W tym miejscu pomyślałam sobie,że nieco zmęczyły mnie te ogrodowe tematy i może sięgnę do mojej stu letniej książki kucharskiej i otworzyło mi się na zupach.No -dobrze ,pomyślałam O zupach nie pisałam jeszcze,niech zatem będą zupy......................i o zgrozo znalazłam coś takiego.Zacytuję tylko początek,bo to okropieństwo nie mogę strawić takiej treści ..
ZUPA ŻÓŁWIOWA.
U nas bardzo rzadko można dostać żywego żółwia,zresztą pozostawiam kucharzom uciechę obcinania mu nad ogniem głowy i nóg i spuszczania krwi...................................nie, nie ,dalej nie będzie bo albo ja jestem nienormalna,albo autorka tej książki ,albo , NA - SZCZĘŚCIE,ZMIENIŁY SIĘ CZASY I SPOSÓB MYŚLENIA.
Proponuję zatem inną zupę,też z tej książki. Bardzo zdrową i wskazana dla starszych pań podatnych na osteoporozę,bo jest w niej warzywo bogate w wapń.
ZUPA Z WŁOSKIEJ KAPUSTY.Dwie większe,lub trzy mniejsze główki włoskiej kapusty,obrawszy z listków wierzchnich pokrajać na małe kawałki i ugotować na rosole.Gdy miękka włożyć do wazy,dodać pokrojone na kawałki mięso na którym gotował się rosół i podawać do tej zupy osobno tarty parmezan,który każdy sobie dołoży do swojej porcji.
,Zatem,zatem smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz