sobota, 12 grudnia 2015

Ja dziś w obronie uciśnionych KARPI.
Kochani,proszę nie męczcie ich.One i tak przeżywają stres  związany z odłowieniem i przeniesieniem do miejsc gdzie w prawdzie woda jest ,ale jest jej mało i zbyt płytka.A po co odławia się wcześniej karpie.Po to by się nie "rozbiegły"po całym hodowlanym stawie...............kumacie?by nie usiłowały"  zejść na dno"by się zagłębić w mule.Zatem są ściśnięte i zaniepokojone,a jeszcze przenoszone ,żywe w plastikowych foliówkach i wpuszczone do wanny celem oczyszczenia to dopiero cierpią.A co do tego oczyszczenia,to jest absurdalna teoria.Może kiedyś było to potrzebne bo były tylko dzikie karpie,ale teraz NIE,NIE,NIE.One właśnie już oczyszczają się po odłowieniu.Poza tym karpie hodowlane  [te o kilku zaledwie łuskach ] różnią się tym od dzikich  [to te całe pokryte łyskami ],że nieco inne mają zwyczaje .One to, tak mułem nie pachną jak dzikie.Poza tym ,powątpiewam w to oczyszczenie w wodzie kranowej i czy karp będzie chciał się oczyszczać..?..........skąd ten przesąd prowadzący jedynie do cierpienia ryby i niespodzianki,że zbyt szybko w" kranówce" ryba padnie i potem problem,bo zakładano,że będzie żyła  kilka dni,a ona zrobiła nam kawał i już rano był martwa.I całe jej szczęście  - no -ale nie nasze.

Zatem jak słusznie postąpić z Świąteczną rybą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz