środa, 7 grudnia 2016

JAK TO ONEGDAJ BYWAŁO  ?  JAK BYWAŁO ?
Nadchodziły dni ciężkie nie tylko dla ptactwa.Także dla człowieka.Zimy bowiem w końcu lat 40 -ch były nie takimi łagodnymi  zimami jakie są  teraz.Opał tj. węgiel był ............"na przydział ".Należało się tylko tyle i nic ponad to.Zatem oszczędzano go i w związku z tym "szły w ruch " pierzyny.Przez lato i jesień leżały na antresoli ,a teraz były wyjmowane i co było oczywiste  musiały powisieć na dworze ,na mrozie co najmniej  8 godzin,by zginęły "wszystkie zarazki " ,tak mówiono wówczas ,a i dla pierza było wietrzenie i mrożenie wskazane .Wyobraźcie sobie jakie  zimne wracały do domu .Wtedy to palono solidnie w piecach i je ogrzewano .Ogrzanie jednak musiało trwać.Szlo się spać po 22 ej. co  bardzo mi  odpowiadało i wtedy też była kąpiel.....................no, no, no, nie dziwcie się tak.By uzyskać ciepłą wodę do kąpieli należało napalić pod kotłem  w którym była woda ,a   jak już wspomniałam opał oszczędzano.To był zawsze bardzo ciekawy wieczór ,bo nie musiałam iść wcześnie spać i mogłam uczestniczyć w dyskusjach dorosłych.A zawsze miałam coś do powiedzenia.Ojciec wzdychał , "Że też ona, dziś właśnie jak jest tyle jest ważnych spraw do omówienia nie śpi".Ale niebawem zasypiałam, co chyba go satysfakcjonowało.Uśpiła mnie pierzyna pachnąca wiatrem.Już prawie przez sen słyszałam jak ojciec zamyka paleniska w picach pokojowych i cieszyłam się że jutro jeszcze będzie ciepło ,bo piece to ciepło długo "trzymały".A  potem ? A potem ,różnie bywało .Przeważnie palono raz na kilka dni.Taki to przechodziłam zimny  wychów.
W Święta jednak było wszędzie ciepło i widno.Paliły się w żyrandolach wszystkie żarówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz