To była SAŁATKA ŚLEDZIOWA.Ja jednak nazwałabym ją fasolową bowiem fasoli było trzykrotnie więcej jak śledzia.Śledzia wymoczonego,bo wtedy były tylko mocno solone ,z beczki.I załóżmy ,że na 1 szklankę śledzi dodawano 3 szklanki ugotowanej ostudzonej fasoli ;PIĘKNY JAŚ .Umyślnie tak napisałam ,bo nie jest t o głupi jaś jak mawiają niektórzy .Takiej odmiany nie ma.Wracając jednak do sałatki to dodawało się do niej zawsze tyle małej cebuli ile było szklanek fasoli.Mała cebula drobno pokrojona a na koniec kilka łyżek oleju ,ale wtedy tłoczonego na zimno o ciemnozielonym kolorze.Toż to było pyszne.A do popicia na kolacje w dzbanku,dużym dzbanku ,kompot z żurawiny.Czasem z tej żurawiny rzadki,bardzo rzadki kisiel ,taki pijano w ojczyźnie mojego jednego z moich dziadków ,dziadka Liwina Kompotu lub kisielu było sporo,bo jak to po śledziu pić się chce.I jeszcze to.By cebula do śledzia była smaczniejsza ,należy ja posłodzić . W tym przepisie 1 łyżeczka,na 3 cebule. Sałatki takiej robiło się więcej bo mogła w chłodzie postać nawet dłużej jak 1 tydzień.Dziś sprawa jest o wiele mniej skomplikowana ,bo są w handlu tuszki śledziowe solone,które poza wymoczeniem [krótkim ] nie wymagają żadnej pracy.Co najwyżej pokrojenia na niewielkie kawałki.
Zatem ,spróbować warto.Życzę smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz