sobota, 9 maja 2015

Obiecane porady praktyczne,[dziś niewiele].

Dla niejadków informacja.Rzodkiewki działają niezwykle pobudzająco na apetyt.Na godzinę przed posiłkiem  zjedzone dwie rzodkiewki spowodują wilczy apetyt.

Zarówno świeży jak i mrożony groszek winien być gotowany z odrobiną cukru,wówczas zachowa swój kolor i będzie smaczniejszy.

Informacja dla osób uprawiających słodki cukrowy groszek.Jeżeli ma być gotowany,nie musisz go łuskać.W gotowaniu sam sobie z tym poradzi .Już puste strączki utrzymujące się na powierzchni łatwo wyłowić.

Świeże zielone warzywa np groszek,lub fasola nie stracą intensywnego zielonego koloru,jeżeli zaraz po ugotowaniu,przepłuczesz je przez moment zimną wodą.

Duży,gruby głąb kalafiora lub brokuła,szybciej zmiękną podczas gotowania,gdy zostaną nacięte na krzyż

I w ten sposób wykonałam plan na dziś.
Ciesze się ogromnie,bo "odezwał "się ktoś z Rosji.A może to Wasza zasługa Kochani moi Czytelnicy ,wszak o to prosiłam.Zatem dziękuję.

RANNIK ZIMOWY
================
Otrzymał taką nazwę,ze względu na bardzo wczesny termin kwitnienia..Można go jeszcze spotkać dziko rosnącego,w środkowej i południowej Europie,zatem jest dobrze przystosowany  do naszych zim.Jeszcze na przedwiośniu,jeszcze ,jak nie stopniał śnieg pojawiają się na krótkich  [15 cm] pędach,żółte kwiatki,otoczone kryzą żywozielonych  liści.Ale liście właściwe pojawiają się znacznie później.I te właściwe są roślinie najbardziej potrzebne.To one  pozostawione w spokoju na zagonku  [to ważne] zapracowują na przyszłoroczne kwitnienie.Zatem zrywanie kwiatków nie szkodzi roślinie.Rannik można rozmnażać z nasion,ale jest to dość kłopotliwe i na kwitnienie czeka się 2 lata.Najprościej posadzić jego bulwki .Użyłam tego zdrobnienia bo są bardzo małe.Sadzi się je w końcu maja i z tej przyczyny piszę o nich teraz.Wtedy być może ,będą na rynku lub  w sklepach ogrodniczych.A może mają go sąsiedzi i zechcą w ramach wymiany dać nam te roślinkę.Wówczas  przenosimy ją na nowe miejsce sadzenia wraz  z ziemią.Lubi miejsca raczej słoneczne i ciepłą glebę.I uwielbia też jak wszystkie małe roślinki ozdobne częstego zasilania nawozem płynnym rozpuszczonym w wodzie.A na przedwiośniu możemy obciąć kilka i zabrać   do domu.I np w małych wazonikach ustawić na stole miedzy zakąskami jak podejmujemy gości.Takie kwiatki  nie przeszkadzają w pobieraniu dań a wnoszą wiosnę do domu.Albo ,po pracowitym dniu zrobić sobie  ,kąpiel relaksującą i ustawić wazoniki w łazience i też małe świeczki  i lampkę zimnego szampana.Wszystko razem odbudowuje nasz pozytywny stosunek do świata i oddala stres.A co nie zasłużyliśmy na to?Ja tak.
Sezon grillowania rozpoczęty................no to moja taka porada.....................Gdy będziecie grillować drobiowe skrzydełka , p y c h a ..,.....proponuje jako dodatek pokrojoną bułkę angielkę i lekko przyrumienioną na grillu.Można ją poukładać  na "stojąco" po bokach.Gdy się lekko ,leciutko przyrumieni na stół podajemy ją posmarowaną  [gdy jeszcze ciepła] specjalnie zrobiona i pasującą tylko do skrzydełek pastą.A robi się ją tak: około 100 gr masła  [ta mała osełka] ,pół   lub nieco mniej kostki bulionowej  i czubata łyżka drobniutko posiekanej natki pietruszki, dokładnie wymieszać.Masło nie może być twarde.Tą pastą smaruje się ciepłe jeszcze kromki angielki.Można też ułożyć kromki na plask i jak zostaną przewrócone ,na drugą stronę,to na kilka chwil przed zdjęciem z grilla ,wyporcjować łyżeczką  na każda kromkę pastę.Dzieci i młodzież  moich znajomych wolą to od skrzydełek.

No to teraz obiecana wcześnie kwitnąca roślin.Jej opis.
Jednak przed tym co zapowiedziałam ,errata do wczorajszych wspominek o końcu wojny.Należy pamiętać,że skończyła się ,ale w Europie.Na Pacyfiku ,dopiero,za cztery miesiące.Była krwawa i pochłaniała tysiące ofiar,pięknych,młodych inteligentnych amerykańskich chłopców i to należy brać pod uwagę rozpatrując problem "czy należało użyć broni atomowej,czy nie'?.Gdyby nie to,ofiar byłoby o wiele więcej,bo co zrobić z fanatyzmem politycznym,pt."kami kadze",co oznacza boski wiatr.Dla Boga ,czyli Cesarza fanatyk bez zastanowienia odda życie i staje się żywą torpedą.

A teraz jeszcze coś wczoraj nie zapowiedziane.

piątek, 8 maja 2015

||A co moi Czytelnicy chcieliby przeczytać jutro?.................może trochę porad praktycznych i o pewnej roślinie co kwitnie jak jeszcze leży śnieg.,,,,,,,,,,,,,,może być?
Już mieszkaliśmy w przedwojennej kamienicy i w przedwojennym mieszkaniu.Własność Szejnhalca,Bardzo ładna kamienica z częściowymi wygodami,wprost luksusowa,   w porównaniu do innych.Właściciel uciekł jeszcze w styczniu i jego mieszkańcy także.Nowi lokatorzy przybyli z okolicznych wsi i wprowadzili wiejskie zwyczaje.Wśród  nich częste przebywanie na podwórku.Do przedwojennych lokatorów nie było sensu ich porównywać.Tego dnia już od rana podawane były informacje, "przez kołchoźniki" [ to coś takiego zamiast radia] z jedna falą,że Berlin padł,jeszcze mam tę informacje w uszach,bo była nie mówiona ,ą wykrzyczana.Sąsiedzi wyszli na podwórko,jakby jeszcze czegoś oczekiwali.Trwały dyskusje ,jak to teraz będzie.A było póki co bardzo biednie,bardzo siermiężnie.I tylko jedno dopisywało, to pogoda.Zupełnie taka jak dziś.My jako dzieci,też się cieszyliśmy i pamiętam,że pytałam mamę czy teraz będę  miała buciki takie jak moja siostra na przedwojennym zdjęciu.?Ja bowiem chodziłam w trepkach,inne dzieci też.Spody były drewniane ,a paski,bo to letnie trepki,zrobione z paska do sukienki mojej mamy.I tylko moja mama jako ten pracownik magistracki miała płaszcz  [ jeszcze przedwojenny ] ,a inne sąsiadki chustki grube wełniane w kratę ,brązowe,lub czarne z frędzlami.Ale  w cukierni obok po Cereckich ,też uciekli ,już były kruche babeczki ze słodko kwaśna pianą.polane różowym lukrem.Ależ to był luksus.W czasie wojny tylko słodkie były SZCZUDROKI.Zapytacie co to jest?To buraki wydrążone w środku i w to miejsce wsypana sacharyna [to taki sztuczny cukier] i upieczone w piekarniku.A skąd taka nazwa,nie wiem.Chyba powstała na potrzebę chwili.To jakiś regionalizm.Kulminacją tego dnia było wycie syren w samo południe.Najgłośniejsza  była u Choraka.To zakłady bawełniane a ich właścicielem był Czech Chorak.I dla czego on  też uciekł ,tego nie rozumiem.Cały ,piękny słoneczny dzień prawie wszyscy spędzili na podwórku.My młodzi  graliśmy w klasy do upadłego ,a jak zapadł zmrok to w chowanego.Tego dnia zajęci polityką rodzice nie zauważyli,że zrobił się wieczór i trzeba by przez otwarte okno przywołać nas do domu.To był piękny dzień i piękny wieczór,a gdy zmęczona zasnęłam ,śniły mi się sandałki wiśniowego koloru zapinane na ozdobny guziczek.Następnego dnia rano obudziła mnie mowa któregoś z sąsiadów,jak mówił do drugiego "......................."Oj ! tak panie,gemafony politycznie gadają".
A TERAZ JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO ?Wspomnienia moje z dnia 8 maja 1945 r.
SKŁADNIKI SURÓWKI LUX   tak ją nazwałam.
======================================
1 mały kalafior  lub pół  większego,SUROWY
2 szklanki zielonego groszku surowego, tj rozmrożonego,
1 szklanka oliwek
1 duża czerwona papryka,
1 pęczek cebuli ze szczypiorem.
3 ząbki czosnku,
1 łyżka przyprawy ostrej do mięs na grilla,1 łyżka cukru,3 łyżki octu balsamicznego,kilka łyżek oliwy lub oleju.

Wszystko co jest do umycia należy umyć.Z papryki wydrążyć środek.Kalafior [tylko samą różę]    zetrzeć na tarce o grubych oczkach,trzymając go za łodygę,lub drobno posiekać.Przyznaje posiekany  lepszy.Rozdrobnić nieco oliwki,szczególnie jeżeli są to te większe.Pokroić w kostkę paprykę,W cieniutkie piórka cebulę i posiekać szczypior.Przecisnąć przez praskę czosnek.Wszystko wymieszać ,a dodatki takie jak cukier ocet itp,ewentualnie zwiększyć.TO JEST PYSZNE.I tylko jeszcze jedna uwaga .Proszę nie myśleć,że "czy ocet balsamiczny,czy zwykły to wszystko jedno"...........o nie.Jest to taka różnica jak miedzy mną a Misiem Puchatkiem.Kto jednak go nie chce dodać ,niech doda sok z cytryny,by warzywa nie pociemniały,bo będą nie apetycznie wyglądać.I proszę nie bać się surowego kalafiora.We Francji już dawno jest jadany.


A teraz !  ,czy chcecie Kochani moi czytelnicy przepis na surówkę,na górę surówki,by zabrać ja na działkę do grilla.Próbowałam,próbowałam ,komponowałam i wyszło mi coś co jest smaczne,moi znajomi stwierdzili.................to jest pyszne,ale wiesz co nie wiem czy będzie smakowało osobom starszym,za to nasza młodzież  ,bardzo ją lubi.W tej surowce jest wiele składników,zatem bez problemu można z któregoś zrezygnować jeżeli nam nie odpowiada smakowo.
Podczas wizyty w szpitalu psychiatrycznym gość zapytał dyrektora jakie kryteria stosują,aby zdecydować czy ktoś powinien zostać zamknięty w zakładzie,czy nie.Dyrektor odpowiedział  .  -  Napełniamy wannę ,a potem dajemy tej osobie łyżeczkę do herbaty,kubek i wiaderko i prosimy aby opróżnił wannę. -    Aha ,rozumiem,powiedział gość.Normalna osoba ,użyje wiadra,bo jest największe.Nie,powiedział dyrektor  -  normalna osoba pociągnie za korek .Czy chce pan pokój  z widokiem czy bez?

czwartek, 7 maja 2015

Było to dawno,bardzo dawno temu,też na początku maja,bo pamiętam,że przekwitały agresty i ,że "wróżyłam" mojemu sąsiadowi   z  za działkowej działkowej miedzy,że w tym roku jego agrest z pewnością porazi amerykański mączniak [choroba grzybowa],bo rośnie pod drzewami.................a to źle.A  wtedy też bardzo obficie kwitły grusze,tak jak w tym roku.A to mówi o tym,że raczej przekropny ,tj. wilgotny będzie rok,a  właściwie lato,bo grusze chodzą w parze z grzybami.Tak jakoś to się ułożyło.Grusze,to i grzyby,a grzyby ,to deszcze.No ,ale ja nie o tym.Popatrzyłam wtedy na jego działkę i zapytałam: "A na tym zagonku,to co planujesz ,rozstawić karuzele"?"A czemu pytasz?"."Bo nie znorkrosowany, nie zagrabiony."."Bo tam będą rosły truskawki"".No i co z tego".Truskawki sadzi się w sierpniu.to do tej pory tak będzie  się gleba degradowała  ,ubijała ,niszczyła..............dziwiłam się.A co,a co ?zapytał?Ano to ,że do sierpnia możesz ją bardzo wzbogacić,bardzo zmienić jej strukturę.Zapowiadało się na dłuższą  pogawędkę,wiec przyszedł na moja działkę z papieroskiem.Ja wtedy [teraz się dziwię] też paliłam. Bo widzisz Stefciu,gdy teraz posiejesz mieszankę jakiegoś zielonego nawozu,to nim wzbogacisz bardzo glebę.W maju można już siać nieodporny na  przymrozki   łubin.Radzę bo pomieszać z gorczycą.Łubin będzie pobierał z powietrza  azot i kumulował w roślinie..............,no ,nie tak sobie.Będzie mu potrzebny do kwitnienia  i plonowania .....ale,,ale,Ty  do tego właśnie  nie dopuścisz.I wiesz co  się dzieje."O ! bez pół litra tego ,nie zrozumiem"."Poczekaj zaraz wrócę".Do sklepu było blisko.A teraz cd."Popatrz tłumaczyłam,zupełnie za darmo masz jeden ze składników  pokarmowych potrzebnych truskawkom,to azot ,pobrany z powietrza."A ta gorczyca,ta gorczyca? ',zarumienił się po trzecim kieliszku Stefanek.Ta gorczyca wychwytuje swoimi korzeniami sięgającymi dość głęboko, fosfor i potas,który "uciekłby" głębiej ale gorczyca powiedziała ,MAMY CIĘ" i co , i skumulowała to wszystko w sobie.I jeszcze na koniec powiem Ci,że jak to zakopiesz  KONIECZNIE PRZED KWITNIENIEM, i na tym posadzisz w sierpniu truskawki,to ta masa zielona rozpadając się stopniowo,będzie  karmiła rośliny stopniowo ,że nie wspomnę już o zmianie struktury gleby.Starczy akurat na trzy lata,na tyle ile winny w jednym miejscu rosnąć truskawki.A obornik............obornik  tylko" starcza" na jeden rok ,jeden sezon.W butelce widać było dno,więc zabraliśmy się do pracy,w myśl zasady "na kaca,najlepsza jest praca"Ale jaki tam kac,pół litra na dwoje?Oj ! były to czasy..A lato było przekropne, i ogromny wysyp grzybów.I agresty  zachorowały na mączniaka.
A TERAZ  O TYM JAK PEWIEN STEFAN O WŁAŚCIWOŚCIACH NAWOZÓW ZIELONYCH SIĘ DOWIEDZIAŁ.
Drodzy moi Czytelnicy ! mam ogromną ,przeogromną prośbę.Może macie znajomych w Rosji,lub Ukrainie.Proszę podajcie im adres mojego bloga.Chcę sprawdzić co się stało.Bo każdego dnia miałam "wejścia "od nich i nagle  wszystko się urwało.Czyżby ,tak nagle przestało się podobać  to co piszę?.................. i nagle wszystkim?

A teraz.
RZODKIEWKOWY CZAS.Czy wiesz,że rzodkiewki ,a także wszelkie odmiany rzodkwi będą dłużej świeże,jeśli ich liście będą zanurzone w wodzie,tj,wsadzone  do wody odwrotnie jak natką pietruszki,koper,czy szczypior.

środa, 6 maja 2015

Ale człowiek powinien sobie pracy odejmować jak tylko jest to możliwe.I nie na tym polega bez chwastów działka,że ustawicznie jest pielona.Bo np. czarna agrowłóknina rozłożona na zagonku z truskawkami i wyznaczone otwory posadzone  truskawki,to jest to...............tam pielić już nie trzeba.Pod czarną agrowłókniną [ a  nie czarną folią] ,chwasty nie urosną.Bowiem ,żeby jakaś roślina,także chwast urosła potrzebne są :dodatnia temperatura,woda i światło.Niespełnienie tylko jednego  z tych warunków to już fiasko,już rośnięcia nie ma.A w tym przypadku  nie ma światła...........prawda?No tak ,powiedzą ci co uprawiają warzywa, ale to nie wszystko.Owszem,nie wszystko,ale choć część nie wymaga ustawicznego pozbawiania chwastów.Ale,ale,a kto broni rozłożenia także czarnej agrowłókniny na zagonku ,gdzie maja rosnąć  ogórki.Skomplikowane?,wcale nie. Można ,przed rozłożeniem jej wykonać nacięcie po środku i w tym jednym rzędzie posiać ogórki.Gdy wykiełkują i podrosną ,rozłożą się na agrowłókninie..................i co ? i żadnego pielenia.A można jeszcze po rozłożeniu jej i umocowaniu po bokach na brzegach zrobić nacięcia w kształcie X i w te nacięcia  posadzić selery i pory.Piękna uprawa współrzędna .No tak,  powiecie,ale to jest trochę pracy ,no  i koszt.Owszem trochę pracy na początku,ale za to całe lato więcej czasu na przyjemności a koszt rozłożony na kilka sezonów .Podobnie można postąpić z pomidorami.Rozłożyć [zawsze najpierw rozłożyć] agrowlókninę.Potem  wykonać ostrą żyletką nacięcia, nieco większe  i w te nacięcia sadzić pomidory.Zaznaczyłam,że nie czarną foli,.ponieważ ona nie przepuszcza wody i  nawozów a agrowłóknina tak,co nie zmienia faktu ,że winna być czarna.Znacznie  zapobiega też rośnięciu  chwastów  ściółka.Najlepiej z kory.Stosując ja pod drzewami, iglakami  i krzewami,także ozdobnymi ,nie będziemy  w tych miejscach pielić.No...........wiem,wiem,a marchew,pietruszka i cały inny "drobiazg"No cóż,nie można przecież zapomnieć jak się to robi,jak pozbawia chwastów.Tylko tam najlepiej robić to po deszczu by wyrywane chwasty nie urywały się.Należy oszczędzać kręgosłup i lepiej przy tej pracy klęczeć jak się pochylać.A pod kolana podłożyć np. stary cieknący ,zatem  bezużyteczny, a tu przydatny termofor,napełniony zużytymi rajstopami i skarpetami.Odizoluje  nasze kolana od wilgotnej gleby.


Aha.....jutro jestem nieco póżniej.
Prawidłowo uprawiana działka,to taka w której nie ma chwastów .Chwasty stanowią ogromną konkurencję w walce o wodę i składniki pokarmowe z roślinami  szlachetnymi.Przeważnie w walce tej zwyciężają,  -  no chyba ,że je usuniemy.Jak pada deszcz to zawsze mi się to przypomina Bo najlepiej pieli się po deszczu właśnie.
Iglaki,to te rośliny ,które  swoja zielenią cieszą nasze oko,szczególnie wiosną.Jeżeli nie są to egzemplarze świeżo posadzone,to teraz już możemy zaobserwować ich przyrosty.Ale ,aby te przyrosty były okazałe,zdrowe i z jasnozielonych teraz zrobiły się latem ciemnozielone,potrzebują pokarmu.Nawet kilka razy  w sezonie od maja począwszy ,do końca sierpnia. Nawozy są najprzeróżniejsze i najprzeróżniejszych firm.Ja  radziłabym zainteresować się takimi nawozami ,które mają przedłużone działanie.Wówczas ,jedno "sypnięcie" pod iglaka wystarczy na cały sezon.I jeszcze  takie ostrzeżenie.Tuja ,to też iglak,choć zamiast igieł ma łuski.Też końce jej się zazieleniły,młodą wiosenną zielenią.Ale.............z dala od tych przyrostów..............proszę, bo są trujące.Uwaga zatem na dzieci i zwierzęta .Pisałam o tym we wcześniejszych postach,ale ostrzeżeń nigdy za wiele.

Tak ładnie w Łodzi popadało.Ładnie bo deszcz był "spokojny".Dobrze się po takim deszczu pieli.I o tym też chciałabym napisać ............ale już teraz nie dam rady.Myślę,że uda mi się po południu.
No ,to tyle  tytułem wstępu.I chyba będzie tylko wstęp ,bo cd. raczej   po południu.ale są sprawy pilne.Bo może jedziecie Kochani ,na działkę.A są to:

Wczoraj obserwowałam wieczorne powroty moich znajomych z działki z naręczami tulipanów.I tak sobie pomyślałam.O ! w roku następnym ,może jeszcze nie,ale za dwa lata ,po tak drastycznym cieciu ,przestaną kwitnąć.Obcinać bowiem  należy tak by pozostawić ,cebuli jak najdłuższą łodygę.Należy ,jeżeli chodzi o tulipany,pozostawić co najmniej  trzy liście.Bo co się dzieje z cebulą,która na ten sezon już zakończyła swoja pracę,zakwitła.To są pozory.Ona pracuje nadal.Teraz na kwitnienie przyszłoroczne,a do tego potrzebna jej jest jak największa powierzchnia  zielona wytwarzająca składniki pokarmowe,które  są kumulowane w cebuli.Bez tego kwitnienie  będzie ustawało.I nawet intensywne dokarmianie nic nie da,bo nie będzie  miał kto   tego pokarmu przetworzyć.Mówiąc językiem hodowców  tulipanów,nie będzie fotosyntezy.Także nie należy zbyt wcześnie obcinać tulipanowych liści .Dopiero jak całkowicie uschną.To tyle ,ja w ramach obrony tulipanów i jeszcze tylko bronić będę iglaki.Już teraz.
Trwa sesja na akademii medycznej.Z sali wychodzi smutny student i wnet otaczają go koledzy z grupy:
-Zdałeś?
-Nie
-Dlaczego?
-Bo mi zadał takie głupie pytanie.
-Jakie pytanie?
-"Co trzeba mieć aby zrobić lewatywę"?
-I co powiedziałeś?
-D..............ę

wtorek, 5 maja 2015

Moja  pani..........w ubiegłym roku za nazwanie Kowalskiej świnią  zapłaciłam   50 zł,a w tym roku 100 zł."No popatrz pani jak ta wieprzowina zdrożała."
Kilka,dosłownie kilka porad praktycznych.Resztę zostawiam na jutro bo jutro.

Miękkie pomidory,zrobią się twarde gdy włożysz je na kwadrans  do wody z kostkami lodu.Lepiej będą się kroić. Cebula do pomidorów jest smaczniejsza  gdy poza solą dasz jej też odrobinę cukru.A wszystko razem bardzo łagodnieje po dodaniu oleju.

Jeżeli polejesz pomidory wrzątkiem i natychmiast po tym zimną wodą bez trudu zdejmiesz z nich skórkę.

Ogórki i kalafiory  [te szczególnie] nie powinny być przechowywane razem z pomidorami.Bardzo szkodzi im i innym warzywom też "oddech pomidorowy" powodujący gnicie tychże.

Kolby kukurydzy nie gotuj w słonej wodzie.Posolisz je po ugotowaniu.Od soli zawartej w wodzie robią się łykowate.Zachowają i smak i wygląd gdy do wody dodasz odrobinę soku cytrynowego.

Ugotowany szpinak ..........na raz.Odgrzewany jest szkodliwy dla zdrowia.Także przechowywany w lodowce winien mieć dostęp powietrza.Szczelne opakowanie ,to trucizna pod postacią azotynów.
Najbardziej potrzebnym narzędziem w tej chwili będzie sekator.Co zostanie odcięte bo jest chore,pożółkłe  uschnięte  to zysk dla zdrowego,tego co zostawimy.Zatem,żadnych suchych końcówek na drzewach i krzewach,żadnych przekwitłych kwiatostanów w części rekreacyjnej,ani suchych pożółkłych liści.Źle,jeżeli zaobserwujemy plamy,zwijanie liści  na różach.To co mogę na to poradzić ,to zerwanie kilku listków i włożeniu ich do woreczka foliowego i udanie się do sklepu.  Osoby tam pracujące winny poznać co to jest,choroba czy szkodnik i polecić odpowiedni preparat.A ja ze swojej strony przestrzegam amatorów róż,że im bardziej udziwnione,im bardziej niespotykane,tym trudniejsze w uprawie.Ot,choćby ,te kwitnące niebiesko............ależ wymagają oprysków.
A jeżeli chodzi o opryski,to przypominam wszystkim,że najlepiej wykonywać je w dziań bezwietrzny,by ciecz robocza nie osiadała na naszej skórze,że należy ubrać specjalne ubranie np. jednorazową pelerynę ,która nam może służyć na wiele razy.I że należy okryć ,natkę pietruszki,szczypior ,lubczyk, sałatę czy koper.Wszystko to co pobieramy do spożycia..Preparaty chemiczne nie są obojętne dla człowieka chyba że po upływie okresu  karencji,który to nie jest wymieniany jak chodzi o rośliny,na których się go nie stosuje,ot choćby te pietruszki ,szczypiorki itp.I jeszcze to:oprysk jest skuteczny gdy nie spłucze go deszcz,przez co najmniej 6 godzin po oprysku.Dobrze mieć sąsiada co go strzyka w kolanach na deszcz,jak mojego Stefana.To ważna informacja.
No ,to jeszcze kilka porad ekspresowych przed wyruszeniem na działkę.
Jak to onegdaj bywało?...........bardzo onegdaj.Chcę opisać relacje mojej mamy z okresu I,szej Wojny Światowej.Moja mama miała wówczas kilkanaście lat .Wraz ze swoja matka ,a moja babką szukały zajęcia by przetrwać i mieć co jeść.Fabryki stanęły,sklepy obrabowane.Jedyna nadzieja we wsi.Tam jeszcze było co jeść choć ustawicznie "przewalały" się wojska okupacyjne,raz takie,raz takie.Powoli ludzie zaczęli się przyzwyczajać do tych "wędrujących frontów."Trzeba było żyć .Otwierały się małe sklepiki przeważnie usytuowane  w sutenerach,stad nazwa sklep,bo sklepienie było tuż nad głową .I właśnie moja mama z moja babką przynosiły ze wsi masło,śmietanę i ser.Dźwigały to około 20 km  na plecach  i w rekach.Najgorzej [mówiła mama]  było iść jak padał deszcz lub mokry śnieg,wówczas obranie stawało się o wiele cięższe.Ot,to było życie nastolatki.Ale za to jak wspominała mama było  co jeść przez tydzień tj.do następnej wyprawy Często spały na wsi i po nocy wyruszały do Łodzi.Obie były w niej zakochane i o przeniesieniu się na wieś nawet nie myślały.Pewnej nocy ,gdy tam spały rozległ się huk,potem następny,potem jeszcze jeden ...............myślały ..........front się zbliża...........ale nie,to nie był front.Rano gospodyni wyjaśniła,że  był w nocy taki mróz,który spowodował pękanie pni drzew w sadziku za stodołą.I widzisz "tłumaczyła mama" ,stąd jest określenie  trzaskające mrozy.I faktycznie, wiosna odsłoniła żniwo  po przebytych mrozach.Podobno niektóre drzewa były tak uszkodzone ,że leżały na ziemi ,jedna polowa na lewo,a druga na prawo.Proceder zaopatrywania sklepiku trwał.Ale najprzyjemniejsze były popołudnia lub wieczory po powrotach.Z dobrej żytniej maki przyniesionej z wiejskiego młyna  czekał w domu zakiszony barszcz,by ugotować z niego zalewajkę.Zalewało się nim ugotowane ziemniaki  i często dodawano pokrojony w kostkę ,nieco podsuszony [by kostka była kostką] biały wiejski ser.Taki co to ma kształt serduszka.Ale już zupełnie luksusowa był ta zwykła zalewajka ,ze skwarkami i przyrumieniona cebulką.Takiej słoniny teraz nie ma ,wspominała mama.Bo tamta była nasolona i powieszona na strychu przy kominie u gospodarza oczywiście.I tak sobie wisiała i wisiała i była odkrawana w miarę potrzeby.No i to, wszystko,te marszruty ,na mrozie i  deszczu skończyły się dla mojej mamy bardzo groźną grypą. W 1918 r panowała w Europie tzw."Hiszpanka".Miliony na nią umarły a moja mamę uratowała woda sodowa.W pobliskim sklepiku w ogromnym miedzianym syfonie włożonym do lodu ,można było kupić wodę.Więc babka kupowała i moja mama  piła ja cały tydzień.I ozdrowiała.I całe, nie krótkie życie piła gazowaną wodę,bo bardzo ja lubiła.A to że jest niezdrowa ,to jak widać nie dla wszystkich.Ja też ją lubię.Odziedziczyłam to widocznie po mamie.
Ziemia poza obrotem w okół własnej osi pochyla się i odchyla od słońca,stąd pory roku.Na naszej półkuli  północnej właśnie  ma miejsce pochylania się i przybliżania do słońca.To zjawisko wiosny.W tym czasie już intensywniej promienie słoneczne "penetrują " zakątki naszej półkuli  i docierają też do bieguna ............i co się dzieje?.A dzieje się to ,że ogromne góry lodowe,będące zimą całością zaczynają się dzielić na mniejsze i jako takie rozpoczynają dryfowanie  w kierunku południowym.Podpływają aż pod Norwegię i to z nich "wędruje" chłód na środkową i południową Europę.Ile ich przypłynie,,ile się oddzieli od ogromnych lodowców,zależy od  pogody w końcu kwietnia i na początku maja.Im cieplejsza,tym zimniejsza w połowie tego miesiąca.

No, nie wiem czy udało mi się to zjawisko wytłumaczyć?


A teraz co  będzie teraz?,będzie.................
Czy będą w tym roku" zimni ogrodnicy i zimna Zośka"?.Postaram się zmierzyć z tym niełatwym tematem.
A teraz:

Panie doktorze! Co to może być,trzeci dzień z rzędu nie chce mi się pracować ?!
- Pewnie środa.
Na wstępie :ze 
Strażackimi pozdrowieniami dla Was Kochani z okazji wczorajszego Święta i na co dzień też.Pamiętam takie hasło jak jeszcze byłam z Wami:"Tylko dzień poświęcony innym jest wart przeżycia".

poniedziałek, 4 maja 2015

Nieprzyjemny zapach gotujących się brokułów,można znacznie złagodzić gdy do wody dodamy kawałek chleba.

Gotowana na jarzynkę marchewka ,będzie smaczniejsza gdy do wody dodasz łyżkę masła  a pod koniec gotowania nieco soku jabłkowego.

Pod wpływem tłuszczu,marchew nabiera słodkiego smaku,a poz tym tłuszcz jest potrzebny,by ułatwić przyswajanie przez organizm,karotenu,tj prowitaminy A,która to zostaje przetworzona w wątrobie w  witaminę A.Z resztą ,podobnie jest z jajkami.Jadanie ich bez tłuszczu ,to pozbawianie się witamin.

Mate pieczarki skropione odrobiną soku z cytryny [odrobina] ,nie pociemnieją po smażeniu.

Leśne grzyby myj krótko.Pozostawienie ich w wodzie,to utrata smaku i zapachu.No  -  wyjątek stanowią gąski,które są zawsze zapiaszczone i aby piasek się od nich odlepił musza się moczyć,ale tu też mam radę.W dobrze posolonej wodzie czas moczenia skraca się do połowy.

Suszone ogonki grzybowe możesz zmielić w młynku do kawy i zmielony proszek przechowywać szczelnie zamknięty.Używaj go do zup i sosów .

Świeże warzywa gotuj w jak najmniejszej ilości wody i nie wylewaj jej.Zużyj do zupy czy sosu,zawiera ona bowiem sporo związków mineralnych.

Kalafior mocz w wodzie z solą,by wypłynęły z niego ,ewentualnie,jakieś ślimaczki itp.Dodanie mleka do wody w której gotujesz kalafiora nada mu biel i delikatny smak.

Jutro cd.porad.
No to jeszcze trochę porad praktycznych.
Nazwa jej pochodzi od nazwiska  rosyjskiego botanika i chemika.I to jest prawda.|Nie tak jak w tym PRLowskim dowcipie................"Kto to był Arystoteles?............Arystoteles był obywatelem radzieckim,który udawał Greka." Myślę o przepięknej niewielkiej roślince,która już przekwitła,ale w grupie innych cebulowych  wcześnie kwitnących np hiacyntów ,narcyzów pięknie się komponuje.To  PUSZKINIA.Kwiaty ma niebieskie,lub białe.Z cebuli wyrastają dwa liście,a na łodydze wysokości tylko 20 cm są zebrane w kłosy kwiaty.Najlepiej cebule posadzić w większej grupie mieszając niebieskie z białymi.Kwitnienie przypada na koniec kwietnia.Może rosnąć na skalniaku ,bo jest typową rośliną nadającą się tam.Nie przeszkadza jej niewielkie zacienienie.Najlepszym terminem sadzenia cebul [właściwie cebulek,bo są małe] jest polowa września.W tym czasie sadzi się też narcyzy i żonkile ,wiec można to połączyć sadząc żonkile i narcyzy po środku ,a puszkinie przy brzegu.Roślina ta lubi podlewanie ,ale w przed kwitnieniem.Wówczas wody nie należy żałować.Po kwitnieniu raczej tak.Z puszkinią jest tak jak z truskawkami.Po trzech latach należy przenieść ja w inne miejsce,wtedy nie zaobserwuje się drobnienia kwiatów.Biała puszkinia też  może być łączona z szafirkami.Proszę się zastanowić nad moja propozycją wzbogacenia skalniaka.Do września jest trochę czasu.
A teraz  o roślinie,która jakoś "ubyła "z ogrodów.
Przyszła gruba baba do lekarza
-Lekarz pyta
-Bierze pani tabletki na odchudzanie?
-Tak biorę.
-A ,ile?
-Ile,ile................Aż się nażrę.
Chcecie, to wierzcie,chcecie nie wierzcie ale dziś rano "oberwałam" w głowę od dwóch ptaków,które biły się w powietrzu i takie były zacietrzewione w tej walce,że nie zauważyły mnie .Dopiero jak wylądowały na mojej głowie,opamiętały się.Chyba były to kosy.Ciekawe o co był ten bój?

niedziela, 3 maja 2015

Ta słodkość ,to PRZYSMAK MALUCHA, a to ze względu na zawartość składników  wlaśnie dzieciom potrzebnych.

125 g. masła,pół szklanki cukru, 1 cukier waniliowy ,2 łyżki kakao,oraz posiekane dwie garście orzechów ,obojętne jakich,i jedna garść rodzynek 2 łyżki miodu i jeszcze 250 g. płatków kukurydzianych.Należy rozpuścić masło,cukier i miód,dodać resztę składników.Wystudzić Wyłożyć do formy wyłożonej folia aluminiową,Położyć też folię na wierzch.Obciążyć nieco.Niech w chłodzie zastygnie.Potem kroić na kawałki.Można dodawać do różnych deserów,nawet porcje nakładane łyżką.Można też włożyć miedzy dwa wafle.I ten ostatni sposób ja preferuje.

No  - to tyle na dziś,tak mi się wydaje.
Porada ta dotyczy niektórych odmian czereśni i wiśni.Myślę tu o groźnej chorobie..........."drobnej plamistości liści"Pozwolę sobie opisać jej przebieg:Najpierw pojawiają się drobne kropki na liściach i to już w czerwcu.W lipcu żółte, jakby to była jesień,liście opadają.Na to mój sąsiad Stefan ,mówił " ........a tam",ale już następnego lata przekonał się ,że przez "a tam" nic nie załatwi,nie odepchnie od siebie obowiązku  oprysku,lub rezygnacji z tak podatnych na tę chorobę  odmian.Bo co,? zapytacie.............ano to,że po prostu owocowania nie było.Nie było,bo ,pisałam o tym nieraz,że zawiązywanie plonu odbywa się  latem,rok wcześniej.A jak miało się to stać skoro nie było liści ?,kto miał na owocowanie zapracować? Jeżeli chcemy uprawiać takie "wrażliwe odmiany to czekają nas co najmniej dwa opryski: 1-szy,dwa tygodnie po kwitnieniu,2 gi ,cztery tygodnie po kwitnieniu.Preparatem  SYLIT.To ten który też stosuje się by zniszczyć kędzierzawość   liści brzoskwiń i nektaryn,ale proszę sprawdzić ,czy, nie ma aktualnie jakiegoś nowszego preparatu o takim działaniu. I już słyszę ,a ja nie chcę oprysków.To,posadzę inne ,nie wymagające tego odmiany wiśni i czereśni.Owszem,owszem,jestem za, ale należy sobie zdać sprawę z tego,że owocowanie tych odmian jest mizerne,owoce małe ,z duża pestką i kwaśne.Takie jak były kiedyś.Kiedyś nie było np, wiśni deserowych jak  z obecnej,niestety bardzo podatnej na t ę chorobę Łutówki.Tamte wiśnie nadawały się tylko na sok,lub kompot,no.........ewentualnie na napęd do rakiety kosmicznej,ze względu na zawartość kwasu.Zatem..........niestety coś za coś.

No to chyba zdążyłam  poinformować o konieczności oprysku.Zdążyłam,bo jeszcze nie upłynęły dwa tygodnie po kwitnieniu wiśni i czereśni.

A teraz obiecana wczoraj SŁODYCZ ,BEZ PIECZENIA.
ŁZY MATKI.
============
Łzy Matki ,to łzy smutku na ołtarzu cierpienia.
Są jak rosa zaklęta w kryształy wśród wrzosowisk - to rosa milczenia.
Gdy jutrzenki światła zgasły zapłakałaś pierwszy raz.
Potem jeszcze drugi ,trzeci w rozbiorowy smutny czas.
Ty płakałaś gdy Twe Dzieci w swej ziemskiej pielgrzymce,
szły do gazu ostatnią drogą w Oświęcimiu ,Sobiborze,Majdanku ,Treblince.
I wtedy gdy kat czerwony ,jednym swoim podpisem,uśmiercił ich tysiące,
to polegli jak pod żniwiarza kosą,niewinne stokrotki na łące.
Przyjęła ich ziemia katyńska,z czaszkami zbitymi od kuli,
a w gorze las szumiał wiślanie,po polsku,lecz jak się do lasu przytulić?
I jak łzy Twe matczyne osuszyć w gułagach,gdzie mroźnej Syberii są krańce?
Gdy głodniejsi modlitwy niż chleba ,lepili z niego różańce.
Zamknęły się wrota historii ,wróg do nich już nie kołacze.
A twarz Matki Bożej  wciąż smutna ,bo jeszcze czasem zapłacze.
W tę niezwykłą niedzielę ,pozwolę sobie na napisanie ,na pewno nieudolnego mego wiersza.