poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pojawiły się już czereśnie,są smaczne ,zdrowe,bogate w witaminy  i sole mineralne ,inne witaminy i inne sole mineralne jak w innych owocach,w każdym razie w pewnym ,innym zestawieniu.Winny go jadać osoby,co ja piszę ? po prostu wszyscy winni jadać,ale szczególnie osoby ze skłonnościami do obrzęków  bo maja właściwości moczopędne i na tę okoliczność...................
Jak to jest ,dziwi się pewien góral?Gdy w Warszawie spadnie 30 cm śniegu ,to jet klęska żywiołowa, a jak u mnie chałupa do dach zasypana, to są dobre warunki narciarskie.

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozmawiają dwaj koledzy:
Kiedy wywnioskowałeś,że żona cię nie kocha?
Gdy potknąłem się na schodach i wpadłem do piwnicy.
Wtedy powiedziała ,bym przyniósł wiadro węgla skoro już tam jestem.

Przyjeżdża Ślązak do Warszawy.Wchodzi do monopolowego.
Poproszę o flaszkę wódki.
Co jest flaszka ?pyta ekspedientka.
Ma pani rację poproszę dwie.

W tym miejscu pozdrawiam mojego kolegę Staszka dzięki któremu mogę cytować różne dowcipy i zaraz mi weselej.Dzięki Staszku ,jeszcze raz i pamiętaj o mnie.
Oj,słychać jak dojrzewają porzeczki.Najpierw czarne,potem białe ,a następnie czerwone.Choć muszę wyjaśnić,że nie wszystkie czerwone dojrzeją niebawem.Jest taka odmiana,której nazwy  nie pamiętam,która dopiero w końcu sierpnia się czerwieni.Jeżeli na kiści czarnej porzeczki są tylko 3,lub 4 jagody,to nie jest to żadna choroba.To taka jej uroda,ale jeżeli na białej,czy czerwonej opadły te jagody z końca kiści o oznacza przeważnie jak mówił pewien znany mi profesor od owoców jagodowych "liznął je mróz".I coś się dzieje z brzoskwiniami ,prawda ?Część zawiązków opada ,co znowu,wyjaśniam, jest prawidłowością  -  no chyba,że w porównaniu do lat ubiegłych jest ich znacznie więcej.Ale przeważnie o tej porze ma jednak miejsce tzw.opad świętojański wszystkich  zawiązków  tj. małych,maciupkich owoców jabłek gruszek śliwek itd.Wracając jednak do brzoskwiń ,przyczyną opadania ,może też być kędzierzawość liści brzoskwiń,bo nie zostały opryskane zapobiegawczo,o czym donosiłam we wcześniejszych postach.A też może być brak wody w glebie,bo tegoroczny sezon wegetacyjny generalnie jest ubogi w wodę ,bo nie było śniegu,nie stopniał i nie zmagazynowała się woda powstała z niego i teraz nie  ma zjawiska powszechnego każdej wiosny zwanego podsiąkaniem.By to zobrazować napisze tak"nie ma podlewania od spodu" Z tego powodu  najbardziej cierpią te drzewa ,które płytko się korzenią PESTKOWE i krzewy ,a z krzewów  brak wody najbardziej odczuwają maliny.Co zatem pozostaje?  Podlewanie.
                                                                                            ===========


A na działkach .Co też tam słychać?
A onegdaj bywało tak:Ulica przy której mieszkała moja koleżanka Marylka była babską ulicą.Tak o niej mówiono.Trzeba jednak przyjąć do wiadomości,że były to lata powojenne i wielu mężczyzn,albo zginęło na wojnie,albo w partyzantce,albo w obozie.Naprzeciw posesji p.Janeczki ,mamy Marylki była piekarnia z pysznym chlebem.Zarządzała nią też samotna p.Ania .Historia śmierci jej męża była dość dziwna.Otóż,w maju 1945 r. wrócił p.Władysław ,jej mąż z obozu.Mówiono o nim tak:" toż to cień dawnego Władka.Po  kilku dniach okazało się jednak,że choruje na tyfus.Znalazł się w szpitalu.Leżał około miesiąca  .Choroba ustępowała bardzo powoli.Ciągle jadał tylko kleiki,po których co jest oczywiste nie przybywał na wadze.Któregoś dnia odwiedzili go bracia ze Zgierza.Pobiadolili nad nim i następna wizyta już była bardziej owocna.Przywieźli ze sobą ,jak potem się chwalili pęto suchej kiełbasy i pół litra okowity.Stwierdzili,że po tych kleikach on źle  wygląda i powinien zjeść coś konkretnego i wypić kielicha dla zdrowia.No i p Władek uwierzył,że to pomoże, bo też był zniechęcony wielotygodniową dietą.Następnego dnia rano zmarł.Po pogrzebie nie wolno było mówić w okolicy o jego nagłej ,jak by na to  nie patrzył , śmierci.Tylko bracia uważali,że zrobili dobrze,bo skoro miał umrzeć,to chociaż przed śmiercią pojadł sobie i popił.Zostawił zonę i nastoletnią córkę Bożenę.Żona  była kobietą energiczną i bardzo samodzielną.W swoim interesie............piekarni,zatrudniała piekarzy,woźniców i miała kilka furgonów do rozwożenia chleba i trzy pary koni i obszerną stajnię i pokoje dla pracowników nad tą stajnią,ciepłe i przytulne ,wbrew temu co było widać z zewnątrz.Podwórko było obszerne i pachniało wokół końskim nawozem i chlebem.A obok posesja gdzie była  farbiarnia.Zarządzała nią też kobieta .Jak miała na imię naprawdę nikt nie wiedział,ale wołano na nią Dzidka.Dzidka bardzo chciała być mądra i bogata.To drugie nawet jej się udawało W czasie okupacji usiłowała  uczyć się języka niemieckiego co mój ojciec skwitował w następujący sposób:"Ona po niemiecku mówi mniej więcej tak:Majne Muter, moja matka sprzedawała Epfel jabłka ,przyszła do niej Cige koza i wyjadła jabłka z woza." Także zatrudniała pracowników ,w tej swojej farbiarni.A trzeba przyznać ,że interes się rozwijał ,bowiem wiele było owczej wełny przędzionej domowym sposobem i to tej wełnie należało "dać jakiś kolor".
Wisiały i suszyły się włóczki zwinięte w luźne motki na specjalnych suszarkach na kółkach.Bo jak nie było pogody ,wieziono je do pomieszczeń.No i rynsztokiem płynęły tęczowe wody.Bardzo ładnie prezentowały się na nich papierowe stateczki białego koloru.Przyznacie,że ciekawie spędzałam czas z moimi koleżankami  i że otoczenie dorosłych też było niebanalne.Ale to jeszcze nie  ta pora by opisać obóz cygański ,który pojawił się nad Nerem.
Przychodzi "nowobogacki" do ekskluzywnej restauracji:
Chciałbym zamówić coś ekstra.Cena nie gra roli.
To może kawior  ?  -  proponuje kelner.
A co to jest?
To są jaja jesiotra.
Pan poda dwa na twardo.


A  czy wiecie Kochani Moi Czytelnicy,że dziś rozpoczyna się o 18ej z minutami lato kalendarzowe.
Kiedyś i wiosnę i lato witałam szampanem o godzinie o której przychodziły.Czasem to było w środku nocy,ale co tam?Dziś nie mam z kim.Wiem jednak,że bez mojego powitania przyjdzie i to się liczy.

A teraz chyba zacznę ......................jak to onegdaj bywało,bo się boję ,że nie spełnię wczorajszej obietnicy jak się "wdam" w sprawy działkowe.