niedziela, 27 maja 2018

Moje plastikowe ,duże ,ale stare wiaderko,niezbyt już urodziwe ubrałam w sweter przeznaczony do wyrzucenia,pozapinałam guziki ,napełniłam,podobnie jak konewkę dobrą ziemią , jednak z piaskiem na dnie ,bo nie zatrzymuje wody,tak jak ziemia i w piasku korzenie nie będą gniły.Posadziłam 4 szt   SURFINII  i powiesiłam to wiaderko na gałęzi drzewa owocowego tak by był do roślin dostęp światła i słońca ,przy wejściu do kwatery sadowniczej guzikami i zapięciem swetra  skierowanym  do pnia by było ono niewidoczne.Teki kwiatowy akcent  w sadzie sięgał bez mała ziemi. Długość pędów liczyła sobie 170 cm. i pod koniec sierpnia zawieszałam te pędy na okoliczne gałęzie,ale  mi się to nie podobało  więc  miało to miejsce tylko w jednym roku.W następnych latach wieszałam wiadro wyżej.
Mój sąsiad Stefan przyglądając się tak prowadzonym kwiatom zaczął się zastanawiać które wiadro przedziurawić , jednak ja, wiedząc,że ma zepsutą taczkę ,którą systematycznie co roku obiecywał naprawić poradziłam mu ". Jak widać możesz się bez niej obejść,to nasyp do niej kompostu i dobrej ziemi i posadź  tam jakieś ozdobne  rośliny ." " Ale takie mało znane,których nie ma ten Ciućmok - jego sąsiad " - prosił mnie.Poradziłam żółto kwitnącego BIDENSA .

I to tyle na dziś i to jeszcze nie wszystko  i zawiesiłam na razie informację o prześwietlaniu krzewów,ale wrócę i do jednego i do drugiego tematu wrócę ,ale chyba nie jutro.Stąd moja dziś tu obecność,choć jest " czerwona kartka " w kalendarzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz