barszcz gotowany na wodzie w której wcześniej parzono kiełbasę i kaszankę. Taką wodę można było otrzymać za darmo.Wszystko było takie smaczne i takie odkrywcze ,bo w wieku 6 lat  odkryłam smak  1-szego cukierka i na Święta Bożego Narodzenia placek drożdżowy z kruszoną.I tak się wszystko dobrze miało i rozwijało do końca lat 40-ych,bo potem wymyślono dla sklepikarzy niszczące domiary  a  chłopów nazwano kułakami    .Były to lata 50-ąte i pogłębiał się Stalinizm ,najgorsza z form i politycznych i ekonomicznych i tak jakoś zbiegło się to z pierwszym  udarem u Generalissimusa . Chory,chorszy a ileż zdołał złego uczynić .Co było potem ?>Potem było coraz gorzej,ale pierwsze 5 lat ,to był raj po ciężkich ,niewolniczych latach.
I  niech nikt mnie nie pyta,cz\emu sie cieszyłam w maju 1945 r, bo przecież przeszłam z pod jednej okupacji pod drugą.Ta pierwsza okupacja to chleb z maki kasztanowej i trocin i maki kasztanowej i otrąb i zupa z brukwi ,i czasem luksus - placki ziemniaczane upieczone na blasze piewca posłodzone sacharyną i przydziałowa na kartki marmolada n ie wiadomo z czego była ,ostra w smaku i ustawicznie "rosnąca ",co się ubrało ,to przybywało i herbata z suszonej marchwi do tego.I jeszcze to,że nagle w środku nocy zauważyłam żandarma w garnku na głowie obciągniętym zielono niebieskim materiałem,.Zawartość łóżeczka wraz ze mną znalazła się na podłodze,bo trwało poszukiwanie ciepłej odzieży ,filcu włóczki itp, a przy okazji została aresztowana moja siostra już pełnoletnia bo ktoś w okolicy posmarował klamki okupantów fekaliami,to pewno ona,i w ten oto sposób bez sądu spędziła kilka lat w więzieniu w miejscowości Koźmin pod Poznaniem ,a wcześniej  ,w raz z innymi gimnazjalistami przewieziono mojego brata do obozu w Sztutchowie.Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie wszystkie  święta i płacz rodziców?
A ta druga okupacja:.......................?

wtorek, 8 maja 2018

Czy to był  8,czy 9 maja,tego dziś nie pamiętam,ale pamiętam,że w 1945 r pogoda 
 była taka jak dziś.Królowała wczesna wiosna.Dla nas  w prawdzie wojna się skończyła w styczniu,jak front przesunął się na zachód.Nie wiem czemu wszyscy mieli takie przeświadczenie,że już jest po wojnie i że nic nie może się zmienić. 5 lat z woli okupanta przeżyłam na wygnaniu.We wrześniu 1939 r zostaliśmy wygnani z mieszkania w pięknej kamienicy w Rudzie Pabianickiej .Dobrze,że przygarnęła nas  osoba roznosząca mleko  w bańce  jeszcze przed wojną.Miała wówczas 1 krowę natychmiast zarekwirowaną przez uciekających żołnierzy  5 letniego okupanta.Jak tylko front się przewalił ,tak mówiono wówczas,natychmiast moi rodzice oświadczyli mieszkającym jeszcze w naszym mieszkaniu ,że wracamy do swojego i dali  im dwa tygodnie na spakowanie się.Zatem już w lutym mieszkaliśmy  w przedwojennym mieszkaniu w pięknej kamienicy ,która była własnością nijakiego Szejnchalca.Pozostawił ją i wraz z innymi udał się w kierunku na Breslał  [ Wrocław ]
Jak zawyły syreny  w samo południe,a z kołchoźnikółw nadawano .............koniec wojny,  co niektórych dziwiło,bo dla nich wojna skończyła się w styczniu."Tak tak,drogi sąsiedzie gemafony politycznie gadają" powtarzano na moim podwórku ,a syreny wyły i wyły i wiecie co sie stało ? Wszyscy mieszkańcy kamienicy ,absolutnie wszyscy  chwycili się za ręce i było wielkie "kółko graniaste ".nam dzieciom bardzo się to podobało.
Nie ulega wątpliwości,że drzewa brzoskwiń należy opryskiwać  przeciw KĘDZIERZAWOŚCI LIŚCI. I są to opryski zapobiegawcze,tylko takie...................interwencyjnych nie ma.Zatem jak kędzierzawość się pojawi nie czas wtedy myśleć o oprysku.Zapobiegawcze są dwa : jeden oprysk  Miedzianem w listopadzie ,a drugi Syllitem na przedwiośniu.I co ? I  - otrzymuję sygnały,ze takie opryski wykonano ,a choroba się jednak pojawiła.Co zatem się zdarzyło,że opryski okazały się nieskuteczne.Być może któryś z preparatów,a może oba były przeterminowane,a może oprysk Miedzianem wykonano w temperaturze zbyt niskiej np,.+ 1 ,lub + 2  stopnie,co przecież nie jest niczym niespotykanym w listopadzie a by Miedzian poskutkował powinna temperatura powietrza wynosić co najmniej  +7 sgtopni.A może Syllit zastosowano zbyt późno,to jest wtedy gdy już pękały paki.A może ...................co jest najbardziej prawdopodobne praca wykonana była byle jak.Ciecz robocza tj, preparat + woda + środek przyczepny, [ tj.płyn do mycia naczyń]  nie ściekał po gałązkach, a powinien  i to jeszcze jak powinien.lub że opryskano głównie te grubsze gałęzie ,a najbardziej należy zmoczyć same wierzchołki pędów.Jednym słowem całe drzewo winno być skąpane i to zarówno w listopadzie jak i na przedwiośniu i jednym preparatem i drugim.
Kiedy pierwszy raz robił to mój sąsiad Stefan ,to spojrzałam na zegarek,trwało to półtorej 
minuty.Gdy poprawiłam jego pracę,ja opryskiwałam 5 minut,Wiosną na drzewie Stefana i moim wszystkie liście były zdrowe ,a na drzewie sąsiada Stefana ,zwanego Ciućmokiem skędzierzawione."Wiesz co szefowa ? on z pewnością zrobił tak jak ja : psiuk,psiuk,psiuk i po sprawie".Ale okazało się,że on wcale drzewa swojego nie pryskał................."przecież moja nie jest brzoskwinią ,moja jest nektaryną " odparł.Nie pozwoliłam Stefanowi parsknąć śmiechem ,tylko spokojnie wyjaśniłam,że nektaryna ,to też brzoskwinia.
To mnie dziś nurtowało,ale może jeszcze będę miała coś do dodani,późnmiej.
A teraz trochę prywaty..........................
Nie mam czasu ? Mam czas,ale chcę go wykorzystać na przewertowania jeszcze raz,nie wiem ,który już raz, moich notatek i dostępnych gdzie indziej informacji na temat KĘDZIERZAWOŚCI  LIŚCI BRZOSKWIŃ.
Nie mam czasu,ale muszę wyjaśnić :.........................przed tym jednak przysłowie.Dla czego takiej treści,nie mam pojęcia.
Adwokat niech głowę,a koń,niech nogi ma .  [polskie ]

poniedziałek, 7 maja 2018

J. Tuwim :
- Kelner ! Befsztyk !
- Czy z cebulka panie Kon ?
- A z czym ? Ze storczykiem ?
I jeszcze posłużę się takim przykładem : Jest wiele pięknie kwitnących krzewów róż,ale komuś się zamarzyło mieć błękitne.Ileż to razy odradzałam,tłumaczyłam..............." nie dasz rady,bo ta odmiana wymaga wielu oprysków,ale to nie wszystko,opryski winne być wykonywane różnymi preparatami i w wyznaczonym czasie ".Na upór nie ma rady,a jego efektem : krzewy róż prawie całkowicie pozbawione liści ,a te które jeszcze się utrzymały są sparszywiałe i niebawem także opadną.Bo błękitne róże są nie dla amatorów,są zbyt kłopotliwe w uprawie.
Starałam się wyjaśnić czemu tulipany nas zawodzą  ? Czemu nie są takie jak je widzieliśmy u hodowcy lub na obrazku ?  Czy mi się to udało ?.....................nie wiem.
Bo -  jeżeli ktokolwiek uważa,że posadzone cebulki zakwitną tak samo jak u hodowcy,że kwiaty będą takie duże i takie dorodne,to jest w wielkim błędzie.Wiele możemy spełnić,ale nie wszystko.Możemy np,posadzić je na podwyższonym zagonie,to jest dość istotne ,bo cebule nie lubią nadmiernej wilgoci a stojąca woda na zagonie jest wprost dla  nich zabójcza,ale czy będziemy nawozić je metodą kropelkową ?  powątpiewam i czy corocznie, nie wcześniej ani nie później tylko wtedy gdy uschną wszystkie liście je wykopiemy ? A suszenie  ? Nie mamy takich możliwości jak hodowcy,którzy suszą je nawiewem ciepłego powietrza .To są nie wszystkie,ale niektóre czynności wykonywane przez hodowców, co dla amatorów jest nie do spełnienia.
Poza tym,te najpiękniejsze są zwykle bardzo chimeryczne i potrzebują jeszcze innych sposobów uprawy i nie sprawdzają się  tj. nie wyglądają tak jak na załączonym obrazku.
Moja rada >: moja rada to uprawianie  tych najmniej wymagających,tych pospolitych ,one nas nie zawiodą. I jeszcze na koniec : proszę sobie przypomnieć jak wyglądała jakaś roślina ozdobna doniczkowa w kwiaciarni ,a jak po pewnym czasie u nas w domu? Nie zostały spełnione potrzebne jej warunki,bo np,powietrze w domu było suche a ona akurat potrzebowała wilgotnego.I tu także są łatwe i trudne w uprawie....................bo tak to z roślinami bywa......................niestety.
Dziś ,ograniczę się tylko do  dyni .By  uzyskać dużych rozmiarów dynię dość istotne jest podłoże na którym jej owoc będzie leżał,będzie  rósł.Poza nawożeniem o którym pisałam wcześniej  [wszystkie dyniowate potrzebują intensywnego nawożenia] to jest następna ważna informacja.Często zdarza się tak,że leżąc na ziemi jej owoc  gnije,szczególnie gdy ziemia  jest  ciężka,gliniasta ,a do tego owoc dyni robi się coraz większy  coraz cięższy i pod ciężarem zagłębia się ,wiec niejednokrotnie leży w wodzie,a przecież można od ziemi go odizolować,np,tak :
Popatrzyłam na stare krzesło i stwierdziłam,że ono właściwie krzesłem nie jest,bo pozostały tylko 4 nogi .Nie było oparcia ani siedziska.Siedzisko zastąpiłam przeplecionymi sznurkami i ustawiłam to co kiedyś  było krzesłem  nad usypana niewielka pryzma składającą się s kompostu ,dobrej ziemi ogrodniczej i obornika bydlęcego w proszku.Po wykiełkowaniu   gdy już urosły pędy,wybrałam najdorodniejszy pęd  i wpuściłam go miedzy sznurki.Wybrany kwiat pozostawiłam i jak łatwo się domyśleć ,niebawem" dynia usiadła " na sznurkach i tak sobie rosła wzbudzając zainteresowanie.I jakby na to nie popatrzeć jest to swoista ozdoba.którą można usytuować w części rekreacyjno ozdobnej.

A teraz słów kilka na temat TULIPANÓW,jeszcze na ten temat,choć wydaje mi sie,że już wszystko co było istotne,napisałam.Zmobilizowała mnie do tego rozmowa z osobą napotkaną na letnim spacerze.
Uprawiamy warzywa ciepłolubne ,to jest :ogórki,dynie ,cukinie pomidory,paprykę i fasolę.
Jaki siekiera bez klina,tak obiad bez wina. [ polskie ]