sobota, 30 lipca 2016

Jest godz. dopiero 11.25 a ja muszę już kończyć.Jest mi niezmiernie przykro,że tak,ale w kuchni czekają brzoskwinie,by zrobić z nich przepyszny "złoty dżem".Będzie zloty ,bo z dodatkiem soku z cytryny: 1 cytryna na  2 kg owoców wcześniej sparzonych  i  pozbawionych skórki i pestek.Winny być bardzo miękkie, by skórka łatwo dała się zdjąć.Jak już  po obraniu będzie 2,5 kg. to je zagotuje z odrobiną wody na dnie i z sokiem z cytryn i   przestudzę.Do zimnych dodam 3 opakowania żelfiksu ,tego co nie wymaga dużej ilości cukru ,zatem 3x1 .Wymieszam, poddam zagotowaniu ,na koniec dodam cukier i jeszcze raz zagotuję.Gorące nałożę do czystych słoiczków.Kilka minut postawie je do góry dnem  - by "chwyciły".

Kto  nie wierzy niech sprawdzi jak pięknie w tych słoikach się złoci.I jeszcze ,zawsze informuję Państwa ,że  żelfiksu dodaję nieco więcej - dla pewności i  gotuję krócej jak jest podane na opakowaniu - też dla pewności.

Taki dżem jest pyszny gdy się nim przełoży piernik jak żaden,tak się do piernika nadaje.
Podobnie można postąpić z nektarynami.
Ta,druga,ta użytkowa to BORÓWKA  AMERYKAŃSKA.Jej  -  przeciwnie,glebę dopieszcza się przez zakwaszenie. Stosując  nawozy przeznaczone  do roślin kwasolubnych praktycznie spełniamy  ich potrzeby związane z zakwaszeniem ale to nie wszystko.Nie - właściwie może być wszystko,ale skoro mówimy o nadzwyczajnym potraktowaniu borówki,o dowartościowaniu, o dopieszczeniu,to : w miejscach w których krzewy rosną wskazane będzie posypać tam kwaśnego torfu.Jesteście zadowoleni z plonowania krzewów,? to podziękujcie im za to.A jeżeli  nie jesteście zadowoleni  - to tym bardziej należy im pomóc i zmienić nieco podłoże.Jeżeli wokół  krzewów posypana jest kora z drzew iglastych ,TO BARDZO DOBRZE,BO ONA TAKŻE ZAKWASZA,ale chcąc posypać kwaśny torf należy korę przegarnąć na jedną stronę,posypać torf,nagarnąć ponownie na niego korę itd.Ten zabieg proponuję dopiero po zbiorze owoców.Nie teraz,bo pospadałyby przy tej pracy  owoce.

Pomyślałam o dwóch zupełnie różnych roślinach,diametralnie różnych.Jedna jest rośliną ozdobną,druga użytkową.Obie maja pewną cechę wspólną.Można je "dopieścić " dowartościować poprzez niewielkie wzbogacenie gleby.
Pierwsza - to LAWENDA .Jakże pięknie pachnie.A jak zasuszone bukieciki z niej i włożone w gazę ,by nie "śmieciły" i powieszone do szafy ,dadzą ładny  zapach ubraniom i przegonią mole.Ona jednak by była zadowolona ze stanowiska w jakim rośnie ,dobrze będzie wiosna i wczesną jesienią posypać wokół każdej kilka skorup,jaj dobrze utłuczonych np.pałką lub młotkiem w foliowym woreczku,tak na średnio drobno,chodzi bowiem o to by dłużej poleżały na powierzchni gleby.A  - o co chodzi z tymi skorupami? Spytacie być może.Chodzi  o stałe niezmienne utrzymywanie gleby w odczynie zasadowym.Nie,nie,żadne wapno,które to posiada przecież właściwości parzące,których lawenda  nie lubi,nawet w stanie spoczynku tj.jesienią.Z resztą ,chodzi o dopieszczenie rośliny i  o to czy pragniemy to jej ofiarować ,czy nie.Koniec tematu.

A,ta druga,ta użytkowa?
Rozpoczynam przysłowiami ...............dla  szefów.
"Nawet siedmiu czeka na jednego,jeżeli ten jeden jest szefem."francuskie
"To,że nieobecni szefowie nie mają racji,wcale nie oznacza,że obecni rację mają "duńskie
"Pierwszorzędni szefowie,mają pierwszorzędnych pracowników,drugorzędni - czwartorzędnych."amerykańskie.
Nie myślę bym się szefom naraziła.Chyba  nie.Jak ja  byłam szefową starałam się postępować wg. reguły którą przekazał mi kolega z dłuższym stażem szefowania.Powiedział - pamiętaj !"Najpierw człowiek ,potem sprawa."Myślę,że moi podwładni to zauważyli i chyba źle mnie  nie zapamiętali.Zawsze wiosną prosiłam by napisali i dali mi grafik kiedy kto chce myć okna i  ten dzień dawałam im wolny.I wiecie co ? To zapamiętali najbardziej.Czasem,  już na emeryturze ,spotykałam ich i pytałam jak tam się pracuje z nowym szefem? Zawsze słyszałam,że nie interesuje go kiedy umyją okna.Czyli co? Czyli chyba dobrze mnie wspominają.

A  będzie zaraz coś co przyszło mi do głowy i chyba warto  o tym napisać.

piątek, 29 lipca 2016

Zadzwoniła moja koleżanka i zapytała ?"A narcyzy?.Narcyzy też pięknie pachną"Ja na to.........".A czy napisałam,że to wszystkie informacje o roślinach ozdobnych cebulowych?"Ale skoro jej tak zależy niech będą jeszcze narcyzy.
O tyle mam łatwiejsze zadanie,że samo przygotowanie gleby winno być takie jak dla innych cebulowych.Jedynie  termin sadzenia znacznie wcześniejszy,bo już  pod koniec sierpnia,a to z tej przyczyny,że do ukorzenienia potrzebują więcej czasu i do ukorzenienia potrzebna jest też im wysoka temperatura gleby,a taka  w sierpniu jeszcze jest.
Ta informacja którą podam za moment dotyczy tylko tych cebulowych ,tylko narcyzów.Otóż - sadzi się je metodą holenderską.Na czym ona polega?Podam to co najistotniejsze.Polega na spulchnieniu np. łopatką dna tj  miejsca w który sadzić będzie się cebule.Dno - to jest istotne.Nie może być ubite.Także jak inne cebulowe okrycia na zimę wymagają.
HIACYNTY  dobrze rosną i mają duże kolby kwiatowe jak  nie są te kolby targane przez wiar.Zatem miejsce winno być raczej zaciszne.Gleba lekka ,próchniczna i jak to u cebulowych bywa dostatecznie wilgotna.Wymagania pokarmowe mają  duże . A jak temu sprostać pisałam przed momentem.W następnych sezonach  wystarczy dokarmiać je nawozem  mineralnym  dla roślin kwitnących dwukrotnie.Jesienią i na przedwiośniu.W tym miejscu informuje też,że nadają się hiacynty do komponowania małych bukiecików.Będą pachniały w domu ponad tydzień.
Najlepszym terminem sadzenia cebul jest połowa września.Wtedy też w handlu spotkać można cebule.Nigdy wiosną.Nigdy nie sadzić wiosną .Z małym zastrzeżeniem.Chyba,że jest to roślina w doniczce i już przekwitła i już spełniła swoje zadania.Trzeba jednak liczyć się z tym,że być może w następnym sezonie pojawią się tylko liści.Przyczyną jest rozchwiana jej wegetacja może która może  to spowodować ,bo była pędzona by zakwitnąć wcześniej.Te doniczkowe,często już w styczniu kwitną - na życzenie człowieka - oczywiście.
Przy sadzeniu cebul należy pamiętać o głębokości w jakiej winny się znaleźć [ na 3 krotną ich wysokość].No - nie  wiem czy powinnam o tym informować ?  czy to Państwa  nie urazi,że  sadzi się piętka w dół.Odstępy  między jedną a drugą cebulą winny wynosić co najmniej 15,20 cm.
Np. -  niech to będą cebule  HIACYNTÓW.Po jesiennych szarugach i po krótkich zimowych dniach jawią się jak po przemarznięciu gorąca czekolada.Ich gama kolorów jest niewyobrażalnie duża.Mogą stanowić ozdobę wyznaczonego miejsca na działce ,lub rosnąć w kompozycji z innymi bylinami.Np :Pewna osoba posadziła je przed klematisami .Zdobią zagonek wtedy gdy  te pnącza jeszcze nie.Ktoś inny ,bardzo chciał te ozdobne rośliny mieć ,ale nie miał gdzie ich posadzić."No nie mam gdzie",tłumaczył mi.A ja miejsce znalazłam na trawniku.Tak,tak na trawniku.Tam  narysowaliśmy koło o promieniu ,tylko 60 cm.Piszę o promieniu,bowiem takiej długości był sznurek połączony dwoma patykami.Jeden patyk ,był w środku a drugim obrysowaliśmy koło.W śladzie po obrysowaniu  okroiliśmy darninę nożem i ją zdjęliśmy.W miejscu po zdjęciu  przekopaliśmy glebę wzbogacając ją sproszkowanym obornikiem bydlęcym.Całość została oddzielona od trawy drewnianymi ogranicznikami " podpartymi "od strony trawy kamieniami ,co nie było konieczne,ale że kamieni w pobliżu znajdowało się wiele ,zostały wykorzystane.a ko iec zostały wysypane dwa worki dobrej ziemi ogrodniczej,dla podwyższenia zagonu .  Koło podzieliliśmy na 6 części.W każdej  posadzono cebule innego koloru.A na środku 3 cebule lilii królewskiej ,tj białej.Przepięknie pachnącej. Ponieważ miejsce to jest w pobliżu  ażurowej,małej altanki,działkowcy mają dwa terminy w których w altance pięknie pachnie,to jest wczesną wiosną hiacynty  i w sierpniu lilie.Poza tym, nie do opisania jest  ta niepowtarzalna gama kolorów hiacyntów- jak tęcza.I co - i miejsce się znalazło.
Zachęconych posiadaniem tych roślin informuję że:.........................
Jeżeli  macie iglaki na działce,to przyjrzyjcie się im.Nie - nie będę pisać o szkodnikach i chorobach tych roślin,bo ileż się o tym napisałam  zupełnie niedawno.Chcę napisać o okrywaniu roślin ozdobnych cebulowych na zimę.Bowiem one okrycia ..............niewielkiego wymagają.W czasach gdy ja przyswajałam sobie wiedzę ogrodniczą,okrywało się,oj! okrywało ,o czym można jeszcze przeczytać w najprzeróżniejszych książkach wydanych onegdaj.Dziś - zimy już nie takie i nie takie   musi być okrycie.Wystarczą gałązki iglaków rzucone na zagon z cebulowymi.Mają bowiem zdolność zatrzymywania śniegu i to jest istotne.Często na iglakach "starzeją się" dolne,te  rosnące najbliżej ziemi gałązki.Nie zaszkodzi to roślinom jak je utniemy i posłużą do okrycia zagonów z  cebulowymi.Okrycie jest bardzo ważne jeżeli są to cebule  tej jesieni posadzone.Np:......................
"Ufać każdemu - szlachetnie,nie ufać nikomu - bezpiecznie.";polskie.
O - to,to.Nie potrafię  nie ufać.I to mnie gubi,ale Wam Kochani życzę rozwagi w zaufaniu.Może Wam się uda?

czwartek, 28 lipca 2016

Proponuję o MIECZYKACH  zwanych z łacińskiego GLADIOLUS ,co w dosłownym znaczeniu  jest:gladius - miecz.Jaki tam miecz.To było coś bardziej zbliżonego do dłuższego noża.Nosili go gladiatorzy [stąd nazwa] a jego długość miała  być taka  by sięgnąć nim do serca przeciwnika,ale o dziwo,częściej  sięgano do wątroby. No- jednak dość o tych  niedobrych morderczych czasach gladiatorskich.W każdym razie  długość  liści mieczyków ,to długość owego ,niby miecza.
Teraz kwitną późniejsze odmiany   ,bo wcześniejsze już przekwitły.I co dalej?
Ano - dalej należy w dwa tygodnie po kwitnieniu [ lepiej wcześniej jak  później ] bulwy wykopać. 
Tak wcześnie  ? zapytają być może niektórzy z Państwa.A - właśnie tak, bo pozostawienie ich w glebie spowoduje możliwość pojawienia się chorób grzybowych.Po obcięciu liści,bulwy układa się w ażurowej skrzynce celem wysuszenia w temp,nawet dwudziestu paru stopni.Im krócej trwa czas ich suszenia tym będą zdrowsze.Gdy już będą suche,absolutnie suche należy je oczyścić odrywając od cebul matecznych,co po wysuszeniu jest bardzo łatwe.No - dobrze.Już są suche i oczyszczone.To co teraz?.Teraz jeszcze je trzymamy je w czystej skrzynce kilaka dni w temp.pokojowej po czym   przenosimy je do chłodnej ,ciemnej piwnicy,lub garażu.Jednak należy pamiętać o  tym by ich  nie zniszczył mróz.
Najczęściej uprawiają amatorzy mieszańce lilii azjatyckich ,sprawdzone,niezawodne i piękne.
Najlepszym terminem sadzenia cebul jest koniec września.Zatem czasu jeszcze sporo i można zdążyć przygotować zagonek................podwyższony - koniecznie,podwyższony..Głębokość sadzenia winna być dostosowana do wielkości cebuli.I tak np.jeżeli cebula ma w obwodzie 15,16 cm,to jest to duża cebula i sadzi się ją  licząc na trzykrotną jej  wysokość: to jest stosowana powszechnie zasada,co automatycznie oznacza,że mniejsze cebule sadzi się płycej ,bo także na ich  trzykrotną wysokość.Przed zimą winny się dobrze ukorzenić,bo to jest warunkiem jej przetrwania.
Jest też możliwość sadzenia cebul wiosną i przyznam szczerze  ,właśnie wiosną spotykam je w handlu,zarówno w sklepach ogrodniczych jak i na rynku.I - to tyle na temat lilii, - na razie.

Uważam ,że także kilka zdań na temat aktualnie kwitnących  roślin się należy.Może zatem o ...............
Zanim zdecydujemy się na założenie zagonka z liliami warto wiedzieć że:
Najlepiej czują się one w glebie lekkiej ,przepuszczalnej,próchnicznej i dostatecznie wilgotnej.Jeżeli ona jednak będzie próchniczna,to automatycznie ,będzie też wilgotna,bo tylko w piaszczystej występują braki wody.
Znam pewną osobę,która mając taką właśnie piaszczystą działkę ,a bardzo pragnąca mieć swoje ,te najpiękniejsze,te wybrane z internetu okazy ..................zakupiła 5, lub  6 worków dobrej ziemi ogrodniczej i 1 worki substratu torfowego i 1 worek nieodkwaszonego torfu.Wybrała miejsce pod sadzenie cebul ,a było to  :
1 m. x  2 m. i z tego miejsca wykopała kilka  wiader ziemi i na jej miejsce wsypała tę zakupioną  ziemię,mieszając ja z substratem torfowym i torfem.Przy okazji usypując wyższy zagon,który został ogrodzony plastikowymi ogranicznikami.Ma to miejsc zatem uporządkowane ,ziemia się nie obsuwa i wyższy zagon to idealne miejsce pod uprawę cebulowych,bowiem żadne cebule ,miejsc w których zalega woda z tytuły obniżenia  poziomu gruntu nie tolerują ,po prostu gniją.

I co jeszcze wiedzieć należy ?...............
To czas kwitnienia lilii.Ileż kształtów ,barw i zapachów.Te - spotykane w kwiaciarniach także mogą urosnąć na Państwa działce.Te z ,"trąbami" zwieszonymi do dołu i te "patrzące w górę" na długich i grubych łodygach  z dużą ilością  paków kwiatowy rozwijających się sukcesywnie od dołu do góry .Chcąc cieszyć się kwiatami lilii w domu przez dłuższy czas, zrywamy je gdy są w fazie pąków,gdy jeszcze żaden kwiat się nie rozwinął.Takie też bardziej nadają się do transportu,,bowiem nie zachodzi obawa połamania,czy zgniecenia kwiatów.Bez żadnych problemów,rozwiną się wszystkie w domu.Należy tylko,tak je ustawić by nie pobrudzić się ich pyłkiem .............ze skóry da się on   zmyć,to jest  pikuś ,gorzej z tkaniny.
 Kwitnienia lilii jest dość wydłużone w czasie,bo jak rozpoczynają kwitnienie ,te wczesne odmiany,których cechą genetyczną jest wczesność kwitnienia w początkach lipca,tak kończą  , we wrześniu.To od nas zależy na kiedy "zamówimy sobie kwitnienie".Czy ma to być jeszcze lato,czy może początek jesieni?
Zakochanym w tych kwiatach proponuję i takie i takie.A jak je hodować?A jakie mają wymagania?
O tym właśnie teraz ,choć termin sadzenia jeszcze daleki.
Jest szaro i tak jakoś pachnie wrześniem.A wiecie jak pachnie wrzesień?Wrzesień przede wszystkim  pachnie grzybami  , igliwiem, wrzosem i pierwszymi opadłymi już liśćmi z drzew.Te liście to zapach z kolei próchnicy i ten zapach kojarzy mi się z wiosną -  o dziwo ,z wiosną,która przecież nieuchronnie [ na szczęście ] nadejdzie.I obym jej dożyła ,bo przedsięwzięcie o którym pisałam Państwu wcześniej   -trwa i do końca jeszcze ho,ho,ho.Ale jak już się skończy,to spełnię  trzy obietnice Podziękuję Panu Bogu.Poinformuje o tym Państwa.Potem napiszę na blogu na dwa dni z góry ,a potem upije się prawdziwym ,wytrawnym, czerwonym szampanem.Wiem,że drogi,ale w myśl tego co ktoś kiedyś powiedział  :............"jak cię stać na  mięso,to i na cebulę."
Poranny smuteczek nie zwolni mnie jednak z obowiązku zacytowania przysłów - o treści także nostalgicznej.:
"Starość ma te same apetyty,co młodość,tylko nie ma tych samych zębów."francuskie.
"Za każdym razem,kiedy umiera stary człowiek,to tak jakby spłonęła kolejna biblioteka.senegalskie

A moim marzeniem jest, bym po śmierci była choć jedną cienką książeczką  pt."Amatorskie uprawy  roślin na działce i w ogrodzie."Gdyby choć tyle.

No - ale koniec tych niewesołych rozważań.
Będzie o liliach.


środa, 27 lipca 2016

 PUREE  Z SOCZEWICY.
Dzień wcześniej namoczoną soczewicę nalać świeżą wodą  i ugotować do miękkości,poczem odcedzić,przefasować przez sito i zasmażyć  z uduszoną na maśle cebulką,a podając do mięsa posolić opieprzyć polać masłem ze zrumienioną bułeczką lub,co jest smaczniejsze ze skwarkami z posolonej kilka dni wcześniej słoniny.Skwarków ma być dużo,jednak bez tłuszczu.

S m a c z n e g o .Jest godz.12,00.
Wiem - jest tu jeden błąd ..........."..poczem.".............ale przytaczam w oryginale.
A miałam pisać o liliach aktualnie kwitnących  ,a wyszło co?.................Ale - podobno co się odwlecze to nie uciecze,zatem jak Bóg da  o liliach będzie jutro a dziś jeszcze tylko przepis ze starej książki kucharskiej ,który mnie intryguje:
Rośliny wieloletnie przyprawowe,to także szczaw.To pierwsze zielone liście na wiosnę.No  -może jeszcze rabarbar także wznawia wegetację już w na początku marca.Im nawożenie w sierpniu także się przyda, z tym,że rabarbar może wiele lat rosnąć w tym samym miejscu,natomiast szczaw winno się uprawiać w tym samym miejscu co najwyżej rzez trzy sezony.Potem wysiać na nowym stanowisku.A ten co jest w sprzedaży wiosną oferowany w ładnych ,zgrabnych pęczkach ,to ten jest siany przez hodowców corocznie i przez to jest tak dorodny.Po zbiorze zagonki likwidują i w innym miejscu WŁAŚNIE W SIERPNIU WYSIEWAJĄ NOWY, a to z myślą  o wiosennym zbiorze.Rabarbar i szczaw traktuję trochę po macoszemu ,bowiem nie wszyscy te rośliny konsumują ,że względu na zawartość szczawianów.Ze szczawianami jest jednak tak,że jednym szkodzą innym nie tak jak np ,sól jedni mają po niej nadciśnienie inni nie.Jedni jadają jajka ,a cholesterol maja w normie ,inni nie jadają, a im cholesterol dokucza.No - cóż ,różni jesteśmy i to nasze szczęście.Jakże bowiem byłoby nudno jakbym ja np .była podobna to pewnej osoby .................nie nie napiszę do jakiej.W odróżnieniu od niej ,jadam kruchy placek z rabarbarem  polukrowany po wierzchu .................mniam,mniam i zupę   szczawiową z mciupeńkimi grzankami.
Oczywiście ,można uprawiać te rośliny pod osłonami tj. np. część niewielką ich  w szklarni lub tunelu foliowym,ale kto tego nie ma może urządzić sobie mini szklarenki bez żadnych kosztów.Będą  potrzebne tylko 3 lub 4 butelki  5 l.plastikowe po wodzie w których po ścięciu górnej części należy zrobić tylko małe dziurki w całej butelce i takimi podziurkowanymi przykryć fragmenty jakichś roślin np, 1 kępę szczypioru Na każdą  butelkę położyć niewielki kamień,lub kawałek cegły,by wiatr okrycia nie porwał.Dziurki dadzą dostęp powietrza i uniknie się w ten sposób chorób grzybowych np .pleśni a nagrzane wewnątrz powietrze "zmobilizuje" rośliny do wcześniejszej wegetacji ,wcześniejszej w stosunku do nie okrytych o trzy tygodnie.Jak podrosną te nieokryte butelki można zdjąć i przechować do następnego sezonu.
Nawożenie tych wieloletnich roślin przyprawowych winno mieć miejsce  dwa razy w sezonie.Bardzo wczesną wiosną i w sierpniu.To sierpniowe nawożenie pozwoli na  zmagazynowanie plonu już na następny sezon.Ale czym ?Macie ,drodzy moi Czytelnicy  prawo wyboru,bowiem może być to np. bydlęcy sproszkowany obornik ,którego można posypać po wierzchu,nawet 4 szklanki na 1 m 2.Ale jeżeli jest to nawóz mineralny ,to co najwyżej pół szklanki,nie więcej.Ogromnym luksusem dla tych roślin  będzie posypanie {zakrycie ] nawozów jakąś niewielką ilością  [4,5 garści ]dobrej ziemi lub substratu torfowego.I wiecie co będzie potem ? Potem np. lubczyk wyrośnie ponad płot by sąsiadom powiedzieć "dzień dobry".A sąsiedzi będą  pytać ............"Co to za odmiana?
Aha ! i jeszcze taka informacja.Tym osobom ,które lubią smak i zapach czosnku polecam odmianę szczypioru czosnkowego.Bo w sierpniu ,nie tylko przesadza się stare kępy.W sierpniu też można szczypior siać.

A jak uzyskać na przedwiośniu  wcześniejszy plon ,tj wcześniej szczypior,wcześniej natkę pietruszki i wcześniej lubczyk,który to jest  niezastąpionym dodatkiem do rosołu i pomidorowej,jednak niewielkim dodatkiem by zup nie przeperfumować.


W kwaterze z roślinami przyprawowymi przeważnie ,poza pietruszką naciową znajduje się też lubczyk i szczypior .Początek sierpnia to czas ich ewentualnego przesadzania,rozsadzania i  Uwaga ! p- nawożenia.ale przed tym jest jeszcze czas bu nowe miejsce pod nowy zagonek przygotować.Przekopać już teraz  z kompostem [bo jest go nie mało ] zagrabić i podlewać do czasu przesadzenia.Szczypior można można przesadzić w całych kępach ,lub podzielić na mniejsze,podobnie i lubczyk  -  no tylko nie przenosi się pietruszki naciowej.:Pietruszkę naciową się sieje.Tak,tak,w sierpniu się sieje   pietruszkę naciowa,która to o tej orze roku jeszcze zdąży wykiełkować i dorosnąć do zimy,do mrozów.Przy zakupie  nowych nasion proponuję zwrócić uwagą na natkę o skędzierzawionych liściach jest też aromatyczna ,a przy okazji bardzo ozdobna.Nadaje się dekoracji różnych potraw,  a szczególnie półmisków z wędliną.
Warzywa korzeniowe - o ! one mają bardzo korzystne warunki.Bardzo soczyste będą i słodkie,bo zagonek jest mokry.Mam tu tylko pewne obawy o pietruszkę by tej wilgoci dla niej nie było zbyt dużo ,co może powodować ordzawienie korzeni.Ale jeżeli była posiana jakaś odmiana pietruszki  odporna na te chorobę grzybową , np odmiana ALBA, to jak sama nazwa wskazuje ,że będzie biała ,nie ordzawiona.Proponuję też,przyjrzeć się pietruszce naciowej,czy  przypadkiem nie pojawiają się na natce białe mączyste plamy,co świadczyłoby o początku choroby:MĄCZNIAK WŁAŚCIWY.O tej porze może jeszcze nie,ale niebawem - kto wie.Proponuję zatem ściąć ją ,tę natkę oczywiście i po pokrojeniu przeznaczyć do zamrożenia,lub bez pokrojenia ususzyć w pęczkach.Potem pokruszyć  i zamknąć w jakichś szczelnie zamkniętych słoiczkach.W zimie przeznaczać do potraw,tę suszoną do gotowanych,a tę mrożoną także do gotowanych,ale też surówek i sałatek.
Skoro zapuściłam się  w kwaterę warzyw przyprawowych wieloletnich to jeszcze.................
A na działkach jest pogoda wymarzona na ten czas,na tę porę roku,bowiem po ostatnich deszczach,czasem też niestety i ulewach gleba jest wilgotna,temperatura  wysoka.Taka pogoda sprzyja wszystkim,bez wyjątku uprawianym warzywom.Intensywnie wiążą się ogórki i o nie w tym miejscu mam niewielkie obawy.Jest ciepło i mokro,a to sprzyja powstawaniu choroby  o nazwie :mączniak rzekomy dyniowatych.Ta choroba klimatu tropikalnego właśnie ma warunki  tropikalne.Jej początki to jasnozielone ,rozmyte plamy na liściach.W takim przypadku należy ewentualnie opryskać je interwencyjnie np. Miedzianem i chyba też może być  preparat Bravo.Jednak przed opryskiem należy zebrać plon i dokładnie obliczyć czas karencji,to jest czas od ostatniego oprysku do zbioru następnego plonu.Albo co ? Albo  pogodzić się z ta chorobą ,która to w zależności od warunków pogodowych wcześniej lub później zniszczy rośliny.Ja - wybrałabym to drugie,godząc się z niewielkim w stosunku do zamierzonego plonu.
Takie sobie przysłowie,takie sobie.
"Łaska możnych panów i rządzących jest podobna do deszczu wiosennego,który nie zawsze pada tam ,gdzie go najbardziej potrzeba.perskie.
A na działkach ?

wtorek, 26 lipca 2016

Jeszcze nie wszystko stracone,nie wszystko.Na mój balkon przyfrunęły dwie pszczółki  .Jedna duża,druga mniejsza.Z pewnością ta duża to starsza siostra , która pokierowała młodszą na kwitnące aktualnie pelargonie i pokazała gdzie można zbierać nektar i pyłek.A to chyba się wydarzyło by mnie pocieszyć.I taka pocieszona pozostaję z nadzieją,że jutro będzie lepiej,czego i Państwu życzę.
O ! - tego ,to nie lubimy,oj! nie."Pierwsze śliwki robaczywki",zwykło się mawiać.To pierwsze,najszybciej dojrzewające  owce i często też przedwcześnie opadając.Niestety,zupełnie,absolutnie do jedzenia się nie  nadają.W środku bowiem "urzęduje"różowa gąsienica  owocówki śliwkóweczki.To  szkodnik któremu trudno zapobiec .W jakimś stopniu tylko takim sposobem: Zbierać sukcesywnie wszystkie opadłe przedwcześnie ,robaczywe śliwki i   "zamykać je " w plastikowym szczelnym worku i dokładać ,dokładać w miarę pojawianie się następnych.Po zakończonym owocowaniu wynieść  robaczywe owoce wraz z workiem z działki i w ten oto sposób zostaje "przerwany łańcuch" rozrodczy tego szkodnika.W worku bowiem są uduszone gąsienice  i nijak już w następne stadium się nie przepoczwarczą.
W prawdzie już nie teraz,ale wcześniej mogły być widoczne pobrązowiałe  i nierozwinięte pąki jabłoni.To żerowanie larw  kwieciaka jabłkowca.Pisałam o nim w stosownym czasie to jest w czasie jego występowania.Nie sprzątnięte ,nie zebrane na folię opadłe pąki ,teraz są puste.Wyszła z nich larwa i jest już w ziemi i jest aktualnie poczwarką i jako dorosły owad wyfrunie następnej wiosny by pokazać swoją niszczycielską siłę i wtedy ponownie pojawią się nierozwinięte pobrązowiałe pąki.W jakimś stopniu można temu zapobiec rozkładając pod drzewami folię na dwa tygodnie przed kwitnieniem jabłoni  i sprzątnąć po rozwinięciu się wszystkich  na drzewie kwiatów .I wtedy będzie widać małe muszki przyklejone do foli i martwe ,bo nijak przez nią przedostać się nie mogły.Zostały uwięzione.
"Co ona pisze , ?" tak być  może myślą niektórzy z Państwa? A piszę tak jak  doświadczenie  jej dyktuje i biorąc pod uwagę to,że przecież  my - amatorzy ogrodnicy w ogrodnictwo się bawimy.A taka zabawa jest z pewnością bezpieczniejsza jak jakakolwiek inna.I jest to zabawa, nie tylko dla samej   zabawy ,ale  także w celu niszczenia szkodnika.
A - to zdrowe i czyste  powietrze,.................bo za miastem -  może okazać się nie takie,wtedy,gdy w pobliżu znajdują się pola uprawne.Bo - ? Bo - nawożone przez gospodarza  obornikiem pola w przypadku suszy czynią to powietrze bardzo niezdrowym dla człowieka,bowiem suchy wiatr unosi znad pól wszystko to co w oborniku zawarte było.I gdzie te czasy o których pisała Maria Konopnicka.::..................."Jadą jadą dzieci drogą siostrzyczka i brat i nadziwić się nie  mogą jaki piękny świat."Tak - wówczas jeszcze był piękny.Zachodzę w głowę,czemu tak późno się urodziłam?
Ale,dość tej nostalgii .
To co ,słychać na działce? a może nie tyle słychać co widać?
Prawdę mówiąc  - o tym wiedziałam.Nie zdawałam sobie jednak sprawy z wielkości tego zjawiska.Jakże często polecałam Państwu nawożenie najzdrowsze bo nawozem organicznym,nawożenie sproszkowanym obornikiem bydlęcym,mając w pamięci  ten obornik sprzed lat.A jednak to nie ten sam.Ponieważ ,teraz w oborniku bydlęcym spotkać już można jakąś część Tablicy Mendelejewa i także antybiotyki.Bowiem do paszy są one dodawane a i różne inne suplementy.Można by zapytać ,czemu tak jest?Otóż - temu, by chronić zwierzęta od różnych chorób.Niestety - nadmiar tych dodatków wydalany jest z odchodami i w nich ,nawet wysuszonych się znajdują .Ilość tych antybiotyków i innych różnych dodatków w oborniku bydlęcym :to pikuś w porównaniu z obornikiem kurzym tj .Kurzakiem.Hodowcy drobiu ,bowiem pragnąc osiągnąć szybko zamierzony efekt ,tj szybki i zdrowy wzrost zwierząt dodają najprzeróżniejsze suplementy.Bo proszę sobie wyobrazić,że bez nich ten proces przyrastania tkanki mięsnej wydłużyłby się do 9,10 m-cy.Dopiero po tym czasie nadawałyby się do uboju.A teraz ? A teraz po 3 miesiącach,bo kto chce czekać?Zyski najlepsze, to zyski natychmiastowe.W związku z tym ,że Kurzak jest tak "nafaszerowany" ,najrzadziej go polecałam.Bo tego "farszu "w nim jest kilkanaście razy więcej jak w oborniku bydlęcym.Ale także nie polecam do bezpośredniego nawożenia Kurzakiem z tego powodu,że jest on bardzo bogaty w nawóz azotowy .Nawóz który powoduje tylko rozwój,wzrost rośliny [jakiejkolwiek] nie daje ani obfitszego kwitnienia  ,ani wyższego plonowania.O ! - może okazać się przydatny w nawożeniu świeżo posadzonych drzewek owocowych i innych ,także ozdobnych i krzewów.Ale,ale,ale................nigdy,przenigdy,w żadnym przypadku ,w żadnej sytuacji, nie przez bezpośrednie posypywanie suchego   Kurzaka.Z powodu dużej zawartości   nawozu azotowego,który ma właściwości  parzące.Z Kurzaka sporządza się gnojowicę,tj nawóz płynny.Na 1 l. suchego nawozu daje  się 10 l. wody i pozostawia tę mieszankę na dwa tygodnie  w celu ,przefermentowania i "zgubienia" właściwości parzących rośliny.Jednak - do zastosowania,do podlania będzie nadawał się dopiero po rozcieńczeniu.Do 1 litra tego płynnego nawozu  dolewa się około 10  litrów wody.W tym miejscu pragnę poinformować Państwa jak wygląda zagonek na którym posypano sproszkowany nawóz kurzy?To co zobaczyłam to jakby zakradł się jakiś niszczyciel i w jedną noc zniszczył krzaki pomidorów.Z resztą  -osoba  poszkodowana to sugerowała .............."to ta małpa to zrobiła " wskazując na sąsiednią działkę.Jednak ja - zanim  wydałam swoją opinie na ten temat wypytałam ją o wszystko,co wiąże się z uprawą.No - i w wyniku dyskusji i moich dokładnych oględzin wyszło na jaw,że to palące właściwości Kurzaka ,to spowodowały bo był posypany bezpośrednio na zagonek.To ,tak przy okazji,ale w ogóle jest mi smutno z powodu  DALSZEGO ,NASTĘPNEGO  NISZCZENIA ŚRODOWISKA .
"Człowiek jest mądry gdy szuka wiedzy,ale jest głupcem gdy uważa  że już ją znalazł"."żydowskie.
"Człowiek ,który powiększa wiedzę,powiększa też smutek."żydowskie.

Jakże często zdarza mi się powiększać smutek,co znaczyłoby,że wiedzę powiększam? Ale - niejednokrotnie zrezygnowałabym z tej wiedzy i żyła w nieświadomości.Ot - choćby ostatnio dowiedziałam się ,że :.............................

poniedziałek, 25 lipca 2016

Poruszam różne tematy co może  wydawać się  brakiem zdecydowania.Ale nie,  tak nie jest.Robię to umyślnie by nie zanudzić.
Zatem - jakie to mogą być błędy  "pomidorowe " ,że tak to nazwę.
Najczęściej występującym  błędem  jest potraktowanie wrzątkiem owoców pomidora,żeby - co ? Żeby zniszczyć wszystko to co na  skórce się znajduje.A może tam znajdują się jakieś szczątkowe ilości preparatów chemicznych?  "To ja  je właśnie tym wrzątkiem zniszczę "..Nic bardziej błędnego i szkodliwego być nie może.Bo co ? spytacie.Bo to,że jeżeli na tej skórce były jakieś szkodliwe substancje to w  wyniku zniszczenia skórki wrzątkiem ONA POPĘKAŁA ,i przez te pęknięcia to co było na wierzchu teraz jest w środku.Wniknęło bez trudu do miąższu pomidora.A jak postąpić prawidłowo?Prawidłowo  jest to tak: Pod strumieniem zimnej wody należy zmyć to co ewentualnie na skórce się znajduje umyć je i dopiero jak są  czyste , ,bo umyte zimną wodą ,wtedy ewentualnie ją sparzyć.Napisałam ewentualnie bowiem skórka od pomidora jak i znajdujące się w środku pestki pracują w naszym organizmie  na lepszą perystaltykę jelit.
A następny błąd to mieszanie pokrojonych pomidorów z zielonymi ogórkami.Pewne substancje znajdujące się w ogórku zabijają witaminy w pomidorach.Ja wiem,że taka sałatka jest smaczna ,ale niestety bez witamin.
A czy jest błędem skrapianie  sałatki pomidorowej octem.Jest ! choć to zleży od ilości octu i od tego jaki on jest ,bo może np. balsamiczny bardzo smaczny i o wiele słabszy.Chcąc uniknąć szkodliwego działania octu na pomidory ,należy sałatkę najpierw skropić oliwą lub olejem a potem dopiero octem.

Życzę smacznego !
Z opryskami chemicznymi - to jest tak.Posiadają one czas karencji,który to dla różnego preparatu jest różny.Czasem to tylko 3 dni a czasem ,aż 3 miesiące.I  ,być może pamiętacie jak niejednokrotnie pisałam..............." o ten oprysk jest bezpieczny ,bo jest to oprysk zapobiegawczy".........Bo - co to jest ta karencja? .Karencja jest to czas JAKI WINIEN UPŁYNĄĆ OD OPRYSKU DO ZBIORU OWOCÓW LUB WARZYW.A gdy opryskuje się już po zbiorze ,to zupełnie,absolutnie nic liczyć,odliczać nie trzeba bowiem owocowanie będzie miało miejsce dopiero  w następnym sezonie.Poruszając ten temat ,przy okazji informuję Was Drodzy moi Czytelnicy.że gdyby przypadkiem przyszło Wam do głowy opryskać owocujące teraz pomidory,to ten czas karencji należy dokładnie obliczyć.I nie liczyć do konsumpcji pomidora ,a do zbioru ,tj. zdjęcia z krzaka.Czemu o tym przypominam? Ano -  temu,że pewna osoba tak to źle zrozumiała ,zbierając  mało wybarwione owoce pomidorów i kładąc je na parapecie położyła też kartkę kiedy może je zjeść .A to błąd Karencja przestała działać  wtedy gdy owoc został zerwany.Zatem przypominam jeszcze raz OD OPRYSKU DO ZBIORU ,NIE DO KONSUMPCJI.

A skoro już poruszyłam ten pomidorowy temat...........to jaki błąd można popełnić  konsumując pomidory?......................
Deformacja liści,która  została nazwana bąblami i której towarzyszy przebarwienie najczęściej zmiana koloru na karminowy spowodowane jest żerowaniem np. mszycy czyściecowo -porzeczkowej.Niejednokrotnie w takim "bąblu jest ich kilkaset osobników.Wkłuwając się w blaszkę liściową  zmieniają jego barwę.Natomiast splątane ,skędzierzawione  liście porzeczek na końcach pędów to "sprawka" mszycy porzeczkowej.I jak to w przyrodzie bywa mszyce i jedne i drugie potrafią podzielić się zdobytym łupem.Te żerują po środku,a tamte na końcach.Takie zmiany zaobserwować też można ,właśnie teraz na krzewach agrestu czereśni i wiśni.Walka z mszycami na krzewach jagodowych w lipcu jest prosta bo  zostały zebrane owoce ,zatem można sobie pozwolić na oprysk Pirimorem i to w takiej zupełnie nieskomplikowanej formie.Rozpylając z metalowego pojemniczka przeznaczonego w prawdzie do wali z mszycami na roślinach ozdobnych,ale mszyce nie znają się na tym co użytkowe,a co ozdobne.Zatem i te  na krzewach jagodowych także zginą.Proszę tylko pamiętać o  tym,że rozpyla się z takiego dozownika zawsze w pewnej odległości ,bowiem "wyzwolony" preparat  ma niską temperaturę  i można  zaszkodzić opryskiwanej roślinie.
A ,co ja miałam na myśli  pisząc,że na krzewach jagodowych można teraz bezpiecznie stosować  ochronę chemiczną?........................ 
"Panie Stefanie,zobacz pan co to są za bąble na liściach porzeczki ?" zapytał mojego sąsiada działkowicz z naprzeciwka ,zatem też sąsiad."Ach,ty ciućmoku "zaśmiał się Stefan " to nic innego tylko mszyca.I miał rację bowiem dość często jest to obraz spowodowany,żerowaniem dużej kolonii mszyc.Ale by nieco poskromić zapędy Stefcia jako pierwszego najmądrzejszego na działce dodałam ,że także mogą powodować to najprzeróżniejsze drobne pluskwiaki.W tym miejscu winnam wymienić   szkodniki  które takie zmiany powodują i na jakich roślinach. No - i już jesteśmy na działce.
Zaczęło się.To - to przedsięwzięcie o którym pisałam wczoraj i na razie nic więcej na ten temat,by nie zapeszyć.No - ładnie ,okazuje się,ze wierzę w jakieś gusła,jakieś zapeszanie. Koniec  tematu o przysłowiach teraz będzie:

"Pochlebca - bliski krewny zdrajcy."baskijskie.
"Gdy spotykają się pochlebcy,diabeł siada do uczty."hiszpańskie.
"Pochlebca z deszczu robi pogodę."polskie.
"Pochlebstw używaj na wzór wody kolońskiej - wąchaj,ale nigdy nie połykaj"serbskie.

Sporo tego dziś ,ale myślę,że warto jest  wiedzieć .Czyż nie ?Co do tego ostatniego przysłowia ,nie byłabym taka zgodna z jego treścią.Trochę się czasy zmieniły i niejednokrotnie z powodu braku innych alkoholi i woda kolońska pasuje.

niedziela, 24 lipca 2016

SOS ZE ŚWIEŻYCH GRZYBÓW.
==========================
Talerz świeżych prawdziwych grzybów  wypłukać dokładnie ,poszatkować drobno i posolić .Usiekać pół cebuli i dać do rondla do grzybów niech się duszą we własnym sosie pod pokrywą.Gdy już nie ma soku z grzybów włożyć dwie łyżki masła ,dać trochę pieprzu i dusić dalej mieszając często aby się nie przypaliły.Pół godziny przed wydaniem poprószyć  mąką ,wymieszać i wlać kwaterkę kwaśnej śmietany.Taki sos najlepiej  nadaje się do sztuki mięsa ,pieczeni,sznycli i do kotletów.

S m a c z n e g o.
No - to może wystarczy na dziś tych szkodników.Będzie cd. będzie ,lecz nie dziś .A dziś  proponuję przepis na świeże grzyby................podobno na Mazurach  już są.Będzie to przepis ze znanej  już Państwu starej książki kucharskiej.
Gdy spotkacie wczesną wiosną podłużne otwory  w liściach malin to oznacza to,żerowanie kistnika malinowca.Tak,tak, tego samego,którego potem larwy żerują wewnątrz w  owocach.Otrząsanie co jakiś  czas ich z liści na folię  i niszczenie daje pewne rezultaty.
Z  tym szkodnikiem także spotkałam się "oko w oko." To: śluzownica ciemna ,nieco podobna do ślimaka ,takiego trochę wydłużonego.W niektóre lata może spowodować duże szkody szkieletując liście.W wyniku  jej żerowania  z liścia pozostaje siateczka nerwów.Cwaniara.Wyjada to co delikatniejsze.A gdzie ją można spotkać? Otóż- najczęściej na drzewkach wiśni,ale także na gruszach i czereśniach.Pewna jej "kuzynka" występować może także na róży.
O jak ! -  dorwałam się  do mojej śluzownicy na wiśniach posypując miejsca jej intensywnego występowania  suchym popiołem to ona  zapopiołowała się natychmiast,bowiem by żyć potrzebuje wilgotnego a nie suchego,popiołowego środowiska..A mój sąsiad potraktował je podobnie,tyle,że mąką i też rozsiewając ją ,podobnie jak ja popiół przez gęste sito,potrząsając nad  drzewkiem.I teraz ja go wyśmiałam........."Uważaj Stefciu,bo po deszczu będą leciały z drzewa kluski."Jednak zadziałało,zadziałało.Po 24 godzinach spłukaliśmy  silnym strumieniem wody on mąkę ja popiół, bo dłuższe zatykanie aparatów szparkowych usytuowanych na liściach  nie byłoby wskazane,bo liść oddychać musi.
Być może uśmiechacie się na myśl o sposobach walki ze szkodnikami.Ja to tłumaczę następująco:lepiej tak śmiesznie jak chemicznie,co nie oznacza, że odradzam tej chemicznej metody.A do tego- przecież my się w uprawy bawimy.
A teraz jeszcze pewien szkodnik o podwójnym negatywnym działaniu ................
No - może niekoniecznie na drzewach ,ale na krzewach owocowych -tak. Można zauważyć dziurki ,nieduże dziurki na liściach.A jeżeli te dziurki pojawiają się na liściach chrzanu,rzodkiewki  lub kapusty pekińskiej to jest to.....................niestety często występujący szkodnik,błyszczący,skaczący ,mały chrząszczyk:pchełka ziemna.Poirytowana kiedyś nadmierną ich ilością wyłożyłam na zagonie kapusty pekińskiej dwie taśmy lepiące ,stroną z klejem na zewnątrz.Nie wyobrażałam sobie,że aż tyle może do tej taśmy się przykleić.I - tu znowu komentarz mojego sąsiada  ,na szczęście nie do mnie,tylko do,pchełek ziemnych....................."a nie trzeba było tak podskakiwać ,nie trzeba."

I ,rozpoznajemy dalej :
O tej porze,można zauważyć pewne zmiany w wyglądzie liści na drzewach owocowych.W prawdzie - szkodniki o których  pragnę napisać nie muszą wystąpić ,bowiem ich masowe pojawienie i szkody  przez  ich gąsienice powodowane zdarzają się co kilka lat lub jeszcze rzadziej.Może jednak warto wiedzieć,że np. zjedzone całe liście,lub duże ich fragmenty i pozostawione w środku tylko główne nerwy,to sprawa takich szkodników jak:pierścienica nadrzewka,kuprówka rudnica,lub brudnica nieparka.To może być ich dzieło ,które podziwiać można,jak już wspomniałam na drzewach owocowych i krzewach owocowych.Pamiętam jak pewnego roku udało mi się zauważyć na gałązkach śliwy złoża jaj pierścienicy nadrzewki............."..to duży sukces "prześmiewczo  stwierdził mój sąsiad Stefan.I bądź tu dobrą i pokazuj i ucz sąsiadów ,to spotka cie kpina.A właśnie tej wiosny spostrzegłam  na gałązce jakby obrączkę złożona z drobniutkich jajeczek.I wyobraźcie sobie Kochani,że było to coś tak twardego jak beton i także szarego betonowego koloru.Przejrzałam  korony drzew i znalazłam jeszcze kilka takich obrączek,które  zniszczyłam obcinając  wraz z  gałązką.Z dużą przyjemnością  rozbijałam te obrączki kamieniem tak były twarde.Następny sezon i następne niszczenie złoży jaj na przedwiośniu i skończyło się  występowanie tego szkodnika
"Im większa głowa ,tym silniejszy jej ból."serbskie.

No nie - tego, to nie wiedziałam,dopiero wyjaśniło mi to przysłowie.
Ale ja tu sobie gadu, gadu,a sprawy działkowe czekają.Nie wiem tylko czy będzie je miał kto czytać,bowiem przy takiej pogodzie to chyba wszyscy są na działce własnie.Tylko ja, jak ta głupia  siedzę i piszę.A właśnie jest godz.10,00
Mam też prośbę do moich Drogich Czytelników.Ponieważ czeka mnie pewne przedsięwzięcie ,by się udało osoby wierzące proszę o jedną Zdrowąśkę ,a niewierzące by przez chwile pomyśleli.............."niech jej się to uda, niech uda."O tej sprawie napiszę za kilka dni.
No - to jestem trochę spokojniejsza i mogę przystąpić do omawiania ................Co tam w kwaterze sadowniczej słychać?