Z tym szkodnikiem także spotkałam się "oko w oko." To: śluzownica ciemna ,nieco podobna do ślimaka ,takiego trochę wydłużonego.W niektóre lata może spowodować duże szkody szkieletując liście.W wyniku jej żerowania z liścia pozostaje siateczka nerwów.Cwaniara.Wyjada to co delikatniejsze.A gdzie ją można spotkać? Otóż- najczęściej na drzewkach wiśni,ale także na gruszach i czereśniach.Pewna jej "kuzynka" występować może także na róży.
O jak ! - dorwałam się do mojej śluzownicy na wiśniach posypując miejsca jej intensywnego występowania suchym popiołem to ona zapopiołowała się natychmiast,bowiem by żyć potrzebuje wilgotnego a nie suchego,popiołowego środowiska..A mój sąsiad potraktował je podobnie,tyle,że mąką i też rozsiewając ją ,podobnie jak ja popiół przez gęste sito,potrząsając nad drzewkiem.I teraz ja go wyśmiałam........."Uważaj Stefciu,bo po deszczu będą leciały z drzewa kluski."Jednak zadziałało,zadziałało.Po 24 godzinach spłukaliśmy silnym strumieniem wody on mąkę ja popiół, bo dłuższe zatykanie aparatów szparkowych usytuowanych na liściach nie byłoby wskazane,bo liść oddychać musi.
Być może uśmiechacie się na myśl o sposobach walki ze szkodnikami.Ja to tłumaczę następująco:lepiej tak śmiesznie jak chemicznie,co nie oznacza, że odradzam tej chemicznej metody.A do tego- przecież my się w uprawy bawimy.
A teraz jeszcze pewien szkodnik o podwójnym negatywnym działaniu ................
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz