sobota, 10 września 2016

"A to cwane małpy ",powiedział kiedyś mój sąsiad Stefan jak wyjaśniałam mu jaka jest różnica miedzy  mszycami a przędziorkami .Te pierwsze preferują osiadły tryb życia.Prawie się nie  ruszają,natomiast ,te drugie tj.PRZĘDZIORKI,wprost przeciwnie.Są  to bardzo ruchliwe  maciupenieńkie pajęczaki w rozmiarze nie zawsze widoczne  tzw. gołym okiem.Nie przekraczają bowiem nawet  0,5 mm.W zależności od tego na jakiej roślinie występują ,takie mają zabarwienie.Mogą być : żółte ,czerwone,brunatne lub brunatnozielone.Jakby je zamienić w koraliki  pięknie by się prezentowały,ale to jednak nie koraliki a szkodniki.Ogromne szkodniki,bowiem żerując na liściach nakłuwają skórkę liścia i wysysają z komórek soki.Komórki bez soku zamierają.Gdy jest ich,tych przędziorków dużo na jednym liściu ,to w efekcie końcowym liście żółkną,brunatnieją i opadają.W okresie od wiosny ,do połowy lata rozwija się aż 4,do 5 pokoleń przędziorków.A jak to się dzieje,że tak nagle pojawiają się wiosną ? Pojawiają się,bowiem przez zimę przetrwały złożone jaja i także częściowo  dorosłe i zapłodnione samice.I w tym miejscu złość mojego sąsiada nie miała granic.Nie mógł się pogodzić z prawami natury.Uspokajałam go jak mogłam ,tłumacząc ,że może człowiek ,zatem i on interweniować,opryskiwać ,zwalczać przędziorki.A do wyboru ma różne preparaty.Nie    takie jednak jakimi zwalcza się mszyce ,bo mszyce to owady ,a przędziorki to pajęczaki i do oprysków  bierze się  AKARYCYDY.Są takie które zabijają  dorosłe pajęczaki tj. stadia ruchome i ma to miejsce już na początku wegetacji roślin co zbiega się z początkiem pojawiania przędziorków,lub stosując oprysk na jaja i larwy na przedwiośniu.Preparaty jednak są różne,bo też różne jest ich działanie,bo co innego jest zabić jajo,a co innego zabić dorosłego osobnika.I w tym momencie już było za wiele  informacji dla mojego sąsiada .Odszedł mrucząc................"opryskać,opryskać,opryskać." Ja czułam się winna tej sytuacji ,a przecież chciał wiedzieć wszystko  o przędziorkach więc wyjaśniałam.Po jakimś czasie i po wypaleniu papieroska oświadczył....................."te przędziorki to ja sobie daruję ".I darował i  nie powiem by kiedykolwiek spowodowały mu ogromne szkody ,bo na pocieszenie powiedziałam mu ,że także może część ich zniszczyć działając na nie w upalny,bardzo upalny dzień, zimnym  strumieniem wody.Jednak, tylko wtedy,bowiem rozgrzane przędziorki  giną od niskiej temperatury wody.  I ważne jeszcze jest to  by  opryskana roślina szybko wyschła bo w przeciwnym wypadku mogłaby zachorować na jakąś chorobę grzybową.I to tyle o  tych szkodnikach.Myślę,że aż tyle i że więcej już być nie może.Z dobrym samopoczuciem zostawiam Państwa i z informacja,że nie  wiem czy uda mi się spotkać jutro?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz