sobota, 30 sierpnia 2014

Drogich moich Czytelników,wierzacych w siłę modlitwy prosze o nią za naszych Współbraci w Wierze w Iraku,ktorzy to mają zostać ścięci,chyba że wyprą się swojej wiary.

"W każdym położeniu,bierzcie wiarę jako tarczę,dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski zła."Św.Paweł Ef6,13-18b.


A teraz: w nawiązaniu do wczorajszego tematu,pragnę dodać,że te nowe ,odmiany zadowalające sadowników plantatorów  niestety wymagają intensywnej ochrony chemicznej.Jest ona potrzebna,bo np delikatny i wszystkim z tego powodu smakujący miąższ jabłek,może zostać '"zaatakowany" przez zarodniki jakichś grzybów.Jabłuszko delikatne,skórka cieniutka,no hulaj dusza,o to własnie chodziło,taką delikatną i cienką skórkę łatwo przekłuć i w delikatnym miąższu buszować bez żadnego wysiłku, i wówczas mówi się np ta odmiana jest podatna na parcha,chorobę grzybową co to właśnie  rozsiewa zarodniki.Plantator nastawiony na szybki zysk decyduje się jednak na uprawę ,bo owoce mają popyt,nawet jakby lato było deszczowe [choroby grzybowe takie lubią] i liczba oprysków dochodziłaby do 20.przecież są do tego maszyny i ludzie ,zatem oprysk nie jest zbyt dużą uciążliwością.W tym miejscu pragnę wyjaśnić,że nie jestem przeciw plantatorom ,a szczególnie w tym roku co to okazało się nagle w pewnym kraju,że jabłka Polskie są niedobre.Nie nie jestem przeciw plantatorom.Błędem byłoby   wrócić do starych odmian,bo to tak jakby przesiąść się z samochodu do dorożki.Po co zatem o tym piszę.Po to ,aby amatorzy sadownicy mieli świadomość co niosą za sobą te nowe odmiany,czy  zdecydowani sa na taką uprawę,ktora wymaga wiedzy na temat tylko tej zakupionej odmiany?,czy decydują się na dużą ilość oprysków.Bo - obym nie usłyszała takiego dialogu na rynku przy straganie."O matka ,popatrz,to te jabłuszka co nam tak smakują..............proszę pana jak one się nazywają............... o widzisz to już wiemy co posadzić na dzialce.Westchnęłam tylko bo już nie mam ochoty prowadzić działalności dokształcającej na ulicy od czasu jak zwróciłam uwagę w tramwaju jadącego ze Stoków pewnej osobie wiozącej tulipany że one są zawirusowane.Owszem wyglądały ciekawie przez swoją pstrokatość,no i dowiedziałam się,że jestem głupia bo to są takie specjalne niespotykane tulipany.O tym  zresztą niebawem napiszę bo zbliża się termin sadzenia tulipanów.A wracając do tematu drzewa,drzewka,to dlaczego ten parch  np  nie atakuje starych odmian, różnych Renet ,to te z ul Bydgoskiej? Sprawa jest bardzo prosta Odpowiem tak: czy chcielibyście Państwo iść do przodu,wykuwając drogę kilofem ,czy bez niego,gładką szosą?Tamte stare odmiany mają i grubszą skórkę i twardszy miąższ.Zatem moja rada jest taka: Udając się po zakup drzewek bądzmy świadomi co chcemy kupić ,a tę świadomość łatwo nabyć dowiadując się w internecie z hasła np "odmiany jabłoni".Tam każda odmiana jest opisana i jej czas wejsćia w owocowanie i czy jest podatna na choroby i jakie lubi podłoże itd itd.To wówczas sprzedający nie zdecyduje za nas zachwalając faworytkę tj klapsę "toż to najlepsza z gruszek,nie lubi pani klapsy" - no któż by klapsy nie lubił to fakt jest wyśmienita,ale taka jaką widzimy w sprzedaży nigdy u nas nie będzie,chyba że zdecydujemy się na opryski a ile ich będzie to będzie zależało od warunóow pogodowych

piątek, 29 sierpnia 2014

Muszki owocówki to ta drobna a jednak uciążliwość.Jest na nie rada : łyżeczka soli do wiadra ze śmieciami,tam gdzie selekcjonujemy odpady kuchenne.
"Najgorsze w piekle jest to,że nie wiesz ,czy już się w nim nie znajdujesz?"przeczytałam w pewnym  piśmie wydawanym w Krakowie ,którym publikowane  są moje wiersze.

NIE ,NIE KOCHANI ,JESZCZE NIE JESTEM ZDROWA ale jak tu chorować gdy trzeba wyjść z psem.I właśnie na dzisiejszym spacerze  [ul Bydgoska] spotkałam dwa drzewa owocujące  obficie.Jabłuszek na nich bardzo dużo.I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt,że drzewa te rosną bez nawożenia,które tak często Państwu polecam.One pamiętają jeszcze czasy jak stały w ogrodzie ,a teraz rosną miedzy blokami i są wiekowe.Więc jak to jest z tym nawożeniem drzewek na działce?A jest to tak.............................. te działkowe to zupełnie inne drzewa a tak są podobne do tych uprawianych przed laty jak ja do Klaudii Szifer.Tak kombinowano przez najprzeróżniejsze doświadczenia ,aż wyhodowano drzewka na podkładkach karłowych.Co to daje? daje to zmniejszenie korony ,ograniczenie wzrostu do niejednokrotnie 3 m. a że przyroda preferuje symetrie także znacznie skrócone są korzenie.Takie skrócone  pobierają tylko to co blisko pnia stąd konieczność nawożenia,a te rodem z ul.Bydgoskiej sięgają  3 pietra,a że jak wspomniałam  wcześniej przyroda preferuje symetrię korzenie  też mają bardzo, bardzo długie i 
głębokie i szerokie i z ogromnej powierzchni korzystają  ze składników pokarmowych zawartych w glebie.No to po co to wszystko zapytają Państwo.Otóż takie zmniejszenie powoduje wejście w okres owocowania już w 2 roku,daje też możliwość wykonywania najprzeróżniejszych zabiegów wprost z ziemi i także wprost z ziemi zbiór owoców I to plantatorzy oczekiwali takich naukowych rozwiązań,nie my działkowcy [a szkoda].Ale to co najważniejsze i co przesądziło o tak radykalnych zmianach to to,że plantator już w 2gim a najdalej w 3 -cim roku mieli zyski.A gdyby posadzili [co już teraz jest niemożliwe] stare odmiany to czekaliby
 10 lat ,lub więcej,bo dopiero po takim czasie intensywnie plonują,a kto teraz chce zainwestować w sad i czekać na zyski tyle lat.To tyle  na dziś,ale do tematu jeszcze wrócę ,bo niebawem  czas na  sadzenie drzewek .I jeszcze tylko jedno:ciesze się że nie doczekam czasu upraw sadowniczych łanowych,preferowanych w Stanach Zjednoczonych.Tam rosną jabłka bez drzew.Na cienkich niewielkich pędach są 3 lub 4 jabłka,po czym "sad" zostaje skoszony W następnym roku pędy rosną ,by w następnym zawiązać owoce.Ciekawi mnie tylko jak to się skończy  bo 

 już niedługo nie będę mogła stwierdzić,że "podcinamy  gałąż na której siedzimy".A zaczęło się tak niewinnie od rozszczepienia atomu.

środa, 27 sierpnia 2014

Drodzy czytelnicy ,a jednak ten wirus grypopdobny dorwał mnie jak głodna szara wilczyca ,wiec krotko.Wczoraj radzilam uporządkować  część rekreacyjno kwiatową i likwidacje przekwitłych kwiatostanów ,ale nie wspomniałam nic o nawożeniu.Otóż myślę że nie będzie ono już potrzebne bo większość  roślin już przekwitła.Bo jest następująca zasada,nawozi się przed kwitnieniem ,bo po kwitnieniu rośliny "idą spać".Nawóz obudziłby je.No może jeszcze nie kwitną u Państwa dąbki,to tym ewentualnie można podać nieco  "suchej karmy".Co jeszcze winno się zrobić w tym czasie.W tym czasie winno się przygotować zagon pod sadzenie czosnku ozimego,przekopując go z kompostem lub nawozami zielonymi,lub sproszkowanym,suchym obornikiem [ale to dość duży koszt]],wiec może kompost ,a obornika niewiele.Połączenie jednego i drugiego jest bardzo wskazana,bo kompost będzie miał siłę zatrzymywać [drobniutki przecież ]obornik.Prawidłowy termin sadzania ząbków czosnku to czas od 15 września do 15 pażdziernika.I w tym momencie słyszę "to po co mam się tak spieszyć .Ano ,po to by po przekopaniu i wygrabieniu gleba osiadła.[w brew  pozorom to ważne]Po posadzeniu żaden ząbek czosnku nie bedzie "wisiał w powietrzu",bedzie dobrze umieszczony w osiadłej glebie.Główki czosnku można kupić na rynku ,a ozimy poznajemy po tym ,że w środku ma kawałek zasuszonego pędu.Do tematu wroce we wrześniu jak mnie ta głodna wilczyca nie zje.


MARMOLADA  Jest prośba ,bym omówila jej wykonanie,ale czy ja o tym nie pisałam??????.No dobrze niech będzie.MARMOLADA  KLASYCZNA  to nie żaden "kundel" ,to w rownych,częsciach śliwki gruszki i jabłka,wydrylowane ,obrane ze skórki i pozbawione gniazd nasiennych,drobno pokrojone.Tak robiła moja babka a ja przekręcam owoce przez maszynkę do miesa [ więc moja marmolada jest trochę skundlona ] i dodaje 1 kg cukru  przy proporcjach,że śliwek ,jabłek i gruszek też było po 1 kg.A teraz to już liczy się czas smażenia ,im dłuższy ,tym lepsza.Można tak wysmażyć,że da się kroić.MIŁEJ PRACY

wtorek, 26 sierpnia 2014

Ktoś mnie pyta ,co robię jakie przetwory aktualnie? Aktualnie ,za namową działkowca  p.Tomka suszę pomidory by je potem z natką pietruszki i odrobiną octu balsamicznego dodam też trochę kucharka i cukru[to już poza przepisem.Ubiję w słoiku zaleje gorącym olejem.A zimą?.......................... a zimą bedzie to wyśmienity dodatek do różnych sałatek i do mdłego z natury twarogu itp.

A jeszcze mam w planie i to będzie FEST robota ,pikle mieszane,z różnych warzyw w bardzo "lekkiej" zalewie z octu i cukru.Przepięknie wyglądają jako dodatek do każdego obiadu lub kolacji ze wzgledu na swoją kolorystykę.Podam przepis może nawet jutro jeżeli z powodu infekcji nie przeleżę tego dnia.
Obiecałam o działkowych sprawach ,no to trzeba,choć dopadła mnie jakaś infekcja.Kaszle jak ruske bydle.Ktoś mnie zapytał co to znaczy? Odpowiadam: ruskie bydlęta najczęściej nie mają schronienie i wówczas się przeziębiają ,no i kaszlą.Ale kto by się tam tym przejmował.A kto sie tam przejmował "Czarnobylem".Posłano strażaków do gaszenia jak do zwykłego pożaru .W bardzo krótkim czasie zakończyli swoje pełne poświęcenia życie .No ,ale wracam do działkowych spraw.Jesień puka do drzwi,wystarczy je otworzyć by sprawdzić.Należy zatem zabrać się  za usuwanie przekwitłych kwiatostanów u bylin [ byliny to rośliny wieloletnia].Nie jest to natomiast konieczne u jednorocznych.Ale jak się zachować prawidłowo ?.................... usuwa sie tylko sam kwiatostan, łodygę nie,chyba ,że jest martwa tj pożólkła.I tu zapytano mnie dlaczego Dla tego że każda część zielona rośliny [głównie liście ] ale zielone pędy też pracują na przyszłoroczne kwitnienie.Każdy cm 2 ,to powierzchnia pobierania składników pokarmowych ,z powietrza i  po fotosyntezie magazynowana.A co tam ma za powierzchnię pęd od tulipana ,zapytał mnie ktoś,cienkie to takie.Ale proszę sobie wyobrazić ten sam pęd przecięty wzdłuż  i rozpłaszczony,no bedzie tych cm. trochę Stąd Holendrzy hodujący tulipany dla uzyskania dorodnych cebul,właśnie obrywają tylko kwiatostan.W żadnym przypadku,nigdy nie dopuszczają do zawiązania nasion bo to ogromnie osłabia cebulę,ale ponieważ piszę dziś o usuwaniu kwiatostanów to informuję że wszystkie kwitnące byliny  reagują podobnie,a wracając do tulipanów,dłużej jak dwa sezony nie powinny rosnąć w tym samym miejscu.W 3,4  tygodnie po kwitnieniu [przeważnie jest to czerwiec ] powinny być wykopane i przesuszone,ale przechowywane w cieniu.Postękując w ten sposób stwarzamy im warunki podobne w jakich żyją.i w jakich najlepiej się czują.Bo wcale nie Holandia jest ojczyzną tulipanów a Azjatyckie stepy Tam po bardzo deszczowej wiośnie przychodzi upalne,bezdeszczowe lato.Wykopując je i przetrzymując w suchym i ciepłym miejscu ,fundujemy im warunki podobne do naturalnych.W tych naturalnych przychodzi po letniej spiekocie [aż ziemia pęka] rozpadana jesień o co u nas nie trudno i z tej przyczyny cebule tulipanów sadzi się,między 15 września a 15 pażdziernika,ale to już temat na póżniej .

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

A jutro postaram się o działkowych problemach  napisać ,wszak jak lukstorpeda gna czas.To już prawie jesień i zachowania działkowca latem ,a jesienią są różne.
Ależ te wszystkie przepisy na przetwory pracochłonne prawda ???????????????????? ................. no to służę przepisem na truskawki, z przed 100 lat ,z książki kucharskiej  pani Marii Monatowej.Posłuże się słownictwem z tamtych lat więc proszę się nie dziwić [taka wtedy była pisownia]

Owoce  truskawek są bardzo delikatne dlatego trzeba je smażyć bardzo starannie,by się nie rozgotowały.Zebrane w suchy dzień truskawki,obrać z korzonków [ tak ,tak,tak jest napisane,z korzonków],opłukać z piasku w zimnej wodzie,obsuszyć na sicie ,a potem maczać każdą,nadziawszy na szpilkę w spirytusie,lub w araku i kłaść do gorącego bardzo gęstego syropu.Nazajutrz smażyć na wolnym ogniu przez 20 minut,wyszumować ostrożnie i zimne złożyć do słoja.

TO TYLE POZOSTAWIAM BEZ KOMENTARZA 

niedziela, 24 sierpnia 2014

Niedziela wywodzi się od słowa ,nie działać,więc nie wiem co ja tu robię.Może zatem niewielkie działanie?Wracając do wczorajszego tematu  TRAWNIK  Bardzo dobrze "robi "trawnikowi częste koszenie,systematyczne [raz w roku ]likwidowania chwastów,pisałam o tym wczoraj ,a także mchu na działkach zacienionych i podmokłych ,lub w stosunku   do innych niżej położonych.Tu pragnę rozwiać  marzenia Państwa o nierobieniu niczego bo mam trawnik.Jak wynika z tego co napisałam wcześniej  n i e s t e t y    ładny trawnik to ładny kawał roboty.A co mają zrobić ci ktorzy przymierzają sie do zakładania trawnika.Już teraz mogą przystąpić do pozbywania się  chwastów trwałych sposobem mechanicznym przy pomocy wideł szerokozebnych lub chemicznie. Ale do zakladania trawnika radzę się wstrzymać do maja następnego roku Do maja ,bo wowczas wszystko szybko rośnie trawa też.Nie zdążą nasion wybrać ptaki,ale już teraz możemy miejsce pod  trawnik wymierzyć by wiedzieć ile kupić nasion i ile siatki plastikowej [ewentualnie] którą się rozkłada i nagrabia drugim końcem grabi na nią ziemię.Polecana tam  gdzie buszują krety ,lub nornice.To tyle na dziś  C D N ,ale dopiero w maju  I jeszcze tylko to że w sprzedaży jest preparat antymech i  proszę mi nie pisać ,że ktoś tam trawę posiał w pażdzierniku i   urosła  bo ja na to odpowiem,że jeżeli człowiek wyskoczy z 6 pietra to powinien się zabić ,a ja znam takiego co to zrobił ,a żyje.


NO TO JESZCZE O ŚLIWKACH.  Oczywiście nasze babcie robiły śliwki marynowane.Niektórzy pamietają jeszcze ich smak.A my ,................................... a my sie lenimy  [co to znaczy  być leniwym? to wcale nie znaczy nie robienia nic,to znaczy  ,że odkłada sie pracę na potem tak długo aż stanie się zbyteczna lub nie możliwa ] W przypadku śliwek np do listopada.Wszystkim pracowitym [bardzo pracowitym] podaje przepis na ŚLIWKI PO KRÓLEWSKU. 3 kg dobrych węgierek wydrylować,ugotować syrop z 1 kg cukru i szklanki octu i kilku gożdzików.Do gorącego ale nie wrzącego wrzucić śliwki.Delikatnie pomieszać drewnianą [bo nie kaleczy] łyżką i zostawić do wystudzenia.Po tym czasie  odcedzić śliwki .W oddzielnym naczyniu zagotować syrop. Sliwki potrząsnąć by te co były na wierzchu znalazły się na spodzie.Zalać gorącym syropem.Powtarzać to 4 lub 5 razy.Po tym czasie w szerokim naczyniu odparować syrop ,by uzyskać jego połowę ,lub mniej.W dotyku winien być lepki.Ta praca może trwać niestety, u mnie nawet 3 dni.Na koniec zalewa się śliwki,które przypominają  trochę podsuszone gorącym syropem i zamyka w słojach jak zwykle na kila minut odwracając je do góry dnem.Kto sporządzi takie śliwki będę miała dla niego w zimie przepis na pyszna pastę do smarowanie z udziałem  tych śliwek właśnie .ps  ta drewniana łyżka nazywa się kopyść  o czym ludzie młodzi mogą nie wiedzieć,bardzo praktyczna i BEZPIECZNA W KUCHNI ,bo nie parzy ust przy próbowaniu potraw.