poniedziałek, 27 kwietnia 2020

Kupuję już młode ziemniaki ,ale jak zamierzałam je wsypać do koszyka ,to zauważyłam,że pozostały jeszcze  trzy stare.Nie lubię wyrzucać jedzenia.Pamiętam lata okupacji i ustawiczny brak ,także ziemniaków.Jak były tylko trzy,tak jak te wyjęte z koszyka ,to  mama  po obraniu ze skórki utarła je na tarce o najdrobniejszych oczkach i stopniowo wlewała na osoloną gotującą wodę.I to  była zupa,to był obiad.
Ja także po obraniu tych trzech ziemniaków utarłam je na tarce,ale nie tak jak się uciera na placki ziemniaczane .Utarłam na tarce o grubych oczkach.Dodałam trzy łyżki maki cztery łyżki śmietany,jedno jajko ,pęczek posiekanego szczypioru ,trzy zmiażdżone ząbki czosnku i szczyptę soli.
Wymieszałam dokładnie i kładłam na rozgrzany olej na patelnie małe placuszki.Rumieniłam je po obu stronach
Podawać je  jest  najlepiej zaraz po usmażeniu,ale i zimne także są  smaczne.Coś mi jednak do nich brakowało, I Eureka ...................sos.Obiecałam sobie zrobić ze śmietany,czosnku ,soli i cukru,jednak na to pierwsze smażenie dodałam po prostu keczup.Zwykły ,najzwyklejszy keczup.
Smakuje wyśmienicie.
I to tyle na dziś ...............

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz